Jump to content
Dogomania

Piesek bez łapki - już w domku! czyli przygody Korsarza :-)


Murka

Recommended Posts

postaram się odtworzyć to wczoraj napisałam...

Persolen na oddziale jest bardzo zaangażowany, empatyczny i nastawiony na współpracę z rodzicami. Rodzic jest partnerem a nie wrogiem. Cały pobyt tutaj nie jest więc stresem, choć oczywiście wolałabym siedzieć w domu lub w pracy niż w kilkunasometrowym pokoiku z 2 łóżkami, wanienką, stolikiem i 2 szafkami- na podłodze zostaje niewiele miejsca :)
Wczoraj oddział nie poszedł spac tak szybciutko jak w niedzielę, ale to chyba dlatego, że po 21 były 2 przyjęcia nowych dzieci, a to zawsze wywołuje zamieszanie. Patrzac na miny i ruchy rodziców od razu można powiedzieć, kto jest w szpitalu pierwszy raz... i bardzo żałuję, że ja mam za soba i pierwszy i 3 kolejne razy...

Zastanawia mnie, czy u Jonka nie nałożyły się 3 sprawy: zęby, angina i to, ze Jonek postanowiłw końcu, po 14 miesiacach walki i wycierania podłogi zacząć sikać jak każdy normalny obywatel i zwyczajnie trzymać. Do tej pory trzeba było trafić z wysadzeniem, w nocy albo sikał, albo nie... ruletka. A od jakiegoś czasu noce są bez sikania, nie chce nawet zakładac pieluchy i sika 3 lub 4 razy w ciągu dnia. Moze jak mówi, ze nei chce mu się sikać, to rzeczywiście mu sie nei chce... Oszaleć idzie!

Pisałam też o tym, że Ofik teraz jest w raju, bo może i za mna tęskni, ale karmi go moja mama... co oznacza, ze jest przekarmiony! I zadowolony. Ja mu wydzielam garstke dziennie, kupiłam mu jakąś nowość hill's metabolic i ma schudnąć baryłą jedna! Fox choc chudy jak przecinek, to też chce tą karmę jeść.
Ofik wczoraj rano wlazł na Anie i ja obudził. Chyba zmarzł biedaczek,bo on nawet w upały jest podkołdernikiem. A jak on wejdzie na człowieka... nie dość, ze cieżki, to parzy tym swoim futrem. I obudził Anie, pewnie biedna nie mogła pod nim oddychać, albo walił ogonem w jej łóżko i ja lizał po twarzy :)

W czwartek rano powinniśmy iść do domu :)

Link to comment
Share on other sites

Jonek zasnął wczoraj o 19 i spał do 6 rano. O 22 miał podawany antybiotyk, pielęgniarka podawała lek a ja go trzymałam, a raczej próbowałam trzymać, ujarzmić dosłownie, tak sie rzucał, tak wierzgał całym sobą,a chodziło tylko o to, zeby przez minutę trzymał prosto rączkę z wenflonem... Krzyczał strasznie, a jak skończyłyśmy- położyl się na bok i spał dalej... co za typ! O 6 rano to samo- wojna, a potem sie położył i moze by spał, ale poczuł zapach kawy :) i usiadł stwierdzając: kawy chcę :D
A dzisiaj pół godziny temu, tańczył, szalał, wstałąm a sekundę do szafki, odwracam sie a on leży i zasypia! po 2 minutach spał :D jeszcze czegoś takiego nie widziałam :D

Link to comment
Share on other sites

zaczęłam łądowac zdjecia, ale zapomniałam je zmniejszyc...
[IMG]http://i1249.photobucket.com/albums/hh520/ewafigat/_5151175_zps3e4aaf43.jpg[/IMG]

Tak Jonuś pozuje dziadkowi do zdjeć: Jonuś, span przy choince! Jonuś, opalaj się, wystaw buzię do słoneczka :)

nie ma rady! Musze zmniejszyć te fotki :(

Link to comment
Share on other sites

Jonuś ma dzisiaj wspaniały dzień:

1. Wstał o 5.11
2. Od 6 biegał po moim łóżku, jak go Pan Bóg stworzył
3. O 7 zaczął robić fikołki
4. O 8 zaczął ćwiczyć ciosy karate ( serio, raz widział i często chce ćwiczyć...) ale na zajęcia mozemy zapisac go za rok.
5. O 8.30 biegając nadal po moim łóżku, zlał się na moje przescieradło.
6. O 9 darł się jak szalony uniemożliwiajac mi rozmowę z lekarzem.
7. Tuż po 9 wylał kawę z zamknietego kubka, zalewając 2 kołdry...
8. Padł dopiero o 10.30...

