Jump to content
Dogomania

Historia Chipsa vel Pattona. Niestety bez happy endu


Recommended Posts

[quote name='anulka78'][quote name='MB'] wykonywanie zabiegów higienicznych dokonuje się za pomoca stopniowej desencjalizacji, czyli kojarzeniu dobrego ze złym, a nie za pomocą karcenia [/quote]

Nie wykonywałam zabiegów higienicznych karcąc psa. Karciłam psa za agresję wykazywaną wobec mojej osoby. Np gdy włożyłam mu rękę do miski kiedy jadł a on wbił we mnie zęby, gdy chciałam mu coś nakazać (przykładowo - zejście z łóżka) a on w zamian za to skoczył z zębami, czy w końcu gdy chciałam dotknąć jego łapy by zasypać mu ją pudrem a on atakował zamiast na to spokojnie pozwolić. Każdy przejaw agresji kończył się dociśnięciem psa do podłogi, przytrzymaniem go chwilę w takiej pozycji i zdecydowanym wygonieniem go na swoje miejsce. Na szczęscie taka metoda poskutkowała i nie musiałam gryźć własnego psa żeby udowodnić mu, że jestem silniejsza ;)
Tym samym kończę dyskusję i udaję się na kolację.[/quote]

zgadzam się całkowicie z anulką....kiedyś pewien weterynarz, wielbiciel bulli opowiedział mi pewien żart-zagadkę nawiązujący do reklam leków przeciwbólowych, a mianowicie:
"co jest w stanie pokonać silny BULL?
tylko silniejszy BULL !!!!"

jeśli chcesz dogadać się z bullem, musisz myśleć jak bull, musisz być dla swojego bulla bullem i to bullem silniejszym...

nam też zdarzało się niejednokrotnie przygnieść Quattro do podłogi, choć nie było to spowodowane jakimikolwiek przejawami jej agresji, a jej atakami radości, w których skakała jak pingpong, przy okazji machając otwartą szczęką..przygniecenie zawsze momentalnie ją uspokajało..

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 350
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

MB - podpisuje sie pod każdym napisanym przez Ciebie zdaniem!!!

Czy ktokolwiek z Was miał do czynienia z własnym psem, który się na niego rzuca? Kupując albo adoptując szczeniaka chcemy mieć zwierzaka do kochania a nie do ciągłej walki, wiecie jak to jest gdy chcesz mordę przytulić i pocałować a ona zamiast wylizać wasze ręce i twarz rzuca się z zębami? Walczyłam z moim psem bardzo długo(było przedszkole, szkolenie, ciągłe konsultacje, wszelkie ksążkowe rady typu : je ostatni, nie wchodzi do sypialni itd...... - i co? I nic?
Raz wróciłam do domy bo czegoś zapomniałam i pies się na mnie rzucił - jego zęby trafiły na martensy, aż się boję pomyśleć co bu było jakbym miała inne buty...
A jeszcze jedno - poza domem to był anioł, do wszystkich się łasił, nikogo nie oszczekał-ideał po prostu.
I musze powiedzieć, że nie raz miałam chwilę zwątpienia...Na szczęście nie musiałam podejmować tak dramatycznej decyzji (pisałam kiedyś co sie stało).
Mam tylko nadzieję, że Agata i Paweł sie otrząsną i zagoją rany w sercu, bo tak naprawdę to nie chodzi tylko o te rany zewnętrzne.
Moim ukojeniem był następny bull, przeciwieństwo pierwszego.

A teraz możecie mnie mieszać w betoniarce :-?
(na "bullterierowym forum" Aneta&Lili)

Link to comment
Share on other sites

Quatrusia i Anulka!

