Ewa&Duffel Posted April 23, 2011 Posted April 23, 2011 Zresztą przecież i tak nikt prawie nie przestrzega tych przepisów...Dla mnie w większości są one bezsensowne, na szczęscie w Warszawie psy nie muszą nosić kagańców, ale nawet jakby był taki przepis, to bym nie zakładała. Dla mojego psa bieganie w kagańcu to abstrakcja, równie dobrze mogłabym w ogóle nie wychodzić na spacer. Co innego, jak ponosi chwilę na jakimś odcinku trasy spacerowej, gdzie jest dużo wywalonego jedzenia, a co innego, jak miałby nosić cały spacer:roll:
anorektyczna.nerka Posted April 23, 2011 Posted April 23, 2011 A ja jestem za spuszczaniem psa psa ze smyczy, kiedy ten ma mordoklapkę na paszczy. Sory bardzo, ale nie jesteśmy w np. parkach sami i niektórzy naprawdę się boją psów, a to, że nasz pupil sam z siebie nie atakuje nie oznacza, że jakiś osmyczowany psiak go nie sprowokuje. Co innego kiedy spuszczamy psa na odludziu.. dla mnie abstrakcją jest biegający pies ważący 40-50kg bez smyczy i kagańca. W końcu nie wiem czy jest odwoływalny i najzwyczajniej na świecie boję się o swój tyłek. Apropo spuszczania psa... łazimy dziś z koleżankami i psami po jednym z najmniejszych parków, nagle przychodzi jakiś dres i każe nam wy... bo on chce sobie psa spuścić. Otwarcie mu powiedziałam, że chyba wali mu na łeb skoro sądzi, że będę mu ustępować miejsca, bo jemu się nie chce z psem pochodzić. Rozbawił mnie normalnie.. ulica jest jakieś 100m dalej a ten psa spuszcza w parku, gdzie są dzieci, psy i wszystko inne.
gops Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 a ja nie widze problemu w zakladaniu kaganca psu teraz jest tak duzo roznych modeli ze na kazdego psa mozna znalezc super wygodny nic nie przeszkadzajacy kaganiec, a pies sie przyzwyczai i tyle moja chodzi codziennie w kagancu (nie musi bo jest w 100% odwolywalna i mam pewnosc ze do psa nie podejdzie pierwsza, a tak naprawde nie powinny mnie obchodzic inne psy podchodzace , atakuje takie psy ) , prawie na kazdy sapcer go nosi, sciagam tylko jak ide poaportowac , gdy suka plywa i czasami gdy suka bawi sie z jakims psim kumplem chociaz on jej w tym nie przeszkadza nosi go dla swietego spokoju , bo masa ludzi sie nas boi , jak z nia ide bez smyczy i kaganca a naprzeciwko idzie ktos z malym pieskiem na smyczy skad ma wiedziec ze moja nie podejdzie i go nie zezre? gdy ma kaganiec ludzie sie nie boja , ja uprzedzam ze moja nawet nie podejdzie i nigdy nie podeszla , omija psa i tyle, no i ludzie inaczej reaguja nie spuszczaja tak chetnie do nas swoich psow co mi jest bardzo na reke ;) tak wiec KAGANIEC TO NIE JEST ZLO, zadna straszna rzecz . bo widze ze duzo dogomaniakow tak to postrzega ;)
Martens Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Dla mnie kaganiec to nie zło - tylko jak wyobrażasz sobie aportowanie i przeciąganie w kagańcu? A to podstawa "sportu" moich psów na spacerach. Inna sprawa, że ja się nie pcham z psami luzem gdzieś między ludzi/inne psy/dzieci. Spuszczam psy na uboczu, które nie jest jedyną możliwą drogą przez jakieś miejsce i to czy wtedy ktoś idzie w naszą stronę mimo tego, że się boi, w sumie niespecjalnie mnie interesuje.
