Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Moje psy w parku też chodzą luzem bez kagańca, też łamię przepis i jakoś mnie to nie wzrusza. Zaraz mi ktoś powie, że w końcu dostanę mandat - szczerze wątpię. Policja chodzi po tym parku regularnie, także patrole z belgami, widzieli mnie setki razy i co ? ano nic...Kiedyś jakaś panna mądralińska pouczała mnie na dogo (bo widziała moje psy w parku luzem), że nawet jak aportują czy łapią frisbee to powinny być na lince bo dostanę mandat, bo ludzie się boją itd. Tę radę całkowicie olałam, minęło kilka lat ani mandatu nie dostałam ani nie widziałam aby ktoś dostał zawału serca z powodu moich psów. Może jest w tym jakaś prawidłowość, że ludzie którzy mają agresywne, nieposłuszne psy wymagają aby każdy choćby miał psa super łagodnego to tak jak i oni prowadzał psa na smyczy i w kagańcu. Wszyscy przecież muszą mieć tak samo źle. Niestety do nich nigdy nie dotrze, że można mieć psa łagodnego, dobrze wychowanego, który wymaga kontroli w znikomym stopniu. Na to czy ludzie boją się psow czy nie mam znikomy wpływ. Moje psy do ludzi nie podchodzą, nie atakują, nie szczekają. Jeśli ktoś boi się psa idącego spokojnie i nie zwracającego uwagi na człowieka to niestety powinien się leczyć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Moje psy w parku też chodzą luzem bez kagańca, też łamię przepis i jakoś mnie to nie wzrusza. Zaraz mi ktoś powie, że w końcu dostanę mandat - szczerze wątpię. Policja chodzi po tym parku regularnie, także patrole z belgami, widzieli mnie setki razy i co ? ano nic...Kiedyś jakaś panna mądralińska pouczała mnie na dogo (bo widziała moje psy w parku luzem), że nawet jak aportują czy łapią frisbee to powinny być na lince bo dostanę mandat, bo ludzie się boją itd. Tę radę całkowicie olałam, minęło kilka lat ani mandatu nie dostałam ani nie widziałam aby ktoś dostał zawału serca z powodu moich psów. Może jest w tym jakaś prawidłowość, że ludzie którzy mają agresywne, nieposłuszne psy wymagają aby każdy choćby miał psa super łagodnego to tak jak i oni prowadzał psa na smyczy i w kagańcu. Wszyscy przecież muszą mieć tak samo źle. Niestety do nich nigdy nie dotrze, że można mieć psa łagodnego, dobrze wychowanego, który wymaga kontroli w znikomym stopniu. Na to czy ludzie boją się psow czy nie mam znikomy wpływ. Moje psy do ludzi nie podchodzą, nie atakują, nie szczekają. Jeśli ktoś boi się psa idącego spokojnie i nie zwracającego uwagi na człowieka to niestety powinien się leczyć.[/QUOTE]

Ale czym innym są psy w parku, a czym innym w komunikacji miejskiej. Psa w parku można ominac, zmienić trasę, obejść lukiem. Możliwości jest sporo. Mi ogarnięte i te mniej psy spuszczone ze smyczy w ogóle, ale to w ogóle nie przeszkadzają.
Natomiast w busie/tramwaju/pksie miejsca jest dużo mniej. I wtedy trzeba w pewną interakcję z tym psem wejsc. I można się czuć niepewnie. Szczególnie, ze jakoś czesciej spotykam nieogarnięte pieski, niz te wychowane.