Jutro idziemy do domu!!!!!!

Link to comment
Share on other sites

cześć i czołem!!!

Ze szpitala wypuścili nas w czwartek. Jonek w środę miał straszne przesilenie- bił mnie, kopał, gryzł- mam siniaki... nie chciał spać, nei chciał sikac, nie chciał myć zebów... totalny odpał.
W czwartek o 11 już byliśmyw domu, wykąpaliśmy się, zrobiłam pranie,a dzieci prały... siebie nawzajem. I to jak! Z jaką siła, z jaką zawziętością... Myślałam, ze mnie trafi!
Ubrałam je, spakowałam i powiedziałam, że idziemy na wycieczkę. Zapakowałam towarzystwo w pociąg, uprzednio zaopatrzywszy w jagodzianki i wio w drogę. Jonek zasnął, a raczej padł, hurra, więc obiecałam ANi zakupy w centrum handlowym i lody. Paweł do nas dołączył, Jonek się obudził i Paweł jeżdził z nimi 15 minut ruchomymi schodami, góra-dól, góra dół... Kupiliśmy im balony... a Ania i tak nam wykrzyczała, ze jesteśmy dla niej niemili i zajmujemy się tylko Jonkiem... Wszystko opada w takich sytuacjach! Wszystko!

W piątek było tylko gorzej, już o 9 rano miałam ich po kokardę :( Paweł był oczywiście w pracy, a ja zostałam bez samochodu, z dwójką lejących sie i wyjących dzieci oraz z za małą ilością anatybiotyku na przewidzianą kurację, więc musiałam rano biec do pediatry po receptę. Nasz pani doktor zupełnie nie mogła pojąc, po co nas aż 4 pełne dobyz anginą trzymali, jeszcze sobie spryciarze w wypis wpisali, ze czerwone gardło z nalotem zostało wykryte już przy przyjeciu do szpitala- myślałam, ze się posikam jak to przeczytałam!!!!

Od pediatry poszliśmy na pocztę, do piekarni po kolejne jagodzianki, i choć Jonek nie moze ich jeść, to jego ukąłd pokarmowy pięknie je przyjął i wszyscy sa szczęśliwi i zadowoleni, a Jonek to na pewno :) A z poczty udaliśmy się na wyprawę do weterynarza po receptę dla Foxa. Weszłam do weta jak do pediatry z wózkiem i dzieckiem za rękę...
Receptę dostaliśmy i udaliśmy się w podróż powrotną, a to nie byle jaka wycieczka, bo pół godzinyw każdą stronę. Jak wyszliśmy z autobusu i poszliśmy juz 2 raz tego dnia do apteki, Ania słaniałą sie na nogach. Ledwo doczołgałą sie do sklepu, który był po drodze do domu, a życzyła sobie żurek na obiad, wiec musiałam poczynić stosowne zakupy.
Ania nie chciała wejsc do sklepu, tak byął padnięta. Ale jej przeszło padnięcie w mamencie, gdy odebrałam telefon od koleżanki i Ania usłyszała, ze ciocia i Nadia sa na placu zabaw... Wskoczyła do sklepu, przebiegła ze mną między półkami, zakupy zrobiła, jeszcze wybrałą zelki dla siebie i Nadii i popędziłą w drogę powrotną!! Prawie frunęła! Ponad godzinę biegały i wariowały, a jak odprowadziliśmy Nadię pod dom... nagle znowu opadła z sił... A była dopiero 12.30!!!
Reszta dnai z dziećmi to byął prawdziwa męka...

Sobota była nie lepsza! Ania ja ani Paweł nie mogliśmy sobie z nimi poradzić, tłukli się, kopali, szarpali... o 9 Paweł zabrał ich na spacer, wróćił dopiero koło 12 gubiąc Anię po drodze u kolegi, na jakieś 4 godziny. Ale marna to była pociecha, bo Jonek dawał czadu po całości :( Nie spał, jęczał i chciał dokłądnej odwrotności tego, czego chcieliśmy lub oczekiwaliśmy my...

