Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ja mam na osiedlu sukę owczarka niemieckiego terrorystkę. Podchodzi do mnie i szetlanda, przychyla łeb, robi irokeza, wlepia oczy w mojego psa i warczy. Ja wtedy drętwieję, chowam psa za nogi i nie wiem co dalej...Do collie ma respekt więc omija z daleka ale do szetlanda ma jekieś wąty. Tysiąc razy prosiłam właściciela aby pilnował swojego psa ale on ma to gdzieś. Teraz wcześnie się robi ciemno więc nawet nie idzie tego ONa wypatrzeć i odpowiednio wcześnie się oddalić. To jest dziwne bo ten właściciel to miły i kulturalny człowiek a tego psa nijak nie chce ogarnąć, ma jekieś chore koncepcje dotyczące prawa do wolności swojego psa.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj podleciał do nas na spacerze kundel taki do ponad łydki. Cały zjeżony i szczekająco-warczący. Co rusz doskakiwał do Lucky'ego i odskakiwał, próbując go zaatakować, ale jakby się bał ugryźć. Mój pies (cielepa jakich mało) cieszył do mnie mordę (był bez smyczy, ale w kagańcu). W końcu się wkurzyłam i spróbowałam tupnąć na kundelka nogą, ale ten doskoczył do mojej nogi tak, jak skakał do mojego psa. Kundelek nie miał nawet obroży. W końcu podszedł do nas chłopaczek (ja dalej odganiałam obcego psa), na oko 12-letni i rzucił "Przepraszam" głupkowato się uśmiechając i jego pies pobiegł dalej :shake:

Edited by lucky123
literówka
Link to comment
Share on other sites

I tak chyba nikt nie przebije mojej przygody:eviltong:
Dwa tygodnie temu zostałam zaatakowana przez sforę kundli(ogólnie było ich z 10, do mnie podbiegło z 6), takich do łydki, gdzie to ich właściciel szedł z 200m ode mnie. No ale pieskom przeszkadzał człowiek idący tak daleko od nich i pieseczki postanowiły do mnie podbiec, zaatakować i podrzeć mi spodnie:cool2:
Nie wiem, czy z moich psów by coś zostało, gdyby nie to, że szybko wzięłam je na ręce, gdzie to staram się unikać takich sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']No dokładnie.. Problem w tym, że opanowanie swojego psa zajmuje czasem dużo czasu, więc jak ktoś ma problem to się nie dziwię, że się wpienia na takie agresywne kajtki.

[/QUOTE]

No właśnie, ja MAM problem, bo mój pies strasznie się nakręca na inne psy i odwlekam spotkanie z behawiorystą, ale widzę, że bez tego się chyba nie obejdzie. :shake:
Ja czasami mam ochotę ruszyć z moim psem prosto na takiego szczekającego gnoja, bo może wtedy by się właściciel ogarnął.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']No właśnie, ja MAM problem, bo mój pies strasznie się nakręca na inne psy i odwlekam spotkanie z behawiorystą, ale widzę, że bez tego się chyba nie obejdzie. :shake:
Ja czasami mam ochotę ruszyć z moim psem prosto na takiego szczekającego gnoja, bo może wtedy by się właściciel ogarnął.[/QUOTE]

tylko wiesz...to nie wina kogoś kto ma niewychowanego psa, że twój ma z tym problem

jesli szczekacz jest na smyczy to pretensje mozna miec tylko do siebie, obwinianie kogos za to ze ma jazgoczacego psa to takie troche zwalanie winy na inną osobę, podczas gdy samemu nie jest się lepszym

Link to comment
Share on other sites

Mnie dziś zagotowało na własnym osiedlu...
Wracałam ze spaceru - moje dwa psy na dwójniku i smyczy, przy nodze. Podbiega do nas jakiś mix terriera walijskiego i zaczyna z furkotem obskakiwać moje, Heav się trochę wystraszyła, Pamir wkurw na maksa. Jakieś 10 m. dalej stoi właścicielka suki i zero reakcji, na początek kulturalnie poprosiłam żeby psa zabrała, na to ona cieniutkim głosikiem coś w stylu "Pusia choć tutaj, nie wolno". Pies oczywiście pańcię olał i dalej do moich, cały czas starałam się żeby Pamir nie wszedł w konflikt z tą suką bo nie było by ciekawie. Po chwili miałam dość więc już huknęłam na babę żeby zabierała tego kundla bo zaraz mu zasadzę buta, a ta do mnie "ale jak?". No myślałam że padnę tam na miejscu normalnie... I jeszcze durnowato pyta czy to suczki czy pieski :mdleje:... Zwyzywałam ją dość nie przyjemnie i kazałam kupić smycz, bo po coś powstały. W końcu babka dopadła do psa i złapała za obrożę... Jak by psy nie były ze sobą złączone, to było by łatwiej... Ale chcę je nauczyć chodzić na dwójniku to i skąd miałam wiedzieć że spotkam jakąś idiotkę z niewychowanym burkiem..

