Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Martucha1']W takich sytuacjach zdaje egzamin praktyka szkoleniowa, aby wziąć psa za chabety i docisnąć do gleby i nic nie mówić póki drugi pies nie przejdzie. Aczkolwiek z BARDZA agresywnymi psami nigdy tego nie sprawdzałam.[/QUOTE]

Zajebista praktyka. Psa da się naprawdę wiele nauczyć bez dociskania go do gleby, takie rady schowaj sobie w kieszeń, bo możesz zrobić komuś więcej biedy, niż pożytku ;)

Link to comment
Share on other sites

Mnie powoli zaczyna wkurzać właściciel jednej seterki irlandzkiej... Ta jego suka już nie jest pierwszej młodości i ponoć na starość zrobiła się złośliwa... Kiedy widywałam gościa kilka miesięcy temu, suka warczała na młode psy (facet tłumaczył, że one, szczeniaki, ją zaczepiają i dlatego). Okej, nie dawałam się mojemu szczeniakowi zetknąć z nią.
Ale ostatnio jest coraz gorzej, suka reaguje coraz bardziej nerwowo, a tydzień temu ugryzła naszego drugiego psa, który jej nie tykał, nawet jej nie powąchał. Mijaliśmy się, suka doskoczyła i go dziabnęła aż zapiszczał. TŻ go pooglądał dokładnie i krwi nie było, ale ja widać ta suka robi się bardziej agresywna chyba. A jej pan ma wszystko w nosie, prowadza ją bez smyczy, on idzie, pies idzie sobie kawał za nim, facet się nawet nie obejrzy co robi jego pies.
TŻ się wkurzył i zapowiedział że jak go znów spotka, to zwróci uwagę... Ale jakoś wątpię by gość się przejął.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martucha1']W takich sytuacjach zdaje egzamin praktyka szkoleniowa, aby wziąć psa za chabety i docisnąć do gleby i nic nie mówić póki drugi pies nie przejdzie. Aczkolwiek z BARDZA agresywnymi psami nigdy tego nie sprawdzałam.[/QUOTE]
Uwazasz, ze zmuszenie psa do uleglosci jest dobra praktyka szkoleniowa? Chyba praktyka surowej reki.... Zmuszajac psa fizycznie do uleglosci wobec drugiego psa moze spowodowac, ze nastepnym razem pies wczesniej zareaguje agresja. Robiac w taki sposob uczy sie psa jedynie negatywnych zachowan lub leku.... Do tego mozna sie narazic na atak dugiego psa bo nagle ruchy by powalic wlasnego psa moga byc odebrane jako prowokacja lub atak.

Link to comment
Share on other sites

Po dość długim okresie spokoju, w drodze powrotnej ze spaceru obszczekał nas zza płotu średniej wielkości kundel. Ku mojemu zdumieniu, kilkanaście metrów dalej płot się skończył (brama była otwarta na oścież), pies wybiegł na drogę i dawaj do moich świniaków...
Dłuższą chwilę zajęło mi przepędzenie go, bo doskakiwał do nich dosłownie na 30-40 cm z całym garniturem ząbków na wierzchu, a podczas odganiania próbował jeszcze z doskoku dziabnąć mnie za buta.

Podczas tego zamieszania przez okno w domu wyjrzała jakaś nastolatka, po czym szybciutko się schowała, a kiedy udało mi się już pozbyć agresora, na balkon wytoczyła się rozmemłana mamusia. Zapytałam, czemu do diabła ciężkiego jej pies jest tak wypuszczony, rzuca się na moje i muszę się od niego oganiać butami. Zapytanie ospałym głosem:
- Ale o co chodzi? Że za płotem szczeka?
- Nie, biega po drodze i się rzuca. Przecież nie weszłam do niego na podwórko, do cholery.
- No to widocznie mąż wyjeżdżał i nie zamknął bramy. Ja nie jestem w stanie wszystkiego dopilnować (i schowała się z bóg wie czemu mocno obrażoną miną).
Kurtyna.

Nie ogarniam życia, domu, męża - wiem, wezmę sobie jeszcze psa; great idea :cool3:

I nie rozumiem, czemu ludzie mają taką alergię na powiedzenie głupiego "przepraszam", kiedy ich pies odstawi jakąś akcję. Takich sytuacji jak dzisiejsza miałam w życiu dziesiątki, jak nie setki, i "przepraszam" usłyszałam może raz albo dwa (i jeśli ktoś mnie przeprosił o zabierał psa, od razu dawałam spokój i nie zaogniałam sytuacji - ok, zdarza się). Tyle, że 99% właścicieli atakującego psa na jakąkolwiek uwagę się obraża i nadyma, albo jeszcze awanturuje i wyzywa. Są i tacy, którzy się chowają, albo udają, że to nie ich pies... Nie ogarniam.