gops Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 dlatego napisalam , gdy suka aportuje pilke sciagam kaganiec , ale gdy konczymy i spacer jest tzw luzny tylko spacerek to suka ma kaganiec na sobie . ja rowniez sie nie pcham a jednak szanuje innych i to ze moga sie nas bac . ja rowniez jak widze ze naprzeciwko albo gdzies blisko lata luzem ttb chociaz calej mojej milosci do nich boje sie , i czulabym sie o niebo lepiej jakby mial chociaz kaganiec a mordce(lub byl zapiety na smycz gdy ich mijam z moja suka w kagancu ) . nawet jesli nie podejdzie wzbudza moj strach i niestety mialam 2 przypadki gdy podbiegl i nie skonczyly sie fajnie z winy mojej suki bo to ona sprowokowala bedac w kagancu ( amstaf byl lagodny dopuki ona nie probowala dominowac) . ale to nie one podbiegla . teraz jak widze luzem psa ktory wydaje mi sie ze podbiegnie sciagam kaganiec , nie chce narazac mojej suk . ale to nie znaczy ze przestane jej go zakladac. taka prosta rzecz a jak wielu ludziom zaoszczedza nerwow . dlaczego ktos kto ma agresora ma zakladac kaganiec skoro widzi 100 innych takich samych ktore nie maja. trzeba dawac przyklad wedlug mnie bo inaczej nic sie nie zmieni . i tak moje posty nic nie dadza bo przeciez kaganiec to straszna rzecz i pies sie meczy ;) swoja droga mam u siebie na polach mezczyzne chodzacego z bardzo agresywnym amstafem , pies ma zawsze tube :roll: nawet jak jest lato i goraco . staram sie mu zwrocic uwage bo pies zadbany widac ze to zwykla niewiedzaa czlowieka i pies sie musi meczyc , ale nie mam jak podejsc bo pies sie rzuca .
Martens Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Idąc dalej tym rozumowaniem, moje psy powinny całe życie spędzić na krótkiej smyczy i w kagańcu - bo ktoś się boi ;) A masa ludzi boi się nawet psa na smyczy. W miejscu gdzie mogą zjawić się psy/ludzie mam cały czas psy pod kontrolą; jak jest jakaś wątpliwa sytuacja, ktoś chce przejść, wołam je do siebie bardzo blisko albo zapinam. Jak już chodzimy bez smyczy i akurat nie aportujemy/szarpiemy, to zwykle jesteśmy praktycznie na odludziu. Ty boisz się TTB, ja boję się ONków, jeszcze ktoś inny boi się dużych czarnych psów. Mnie interesuje realne zagrożenie stwarzane przez moje psy, moja kontrola nad nimi - czyjeś obawy ok, ale nie do tego stopnia, żebym cały czas miała psy w kagańcach, bo ktoś 100 metrów dalej myśli, że podbiegną. Btw po wczorajszym spacerze chyba bardziej boję się ludzi niż jakichkolwiek psów...