Wymyślono skoteczniejsze metody karcenia psa, niż opisywane przez Was (a wynikające z błędnego lineranego widzenia relacji osobnik alfa-osobnik podrzędny) Skuteczne bez użycia siły czy agresji: Time Out, kształtowanie zachowań niekompatybilnych, no tak ale to 'książkowe' porady (szkoda, że stosowałem je w praktyce). Zresztą to nie jest topik o wychowywaniu psa, ale Wasze metody mogłby zdać egzamin w przypadku normalnego bulla. Patton by Was za coś takiego pogryzł, chyba że zdołalibyście odpowiednim CS-em go uspokoić. Czyli musielibyście zachować się jak pies, ale nie jaki człowiek udający psa, tylko jak pies. Umiecie? Bo ja nie jestem pewien, czasami mi to wychodzi...
Kto nie widział takiego psa nie uwierzy, ale one istnieją, na szczęście są to bardzo, bardzo rzadkie przypadki. Większość nawet trudnych i problematycznych psów wpasowuje się w dolne albo średnie granice skali, tak że można z nimi pracować. A większość psów jest normalna, nawet jak ludzie postepuja z nimi źle i niegodnie.
Znikam, wszelkie argumenty zostały już wytoczone, możecie mnie mieszać w betoniarce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Alicjarydzewska'][quote name='kasiain']Grzegorzu vel MB jesli jesteś tak doskonale zorientowany w całej tej historii to proszę odpowiedz ludziom którzy pytali się o kwarantannę, która jest obowiązkowa w takich przypadkach??! Dlaczego pies jej nie przeszedł tylko z "marszu" dostał zastrzyk?[/quote]obawiam się że na to pytanie nie raczy NAM nikt odpowiedzieć :-?[/quote]A odpowiedzi jak nie było tak nie ma :evil:
Sytuacja co najmniej zastanawiająca :x

Link to comment
Share on other sites

Bardzo proszę M&B o udzielenie mi informacji, skąd i kiedy dowiedziałeś się, że ja osobiście wyraziłem zgodę (przyzwoliłem) na uśpienie psa???

[b]Informuję iż, ani Paweł, ani Agata nie skontaktowali się ani ze mną ani z Justą (mimo iż posiadają 3 numery naszych telefonów) i nie powiadomili ani o zaistniałej przykrej sytuacji, ani [u]o zamiarze uśpienia psa[/u]. [/b]

Od momentu uzyskania informacji o pogryzieniu, w ciągu 2 minut zadzwoniłem do Agaty i usłyszałem w odpowiedzi między innymi;że... Paweł zabrał psa i jest już po...

Może ktoś określi się wreszcie jaki okres czasu obejmuje cała sytuacja, od momentu pogryzienia, do momentu podjęcia decyzji i uśpienia psa.
Dla mnie to wszystko nabrało jakiegoś expresowego tempa! ...

Link to comment
Share on other sites

Odpowiedzi nie doczekamy , a EX pseudo właściciel Chipsa w świetnym humorze / bez zadry na sercu czy honorze / bawi się czytając dogomanię .
Odpuść facet ....... :evilbat:


wklejam :evil:
Jeżeli ktoś ma ochotę wyżyć się intelektualnie lub NIEintelektualnie zapraszam na dogomanie. Pomimo, że sytuacja jest poważna i z jednej strony nie ma się z czego śmiać to dogomania generuje bardzo ciekawe i wesołe teksty . Ja przynajmniej się doskonalę bawię czytając tamto forum. Znudzonym polecam:)
Paweł
cham i cwaniak z Warszawki
morderca bulli


skopiowałam czytając forum bullowatych

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MB']Kto nie widział takiego psa nie uwierzy, ale one istnieją, na szczęście są to bardzo, bardzo rzadkie przypadki.[/quote][b]MB[/b], tak z ciekawości - ty widziałeś Chipsa? Czy może wydałeś na niego wyrok przez telefon?

Bardzo mi szkoda Agaty, nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co musiała czuć. Nigdy nie ugryzł mnie mój własny pies.

