Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='vege*']ahahahhahah najlepsze :roflt:[/quote]
no myslalam, ze z kolezanka nie wyrobimy ze smiechu.:lol:

albo wczoraj na wieczornym spacku, jakieś dziewczynki i chłopak bawią się na boisku, a ja z psem skacze przez ławeczki.Podchodzą te dwie dziewczynki i pytają czy mogą pogłaskac(chłopak stoi obok) no to dobra niech se pogłaszczą skoro to taka atrakcja.xd i jedna z dziewczynek mówi:ale on słodki. a chłopak: ta, słodki jak ci rękę odgryzie.:roll:i znów wałkowanie, że mój pies nie gryzie.a ten do mnie z tekstem: no to masz szczęście. :angryy: no myślałam, że rozniosę gówniarza.:roll:

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj rozbroiła mnie jedna kobita :lol: Ta od małej rudej jazgoczącej suczki, co powiedziałam że czapkę z niej zrobię :diabloti:

Stoi sobie z małą na trawniku tuż koło placu zabaw i gada z sąsiadką przez okno. Sunia zajęta swoimi sprawami wlazła na plac zabaw i zaczęła stawiać klocka. Pańcia cudem oderwała się od plotek, zobaczyła i w krzyk: "Ty świnio!! Co ty robisz!! Uciekaj stamtąd! Tam się dzieci bawią! Jak tak można!!" :evil_lol: Pies oczywiście dokończył ze stoickim spokojem, pańcia jeszcze trochę pogadała sama do siebie, a kupa oczywiście została nieposprzątana :roll: Zamiast tych bezsensownych wrzasków, chyba na użytek sąsiadki w oknie, mogłaby po prostu się schylić i zebrać tą nieszczęsną kupkę.

Link to comment
Share on other sites

Idę z Puszem [Pusz szczeka a raczej piszczy na jakiekolwiek psy, bo chce sie przywitac] i widzę, że za płotem jest jakiś pies, skracam smycz czyli pusz przy nodze i mówie:spokój. Pusz cicho i idziemy. Nagle pies zaczyna na pusza szczekac, Puszek nadal cicho. I nagle słyszę głos zza płotu: weź tego psa, bo on denerwuje moją sukę.:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vege*']Małe bachory są naprawdę chamskie :angryy: idę z Nuką na spacerek Nuka spokojnie przy nodze idzie nawet nie zwraca uwagi na dzieciaki, które biegają i drą się w niebo głosy, no to oczywiście dwie dziewczynki (ok 5-6 lat) stanęły ok 5-10 m od Nuki i do mnie z mordą :angryy:
D: "jak mnie ten pies ugryzie to zobaczysz co ci zrobię"
Ja: " tak ugryzie cię, przeżuje, wypluje i zostawi na środku ulicy"
bachor myśli myśli i znów za chwilę z mordą do mnie leci, ja już uwagi nie zwracałam bo miałam ją w doopie :angryy: ale na początku myślałam, że bachora rozpruje tam :angryy: :diabloti:[/quote]

Też mam takie porypane dzieci w okolicy :angryy: Biegają, drą się i nie wiadomo co jeszcze. Mój pies jest strachliwy zwłaszcza na coś co jest za nim a on tego nie widzi, no i te dzieci widzą że on ucieka mi na tej smyczy i go już utrzymać nie mogę :angryy: Powiedziałam czy to takie śmieszne że idę z psem na spacer, bo od jakiegoś czasu łażą za mną i się śmieją, no i niestety dzieciaczki spuściły główki i odeszły... ^^ Powiedziałam że jak jeszcze raz coś takiego się zdarzy to inaczej porozmawiamy :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

:mad:

Nam wczoraj poszedł w du... socjal młodej :mad::angryy: Dzięki państwu z czymś w typie rodezjana którzy stwierdzili że sunie się chętnie z nim pobawią a on młody i głupi jest... i prawie by Bells zadeptał :roll::angryy: teraz młoda boi się wszystkiego co większe niż ona :roll:

