Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

figek - spośród psów stróżujących wchodzi w grę podhalan, azjata, kaukaz. A to są rasy, które wymagają bardzo specyficznego przewodnika - rozumiejącego psychikę tych psów, stanowczego, umiejącego ustalić jasne zasady. A psy te nie podporządkowują się ani łatwo ani chętnie. Nie sądzę, aby ktoś, kto ma tak skromną wiedzę o psach, że chce 7-tyg. goldena zostawiać w budzie, potrafił mądrze wychować i wyszkolić psa stróżującego...:roll:
Osobiście przyszedł mi na myśl berneński pies pasterski. Nie jest to wybitny stróż - nie ma tak dużych zapędów dominacyjnych, jak np. kaukaz. Spokojny, zrównoważony, wychowanie nie jest bardzo trudne. No i może mieszkać na podwórku (oczywiście zakładając, że będzie miał stały kontakt z rodziną, która zapewni mu spacery, socjalizację i szkolenie!). Jedynym zagrożeniem jest możliwość ukradzenia takiego psa... Ale najlepiej, aby wypowiedział się ktoś znający berneńczyki, bo ja mogę sobie gdybać, znam tę rasę bardzo mało, to nie moja bajka. Aczkolwiek moja koleżanka ma psa tej rasy i zawsze bardzo go chwali.

ALE BUDA NIE JEST MIEJSCEM DLA [U]SZCZENIAKA[/U] ŻADNEJ Z RAS!

  • Replies 231
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

No nie, Gosia, tylko podhalan, azjata albo kaukaz??? (zwlaszcza ten ostatni:shake: )A chocby owczarek szkocki collie - moze nie jest to wybitny stroz (domu pilnuje alarm w koncu), jest na tyle lagodny ze moze sie nim zajmowac tak mloda osoba ale tez nie jest tak ufny do obcych jak golden czy inny retriever. I na dworze moze sobie biegac jak zostanie sam. Jest mnostwo ras w ktorych mozna wybrac cos dla sibie odpowiedniego.

Posted

[SIZE=2]Figek - wyraźnie napisałeś/aś: "[/SIZE][FONT=Times New Roman][SIZE=3]Ale piesek ktorejs z ras strozujacych jakos da sobie rade na podworku[/SIZE][/FONT][SIZE=2]".
Collie wg mnie nie nadaje się na podwórko. To wrażliwe psy, wymagają ścisłego konatktu z rodziną.
Zresztą ważne, aby odróżnić psy pasterskie (np.collie), które pasły od tych, które pilnowały owiec/kóz (np. maremmano, podhalan). Pastuch musiał być ściśle związany z pasterzem. Pies pilnujący stada - z owcami/kozami. Taki np. maremmano mógł cały dzień pilnować stada z dala od człowieka. Collie "służył" zupełnie do czegoś innego. Te psy (mimo że i to i to owczarek) mają zupełnie inne potrzeby i pełnią różne funkcje. Collie potrzebuje człowieka, a pies stróżujący - musi mieć swój teren.
Dlatego uważam, że collie nie nadaje się na podwórko i wymaga stałej obecności człowieka.
[/SIZE]

Posted

No jednak rączki troszku opadli. :evil_lol:

Madalenka, nie mogę uwierzyć że do tego stopnie nie zrozumiałaś co Ci tu chcemy wyjaśnić.

Co do czynienia z psa człowieka i innych takich uwag - to nie powinny być NA PEWNO kierowane do Gosi, ktora aktywnie szkoli swoją sucz pod kierunkiem zupełnie niezłych trenerów i NA PEWNO też nie postępuje niezgodnie z wiedzą o psiej psychice i naturze.

Więc mówiąc do osoby ktora NIE SZKOLI i NIE SZKOLIŁA nigdy psów - ani jednego - proponuję nieco więcej pokory. :razz:

Na przyklad możesz śmiało wierzyć pani Zofii Mrzewińskiej ktora tu na tym topiku do Ciebie co jakiś czas pisze. Jest wieloletnim trenerem, sędzią prób pracy i autorką wielu poradników o wychowaniu psów.
Jej też napiszesz że "rozpieszcza" i nie rozumie co to jest pies?
:shake:

Nieprzemakalność bywa niezłą cechą ale kiedy odnosi się do parasola, nie do człowieka. :lol: :lol: :lol:

P.S.
Uważam że collak to nie jest dobry pomysł. Jeśli ma trochę bywać w domu, to DOPIERO będą problemy z czystością - to futrzasty zwierz i nawnosi tony błota.
A psychika zupełnie nieodpowiednia jak na psa ktory - skoro ma przebywać na zewnątrz co i rusz i to po ładnych parę godzin - nie powinien szukać aż tak namiętnie kontaktu z człowiekiem i w ogóle być ukształtowany faktycznie bardziej na "samodzielnego stróża" a nie na "pasterza-pilnowacza" ściśle współdziałającego z przewodnikiem.

