Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='socurek']Ja już sobie nie wyobrażam życia bez Norka i przywykłam do tych jego odpałów. Wszystkie te swoje ekscesy na spacerach wynagradza oddaniem i miłością w domu. Przychodzi, kładzie łeb na kolanach i patrzy tymi maślanymi oczkami, a człowiek zapomina o cąłym źle tego świata. Myślę, że kiedyś powtórzę przygarnięcie dobermana, ale jeśli trafię podobnie- od razu będę szukać pomocy.[/quote]

No ja mojej też nie oddam, już koszmarnie przeżywam gdy musze ją na kilka dni zostawić pod opieką kogoś innego :roll:

Moja starsza suka jest równie kochana jak ten mały schroniskowy dzikus, też ciągle by się przytulała i domagała miziania...nie widze między nimi różnicy, która by wskazywała, że niby pies po przejściach czy ze schronu "kocha mocniej" jak to sie mówi :roll: tyle, że starsza jest psim ideałem dla mnie mimo że te problemów trochę w latach młodości sprawiała.


[quote]Zgadzam się z Tobą w 100%. Odkąd tamta sunia bernardyna do nas podeszła "z zaskoczenia" Norton reaguje o wiele bardziej nerwowo na widok innych psów. Wiem, że mam niewychowanego psa. I wiem, że w dużym stopniu jestem temu winna, bo nie potrafiłam sobie z tym poradzić.
[/QUOTE]

U mnie wystarczy, że trafi sie jeden radosny psiak, który chce się przywitać i od razu zacząć bawić w zapasy.

Ja się winna nie czuję, wziełam psa po przejściach, udało mi się wyprowadzić go w miarę na prostą, ale nie zmienię tego, że jest fiźnięty i niezrównoważony psychicznie, tak samo jak nie zrobię z niej nagle wielkiego hiroł- to mała zeschizowana lękliwa suka i zawsze taka będzie, moge jedynie nauczyć jej określonych reakcji i zachowania w różnych sytuacjach, ale nie mam co oczekiwać, że stanie się radośnie usposobiona do całego świata, będzie sama zachęcała inne psy do kontaktu i będzie robiła za psiego terapeutę :roll: z takim psem pracuje się całe jego życie. Na pewno wielkim plusem jest to, że dzięki niej nabrałam troche pokory, bo po starszej suce wychowanej na świetnego psa uznałam, że ze mnie taki super szkoleniowiec jest, że z każdym psem sobie poradzę :roll:

Moim jedynym błędem było pozwolenie na zawieranie kontaktów z innymi psami jak leci. Bo tak wszyscy radzą. Żeby psa nie izolować i inne blabla. Jak się zorientowałam, że raczej trzeba wybierać w psich kumplach dla swojego czworonoga było już po ptokach. Co lepsze- u mnie żaden pies jej nie pogryzł. Wystarczyło to, że jakiś zbyt nachalnie ją obwąchiwał, lekko pacnął ją łapą zachecając do zabawy w zapasy. I efekt jest jaki jest.

Posted

Moją małą sunię łatwiej mi skorygować, bo nie ma utrwalonych pewnych zachowań przez lata. Wydaje mi się, że powinnyście widzieć różnicę. Ziuta się nie drze na psy, bo jest otwartym na świat młodym psiakiem. Norton się wydziera na większe psy, bo myśli, że broni życia. Jak Ziucie coś odwali, to zwykłe "NIE!" wystarczy, żeby zajarzyła, że nie pochwalam. A Norka nie obchodzi, czy pochwalam, bo u niego działa instynkt samozachowawczy. Wiem, że można z tym pracować. Przez te wszytkie lata naprawdę udało mi się dużo osiągnąć. Nie rzuca się już prawie na ludzi, bo ludzie mi psa nie psują. A podbiegacze na przykład już tak. OK, może na całym Dogo tylko ja nie potrafię sobie poradzić z psem. Przyznaję się, że z niektórymi rzeczami poradzić sobie nie potrafię.

