Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='badmasi']To nie ja podeszłam do ciebie tylko ty do mnie i nie mam obowiązku odwoływać psa gdy ktoś podchodzi na 2m. staje i wpatruje się widząc, że mam inne zajęcie niż bratanie się a mój pies spokojnie biega za aportem.Następnym razem nie sprawdzaj na ile panuję nad swoim psem, bo nikt cię o to nie prosi.[/quote]
Rozumiem,że część parku o której mowa należy do Ciebie i stąd brak obowiązku odwołania psa kiedy ktoś przechodzi a Twój szelciak wylatuje z ryjkiem obszczekując?Nie? To proponuje zapoznać się z przepisami W-wyi wtedy dyskutować o obowiązku czy też jego braku. Dla mnie-nawet nie wiedząc że AngelsDream szkoli psa-reakcja naturalną na kogoś kto przechodzi z psem na smyczy i w kagańcu(samej smyczy również),przystajacym i wpatrujacym się we mnie było by natychmiast złapanie mojego psa.Sama wielokrotnietak właśnie (kiedy idę ze swoim szczeniakiem na smyczy,przystaje się i wpatruje w właściciela czworonoga który biega luzem)mobilizuje Pana/Panią do zapięcia pupila na smycz. I wiele ludzi tak postępuje. Nie wiesz na jakiego psa i właściciela trafisz a w ten sposób narażasz swojego psa na niebezpieczeństwo.
[quote name='badmasi']Jak sobie wyobrażasz łapanie frisbee-na smyczy, na linie:-o [/quote]
Idąc Twoim tokiem,a jak sobie wyobrażasz naukę ignorowania innych psów? Na pluszowych czy gumowych zabawkach?
[quote name='badmasi']Właśnie dlatego odeszłam tam gdzie nie było innych psów aby moje nikomu nie przeszkadzały. Moje psy nie muszą być cały czas zabezpieczone, w kagańcach i na napiętej do granic możliwości smyczy. Jeśli mają zajęcie to biegają po parku luzem, jak nie to chodzą na smyczy.[/quote]
Będąc w parku,miejscu publicznym trzeba się liczyć z tym że takich "pustych"miejsc po prostu nie ma. Jeżeli nie wymagają zabezpieczenia(chociaż pies któy wylatuje ze szczekaniem w strone innego a właścicielka uważa że nie ma obowiazku go odwołać to bym się spierała)to elementem kultury było by chociaż chwilowe zapięcie psa

[quote]wymusi bliższy kontakt-już tak kiedyś miałam i skończyło się awanturą ale o dziwo ze strony tego psa w kagańcu.[/quote]
gdyby obie strony miały psy pod kontolą to do żadnej awantury by nie doszło
[quote]Oczywiście, że psy nie mają wypisane na czole jakie [B]są, ale wyobraźnia nie boli[/B].[/quote]
otóż to...

Link to comment
Share on other sites

Mimo wszystko i tak wczorajszy dzień uważam za udany. Angels, trochę przesadzasz, demonizujesz całą sytuację, gdyby nie twój wpis na forum to wogóle nie pamiętałabm o tobie i twoim psie. Wydaje ci się może, że jesteś bardzo charakterystyczna-tutaj na forum być może ale w realu niesamowicie banalna i pozbawiona podstaw kultury.
Następnym razem w ramach treningów proponuję podchodzić do ludzi na kocykach opalających się z pieskami i próbować cierpliwości lub wchodzić do mieszkań.
Psy na Polach biegają i szczekają, niektóre tylko leżą i odpoczywają-rozumiem, że po klkudziesięciu latach tych zwyczajów wszystkie powinny wylądować na smyczy i w kagańcach tak jak twój aby "królowa" mogła przejść.
Twój pies też nie ma wypisane na czole jaki jest, jego właścicielka i trener też nie. Możecie być wszyscy razem do kupy wzięci agresywni i nieobliczalni i co? Dalej uważam że wtrynianie się bez słowa -dzieńdobry, przepraszam między bawiące się psy jest totalną głupotą a nawet chamstwem.
Kurcze i przestań gadać głupstwa, że mój pies cię oszczekał, dziamgnęły kilka razy i skończyły historię.Kontakt ty wymusiłaś bo ty podeszłaś i przestań się wybielać i użalać nad sobą.
Tak wogóle nie wiem czemu się czepnęłaś, miałaś pewno kilka gorszych przygód w życiu niż dostanie zje..ki wzrokowej i wysłuchanie kilku szczeknięć obcych psów?
Powtarzam raz jeszcze nie chcę być obiektem eksperymentu dla ciebie i twojego psa. Wymagam kultury i odpowiednich zachowań jeśli tego nie rozumiesz to trzymaj się z daleka i tyle.....
Twój pies był na napiętej smyczy i nie wyglądał na luzaka, o nie....Moje psy nic nie zepsuły, wygląda na to że sknociłaś coś sama i teraz szukasz winnych.
A ty asiunia nie podniecaj się tak bo nie widziałaś i nie wiesz.....