Bordera też możesz namówić na budę i stróżowanie, tylko po co?
:razz:

Posted

W trakcie czytania tego tematu opadły mi ręce... Masakra.

Madalenka - błagam! Nie kupuj teraz psa!!! W stanie obecnym (w Twojej sytuacji, z takim nastawieniem rodziców, z takim budżetem) pies (zwłaszcza takiej rasy, jak golden) jest poza Twoim zasięgiem! Przykre, ale prawdziwe.

Czemu?

1. Szansa, że w ciągu dwóch miesięcy uda Ci się znaleźć szczeniaka goldena w cenie ok. 200 zł, jak dla mnie jest bliska zeru. Psy z wadami się trafiają i rzeczywiście część hodowców w takiech sytuacjach obniża cenę. Ale to ci prawdziwi hodowcy. Reszta chcąc sprzedać maluchy jak najszybciej nieświadomym klientom będzie wciskała kit, że szczeniak zapowiada się się na championa, że ma wspaniały charakter itp itd. Jeśli jednak jakimś cudem trafiłabyś na takiego dobrego hodowcę, to NIE WIERZĘ, że takowy sprzedałby Ci swoje wychuchane szczenię. Nie do takich warunków. Nie do miejsca, gdzie w tym momencie jest niechciane. Nie DO BUDY na pół dnia! A więc co zostaje? Jakiś pseudohodowca? Który sprzeda Ci szczeniaka o nieznanym pochodzeniu? Po niewiadomo jakich rodzicach? Odchowane po jak najniższych kosztach? Aż strach się bać, co będzie jeśli będziesz miała pecha. I ile kasy włożysz w wetów albo w psiego behawiorystę.

2. Praktycznie szczeniak ŻADNEJ rasy nie będzie mieszkał w budzie przez pół dnia. Jeśli chce się, żeby maluch wyrósł na zrównoważonego psa to on MUSI miec kontakt z ludźmi. Tyle godzin samotności dla psa, dla którego kontakt z człowiekiem jest najważniejszy, to niesamowita kara.
Nie wspominając już nawet o tym, o czym mówiła Gosia - a więc o możliwości kradziezy.

3. Czy jesteś pewna, że rodzice mając takie nastawienie do psa będą wyciągali co miesiąc min. 300 zł, na jedzenie, zabawki i weta? Pies to nie jest jednorazowy wydatek. Ja sprowadzałam psiaka z Holandii. I wierz mi, przez ostatnie 7 miesięcy pobytu małej u mnie wydałam co najmniej drugie tyle, ile za nią dałam. A że straciłam stypendium (nota bene właśnie przez psa) jestem "lekko" pod kreską. Mam jednak ten komfort, że wspomagają mnie bracia. I tu przechodzimy do kolejnego punktu.

4. Sprawa rodziny. Wierz mi, że twierdzenie, iż tylko Ty będziesz wychowywała malca jest kompletną bzdurą. Żeby tak było musiałabyś być z nim sam na sam przez 24 godziny na dobę. A to, jak sama przyznajesz, jest niemożliwe. I dziwnym trafem zwykle jest tak, ze rodzina umiejętnie potrafi psuć wszystko to, co Ty wypracujesz z psem. Nie wspominając już o sytuacji, w której szczeniak nie zostanie zaakceptowany, a więc będzie traktowany wrogo. Dla psa, który jest zwierzęciem stadnym taka sytuacja jest wielką tragedią. Niestety takiej sytuacji wykluczyć nie możesz. A że będziesz musiała nieraz się wysłużyć rodziną to pewne. Ja sama studiuję, mam dwa psy i zdaję sobie doskonale sprawę, ze nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc rodziny właśnie.

Podsumowując... Jeśli tak bardzio pragniesz tego psa, jeśli tak bardzo Ci zależy na jego szczęściu POCZEKAJ JESZCZE!