Link to comment
Share on other sites

a ja miałam dzisiaj taka sytuacje, co prawda z psem na spacerze nie byłam (jeszcze nie posiadam ;) ) ale spacerowałam ze swoimi maluchami, zauważyłam że przede mną maszeruje mamuśka popychająca wózek dziecięcy a obok niej pies owczarek niemiecki. Bez smyczy, bez kagańca za to z piłeczką w pysku ;) nagle zza krzaczków wyskoczył mały kundelek, piesek tej pańci momentalnie rzucił się na tego psa, oczywiście dzieciaki zgarnęłam do siebie. Po chwili ON-ka ruszyła w naszą stronę, zdębiałam hehe goniąc tego szczyla nie zwracała na nic uwagi nawet na to że właścicielka się ściera żeby ją przywołać, a psica miała to głęboko w ...tyle ;) galopując "poturbowała" mnie, bo zasłoniłam dzieciaki, Po czym moje 4-letnie dziecko wykrzyknęło "Mamo, ten pies oszalał, on jest szalony" hehe
Nie odezwałam się tylko dlatego bo pańcia wyciągnęła smycz i niby zapieła sukę, przeszliśmy obok po chwili obróciłam się a tu... piesek znowu sobie biega luzem..... co za babsko
żałuje że nie powiedziałam jej parę słów :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martucha1']W takich sytuacjach zdaje egzamin praktyka szkoleniowa, aby wziąć psa za chabety i docisnąć do gleby i nic nie mówić póki drugi pies nie przejdzie. Aczkolwiek z BARDZA agresywnymi psami nigdy tego nie sprawdzałam.[/QUOTE]

to się na pewno uda z bardzo dużym psem ;)

ja ostatnio miałam taką sytuację, że piesek latał na nieogrodzonym podwórku i oczywiście wyleciał prosto na nas. w sumie chyba nie miał złych zamiarów, ale nie chciałam żeby podleciał. a tu niespodzianka! wychodzi baba z domu, woła psa, pies natychmiast robi w tył zwrot i galopem biegnie do właścicielki! :-o pierwszy raz coś takiego mnie spotkało przy tego typu psach :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']U mnie jest dokładnie taka sytuacja :roflt:[/QUOTE]

Ale zgaduję, że Patryk nie biega sam po ulicy i nie rzuca się na inne psy, a Ty obrażona nie tłumaczysz niezadowolonym z tego ludziom, że nie Twoja wina, że nie ogarniasz :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Ale zgaduję, że Patryk nie biega sam po ulicy i nie rzuca się na inne psy, a Ty obrażona nie tłumaczysz niezadowolonym z tego ludziom, że nie Twoja wina, że nie ogarniasz :evil_lol:[/QUOTE]

polemizowałabym :razz:

żartuję, no ale czasem się zdarzy jakaś wtopa i idę przepraszać... a że nie ogarniam,no to cóż - kogo to obchodzi, czyja to wina? :diabloti:

[quote name='a_niusia']hahaha u mnie tez tak jest, ale przynajmniej psy ogarniam:)))))))))[/QUOTE]

no u mnie generalnie pies ma lepiej niż facet, boruta 24/7, że dla psa żarcie gotowe na już, a tż zanim się doprosi to ojezu. i wszelkie spotkania, wyjścia - wszystko pod psa :diabloti: a mamusia wpierdziela zupkę chińską z językiem na brodzie :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#3E3E3E][URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/152329-Pani-Profesor"]Pani Profesor[/URL]
[/COLOR]
, to tak jak u nas, Nuka też zawsze miała lepiej niż my :) w zimę przykryta kołderką po same uszy, zawsze karmiona najlepszym jedzeniem. Dla niej jakoś chciało się wszystko przygotowywać, bardziej niż dla samego siebie.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam ogromnego pecha do małych ujadaczy. Tym razem namiętnie obszczekiwał nas...chiuaua. Jakby mógł to by zabił. :diabloti: A pańcia jego na mnie patrzyła wzrokiem w stylu: 'jak śmiesz się tu pojawiać ze swoim psem?!'. Oczywiście zero reakcji na pultanie się jej pieseczka do mojego.
Kiedyś cierpliwość mi się skończy... Oj skończy się...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Ja mam ogromnego pecha do małych ujadaczy. Tym razem namiętnie obszczekiwał nas...chiuaua. Jakby mógł to by zabił. :diabloti: A pańcia jego na mnie patrzyła wzrokiem w stylu: 'jak śmiesz się tu pojawiać ze swoim psem?!'. Oczywiście zero reakcji na pultanie się jej pieseczka do mojego.
Kiedyś cierpliwość mi się skończy... Oj skończy się...[/QUOTE]

serio Ci tak przeszkadzają te drące ryja psy? :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']mi osobiście nie, ale psu czasem tak, a jak już MÓJ pies zacznie wrzeszczeć, to wtedy mnie to irytuje na maxa :roll:[/QUOTE]