Ania wróciła koło 16 i wszystko zaczęło sie od nowa... Więc Paweł ich znowu zabrał na plac zabaw, zeby wyżyli sie na drabinkach i innych huśtawkach a nie na sobie i nas, ale to znowu nic nie dało! Wrócił przed 19, bo był wiatr straszny, dzieci były nieprzytomne, więc je szybko naszykowalismy do spania, Paweł ich wziął do sypialni... i dopiero się zaczęło! po prawie godzinie, dzieci wyskoczyły, biegały, skakały,mśmiały się, jadły naleśniki, przegryzały bobem, a my czekalismy końca tego koszmarnego dnia! W pewnym momencie Jonek zaczął krzyczeć: siusiak taty! siusiak taty! po czym dodał: siusiak mamy!susiak mamy!
Znowu wszytsko nam opadło,a do tego zaczęłiśmy się śmiać jak idioci :D

Jak juz zasnęłi, to siedzieliśmy i bez sensu gapiliśmy się w tv na durny film, mało z niego rozumiejąc, pijąc wino, ale przecież nie moge co wieczór sie upijać, zeby odregować dzień spędzony z moimi uroczymi dziećmi!!!!!!!!!!!!!!!! ;)

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze dodam, że jak wróciłam do domu, to było brudno, nic nie sprzatniete, kuweta kota wypełniona nie tylko zwirkiem, kurz, brudne naczynia... Czasem żałuję, że moi rodzice nie wtrącają się w nasze życie! Może jakby moja mam mu dzieńw dzień jęczała nad uchem, ze porządny mąż powienien to czy tamto to coś by zrobił... Jak mu raz zarzuciałam, ze kuweta cuchnie, to mi wyrypał, ze w tym tygodniu (czyli czasu spędzonego w szpitalu) byłam w domu wiecej niz on!!! A ja wpadałam na pruysznic, obiad, przytulic Ankę, wstawić naczynai do zmywarki, ciuychy do pralki i dalej w drogę powrotną...

Przepraszam Was za wszystkie literówki, ale staram sie w krótkim czasi nadrobic zaległosci i palce nei nadążają za myślami...

Z weselszych tematów:

J: Cimaj (trzymaj-podajac mi swojego lizaka.
E: Trzymam.
J: Nie lizaj!

J: Cimaj! ( podajac mi gumy dla ANi)
E: Trzymam.
J: Nie jedzaj!

Jonatan wszedł w etap: a co to jest???
O wszystko pyta! o WSZYSTKO!!!

Ania nie mogła dzisiaj zasnąć, bo... "cały czas myślę o Lenie i Maćku!" to w zwiazku z jutrzejszym powrotem do przedszkola. Nie wiem, co ona ma do Leny, bo jakis czas temu spędziła u Leny pół dnia, a drugie pół spędziły razem u nas i pięknie się bawiły, bez kłótni, sporów i fochów, co jej się nie zdarza z jej nalepsiejszą przyjaciółką Julitą...

Mam juz mnóstwo zdjęć na serwerze, niedługo Was zarzucę :)

Aha! Dzisiaj było trochę lepiej, bo Anię o 9 wyprawiliśmy do kościoła i wróćiła po 15, Pawła wyprawiłam na samotne zakupy, zostałam sama z Jonkiem i spokojnie go uśpiłam, robiąc sobie przestrzeń na kolejny etap odgruzowywania naszego mieszkania. Została "tylko " łazienka. I resztka prania ręcznego. Dzisiaj do zera wykończyłam prasowani, dzieci się niemal nie tłukły, po jak juz Ania wróciła, to bawiła się w swoim pokoju a Jonek siedział ze mną w salonie. Mam już dośc puzzli z dinozaurami i samochodzików, ale wolę to niż rozdzielanie ich w trakcie bójki...

Ofik kocha dzieci i nie wiem jak mógł żyć bez nich, zanim mu je urodziłam :) Dokarmiają go, pieszczą, i cieszą sie jak je drapie, kicha na nie i kładzie sie na nie :) ja jestem mniejsza entuzjazstka tych wszystkich zabiegów...