Posted

[quote name='klaki91']
Ja się winna nie czuję, wziełam psa po przejściach, udało mi się wyprowadzić go w miarę na prostą, ale nie zmienię tego, że jest fiźnięty i niezrównoważony psychicznie, tak samo jak nie zrobię z niej nagle wielkiego hiroł- to mała zeschizowana lękliwa suka i zawsze taka będzie, moge jedynie nauczyć jej określonych reakcji i zachowania w różnych sytuacjach, ale nie mam co oczekiwać, że stanie się radośnie usposobiona do całego świata, będzie sama zachęcała inne psy do kontaktu i będzie robiła za psiego terapeutę :roll: z takim psem pracuje się całe jego życie. [/quote]

Przecież ja nie piszę, że pies ma kochać cały świat. Podejrzewam, że moja suka nienawidzi innych psów, ma na nie totalnie wylane (teraz, bo dwa lata temu chciała rozpruć każdego psa) i jeśli jej nie zaczepiają to nie istnieją. Rozumiem, że każdy pies "z przeszłością" być może będzie miał jakieś schizy do końca życia, ale warto brać pod uwagę, że mamy społeczeństwo takie a nie inne i trzeba brać sprawy w swoje ręce - a czasem brać naszego psa w swoje ręce i odsyłać kopniakiem namolnego podbiegacza. Niestety.

[quote name='klaki91']Moim jedynym błędem było pozwolenie na zawieranie kontaktów z innymi psami jak leci. Bo tak wszyscy radzą. Żeby psa nie izolować i inne blabla. Jak się zorientowałam, że raczej trzeba wybierać w psich kumplach dla swojego czworonoga było już po ptokach. Co lepsze- u mnie żaden pies jej nie pogryzł. Wystarczyło to, że jakiś zbyt nachalnie ją obwąchiwał, lekko pacnął ją łapą zachecając do zabawy w zapasy. I efekt jest jaki jest.[/QUOTE]

Nie masz jakichś dojść do zrównoważonych, kontrolowanych psów? Dla mojej obrazą majestatu było, że ktoś ją wącha, ale po solidnym przepracowaniu tematu jest w stanie się ładnie przywitać z nienachalnym psem, po czym każde idzie w swoją stronę.

[quote name='socurek'] Norton się wydziera na większe psy, bo myśli, że broni życia. [...] A Norka nie obchodzi, czy pochwalam, bo u niego działa instynkt samozachowawczy. Wiem, że można z tym pracować. Przez te wszytkie lata naprawdę udało mi się dużo osiągnąć. Nie rzuca się już prawie na ludzi, bo ludzie mi psa nie psują. A podbiegacze na przykład już tak. OK, może na całym Dogo tylko ja nie potrafię sobie poradzić z psem. Przyznaję się, że z niektórymi rzeczami poradzić sobie nie potrafię.[/QUOTE]

Socurku, na pewno nie Ty jedna masz problemy - ale dlaczego nie szukasz pomocy? Jesteś z Krakowa, gdzie jest mnóstwo profesjonalistów odnośnie psiego wychowania - i nie mam na myśli "behawiorystów" po kursie korespondencyjnym, tylko trenerów, szkoleniowców z wielkiej litery, z wieloletnim doświadczeniem.

Posted

[quote name='evel']Przecież ja nie piszę, że pies ma kochać cały świat. Podejrzewam, że moja suka nienawidzi innych psów, ma na nie totalnie wylane (teraz, bo dwa lata temu chciała rozpruć każdego psa) i jeśli jej nie zaczepiają to nie istnieją. Rozumiem, że każdy pies "z przeszłością" być może będzie miał jakieś schizy do końca życia, ale warto brać pod uwagę, że mamy społeczeństwo takie a nie inne i trzeba brać sprawy w swoje ręce - a czasem brać naszego psa w swoje ręce i odsyłać kopniakiem namolnego podbiegacza. Niestety.[/quote]