I tu nie chodzi o psa na spacerze, tylko o kaganiec w busie. Różnica dość znaczna. I tak się składa, ze miałam psa agresora, a teraz mam sukę kochająca inne pieski i nadal myślenie mi się nie zmieniło. Bus=kaganiec. Dla każdego pieska.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Moje psy w parku też chodzą luzem bez kagańca, też łamię przepis i jakoś mnie to nie wzrusza. Zaraz mi ktoś powie, że w końcu dostanę mandat - szczerze wątpię. Policja chodzi po tym parku regularnie, także patrole z belgami, widzieli mnie setki razy i co ? ano nic...Kiedyś jakaś panna mądralińska pouczała mnie na dogo (bo widziała moje psy w parku luzem), że nawet jak aportują czy łapią frisbee to powinny być na lince bo dostanę mandat, bo ludzie się boją itd. Tę radę całkowicie olałam, minęło kilka lat ani mandatu nie dostałam ani nie widziałam aby ktoś dostał zawału serca z powodu moich psów. Może jest w tym jakaś prawidłowość, że ludzie którzy mają agresywne, nieposłuszne psy wymagają aby każdy choćby miał psa super łagodnego to tak jak i oni prowadzał psa na smyczy i w kagańcu. Wszyscy przecież muszą mieć tak samo źle. Niestety do nich nigdy nie dotrze, że można mieć psa łagodnego, dobrze wychowanego, który wymaga kontroli w znikomym stopniu. Na to czy ludzie boją się psow czy nie mam znikomy wpływ. Moje psy do ludzi nie podchodzą, nie atakują, nie szczekają. Jeśli ktoś boi się psa idącego spokojnie i nie zwracającego uwagi na człowieka to niestety powinien się leczyć.[/QUOTE]

mnie raz zaczepil patrol, kiedy wracala zza walow przez park i mialam psy luzem. zagwizdalam, wrocily, usiadly przy nodze. i jeden straznik powiedzial do drugiego "daj spokoj, psy pod kontrola".

kilka miesiecy pozniej znow spotkalam tego straznika z innym niz poprzednio kolega, kiedy bylam z psami na sikaniu kolo chaty na trawniku. jeden pies byl luzem. i tez powiedzial do kumpla "spokojnie, znam te psy. sa bardzo grzeczne".

ja nie mam linki na stanie, nie widze zastosowania.

Link to comment
Share on other sites

Mój pies także lata luzem po parku mimo wielkiej tabliczki na wejściu "psy tylko na smyczach i w kagańcach" po to ide do parku by mój pies sobie pobiegał , łamie przepis i juz raz dostałam upomnienie od miłych panów policjantów ale nadal to robię bo gdybym chciała psa trzymać na smyczy poszłabym pod blok .
Jak widzę ludzi z dziećmi lub psami łapie psa na smycz i puszczam znowu gdy już ich miniemy , z dziećmi dlatego że to właśnie one najczęściej się boją a mój pies wygląda "groźnie" .
Nie raz nie dwa usłyszałam że mój pies powinien być na smyczy i wtedy nie dyskutuje łapie psa i tyle bo ludzie mają racje , z tym że puszczam go znowu za moment.
Kolczateczke posiadam i używam w razie potrzeby np. gdy w okolicy są cieczki mój pies robi się nieznośny i wcale nie uważam tego za porażke szkoleniową , nosi kolce dla bezpieczeństwa mojego(mozliwość urwania ręki;) ) i innych psów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']Ale czym innym są psy w parku, a czym innym w komunikacji miejskiej. Psa w parku można ominac, zmienić trasę, obejść lukiem. Możliwości jest sporo. Mi ogarnięte i te mniej psy spuszczone ze smyczy w ogóle, ale to w ogóle nie przeszkadzają.
Natomiast w busie/tramwaju/pksie miejsca jest dużo mniej. I wtedy trzeba w pewną interakcję z tym psem wejsc. I można się czuć niepewnie. Szczególnie, ze jakoś czesciej spotykam nieogarnięte pieski, niz te wychowane.

I tu nie chodzi o psa na spacerze, tylko o kaganiec w busie. Różnica dość znaczna. I tak się składa, ze miałam psa agresora, a teraz mam sukę kochająca inne pieski i nadal myślenie mi się nie zmieniło. Bus=kaganiec. Dla każdego pieska.[/QUOTE]

a ja myślę, że jak ktoś się boi psów, tak jak wspomniany przez Ciebie kolega, to taki luzem biegający, bez kagańca, jest równie albo nawet bardziej przerażający, niż ten na smyczy przy nodze w autobusie. też mam kolegę, który panicznie boi się psów i jak jakiś stał w okolicy jego bloku(luzem), to chłopak bał się wrócić do domu.