Link to comment
Share on other sites

U nas w sumie bez zmia- Ofik nadal jest grubasem, Paweł jest zdziwiony, ze ja mu wydzielam karmę- a dlaczego???? Retyyyyy!!!!! Oszaleję!
Amelia przychodziw środku nocy mruczeć mi do ucha, czym mnie wybija ze snu, Ania kaszle w nocy, czym też mnei wybija ze snu, a Jonek sobie ubzdurał spanie z nami, kładzie się w poprzek, ja na brzegu łóżka, Paweł na ścianie, psy przyklejone do mnie, ja się gotuję, co też mnie wybija ze snu... Marzę o przespanych ciągiem 5 godzinach!!!!

Jonek nie sika w nocy, trzyma jak należy, ale wczoraj miał kryzys i w dzień nie wołał, tylko sikał po nogach.
Ania ma stałe kryzysy, doprowadza mnie do histerii, am ochote wyjśc i nie wrócić, po czym Ania się uspokaja i mówi, ze to tylko taki zarcik był... wtedy mam ochotę, wyć , krzyczeć i znowu wyjść i nie wrócić...

Wróciła nasza ukochana ciocia Milenka, Ania dostała swój wymarzony zamek kucyków, który służy głównie Jonkowi, jako garaż dla samochodów, bo Ania bawi się przede wszystkim dwoma kucykami, które były w zestawie.

W czwartek niemal potrąciłam debila na rowerze, który wyskoczył zza rogu, pędem dzikim, zza płotu zarosnietego krzakami i oczywiscie jechał chodnikiem. Musiałam sie dzieciom tłumaczyc, dlaczego nazwałam pana debilem i idiotą... Toczyłam się, bo jechałam nową drogą i szukałam ulicy... ale gdybym się wytoczyła 3 sekundy wcześniej to by głupek odbił się od samochodu i poleciał przez maskę. Wkurzył mnie ostro.

Link to comment
Share on other sites

Ania straciła pierwszego mleczaka!!! Zaledwie wczoraj pokazała nam, że sie rusza a dzisiaj rozruszała go maksymalnie i pozwoliła dentyście wyrwać :)
Tak sie złożyło, ze Jonatan na dzisiaj miał umówioną wizytę, bo on ma próchnicę i Ania przy okazji pokazał swoje ząbki. Pani doktor powiedziała, ze jest nieźle, a z jednym zebem lepiej niż było, więc mamy dalej o nie dbać i pokazać za kilka miesięcy.

A wiecie, ze teraz jak wypadnie pierwszy ząb to przychodzi wróżka-zębuszka i zamienia ząbka na monetę ALBO myszka, która zabiera ząbek zostawiony w słoiczku i zastawia prezent????
My wiemy o tym od wczoraj ;)

Ania czekała na wypadnięcie tego zęba jak na najlepszy prezent, wiec ktoś, kto wymyślił i myszkę i wróżkę- to geniusz ;)

Link to comment
Share on other sites

Tak mnie przewiało we wtorek, że nie mówię i głowa mi pęka i katar mnie nawiedził... lato! lipiec! z 15 stopni w 30. I jak ja mam ffunkcjonować? Dzisiaj nawet nie poczułam tego gorąca- taka jestem przemarznieta!

Jonek nadal pyta-a co to? I jeszce? Mogęja? To mogę ja? Moge ja to?
Ania urosła z 5 cm po tym wyrwaniu zeba i jakas taka ugrzeczniona sie zrobiła...
Ofik jest na nowej karmie i robi taaaaakie kupy, że ło! Ten chłopak z trawieniem problemów nei ma! ALe jaki gruby był, taki jest! Ja sie staram, i tylko ja. Chyba przestane go karmić, moze jak bedzie tylko na tym, co mu od Jonka skapnie i jak Paweł sobie ze 2 razy na tydzień przypomni, ze w domu sa psy i że moze głodne, to schudnie!

Link to comment
Share on other sites

[FONT=arial]Dzisiaj o 6 rano kończyłam robić Ani tort urodzinowy do przedszkola, o 7 już zawoziłam Pawła na pociąg i Jonka do żłobka, jeszcze zrobiłam zakupy, jeszcze układałam [/FONT][FONT=arial]malinki na torcie, po czym zjadłam śniadanie, naszykowałam kanapki do pracy, naszykowałam Ankę, pognałam ją do przedszkola, niosąc torbę soczków i tort w 2 ręce, wróciłam, zabrałam swoje [/FONT][FONT=arial]tobołki, pobiegłam do lekarza przepisać receptę, bo wczoraj dostałam złą i o 9 już siedziałam w autobusie do pracy zastanawiając się jakim sposobem udało mi się rozciągnąć czas.