I tu mi się zapala pierwsze czerwone światełko - bo czy Chips faktycznie już był "własnym psem" Agaty i Pawła? Oni zapewne go za swojego psa uwazali. Ale czy on już uwazał ich za swoich właścicieli? Bo ciągle piszecie tu, że to nie do pomyślenia, żeby pies gryzł "swoich" ludzi... Jak długo Chips był u Agaty i Pawła? Tydzień? I wy uważacie, że po tygodniu pies już będzie tak związany z ludźmi, że będzie ich uważał za "swoich", a nie "obcych"? :o

Kolejne czerwone światełko: piszecie, że w tymczasowym domu zachowywał się poprawnie, bo czuł się niepewnie, a u Agaty i Pawła pozwalał sobie na więcej, bo był "u siebie"...
Czyli po tygodniach pobytu w jednym miejscu wciąż czuł sie niepewnie, a u Agaty i Pawła, czyli u nieznanych wczesniej ludzi i w nieznanym wcześniej miejscu jak za dotknięciem magicznej różdżki od razu poczuł się jak w domu? :o

Jestem zszokowana tym co się stało.
Rozumiem strach i cierpienie Agaty i Pawła. [b]Ale nie jestem w stanie zrozumieć, że miast poczekac na opadnięcie emocji - wydali wyrok na psa. Wyrok nieodwracalny... Na dodatek zrobili to bez porozumienia z osobami, od których Chipsa adoptowali[/b] :-?

Zachowania Pawła komentować nie będę... Smutne jednak, że w takich okolicznosciach tak doskonale się bawi... :(

I nie rozumiem, czemu osoby, które wydały Chipsa do adopcji nie spisaly umowy adopcyjnej. Umowa adopcyjna to podstawa! A już zwłaszcza wtedy, gdy sprawa dotyczy bula po przejściach.
W tym dokumencie dokładnie określa sie między innymi to, jak mają postąpić nowi opiekunowie, kiedy z jakichś przyczyn juz psa nie chcą. Zaznacza się, że przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji co do losów psa, nowi opiekunowie MAJĄ OBOWIĄZEK skontaktowac sie z osobą, od której go adoptowały. Że bez jej wiedzy i ZGODY nie mają prawa psa oddac komuś innemu, sprzedać, czy uśpić...
Jeśli jesteście zainteresowani, to służę bardzo dobrym wzorem umowy adopcyjnej, który dostałam od Anieli Roehr z Arki.

Link to comment
Share on other sites

cytuję z postu powyżej:
"[b]Informuję iż, ani Paweł, ani Agata nie skontaktowali się ani ze mną ani z Justą (mimo iż posiadają 3 numery naszych telefonów) i nie powiadomili ani o zaistniałej przykrej sytuacji, ani [u]o zamiarze uśpienia psa[/u]. [/b]"

Jeżeli w/w mają podobny stosunek do ludzi,a ktoś powiedział, że po tym jak traktujemy zwierzęta bardzo łatwo go poznać, to proponuję pawła i agatę ( imiona specjalnie z małej litery - nie mam za grosz dla nich szacunku, więc akcji bykom stop proszę tu nie mieszać) omijać z daleka.

