Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Bogarka']Ja kiedys zostałam skrytykowana przez jakas pania karmiaca bezdomne koty za to ze mój pies w ubranku chodzi (był po operacji ) a kotkom nic nie daje. Nie wiem co powiedziała ale domyslam sie ze o to jej chodzi ło.[/QUOTE]

Hehe ludzi są śmieszni czasem, nie pomyślą że może jakiś głębszy sens w tym wszystkim jest. ;)

Posted

[quote name='karolina_karolowska']Ja wielokrotnie byłam krytykowana, że pomagam zwierzętom,że mój pies je drogą karmę, chodzi w zajebistych szelkach i w dodatku tracę kase na szkolenie. Argument? "Przecież jest tyle potrzebujących dzieci!"[/QUOTE]

Też nie raz słyszałam takie teksty, szczególnie, gdy dokarmiam błąkające się psie bidy.
Takim ludziom zamykam gęby jednym, prostym pytaniem: a ilu dzieciom pan, pani pomogła?
Zamykają się błyskawicznie.

Guest wolfheart
Posted

[quote name='karolina_karolowska']Ja wielokrotnie byłam krytykowana, że pomagam zwierzętom,że mój pies je drogą karmę, chodzi w zajebistych szelkach i w dodatku tracę kase na szkolenie. Argument? "Przecież jest tyle potrzebujących dzieci!"[/QUOTE]


:shake: moja sprawa komu i jak pomagam i nikomu nic do tego...Ludzie wtrącają nosy w nie swoje sprawy i tyle.

Posted

[quote name='Handzia55']Też nie raz słyszałam takie teksty, szczególnie, gdy dokarmiam błąkające się psie bidy.
Takim ludziom zamykam gęby jednym, prostym pytaniem: a ilu dzieciom pan, pani pomogła?
Zamykają się błyskawicznie.[/QUOTE]

No właśnie... Ludzie mają różne dziwne hobby - wydają mnóstwo pieniędzy na benzynę, bo jeżdżą motocyklami czy quadami, mają manię kupowania antyków albo ozdóbek do domu, kupują co chwilę nowe auta albo wydają fortunę na paintballa. Znam osobę, która zbiera buty - ma z kilkaset par. To wszystko są drobne dziwactwa, pasje, hobby, akceptowane bez szemrania przez społeczeństwo. Ale pomaganie psom? Po co? "Nie lepiej tą kasę wydać na dzieci?" Hm, nie, to może ja nie dam na biedne psy i kupię sobie nowy płaszczyk. O, to będzie normalne i ok :roll:

Posted

Wracając do Yorków - ja się specjalnie przyglądałam moim i wydaje mi się, że one (malutkie malutkie są) mają w ruchu coś z gryzoni i to może prowokować duże, niewychowane psy. Biegną przebierając szybciutko nogami, biegną kawałek i zatrzymują się, żeby ogarnąć otoczenie z tej swojej mikrej perspektywy, w bezpośrednim kontakcie też mają szybkie, nagłe ruchy, no w każdym razie rozumiem, że to może jakoś rozdrażnić durnego psa. Co w dalszym ciągu nie zmienia faktu, że żaden z moich dużych psów nie zaatakowałby yorka, a te durne powinny bezapelacyjnie chodzić na smyczy, bo mogą zwyczajnie zabić komuś zwierzątko, nawet jeśli mają na mordzie kaganiec.