z Etną chodziłam do parku praktycznie codziennie, gdzie nie można spuszczać psów. spotykałam tam strażników miejskich i nigdy nie zwrócono mi uwagi. raz pod blokiem, jak spotkała się grupa psiarzy, same szczeniaczki(Etna również była wtedy szczeniaczkiem), pani z amstaffem(jak sądzę, agresywnym, gdyż był zawsze w kagańcu i zawsze tuż przy nodze), zadzwoniła po SM, bo psy biegają. oczywiście żaden pies nawet nie miał zamiaru podbiec do jej psa, bo wszyscy właściciele mieli olej w głowie. SM przyjechała, powiedziała nam że musieli to przyjechali i tyle.
to, że ktoś ma jakieś tam problemy ze sobą nie znaczy, że cały świat ma się do niego dostosowywać. oczywiście wszystko ma swoje granice, ale nie uważam, że pies bez kagańca w autobusie to ich przekroczenie. jak ktoś poprosi, to założę, ale jak pisałam wcześniej, nie mam takiej potrzeby przy Etnie.

przepisy to przepisy. nie wiem czemu nie nałożenie kagańca w autobusie jest takie straszne, a puszczanie luzem psa gdy przepisy zabraniają już jest ok. tak samo ludzie mogą się bać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']
przepisy to przepisy. nie wiem czemu nie nałożenie kagańca w autobusie jest takie straszne, a puszczanie luzem psa gdy przepisy zabraniają już jest ok. tak samo ludzie mogą się bać.[/QUOTE]

Dlatego, że idąc po parku masz możliwość cofnięcia się, wybrania innej drogi, ominięcia psa. W busie taka możliwość jest mocno ograniczona. Jakub żyje w społeczeństwie, funkcjonuje, bo musi, dlatego nauczył się jakoś sobie z tym radzić, i stara się nie poddawać panice. I o ile tak jak sam mówi, widząc psa w parku ma możliwość wycofania się,(najczesciej tez rozpoznaje "znajome" psy-wie czego siępo nich spodziewać), o tyle w komunikacji miejskiej już niekoniecznie(szczególnie, że raczej spotyka psy, które widzi po raz pierwszy). I dla niego stanie w busie obok psa, który w dodatku nie ma kagańca, jest męczarnią. Mi założenie kagańca nie sprawia problemu, jeżeli dla kogoś to taka wielka trauma, no to ja nie mam nic do dodania. :roll:

Nie umiem po prostu pojac tego absurdalnego argumentu, "ja nie widzę takiej potrzeby", no ale ja widzę i przepisy widzą, jak komuś sięto nie podoba-nie ma obowiązku jeżdżenia MPK. A skoro juz pakuje zad do busa, to niech stara się być w miarę bezproblemowy i stosować sie do zasad, które obowiązują wszystkich. ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Ja jej nie zarzucam, że tą metodą wychowała swoje psy, ja piszę, że ta metoda może być niebezpieczna dla psów (a zwłaszcza właścicieli), które mają w sobie nieco więcej ikry niż gordon.

Poza tym kolczatka jest krótkotrwałą metodą, już to pisałam. Ale jak widać, to pisanie do ściany.

Śmieszne jest za to pisanie, samemu mając łatwe pieski, pouczających postów do kogoś kto takiego pieska nie ma. Jeszcze raz sie pytam, o jakich innych metodach piszesz? Ja innych metod nie będę ryzykować, gdyż jestem za mojego psa oraz jego otoczenie odpowiedzialna.

Odnoszę wrażenie, że dla niektórych byłabym bardziej spoko codziennie ryzykujac pogryzienie psa/człowieka byleby mój pies nie łaził w kolcach. Pasjonujące :)
[/QUOTE]
piszesz, że długotrwała mechaniczna metoda stosowana na Twoim psie spowodowałaby ogryzienie głowy osobie metodę tą stosującą, a sama długotrwale kolce stosujesz. nie mówię tu o tym, że twój pies chodzi non stop na kolcach na napiętej smyczy tylko o tym, że ciągle te kolce ma i ciągle tych korekt wymaga, więc coś tu jest nie halo.