Posted

Madalenka, pytasz, komu masz zaufać, no to porównaj sobie:
- w Twoim otoczeniu ludzie, którzy o psach mają niewielką wiedzę i czasem wręcz podchodzą do tematu lekkomyślnie (np. sąsiad, który sukę wypuszcza, żeby sobie pobiegała samodzielnie), albo też psy ich w ogóle nie interesują
- tu na forum radziło Ci wiele osób, które po pierwsze mają psy od lat, po drugie psy są ich pasją, a w niektórych przypadkach sposobem na życie. Zaczynając od samej góry, czyli od pani Zofii Mrzewińskiej, a na ludziach takich jak Gosia_Luka czy Godelaine, których pasją jest szkolenie psów, które nierzadko z psami startują w psich sportach etc.
No i teraz postaw na szali grupę pierwszą i grupę drugą i jak myślisz, kto najprawdopodobniej w temacie psa wie więcej?

Odnośnie wielkiego psiego marzenia... Pierwszy raz prośbę o psa wypowiedziałam mniej więcej zaraz po tym jak nauczyłam się mówić, czyli w wieku około dwóch lat (tak to moja mama relacjonuje). Odkąd nauczyłam się czytać, moją ulubioną lekturą były "Psy, rasy i wychowanie" (teraz to już antyk, ale swego czasu pozycja nr 1). Znałam imiona wszystkich psów na podwórku, największą frajdą było, jak właściciel łaskawie pozwolił mi go poprowadzić na smyczy, albo porzucać psu piłeczkę. Miałam z 10 wymaiginowanych psów i w zeszycie zapisywałam wszystkie informacje o nich - imię, rasa, postępy w szkoleniu :lol:
No i jak myślisz, kiedy wreszcie dochrapałam się swojego psa?

W wieku 24 lat, w swoim własnym mieszkaniu i w charakterze prezentu ślubnego (na życzenie i osobiście wybranego oczywiście, ale znajomi pomogli w zakresie sponsoringu).

Przez czas oczekiwania na psa jakoś mnie do wariatkowa nie powieźli, ani nie uciekłam z domu, ani nie osiwiałam nawet. Za to zdążyłam dokładnie wymyślić, jakiego psa chcę mieć i co chcę z nim robić. I teraz jest super. Moja suka właśnie po raz drugi w ciągu dwóch lat uzyskała najwyższy stopień wyszkolenia w agility, czyli A3... (dlatego po raz drugi, że została błędnie zmierzona i przez rok startowała w klasie medium, a powinna w small) - gdyby moje marzenie spełniło się wcześniej, pewnie skończyłoby się na piesku "do kochania", a tak moje ambicje zdążyły wzrosnąć.

Posted

KAPITULUJE!!!!!!!!!!!!!!!
Ok, teraz stawiam sprawe tak: za nic w swiecie nie zrezygnuje z psa. Poszukam jakiejs rasy, ktora by sie dla mnie nadawala. Jak chcecie, mozecie mi pomoc, ale nawet nie probojcie mnie zniechecic, bo to tylko strata czasu. Zrobie co w mojej mocy. A o agility tez pomysle... :razz:

Posted

Tu wlasnie wszyscy madrzy ludzie probuja Ci pomoc. Pomoc w taki sposob, zebys mogla uniknac wyrzadzania krzywdy psu, a takze jego otoczeniu. Juz probowalam tlumaczyc Chinczykom, ktorzy oburzali sie, ze mozna sie tak przejmowac losem zwierzat podczas gdy mnostwo ludzi cierpi - dopoki nie zadba sie o godne zycie zwierzat, ludzie tez nie beda zyli ani godnie, ani szczesliwie. To dla mnie samej ekstremalny przyklad, bo chodzilo glownie o zwierzeta na uboj i drob, ale tak jest tez z psami i wszystkimi zwierzakami - sprzezenie zwrotne. Nikt nie chce Cie zniechecac do posiadania psa w ogole, bo kazdemu zyczymy tej radosci, ALE prosimy i tlumaczymy dlaczego powinnas sie z tym wstrzymac do czasu, gdy rzeczywiscie bedziesz w stanie odpowiadac za warunki zycia, prawidlowy rozwoj, socjalizacje i ogolne dobro psiaka. Dlatego rozwaz mozliwosc roztoczenia opieki, nauczania znajomych psow. To dla wszystkich bedzie najlepsze wyjscie tymczasem. A wierz mi, ze sadzac z Twoich poprzednich postow, masz wielka sznse na nawiazanie wiekszej wiezi z goldneka sasiada, niz on sam kiedykolwiek bedzie w stanie sobie chocby wymarzyc. Troche pracy i zabawy z nia, a nauczysz sie tak wiele, ze nikt nie bedzie Cie musial strofowac. A i suka bedzie Ci oddana na zawsze (nie w sensie wlasnosci, ale o to wlasnie chodzi - sercem). A co do sheltie, to maly (tez zdecydowanie NIE DO BUDY), bardzo inteligentny piesek, ktoremu potrzeba STALEGO kontaktu z wlascicielem, duzo zajec i generalnie odpowiedz jak powyzej i w calej dyskusji.