W czwartek spędziłam miłe popołudnie z Jonatankiem i mi było głupio, że tak mi było z nim dobrze bez Ani, wiec postanowiłam ją zabrać ze sobą w piątek do pracy. Było super miło, ale... czemu ona zadaje tyle pytań?????????
Po pracy pojechałyśmy do Pawła na wspólny obiad, a potem spacerkiem ruszyłyśmy w drogę powrotną do domu... I w tej drodze spotkałyśmy gołębie :D[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

A: Mamo, czy gołębie są potrzebne?
E: Nie wiem...
A: Myślę, że są potrzebne, bo sprzątają.
E: Raczej brudzą.
A: Sprzątają chlebek jak im rzucamy.
E: Ale bardzo brudzą jak robią kupy i w Anglii zakazane jest karmienie gołębi w miejscach publicznych.
A: A możesz sprawdzić w internecie?
E: Czy są ważne?
A: No.
E: Mogę. A sprawdziłaś z dziadkiem w encyklopedii...
A: Pająki?
E: Nie pająki, tylko kosarze.
A: A, kosarze, pamiętam. Nie znaleźliśmy. Możesz sprawdzić w internecie???

Rośnie nowe pokolenie... :)

Idziemy, leży martwy gołąb. Miałam nadzieję, ze nie zauważyła. Niestety...

A:Mamo, czy ten gołąb jest martwy?
E:Tak.
A: Na pewno?
E:Tak.
A:A moze on tylko włożył głowę tam? ( chyba w dziure w ziemi ;) )
E: NIe, jest martwy....

cdn ;)

Link to comment
Share on other sites

Hania też ma hopla na punkcie czy coś jest pożyteczne, ona zawsze pyta "a po co są..." i tutaj można sobie wyobrazić co się pojawia. Np. szarańcza, komary, muchy, wilki... i weź kombinuj, żeby odpowiedzieć z sensem ;)

Link to comment
Share on other sites

Oł dir! Wreszcie mi się udało uruchomić odpowiedzi na dogomanii. Od chyba dwóch tygodni przez Operę nie mogę otworzyć okna z odpowiedzią w wątku. Dzisiaj mi się udało przez Mozillę. Cyrk na kółkach.

Pocieszę Was, że wszystkie dzieci mają tak z tymi pytaniami o pożyteczność. U mnie w robocie kiedyś furorę zrobiło pytanie "Po co jest pan od wywożenia szamba". Także Eloise, uzbrój się w cierpliwość, bo za chwilę to samo będziesz mieć z Jonatanem. Chociaż chłopcy często zadają pytania trudniejsze, bo techniczne, np. dlaczego samolot lata, jak czołg skręca. Masakra! :D

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Gołębiej opowieści ciąg dalszy...
A: Mamo, a dlaczego on jest martwy?
E: Bo go ktoś tak załatwił
A: Jakis pies?
E: Raczej kot.
A: Koty zabijają ptaki???? ( jakie zdziwienie!!!)
E: Tak, i czasem zjadają.
A: A Amelka????
E: A Amelka też??
A: A ile Amelka zabiła ptaków???
Jako że z Anią trzeba konkretnie...
E: 10.
A: To dużo!
E: Tak...
A: I zjadła je? czy zostawiła???
itd, itd....
Aż przypomniałam sobei, ze szukała z dziadkiem w encyklopedii informacji o kosarzach, bo chcę, zebyw końcu przestała piszczeć na ich widok i tłumaczę, ze to nie są pająki.
Okazało się, że o kosarzach nei znaleźli, ale o pająkach coś ogólnego tak i ... przestudiowali budowę wewnętrzną ucha ludzkiego :D

Poza tym: nasze auto dokonało żywota i postawieni pod ścianą nabylismy model nowszy, sprawniejszy a co najwazniejsze- ze wspomaganiem kierownicy :D Kto jest kierowcą i nie ma wspomagania, wie dlaczego tak mnie to cieszy :)
Po 8 latach spędzonych za kierownicą naszej poczciwej skodzinki, nie miałam żadnych wymagań wobec nowszego modelu :) Byle jeździł i nie groził awarią totalną :)
Ania już pyta, kiedy pojedziemy do Lublina i do Hani, no bow końcu będzie czym :D