ja bym pracę z nim zaczęła od zapewnienia mu ruchu i zajęcia odpowiedniego dla jego rasy i temperamentu, bo bez zaspokojenia podstawowych psich potrzeb nie pójdzie się do przodu w pracy. i ja suk seterów w domu nie trzymam, mam za to pełnojajecznego ONka, który też jest psem dominującym i dzięki pracy z nim mogę bez kolców i kagańca łazić z nim w tłumie ludzi i wiem, ze nikomu krzywdy nie zrobi. wiem, że zaraz padnie argument, ze pies psu nierówny i na pewno mój ONek ma charakter zbliżony do suki gordona, ale prawda jest taka, że co z nim przeszłam to moje i z pewnością wylądowałby w końcu na kolcach i musiałby non stop chodzić w kagańcu, gdybym się nim porządnie nie zajęła i przede wszystkim nie zapewniła porządnego zajęcia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']no to tez racja...przeciez pies zawsze moze do kogos podbic jak biega luzem:)) a w autobusie czy tramwaju jest na krotkiej smyczy. wiec pies luzem jest STRASZNIEJSZY:))[/QUOTE]

A możesz wziąć łaskawie w tej swojej yntelygencji fakt, że lęki takie jak np ten mojego znajomego nie opierają się na logice i są dość mocno IRRACJONALNE? ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']piszesz, że długotrwała mechaniczna metoda stosowana na Twoim psie spowodowałaby ogryzienie głowy osobie metodę tą stosującą, a sama długotrwale kolce stosujesz. nie mówię tu o tym, że twój pies chodzi non stop na kolcach na napiętej smyczy tylko o tym, że ciągle te kolce ma i ciągle tych korekt wymaga, więc coś tu jest nie halo.

ja bym pracę z nim zaczęła od zapewnienia mu ruchu i zajęcia odpowiedniego dla jego rasy i temperamentu, bo bez zaspokojenia podstawowych psich potrzeb nie pójdzie się do przodu w pracy. i ja suk seterów w domu nie trzymam, mam za to pełnojajecznego ONka, który też jest psem dominującym i dzięki pracy z nim mogę bez kolców i kagańca łazić z nim w tłumie ludzi i wiem, ze nikomu krzywdy nie zrobi. wiem, że zaraz padnie argument, ze pies psu nierówny i na pewno mój ONek ma charakter zbliżony do suki gordona, ale prawda jest taka, że co z nim przeszłam to moje i z pewnością wylądowałby w końcu na kolcach i musiałby non stop chodzić w kagańcu, gdybym się nim porządnie nie zajęła i przede wszystkim nie zapewniła porządnego zajęcia.[/QUOTE]

warto dodac, ze moje trzy "suki gordona" maja skrajnie rozne charaktery mimo ze maja od szczeniaka tych samych wlascicieli:))
dlatego pytalam, ile amber zna "suk gordona" osobiscie skoro z takim przekonaniem o nich pisze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']A możesz wziąć łaskawie w tej swojej yntelygencji fakt, że lęki takie jak np ten mojego znajomego nie opierają się na logice i są dość mocno IRRACJONALNE? ;)[/QUOTE]

ej dobra...to ty wysil swoja YNTELYGENCJE i zrozum, ze mam gdzies twojego znajomego i jego leki.
jak ktos ma irracjonalne leki, to sa od tego specjalisci.

Link to comment
Share on other sites

w parku też zasady obowiązują wszystkich. Twój kolega akurat mniej boi się psów w parku, ale z pewnością jest całe mnóstwo osób, które i w przestrzeni otwartej panikują na widok psa, zwłaszcza biegnącego luzem. czy ich strach jest mniej ważny? może wobec tego w ogóle nie powinniśmy spuszczać swoich psów? miałam raz sytuację, że moje psy się bawiły nad rzeką, a robią to dość ostro i dla osoby nie znającej się na psach może być to straszne, i pewien pan bał się wyjść ze swojej działki. zabrałam psy, ale może w takim razie w ogóle nie powinnam tam chodzić?