Link to comment
Share on other sites

[/b]MB[b] Mam ogromny szacunek do Ciebie i Twojej wiedzy, zreszta rozmawialismy przez telefon na temat mojego psa.
Sama wzielam do domu doroslego psa i zanim to sie stalo, z mężem przemyslelismy co bedzie kiedy.... pomimo ze poprzedni wlasciciel zapewnial nas ze pies jest jak muminek bralismy pod uwage mozliwosc ze bedzie probowal sil w domu, bralismy pod uwage, że moze z jego zachowaniem byc cos niewpozadku skoro dwa razy juz sie go pozbywano. Zastanawialismy sie rowniez co w takim przypadku bysmy zrobili i uspienie nie bylo pierwszym rozwiazaniem w takiej sytuacji.
Przez dlugi czas jak do nas trafil nie probowalismy w agresywny sposob bawic sie z nim np. pileczka. Unikalismy sytuacji doprowadzajacej psa do podniecenia... przez pierwsze dni unikalismy z nim nawet wylewnych pieszczot w domu. Wszystkie proby krok po kroku odbywaly sie na dworze.
Po jakims czasie okazalo sie ze mam w domu konflikt pomiedzy corka a psem. Dwa razy zawarczal!!! Na gwalt szukalam rozwiazania dla tej sytuacji, a idac tokiem myslenia adopcyjnych wlascicieli Chipsa, zapobiegajac tykajacej bombie trzeba bylo go uspic! W rozmowie z Toba uslyszalam nawet ze przejawia dominacje domowa> czyli to co spowodowalo uspienie Chipsa. Na szczescie Tyson ma tyle odpowiedzialnych wlascicieli, ze szukali rozwiazania trudniejszego jak zloty strzal. Na szczescie dla Tysona pomyliles sie w diagnozie i z calym szacunkiem w moim przypadku to co przesadzalo problem to brak checi zabawy psa ( u Chipsa bylo to zabardzo agresywne> dwa skrajne zachowania>jedna diagnoza).
Mam dom z ogrodem, mialam chec i dlatego jestem rozgoryczona w tej sytuacji. Wiem, że gdyby u mnie w domu tak sie stalo cierpliwie szukalabym rozwiazania, ewentualnie nowego domu.
[/b]

Link to comment
Share on other sites

ja tez nie wiem, jak oceniać tą decyzję. Z jednej strony - tak jak w niektórych innych krajach - psy agresywne - powinny byc eliminowane. Skoro gryzie - nie ma dla niego miejsca wsród ludzi.
No ale u nas tak nie jest. U nas inaczej sie postepuje - przynajmniej na razie.
Osobiscie myslę, ze A&P pospieszyli się. Wiedzieli, że biora psa z problemami, a chcieli mieć od razu pluszaczka. Te kilka dni - to przecież nic nie znaczy - pies dopiero się zadomawiał, poczul się bezpieczniej - i zaczął dopiero pokazywac swój charakter..
Mam wrażenie - że decyzja o uspieniu - nie byla podyktowana dobrem psa, ale pewnego rodzaju brakiem odwagi do przyznania się " Nie poradziliśmy sobie" Wszyscy przeciez na forum gratulowali, cieszyli sie - same dobre wiesci.. Jakze moglo byc inaczej niz tylko sukces?
Łatwiej uspic niż oddać komuś innemu, tym samym przyznając się do klęski.. Chociaż to wcale nie klęska - po prostu nie wyszło, z różnych powodów.

Chips miał jeszcze kilku przyjaciół - dlatego myslę, że powinien jeszcze żyć. I nie zgadzam się z opinia, że tylko do A&P należala decycja - jak zauważyłam - wiele osób innych było zaangażowanych w jego sprawę - powinni byli z nimi to skonsultować. Szczególnie, że konsultowali inne sprawy..
m.

Link to comment
Share on other sites

MB chcialam do ciebie napisac na forum bulterier ale ze jestes usuniety stamtad to pisze tu i jeszcze na priw.

pomimo calej afery chcialabym podkreslic dwie sprawy:

1. bardzo bardzo bardzo wspolczuje agacie [leni] z powodu pogryzienia.
2. MB- nie mam ci wiele do zarzucenia. nie podoba mi sie jedynie iz z taka pewnoscia wypowiadasz sie o psie ktorego zachowania nie widziales, diagnozujesz go etc. ale jednoczesnie wiem ze ufasz agacie i pawlowi i robisz to na podstawie ich opisow. ja nie ufam opisom zwlaszcza pawla ktory z zachowania jakie nagle z niego wylazło bardziej pasuje do obecnego miana niz do poprzedniego "bohatera".