No i zgadzam się z powiedzeniem że tylko krowa nie zmienia poglądów...
Może ktoś polecić jakiś dobry gaz pieprzowy? :grins:

Link to comment
Share on other sites

Ja też mam problem z pod biegaczami ponieważ suce sąsiadów zaczęła się cieczka .Wiec jest dużo samców naliczyłam ich 4 .O ile moja suka uwielbia męskich przedstawicieli .To pies który jest u mnie (którego znalazłam i szukam mu obecnie domu ) Strasznie się nakręca na psy ,ale w przyjaznych zamiarach.Jednak nabuzowane samce już takich nie mają .Wiec sytuacja wyglądała dzisiaj tak że nie miałam gdzie uciec .Trzy psy z czterech na psa do adopcji z zębami ,ten głupek chce się z nimi bawić ja je odganiam (oczywiście zaplątałam się w smycz bo trzymam 2 psy na dwóch złączonych ). Trochę się ich wystraszyłam ale co miałam zrobić .Na "szczęście " Łajka pokazała im zęby i uciekły .Chociaż tego nie popieram ,ale nie wiem czy bym dała sobie rade .Sama sobie z nimi poradzić

Link to comment
Share on other sites

u nas niestety pełno psów bez smyczy i właścicieli się włóczy jak na wsi :/ podbiegają i po prostu atakują każdego psa. Te co z wilkiem zadarły już nie podejdą ale bulina jest teraz celem . Nawet nie wiem do kogo podejść z opieprzem , teraz bulina będąc łagodnym przytulakiem sadzi się do każdego psa a mądre głowy zaraz mają temat go agresywnej rasy albo że psa nie potrafię wychować- no ale jak skoro tylko agresja wszędzie i zero przyjacielskich psów ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Ja mam na osiedlu sukę owczarka niemieckiego terrorystkę. Podchodzi do mnie i szetlanda, przychyla łeb, robi irokeza, wlepia oczy w mojego psa i warczy. Ja wtedy drętwieję, chowam psa za nogi i nie wiem co dalej...Do collie ma respekt więc omija z daleka ale do szetlanda ma jekieś wąty. Tysiąc razy prosiłam właściciela aby pilnował swojego psa ale on ma to gdzieś. Teraz wcześnie się robi ciemno więc nawet nie idzie tego ONa wypatrzeć i odpowiednio wcześnie się oddalić. To jest dziwne bo ten właściciel to miły i kulturalny człowiek a tego psa nijak nie chce ogarnąć, ma jekieś chore koncepcje dotyczące prawa do wolności swojego psa.[/QUOTE]

A gaz pieprzowy by Ci nie pomógł w tej sytuacji? Znam takich, którzy nie prowadzą psa na smyczy "bo jest wolny", nie zbierają po nim "bo to naturalny nawóz", a jak pies się rzuca na innego to "psy powinny same się dogadać". Wielcy mi naturaliści, tak naprawdę są po prostu leniwi i zwyczajnie im się nie chce psa ogarniać, a dorobili do tego ładnie brzmiące teorie :roll:
[B]
klaki91[/B] - może i masz rację, ale jeśli ktoś nawet nie próbuje uciszyć drącego japę psa na smyczy, to jest zwyczajnie chamem. Wszyscy krzywo patrzymy, jak drze się wniebogłosy jakiś niewychowany dzieciak albo jak szczeka jak najęty pies wielkości owczarka. Ale jak szanucerek czy yorczek wypluwa płuca na widok innych psów, to mu wolno :loveu: [I]Łojojoj, jakiś ty groźny, no nie rzucaj się już, bo cię zjedzą, łojoj! [/I]A pyrtek już ma mord w oczach :roll: Żaden objaw agresji nie powinien być tolerowany, także obszczekiwanie innych psów. Fakt, że to nie jest groźne, jeżeli pies jest na smyczy, a właściciel umie go utrzymać, ale to po prostu niekulturalne... I mówię to jako osoba, która z psami nie ma problemu ;)