Jonuś przechodzi jakiś etap kolejny swojego rozwoju, który polega na ponownym mocnym przyrzepieniu do mamusi, śpi z nami,a dzisiaj to nawet tylko ze mną, i psami oczywiście :) Paweł zrezygnował z upychania sie z nami w ten upał- zazdroszczę mu nawet :)
Mamusia ma myć, mamusia ma usypiac, mamusia ma wszystko. Po ostatnim szpitalu go wzięło, a dodatkowo po dużych emocjach zdarza mu sie kiepskie spanie, kopie nas w nocy, płacze...

W sobotę była urodzinowa imprezka ANi- w stylu hawajskim. Dekoracje wyszły rewelacyjnie, dzieci beigaływ girlandach z kwiatów, opaskach, spódniczkach a nawet biustonoszach z kwiatami :D Pogoda była dość hawajska, wiec było super :)
Ale noc po tej imprezie... Chyba najgorsza jak dotąd- Jonek wył z krótkimi przerwami 2 godziny. NIe jęczał, nie postękiwał- wył, płakał, kopał i rzucał sie po całym łóżku. Mogliśmy sobie gadać, głaskać, próbować pomóc... I jeszcze krzyczał: ANia, zostaw! Nie zabieraj! :D

Innego dnia, chyba tydzień temu w środę, odebrałam Jonka ze żłobka długo przed tym, zanim odebrałam ANie z przedszkola. Czasami tak robię, zeby spędzić czas sam na samz jednym lub drugim dzieckiem. Nasz czas miał polegać między innymi na kąpieli Jonka w basenie. Ale kąpiel nie trwała zbyt długo, bo... Jonkowi zachciało się kupę. No to go wystawiłam na trawkę, jak pieska :) Po chwili stwietrdził, że już i ze wraca do wody. Pytałam 10 razy, prosiłam, bo go znam... Za 2 minuty jeczy, ze kupa w basenie. No to sprzątam, latam, a ten mi jeszcze pokazuje, ze na trawie kupa psa, i ze też wypadałoby sprzatnąć... Wrócił do basenu, po kolejnej minucie... powtórka, tym razem, woda nie była do uratowania ;) Poszlismy do domu, z awanturą, a po chwili w nocniku była kolejna kupa.
Z sikaniem co rano to samo- nie, nie chcę! Po czym zapełnia pół nocnika! I tak od roku, dziń w dzień. Skąd w nas tyle cierpliwości, to ja nie wiem!

PO tym jak do Jońcia należało środowe popołudnie, do Ani należało piątkowe przedpołudnie. Byłyśmy na poczcie, na zakupach, w końcu zawiozłam ja na pół dnia do jej przyjaciółeczki i miałam wolne, zeby... sprzatać :D

A w ogóle, to w czwartek był 1.sierpnia, rocznica wybuchu Powstania, więc chciałam dzieci zabrać do Centrum na 17 na wyciesyren, odpalanie rac... Ania nie pamietała, ze byliśmy 2 lata temu.
Pracowałam do 14. WYszłamz pracy, pobiegłam po kebaba,z kebabem wbiegłam do autobusu, wyszłam i pobiegłam na nastepny autobus. Dojechałam do Rembertowa i pobiegłam do domu, żeby wypuścic psy na sikanie. Kapsel na mój widok cieszył sie jakieś pół seknudy, po czym stwierdził, ze nei wyjdzie, bo to nei jego tatuś wrócił, wiec musiałam gada na siłę z domu wywalić, po czym musiałam pilnować, zeby Dżek i Ofik się nei pogryźli przy drzwiach, zeby Fox wyszedł, i żeby kot nie wyszedł.
CDN :D

Link to comment
Share on other sites

o rety! a ja nadal w 1 sierpnia...