nie stwarzam problemów w komunikacji. moja suka prawie natychmiast idzie w kimę w pociągu, w autobusach miejskich po prostu sobie siedzi/leży. nie sprawia mi problemu założenie kagańca i robię to, gdy ktoś sobie zażyczy. jeśli ludziom bojącym się psów brakuje języka w gębie i wolą w ciszy się bać, to przykro mi, na to już nic nie poradzę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ej dobra..[B].to ty wysil swoja YNTELYGENCJE i zrozum, ze mam gdzies twojego znajomego i jego leki[/B].
jak ktos ma irracjonalne leki, to sa od tego specjalisci.[/QUOTE]

No i to jest kwintesencja Twojej osoby i to o czym cały czas tutaj mowa ;) \
dziękuję skończyłam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']

Nie umiem po prostu pojac tego absurdalnego argumentu, "ja nie widzę takiej potrzeby", no ale ja widzę i przepisy widzą, jak komuś sięto nie podoba-nie ma obowiązku jeżdżenia MPK. A skoro juz pakuje zad do busa, to niech stara się być w miarę bezproblemowy i stosować sie do zasad, które obowiązują wszystkich. ;)[/QUOTE]
Ja nie jestem hipokrytką i otwarcie mówię - nie przestrzegam niektórych przepisów, nie stosuję się do zsad, które obowiązują wszystkich. Nie do końca rozumiem Twoje stanowisko. Dopuszczasz bieganie psa luzem w parku choć to zakazane a nalegasz aby wszyscy kagańcowali swoje psy w komunikacji miejskiej. Żeby innych pouczać to samemu trzeba być wzorem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']w parku też zasady obowiązują wszystkich. Twój kolega akurat mniej boi się psów w parku, ale z pewnością jest całe mnóstwo osób, które i w przestrzeni otwartej panikują na widok psa, zwłaszcza biegnącego luzem. czy ich strach jest mniej ważny? może wobec tego w ogóle nie powinniśmy spuszczać swoich psów? miałam raz sytuację, że moje psy się bawiły nad rzeką, a robią to dość ostro i dla osoby nie znającej się na psach może być to straszne, i pewien pan bał się wyjść ze swojej działki. zabrałam psy, ale może w takim razie w ogóle nie powinnam tam chodzić?

nie stwarzam problemów w komunikacji. moja suka prawie natychmiast idzie w kimę w pociągu, w autobusach miejskich po prostu sobie siedzi/leży. nie sprawia mi problemu założenie kagańca i robię to, gdy ktoś sobie zażyczy. [B]jeśli ludziom bojącym się psów brakuje języka w gębie i wolą w ciszy się bać, to przykro mi, na to już nic nie poradzę[/B].[/QUOTE]

Owszem poradzisz, zakładając suce kaganiec nieproszona ;)

A co do reszty, nie wiem jak to możliwe, ale moje psy w mieście były na smyczach, w parkach tez były na smyczach. Luzem biegały po nieużytkach, na które schodzili się wszyscy psiarze, albo poza miastem, gdzie opcja spotkania człowieka była znikoma. I no cóż, owszem przepisy są po to by się do nich stosować, jeżeli ktoś ma z tym problem, no to już ja na to nic nie poradzę.
Może jakiś ruch anarchistyczny, czy cuś :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']piszesz, że długotrwała mechaniczna metoda stosowana na Twoim psie spowodowałaby ogryzienie głowy osobie metodę tą stosującą, a sama długotrwale kolce stosujesz. nie mówię tu o tym, że twój pies chodzi non stop na kolcach na napiętej smyczy tylko o tym, że ciągle te kolce ma i ciągle tych korekt wymaga, więc coś tu jest nie halo.

ja bym pracę z nim zaczęła od zapewnienia mu ruchu i zajęcia odpowiedniego dla jego rasy i temperamentu, bo bez zaspokojenia podstawowych psich potrzeb nie pójdzie się do przodu w pracy. i ja suk seterów w domu nie trzymam, mam za to pełnojajecznego ONka, który też jest psem dominującym i dzięki pracy z nim mogę bez kolców i kagańca łazić z nim w tłumie ludzi i wiem, ze nikomu krzywdy nie zrobi. wiem, że zaraz padnie argument, ze pies psu nierówny i na pewno mój ONek ma charakter zbliżony do suki gordona, ale prawda jest taka, że co z nim przeszłam to moje i z pewnością wylądowałby w końcu na kolcach i musiałby non stop chodzić w kagańcu, gdybym się nim porządnie nie zajęła i przede wszystkim nie zapewniła porządnego zajęcia.[/QUOTE]