jednoczensie chcialabym podkreslic ze twoj wklad w pomoc dla tego psa jest rownie duzy jak kazdej innej osoby aktywnej w tej sprawie, twoje zaangazowanie i proba pomocy, rowniez poprzez bezinteresowne rady, swiadczy ze jestes naprawde dobrym czlowiekiem. jakkolwiek takie telefoniczne i mailowe wg mnie nie zastapia prawdziwego kontaktu live. i nie mozna na podstawie subiektywnych opisow stawiac diagnozy... tylko tyle...
bardzo cenie sobie twoja wiedze i kazdy post czytam z uwaga gdyz z kazdego ucze sie czegos nowego. podziwiam twoja bezinteresownosc, niektorzy "szkoleniowcy" nie maja ani ćwierci twojej wiedzy ale kaza sobie sporo placic. załuje ze wypisałes sie z forum. wprawdzie sposob twojego pisania byl dla mnie ciezki do przebrniecia :wink: ale twoje posty dawały wiele cennych informacji i byly naprawde wartosciowe. dodatkowo chcialabym powiedziec ci ze bardzo imponuje mi twoj spokoj w tej sytuacji. ani ja ani pawel ani wiele innych osob nie podeszło do tego tak dojrzale. mam nadzieje ze pomimo tej afery bedziemy mieli okazje sie spotkac kiedys i to bedzie mile spotkanie.. na tym mi zalezy.

Link to comment
Share on other sites

acha i chcialabym oddzielic stanowczo to co napisalam od przeredagowanego na wlasne potrzeby tekstu pawla o warszawie dzieki ktoremu werbuje do obozu laleczki. nie wyznaje zasad i pogladow tego typu bo pare istotnych kwestii mi na to nie pozwala :lol: nigdzie nie napisalam ze ludzie z warszawy to chamy cwaniaki i takie tam... :-?

Link to comment
Share on other sites

[quote]I tu mi się zapala pierwsze czerwone światełko - bo czy Chips faktycznie już był "własnym psem" Agaty i Pawła? Oni zapewne go za swojego psa uwazali. Ale czy on już uwazał ich za swoich właścicieli? Bo ciągle piszecie tu, że to nie do pomyślenia, żeby pies gryzł "swoich" ludzi... Jak długo Chips był u Agaty i Pawła? Tydzień? I wy uważacie, że po tygodniu pies już będzie tak związany z ludźmi, że będzie ich uważał za "swoich", a nie "obcych"?

Kolejne czerwone światełko: piszecie, że w tymczasowym domu zachowywał się poprawnie, bo czuł się niepewnie, a u Agaty i Pawła pozwalał sobie na więcej, bo był "u siebie"...
Czyli po tygodniach pobytu w jednym miejscu wciąż czuł sie niepewnie, a u Agaty i Pawła, czyli u nieznanych wczesniej ludzi i w nieznanym wcześniej miejscu jak za dotknięciem magicznej różdżki od razu poczuł się jak w domu?

[/quote]
osobicie uwazam ze wszytko dzialo sie za szybko i decyzja o uspieniu jak i zachowania w domu wobec chipsa :(
bardzo mi przykro

Link to comment
Share on other sites

Hmm... Bez happy endu mówicie...
A może jednak ? W końcu mogliście tu wklejać czarno-białe zdjęcia Leni ze świeczkami a nie "biednego" Pattona... :-?

Ja kocham psy, ale bez przesady.

Patton dostał od życia swoją szansę i sam sobie nagrabił...

Leni wbrew temu co niektórzy usiłują zasugerować nie widziała bulla pierwszy raz w życiu i wie jak powinien zachowywać się normalny przedstawiciel rasy.

Boje się myśleć co by się stało, gdyby Patton trafił do kogoś mniej obeznanego...

Leni wracaj do zdrowia !

Link to comment
Share on other sites

[b]Dingo[/b], nie o to chodzi. Przecież nikt nie twierdzi z całą stanowczością, że Chips na pewno nie powinien zostać uśpiony!

