Jump to content
Dogomania

Pustka, która boli


szajbus

Recommended Posts

  • 2 weeks later...
  • 3 weeks later...
  • 2 weeks later...

Zaglądam w deszczowy poniedziałek i za to podwójnie słonecznie pozdrawiam :)

 

Ostatnio przeszłam się po całym dogo i dotarło do mnie, że forum chyli się u upadkowi. Aktywność mocno spadła, sama zaglądam już tylko Psoni i na pojedyncze wątki, aktywnych wątków na PwP coraz mniej, podobnie bazarki, na dwóch stronach toczy się skromna akcja sprzedażowa. Nawet w innych częściach dogo, bardziej rozrywkowych nie ma tłumów. Niby to wiedziałam, ale chyba dopiero teraz to do mnie ostatecznie dotarło.

 

Link to comment
Share on other sites

Może wyjaśnię Wam, że Balbinka ma dwa guzy na szczytach płuc- rak.

Niestety nie można tego operować i jedynie co możemy zrobić, to podawać jej leki i poprawiać komfort jej życia. Będziemy walczyć z nią i o nią o każdy dzień i prosimy aby było ich jak najwięcej. Trzymajcie kciuki, żeby nie cierpiała.

Psoniu....

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Wam.

Jutro kolejna kontrola Balbisi u weta, kolejne zastrzyki i kolejne prochy. Na razie mała połyka wszystko zawinięte w mięsko. Nas też diagnoza ścięła z nóg i ścina nadal. Mamy dwa psiaki. Jeden chory na serce, drugi na raka. Mam głęboki żal i ból w sercu nie do opisania. Nie chodzi o to, że się skarzę, ale o to czy psiaki po przejściach zasłużyły sobie na taki los? Obie w swoim życiu przeszły piekło, potem znalazły kochający dom - kochający w pełni tego słowa znaczeniu. To nie są nasze suczki, to nasze córcie i co? Za to, że po takiej gehennie znalazły miłość, bezpieczeństwo muszą zapłacić cierpieniem? Gdzie sprawiedliwość na tym świecie ? Nie pogodzę się z tym nigdy. Walczymy o nią, o każdy dzień, o każdy oddech. Wiemy co to znaczy. Mamy opinie kolejnych 3 weterynarzy, nie ma mowy o pomyłce, wiemy, że to wyrok. Ile jej zostało? Nie wiem, weci też nie wiedzą, może dzień, tydzień, miesiąc, kilka miesięcy. Nikt nie wie, ale wszyscy wiedzą, że nie ma nadziei. Jak odejdzie? Też nikt nie wie. Może zatrzymać się serduszko i może odejść nagle, może też cierpieć i trzeba będzie jej pomóc. Ale jak? To takie trudne. To dla mnie tortura psychiczna. Póki co, ona walczy i my też. Wiem, że to walka niewyrównana, że wróg jest silniejszy niż my wszyscy razem wzięci, ale nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.

Psotka błagam nie pozwól jej cierpieć. Zawsze byłaś przy mnie, zawsze mi pomagałaś wiec pomóż i teraz. Nie chce stawać przed ostateczną decyzją. Nie czuję się na silach. Opiekuj się Balbinką i daj nam jak najwięcej czasu  a kiedy nadejdzie ten dzień, niech odejdzie spokojnie we śnie. Mój Boże, kto by pomyślał, że kiedyś będę miała takie marzenie? Kto?

Los jest okrutny.

 

Link to comment
Share on other sites

Szajbusku kochany, przeczytałam i w tej chwili nie jestem wstanie wiele więcej napisać, płaczę z bezsilności, przewrotności losu i nie potrafię pojąć dlaczego czasem wszystko dzieje się wciąż pod górkę :(

Pozdrawiam Was Kochani cieplutko i przytulam.

Link to comment
Share on other sites

Szajbus, łzy lecą mi z oczu. Cały czas myślę o Was i zaciskam kciuki z całych sił żeby Balbisia nie cierpiała i dawała Wam swą obecność jak najdłużej. W takiej sytuacji każde słowa są zbyt małe, trudno coś mądrego napisać dlatego tylko tych kilka zdań. 

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Wam.

Kolejna wizyta za nami. Za tydzień dodatkowe USG brzuszka, żeby sprawdzić czy nie zbiera się płyn. Dostała zastrzyk ze sterydów i tabletki rozkurczające drogi oddechowe. Dziś była osłuchiwana, obmacywana na wszystkie strony - nie było sensacji. Dostaje ataki kaszlu kiedy przestaje działać steryd. Kolejny RTG za kilka miesięcy ( o ile niunia dożyje). Matko, nawet napisać mi o tym ciężko.

Za tydzień miała być szczepiona na choroby zakaźne ale nie ma o tym mowy. Mamy zapomnieć o wszystkich szczepieniach. Możemy jednak spokojnie zastosować Frontline.  To tyle.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuje Radku.

