Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Pies to tylko pies, nie wiem o jakim zaufaniu może być mowa, szczególnie jeżeli mówimy o psach pobudliwych, niestabilnych czy po przejściach. No ale do tego trzeba dorosnąć. Psa powinno się traktować w zgodzie z jego warunkami psychicznymi i fizycznymi, jednym pozwalać na więcej, innym na mniej. Szkoda, że jak widać ta granica jest dla niektórych ulotna :eviltong:

[QUOTE]A propo biegania przy aucie, na słowacji swego czasu robili coś na kształt prób pracy dla DA, była tez wytrzymałościówka, jakies 15km na rowerze do zrobienia, leniwi właściciele DOGÓW ARGENTYNSKICH jechali tą trasę a pieski biegły obok auta, o zgrozo na linkach :shake: To dopiero żenada! [/QUOTE]
To Jari jest taki mądry, że nie potrzebuje linki ^^ Nikt go tego nie uczył (a nie przepraszam, spędziłam na tym 3 lata w mrozach i śniegach) ale idealnie reaguje na dźwięk silnika (przyspieszanie i zwalnianie tempa), hamowanie czy klakson. Jak ma dość to biegnie przed samochodem slalomem. No ale to już w ogóle jest straszne... :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Pies to tylko pies, nie wiem o jakim zaufaniu może być mowa, szczególnie jeżeli mówimy o psach pobudliwych, niestabilnych czy po przejściach. No ale do tego trzeba dorosnąć. Psa powinno się traktować w zgodzie z jego warunkami psychicznymi i fizycznymi, jednym pozwalać na więcej, innym na mniej. Szkoda, że jak widać ta granica jest dla niektórych ulotna :eviltong:


To Jari jest taki mądry, że nie potrzebuje linki ^^ Nikt go tego nie uczył (a nie przepraszam, spędziłam na tym 3 lata w mrozach i śniegach) ale idealnie reaguje na dźwięk silnika (przyspieszanie i zwalnianie tempa), hamowanie czy klakson. Jak ma dość to biegnie przed samochodem slalomem. No ale to już w ogóle jest straszne... :([/QUOTE]

:lol: no cóz, mnie nie porwał nurt więzi i zaufania, bezgraniczną miłością okraszony. Pies to jednak zwierze i tak je lubię traktować. Nie pojmuje dlaczego to musi byc koniecznie coś złego? Mniej kocham swoje psy z tego powodu? :razz:

no Jari to chociaz moze uciec przed tym autem odbic w bok, a tamte? jak nic zgina pod kołami auta :diabloti: a takie drogie i rasowe;)

Lubię srodowisko DA, bo oni akceptują swoją rase z wszystkimi wadami i nie robią z tego tajemnicy. Nie jest wstydem sięprzyznac, że pies wywalił w las za dzikiem. Nawet super ogarnięty pies, któy serio jest dla mnie wzorem relacji człowiek-zwierzak. Na dogo jak piesek zrobi coś co ogólnie jest przyjete na złe, to juz bankowo jest niewychowany.

A jak człowiek się przyzna, że nie ma ambicji i nie planuej robic IPO 1453, biegac agility i ogólnie ma psa dla "posiadania przyjaciela" to jest gupi i powinien miec co najwyzej mopsa.

btw gadamy same ze sobą i za chwile bedzie afera, że znowu syf na dogo robimy :loveu:

Link to comment
Share on other sites

ale o jakim zaufaniu mowa jeśli ktoś ma świadomość, ze jego pies rzuca się na inne psy i nie da rady go utrzymać na zwykłej obroży? wtedy zakładanie mu tylko i wyłącznie zwykłej obroży czy szelek to nie jest oznaka zaufania, tylko głupoty.
i jak ktoś chce jeździć na rowerze z takim psem to może go spokojnie przeprowadzić na kolcach w miejsce, gdzie psiak może biegać normalnie i tyle, nie trzeba koniecznie jeździć z psem na kolcach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']No tak, bo jak pojedzie ten kawałeczek w kolcach zamiast z nim iść to wtedy spadnie ten meteoryt, samochody zaczną wymuszać pierwszeństwo, a na drodze powyrastają drzewa i rozpęta się burza?[/QUOTE]

ej no ale skoro pies potrafi biegac PRZY rowerze, nie zatrzymuje się nagle, nie stopuje i nie spada ten meteoryt to dlaczego kolce sa be? Bo tak?
Bo być może, jakis tam cudem, jednak szarpnie raz?

Dopiero co tu próbowano udowodnić, że pieski są takie och ach, ze mogą bez kagańca jeżdzic w mpk bo sie je ZNA i się WIE jak się zachowają ZAWSZE, wiec kurde, dlaczego w imię "być może" bede musiała psa szarpnać, te kolce tak demonizować? :roll:

Tym bardziej, że jazda na rowerze jest tez okazją do pracy nad zachowaniem psa, a w przypadku psa, który sprawia realne zagrożenie, te kolce są srodkiem prewencyjnym przed wieksza tragedią?