Większośc z nas (w tym ja) po prostu nie zgadza się ze sposobem, w jaki to się stało!

Mnie Leni i jej mąż nie mieli obowiązku informowac o losach Chipsa. Ale zwykła ludzka przyzwoitośc wymagała, żeby w takiej sytuacji o dalszych losach psa zdecydowali wspólnie z osobami, które w odratowanie go włozyli mnóstwo czasu, serca i zaangażowania.

Na dodatek z wątku na bulterierowym forum jasno wynika, że ani Leni, ani jej mąż nie mieli zbyt dużego pojęcia o tym, jak postępowac z psem :roll: Więc tak bardzo obeznani to chyba jednak nie byli :-?

Dlatego psa powinien koniecznie zobaczyc specjalista! Bo możliwe, że w innych, bardziej doświadczopnych rękach Chips mógłby sobie spokojnie życ i nie stwarzać dla nikogo zagrożenia...

Na dodatek to, co wylazło po wszytskim z Pawła, każe mi się zastanawiac, czy tak zawzięta i impulsywna osoba w ogóle powinna mieć jakiegokolwiek psa, a bulla zwłaszcza :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']Większośc z nas (w tym ja) po prostu nie zgadza się ze sposobem, w jaki to się stało![/quote]

Hmm... no tak, to prawda. Ale czasem grają bardziej emocje niż rozum i akurat w tej konkretnej sytuacji ja to doskonale rozumiem. Nie popieram sposobu w jaki zrobili to Paweł i Agata, ale też nie śmiem oceniać negatywnie, bo nie wiem jak zachowałbym się ja w podobnej sytuacji.

[quote]Dlatego psa powinien koniecznie zobaczyc specjalista! Bo możliwe, że w innych, bardziej doświadczopnych rękach Chips mógłby sobie spokojnie życ i nie stwarzać dla nikogo zagrożenia...[/quote]

No dobrze - zobaczyć. Może mógłby spokojnie żyć ? Ale odwracając sytuację - czy ktoś da gwarancję że ten pies nie powtórzy poprzedniego wyczynu ? Czy warto narażać życie i zdrowie innych ludzi, choćby ich intencje były jak najlepsze, kosztem życia psa ? Wg mnie - NIE.

Poza tym - kto to jest "specjalista" ? Weterynarz ? Szkoleniowiec ? A może ten pan MB to jest specjalista, hę ? :wink:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='QUATTRUSIA']... jak napisała dogomaniaczka klaraveritas w nowym wątku, nie pierwszy to niestety i nie ostatni przypadek tego rodzaju, a wszystko z winy nieodpowiedzialnych ludzi, którzy nie tylko nigdy nie powinni sobie brać do odmu bulla, ale wogóle nie powinni mieć żanego żywego stworzenia, bo poprostu do tego nie dorośli !!!!!![/quote]
To prawda, niestety :(
Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy naprawdę zaangażowali się w ratowanie Chipsa (szczególnie dla Justy i Darka). Rozumiem Wasz smutek, wściekłość i rozgoryczenie.

Link to comment
Share on other sites

Nie znam MB, nie wiem więc, czy jest specjalistą. Być moze jest... Jednak on na oczy psa nie widział!!!

Znam za to co najmniej jedną osobę, która będąc wolontariuszką w schronisku miała do czynienia z wieloma takimi przypadkami jak Chips,. I wiele z tych "przypadków" ma teraz dobre domy i nawet nie myśli o tym, żeby właścicielowi zeby pokazac, a co dopiero ich uzyć :roll: Więc jednak się da...

Nie wiemy też na ile zachowanie Chipsa było spowodowane jego faktycznymi predyspozycjami, a na ile spowodowali je jego właściciele... :-? No sorry, ale jeśli ktoś próbuje siłą i biciem zabrać piłę napalonemu na nią bulowi, to ja mam prawo myślec, że taki ktoś na własciciel takiego psa po prostu się nie nadaje. I że taki ktoś sam się prosił o kłopoty :-?