gops Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='Martens']Idąc dalej tym rozumowaniem, moje psy powinny całe życie spędzić na krótkiej smyczy i w kagańcu - bo ktoś się boi ;) A masa ludzi boi się nawet psa na smyczy. W miejscu gdzie mogą zjawić się psy/ludzie mam cały czas psy pod kontrolą; jak jest jakaś wątpliwa sytuacja, ktoś chce przejść, wołam je do siebie bardzo blisko albo zapinam. Jak już chodzimy bez smyczy i akurat nie aportujemy/szarpiemy, to zwykle jesteśmy praktycznie na odludziu. Ty boisz się TTB, ja boję się ONków, jeszcze ktoś inny boi się dużych czarnych psów. Mnie interesuje realne zagrożenie stwarzane przez moje psy, moja kontrola nad nimi - czyjeś obawy ok, ale nie do tego stopnia, żebym cały czas miała psy w kagańcach, bo ktoś 100 metrów dalej myśli, że podbiegną. Btw po wczorajszym spacerze chyba bardziej boję się ludzi niż jakichkolwiek psów...[/QUOTE] Ty jestes odpowiedzialna i zlapiesz psy a 100 innych osob niestety nie . nie boje sie ttb , tzn nie boje sie o siebie boje sie o suke bo ona ich bardzo nie lubi zazwyczaj z wzajemnosci ;) ja wiem ze pies w kagancu jest w stanie sie wybiegac tak samo jak bez , dlatego nie widze problemu w zakladaniu go no i co innego bedac na odludziu bo wtedy tez sciagam kaganiec , a co innego park pelen ludzi i psow . co do ludzi , to ich obawiam sie od zawsze , niestety tym to pomyslow nie brakuje . u nas po polach chadza mezczyzna ktory zawsze nosi scyzoryk w reku na wszelki wypadek , czyli na psy nawet jak podejda powachac bez szczekania ,agresji to zrobi im krzywde :roll:
Martens Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='gops']Ty jestes odpowiedzialna i zlapiesz psy a 100 innych osob niestety nie . nie boje sie ttb , tzn nie boje sie o siebie boje sie o suke bo ona ich bardzo nie lubi zazwyczaj z wzajemnosci ;) ja wiem ze pies w kagancu jest w stanie sie wybiegac tak samo jak bez , dlatego nie widze problemu w zakladaniu go no i co innego bedac na odludziu bo wtedy tez sciagam kaganiec , a co innego park pelen ludzi i psow . [/QUOTE] A no to ja w parku prawie nigdy psów nie puszczam, jeśli jest spore zagęszczenie ludzi i psów. Poza wakacjami i słonecznymi weekendami w naszym parku po prostu często jestem jego jedyną użytkowniczką :evil_lol: nie licząc jakichś żulików na ławkach, więc może po prostu mamy inne wyobrażenie o tych parkach. I tak zresztą wolę odludzia, przez park zazwyczaj przechodzę tylko po drodze do lasu/na łąki. Moje psy przez większość spaceru biegają z czymś w dziobach, czy to kijem, czy szarpakiem, czy piłkami, i kaganiec naprawdę by mi to utrudnił, a nie widzę sensu puszczać ich ot tak, żeby po prostu poruszały się szybciej niż na smyczy; wolę w tym czasie iść gdzieś dalej, gdzie mogę puścić je bez kagańca i porządnie się pobawić.
Sybel Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Wiecie, ja szłam z psem na smyczy i w kagańcu, to był duży wilczur (w typie gończego, jak się po jego smierci okazało). Pies sikał przy bloku, kiedy wyskoczył dziadek z pistoletem w ręku i zagroził, że mi psa zastrzeli. To było jakieś 10 - 12 lat temu, byłam gówniarą, ale baaardzo obrazowo go poinstruowałam, co może sobie z tym pistoletem zrobić. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, jak bradzo byłam przerażona. Tak więc możemy psy nawet związac jak balerony, ale jak komuś coś przeszkadza, to i tak znajdzie powód do zaczepki.