Czy może właściciele psów problematycznych nie powinni w ogole uzywac roweru? Tak samo jak nie powinni w ogole wychodzić na spacery, a jeżeli juz to w spawanej metalowej klatce na kołkach? Zeby się inne pieski nie stresowały tym złym, brzydkim i niewychowanym?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']
Czy może właściciele psów problematycznych nie powinni w ogole uzywac roweru? Tak samo jak nie powinni w ogole wychodzić na spacery, a jeżeli juz to w spawanej metalowej klatce na kołkach? Zeby się inne pieski nie stresowały tym złym, brzydkim i niewychowanym?[/QUOTE]

Bosie to dlatego Prosia jest tak zestresowana po niedzieli! To przez niewychowaną Polę :shake::evil_lol:
No bo na forum każdy pisze w większości jaki jego piesek jest och i ach wspaniały i genialny a potem się okazuje, że nie do końca jednak ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Okamia']Bosie to dlatego Prosia jest tak zestresowana po niedzieli! To przez niewychowaną Polę :shake::evil_lol:
No bo na forum każdy pisze w większości jaki jego piesek jest och i ach wspaniały i genialny a potem się okazuje, że nie do końca jednak ;)[/QUOTE]

a jak piszesz, ze masz/miałas jakies problemy to jestes dno, patola i weź wyjdz :evil_lol:

a juz najgorsze co moze byc to pogodzić sięz tym, że pies to nie maszynka do wykonywania komend i ma mózg, instynkt i jest zwierzeciem. Wtedy to juz brak skali na ocene Twojego podejscia do psa, i jak śmiałaś w ogole psa kupić, trzeba było zainwestowac w swinki morskie albo kota.

Kocham forumowa hipokryzję:loveu:

Link to comment
Share on other sites

jaaasne: pies to tylko pies i nie mozna mu ufac...co w takim razie z psami wizytujacymi, terapeutycznymi itd?

to tez sa tylko zwykle psy. czesto duze.
a jednak jakos mozna im ufac.

ja moje psy wychowuje tak, aby moc im ufac w jak najwiekszym stopniu i tak aby one jak najbardziej ufaly mnie.
owszem: nie jestem pewna, czy nie zjedza zdechlego ptaka w krzakach, kiedy ich nie widze ani czy sie w czyms nie wytarzaja-bo sa tylko psami.
jednak wychowujac je chce miec pewnosc, ze bede mogla zabrac je wszedzie, robic z nimi to, na co mam ochote i przede wszystkim miec pewnosc tego, jak w danej sytuacji sie zachowaja. sa moimi psami i ich zachowan spolecznych jestem pewna, bo te zachowania w duzej czesci zaleza ode mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']wiesz co, nie wiem czy miałaby szansę, ale powiedz mi szczerze, lazłabyś prosto w takiego psa? stała i czekała, aż coś się wydarzy? ja bym szybciutko zrobiła w tył zwrot(jeszcze przed tym pierwszym atakiem, po prostu bym tam nie podchodziła z psem). ten ast nie rzucił się jak tylko zobaczył owczarka, najpierw do niego podszedł, wąchali się, potem właściciele ich zasłaniają i w sumie nie wiem, co się stało, że ast zdecydował się na atak(mogło nie stać się nic, wiadomo). [/QUOTE]

Może dziewczyna nie miała innej drogi do przejścia, może się zagapiła, jak rozumiem wszyscy psiarze są alfomiomegom :cool3: Ja bym osobiście szukała innej drogi albo wzięła psa pod pachę, gdyby to była Zu, względnie szła jakoś bokiem jak największym łukiem, gdyby to był którykolwiek większy pies i wzięła sobie gaz do rączki, czekając na rozwój wypadków. A laska potem stała i rozmawiała chwilę, tak po prostu - pisałam, że mi też się zdarzyło gadać z ludźmi chwilę po tym, jak odczepiałam z Zu wgryzioną astkę i nie widzę w tym nic dziwnego - oba psy były na smyczach, w pewnej odległości.