Link to comment
Share on other sites

Moje Panie - a o jakiej odl. mówicie? :razz:

badmasi - a gdyby kto tamtędy po prostu przechodził, to tez mu nie wolno? Zatrzymał się by wyciągnąć tel.

Moim zdaniem mój nienormalny pies, to mój problem i to ja proszę ludzi żeby nie podchodzili czy odchodzę z psem, a nie oni maja się mnie pytać czy mogą przejść obok - nie podejść do mnie. Na lince pies spokojnie może biegać za piłką czy talerzami (a jeszcze lepiej moze wracać an wołanie :razz: ), a miejsce można wybrać takie, żeby widzieć wszystko. Ale chyba to wszyscy znamy - on musi się wybiegać, on nic nie zrobi, tylko szczeka :evil_lol: Pozdrawiam i więcej luzu, wymyślanie komuś od "banalnych" ulgi Ci nie da ;)

Link to comment
Share on other sites

badmasi, ale po co te wycieczki osobiste? Skoro Baaj byl na smyczy i w kagancu, nie przejawiajac zachowan agresywnych, to o co chodzi? Rozumiem, ze twoje byly luzem, oszczekaly go i zostawily w spokoju? No coz... ona nad swoim panowala, chociazby fizycznie, a ty nad swoimi nie do konca... Moze kisiel przyniose i sobie wytlumaczycie recznie? :evil_lol:

[SIZE="1"]Btw, podeszli na 2m? Troche ciezko w to uwierzyc - 2m to mniej wiecej dlugosc lozka. A jezeli rzeczywiscie byla to taka odleglosc - czesciowo zwracam honor, na taka odleglosc to juz wypada sie spytac.[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Poczytuję i myślę intensywnie, która strona 'mocy':diabloti: ma rację...
Tak dla zasady; staram się postawić w sytuacji jednej i drugiej przewodniczki.

Sama mam psa problemowego(agresja w kierunku innych czterołapych).
NIGDY nie wymuszam kontaktu z obcymi zwierzętami - to ja mam problem i jeśli chcę poodczulać Jaga, uważam, że mam obowiązek ustalić to wcześniej z drugą stroną(na spacery generalnie chodzę z psem sama, więc łatwe to nie jest, ale da się;))
(Przykład: spacer, dwoje ludzi z 3ma sukami Airedale terrier(kapitalne:loveu:!) - pogadanka(przesympatyczni ludzie, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś na nich trafimy...), zwierzaki w bezpieczenej odległości, pod kontrolą - Jago zaliczył kilka korekt, kilka pochwał-mówiłam otwarcie o naszych problemach.)
Czym innym - w moim odczuciu - jest minięcie się z jakimś zwierzakiem, kiedy innego wyjścia nie ma, a czym innym twarde zmierzanie na, np., środek polany, gdzie ktoś się bawi/ćwiczy ze swoim psem...

[b]Angels[/b] - nie masz trochę stracha? Poważnie pytam, bez złośliwości - odczulasz Baaja, więc chyba średnim pomysłem jest podchodzenie do psów, których nie znasz(nie wiesz, jak na Was zareagują... można sobie w ten sposób spiep*zyć robotę, na własne życzenie:shake:).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']A ty asiunia nie podniecaj się tak bo nie widziałaś i nie wiesz.....[/quote]
Takie epitety zachowaj dla siebie,sama nie zwracam się do Ciebie w taki sposób i nie życzę sobie abyś Ty do mnie się tak zwracała. Odrobinę kultury...

Link to comment
Share on other sites

Jakby to były dwa metry, to by badmasi mogła swojego psa złapać, bo stałby metr od niej. Baaj ma 1,5 metrową smycz, więc to na pewno było więcej niż dwa. To było minimum 8 metrów między Baajem, a collie i o jakieś 4 mniej od szetlanda, bo podleciał i szczekał. Ja stałam jeszcze kawałek w bok.

Możesz sobie pisać i uważać o mnie co chcesz i jak chcesz. Ja będę podchodzić tam, gdzie uważam i jak uważam. Póki mój pies jest na smyczy, a twój luzem, to prawo i racja są po mojej stronie. Nie widziałam, że pracujesz z psami, bo siedziałaś na trawie. Zresztą tak, jak wspomniałam, kiedy mijałam psa na smyczy, który się podnerwował spytaliśmy i podziękowaliśmy. Teraz pomyśl czemu. Odziamgały nas na tyle, że nie słyszałaś, jak mówię, że szczekanie to specyfika rasy, a widziałam, że się irytujesz na swojego psa i starałam się złagodzić sytuację, skoro już wystąpił problem.