Link to comment
Share on other sites

skad ja to znam :shake:
mój rudzielec tez ma zasadnicze obawy przed wszystkim co większe od niej. Co prawda moje burki kocha miłością bezgraniczna, ale obcego to trzeba zjeść pożreć i najlepiej wystraszyć przeraźliwym jazgotem...:oops:(walczymy:roll:)
na wsi o socjalizacji mowy nie ma, bo z kim? albo raczej z czym?
A w Poznaniu? no cóz, albo mi chcą rudzielca zgwałcić, albo pożreć,albo zdeptać wiec naprawde powoli tracę nadzieję, że kiedyś wyjdziemy na prostą z tym diablikiem... Jak już się trafia rozsądny właściciel, to albo jestem bez psa, albo on :placz:

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy się cieszyć wobec tego że nie jestem sama,bo mnie też ciągle psują drobne kroczki Poczwara, wykonywane,aby nie bać się psów:shake:.Wczoraj koleś puścił swojego 13 miesięcznego ONka aby pobawił się z moim 3 miesiecznym szczeniakiem"bo w końcu to ta sama rasa więc się super dogadają". Co tam że jego pies jest kilkanascie razy ciżzszy od Paco,że jego zabawa bardziej przypominała zabawe poczwarkiem niżeli z poczwarkiem a mały nie wiedział już gdzie ma się schować przed tamtym.:shake: Kilka razy poprosiłam grzecznie o zabranie psa bo mój się go boi i gabarytowo rónież średnio do siebie pasują.Usłyszałam że jestem panikarą i że Paco musi uczyć się życia"bo wyrośnie na trzęsidupę". Równie więc beztrosko zapytałam czy wobec tego w ramach nauki survival'u i nie bycia trzęsidupkiem jego piesek ma ochote zakosztowac gazu pieprzowego? Jakoś momentalnie facetowi odechciało się socjalizacji mojego...Najgorsze jest to że taki mody psiak zakodowywuje wieksza czesc tych przykrych sytuacji i tak jeden durny wlasciciel moze zniszczyc to nad czym"pracowało" 10 innych:angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='***kas']skad ja to znam :shake:
mój rudzielec tez ma zasadnicze obawy przed wszystkim co większe od niej. Co prawda moje burki kocha miłością bezgraniczna, ale obcego to trzeba zjeść pożreć i najlepiej wystraszyć przeraźliwym jazgotem...:oops:(walczymy:roll:)
na wsi o socjalizacji mowy nie ma, bo z kim? albo raczej z czym?
A w Poznaniu? no cóz, albo mi chcą rudzielca zgwałcić, albo pożreć,albo zdeptać wiec naprawde powoli tracę nadzieję, że kiedyś wyjdziemy na prostą z tym diablikiem... Jak już się trafia rozsądny właściciel, to albo jestem bez psa, albo on :placz:[/quote]

Ja się tylko pocieszam że mała ma dopiero 4 miesiące :roll: nom prawie pięć :oops:

i jak na razie niestety nie mam nikogo w okolicy aby na socjal się spotkać ... bo na razie na eskapadę z psem mnie nie stać :shake:

Link to comment
Share on other sites

napisałam na wątku spacerowym, może się coś urodzi z tego ;)
Okamia, wieeelkie dzięki za posunięcie pomysłu:loveu:

Ja w zasadzie nie mogę narzekać, bo tam gdzie mieszkam, psy ogólnie rzecz biorąc są traktowane w miarę dobrze, te łańcuchowe, powoli przestają być łańcuchowymi, właściciele, po prostu nie wiedzieli, że można inaczej...wałkujemy, trochę propagujemy miłość do tych wszelkich burków i azorków. Jakies tam efekty są. Jednak do socjalizacji Niagary to one się nie nadają, same socjalu potrzebują:roll:
Ale socjal Rudej w Poznaniu, toż to koszmar. Albo słyszę, że to taka głupia rasa(spaniele):shake:, albo ktoś beztrosko psa olewa i taki kochany pimpuś wypluwa resztki kłaków Rudzielca...