Posted

Czyli odradzasz mi psa, az bede dorosla, bezrobotna i bede mogla psu poswiecic 24 godziny na dobe? Tak? Jezeli nie, to jakie sa twoim zdaniem odpowiednie warunki???????? Bo uwazam, ze pracujacy, albo chodzacy do szkoly czlowiek nie poswieci psu wiecej czasu niz ja.

Posted

Matko Święta!:angryy: Większość z nas pracuje albo uczy się!! Ja studiuję, niektórzy pracują po 8 godzin. Mamy psy, które są szczęśliwe, poświęcamy im cały wolny czas! NIE O TO CHODZI!
My jesteśmy za nasze psy w 100% odpowiedzialni. Ja jestem odpowiedzialna za WSZYSTKO, co dotyczy Luki. Moi rodzice nawet z nią na spacery nie chodzą. Ale pomagają, gdy np.jestem chora. Mój 13-letni brat wychodzi z białą może raz na miesiąc. Rodzina pomaga np.w transporcie do weta albo na szkolenie, tata kupuje Luce karmę, bo ma znajomego hurtownika, opłaca też mięso. Ale JA to mięso gotuję. JA pilnuję, kiedy trzeba jechać na szczepienia. JA ją szkolę.
Zresztą głównie w całej dyskusji chodzi o to zostawianie na podwórku. Zostało tu tysiąc razy napisane, że ani szczeniak, ani dorosły golden nie może być psem do budy. A z "psem do budy" (stróżującym) sobie nie poradzisz.

ps. Rauni - ja też miałam wymyślone psy - kiedyś sobie nawet wycięłam z kartonu psiaka (chyba to był chart, bo strasznie cienki i chudy :p ). To była suczka. Nawet odbierałam jej poród. :eviltong: ;) Szczeniaczki też były papierowe. :lol:

Guest Mrzewinska
Posted

Szetland jest delikatny psychicznie, nie jest tak bardzo przyjacielem calego swiata jak powinien byc golden, moze byc nieufny i mocno szczekliwy. Znalam rewelacyjne szkoleniowo szetlandy, wygrywajace zawody - i lekliwe, bardzo szczekliwe, trzeba szukac dobrej hodowli.
Ale ani maly szczeniak golden ani szetland nie moze byc zostawiony sam sobie godzinami w ogrodzie.
Madalenka - najpierw miej pewnosc, jakie warunki bedzie pies mial, potem pytaj o rase, nie odwrotnie.
Suka podhalanka - gdybys dostala nieco odchowana z przyzwoitych warunkow - co najmniej polroczna - lepiej wytrzyma samotnosc w ogrodzie i mniej bylaby narazona na kradziez.
Ani azjata ani kaukaz nie jest na pewno psem dla Ciebie.

Dla suki trzymanej w ogrodzie tez potrzebny jest przyzwoity kojec - czy pomyslalas, co zrobisz, kiedy suka bedzie miala cieczke, zeby nie podkopal sie do niej przypadkowy adorator?

Szczeniakowi jest wszystko jedno, czy spi na perskich dywanach w salonie czy w szopie na slomie, byle nie byl zbyt dlugo sam, najtansze scinki miesa sa lepsze dla psa niz beztluszczowa najdrozsza poledwica, ale 7-tygodniowy szczeniak potrzebuje towarzystwa i opieki, musi miec jak najczestszy kontakt z czlowiekiem albo z innym psem.
Psa nie trzeba uczlowieczac - trzeba szczeniakowi poswiecic czas, taki, jaki poswiecalaby mu suka matka. Ani wilki, ani dzikie psy ani szakale nie pozostawiaja malych szczeniat samotnie. Matka karmiaca szczeniaki jest dozywiana przez stado lub przez ojca szczeniat, opieke nad szczeniakami sprawuje takze starsze rodzenstwo.

Szczeniakowi nie jest potrzebne do szczescia bmw ani kominek, ani zlote smycze. Ani pusty ogrod. Potrzebny jest ktos zywy obok, kto daje gwarancje bezpieczenstwa - matka, stado, lub dwunozny opiekun.

Jesli pies ma byc sam w ogrodzie przez wiele godzin - lepiej dac takie warunki starszemu psu. A nie szczeniakowi.