gops Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 my mamy w parku zawsze pelno ludzi i psow , wiekszasc ludzi juz znamy i nie ma prbolemow, wole park niz pola bo niestety suka kocha uciekac mi za zwierzyna a na wielkich pola zdarza sie jej to najczesciej moja najbardziej lubi weszysc , szukac czegos na spacerach gdy nie mam ze soba pilki a nie biore jej codzinnie . a w kagancu ma mozliwosc to robic . bawic sie pilka swoja droga w kagancu tez umie :evil_lol: i plywac tez :lol: jedynie czego nie moze to aportowac , bo szarpac sie nie lubi [URL=http://img18.imageshack.us/i/dsc08600hb.jpg/][IMG]http://img18.imageshack.us/img18/6595/dsc08600hb.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]
vege* Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Ja też nie sądzę, że kaganiec to zło. Odkąd mam fizjologa Nuka chętnie w nim chodzi i zakładam tylko wtedy gdy jest taka potrzeba czyli jak idę gdzieś rpzez miasto np. do zoologicznego czy do weta, jak idę na łąki to go nie zakładam, bo to nie potrzebne, zazwyczaj na łąkach jest mało psów, a Nuka teraz jest na lince treningowej bo uczy się nie podbiegać do psów no i przy okazji aportuje sobie patyki, więc kaganiec nam nie potrzebny na łąkach :lol:
Martens Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='Sybel']Wiecie, ja szłam z psem na smyczy i w kagańcu, to był duży wilczur (w typie gończego, jak się po jego smierci okazało). Pies sikał przy bloku, kiedy wyskoczył dziadek z pistoletem w ręku i zagroził, że mi psa zastrzeli. To było jakieś 10 - 12 lat temu, byłam gówniarą, ale baaardzo obrazowo go poinstruowałam, co może sobie z tym pistoletem zrobić. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, jak bradzo byłam przerażona. Tak więc możemy psy nawet związac jak balerony, ale jak komuś coś przeszkadza, to i tak znajdzie powód do zaczepki.[/QUOTE] Wczoraj na wieczornym spacerze z Baryłą obcy pijany poddziadziały facet w towarzystwie dwóch kolegów wyzwał mnie od najgorszych i idąc w moją stronę groził mi, ładnie to nazywając i nie cytując słownictwa, gwałtem i pobiciem - bo nie odpowiedziałam mu "dzień dobry"... :mdleje: Spieprzałam aż się kurzyło, a zanim przyjechała policja, Ci zwyrodnialcy łazili po osiedlu i mnie szukali - czekałam na radiowóz 15 min w każdej chwili gotowa chować się po krzakach i pijaczków już w tym momencie niestety nie było :roll: więc jak za starych dobrych czasów oprócz gazu nie ruszę się już wieczorem na spacer bez noża. A pozwolenie na broń chciałam zrobić zawsze i chyba po tej sytuacji wezmę się za to na poważnie.
Brezyl Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='gops']bawic sie pilka swoja droga w kagancu tez umie :evil_lol: i plywac tez :lol: jedynie czego nie moze to aportowac , bo szarpac sie nie lubi [/QUOTE] Gops nie jestem zwolennikiem zakazu kolczatek, ale kolczatki nie zakłada się prtzy minusowych temperaturach. Załóż sobie na mróz metalową branzoletkę i zobacz jaka to wątpliwa przyjemność.
gops Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='Brezyl']Gops nie jestem zwolennikiem zakazu kolczatek, ale kolczatki nie zakłada się prtzy minusowych temperaturach. Załóż sobie na mróz metalową branzoletkę i zobacz jaka to wątpliwa przyjemność.[/QUOTE] wiedzialam ze ktos nie wytrzyma tej presji :evil_lol: spokojnie, to byl koniec lutego bylo na plusie juz , nigdy nie zakladam na minusowe temperatury metalowej obrozy ani kaganca ;) Martens to masz niezlych swirow na osiedlu , ja bym na Twoim miejscu tez nie ruszyla sie wiecej bez jakiegos noza :roll: nie bali sie psow? czy bylas sama?
Brezyl Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='gops']wiedzialam ze ktos nie wytrzyma tej presji :evil_lol:[/QUOTE] W porządku :p. Strasznie mnie to zdjęcie zdziwiło, biorąc pod uwagę inne Twoje posty.:evil_lol: Ale z drugiej strony ludzie są tak zdziwieni, jak zwracam na to uwagę na ulicy zimą, ze wszystko jest możliwe. Latem przodują za to kagańce tubki uniemożliwiające psu ziajanie. I też własciciele patrzą na mnie dziwnie, jakbym była w kaftanie bezpieczeństwa.