No właśnie tak to jest, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i Cię rozumiem - jak miałam problem z agresją Frotka to nienawidziłam yorków i innego tałatajstwa, które podbiegało i darło się na mojego psa, a właściciele zachwyceni: "ojoj, już nie bądź taki odważny!" :roll: Teraz mi nawet nie przeszkadza jak york podlatuje do mojej czwórki, kiedy idę z nimi sama i dostaje piany - każę moim usiąść i czekamy, aż właściciel psa zabierze. Zwykle zabierają szybko, bo im zależy na życiu pieseczka :diabloti: Problem w tym, że wypracowanie olewania innych psów u naszego zwierzaka wymaga tego, żeby te inne psy naszego nie atakowały za każdym razem, a o to ciężko...:roll:

Link to comment
Share on other sites

ja przyjmuję ochrzan z pełną świadomością :razz: bo czasem jak mi się głupek rozedrze, to mogę stanąć na głowie, a on nie zareaguje NA NIC... wstydzę się wtedy za niego jak za dziecko awanturujące się w sklepie :roll: i nie wyobrażam sobie odgryzania się do osoby, która mnie upomina.
tyle tylko, że ja zdaję sobie sprawę z tego, że mój pies nie ma prawa do wszystkiego i za niektóre zachowania MUSZĘ go skarcić. duża część ludzi ma to w doopie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']Mnie tam podbiegacze i drące ryja pieski już w ogóle nie przejmują :eviltong:
ale pamiętam jak mnie kiedyś wpieniały jak jeszcze nie potrafiłam sobie tak na 100% poradzić z moją suką[/QUOTE]

No dokładnie.. Problem w tym, że opanowanie swojego psa zajmuje czasem dużo czasu, więc jak ktoś ma problem to się nie dziwię, że się wpienia na takie agresywne kajtki.

[B]badmasi[/B] - ja najbardziej boję się takich dużych, co na widok moich dostają irokeza na grzbiecie, obniżają łeb i się wgapiają. Jak tak zrobił bydlasty owczarek przywiązany przed sklepem na osiedlu to tylko się modliłam, żeby smycz wytrzymała w razie czego... Swego czasu u mnie po mieście latał astowaty pies-killer - zabił jednego psa, dwa inne prawie zabił, moje zaatakował, ale miałam na tyle refleksu, że go przegoniłam - moje szczęście, że bał się ludzi. Najgorsze było to, że wybiegał znienacka, atakował bez uprzedzenia i rzucał się prosto do gardła :roll: Zgłosiłam to na policję, zidentyfikowano właściciela na szczęście, dostał 3 stówy mandatu i mi trochę lżej na duszy.

Link to comment
Share on other sites

Zmierzchnica - No właśnie, moje psy wogóle nie zaczepiają innych psów, schodzą z drogi. Szetland wogóle nie reaguje i w razie czego muszę jej bronić bo da się zagryźć ale collie jak coś dużego doskoczy to wda się w bójkę a że to niemłody pies to różnie się to może dla niej skończyć. Idealnie by było jakby ludzie nie pozwalali na swobodne podbieganie do obcych psów ale to utopia. Ja po ataku asta na mojego szetlanda najzwyczajniej się boję. Walka z dużym, silnym, zajadłym psem jaką musiałam stoczyć to był dla mnie koszmar. Bałam się pogryzienia ale wiedziałam, że inaczej bydle zagryzie mi psa a tego bym nie przeżyła.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Zmierzchnica - No właśnie, moje psy wogóle nie zaczepiają innych psów, schodzą z drogi. Szetland wogóle nie reaguje i w razie czego muszę jej bronić bo da się zagryźć ale collie jak coś dużego doskoczy to wda się w bójkę a że to niemłody pies to różnie się to może dla niej skończyć. Idealnie by było jakby ludzie nie pozwalali na swobodne podbieganie do obcych psów ale to utopia. Ja po ataku asta na mojego szetlanda najzwyczajniej się boję. Walka z dużym, silnym, zajadłym psem jaką musiałam stoczyć to był dla mnie koszmar. Bałam się pogryzienia ale wiedziałam, że inaczej bydle zagryzie mi psa a tego bym nie przeżyła.[/QUOTE]

Współczuję paskudnej sytuacji, pamiętam jak pisałaś o tym ataku :roll: Mi kiedyś ast wystartował do Frotka, to była suka - wyszła zza rogu, była luzem w środku miasta, właściciel z 20-30 metrów za nią. Też bez dźwięku, rozpędziła się i prosto do gardła... Na szczęście było ślisko, udało mi się ją odepchnąć i pojechała, gdyby nie lód - za wesoło by nie było. Właściciel ją dopadł i skopał po brzuchu, a potem wrzasnął na mnie "PRZEPRASZAM!!!" tonem, jakby to była moja wina. Ale tu nie chodzi o przepraszam, przepraszać można, jak pies nas obszczeka, a nie jak chce mi zabić mojego psa...

Także się nie dziwię, że się boisz, mi też ciarki przechodzą, jak widzę wgapiającego się w moje psy agresora. I wcale nie jest tak, że wielkość jest bez różnicy - jak mojego psa zaatakował pudel czy spaniel to sprzedałam kopa, a psa 50 kg nie jestem w stanie odgonić choćbym na rzęsach stanęła :roll:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...