Link to comment
Share on other sites

Ja w ogóle nie za bardzo kapuję,o co [B]Amber [/B]i [B]asiak_kasia[/B] chodzi w tej całej rozmowie.Tak ciężko jest przyjąć na klatę fakt,że z psem (nawet dużym,temperamentnym,reprezentującym niełatwą rasę i będącym niewykastrowanym samcem) można sobie radzić bez kolczatki? Tak ciężko przyjąć na klatę fakt,że być może popełniło się gdzieś błąd albo i masę błędów? Naprawdę tak ciężko jest zdać sobie sprawę z tego,że brak kontroli nad psem bez kolczatki to nie jest normalna sytuacja?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Może dziewczyna nie miała innej drogi do przejścia, może się zagapiła, jak rozumiem wszyscy psiarze są alfomiomegom :cool3: Ja bym osobiście szukała innej drogi albo wzięła psa pod pachę, gdyby to była Zu, względnie szła jakoś bokiem jak największym łukiem, gdyby to był którykolwiek większy pies i wzięła sobie gaz do rączki, czekając na rozwój wypadków. A laska potem stała i rozmawiała chwilę, tak po prostu - pisałam, że mi też się zdarzyło gadać z ludźmi chwilę po tym, jak odczepiałam z Zu wgryzioną astkę i nie widzę w tym nic dziwnego - oba psy były na smyczach, w pewnej odległości.[/QUOTE]
Może psy się znały i wcześniej nie było między nimi starć? Może to był temat do rozmowy między właścicielami?
Ja miałam taki wypadek. Moja collie kumplowała się z kundlem olbrzymem. Któregoś dnia zamiast jak zwykle powąchać się i pomerdać ogonami poszarpały się. Okazało się, że kumpel został wykastrowany ;) No i po zajściu to był temat rozmowy między mną a właścicielką drugiego psa, czyli jak pozbawienie atrybutów męskości wpłynęło na relacje między naszymi pieseczkami.

Link to comment
Share on other sites

Nie jeżdżę z psem na kolcach przy dużej prędkości.

Psy terapeutyczne nie są ras silnie reaktywnych. Dobermany były testowane jako psy asystujące przy napadach padaczki i zostały odrzucone ze względu na pojawiające się ataki agresji w stosunku do człowieka w drgawkach. Ojej takie niedobre, nie kochają swoich właścicieli? :( Nie, po prostu przy rasach, które są reaktywne, a ta rekatywnośc objawia się agresją, trzeba stosować inne metody. Ja np. jak widzę, że Jari jest w głębokim śnie, a np. leży pod kanapą, a ja chce z niej wstać, to nigdy po prostu sobie nie wstaję, tylko budzę psa łagodnym głosem i dopiero wtedy się przemieszczam. Nigdy tego nie robię przy jamnicach, bo nie ma takiej potrzeby. W stosunku do dobermana nie mam takiego zaufania.

A co dopiero mówić o zaufaniu względem obcych ludzi w obcym miejscu. To jest geny i ukierunkowana psychika, a nie tylko wychowanie.

[quote name='aussie&husky']Ja w ogóle nie za bardzo kapuję,o co [B]Amber [/B]i [B]asiak_kasia[/B] chodzi w tej całej rozmowie.Tak ciężko jest przyjąć na klatę fakt,że z psem (nawet dużym,temperamentnym,reprezentującym niełatwą rasę i będącym niewykastrowanym samcem) można sobie radzić bez kolczatki? Tak ciężko przyjąć na klatę fakt,że być może popełniło się gdzieś błąd albo i masę błędów? Naprawdę tak ciężko jest zdać sobie sprawę z tego,że brak kontroli nad psem bez kolczatki to nie jest normalna sytuacja?[/QUOTE]
Gdyby chodziło tylko o mnie i mojego psa to mogłabym chodzić i bez kagańca w obroży z cukierków pudrowych, ale nie przewidzę ani dzieci, ani podbiegaczy, ani ludzi reagujacych czasem b. dziwnie na mojego psa. A mój pies jest reaktywny i jego pierwszą myślą jest atak, a nie ucieczka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']jesli ktos nie jest pewny reakcji psa wzgledem wlasnej rodziny to w sumie o czym tu gadac.[/QUOTE]
Haha i tu jest pies pogrzebany. Nie masz pojęcia o psychice innych ras, jak się z nimi obchodzić i przede wszystkim jak je szanować. Też byłam taką ignorantką jak miałam tylko jamnice. Jari dużo mnie nauczył.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']to tak trudno uwierzyć w to, że ktoś panuje nad swoim psem bez kolczatki? nawet jeśli ten pies jest duży?o.O[/QUOTE]

tak, to jest niemożliwe. a jeśli tak jest, to znaczy, że ten pies nie jest taki trudny. ;)