murakami Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='Martens']Wczoraj na wieczornym spacerze z Baryłą obcy pijany poddziadziały facet w towarzystwie dwóch kolegów wyzwał mnie od najgorszych i idąc w moją stronę groził mi, ładnie to nazywając i nie cytując słownictwa, gwałtem i pobiciem - bo nie odpowiedziałam mu "dzień dobry"... :mdleje: Spieprzałam aż się kurzyło, a zanim przyjechała policja, Ci zwyrodnialcy łazili po osiedlu i mnie szukali - czekałam na radiowóz 15 min w każdej chwili gotowa chować się po krzakach i pijaczków już w tym momencie niestety nie było :roll: więc jak za starych dobrych czasów oprócz gazu nie ruszę się już wieczorem na spacer bez noża. A pozwolenie na broń chciałam zrobić zawsze i chyba po tej sytuacji wezmę się za to na poważnie.[/QUOTE] Gaz i dobry nożyk sprężynowy na wyposażeniu każdego wieczorem spacerującego psiarza? Smutne, tragiczne wręcz, ale - życie...
Ewa&Duffel Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Ja nie twierdzę, że pies w kagańcu nie jest w stanie się wybiegać, może niektóre potrafią. Mój niestety nie, kiedy ma na sobie kaganiec (wygodny-fizjologiczny) wlecze się w żółwim tempie, a jego mina mówi-zdejmij mi to albo wróćmy do domu. Jedyne co to się załatwi, a poza tym nawet nie wącha, nic go nie interesuje. Może też mam to szczęście, że mam goldena, czyli rasę postrzeganą za łagodną, nigdy nie zdarzyło się, zeby ktoś się go bał, ale ja też nie daję do tego powodów. Duffel jest odwoływalny, nie podchodzi do obcych ludzi, jak widze obcego psa to zazwyczaj zapinam go na smycz. Nigdy nikomu nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie, ludzie sami się zachwycają i chcą głaskac ;) Mam też pewność, że nawet zaatakowany przez jakiegoś psa nic mu nie zrobi, niestety mieliśmy parę przykrych sytuacji, kiedy pies się na niego rzucił, a on stał jak ciapa i na mnie patrzył.
omry Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='Ewa&Duffel']mieliśmy parę przykrych sytuacji, kiedy pies się na niego rzucił, a on stał jak ciapa i na mnie patrzył.[/QUOTE] Iwan tak samo, choć to podobno pies - morderca :D
Martens Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='gops'] Martens to masz niezlych swirow na osiedlu , ja bym na Twoim miejscu tez nie ruszyla sie wiecej bez jakiegos noza :roll: nie bali sie psow? czy bylas sama?[/QUOTE] Byłam z Baryłą, a facet nie zwrócił na psa najmniejszej uwagi; był tak rozjuszony, że chyba by nie pomyślał nawet gdybym prowadziła ze dwa kaukazy. Aż tak drastyczna sytuacja zdarzyła mi się właściwie pierwszy raz i to dziwne, bo na moim osiedlu nie mieszka jakaś wielka patologia jak w niektórych dzielnicach miasta, jest raczej spokojnie w porównaniu do innych rejonów - najgorsze, że to się stało dosłownie 20 metrów od mojej klatki. I nie wyobrażam sobie teraz wyjścia z psami o 22.00 nie uzbrojona po zęby gazem, nożem i co tam jeszcze będę miała, niestety. Najlepsze, że policjanci stwierdzili, że pana mogę sobie zaskarżyć z powództwa cywilnego za groźby karalne a oni przejadą się po osiedlu i jak takich spotkają to... wylegitymują. Wniosek z tego taki, że zrobią coś dopiero, jak stanie mi się porządna krzywda. Czyli koniec końców liczy się prawo dżungli. Paranoja. Albo Polska po prostu.