Posted

[quote name='marta.k9080']:shake: moja sprawa komu i jak pomagam i nikomu nic do tego...Ludzie wtrącają nosy w nie swoje sprawy i tyle.[/QUOTE]

[quote name='zmierzchnica']No właśnie... Ludzie mają różne dziwne hobby - wydają mnóstwo pieniędzy na benzynę, bo jeżdżą motocyklami czy quadami, mają manię kupowania antyków albo ozdóbek do domu, kupują co chwilę nowe auta albo wydają fortunę na paintballa. Znam osobę, która zbiera buty - ma z kilkaset par. To wszystko są drobne dziwactwa, pasje, hobby, akceptowane bez szemrania przez społeczeństwo. Ale pomaganie psom? Po co? "Nie lepiej tą kasę wydać na dzieci?" Hm, nie, to może ja nie dam na biedne psy i kupię sobie nowy płaszczyk. O, to będzie normalne i ok :roll:[/QUOTE]
Dokładnie, moja sprawa na co wydaję, komu i kiedy pomagam. Mam fundusze pomagam, nie mam obecnie nie pomagam. Mnie nie interesuje kto na co wydaje swoje pieniądze, ludzie mają różne hobby i przeznaczają na nie sporo pieniędzy. Ja mam manię kupowania kolczyków (mam tego ponad 200 par), inni kupują dla psów obroże, jeszcze inni wydają dużo pieniędzy na koncerty (moja koleżanka) i nic mi do tego, co kto kolekcjonuje, nie moja sprawa i też tego oczekuję od innych, żeby się nie interesowali moimi sprawami ;-)

Posted

[quote name='rozi']Wracając do Yorków - ja się specjalnie przyglądałam moim i wydaje mi się, że one (malutkie malutkie są) mają w ruchu coś z gryzoni i to może prowokować duże, niewychowane psy. Biegną przebierając szybciutko nogami, biegną kawałek i zatrzymują się, żeby ogarnąć otoczenie z tej swojej mikrej perspektywy, w bezpośrednim kontakcie też mają szybkie, nagłe ruchy, no w każdym razie rozumiem, że to może jakoś rozdrażnić durnego psa. Co w dalszym ciągu nie zmienia faktu, że żaden z moich dużych psów nie zaatakowałby yorka, a te durne powinny bezapelacyjnie chodzić na smyczy, bo mogą zwyczajnie zabić komuś zwierzątko, nawet jeśli mają na mordzie kaganiec.[/QUOTE]
niekoniecznie "durne" i "niewychowane", tylko mające silnie rozwinięte instynkty łowieckie. a jak sama zauważyłaś, york ma coś z gryzonia, więc nie dziwota, że pies się myli.

Posted

[quote name='Beatrx']a miałaś husky'ego?[/QUOTE]

Nie miałam, ale to kompletnie nie ma znaczenia, ponieważ nie mam też husky'ego tutaj w okolicy i moje problemy nie dotyczą tej rasy. Dotyczą rozmaitych psów, które mają jedną wspólną cechę - są niewychowane, nieposłuszne, w skrócie "durne".

Posted

[quote name='rozi']Nie miałam, ale to kompletnie nie ma znaczenia, ponieważ nie mam też husky'ego tutaj w okolicy i moje problemy nie dotyczą tej rasy. Dotyczą rozmaitych psów, które mają jedną wspólną cechę - są niewychowane, nieposłuszne, w skrócie "durne".[/QUOTE]
skoro tak twierdzisz...

Posted

Tak twierdzę.
Teraz inny przykład, bo moje yorki - jak widzę - nie przemawiają do wyobraźni.
Załóżmy że masz psa nie_do_końca_posłusznego, a obok mieszka ktoś, kto wyprowadza na spacery kota. I co? Ma nie wyprowadzać, czy raczej Ty powinnaś prowadzić psa na smyczy, skracać tę smycz, kiedy się zbliżacie i ogólnie chronić tego kota przed swoim psem? Kot niczemu nie winien, idzie sobie spokojnie, ma siedzieć w domu, bo właściciele psów mają kłopot?

Moje psy dostawały komendę "równaj nie rusz" i mowy nie było, żeby nie posłuchały, Buba nawet odwracała głowę, żeby jej nie kusiło :megagrin: .
Wyjątkiem był Olek, ale wzięłam go dziesięcioletniego ze schroniska i źle słyszał w dodatku, dlatego chodził na smyczy.