PS. Zanim mnie zjecie - nie mówię o jednorazowym szczekaniu, szczekaniu z ekscytacji, czy powiedzmy wyskoku ze szczekiem skorygowanym przez właściciela. Ale znam masę ludzi, którzy na widok moich psów popuszczają smycz swojemu, pozwalając mu na moje drzeć mordę tak długo, jak są na widoku - to jest chamstwo. Ja na ich widok się nie wydzieram przecież.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']u nas niestety pełno psów bez smyczy i właścicieli się włóczy jak na wsi :/ podbiegają i po prostu atakują każdego psa. Te co z wilkiem zadarły już nie podejdą ale bulina jest teraz celem . Nawet nie wiem do kogo podejść z opieprzem , teraz bulina będąc łagodnym przytulakiem sadzi się do każdego psa a mądre głowy zaraz mają temat go agresywnej rasy albo że psa nie potrafię wychować- no ale jak skoro tylko agresja wszędzie i zero przyjacielskich psów ...[/QUOTE]


gdzie wy wszyscy mieszkacie, serio :crazyeye: ja blisko 20 lat mojego życia spędziłam na wsi gdzie pełno jest biegających luzem psów, teraz kolejne 3 w mieście gdzie jest również masa sierściuchów i żadna z moich suk nigdy nie została poważnie zaatakowana nie licząc jakiejś szamotaniny raz na 10 lat
nigdy też nie miałam problemów z odgonieniem agresorów a zdarzały się na prawdę hardcorowe sytuacje

widocznie mam szczeście :cool3:

[quote name='zmierzchnica']
[B]
klaki91[/B] - może i masz rację, ale jeśli ktoś nawet nie próbuje uciszyć drącego japę psa na smyczy, to jest zwyczajnie chamem. Wszyscy krzywo patrzymy, jak drze się wniebogłosy jakiś niewychowany dzieciak albo jak szczeka jak najęty pies wielkości owczarka. Ale jak szanucerek czy yorczek wypluwa płuca na widok innych psów, to mu wolno [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/love.gif[/IMG] [I]Łojojoj, jakiś ty groźny, no nie rzucaj się już, bo cię zjedzą, łojoj! [/I]A pyrtek już ma mord w oczach [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_rolleyes.gif[/IMG] Żaden objaw agresji nie powinien być tolerowany, także obszczekiwanie innych psów. Fakt, że to nie jest groźne, jeżeli pies jest na smyczy, a właściciel umie go utrzymać, ale to po prostu niekulturalne... I mówię to jako osoba, która z psami nie ma problemu [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_wink.gif[/IMG][/QUOTE]

Mi w sumie to zwisa i powiewa co nie mój pies wyczynia dopóki nie robi krzywdy mojemu, ale też kiedyś mnie to wpieniało/irytowało ;)

Po prostu warto uświadomić swojemu czworonogowi że drące ryja pieski olewamy zamiast się niepotrzebnie wkurzać i psuć sobie nerwy jakimiś niewychowanymi szczekaczami ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']gdzie wy wszyscy mieszkacie, serio :crazyeye: ja blisko 20 lat mojego życia spędziłam na wsi gdzie pełno jest biegających luzem psów, teraz kolejne 3 w mieście gdzie jest również masa sierściuchów i żadna z moich suk nigdy nie została poważnie zaatakowana nie licząc jakiejś szamotaniny raz na 10 lat
nigdy też nie miałam problemów z odgonieniem agresorów a zdarzały się na prawdę hardcorowe sytuacje

widocznie mam szczeście :cool3:
[/QUOTE]

ja teraz mieszkam na wsi i w sumie mogłabym napisać, że mnóstwo psów biegających luzem nas atakuje. ale jaki to atak, szczekają, szarżują, czasem pokażą zęby, ale jak tylko tupniesz nogą to zwiewają :diabloti: dwa razy wyszłam z siebie i powiedziałam właścicielom co myślę, ale to dlatego, że miałam zły dzień, no i wyjątkowo był w pobliżu właściciel ;)

raz skończyło się krwią mojej suczki, na szczęście nigdy więcej nie spotkałam tego psa, chyba nie był tutejszy