zaraz się dowiesz, że ONek to nie dobek i że Twój pies pewnie nie jest tak reaktywny i nerwowy :evil_lol:

kiedy ja miałam nasilenie się problemów Etny, dziwne wyskoki których nie rozumiałam, to po jakimś czasie dotarło do mnie, że zbiegło się to z okresem, gdy miałam dla niej mniej czasu, wychodziła tylko do parku na aportowanie i małą rundkę, więc po prostu była pełna życiowej frustracji ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']Owszem poradzisz, zakładając suce kaganiec nieproszona ;)

A co do reszty, nie wiem jak to możliwe, ale moje psy w mieście były na smyczach, w parkach tez były na smyczach. Luzem biegały po nieużytkach, na które schodzili się wszyscy psiarze, albo poza miastem, gdzie opcja spotkania człowieka była znikoma. I no cóż, owszem przepisy są po to by się do nich stosować, jeżeli ktoś ma z tym problem, no to już ja na to nic nie poradzę.
Może jakiś ruch anarchistyczny, czy cuś :evil_lol:[/QUOTE]

edit
[quote name='badmasi']Ja nie jestem hipokrytką i otwarcie mówię - nie przestrzegam niektórych przepisów, nie stosuję się do zsad, które obowiązują wszystkich. Nie do końca rozumiem Twoje stanowisko. Dopuszczasz bieganie psa luzem w parku choć to zakazane a nalegasz aby wszyscy kagańcowali swoje psy w komunikacji miejskiej. Żeby innych pouczać to samemu trzeba być wzorem.[/QUOTE]


w zasadzie masz odpowiedz u góry. Moje psy jak mieszkaliśmy w mieście nie biegały luzem po parkach, były zawsze na smyczach/linkach. Luzem biegały tylko w miejscach, które takiego zakazu nie posiadały. A od kilku lat zyjemy sobie szczesliwie na wsi i nie mamy takich problemów. Także owszem w tej kwesti jestem idealna ;)

Napisałam, że mi nie przeszkadzają biegajace psy w parku. A nie, że moje biegają :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']Owszem poradzisz, zakładając suce kaganiec nieproszona ;)

A co do reszty, nie wiem jak to możliwe, ale moje psy w mieście były na smyczach, w parkach tez były na smyczach. Luzem biegały po nieużytkach, na które schodzili się wszyscy psiarze, albo poza miastem, gdzie opcja spotkania człowieka była znikoma. I no cóż, owszem przepisy są po to by się do nich stosować, jeżeli ktoś ma z tym problem, no to już ja na to nic nie poradzę.
Może jakiś ruch anarchistyczny, czy cuś :evil_lol:[/QUOTE]

nie, bo nie widzę takiej potrzeby. Etna jest skrajnie uległym psem wobec ludzi i po prostu wiem, że nikogo nie ugryzie. tak tak, inni tego nie wiedzą. od tego mają języki w gębach. zawsze mam przy sobie kaganiec jak gdzieś jadę.

no cóż, w moim aktualnym miejscu zamieszkania nigdzie nie można puścić psa :) nie że można, jak nie ma ludzi. nie można wcale, pies zawsze i wszędzie ma być na smyczy.
w Warszawie można spuścić psa tam, gdzie nie ma ludzi. w moim pierwszym miejscu zamieszkania prawie wcale nie używaliśmy smyczy, bo osiedle było oddalone od ulic. po przeprowadzce się to zmieniło, bo blok był w bardziej ruchliwym miejscu, ale za to 2min od klatki w jedną stronę był las miejski, a w drugą park. i było dla mnie wygodne i logiczne iść tam z psem np na poranne bieganie luzem. w weekend może można sobie pozwolić na wyjazd poza Warszawę, ale w tygodniu, jak się pracuje, jest to dosyć skomplikowane ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']gdybym ja chciała puszczać mojego psa luzem zgodnie z przepisami to na każdy spacer musiałabym wyjeżdżać ze swojej gminy:cool3:[/QUOTE]