Sybel Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Ta, ja gaz kupiłam po tym, jak wracałam tramwajem z zajęć w środku dnia, pełnym tramwajem. Dwa pijane śmiecie się do mnie doczepiły, z łapami i komentarzami na temat tego, co mają ochotę mi zrobić. Poprosiłam grupkę młodych gości o pomoc - zwróciłam się bezpośrednio - a oni odwrócili wzrok. Na szczęście śmiecie wysiadły, a ja wróciłam do domu, wpadłam w histerię i mama kupiła mi gaz. W efekcie używam go na spacerach, jeśli mam sytuację z psami - agresorami. No i nauczyłam się zbyt agresywnie na takie zaczepki, jak ta w tramwaju reagować - do tego stopnia, że zawsze agresor się wycofuje, jak widzi rozjuszoną, dość sporą babę klnącą jak szewc. Jak mnie z moim eks jakiś pacan napadł, stwierdzając, że kobiet nie bije, ale mój eks za sam wygląd powinien oberwać (fakt...), to tak na niego ruszyłam, że odpuścił... A potem dopiero skumałam, że mogłam w łeb dostać :| Troszkę straszne, co się dzieje.
Martens Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Szczerze ja też mam fazy kamikadze, ale to jak jeden idiota mnie zaczepia, a nie trzech, i nawet gazu wtedy nie miałam... Ale zawsze tak mam, mogę latać z gazem 3 miesiące i nic - raz nie wezmę, bo nie mam gdzie upchnąć i wtedy zawsze coś musi się stać. Chyba go sobie do ręki przyszyję :p
domi1 Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='aina155']A ja mam wlasnie chorego kundla. Co prawda tylko na zapalenie pecherza, ale powiedzenie, ze Fiona jest chora dziala cuda :evil_lol: Ludzie biegusiem nagle zaczynaja wiedziec, do czego sluzy smycz :diabloti:[/QUOTE] Jak mój pies miał paraliż tylnych łapek (od dyskopatii) to wszyscy: "co się stało pieskowi?"i "co się stało pieskowi?" później niektórzy nadal pytali o stan zdrowia mojego psa, ale jak już zaczął chodzić to większość osób, które na początku "co się stało pieskowi" ignorowały Puszka jakby nas tam nie było.Ale nie o to mi chodzi ,chodzi mi o to że jak byłam z uszkiem na spacerze (w czasie tego paraliżu) to takie dwie dziewczyny (miały chyba z 18lat) idą obok nas i bezczelnie śmieją się z biednego, chorego psiaka. [IMG]http://www.dogomania.pl/members/119893-domi1[/IMG]
murakami Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='Ewa&Duffel']Ja nie twierdzę, że pies w kagańcu nie jest w stanie się wybiegać, może niektóre potrafią. Mój niestety nie, kiedy ma na sobie kaganiec (wygodny-fizjologiczny) wlecze się w żółwim tempie, a jego mina mówi-zdejmij mi to albo wróćmy do domu. Jedyne co to się załatwi, a poza tym nawet nie wącha, nic go nie interesuje. Może też mam to szczęście, że mam goldena, czyli rasę postrzeganą za łagodną, nigdy nie zdarzyło się, zeby ktoś się go bał, ale ja też nie daję do tego powodów. Duffel jest odwoływalny, nie podchodzi do obcych ludzi, jak widze obcego psa to zazwyczaj zapinam go na smycz. Nigdy nikomu nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie, ludzie sami się zachwycają i chcą głaskac ;) Mam też pewność, że nawet zaatakowany przez jakiegoś psa nic mu nie zrobi, niestety mieliśmy parę przykrych sytuacji, kiedy pies się na niego rzucił, a on stał jak ciapa i na mnie patrzył.[/QUOTE] Duffel jest wykastrowany, prawda? My wczoraj mieliśmy sytuację na łąkach, takich działkach opuszczonych w mieście. Psy biegały luzem, z daleka zobaczyliśmy parę z psem, zapięliśmy swoje i poszliśmy w drugą stronę. Przeszliśmy kilkanaście metrów, dogonił nas ogar, samiec. Właściciele o te kilkanaście metrów od nas, pies nieodwoływalny, ogon w górę, sierść najeżona, kręci się ciasno wokół Bono, dużo od niego większy i silniejszy. Ja odeszłam z Zuzią na rękach kilka kroków, wzięłam gaz w rękę, mój mąż stał z Bono na smyczy ze stoickim spokojem, tamci się drą na swojego psa. Nieprzyjemna sytuacja. Na szczęście Bono zachował spokój nie wiem, czy kastracja tak na niego wpłynęła, był spięty, ale mimo, że na smyczy, nie zareagował agresywnie (a wcześniej na smyczy mu się to zdarzało). Właściciel ogara zaczął udawać, że mu ucieka, pies po kilku dobrych minutach niechętnie odszedł od nas. Nasz komentarz był jednoznaczny: jak się ma nieodwoływalnego psa to się go zapina w takiej sytuacji na smycz, a nie naraża innych ludzi na stres. Właściciele byli wciąż daleko od nas, więc nie wiem, czy przynajmniej chcieli nas przeprosić.