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']Mi w sumie to zwisa i powiewa co nie mój pies wyczynia dopóki nie robi krzywdy mojemu, ale też kiedyś mnie to wpieniało/irytowało ;)

Po prostu warto uświadomić swojemu czworonogowi że drące ryja pieski olewamy zamiast się niepotrzebnie wkurzać i psuć sobie nerwy jakimiś niewychowanymi szczekaczami ;)[/QUOTE]

Jasne, też tak uważam :) Większość naszych problemów z "chamstwem innych psiarzy" ma początek w tym, że nie umiemy opanować swoich psów. Co wiem po sobie, bo miałam problem z agresją psa, ale odkąd to minęło - nie ruszają mnie podbiegacze czy szczekacze. Co nie zmienia faktu, że wkurzają mnie o tyle, że potem ludzie nie znoszą psów ogólnie :roll: Przez takie drące się nieopanowane pieseczki wszystkie psy mają łatkę "agresywnych" i "wkurzających", nawet jeśli są mistrzami w OBI i w ogóle cud miód, jeśli chodzi o wychowanie.

A co do ataków obcych psów, to niestety też dużo zależy od naszego własnego psa. Fro przed kastracją i zanim go wychowałam sam prowokował bójki z obcymi podbiegaczami. Oczywiście, tamte psy nie powinny być w ogóle luzem, ale faktem jest, że moje suki nie miały z tym nigdy problemu. Psy, które znałam jako fajne, zanim miałam Frotka, okazały się agresywne, gdy go wzięłam... Na ile to była wina tego, że jest większym samcem, a na ile on zachowaniem sprawiał, że inne psy go uważały za wroga - nie wiem. Ale odkąd on odpuścił, to inne psy jakoś też dały spokój ;) Jedyne poważne starcia zupełnie nie z mojej winy i nie z winy Frotka miałam z astowatymi kundlami i rodowodowym labradorem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']
A co do ataków obcych psów, to niestety też dużo zależy od naszego własnego psa. Fro przed kastracją i zanim go wychowałam sam prowokował bójki z obcymi podbiegaczami. Oczywiście, tamte psy nie powinny być w ogóle luzem, ale faktem jest, że moje suki nie miały z tym nigdy problemu. Psy, które znałam jako fajne, zanim miałam Frotka, okazały się agresywne, gdy go wzięłam... Na ile to była wina tego, że jest większym samcem, a na ile on zachowaniem sprawiał, że inne psy go uważały za wroga - nie wiem. Ale odkąd on odpuścił, to inne psy jakoś też dały spokój ;) Jedyne poważne starcia zupełnie nie z mojej winy i nie z winy Frotka miałam z astowatymi kundlami i rodowodowym labradorem.[/QUOTE]

Moja ruda dalej prowokuje swoją postawą, ma tendencje do wgapiania się w innego psa,słania morderczych spojrzeń itd
A mimo to nigdy żaden pies jej nie spuścił solidnego łomotu bo takich zwykłych ataków straszaków wywołanych przez nią gdzie nawet kłaki nie latały nie liczę :)

Druga suka jako wiejski pies miała więcej starć na koncie ale tez nie były to krwawe jatki, walka o życie mojego psa czy inne. Inna sprawa, że ja zawsze jak widzę zbliżającego się do nas psa który ma niecne zamiary sądząc po jego mowie ciała to delikwenta odganiam. Żadnym tam tupaniem nogą, bo to u większości tylko szczek wywoła i nie sprawi że zwieją- raczej będą leźć przez kilka(set) metrów ujadając. Przynajmniej tak mnie nauczyło doświadczenie ;)

Mniej sie taki agresor spodziewa i nie wie jak zareagować gdy człowiek zamiast krzyczeć i wymachiwać rękami rzucając kamienie (;)) zachowa kompletny spokój, pewność siebie i powoli ale stanowczo przesuwając się w jego stronę każe psu spieprzać w podskokach :evil_lol: nawet największy i najgroźniejszy agresor jakiego miałam okazję spotkać z psami na spacerze na widok którego nawet moja starsza suka zrobiła w tył zwrot, na moje "do domu" i kilkuminutowe powolne przesuwanie go z mojej drogi odpuścił i wlazł z powrotem na działkę. Powiem szczerze że przez chwilę miałam serce w gardle jak widziałam jego wyszczerzone zęby i mordercze wgapianie się w moje psiska.
Ale nikt nie będzie mi podskakiwał do mojego stadka :evil_lol:

Z kolei już moja siostra rzeczywiście miewa przykre sytuacje jak wyjdzie z psami sama, wiec nie wiem na ile to jest kwestia psów a na ile osoby. W końcu chodzimy na spacery w te same miejsca..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']Moja ruda dalej prowokuje swoją postawą, ma tendencje do wgapiania się w innego psa,słania morderczych spojrzeń itd
A mimo to nigdy żaden pies jej nie spuścił solidnego łomotu bo takich zwykłych ataków straszaków wywołanych przez nią gdzie nawet kłaki nie latały nie liczę :)[/QUOTE]

Avril tak samo, na smyczy idzie nabuzowana w stronę psa, nie spięta, ale taka mocno zdecydowana, wgapia się i bardzo głośno oddycha, a nawet charczy :evil_lol: Ma przyjazne zamiary, ale swoją postawą pokazuje zupełnie coś innego. Tak samo w zabawie, jest bardzo głośna, warczy i bawi się brutalnie, co nie wszystkim psom się podoba, są przy tym niepewne i zazwyczaj trochę czasu minie, zanim pies całkowicie się przekona, że Avril nie ma złych zamiarów. No chyba, że trafi swój na swego :razz:
No ale nam się zdarzały ataki na Avril, myślę że jej postawa i pewność siebie też miały na to wpływ.


[quote name='klaki91']Mniej sie taki agresor spodziewa i nie wie jak zareagować gdy człowiek zamiast krzyczeć i wymachiwać rękami rzucając kamienie (;)) zachowa kompletny spokój, pewność siebie i powoli ale stanowczo przesuwając się w jego stronę każe psu spieprzać w podskokach :evil_lol: nawet największy i najgroźniejszy agresor jakiego miałam okazję spotkać z psami na spacerze na widok którego nawet moja starsza suka zrobiła w tył zwrot, na moje "do domu" i kilkuminutowe powolne przesuwanie go z mojej drogi odpuścił i wlazł z powrotem na działkę. Powiem szczerze że przez chwilę miałam serce w gardle jak widziałam jego wyszczerzone zęby i mordercze wgapianie się w moje psiska.
Ale nikt nie będzie mi podskakiwał do mojego stadka :evil_lol:
[/QUOTE]

Tu mam całkiem inne doświadczenia jeśli chodzi o psy, które atakowały moje. Ale nie mówię o takich, które wybiegają żeby podrzeć za nami mordę. Psy atakujące na serio zawsze miały człowieka kompletnie gdzieś, nie byliśmy nigdy jakąś przeszkodą. Co innego już Iwan ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']
Tu mam całkiem inne doświadczenia jeśli chodzi o psy, które atakowały moje. Ale nie mówię o takich, które wybiegają żeby podrzeć za nami mordę. Psy atakujące na serio zawsze miały człowieka kompletnie gdzieś, nie byliśmy nigdy jakąś przeszkodą. Co innego już Iwan ;)[/QUOTE]

to najwyraźniej przez te kilkanaście lat ani razu żadna z moich suk nie została zaatakowana na serio :)

Link to comment
Share on other sites

Dziś rano czytałam wątek, uradowana, że mnie żadne chamstwo ze strony psiarzy nie napotkało... Wykrakałam.

Szłam dzisiaj z koleżankami na psi spacer. Idziemy dość szerokim chodnikiem. Musiałam wyjąć coś z plecaka, więc psa oddałam koleżance. Patrzę, a z prostopadłej "uliczki" wychodzi na nas facet ze sznaucerem miniaturowym. Koleżanka skróciła smycz młodego (akurat był na flexi) i trzyma go dość blisko siebie. On trochę się wyrywał - "piesek, trzeba się pobawić!". Facet szedł z tym sznaucerem na długiej smyczy, pozwolił psu podejść do Nico, mimo że sznaucerowaty warczał, młody nie miał, jak uciec... A facet na to "będzie wojna". Ale smyczy nie skrócił. Po prostu byłam zadziwiona jego głupotą. Na całe szczęście nic się nie stało, udało się jakoś od tego kundla odejść. :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dioranne']Dziś rano czytałam wątek, uradowana, że mnie żadne chamstwo ze strony psiarzy nie napotkało... Wykrakałam.