Posted

Dlaczego duży pies miałby wziąć małego (np. yorka) za ......... mysz? :crazyeye: Bo szybko się porusza? Bez przesady. Z daleka mógłby go wziąć np. za szczenię (bo to małe), ale za mysz? :shake: No chyba, że faktycznie z dużym psem coś nie "teges". :razz: :cool1:

Posted

Nie z daleka, z bliska też. Pewnie że nie teges. Te wszystkie, co mi nerwy szarpią, są same z siebie pobudzone i tylko czekają na pretekst, a szybkie ruchy im za ten pretekst wystarczają. Jeden z nich podszedł i obwąchał Małego, więc doskonale wiedział, że to psi szczeniak, a po chwili uderzył go kagańcem i przydeptał.

Posted

Borzojom ponoć zdarza się pomylić małe psy z zającami i dla mnie jest to zrozumiałe. Borzoje nie są ułomne, ani nie jest z nimi "nie teges" :razz:. Nie mniej rozumiem o co wam chodzi i wydaje mi się, że socjalizacja takiego psiaka jest bardzo ważna. Nie twierdzę, że załatwi wszystkie problemy w przyszłości, ale na pewno będzie pomocna, a już w ogóle jakby taki pies był od szczeniaka wychowywany z małym psem czy kotem... Ale nie każdy ma możliwość.

Posted (edited)

[B]Gezowa,[/B] akurat w mieście małych psów pod dostatkiem. O socjalizację naprawdę nie trudno (nie trzeba zaraz kupować prywatnego yorka). Właściwie, to trzeba się nieźle natrudzić, żeby wychować aspołeczne futro.
I sorki, ale nie o borzojach mówimy (trudno takiego spotkać). Mówimy o dużych, niewychowanych psach. A propo chartów. Moja sunia swego czasu często bawiła się z mocno wyrośniętą whipetką. Charcica nie traktowała jej jak króliczka. To była świetna subtelna delikatna suczka.

Edited by N&N
Posted

Podałam jedynie przykład :)
Dlatego mówiłam o tej socjalizacji, a już w ogóle jakby duży pies był wychowywany przez małego. Znowu dam przykład tego nieszczęsnego borzoja - inaczej zachowywałby się wychowany przez whippeta, a inaczej jakby to on miał wychowywać pipcia. Czyli prostując - to nie jest do końca wina psów, że są jakie są, ale tego, że właściciele nie zawsze potrafią sobie z tym poradzić lub też zapewnić odpowiedniej socjalki.

Posted

[quote name='N&N']Dlaczego duży pies miałby wziąć małego (np. yorka) za ......... mysz? :crazyeye: Bo szybko się porusza? Bez przesady. Z daleka mógłby go wziąć np. za szczenię (bo to małe), ale za mysz? :shake: No chyba, że faktycznie z dużym psem coś nie "teges". :razz: :cool1:[/QUOTE] Hmmm, york nie dość, że mały, jak biegnie wyglada jakby zapierniczał na co najmniej 6 nóżkach, a jeden z moich kotów, akurat większy od yorka, usiłował bezskutecznie zapolować na yorka klientki. Ale nie całkiem zgadzam się z Rozi, durne to akurat nie psy, sama widzisz, swoje wychowałaś i problemu nie ma czyli mozna, czasami psy z długą schroniskowo-bezdomną przeszłoscią trudno nagiąć do naszych oczekiwań. Obroża, smycz, kaganiec to nie są narzędzia tortur, tylko jak najbardziej podstawowe akcesoria psiarza.
I jeszcze mój prywatny apel do właściciela labradorki ze Starych Tychów: ten wątek również dotyczy Pana (wiem, ze pan wspiera adopcje labków, jest miłosnikiem rasy, jest to chwalebne), niedopuszczalne jest puszczanie luzem psa, który jest agresywny do innych psów, to ze z drugim Pańskim psem żyje w komitywie, to jeszcze nie oznacza że "lubi pieski". Ostatnio sucz puszczona luzem bez kagańca złapała wpół mojego Czesia i zaczęła nim wywijać, Czesiu wielkości małego sznupka, na smyczy nie miał dokąd uciec, ja z trzema psami na spacerze, wszystkie ręce zajęte, a Pan stał i wołał...Dopóki nie udało mi się wyzwolić Czesia z paszczy suki, Pan stał i się przygladał, nie zareagował w ogóle, czasami tylko wołał sucz...Po chwili, jak puściłam wiązankę w jego kierunku, to podszedł i zapytał lekceważąco "Co? Boi sie pani, że się pieski pogryzą?". Otóz mój panie, moje pieski nikogo nie gryzą, chodzą na smyczach, puszczane są w miejscach odludnych. Dowiedziałam sie gdzie Pan mieszka, SM juz powiadomiona. Jak portfelik zaboli to sie Pan nauczy używania smyczy. A jeśli to nie pomoże, to mój Biszkopcik zacznie luzem chodzić, naturalnie bez krępującego kagańca, waży 40kg, w typie większego asta, potrafi bronić stada...