Juliuszka, nie podchodzę na metr do psów. Większość psów, z którymi mieliśmy wczoraj bliski kontakt biegało luzem i nie były odwołane. Kiedy miajaliśmy aportującego ONka, to była to odległość 15 metrów. Kiedy jakiś pies aportował z wody, Baaj stał za murkiem i schodkami. A badmasi chciałaby, żeby każdy jej schodził z drogi - trudno, ja nie zamierzam. Tak uprzedzam, jakby co. Bo jak na razie nie widzę powodu. Ale chętnie poczytam wszelkie uwagi.

Link to comment
Share on other sites

Shin- to było 2m, pies Angels był napięty i wpatrywał się w moje, wcale ci ludzie nie przechodzili tylko podeszli i stali bez słowa, moim zdaniem to nienaturalne zachowanie, wręcz prowokujące psy. Ja i córka siedziałyśmy na ziemi nasze psy przyszły właśnie za aportami i co zastały-dużego psa w kagańcu i napiętej smyczy, dużego faceta, pies Angels dodatkowo się gotował (bulgotał dziwnie).
Moje psy przychodzą na wołanie a na linie nie będą ćwiczyć frisbee bo to niebezpieczne.
Zerduszko-przechodziło sporo ludzi i odwiedziło nas kilka psów. Jak idą ludzie to nie rzucam w ich stronę aportów a psy które podeszły zachowywały się normalnie-wysyłały przyjazne sygnały wąchały się z moimi i sobie szły
Jeszcze raz powtarzam pies Angels nie przeszedł obok mnie, on celowo tam stanął z tym pseudotrenerem. Nie widzę powodów dla których miałabym zbierać swoje zabawki z ziemi, picie i torby .....przecież oni i tak by tam nie zostali bo nie chodziło wcale o polanę tylko o moje psy.
Tak mój szetland szczeka, jak wiele innych psów tej rasy, komunikuje w ten sposób dużo rzeczy, nie szczeka agresywnie i jest oazą łagodności. Jest uciszany kiedy trzeba a to nie była ta sytuacja.Był raz zaatakowany to wcale nie wtedy kiedy szczekał lecz szedł na smyczy na spacer. Zaatakowała go duża suka luzem całkowicie bezgłośnie i dorwała się natychmiast do gardła.
Juliuszka-myślę, że jak na teraz tylko ty zrozumiałaś w czym rzecz
Miałam już kiedyś podobną, wymuszoną próbę wytrzymałości. Pies był też na smyczy i w kagańcu, niestety przewodnik go nie utrzymał jak pies się zabulgotał i pies poranił moją nogę i moją collie na smyczy.
Tym razem też wzięłam collie na smycz, szeltikowi zostawiłam wolność na wszelki wypadek. Powtarzam nie znam Angels, jej psa, który wyglądał na agresywnego, jej historii, nie wiem kim jest i jak się zachowuje i nie muszę cierpliwie znosić jej nieprzemślanych pomysłów. Dopiero po przeczytaniu jej wynurzeń w tym temacie skojarzyłam sytuację z osobą co też nie oznacza że będę królikiem doświadczalnym dla wirtualnych osób z "jednym płomyczkiem".

Link to comment
Share on other sites

Policja się ucieszy, że mają pseudopsy, skoro są trenowane przez pseudotrenerów. Wszystko jasne. I nie, to nie były dwa metry. Pies stał na luźnej smyczy przy nodze pana Jerzego. Na komendzie. Nie szarpał się, nie szczekał, nie unosił ogona, nie jeżył się - patrzył, ale jak widać dogoparanoja jest równie wielka, co i dogomiłosierdzie. Póki sytuacje dotyczą anonimowych ludzi z osiedli, parków i łąk wszystko jest dozwolone. Szarpanie, kopanie, czasem nawet szczucie.

Nie mogłam podejść i się zapytać, bo wtedy sprowokowałabym twoje psy i dodatkowo własnego, a jak już wspomniałam - nie słyszałaś, jak mówiłam do ciebie. Wiesz jak to wyglądało z innym psem? Aport został rzucony w inną stronę, pies nawet nie widział, że inny stoi i obserwuje. Pomyśl proszę na spokój, czy nie powinnaś móc odwołać swoich psów, czy rzucić im aportów w przeciwną stronę? Rozumiem, że miałaś nieprzyjemne przejścia, ale nie oceniaj każdego psa pod tym kątem, bo tylko negatywnie nastawiasz się do świata - niepotrzebnie. Ja nikogo nie obrażam. Rzuciłam konkretną sytuacją, żeby część osób przemyślała sobie, czy nie zaczyna to być absurdalne, co się dzieje na dogo i w niektórych tematach.

Wychodzi na to, że nie można się zatrzymywać na trawie, jeśli ktoś na niej już jest. A przy ludziach na kocach też ćwiczył i będzie ćwiczył nadal - nie było problemu. Większość osób docenia, że na Polach zdarzają się też psy zasmyczowane i okresowo zakagańcowane.