No to jadę dalej ;)
Pobiegłam po Anię, wróciłyśmy, również biegiem, żeby zamknąć gady, zabrać tobołki i biec po Jonatana. Jonuś zebrał się szybko i sprawnie, wsadziłam go do wózka i biegiem na autobus. Bo pociąg, którym ewentualnie mieliśmy jechać, pojechał bez nas.
Autobusem mieliśmy jechać długo, wiec dzieci rozsiadły się wygodnie, każde przy oknie,a jakże, ale mnie olśniło po niedługim czasie i kazałam im się zebrać, pozakładać buty, bo oczywiście się porozbierali- Anka pierwsza ta mała papuga zaraz za nią, i zarządziłam przesiadkę na tramwaj, który zawieźć nas miał idealnie do centrum pod Rotundę. Jonuś był załamany, bo chciał jechać autobusem, lamentował strasznie, ale jak tramwaj ruszył, to nagle mu humor się poprawił i bardzo mu się wycieczka podobała- nawet zapomniał , że siedzi w wózku ;) W drodze ogarnęło mnie tylko przerażenie na myśl o znoszeniu i znoszeniu wózka, bo przecież windy do tramwajowych przystanków w centrum nie ma... a mnie tak strasznie lędźwie bolały... Wymyśliłam wiec, że wysiądziemy przystanek wcześniej i resztę trasy przebiegniemy. Tak też zrobiliśmy, docierając pod rotundę za pięć piąta :)

Link to comment
Share on other sites

Czekaliśmy na ciocie Milenkę, która miała przyjść ze swoją 11-letnią siostrzenicą. Syreny wyły, race odpalono, auta trąbiły, ruch na ulicy zamarł... a Milena z Wiktorią dotarły do nas już po wszystkim. Opowiedziałyśmy dzieciom, co się właśnie wydarzyło i dlaczego, po czym dzieci stwierdziły, ze mają ochotę na frytki z maka... tak pozostając we wzniosłym patriotycznym klimacie ;)

Największą atrakcją "restauracji: okazała się toaleta na piętrze i schody, po których trzeba było wejść. Ciągle zapominam jak dzieciom niewiele potrzeba!!

Wiktoria okazała się cudowną opiekunką, a moje dzieci przylgnęły do niej natychmiast, i były grzeczne, miłe i posłuszne. Aż sie z Mileną zastanawiałyśmy, czy powinna za 3 dni odsyłać Wikę do domu ;)

Link to comment
Share on other sites

Po 8 latach spędzonych za kierownicą naszej poczciwej skodzinki, nie miałam żadnych wymagań wobec nowszego modelu --> aa to luksus przesiasc sie ze skody do innego auta. Znam ten bol, tez przesiadlam sie ze skody (bez wspomagania - Felicii) do Hondy. Nie ma porownania i w zyciu sie juz do Skody nie wroce, ten trzeszczacy plastik sni mi sie po nocach.

Eloise, nie beda Cie rece bolec i super sobie teraz z dzieciakami bedziesz smigac :D

A jak zwierzaki w te upaly?

Link to comment
Share on other sites

my też z Felicii właśnie wyszliśmy :)
W piątek jechaliśmy kawałeczek z dzieciakami- darli się, bili, kłócili, Ania kazała wyłączyć muzykę, Jonatan chciał słuchać... Rzuciłam więc taki sytuacyjny żarcik- to może w niedzielę śmigniemy do Twojej mamy na obiadek??? ( mając na myśli 3 godziny drogi w jedną stronę i 3 w drugą) a mój niezwykle rozgarnięty mąż: no możemy jechać... (mając na myśli 6 godzin śmigania autem z klimą i ze wspomaganiem kierownicy ) No głupek, mówię Wam :D

Nasza kocica straciła rozum- w największe upały domaga się wpuszczania na strych- a tam jest ukrop nieziemski! Fox ma upały w nosie, a Ofik jak to Ofik- męczy go samo wstawanie z łóżka, więc jak nie musi- to nie wstaje ;)
W ciągu dnia muszę im tłumaczyć, ze jest za gorąco, żeby siedzieli na balkonie i się opalali i na siłę trzymam ich w domu, a w nocy tek czarny głupol ładuje mi się do łóżka! jeszcze jak się ułoży w nogach i mnie nie dotyka- to ok, ale on się przytula...
a dzisiaj spałam ściśnięta między Foxem a Jonkiem i ze skurczonymi nogami, bo Ofiś ułożył się w poprzek... o 4 przyszła Ania twierdząc, ze śnią jej się koszmary... Paweł nie zdzierżył- wstał i poszedł spać do Ani :D w łóżeczku 70 x 140 cm :D