[quote name='evel']Może dziewczyna nie miała innej drogi do przejścia, może się zagapiła, jak rozumiem wszyscy psiarze są alfomiomegom :cool3: Ja bym osobiście szukała innej drogi albo wzięła psa pod pachę, gdyby to była Zu, względnie szła jakoś bokiem jak największym łukiem, gdyby to był którykolwiek większy pies i wzięła sobie gaz do rączki, czekając na rozwój wypadków. A laska potem stała i rozmawiała chwilę, tak po prostu - pisałam, że mi też się zdarzyło gadać z ludźmi chwilę po tym, jak odczepiałam z Zu wgryzioną astkę i nie widzę w tym nic dziwnego - oba psy były na smyczach, w pewnej odległości.[/QUOTE]

no nie każdy psiarz jest alfą i omegą ;) ja tylko piszę, co JA bym zrobiła w takiej sytuacji. rozumiem, że czasem się nie da inaczej, niż wejść w drogę psu, ale w tej sytuacji można było np iść trawnikiem. nie wiem, sytuacja niefajna i tyle. wiem też że nie umiałabym spokojnie rozmawiać z właścicielem, którego pies wczepił się w mojego :diabloti: chociaż w sumie raz mi się to zdarzyło, ale właścicielem była... mała dziewczynka :mdleje: na szczęście nigdy więcej nie wyprowadzała sama tego psa, powiedziała rodzicom co się stało i jej zabronili

[quote name='Amber']Nie jeżdżę z psem na kolcach przy dużej prędkości.

Psy terapeutyczne nie są ras silnie reaktywnych. Dobermany były testowane jako psy asystujące przy napadach padaczki i zostały odrzucone ze względu na pojawiające się ataki agresji w stosunku do człowieka w drgawkach. Ojej takie niedobre, nie kochają swoich właścicieli? :( Nie, po prostu przy rasach, które są reaktywne, a ta rekatywnośc objawia się agresją, trzeba stosować inne metody. Ja np. jak widzę, że Jari jest w głębokim śnie, a np. leży pod kanapą, a ja chce z niej wstać, to nigdy po prostu sobie nie wstaję, tylko budzę psa łagodnym głosem i dopiero wtedy się przemieszczam. Nigdy tego nie robię przy jamnicach, bo nie ma takiej potrzeby. W stosunku do dobermana nie mam takiego zaufania.

A co dopiero mówić o zaufaniu względem obcych ludzi w obcym miejscu. To jest geny i ukierunkowana psychika, a nie tylko wychowanie.


Gdyby chodziło tylko o mnie i mojego psa to mogłabym chodzić i bez kagańca w obroży z cukierków pudrowych, ale nie przewidzę ani dzieci, ani podbiegaczy, ani ludzi reagujacych czasem b. dziwnie na mojego psa. A mój pies jest reaktywny i jego pierwszą myślą jest atak, a nie ucieczka.[/QUOTE]

tak właściwie to chyba praktycznie wcale z nim nie jeździsz :cool3:

a sytuacja którą opisujesz w domu moim zdaniem jest na dłuższą metę nie do zniesienia i nad takimi rzeczami się pracuje, by móc normalnie chodzić koło własnego psa...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Haha i tu jest pies pogrzebany. Nie masz pojęcia o psychice innych ras, jak się z nimi obchodzić i przede wszystkim jak je szanować. Też byłam taką ignorantką jak miałam tylko jamnice. Jari dużo mnie nauczył.[/QUOTE]

cóż, też mam psa, któremu w tym momencie nie ufa w domu praktycznie nikt. ale ja nie mówię, że ta rasa tak ma, tylko robię co się da, by moja mama mogła normalnie chodzić po domu ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]a sytuacja którą opisujesz w domu moim zdaniem jest na dłuższą metę nie do zniesienia i nad takimi rzeczami się pracuje, by móc normalnie chodzić koło własnego psa... [/QUOTE]
To nie mnie mój pies pogryzł jak chciałam założyć mu wenflon... Mimo, że też aktualnie przechodzi babeszję i jakoś nie mam z tym najmniejszych problemów :loveu:

Chodzę zupełnie normalnie koło mojego psa, ale znam jego psychikę i nie porywam się na to, żeby znienacka budzić śpiącego dobermana. Psy reaktywne lubią też przenosić agresję na właścicieli, belgi są w tym świetne np. Nie ma to nic wspólnego z wychowaniem, to są odruchy. Albo się na takiego psa człowiek decyduje i wie z czym się to je, albo zakłada szwy i biadoli na forum, że piesek zrobił mu kuku.

Haha zaraz będzie, że mnie pies terroryzuje w domu :evil_lol: I to jeszcze od kogoś kto ma z tym realny problem. Nie, niestety mój pies jest w domu wspaniałym towarzyszem, nie ma tu miejsca na agresję czy terror. Jest za to szacunek i zrozumienie, DZIĘKI czemu takie sytuacje nie występują. Jari nigdy na mnie, na moją mamę czy tatę nie warkną, ale dlatego, że nie dajemy mu powodów. A nie piszę tu bynajmniej o zakładaniu wenflonu czy leczeniu ropiejącej rany na łapie przez 4 miesiące. U weta to też jest pies anioł. Obawiam się, że to jest właśnie więź, o której się tyle pisze, ale co innego pisać, a co innego ją z głową tworzyć.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...