Zgadzam się, moja wypowiedź nie była adresowana do Ciebie, tylko ogólnie we wszechświat :lol: bo mam wrażenie, że co niektórzy uznają, że psa, który ma schizy można wyprostować i sprawić, że będzie taki jak chcemy czy sobie wymarzyliśmy. A tak nie jest ;) ja przez długi czas byłam mocno rozgoryczona faktem, że ruda to nie jest mój wymarzony pies- zawsze chciałam psa otwartego, serdecznego, chętnie nawiązującego znajomość z innymi ludźmi i psami :D ale już się z tym pogodziłam, znalazłam plusy

[quote]Nie masz jakichś dojść do zrównoważonych, kontrolowanych psów? Dla mojej obrazą majestatu było, że ktoś ją wącha, ale po solidnym przepracowaniu tematu jest w stanie się ładnie przywitać z nienachalnym psem, po czym każde idzie w swoją stronę.[/quote]

Nie mam, akurat na chwilę obecną cały czas przebywa z moją druga suką i z nią nawet potrafi sie bawić, ale gdy zacznie się rok akademicki wracamy do Poznania.

Stąd pomysł sesji szkoleniowych, mi już dawno przestało zależec na tym, żeby ona inne psy polubiła. Udało nam się wypracować bardzo ładne zachowanie polegające na tym, że podbiegała do innego psa za moim pozwoleniem- witała się z nim i uciekała z powrotem do mnie po smakołyka. Wszystko poszło sie {ekhm} gdy została zaatakowana na spacerze przez psa, który może i złych zamiarów nie miał, ale dla zabawy sobie po niej przebiegł. I za nic nie moge znowu osiągnąć tego stanu.

Cięzka jest praca z psem z agresją lękową :) a ile radości sprawiają drobne sukcesy :)

Posted

evel, szukam. Ale jakoś nie mogę znaleźć dobrago behawiorysty. Co do szkolenia - nie jestem w stanie z nim pojechać gdziekolwiek, bo sama jestem niezmotoryzowana, a do autobusu raczej go nie wezmę.

Posted

Dlaczego do autobusu nie? Póki ma kaganiec i szczepienia może jechać, nawet jakby burczał na ludzi. Co do szkoleniowców - Zofia Mrzewińska mieszka w Krakowie, można także zaczepić forumowiczkę [B]puli[/B], na pewno coś doradzi: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/members/7115-puli?langid=1[/URL]

W Krakowie jest również szkoła pana Lewkowicza: [URL]http://www.tresura.pl/content/view/32/88/[/URL]

Posted

[quote name='evel']Dlaczego do autobusu nie? Póki ma kaganiec i szczepienia może jechać, nawet jakby burczał na ludzi. Co do szkoleniowców - Zofia Mrzewińska mieszka w Krakowie, można także zaczepić forumowiczkę [B]puli[/B], na pewno coś doradzi: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/members/7115-puli?langid=1[/URL]

W Krakowie jest również szkoła pana Lewkowicza: [URL]http://www.tresura.pl/content/view/32/88/[/URL][/QUOTE]
Uwierz mi to nie jest latwe i przyjemne jechac z 40 kg dobermanem autobusem ;) Mnie raz prawie zlinczowano jak Jari sie odwazyl zaszczekac i sie dziecko rozplakalo :diabloti: A co dopiero mowic o psie agresywnym do ludzi... Od tamtej pory wsiadlam za kolko i juz nigdy nie pojade autobusem z Jarim...