I wiem, że w takim przypadku, jakim był Chips emocje NIE MIAŁY PRAWA wziąc góry! Bo tu nie chodziło o kolejny wymierzony mu raz, a o jego życie :( Moim zdaniem NIC nie usprawiedliwia tego, co zrobili Leni i Paweł :evil:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Mialam dokladnie takie samo zdanie w programie, jak i tu - widocznie inaczej odbiera sie slowo pisane, inaczej mowione.
A wiec powtarzam - dawanie szansy psom z Otwocka jest zbyt ryzykowne. One zostaly juz zbyt udreczone przez czlowieka. W schroniskach sa setki psow tak lagodnych, po prostu porzuconych, a na te lagodne tez brakuje chetnych. A tym lagodnym najpierw nalezy dac szanse.
Nie mozna oczekiwac ze znajda sie na nie odpowiedzialni chetni, nie wiadomo, jakim treningom byly poddawane, jakie zachowania moga u nich wystapic - w jakich sytuacjach.
To nie moje wypowiedzi powoduja, ze ludzie widzac AST przechodza na inna strone - ale zachowania ich wlascicieli, to na widok AST - obojetne, rodowodowych czy nie, lub nawet nieco podobnych , szarpiacych z rykiem zawieszony na drzewie gryzak, czy opone, to na widok zdjec czy filmow z psich walk przecietny czlowiek zaczyna sie bac.

Nie jest moim obowiazkiem bronic jakiejkowiek rasy, to wlasciciele powinni tak prowadzic swoje psy, aby rasa bronila sie sama. Obowiazkiem kynologa jest wiedziec wiecej o psach, ich zachowaniach, i wyjasniac to - jesli ktos chce slyszec.

Od lat walcze z przesadem, ze wszystko zalezy od wychowania, ze nie ma agresywnych psow. Kazdy pies i kazdy z nas takze, ma w sobie agresje - kwestia, na ile umiemy ja hamowac, i na ile zachowania agresywne stosujemy by rozwiazac rozmaite sytuacje.

Poziom agresji i predyspozycje popedow sa wrodzone - i dziedziczne nie wprost.
Jesli przez setki lat kojarzy sie tylko psy, ktore bez zadnego treningu wykazuja silny poped walki, to tak tworzy sie rase, w ktorej jest prawdopodobienstwo wystapienia silnego popedu walki.
Jesli przez setki lat kojarzy sie tylko te psy, ktore wykazuja ceche tzw "oka", to mozna liczyc na to ze przecietny border collie ceche oka ma, jesli kojarzy sie tylko psy, ktore czujac zapach zwierzyny robia "stojke", to przecietny wyzel stojke bedzie mial.
To chyba oczywiste.
Jesli wiec przez pokolenia tworzono psy do walk dla ludzkiej rozrywki, to musimy liczyc sie z tym, ze przecietny potomek takiej rasy moze, nie musi wykazywac wieksza agresje niz potomek tych psow, ktore kojarzono na ceche oka.
W tym momencie zaczyna sie proces wychowania - uczymy psa, znajac jego predyspozycje, jak powinien rozwiazywac problemy.
Ale to nie zmienia faktu, ze pozbawiony kontroli pies zachowa sie najpierw zgodnie z wlasnym instynktem, korzystajac z wrodzonych popedow, i reagujac zaleznie od progow ich uruchamiania, potem zaleznie od doswiadczen nabytych w zyciu - a zachowania wyuczone przez czlowieka wystapia najprawdopodobniej tylko w wyuczonych sytuacjach.
Kazdego psa mozna zepsuc brakiem wychowania, ale tylko w niewielkim stopniu mozna dobrym wychowaniem wplynac na zachowanie sie psa w nowej sytuacji, gdy jest pozostawiony samemu sobie.
Jesli mamy np przecietnego mopsa, przecietnego goldena, przecietnego rotty i przecietnego przedstawiciela ras przez pokolenia hodowanego do walki - to kazdy z tych psow - o ile zostanie dobrze wychowany - moze w obecnosci wlasciciela i w sytuacjach znanych zachowywac sie czarujaco. Kazdy z nich, jesli zostanie zle wychowany, moze w obecnosci wlasciela zachowywac sie na tyle zle, na ile zostal zle nauczony. Kazdy z tych psow pozostawiony sam sobie na taka sama sytuacje odpowie inaczej.