I potem weź psa wyprowadź na prosta, jak na każdy krok do przodu przypada 5 kroków do tyłu...

ja wiem, że nikt się nie rodzi z wiedzą kynologiczną, ale na litość boską, jak już się ma tego psa, to chociaż minimum wysiłku włożyć w nabycie chociaż odrobiny wiedzy chyba można?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='***kas']to już chyba nawet nie jedno ino 2 :eviltong: tylko czy Ty małolato możesz być deprawowana przeze mnie? :diabloti:[/quote]

Ja tylko tak młodo wyglądam :evil_lol:

[SIZE=1]ta... zgorszonego nic nie zgorszy :P Po za tym jak byś ty była taka stara[/SIZE] :obrazic:

Link to comment
Share on other sites

A ja się zastanawiam... Mamy z Baajem treningi indywidualne na Polach. Niestety lub stety wszystko rozbija się o ignorowanie psów, więc siłą rzeczy trener zabiera nas tam, gdzie tych psów jest dużo. Baaj jest wyłącznie na smyczy, jutro być może na lince, ale na razie na pewno pod totalną kontrolą. Dziś nawet dodatkowo w kagańcu, bo to pierwszy trening. O co mi chodzi? O to, że dziś kilkakrotnie widziałam, jak właściciele w panice zabierali swoje psy biegające luzem, bo odwołanie nie skutkowało. Widziałam psa, który miał zupełnie w nosie, co się do niego mówi. Zostaliśmy też obszczekani przez uroczego szelciaka i być może tylko mi się zdawało, ale jego właścicielka ciskała w nas gromy, jakby to, że przechodzimy przez tę łąkę i nie ulatniamy się z niej szybko, tylko stajemy i każemy Baajowi stać, było zbrodnią. Podkreślam, że Baaj nie kontaktował się z tymi psami. Miał tylko przy ich bliskiej obecności wykonywać polecenia. Suka onka zaatakowała nas od tyłu, potem mijaliśmy ją dwukrotnie, kiedy była już na smyczy - podziękowałam za możliwość pracy. I tak sobie myślę, czy to jest ok? Ja bym się nie wkurzyła za coś takiego, ale może to faktycznie nie do końca grzeczne? Z drugiej strony park jest publiczny, a Baaj pod stałą kontrolą i jeśli ktoś ma problem ze swoim psem luzem, to no właśnie - jego kłopot?

Link to comment
Share on other sites

No prosze Cie, chodzisz ze swoim wilkiem, denerwujesz małe peseczki i jeszcze pytasz czy to ok? Na stos z Tobą :angryy:

Najłatwiej jest zwalić winę na kogoś - ludzie nie przyznają się, ze ich pies to świr czy kompletnie olali jego wychowania, lepiej szukać milion powodów, zamaist zakasać rekawy :lol: i choćby zapiąć psa na smycz :razz: Także miłego ćwiczenia. Tez już słyszałam, ze jestem bezczelna, bo omijam obcego psa, przez co on rekę właścicielowi prawie wyrwał - nie dogodzisz ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AngelsDream']A ja się zastanawiam... Mamy z Baajem treningi indywidualne na Polach. Niestety lub stety wszystko rozbija się o ignorowanie psów, więc siłą rzeczy trener zabiera nas tam, gdzie tych psów jest dużo. Baaj jest wyłącznie na smyczy, jutro być może na lince, ale na razie na pewno pod totalną kontrolą. Dziś nawet dodatkowo w kagańcu, bo to pierwszy trening. O co mi chodzi? O to, że dziś kilkakrotnie widziałam, jak właściciele w panice zabierali swoje psy biegające luzem, bo odwołanie nie skutkowało. Widziałam psa, który miał zupełnie w nosie, co się do niego mówi. Zostaliśmy też obszczekani przez uroczego szelciaka i być może tylko mi się zdawało, ale jego właścicielka ciskała w nas gromy, jakby to, że przechodzimy przez tę łąkę i nie ulatniamy się z niej szybko, tylko stajemy i każemy Baajowi stać, było zbrodnią. Podkreślam, że Baaj nie kontaktował się z tymi psami. Miał tylko przy ich bliskiej obecności wykonywać polecenia. Suka onka zaatakowała nas od tyłu, potem mijaliśmy ją dwukrotnie, kiedy była już na smyczy - podziękowałam za możliwość pracy. I tak sobie myślę, czy to jest ok? Ja bym się nie wkurzyła za coś takiego, ale może to faktycznie nie do końca grzeczne? Z drugiej strony park jest publiczny, a Baaj pod stałą kontrolą i jeśli ktoś ma problem ze swoim psem luzem, to no właśnie - jego kłopot?[/QUOTE]