Posted

A co Cię to interesuje, że jakieś dziecko ma problemy? W regulaminie przewoźnika nie ma wykazu ras, które mogą, a które nie mogą jeździć autobusem - pies ma mieć szczepienia, kaganiec, smycz i być pod kontrolą opiekuna. I tyle. Z moją też nie jest przyjemnie jeździć, bo ona ma sztywne granice przestrzeni osobistej, ale mimo tego jeździła już ze mną autobusami, pociągami mimo tego, że nie wszystkim to zawsze pasowało. Mnie nie pasuje jak jedzie menel i śmierdzi, no i co? :)

Jak ktoś nie ma własnego samochodu a nie chce jechać autobusem, to zawsze zostaje nie wiem, metro, znajomi, konsultacja w domu? Jeśli komuś zależy to szuka sposobu, a jeśli tylko pozornie - szuka powodu, żeby się usprawiedliwiać ;)

Posted

Interesuje, bo to naprawde nie jest mile jak gromada obcych ludzi zaczyna sie na ciebie wydzierac. Mialam wrazenie, ze zaraz mnie wezma za fraki i wystawia na przystanku ;) Jednak inaczej kontolowac malego kundleka niz dobermana na malej przestrzeni, szczegolnie jak pies jest nerwowy.

Zgadzam sie natomiast, ze to nie jest przeszkoda w znalezieniu behawiorysty. trzeba poszukac takiego, ktory dojedzie do domu. ja bym nawet innego nie chciala... Dobry szkoleniowiec wejdzie do domu, zobaczy jakie macie stosunki w mieszkaniu, gdzie pies ma poslanie, gdzie je, jak wyglada osiedle, gdzie chodzicie na spacery itp.

Posted

a ja chronicznie jeżdżę pks z moimi futrzuńskimi, bo nie mamy samochodu. Czasem z dwoma (ostatnio czarny labrador i ogar - co prawda półroczny ale wielkości labradora). I mam dobre wspomnienia z pks - być może kierowcy już się przyzwyczaili do naszego widoku?
A ostatnio w Lublinie w miejskiej komunikacji sprawdzali bilety i sie okazało, że psy, bagaże i rowery jeżdżą za darmo :) byle psy w kagańcach były.

Posted

[quote name='panbazyl']a ja chronicznie jeżdżę pks z moimi futrzuńskimi, bo nie mamy samochodu. Czasem z dwoma (ostatnio czarny labrador i ogar - co prawda półroczny ale wielkości labradora). I mam dobre wspomnienia z pks - być może kierowcy już się przyzwyczaili do naszego widoku?
A ostatnio w Lublinie w miejskiej komunikacji sprawdzali bilety i sie okazało, że psy, bagaże i rowery jeżdżą za darmo :) byle psy w kagańcach były.[/QUOTE]

Ja z kolei mam same miłe wspomnienia jeśli chodzi o pkp :) nikt się nawet nie bulwersuje jak pies bez kagańca jedzie, wszyscy są nastawieni raczej pozytywnie :)

Inna sprawa, że ja mam kurdupla, często ludzie bardziej pobłażliwie do takich podchodzą, duże psy budzą więcej respektu i strachu :evil_lol: ma to swoje duuuże plusy

W Poznaniu psy też za darmo (przynajmniej do tej pory, chyba nic sie nie zmieniło choć kto wie..), ale z rowerami robią problemy, właściwie zalezy od kierowcy. Nam raz się udało rower przewieźć, innym razem kierowca kazał nam się wynosić...więc różnie to bywa.


Raz byłam świadkiem jak na młoda dziewczynę, która wsiadła do tramwaju ze staffikiem (kaganiec+smycz) naskoczyła jakaś starsza kobieta, że ona sobie nie życzy żeby ten morderca siedział zaledwie metr od niej i zwyzywała biedną dziewczynę, która na szczęście zamiast wdawać się w durne pyskówki zmierzyła babcię i odwróciła się do niej tyłem ;) właściciele psów uważanych przez nasze społeczeństwo za chodzące krwiożercze bestie mają zdecydowanie gorzej