Ewa&Duffel Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 [quote name='murakami']Duffel jest wykastrowany, prawda? My wczoraj mieliśmy sytuację na łąkach, takich działkach opuszczonych w mieście. Psy biegały luzem, z daleka zobaczyliśmy parę z psem, zapięliśmy swoje i poszliśmy w drugą stronę. Przeszliśmy kilkanaście metrów, dogonił nas ogar, samiec. Właściciele o te kilkanaście metrów od nas, pies nieodwoływalny, ogon w górę, sierść najeżona, kręci się ciasno wokół Bono, dużo od niego większy i silniejszy. Ja odeszłam z Zuzią na rękach kilka kroków, wzięłam gaz w rękę, mój mąż stał z Bono na smyczy ze stoickim spokojem, tamci się drą na swojego psa. Nieprzyjemna sytuacja. Na szczęście Bono zachował spokój nie wiem, czy kastracja tak na niego wpłynęła, był spięty, ale mimo, że na smyczy, nie zareagował agresywnie (a wcześniej na smyczy mu się to zdarzało). Właściciel ogara zaczął udawać, że mu ucieka, pies po kilku dobrych minutach niechętnie odszedł od nas. Nasz komentarz był jednoznaczny: jak się ma nieodwoływalnego psa to się go zapina w takiej sytuacji na smycz, a nie naraża innych ludzi na stres. Właściciele byli wciąż daleko od nas, więc nie wiem, czy przynajmniej chcieli nas przeprosić.[/QUOTE] Tak, jest wykastrowany, ale szczerze mówiąc raczej nie sądzę, żeby zabieg miał wpływ na jego zachowanie, bo on zawsze był bardzo uległy w stosunku do innych psów. Sytuacji nie zazdroszczę, ja zawsze się obawiam jak podbiega do nas duży samiec. Dzisiaj na porannym spacerze podleciał wielki DON, był 2 razy taki jak Duffel, właścicielka go wołała, ale oczywiście zignorował. Obwąchiwał go natrętnie i zaczęłam się obawiać, że na niego wskoczy, a Duffel tego nie toleruje, w takiej sytuacji odgania natręta z warkotem. Na tym się kończy, nic więcej nie zrobi, po prostu pokazuje, że nie życzy sobie wskakiwania mu na grzbiet, ale reakcja drugiego psa na takie zachowanie moze być różna....
hecia13 Posted April 24, 2011 Posted April 24, 2011 Ja mieszkam na Brzeskiej, warszawiacy wiedzą jaka to dzielnica i okolica, ale ludzie są bardzo sympatyczni. Sporo zapsionych :) Tak naprawdę to jedno z najbardziej bezpiecznych miejsc w W-wie, ale dla mieszkańców :P Mam dwa boksery, Maryśka jest łagodna, a Bullet ma dość straszną mordę i wszyscy się go boją, szczególnie, że strasznie chce do innych psów i z dzikim szczekaniem się do nich wyrywa, ale w celach towarzyskich. Nie mogę go spuścić, żeby się pobawił, bo jest u nas dopiero 2 tygodnie i jeszcze nie reaguje na imię (to pies ze schronu, tak naprawdę nie wiemy na co go stać). A ludzie się go boją, bo bardzo groźnie wygląda jak się tak wyrywa ze szczekaniem i myslę, że nikt by się nie odważył nas zaczepić...
Recommended Posts