Właścicielką uroczego szelciaka jestem ja i właśnie ćwiczyłam z nim aporty i frisbee. Byłam też -nie wiem czy zauważyłaś z dość płochliwą suką collie, która dodatkowo reaguje agresją lękową w stosunku do psów podobnych do ON(była przez takowego kilkukrotnie zaatakowana). Również trenuję z nią frisbee i staram się znaleźć miejsca stosunkowo odległe od psów gdyż w innych warunkach pies się rozprasza a frisbee to dla niej także forma tererapii. Suka była luzem i uważam za trochę nieprzemyślaną decyzję podchodzenia nagle z psem w kagańcu i krótkiej smyczy na ok 2m. od nas, stanie i wpatrywanie się(też nie wiedziałam o co chodzi). Nie dziw się, że psy zareagowały szczekaniem(i tak niezbyt intensywnym jak na ich możliwości). Następnym razem radzę się zapytać zanim "wyskoczysz" zza krzaka. Chętnie zgodzę się na socjalizację pod warunkiem, że odbędzie się to za zgodą obydwu stron (nawet bardzo chętnie, staramy się spotykać z cierpliwymi ONkami no wilczakami też nie pogardzę). Nie dziw się że psy i ludzie nie chcą być materiałem eksperymentalym dla twojego psa i jego trenera-szczególnie że ktoś może przyszedł akurat w innym celu tak jak ja czyli na frisbee. Park jest dla wszystkich zgadzam się ale zasady obowiązują jakieś......chyba?
A szczekający szelciak to chyba nic nadzwyczajnego?Widziałaś kiedyś milczącego?On szczeka cały czas:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Domyślałam się tego. Nawet powiedziałam, że to specyfika rasy i nie dziwi mnie szczekanie. Z drugiej strony - popatrz jak to wyglądało z naszej strony - rzadka możliwość na dogo w tym temacie. Nasz pies chodzi na smyczy i w kagańcu, trenuje, nagle zaczyna go obszczekiwać mały pies, a właścicielka wydaje się nie do końca nad nim panować. Ponieważ twoje psy kojarzę, po temu nie wzięłam tego do siebie, ale mogłam, prawda? Ty trenujesz frisbee - super. Ja posłuszeństwo, a niestety nikt nie ma na czole etykietki, że jego pies jest lękliwy, płochliwy, czy jeszcze jakiś inny. Baaj jest tak zabezpieczony, żeby nie mógł, gdyby chciał, zrobić nic złego, twoje psy były luzem.

W tej chwili mam przykaz reagować tak na większość mijanych psów, zatrzymać się, patrzeć przed siebie i uspokajać psa. Jeśli to możliwe odzywać się tylko do niego. Chętnie pytałabym każdą mijaną osobę, czy mi wolno, ale to średnio wykonalne.

PS. Mam nadzieję, że to było oczywiste, że urokliwy szelciak to nie była ironia. Śliczny jest, serio.

