Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ja już się oswoiłam z tym, że rudy to ten "pies morderca". Trudno, on ludzi kocha często bez wzajemności. Ja staram się powstrzymywać od komentarzy, ale wielu ludziom przychodzi to trochę zbyt łatwo. Ci co spotykają nas często już wiedzą, że mój ttb nie jest groźny, ma wręcz opinię wyjątkowo opanowanego psa.

Link to comment
Share on other sites

mnie z kolei irytuje, i to bardzo nocno, jak ludzie wołają mojego malucha albo bez pytania podchodzą i biorą go na ręce :angryy:
rozumiem, że jest słodki i puchaty (3-miesięczny shih tzu), ale to nie oznacza, że można go sobie brać jak swojego psa...
ostatnio szło w ogóle jakiś trzech żulików i to samo - łaps go na ręce! na następny dzień jakiś ostro podchmielony pan... no ludzie! ileż można! już zaczęłam agresywniej reagować krzycząć "ALE PROSZĘ GO NIE BRAĆ NA RĘCE!!" :/ :shake:
nie miałabym niec przeciwko, gdyby ktoś się zapytał, ale tak bez zbędnych ceregieli... po co pytać? przecież to słodki szczeniak...

mam też 4-letniego chłopca na osiedlu, który za każdym razem jak go widzi to chce go głaskać. Z tym, że to głaskanie polega na wgniataniu w ziemię :roll: chłopiec nie rozumie, a babcia nic sobie z tego nie robi :roll:

normalnie nie wiem jak przemówić tym ludziom do rozumu :/ szczególnie, że uczę go posłuszeństwa i nie chcę żeby biegał do wszystkich.
Wini rozumie "do mnie" czy "do nogi" ale jak słyszy urocze cmokanie i "piesieczku, no chodź chodź" to leci się przywitać O.o ehhh... ;/ szkoda słów :shake:

Link to comment
Share on other sites

Branie na ręce bez uprzedzenia nawet przez właściciela to najgorsze, co można zrobić psu. Jak taki zwierzak może nie być nerwowy, skoro nigdy nie wie, czy nagle nie oderwie się od podłoża? Makabra. Ja bym była bardzo niegrzeczna, jakby ktokolwiek próbował mojego psa dotknąć, co dopiero podnieść! Co to za zachowanie w ogóle?...

Link to comment
Share on other sites

Nie bardo wiem gdzie to wrzucić, czy ja dobrze widzę i to coś zabiło tego psa?
[URL]http://www.facebook.com/photo.php?fbid=310485409047881&set=a.249989788430777.54495.249706898459066&type=1&theater[/URL]
Bo człowiekiem nie nazwę. Zdjęcia słabej jakości i nie wiem czy ten pies żyje czy śpi czy skręciła mu kark.

Link to comment
Share on other sites

Dziś na mnie i Jaxa napadły dwa psy. Konkretniej, napadły na Jaxa, żeby wygryźć mu dupsko (bo szedł :roll:), a ja go złapałam na ręce, wiec postanowiły odgryźć mi nogę :roll: Psy niezbyt duże, do kolana, ale dwa razy większe od Jaxa mimo wszystko, no i dwa, a ja jedna. Prawie udało mi się je odgonić, używając drugiej smyczy jako bata i niewybrednego słownictwa, gdy na balkonie pojawiła sie pani jednego z psów, wołając "Piksel! Piksel, chodź tutaj!" i to tyle. Więc pofatygowałam się i powiedziałam parę miłych słów na jej temat i na temat puszczania psa na spacer samopas. Efekt: pijaczki pod sklepem zamarły z piwem podniesionym do ust, ja nieco uspokoiłam skok adrenaliny, a pani zrobiła się czerwona jak burak i uciekła do mieszkania :roll: A teraz najlepsze - jeden z tych psów, ww Piksel, ma padaczkę z dość częstymi atakami - już widze, jak podają mu regularnie leki, skoro lata samopas po całym osiedlu :roll:

A potem jeszcze z piranhą stałyśmy sobie z boczku, nikomu nie wadząc, a jakieś dziewczę z pseudo-bieverem obciętym na sznupa (:roll:) latało w te i nazad, wkurzając przy tym nasze psy - również musiałyśmy interweniować słownie.