Szłam dzisiaj z koleżankami na psi spacer. Idziemy dość szerokim chodnikiem. Musiałam wyjąć coś z plecaka, więc psa oddałam koleżance. Patrzę, a z prostopadłej "uliczki" wychodzi na nas facet ze sznaucerem miniaturowym. Koleżanka skróciła smycz młodego (akurat był na flexi) i trzyma go dość blisko siebie. On trochę się wyrywał - "piesek, trzeba się pobawić!". Facet szedł z tym sznaucerem na długiej smyczy, pozwolił psu podejść do Nico, mimo że sznaucerowaty warczał, młody nie miał, jak uciec... A facet na to "będzie wojna". Ale smyczy nie skrócił. Po prostu byłam zadziwiona jego głupotą. Na całe szczęście nic się nie stało, udało się jakoś od tego kundla odejść. :roll:[/QUOTE]


ja miałam ostatnio podobną akcję ale z suczką a la maltańczyk :)

choć u mnie to wyglądało tak, że facet powiedział "oj będzie wojna" a ja wzruszyłam ramionami i po prostu odwołałam sukę jak się ta druga na nią rzuciła z warkotem i rzuciłam tylko jakieś tam "ah te baby" :) nie ma sensu się spinać :razz: ale pewnie jeszcze rok temu ruszyłabym na dogo przeżywać atak krwiożerczego maltana :evil_lol:

[SIZE=1]chyba za dużo ostatnio palę bo mnie taki czilałt ogarnął [/SIZE]:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Za mało mnie takich sytuacji spotkało, może wkrótce się przyzwyczaję. :evil_lol: Myślałam, że facet odwoła, albo pociągnie swojego psa i pójdzie swoją trasą, a ten stał, jak tępy osioł i się gapił. Nico jest aktualnie w fazie "każdy pies jest OK", więc na te warkoty uwagi nie zwracał, ale jak już wszystko ogarnęłam to wzięłam smycz, odwołałam i poszliśmy dalej. Ale miałam moment, że kompletnie zdębiałam, patrzę na faceta czy on cokolwiek robi, a ten se stoi, patrzy na swojego wqurwionego pieska i nic. Zbierałam szczękę z ziemi normalnie, bo dawno takiego człowieka nie widziałam.

Link to comment
Share on other sites

Błagam, nie strasz. :evil_lol: Chociaż to pocieszenie, że w mojej okolicy większość psów to burki podwórkowe, które na dwór nie wychodzą wcale, albo w godzinach, w których ja ani myślę ruszać się z domu. Jeszcze po powrocie ze spaceru ciśnienie mi się z lekka podniosło, bo przechodziliśmy obok mini-rancza, gdzie mieszka wolno biegający JRT (brama otwarta na szeroko, łatwy dostęp do wybiegu dla koni, którym łatwo się wydostać). Pierwsze spotkanie młodego z tym psem wyszło nawet, nawet. Dziś, jak się obwąchali to tamten irokez, jak u hieny... Potem tenże JRT zaatakował bardzo spokojnego labka, który razem z nami spacerował. Także mieliśmy farta, bo dla nas też mogło się to miło nie skończyć. ;)

Link to comment
Share on other sites

Myślałąm, że siedząc na ławce wywale się za nią ze zdziwienia i ze śmiechu :D
Szłam sobie chodnikiem, ale że zobaczyłam przy kiosku babkę z astem i czymś tam mniejszym to usiadłam na pobliskiej ławce przystankowej, swojemu psu kazałam usiąść bo zaczął trzaskać oczami na asta. Chciałam odczekać aż babka sobie pójdzie. No to siedzimy sobie i nagle słyszę zawzięte szczekanie. Biegł sobie facet z psem przy nodze. W sensie jogging sobie wyczyniali :P A pies się rzuca 'w locie' do asta, bo facet sie nie zatrzymał. No i minęli nas, spaniel znowu w locie zastawę zębów pokazał. Mój oczywiście zerwał się z miejsca, ale trzymałam go za szelki. A facet jakby nigdy nic dalej biegnie z uśmiechem na twarzy.
To było tak głupie, że aż zabawne. :P

Link to comment
Share on other sites

Zupełnie nie wiem dlaczego tamten jack postawił takiego irokeza, Nico normalnie do niego podszedł, obwąchał... Labek spokojnie sobie szedł, bokiem dróżki, obwąchiwał samochód, a jack do niego podleciał i zaczął gryźć laba po głowie. :crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...