Jak chcę mieć spokój, to jadę w pustkowia. Polecam zamiast parków. Moża się lepiej odprężyć. :)

Link to comment
Share on other sites

Wersje tak różne, że trudno się ustosunkować...:shake:

Nie wiem, jak duża ta 'Wasza' polana/łąka(?), a dla mnie to ma znaczenie - jeśli widzę, że ktoś się ze swoim psem/psami bawi kawał ode mnie, to nie wchodzę w paradę, no ale to ja;). W drugą stronę rzadko spotykam się z podobnym zachowaniem - to my musimy się w 9 przypadkach na 10 ewakuować i to w podskokach:mad:.

Tak czy siak - odczulanie za zgodą obu stron, tak ja to widzę;); dość mam niekontrolowanych 'atrakcji':angryy:, więc jeśli chcę poćwiczyć - niech to ma ręce i nogi...

BTW - zła jestem okrutnie, jak jakiś pies narusza naszą 'przestrzeń', więc trzymam się 'nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe'.

Link to comment
Share on other sites

Ale ja większość osób pytałam, o ile ich psy były na smyczy i nie szczekały - nie mogę krzyczeć, bo to powoduje, że Baaj się pobudza i w ten sposób robię gorzej nie tylko sobie. Pomijam, że mogłabym komuś psa poschizować - nie wiem, jak cudzy, obszczekujący mnie pies zareaguje, jak do niego podejdę i jeszcze będę mówić głośno, tak?

Baaj nie zaczepia, nie atakuje. Tak, my podchodzimy, bo on się musi tego nauczyć, a ćwiczenia w grupie to nie to, bo dla niego jego grupa, to jakaś forma stada i na takowe psy on się tak nie nakręca.

Mam psa, który dorasta, któremu wbijam do głowy bardzo ważne rzeczy w tej chwili. Gdybym tłumaczyła się jego rasą, latałby luzem, bez odwołania i tłamsił całe otoczenie. Bo to wilczak. One tak mają.

Bez kontroli i pracy, na pewno.

A teraz ciekawostka na deser. Mijały nas cztery psy luzem. Na pewno bokser, jeden duży i brązowy, ale widziałam tylko jego tył. Trzeci obszedł nas łukiem, czwarty podszedł do Baaja na odległość faktycznie dwóch metrów i teraz ciekawostka. Niby samce, a było dużo spokojniej, niż z jakąkolwiek suką, która była wczoraj luzem.

Trener w pełni panuje nad Baajem. Nie wstydzę się powiedzieć, że dużo lepiej ode mnie. On go świetnie wyczuł. Ja, jeśli nie będę miała pewności podobnego efektu, na pewno będę wybierać łatwiejsze sytuacje. Nie jestem typem osoby, którą kręci agresja psa. Przeciwnie. Gaszę w zarodku wszelkie, nawet delikatne, przejawy złych zachowań. Zresztą, gdyby tak nie było, nie trenowałabym z nim tuż przed kastracją. To, co teraz się utrwali będzie rzutowało w okresie, kiedy jego hormony będą się stabilizować.

Link to comment
Share on other sites

Zastanawiam się, co takiego musiałby robić sheltie, żeby Baaj był przy nim spięty. Chyba nie mógłby to być już sheltie... :diabloti:

Zainwestuj w klatkę na kółkach, ale koniecznie z kratą o oczkach mniejszych niż 1 x 1 cm, żeby spojrzenia wilczaka były mniej przerażające.

Link to comment
Share on other sites

Cóż, wydaje mi się, że badmasi ma problem ze swoimi psami i wyładowuje go na innych. Ostatnio, kiedy napisałam, że denerwuje mnie, kiedy jakiś pies stanie kilka metrów od mojego aportującego i na niego szczeka (bez reakcji właściciela) to dostałam odpowiedź, że "dużo pracy przede mną, inne psy to pewnie powinny 10 m dalej od moich przechodzić" itd. Rozumiem, że napisałaś tak, badmasi, bo Twój szelciak jest (naturalnie;)) szczekliwy i pewnie mu się zdarza inne zajęte sobą psy obszczekać? Nie rozumiem jednak, dlaczego teraz uważasz, że AngelsDream postąpiła chamsko, zatrzymując się (tj, trener ;)) z zasmyczowanym psem blisko Ciebie, skoro uważasz, że ja przesadzam, denerwując się, że jakiś pies szczeka na moje aportujące? Sytuacja jakże podobna, tylko tutaj Baaj nie reagował, a ja pisałam o psie drącym się na moje. Cóż, jak zawsze, z dwóch stron wszystko wygląda inaczej...

(Sypnęłabym cytatem, ale to było dawno, możliwe że jeszcze w pierwszej odsłonie tematu, a mi się szukać nie chce.)