Posted

Do nas z Iwanem w mzk nikt nigdy nie miał problemu. A raz nawet jakaś baba klękła do niego łeb w łeb i chciała go złapać za poliki :-o Od razu zareagowałam mówiąc, że ma tak nie robić, bo pies nie lubi obcych, to tylko cofnęła ręce, a i tak niuniała do niego patrząc prosto w oczy i nos w nos nie reagując na moje słowa i odsuwanie się z psem.. Uwierzyła mi chyba dopiero, gdy Iwan burknął, ale i tak do przystanku wysłuchiwałam o jej zmarłej rottweilerce i o tym, że to nie jest możliwe, by Iwan był agresywny, bo te psy takie nie są.. :evil_lol:

Posted

Ja tez sie pare razy przejechalam i nie mialam problemu... az do ostatniego razu, ktory byl definitywnym koncem moich podrozy autobusowych. Gdyby szczeknal jamnik to wszyscy zaczeli by jeszcze ciumciac :diabloti:

Posted

[quote name='Amber']Ja tez sie pare razy przejechalam i nie mialam problemu... az do ostatniego razu, ktory byl definitywnym koncem moich podrozy autobusowych. [B]Gdyby szczeknal jamnik to wszyscy zaczeli by jeszcze ciumciac [/B]:diabloti:[/QUOTE]


Na 100% :) u mnie jak ktoś zacznie gwizdać do rudej to ruda na ogół robi swoje "buu" i patrzy sie na mnie czy ma iść dokopać delikwentowi :D ludzi to rozczula..zaczynają wtedy swoje "ajajaj, ciuciu, niegrzeczni jesteśmy cio?"
gdyby to był doberman czy w ogóle duży rozmiarowo pies nie przypominajacy wyglądem przytulanki to pewnie by mnie wyrzucili przez okno razem z psem :)

Posted

A propos podróży komunikacją miejską.

Wyprowadziłam się od Mamy. Czasem jadę tam na noc i wtedy zabieram Mikrę. Wsiadamy do autobusu w drodze powrotnej, czeka nas 50 minut jazdy. Zakładam kaganiec. Trzy przystanki potem dosiada się mój kolega, który siada obok mnie. W związku z czym, ponieważ kumpel i Sucz się znają, zdejmuję kaganiec (siedziałam przy oknie). Kumpel chciał mnie klepnąć na przywitanie, a Mikra rzuciła się na niego z zębami, "za karę" ubrałam więc kaganiec. Jakoś ludzie dookoła mieli ubaw z kurdupla w kagańcu, parę osób mruczało pod nosem, a i jakiś głos "Pani go nie męczy" się znalazł... Ciekawe, co by było, gdyby Mikra była np. dogiem niemieckim? Czy też tak by się wszyscy buntowali?

Posted

Fakt, traktowanie dużych i małych psów jest bardzo różne i bardzo niesprawiedliwe - mówię to jako posiadaczka dwóch małych i dwóch względnie dużych psów. Małe mogę wziąć wszędzie, jak idę po mieście to ani nikt nie zauważa, że są psy, czasem zacmokają, zagadają, ogólnie życie jest piękne. Idę z większymi - szlag trafia. GAPIĄ się, jakbym krowy prowadziła, przystają na ulicy i się oglądają (czasem pytam: "a do cyrku pan by nie chciał przedstawienie pooglądać?", bo ile można?), komentarze w stylu "co za bydlaki", "gdzie ona z tymi kundlami idzie" itd - norma. I jojczki atakujące z jazgotem, na które moje psy nie mogą nawet burknąć, bo przecież agresory i mają mieć kagańce.

Mieszkam w małej mieścinie, więc też mentalność mocno wiejska... Czeka mnie teraz jazda PKP z moją Herą i psem do adopcji, ciekawe jakie będziemy mieć przygody :diabloti:

Posted

[quote name='zmierzchnica']Czeka mnie teraz jazda PKP z moją Herą i psem do adopcji, ciekawe jakie będziemy mieć przygody :diabloti:[/QUOTE]

Czekamy na relację :diabloti:

Posted

Konsultowałam się z behawiorystami. Poza tym, że mam "fajnego psa" niewiele się dowiedziałam. Tyle, że ja wiem, że on jest fajny, i nie potrzebuję żeby ktoś mnie w tym przekonaniu utwierdzał za 120 zł. Nie mam też zamiaru stosować metod Fennel.