Dopoki nie zaczniemy zdawac sobie sprawy z nieublaganych praw Pani Genetyki - nie bedziemy wiedzieli jaki pies do nas pasuje, jaki nie. Z jakim mozemy sobie poradzic, i jakiemu stworzymy godne zycie.

Proponuje - zastanowcie sie, jakie bylyby skutki, gdyby kolejne psy z Otwocka pogryzly ludzi. Wtedy rzeczywiscie domagano by sie usypiania wszystkich psow, mopsow, goldenow i AST, ze o rottych nie wspomne.

I mam taka propozycje - ciekawam Waszych opinii, napiszcie dlaczego Waszym zdaniem rottka zabila 6-miesieczne dziecko - bylo o tym tez w programie.

Jesli ktos pod wplywem jakiejkolwiek audycji zrezygnuje ze swego psa - to znaczy ze nie ma pojecia po co psa kupil, nie ma pojecia jak ten pies moze sie zachowac, ze nabyl psa pod wplywem histerycznych emocji, a potem pod byle pretekstem psa oddaje.

[b]My ludzie hodujemy i ksztaltujemy psy a taki a nie inny sposb, pies nie jest nigdy niczemu winien, bo nie ma swiadomosci naszych norm etycznych, i pies nie za kare, ani nie dlatego, ze winien, musi w pewnych sytuacjach podlegac eutanazji - bo nie ma ani odpowiedniej ilosci schronisk, ani odpowiednich funduszy, aby utrzymywac przy zyciu zwierzeta, ktore moga z duzym prawdopodobienstwem zagrazac zyciu innych ludzi i zwierzat. I nie ma dosc odpowiedzialnych rak na nie.[/b]
Zofia Mrzewinska[/quote]

[quote name='asher'][size=6]Nie oglądałam programu, który spowodował tę dsyksuję, ale w pełni zgadzam się ze zdaniem Zofii Mrzewińskiej.
[b]Zofio[/b], opisała Pani "moje" stanowisko tak wyczerpująco, że nie mam już praktycznie nic do dodania[/size] :wink:[/quote]

Link to comment
Share on other sites

No i czego ty chcesz dowieść? :roll:
Psy z Otwocka były szkolone do walk. Prawdopodobnie były pod tym kątem selekcjonowane w hodowli.

Jaka była przeszłość Chipsa? Nie wiemy. Wiemy, że adoptowała go dwójka ludzi, która wyraźnie sobie z nim nie radziła i która prawdopodobnie nie poradziłaby sobie z psem o wiele łatwiejszym do prowadzenia, niż Chips :-?

Czy ja gdzies napisałam, że wiem, iż Chips bezwzględnie nie powinien zostac uspiony?
Napisałam tylko, że nie powinien zostac uspiony w taki sposób... Że psa powinien obejrzeć specjalista.

Chips nie był anonimowym psem ze schroniska nie mającym szans na resocjalizację. Gdyby się do resocjalizacji nadwał, to miał szansę ją przejść. Jednak Leni i Paweł mu tę ewentualną szansę zabrali. Zdecydowali o uśpieniu psa, mimo, że nie mieli pojęcia, czy naprawdę takie rozwiązanie jest konieczne. A pojęcia miec nie mogli, bo zdecydowanie nie znają się na psiej psychice :roll:
I z tym się nie godzę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...