Link to comment
Share on other sites

zmierzchnica, ano właśnie. Inne, zajęte aportami i właścicielami psami w ogóle nie reagowały na to, że Baaj gdzieś tam stoi i patrzy. Jego to uczy cierpliwości i mnie też. Wcale nie jest prosto. Na pustym placu to my wymiatamy. Zresztą pies został pochwalony za podstawy i za wybitnie stabilne usposobienie. Tylko teraz muszę mu powieki zaszyć, bo się patrzy i prowadzać luzem i bez kagańca, bo widać smycz i kaganiec wprowadzają niepotrzebne podejrzenia, że pies jest z lasu albo zoo i mieszkał w ciemnej komórce bez socjalizacji.

Tylko wiecie myk jest taki, że on jest bez smyczy i komuś to wadzi, nie podchodzi do psów źle, podchodzi źle, przygląda się też źle. Zawsze komuś źle, a ja naprawdę robię dużo, żeby przynajmniej ogółowi nie przeszkadzać. Tylko proszę nie wymagać cudów.

Niech ktoś mi zaproponuje, jak miałam podejść do osoby z dwoma psami, z których jeden właśnie mnie oszczekuje, a podejrzewam, że drugi to ten strachliwy i nieufny... Przy tym mój pies stoi z trenerem, którego zna kilkadziesiąt minut i wiem, że jak szelciak nieopatrznie mnie odetnie od mojego psa, to wtedy może być rozróba - zresztą uzasadniona, ale niepożądana. Nie wiem, do ćwiczącego Baaja psy podchodziły na 3 metry, na pięć, na dziesięć i nie mordowałam ich wzrokiem, bo nie widzę sensu utwierdzania swojego psa, że atak i agresja, to świetny pomysł, oprócz zupełnie skrajnych sytuacji.

PS. Ktoś tu kiedyś pisał, że osoby pracujące wyłącznie na nagrody i ignorwanie, wyładowują frustrację na cudzych psach... Nie da się ukryć, że to przykry stereotyp, ale jest w nim ziarenko prawdy.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze raz powtarzam - Nie życzę sobie przypadkowych kontaktów i prowokowania moich psów. To jaki jest twój wilczak mało mnie obchodzi i nie będę jeździć na pustkowie bo moje psy też potrzebują kontaktu z psami ludźmi i to nie tylko z tymi z osiedla (no i mieszkam opodal więc czemu mam nie chodzić na Pola?). Powiedzialam-Chcesz trenować z moimi psami to się umówmy i wtedy spróbujemy ale wymuszonym kontaktom mówię nie! Też mam dosyć niekontrolowanych akcji (głównie na moim osiedlu) dlatego idę na Pola aby ćwiczyć z psami a nie prowokować je do głupich zachowań, na socjalizację jest czas dopiero po upuszczeniu energii-taki mam system pracy.
Paranoję to właśnie sieją ludzie na dogo, którzy uważają że wszystko trzeba zasmyczyć i zakagańcować. Ty też histeryzujesz i przeżywasz jakby świat się kręcił tylko wokół ciebie i twojego psa.
Angels i nie mów mi co ja mam robić, gdzie rzucać aporty i odwoływać swoje psy bo zaczynasz od d... strony. Pomyśl co ty powinnaś zrobić na samym początku.
Ja tam już nawet nie wiem o co ci chodzi-czy ludzie mają odwoływać te swoje psy od ciebie, czy nie, czy te psy mają podchodzić czy nie czy biegać za aportami w inną stronę, rany w głowie mi się kręci od tego......
pituophis-nie boję się wilczaków, wręcz bardzo podobają mi się te psy i nie demonizuj, Angels pisze że jej pies nie nakręca się na psy w grupie więc oznacza to, że na inne może się nakręcić?:razz:
asiunia-gdzie tu widzisz epitety????
Juliuszka-polana jest spora, niedaleko dwa psy też biegały za aportami, ja stanęłam w wystarczającej odległości aby nie przeszkadzać, wielokrotnie czytałam na dogo, że ludzie nie lubią jak się im przeszkadza w sportach więc tego nie robię, no ale to ja;)
Angels tak wogóle to zrobiłaś z igły widły i gdyby nie twoje jakieś dziwne przytyki w moją stronę to pewno tego samego dnia zapomniałabym o tobie i twoim psie. Może dzisiaj obsmarujesz kogoś innego po swoim treningu?
Zmierzchnica-pojawiłaś się przed chwilą więc odpowiem na twoje wątpliwości, nie pamiętam zbytnio tematu i nie będę go teraz szukać (może później)ale gdy mój szelciak szczeka na inne psy jest natychmiast uciszany ale gdy jestem zaskakiwana tak jak wczoraj? Może ty poćwiczysz z wilczakiem Angels w proponownaym przez nią stylu czyli z zaskoczenia?Wiele szelciaków moich znajomych ujada non stop, taka rasa i trzeba się z tym liczyć a mój szeltik jeszcze młodziutki gnojek i jesteśmy ciągle w fazie nieustającej nauki.Collie po dwóch szczeknięciach wykonała komendę siad i cicho co chyba nie najgorzej jak na psa lękliwego i to w takich warunkach?
a i jeszcze Angels-wogóle nie podchodzić z psem, kurcze!Podejdź sama, zapytaj się, jeśli psy będą szczekać uspokoję je i spróbujemy, zrozum, błagam....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AngelsDream']. Gdybym tłumaczyła się jego rasą, latałby luzem, bez odwołania i tłamsił całe otoczenie. Bo to wilczak. One tak mają.