Posted

[quote name='N&N']Dlaczego duży pies miałby wziąć małego (np. yorka) za ......... mysz? :crazyeye: Bo szybko się porusza? Bez przesady. Z daleka mógłby go wziąć np. za szczenię (bo to małe), ale za mysz? :shake: No chyba, że faktycznie z dużym psem coś nie "teges". :razz: :cool1:[/QUOTE]

Na mojego yorka (ignorującego tamtego psa) poluje jeden taki delikwent. Wszystko było ok, do czasu kiedy Lusia zaczęła biec, szybko i widocznie dla psa atrakcyjnie, bo to na agi było. Dziwi mnie tylko to, że wcześniej się wąchali i żadne jakiejkolwiek agresji nie wykazywało, a jak Lusia zaczęłam biec to tamten jakby jej wcześniej nie wąchał i nie wiedział, że jest psem. Więc to raczej nawet nie kwestia gryzoniowego wyglądu czy ruchów

Posted

Niedaleko mnie mieszkają borzoje, ale są w mądrych rękach i nie zdarzyła się okazja do sprawdzenia, czy im się myli, czy nie.

Tak tak, właśnie, na conajmniej sześciu :D

A jeszcze jeden przykład. Córeczka sąsiadów wynosi latem na trawnik świnkę morską, mając oczywiste zaufanie do właścicieli psów. Nie do niej należy uciekanie ze świnką na widok psa - do właściciela psa należy kontrola nad nim, kiedy spostrzegą, że na trawie jest świnka i pies może zrobić krzywdę. To jest elementarny szacunek do drugiego człowieka i do słabszego stworzenia.

Posted

[quote name='N&N']Dlaczego duży pies miałby wziąć małego (np. yorka) za ......... mysz? :crazyeye: Bo szybko się porusza? Bez przesady. Z daleka mógłby go wziąć np. za szczenię (bo to małe), ale za mysz? :shake: No chyba, że faktycznie z dużym psem coś nie "teges". :razz: :cool1:[/QUOTE]

Moja ś.p sznaucerka ( w typie olbrzyma) miała bardzo silny instynkt gonienia uciekających zwierzaków. Głuchła i w długą- na swoim koncie miała 2 koty i kilkanaście myszy. Kilka razy poleciała za yorkiem czy innym malym pieskiem myśląc że to kot, ale NIGDY żadnego nie poszarpała- dolatywała, zatrzymywała się zdziwiona,że to nie kot/szczur i ładnie witała z brzdącem po czym odchodziła.

Więc ciężko mi uwierzyć, że pies nie czuje, że to małe zwierzątko to też pies, moja mimo na prawdę silnego instynktu nie polowała na psy choćby nie wiem jak przypominały świnki morskie czy inne gryzonie.