Zofia

Posted

Patrz w gore na post Godelaine - na razie te punkty u Ciebie sa puste. Plus post Rauni ponizej i oczywiscie pani Zofii. A z mojego doswiadczenia? Ja mam na razie wieksze szczescie niz Ty, bo wychowalam sie w 'psiej' rodzinie. Babcia jest miedzynarodowym sedzia kynologicznym, a rodzice zawsze mieli psy. Tylko w czym to pomaga? - wylacznie w tym, ze nauczona bylam madrej milosci do zwierzakow. Wiedzialam ile to pracy i 'wlasnego' psa mam dopiero od 1.5 roku (Jamile dostalam na 25 urodziny). No i tu zaczynaja sie schody... WSZYSTKIE pieniadze, ktore zarobilam przez rok ciezkiej pracy w Chinach wydalam na Jamile - polowe na transport, a druga polowe na leczenie, badania, utrzymanie i tak dalej. Teraz pod wzgledem finansowym jest latwiej, ale nie moglabym jej zapewnic wszystkiego, czego potrzebuje, gdyby nie wsparcie rodziny (nie materialne). Gdybym byla pozostawiona calkowicie sama sobie, nie zdecydowalabym sie na samodzielne posiadanie psa nawet jeszcze teraz. Mila nie ma zlotej miski ani BMW, lecz zaspokajam wszystkie jej potrzeby (czesto kosztem wlasnych :roll:) i widze usmiechnieta morde od rana do wieczora. Sama nie dasz sobie rady, a i na temat wyboru rasy nie ma co na razie rozmawiac. Najpierw rodzina, przemyslane dzialanie i przede wszystkim poznanie psich potrzeb, tak zeby wszystko zrobic madrze i jak najlepiej dla wszystkich z Toba wlacznie.
P.S. Gosia, to pewnie byla papierowa Luka bardzo wymeczona porodem...

Posted

Ech... Ja wychodzilam, owszem. Nie w tym rzecz - nie szukaj ekstremow w naszych wypowiedziach. Zawsze sa jakies kompromisy do wypracowania, jasne. Ale nadal chodzi o Twoje jeszcze niedojrzale motywowanie checi posiadania psa bez spelniania niezbednych warunkow. Czas, pieniadze, opieka, pelna wspolpraca wszystkich czlonkow rodziny dopoki nie jestes samodzielna, zdawanie sobie sprawy z wlasnych ograniczen i.t.d.

Posted

Przechodzimy do pytan ogolnych? Zamkniety w lazience - nie, w piwnicy - nie, w budzie - nie zycze mu, w klatce - nie popieram. W domu, gdzie ma swoje miejsce, w ktorym mieszka, czuje sie bezpiecznie i jest akceptowany przez wszystkich domownikow, po karmieniu, spacerze i zabawie, z dostepem do miski z woda, dorosly, w pelni uksztaltowany psychicznie, dobrze wychowany, zrownowazony, kochany - tak, moze. A po tych 6 godzinach znowu spacer, zabawa, czas spedzony z rodzina. Da rade.

Posted

Ok. Sprawa zalatwiona!!!!!!!!!!! Postaram sie zapewnic mu odpowiednie warunki. :multi:
Uwazam, ze aby byc dojrzalym do kupna psa, trzeba znac jego potrzeby i wiedziec, ze sie im sprosta. Ja juz to wiem, dzieki tobie! :cool1:

Posted

:) Nie dziekuj, nie dziekuj, ( na pewno nie mi) tylko pracuj, ucz sie i zasluz sobie na psiaka. I jeszcze raz przeczytaj wszystko co zostalo napisane w tym watku. I rozmawiaj z rodzicami - majac zawsze na uwadze dobro psa, powiedz im o swoich obawach, pros o pomoc i nie buntuj sie.

Guest Mrzewinska
Posted

Oczywiscie, ze takze wychodzilam, gdy szczeniak mial siedem tygodni. Od pierwszego dnia przyzwyczajalam do zostawania samotnie. Ale zaczynalam od pozostawiania szczeniaka na piec minut, nie od osmiu godzin. Tyle ze te piec minut byly kilka razy dziennie. I stopniowo zmieniajac czas i pory wychodzenia moglam coraz starszego psa zostawiac coraz dluzej. A zabawy i nauka dla takiego malucha byly krotkie, ale czeste w ciagu dnia.
Bo okres od 7 tygodnia do 4-5 miesiaca zycia jest najwazniejszy w procesie rozwijania checi kontaktu z czlowiekiem i checi nauki. Oswajania ze swiatem, ludzmi, socjalizacji. Jest kluczowy - i zaniedbania z tego okresu sa najgorsze.

Zofia

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...