Bez kontroli i pracy, na pewno.
.[/quote]
Dla mnie również tłumaczenie się "bo ta rasa tak ma"jest conajmniej śmieszne;) Wobec takiego stanowiska właściciele bullowatych powinni reagować wzruszeniem ramion kiedy ich pupil zaatakuje innego psa bo to wynika w końcu z historii rasy. Ja też powinnam nie hamować moich rottów kiedy miały ochotę zeżreć innego psa lecącego do nas z ryje,bo to w końcu rasa obronna i mają prawo bronić pańcię przed napastnikiem:diabloti:A no i mój ONek też może drzeć ryj kiedy wychodzimy na spacer tak żeby cały blok nas słyszał no bo to owczarek w końcu jest i jazgotanie wpisane jest we wzorzec...

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się, że takich konfliktowych sytuacji nie da się uniknąć. Zawsze komuś coś nie podpasuje, a to, że pies podbiegnie, a to, że stoi, a to, że idzie albo właśnie nie idzie... Pozostaje robić swoje, szkolić psa, za sprawienie komuś problemu przepraszać i nie przejmować się innymi, jeśli pies jest maksymalnie zabezpieczony.

Ja tylko dodam, że miałam podobną sytuację - pan szedł z onkiem, stanął, ja go nie zauważyłam, a moja suka akurat aportowała i daleko ode mnie była i pobiegła go obszczekać - wystraszyła się, bo wcześniej go nie zauważyła. Stanęła kilka metrów od niego i szczekała odstraszająco. Odwołałam ją, a pana chyba z pięć razy przepraszałam, bo jego pies był spokojny, a to mój poleciał dziamać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']asiunia-gdzie tu widzisz epitety????
[/quote]
W zacytowanym poprzednio ,przeze mnie fragmencie Twojej wypowiedzi.
"Epitet ma wpływ na znaczenie [URL="http://pl.wikipedia.org/wiki/Wyraz"]wyrazu[/URL], do którego się odnosi(...)uwydatnia jakąś cechę przedmiotu, nadaje inny nieco odcień emocjonalny, określa stosunek wypowiadającego do danego przedmiotu lub zjawiska lub tylko służy ku ozdobie." -to tak w ramach przypomnienia,więcej lekcji j.polskiego robić nie zamierzam;)
Ponownie więc nie życzę sobie zwracania się do mnie w podobny sposób-"nie podniecaj się".
Tyle jeszcze ode mnie na ten temat

Link to comment
Share on other sites

zmierzchnica, gratuluję obycia. :)

badmasi, wybacz, ale nie chcę się z tobą umawiać, bo i po co?

Nikogo nie obsmarowałam - przedstawiłam pewien ciekawy paradoks na dogo. Najlepiej, żeby wszystkie inne psy nie istniały, nie biegały, nie szkoliły się, nie patrzyły, nie załątwiały się, bo mój idzie. Ja tam nie miałam kłopotu z oszczekiwaniem, co nie znaczy, że podeszłabym do takich psów. Znam kilka sheltie i cóż są dla mnie zbyt niezrównoważone i zbyt często prowadzone zbyt luźno, żebym się odważyła.

A i uprzedzam - będziemy często na Polu, więc się nie dziw, jeśli znów nas spotkasz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Zerduszko-przechodziło sporo ludzi i odwiedziło nas kilka psów. Jak idą ludzie to nie rzucam w ich stronę aportów a psy które podeszły zachowywały się normalnie-wysyłały przyjazne sygnały wąchały się z moimi i sobie szły[/quote]
To inne nienormalne psy nie mogą chodzić, a Twoje tak? Ciebie mało obchodzi jaki jest jej wilczak, ale ją musi obchodzić jakie są Twoje psy?
A w ogóle o co się czepiasz [url]http://www.dogomania.pl/forum/12699102-post58.html[/url]
Powodzenia w pracy :diabloti:
[quote name='badmasi']Jeszcze raz powtarzam pies Angels nie przeszedł obok mnie, on celowo tam stanął z tym pseudotrenerem. [/quote]
A jaka to różnica dla Twoich psów? Wówczas nie wyskoczyłyby z dziamaniem? Na pewno psy takie szczegóły odróżniają :lol:

[B]Juliusz(ka)[/B] - co rozumiesz przez "nasza przestrzeń"? Mój pies potrzebuje odl. 30 m i co - ludzie muszą nas omijać?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']
Zmierzchnica-pojawiłaś się przed chwilą więc odpowiem na twoje wątpliwości, nie pamiętam zbytnio tematu i nie będę go teraz szukać (może później)ale gdy mój szelciak szczeka na inne psy jest natychmiast uciszany ale gdy jestem zaskakiwana tak jak wczoraj? Może ty poćwiczysz z wilczakiem Angels w proponownaym przez nią stylu czyli z zaskoczenia?Wiele szelciaków moich znajomych ujada non stop, taka rasa i trzeba się z tym liczyć a mój szeltik jeszcze młodziutki gnojek i jesteśmy ciągle w fazie nieustającej nauki.Collie po dwóch szczeknięciach wykonała komendę siad i cicho co chyba nie najgorzej jak na psa lękliwego i to w takich warunkach?
[/quote]

Ja rozumiem, że szczeka, sama mam szczekacza i z wrzeszczeniem walczę i uczę itd (ale jednak za szczekanie na psy, nawet te co wyszły z zaskoczenia, zawsze przepraszam, bo to jednak mój problem, że moje wrzeszczą... szczególnie (!) jeśli są luzem). Zerduszko już dała linka - chodzi mi tylko o to, że inne zasady stosujesz do siebie (coś w stylu "moje psy są ok, a AngelsDream nie powinna była podchodzić"), a inne do kogoś na forum ("skoro twój pies nie lubi i nie umie zignorować jak inne na niego szczekają, to dużo pracy przed tobą"). Niestety mieszkam w małej mieścinie bardzo daleko od Wawy i w treningu Baaja nie pomogę ;) A może i by było to dobre dla obu stron, bo uczę Chibi nie reagować nerwowo na coś, co nagle wychodzi i dalej skupiać się na mnie...

Link to comment
Share on other sites

asiunia-nie napisałam że nie reaguję a wręcz na odwrót
zmierzchnica-mój pies do nikogo nie podbiegł
Angels- mam nadzieję że nie spotkam, ja chodzę tam raczej rzadko a jak cię zobaczę to ucieknę w drugą stronę:evil_lol: Nie strasz bo się nie boję, szczególnie osoby która zamiast rozwiązać problem na żywo, choć miała okazję to woli roztrząsać sprawę na forum:diabloti:
Mój sheltie jest bardzo zrównoważony i właśnie w przeciwieństwie do twojego całkowicie pozbawiony agresji
a to zaproszenie to było pro forma, wiem że wolisz "straszyć" cudze psy niż z nimi popracować, twoja postawa jest egoistyczna!
zerduszko-to Angels pierwsza napisała że nie musi wiedzieć jakiego psa mam,tylko sobie podchodzi tam gdzie chce a wystarczyło się spytać, nie wiem jak by moje psy zachowały się w innej sytuacji bo Angels nie dała mi szansy aby to sprawdzić, ta sytuacja była bardzo nienaturalna, życzę abyś kiedyś znalazła się w podobnej to zrozumiesz. Nie wiem jak ta opowieść o flexi ma się do tej?Ona chyba wogóle była jakś dłuższa itd. wybacz ale nie chce mi się do niej wracać.
Nabuzowany wilczak 2m. od twoich psów stojący "wieczność" to nie problem? Masz lękliwego psa atakowanego przez dwa podwórkowe ONki puszczane luzem na podwórku?Ja tak i wolę aby w stosunku do moich psów stosować moje zasady a nie wymyślone przez siebie.Takie osoby jak Angels właśnie psują to co ja wypracują i co mam z tego powodu obsmarowywać każdą taką osobę, która nie zachowa się właściwie-szkoda czasu.
Tak jak napisałam na początku- Angels robisz z igły widły i się wyraźnie czepiasz, nie wiem co chcesz uzyskać?O co ci chodzi?Masz wyraźnie jakiś problem ale nie jestem nim ja tylko twój pies.Tak jak napisałam gdybym nie zerknęła na Dogo wieczorem to bym wogóle zapomniała o tobie raz na zawsze. Ciebie i twojego psa wogóle olałam, gorsze rzeczy się zdarzają w życiu od jakiś głupawych spotkań z psem w parku.Strasznie się przejęłaś, i to poszczekującym szelciakiem, więcej luzu życzę.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']zerduszko-to Angels pierwsza napisała że nie musi wiedzieć jakiego psa mam,tylko sobie podchodzi tam gdzie chce a wystarczyło się spytać, nie wiem jak by moje psy zachowały się w innej sytuacji bo Angels nie dała mi szansy aby to sprawdzić, ta sytuacja była bardzo nienaturalna, życzę abyś kiedyś znalazła się w podobnej to zrozumiesz. [/quote]
Skad wiesz, ze się nie znalazłam :razz: Jeśli moje psy są luzem i zaczynają na innego psa szczekać, to mi strasznie wstyd.
[quote name='badmasi']Nie wiem jak ta opowieść o flexi ma się do tej?Ona chyba wogóle była jakś dłuższa itd. wybacz ale nie chce mi się do niej wracać.[/quote]
Opowieść nie jest o flexi, tylko o tym, ze raz 3-4 m to dużo, raz mało. Zdecyduj się. Nie chce Ci się wracać, bo co masz napisać - że moje jest mojsze... nie... A wypowiedź jest cała.
[quote name='badmasi']Nabuzowany wilczak 2m. od twoich psów stojący "wieczność" to nie problem? [/quote]
Dla mnie nie, dla moich psów tak, ale od tego mam smycz i gębę, zeby z 2 zrobić 10.
[quote name='badmasi']Masz lękliwego psa atakowanego przez dwa podwórkowe ONki puszczane luzem na podwórku?[/quote]
Mam 2 lękliwe psy :razz:

[quote name='badmasi']Takie osoby jak Angels właśnie psują to co ja wypracują i co mam z tego powodu obsmarowywać każdą taką osobę, która nie zachowa się właściwie-szkoda czasu.[/quote]
Sama sobie psujesz.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE=zerduszko;12856462(...)]

[B]Juliusz(ka)[/B] - co rozumiesz przez "nasza przestrzeń"? Mój pies potrzebuje odl. 30 m i co - ludzie muszą nas omijać?[/QUOTE]

Już odpowiadam:D: to zależy:evil_lol:; w metrach Ci tego nie podam, raczej chodzi mi o brutalne w nią wtargnięcie - tzn. jeśli pracuję z psem, bawię się, a inny pieseczek szarżuje na nas(w niewiadomych zamiarach), ku uciesze bądź przy totalnym olaniu tematu przez właściciela, to już sama taka szarża jest w moim odczuciu czymś niedopuszczalnym:mad:.
Jeśli 'uciekam' w kąt polany/na sam środek(jeśli wieeelka) i coś tam sobie dłubię z psem, to chyba dość wyraźny sygnał, że kontaktów nie szukam?;) Jeśli ktoś chce podejść, niech zawoła - jaki problem? Grzecznie poinformuję, że mój pies z innymi się nie bawi i koniec tematu.

Inna sprawa to np. mijanki - wtedy ja staję na głowie, żeby było dobrze - albo zmieniam trasę, albo robię łuk, a jeśli powyższe niemożliwe, skracam smycz, zasłaniam sobą psa i szyyybciutko mijam spacerowiczów z psem/psami.

BTW ludzie mogą po Jagu chodzić-dosłownie:evil_lol:-niestraszne nam rowery(również te dziecięce w wersji mocno turkoczącej), rolkarze, tłumy spacerowiczów-w tym dzieci(nie na darmo wożę psa pod oblegany plac zabaw i oswajam z wrzeszczącymi małymi loodkami:diabloti:).
Myślę, że socjal z ludźmi się nam udał - może dlatego, że człowiek, jeśli prosiłam, nie ładował się z łapami, nie tratował mi psa, nie próbował kopulować ze szczeniakiem, nie olewał kompletnie CSów i nie robił z podrostka zabawki do bicia:angryy:? Wsio powyższe natomiast spotkało mojego psa - wbrew mojej woli - ze strony innych psów...

Link to comment
Share on other sites

uuuu ale tu gorąąco:diabloti:

aż strach się trącić. Ale nie omieszkam pochwalić się genialnym pomysłem moich "sąsiadów".
Psy na podwórku(ogrodzonym, z zamkniętą bramą i furtką), ja poszłam do domu wyłączyć obiad, czekamy na TZ, drzwi otwarte, po chwile słyszę jazgot, no myślę sobie wraca(moje burki owszem szczekają pod płotem, ale nie z taka nazwijmy to "pasją", kilka szczeknięć i olewka. Jedynie powroty do domu są oznajmiane całemu światu:roll:)
Podeszłam do okna i co widzę?
Tatuś z synkiem stoją przy naszym płocie i rzucają w nasze psy kamieniami, ku ciesze małego bachorka i ogromnej radości ojczulka. Futra wkurzone, drą gęby na całego. Nie wiele myśląc wyszłam i zapytałam co właściwie robią [B]pod moim[/B] płotem [B]z moimi[/B] psami.
Na co usłyszałam, że pokazuje dziecku jak sobie radzić z takimi bydlakami, że jestem nienormalna trzymając takie krowy w domu i że jest ciekaw co będzie jak kogoś pogryza.
Przyznam, że trochę mnie zatkało, bo moje burki nie gryza, nie biegają luzem po wsi i w sumie to mogę z czystym sumieniem powiedziec, że mam psy posłuszne.

Na do widzenia usłyszałam, ze jestem równie głupia jak moje psy, no i, że kiedyś to on zrobi z nimi porządek...

Byłam w szoku. Zatkało mnie i wmurowało w ziemię. Już pomijam fakt, że w sumie nie wiem skąd ten człowiek jest, i co robił pod moim płotem, ale żeby dzieciaka uczyć czegoś podobnego to by mi do głowy nie przyszło :crazyeye:
Jestem tylko ciekawa co się stanie, jak piesek nie będzie za płotem i tym razem trafi się prawdziwy agresor...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...