Bilbo z kolei o wiele przyjaźniej jest nastawiony do kotów (małe kociaki wycałowywał, miział, pozwalał na siebie wchodzić) niż do psów (tym to by najchętniej natłukł za to, że mają czelność zbliżać do niego swoje mordy- i to nie ma różnicy czy pies czy suka) i mimo że nie jest dużych rozmiarów to yorki i inne najchętniej by potarmosił i to nie dlatego, że przypominają mu koty tylko dlatego że nie lubi innych psów.

O wiele łatwiej się nad nim panuje gdy przechodzimy koło kota na smyczy niż kiedy idzie koło nas inny pies......

Ale to jest dziwny pies i jak na razie w mojej "karierze" właściciela psa stanowi pewien ewenement.

Posted

Moim zdaniem jest całkowicie normalne, że pies ma prawo nie lubić małych psów, dużych psów, szczeniaków, konkretnej rasy, suk, psów, kotów, i tak bym dalej wymieniać mogła w nieskończoność. Tylko naszym obowiązkiem jest nauczyć psa odpowiednio się zachowywać, albo co najmniej go kontrolować. NIEZALEŻNIE, czy nasz pies waży 5 kilo czy 50.

Z jakiej racji duże psy miałyby nie ruszać małych? Bo są 'honorowe'? Proszę, nie uczłowieczajmy psów. Pies ma prawo mieć czy złe doświadczenia, czy słaby socjal z małymi psami i tyle.

Aha, i piszę to jako właścicielka małego pieska. ;)

Posted

[quote name='Szura']Moim zdaniem jest całkowicie normalne, że pies ma prawo nie lubić małych psów, dużych psów, szczeniaków, konkretnej rasy, suk, psów, kotów, i tak bym dalej wymieniać mogła w nieskończoność. Tylko naszym obowiązkiem jest nauczyć psa odpowiednio się zachowywać, albo co najmniej go kontrolować. NIEZALEŻNIE, czy nasz pies waży 5 kilo czy 50.

Z jakiej racji duże psy miałyby nie ruszać małych? Bo są 'honorowe'? Proszę, nie uczłowieczajmy psów. Pies ma prawo mieć czy złe doświadczenia, czy słaby socjal z małymi psami i tyle.

Aha, i piszę to jako właścicielka małego pieska. ;)[/QUOTE]
Ja piszę jako właścicielka psa średniego 25 kg, który nie lubi po prostu yorków, nie dlatego, że ma zły socjal, ale dlatego, że min 10 szt już ją pogryzło jak była szczeniakiem. Przez te 5 lat nie zliczę ile razy to yorki ją pogryzły, ale przyznaję, że 2 razy ona chwyciła yorka, ale tylko jednego trzymała w zębach i nic z nim nie robiła, nie ścisnęła tylko lekko trzymała, drugim rzuciła o beton, ale też mu nic nie zrobiła. Od tamtej pory jak widzi yorka to się cała jeży i jej nie mogę uspokoić, do innych psów się cieszy jak one się cieszą do niej ;-)
Z człowiekiem jest tak samo, każdy człowiek ma prawo nie lubić innego z jakiegoś powodu, tak samo jest z psami.

Posted

[quote name='vege*']
Z człowiekiem jest tak samo, każdy człowiek ma prawo nie lubić innego z jakiegoś powodu, tak samo jest z psami.[/QUOTE]

A czy to oznacza, że człowiek ma prawo drugiego trzasnąć w mordę bo "go nie lubi z jakiegoś powodu"? Ktoś może nie lubić dzieci, czy to go upoważnia do strzelenia klapsa przebiegającemu obok dziecku?

Nie o to chodzi- chodzi o to, że sporo psów, które są agresywne biega luzem. I o ile york dużemu czy średniemu psu krzywdy większej nie zrobi o tyle duży pies yorka może na prawdę łatwo zabić. Nie oznacza to, że yorki (i inne małe) mogą sobie latać luzem i pyszczyć do każdego mijającego je dużego futrzaka, tak samo jak duże nie powinny chodzić bez smyczy skoro yorki (i inne małe) je prowokują do ataku czy wyzwalają w nich jakieś mordercze instynkty skłaniające do polowania.

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...