Link to comment
Share on other sites

Liczyłam na to, że się odezwie. Też po to, żeby pokazać, jak jedna, teoretycznie ta sama, sytuacja wygląda dla dwóch stron. Po co? Po to, że w tym temacie często zwala się winę na jedną stronę - na drugą. A to nie takie proste. Dla mnie mój pies nic złego nie robił - stał i się nie ruszał, był na smyczy i w kagańcu. Patrzył się, bo ma koleżankę sheltie, która go strasznie gnębi, a Baaj ją kocha miłością wielką, a myśmy stali i się patrzyli, bo się uczymy. Ale dla drugiej strony byliśmy poniekąd intruzami w pracy i bynajmniej rozumiem, że mogło to badmasi nie pasować, ale... park jest miejscem publicznym, ogólnodostępnym i pewne zgrzyty będą się zdarzać zawsze. Pochyliłabym głowę w pokorze, gdyby mój pies/moje psy były luzem i wpadły między cudze, ale na tym forum niekiedy oczekuje się cudów. Nie zawsze i nie każdy. Mi się też to oczywiście zdarza. Kto by nie chciał, żeby każdy swojego psa pilnował? Nie puszczał luzem? Nie dał podbiegać? Ale jak widać pies na smyczy też może zawadzać i teraz pytanie - co z tym zrobić?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AngelsDream']Domyślałam się tego. Nawet powiedziałam, że to specyfika rasy i nie dziwi mnie szczekanie. Z drugiej strony - popatrz jak to wyglądało z naszej strony - rzadka możliwość na dogo w tym temacie. Nasz pies chodzi na smyczy i w kagańcu, trenuje, nagle zaczyna go obszczekiwać mały pies, a właścicielka wydaje się nie do końca nad nim panować. Ponieważ twoje psy kojarzę, po temu nie wzięłam tego do siebie, ale mogłam prawda. Ty trenujesz frisbee - super. Ja posłuszeństwo, a niestety nikt nie ma na czole etykietki, że jego pies jest lękliwy, płochliwy, czy jeszcze jakiś inny. Baaj jest tak zabezpieczony, żeby nie mógł, gdyby chciał, zrobić nic złego, twoje psy były luzem.

W tej chwili mam przykaz reagować tak na większość mijanych psów, zatrzymać się, patrzeć przed siebie i uspokajać psa. Jeśli to możliwe odzywać się tylko do niego. Chętnie pytałabym każdą mijaną osobę, czy mi wolno, ale to średnio wykonalne.[/QUOTE]

To nie ja podeszłam do ciebie tylko ty do mnie i nie mam obowiązku odwoływać psa gdy ktoś podchodzi na 2m. staje i wpatruje się widząc, że mam inne zajęcie niż bratanie się a mój pies spokojnie biega za aportem.Następnym razem nie sprawdzaj na ile panuję nad swoim psem, bo nikt cię o to nie prosi.
Jak sobie wyobrażasz łapanie frisbee-na smyczy, na linie:-o Właśnie dlatego odeszłam tam gdzie nie było innych psów aby moje nikomu nie przeszkadzały. Moje psy nie muszą być cały czas zabezpieczone, w kagańcach i na napiętej do granic możliwości smyczy. Jeśli mają zajęcie to biegają po parku luzem, jak nie to chodzą na smyczy.
Dlaczego uważasz pytanie się jako średnio wykonalne. Jakoś miałaś czas stać na uboczu i gawędzić ze swoim chłopakiem?Gdybyś podeszła i się zapytała chętnie bym się zgodziła.Mijam w parku wiele osób, które coś robią z psem i staram się nie wchodzić im w paradę.
Pomyśl jak to wylądało z mojej strony. Podchodzi do mnie facet z wielkim psem w kagańcu i ściągniętej smyczy. Stoi i się patrzy nic nie mówi, pies wpatruje się w moje-nie wykazuje przyjaznych zamiarów, nie macha ogonem, jest cały spięty. Co mam sobie myśleć, no co? Obawiałam się, że wymusi bliższy kontakt-już tak kiedyś miałam i skończyło się awanturą ale o dziwo ze strony tego psa w kagańcu. Byłam z córką i dwoma psami oraz mnóstwem gratów.Normalnie to bym się zawinęła na pięcie i sobie poszła. Tym razem wolałam przeczekać.
Oczywiście, że psy nie mają wypisane na czole jakie są, ale wyobraźnia nie boli.