Link to comment
Share on other sites

Wrócę znowu do 01. sierpnia. Chciałyśmy dzieciom pokazać trochę historii i poszłyśmy z nimi pod Grób Nieznanego Żołnierza, żeby przekonać się, ze... cały teren dookoła jest rozkopany i ogrodzony!!! Masakra!!! Poszliśmy wiec tuż obok, obejrzeć fontannę... Ale ja byłam na to "oglądanie" przygotowana- ręcznik i ubrania na zmianę były pod wózkiem, tylko butów na zmianę im nie wzięłam- kiepska ze mnie jednak matka ;)
Jak tylko Paweł pokaże mi jak przegrywać zdjęcia- pokażę, jak się ogląda strzelającą w górę wodę ;)

Link to comment
Share on other sites

Tego 1. poszliśmy jeszcze na spacer Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem, bo lubimy :) dla dzieci super atrakcją okazały się puste stojaki na rowery Veturilo :)
A jak już zmierzaliśmy w drogę powrotną... Milena z Wiktorią poszływ swoja stronę, a my w swoją. Dopiero się zaczęło! WYcie na dwa głosy: Wiktoria, Wiktoria, Wiktoria!!! Paweł zagadywał Jonka, ja Ankę i szliśmy w stronę samochodu, bo pod koniec dojechał do nas Paweł. Anka łaziła po murkach, Jonek ją przyuwazył- też chciał! Oczywiście Anka spadła, Jonek się nadział na gałąź, a na koniec było pakowanie do auta- dzieci i wózka i toreb. Dodatkowo Jonek nei chciał sie wysikać przez kilka godzin,a Anka się darła, że chce siku. A nie było gdzie. Jak sie pakowaliśmy, facet siedzący w samochodzie obok zapytał, czy wyjeżdżamy, bo chętnie by zaparkował. Jak zobaczył moją minę, wyjął z auta dziecięcą butelkę i powiedział: Znam to!!! :) od razu misie lżej zrobiło na duszy :)

Ale Anka nadal sie darła, ze siku, a Paweł był głodny, więc Ania wymyśliła, że najlepiej to jedźmy do maka... I jeszcze napchali sie jakimiś kurczaczkami i frytkami.
W domu rzadko jemy smażone, więc nie bardzo martwi mnie, ze jedzą te frytki, ale te kurczaczki... mam wrazenie, ze to mieso nawet koło kurczaka nie leżało... i nie wiem jak Ani wytłumaczyc, zeby nei chciała wiecej tam jeść. Pewnie gdyby nie Paweł, to bysmy sie tam nie zatrzymali, ale on neistety lubi takie śmieciowe żarcie, ble!
No ale przynajmniej się towarzystwo wysikało i do domu dojechaliśmy we względnej ciszy :)

A w domu jazda bez trzymanki- mycie, inhalacje i o 22 zasiedli ze mną oglądać Szkło Kontaktowe, gdzie na początku pokazali urywki z całej Polski z godziny W, a najwiecej urywków było z Warszawy. Dzieci kazały sobei cofać i cofać te urywki, aż za którymś oglądaniem Ania krzyknęła: O! Ciocia Milenka!!! I rzeczywiscie :D Kiedy czekaliśmy na nie pod Rotundą, Milena z Wiktorią szybko szły przez patelnię przy metro centrum i kamery dokałdnie je uchwyciły :)

Niemal każdy dzieńz moimi dziećmi tak wygląda!! Z Pawłem też...
Dzisiaj rano mu wygarnęłam, że kubek po kawie moze wstawić do zmywarkia nie do zlewu, bo dlaczego ja mam po nim sprzatać... na co Ania:bo tata chyba chce, zebyś byłą jego Kopciuszkiem...

Ja wiem, i wszyscy to wiedzą, ze on nie robi tego ani złosciwie, ani celowo- jest tak totalnie roztrzepany, że robi to odruchowo i nei wiem, czy kiedykolwiek sie nauczy, ze brudne skarpety mają lądowqć w koszu na brudy, że ręczniki po kapieli trzeba rowieszac a nie zwijać w kulkę, że buty dzieci trzeba odstawiać na meijsce a nei tam, gdzie akurat sie dziecku buty z nóg ściąga, że pies musi dostać jeść a kot mieć czysty żwirek w kuwecie...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...