Dzisiaj sobie ucięłam pogawędkę z lekarzem. Trafiliśmy na takiego, który chce pomóc i chce o nią zawalczyć tak samo jak my. Powiedział, że chce nam dać jak najwięcej czasu i zrobi wszystko aby tak było. Ale wyłożył też kawę na ławę, że rak jest nieoperacyjny i chemioterapia  poza osłabieniem zwierzęcia nie przyniosłaby skutku. Dziś także dowiedzieliśmy się, że Balbisia ma prawdopodobnie ok 14 lat. a to by wskazywało, że lekarz , który nam ją badał zaraz po adopcji miał rację co do jej wieku mówiąc, że schronisko w książeczce zdrowia zaniżyło jej wiek o co najmniej 1,5 roku. Zastanawialiśmy się od kiedy dzieciak ma tego paskudnika, czy przeoczyliśmy jakikolwiek objaw i odpowiedź brzmi NIE. Podobnie było ze Zuzią. Przypadek sprawił, że miała osłuchowo zbadane szmery w sercu, które okazały się być ujawnioną z wiekiem wadą wrodzoną. Szmery były ledwie słyszalne, Sama lekarka miała wątpliwości czy je słyszy ale woleliśmy to sprawdzić u kardiologa. Zaczęła być leczona zanim pojawiły się objawy.

Balbinka zachorowała na zapalenie krtani. Zaczęła nam pokasływać takim suchym, krtaniowym kaszlem. Poza tym czuła się świetnie. Bawiła się z Zuzką, nadal ją podpuszczała, dziamotała na męża jak zapomniał jej dać ciasteczko po spacerze. Jak na dominantkę przystało pilnowała bacznie godzin wyjścia na spacery, czyli budzik w dupce działał bez zarzutów. Na spacerach atakowała każdego napotkanego psa i szła za nim jak przecinak itd. Ale to pokasływanie nie dawało nam spokoju.Ok, pies może sobie zakasłać raz na jakiś czas a ona tego dnia zakasłała ok 7 razy.  Byliśmy u weta, dostała zastrzyki, nie przeszło. Kolejna seria zastrzyków, nie przeszło, kolejna nie przeszło. W miedzy czasie badało ją 3 wetów każdy potwierdzał diagnozę poprzednika. Potem okazało się ,że to możne być stan przewlekły, spowodowany wirusem i dlatego nie zareagowała na coraz silniejsze antybiotyki. Ja nie dawałam za wygraną bo mam złe doświadczenia z Psonią. U niej też zaczęło się od banalnego zapalenia gardła. Pogłębiliśmy więc diagnostykę u Balbisi i szok. Teraz jesteśmy w kropce. Jest nam strasznie ciężko pogodzić się z faktem, że mała żyje z wyrokiem, że nie będzie lepiej a gorzej, że staniemy przed podjęciem ostatecznej decyzji. Czujemy się tak, jakbyśmy dostali porządnym obuchem po łbach. Nie tylko ja jestem w taki stanie ale mąż i syn także. Przy pierwszych objawach byliśmy u weta , niby wszystko było dopilnowane a teraz czytamy w necie o objawach choroby , sięgamy pamięcią wstecz i zastanawiamy się, czy miała któryś wcześniej i nasza czujność była uśpiona. Nic takiego się nie działo. Objaw pojawił się nagle. Nie potrafimy powiedzieć od kiedy jest chora. Teraz się oszczędza, bo wie, że szybkie ruchy ją meczą i pojawia się kaszel. Aczkolwiek dziś jak zobaczyła sznaucera na ulicy to wydarła za nim jak szczeniak w kwiecie wieku. Nie udało jej się go zjeść wiec skierowała się do domu i na schodach musiała odpocząć.Dużo odpoczywa ale jest nadal tą samą Balbinką. Jest jedna zmiana. Od czasu choroby praktycznie nie wychodzi z naszego pokoju i w ciągu dnia okupuje nasze łóżko. Tylko na noc wychodzi jak zwykle do salonu na swoją kanapę i przestała całkowicie korzystać z legowiska. Na apetyt też nie możemy narzekać. Zjada chętnie posiłki a nawet uprawia żebractwo. Najlepiej teraz jej wchodzi samo mięcho.

Link to comment
Share on other sites

Przeczytałem Twój wpis i myślę, że czasem choróbsko nie daje wcześniej objawów. Na pewno opiekujesz się Balbisią najlepiej jak się da i nic nie przeoczyłaś, zbyt wiele troski i miłości do łap przebija z Twoich wpisów.

Link to comment
Share on other sites

Nasza dziewczynka wczoraj wieczorem miała kompleksowe USG brzusia. Nie ma żadnych nieprawidłowości, które budziłyby niepokój. Są jakieś drobne zmiany charakterystyczne dla wieku. Na razie mamy się nie martwić. Nie ma wody w brzuszku i śladów przerzutów. Dostała zastrzyk , tabletki do domku i kolejna wizyta za tydzień. Prawdopodobnie za tydzień zapadnie decyzja czy z zastrzyków sterydowych i przejdziemy na tabletki. Lekarz chce spróbować, żeby jej nie stresować tak częstymi wizytami w lecznicy. Jeśli by się po tabletkach gorzej czuła to niestety będzie musiała widywać się z wetem częściej.
Ten tydzień był wyjątkowy. Gdyby nie to, że od czasu do czasu łapał ja kaszelek, nikt by nie powiedział, że to chory psiak. Oby tak dalej.

Psotuś zaciskaj te swoje kochane łapinki.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...