Link to comment
Share on other sites

Pies nie był na napiętej smyczy, był na luźnej. To, co uważasz za gawędzenie było komentowaniem reakcji Baaja, trenera i twoich psów, więc nie robiłam sobie tego dla rozrywki. Żeby zapytać się o zgodę musiałabym, albo się wydzierać i przekrzykiwać twojego psa, albo podejść do ciebie bliżej i prowokować obie strony do dziwnych zachowań. Jeśli już się wyliczamy - nie widziałam, że masz cokolwiek w ręku. Wcale nie było to tak blisko. I to twój pies wymuszał kontakt, bo podchodził. A mój nie robił nic - ani nie atakował, ani nie zachęcał do podejścia. Rozważał to, co chce zrobić pod kątem tego, co wolno mu było zrobić. Mam wrażenie, że unosisz się jednak cokolwiek bezzasadnie. I po to był mój wpis w tym temacie. Spodziewałam się właśnie takiej reakcji. Ty ćwiczysz z psami, ty masz dziecko, ty masz rzeczy, a mój zły, niedobry, mylnie wyglądający pies ci przeszkadzał. Na polance w parku... Do czego zmierzam? Do tego, że jak widać można z psem pracować, panować nad nim w pełni - mimo że nie jest to konieczne, a i tak znajdzie się ktoś, komu to przeszkadza i kto najchętniej zaszlachtowałby nas za sam fakt istnienia. Wybacz, ale nie zamierzam pytać każdej mijanej osoby, czy wolno mi zatrzymać się na trawie, czy chodniku. Bo w istocie to właśnie zrobiliśmy. Gdyby chodziło mi o zapoznawanie się z innymi psami, ok - wtedy bym pytała.

Baaj w tej chwili jest w stanie ustać na komedzie nawet wtedy, kiedy inny pies podchodzi do niego nos w nos - o to nam chodzi, o to walczymy. A to psują nam między innymi, puszczane luzem i obszczekujące go psy. Czy powinnam w takim razie zgodnie z modłą tego tematu udawać, że wcale cię nie znam i nawypisywać jaka to byłaś chamska i zła, niedobra,a twoje psy głupie?

Mam wrażenie, że i tak większość osób nie zrozumie, co naprawdę mam na myśli, roztrząsając tę sytuację. Ale jednak chcę to zrobić.

Powinnam skopać chłopca, który podszedł i z wielkimi oczami zapytał, czy może pogłaskać mojego psa i jak to wielkie futro się wabi. Powinnam, bo przecież wyszedł na nas zza krzaka, podszedł do psa od tyłu. Tymczasem ciepło mi się na serduchu zrobiło, bo była to jedna z niewielu osób, która nie kierowała się pozorami. A Baaj był przezachwycony, że ktoś go mizia. Pomijam, że z trzech dorosłych osób tylko ja [czyżby płeć?] zrozumiała, co mówił pięciolatek.

Kiedyś sporo pisałam w tym temacie, wszystko mnie drażniło. Potem wzięłam sobie ogólny urlop od dogo. A kiedy wróciłam, już tu nie pisałam, oprócz totalnie skrajnych sytuacji, ale po dzisiaj, kiedy stosy psów nas oszczekały, obwarczały, zaczepiały od tyłu i robiły inne dziwne rzeczy, a tylko kilka było na smyczy lub naprawdę posłusznych, już wiem, że jedna sytuacja z dwóch stron wygląda naprawdę o niebo inaczej. Sprawa do przemyślenia dla osób czesto się tu udzielających i mających pretensje, że są inne psy na osiedly, w parku, na łące.

Pod rozwagę radzę wziąć pomysł przeprowadzki na Księżyc, bo chyba tylko tam nic i nikt nie będzie nikomu wadził i przeszkadzał.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...