Posted

A ja mieszkam na mega zadupiu aktualnie i nie spotkałem się jeszcze z niemiłym komentarzem.Nawet jak Lucas zieje jadem do jakiegoś psa to i tak jest w oczach sąsiadów GRZECZNY!:diabloti:Jak wyje w windzie to nie ,że jest pop..tentegowany tylko RADOSNY:diabloti:Jestem tylko niedobry ,bo po nim ryczę i zakładam kaganiec.A poza tym wyglądam jak wyglądam więc chyba troche się mnie boją:lol:(tzn.chciałbym być taki męski ,zeby się bali):evil_lol:
A jazda z autobusem/pociągiem z dużym psem jest o tyle fajna ,że mam zawsze dużo luzu:evil_lol:W sobote czeka mnie 13h jazdy Pociągiem jupijajej ciesze się jak cholera:diabloti:Nie wiem czemu ,ale jak jade gdzieś z Lucasem to mam wrażenie ,że on mi się po drodze zesra w pociągu:multi:A wtedy przeczytacie o mnie w FAKT "Łysy zbir wyrzucił owczarka przez okno jadącego pociągu"

Posted

Aleks mam to samo...zawsze miałam jakieś dziwne nieuzasadnione przekonanie że Bemol w pociągu jak sie nie wykupka to np. strzeli mu do łba zaznaczać teren...miałam też taką schizę jak go pierwszy raz zabierałam do jakiś mieszkań znajomych:crazyeye: (Bemol jak go przygarnęłam oznaczył mi chyba wszystkie meble w domu zanim wybiłam mu takie pomysły z głowy :mad:)

Posted

[quote name='socurek']Konsultowałam się z behawiorystami. Poza tym, że mam "fajnego psa" niewiele się dowiedziałam. Tyle, że ja wiem, że on jest fajny, i nie potrzebuję żeby ktoś mnie w tym przekonaniu utwierdzał za 120 zł. Nie mam też zamiaru stosować metod Fennel.[/QUOTE]

To - przepraszam za wyrażenie - do dupy ci behawioryści - metody Fennelowej są do niczego. Odezwij się do [B]prawdziwego [/B]specjalisty, nie behawiorysty, a [B]​szkoleniowca, trenera[/B]. Kontaktowałaś się z kimkolwiek, kogo wymieniłam w moim poście?

Posted

[quote name='evel']Kontaktowałaś się z kimkolwiek, kogo wymieniłam w moim poście?[/QUOTE]
Tak. Między innymi z Panem Lewkowiczem i Panem Kłosińskim. Pan Lewkowcz nie miał wówczas czasu na indywidualne zajęcia, a moja sytuacja się nie zmieniła - nie mam jak do niego dojechać... Nie mam zamiaru narażać psa na taki stres jakim jest zamknięcie z tyloma obcymi ludźmi w autobusie. To tak jakbyście chcieli oduczyć psa dymienia do innych psów przez zamknięcie go z nimi w klatce... Nielogiczne, prawda?

Posted

A żebyś wiedziała, że nie :) Mam bardzo niewielu zmotoryzowanych przyjaciół, a Ci zmotoryzowani na ogół sami są tak zabiegani, że raczej nie pozwolą sobie dołożyć stałych zajęć.
Dla mnie Norkowe odpały nie są tak bardzo wkurzające. Owszem, chciałabym coś zmienić, bo czasem spacery bywają stresujące, ale przywykłam do tego w dużym stopniu. Jak mi się trochę sytuacja wyprostuje będę jeszcze kogoś szukać... Właściwie znalazłam, ale nie bardzo mam czas by się spotkać... Ale planuję.

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...