No cóz, to juz insza inszośc, trzeba zyc tak, żeby nie włazić z buciorami komuś w zycie, ale tez tak zeby się nie dac zwariować. Natomiast brak kagańca w mpk to dla mnie chamstwo w czystej postaci.
Nie rozumiem i nie bede rozumiec co komu szkodzi ten kaganiec na tą chwilę podrózy. Gdzie tu problem? :crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']
Napisałam, że mi nie przeszkadzają biegajace psy w parku. A nie, że moje biegają :cool3:[/QUOTE]
Ale dopuszczasz taką możliwość a możliwości nie posiadania kagańca w autobusie już nie. Brak tu logiki.
To, że spotkam Twojego znajomego w tramwaju jest znikoma. Można by się tu pokusić o rachunek prawdopodobieństwa...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']No cóz, to juz insza inszośc, trzeba zyc tak, żeby nie włazić z buciorami komuś w zycie, ale tez tak zeby się nie dac zwariować. Natomiast brak kagańca w mpk to dla mnie chamstwo w czystej postaci.
Nie rozumiem i nie bede rozumiec co komu szkodzi ten kaganiec na tą chwilę podrózy. Gdzie tu problem? :crazyeye:[/QUOTE]

a kto mówi, że to jest jakiś problem? to brak potrzeby, a nie problem. za to jak ktoś ma problem z tym, że pies nie ma kagańca na mordzie, to mój brak potrzeby zanika i kaganiec zakładam. i wszyscy są zadowoleni

ps: kiedyś zakładałam kaganiec, żeby nikt nie wyciągał do Etny łap, ale nie podziałało :placz: to jest dopiero problem... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']No cóz, to juz insza inszośc, trzeba zyc tak, żeby nie włazić z buciorami komuś w zycie, ale tez tak zeby się nie dac zwariować. Natomiast brak kagańca w mpk to dla mnie chamstwo w czystej postaci.
Nie rozumiem i nie bede rozumiec co komu szkodzi ten kaganiec na tą chwilę podrózy. Gdzie tu problem? :crazyeye:[/QUOTE]
dla mnie nie ma problemu, bo jak już się nam zdarza jechać komunikacją publiczną to namordnik psu zakładam. ale często widzę ludzi podróżujących z psami bez kagańca i wtedy też dla mnie problemu nie ma, tak samo jak nie widzę problemu w tym, żeby pies w tłumie ludzi chodził bez kagańca czy biegał luzem nawet po osiedlowych uliczkach, jeśli nikomu nie przeszkadza.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Ale dopuszczasz taką możliwość a możliwości nie posiadania kagańca w autobusie już nie. Brak tu logiki.
To, że spotkam Twojego znajomego w tramwaju jest znikoma. Można by się tu pokusić o rachunek prawdopodobieństwa...[/QUOTE]

JA dopuszczam taka możliwość, bo to akurat mi nie przeszkadza. Taka wybiórczość, mam chyba do niej prawo jeszcze? Czy już nie? ;)

Takich ludzi jak moj znajomy jest dość sporo, mozna sobie pogrzebac w necie, uświadomionych/lubiących psy jednak jest dużo mniej. Szczególnie, że rzadko kiedy ten pies faktycznie jest ogarnięty. Ja tu nie kwestionuje wychowania czy predyspozycji psów do biegania luzem/bez kaganca.

Tylko ni cholery nie umiem pojac co za problem ten kaganiec psu nałozyć. Upierać się, że nie bo nie? Korona z głowy spadnie?
Natomiast kwestia spaceru i wybiegania, to już ciut insza sprawa. Możliwość swobodnego wybiegania jest psu niezbędna do normalnego zycia. I to jestem w stanie zrozumieć i wybaczyć. Chociaz sama wyznawałam trochę inne zasady.

Natomiast kaganiec na pysku, w busie, nie powoduje trwałej traumy, ani choroby, ani tez tego psa w zaden sposób nie boli, wiec dlaczego nie można go nałożyć na ten psi pysk? :roll:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...