Ja nie wiem, gdzie Ci ludzie mają mózgi, ale jeśli mają, to chyba w dupach :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Dziś na mnie i Jaxa napadły dwa psy. Konkretniej, napadły na Jaxa, żeby wygryźć mu dupsko (bo szedł :roll:), a ja go złapałam na ręce, wiec postanowiły odgryźć mi nogę :roll: Psy niezbyt duże, do kolana, ale dwa razy większe od Jaxa mimo wszystko, no i dwa, a ja jedna. Prawie udało mi się je odgonić, używając drugiej smyczy jako bata i niewybrednego słownictwa, gdy na balkonie pojawiła sie pani jednego z psów, wołając "Piksel! Piksel, chodź tutaj!" i to tyle. Więc pofatygowałam się i powiedziałam parę miłych słów na jej temat i na temat puszczania psa na spacer samopas. Efekt: pijaczki pod sklepem zamarły z piwem podniesionym do ust, ja nieco uspokoiłam skok adrenaliny, a pani zrobiła się czerwona jak burak i uciekła do mieszkania :roll: A teraz najlepsze - jeden z tych psów, ww Piksel, ma padaczkę z dość częstymi atakami - już widze, jak podają mu regularnie leki, skoro lata samopas po całym osiedlu :roll:

Ja nie wiem, gdzie Ci ludzie mają mózgi, ale jeśli mają, to chyba w dupach :roll:[/QUOTE]

Widzę, że jak będę do Ciebie jechać z wizytą to muszę zabrać nasz metrowy łańcuch :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Widzę, że jak będę do Ciebie jechać z wizytą to muszę zabrać nasz metrowy łańcuch :evil_lol:[/QUOTE]

Zabierz trochę rozumu w sprayu, może chociaż psom posłuży, skoro właścicielom nie może.

Link to comment
Share on other sites

Nie wyobrażam sobie nie patrzeć na mojego luźno biegającego psa. Powinnaś kiedyś zadzwonić po straż miejską jak zauważysz te psy. Może tamtej pani się odechce jak zobaczy swoje psy(w tym jeden poważnie chory o.O) w schronisku...

Link to comment
Share on other sites

Mój kundel ostatnio wybiera się na wycieczki, a mnie cholera bierze. Tyle pracy, był super posłuszny, a tu koty wprowadziły się na psią łąkę i rudy pognał za jednym. Podejrzewam, że wyhamował dopiero na wiejskiej drodze. Wrócił, nie słyszałam ludzkich wrzasków więc chyba nikogo nie wystraszył. Rozczarował mnie i dopóki nie nabierze ponownie rozumu będzie biegał na lince. Naprawdę nie chcę wykazywać się chamstwem psiarza i nie lubię jak mój kundel wybiera się na wycieczkę beze mnie.

Link to comment
Share on other sites

Pierwszy raz mi się to zdarzyło, na pewno nie omieszkam wezwać odpowiednich służb, jak tylko zobaczę któregoś z tych psów - teraz nie miałam jak się od nich odgonić, efektem czego mam podrapaną rękę i ślad na nodze, oba po zębach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Pierwszy raz mi się to zdarzyło, na pewno nie omieszkam wezwać odpowiednich służb, jak tylko zobaczę któregoś z tych psów - teraz nie miałam jak się od nich odgonić, efektem czego mam podrapaną rękę i ślad na nodze, oba po zębach.[/QUOTE]
A może idź do tej przemiłej pani i zaprezentuj się jak modelka z tymi śladami?

[B]ajeczka- [/B]niestety też mamy taki problem, już mu ufałam, a pewnego popołudnia pognał za rowerem :( Też mamy teraz okres kary...

Link to comment
Share on other sites

Wera też biega na lince po tym jak podbiegła do dwóch innych psów na smyczy :( niestety psy na smyczy są jej słabością, bo rzadko je u nas można spotkać i są dla niej bardzo, bardzo pociągające :lol: w poniedziałek jedziemy do parku trochę ją zaznajomić z tym widokiem. Ciężko to widzę, ale liczę na w miarę szybkie efekty ;)

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj wieczorem siedzimy sobie na plaży, kura zajęta kamyczkami, które wyławia sobie z wody (ukochane zajęcie tego psychola). Nagle zauważyłam, że brzegiem idzie trójka ludzi z dwoma jamnikami na smyczach. Avril usadziłam i chcieliśmy przeczekać spokojnie, ale nie, jamniki oczywiście zaczęły wyrywać się jak chore do Avril i drzeć japy. Myślałam, że przejdą i tyle, bo Avril już konkretnie reaguje na komendy i wiedziałam, że się nie ruszy. Tym bardziej, że miała swój kamyczek, a wtedy to już w ogóle nic innego jej nie interesuje. Wtedy babka, która prowadziła jednego z nich do mnie z ryjem (nie przesadzam, ona się nie odezwała, tylko zaczęła się wydzierać) że od czego jest smycz. Na mojej twarzy jedno wielkie WTF, no bo o co jej chodzi? Mój pies nawet na te drące japy parówki nie spojrzał, tylko czekał na zwolnienie z komendy, by móc się dalej bawić. Odpowiedziałam babie, że jak się nad psem panuje tylko siłą, to smycz faktycznie się przydaje, ale my sobie świetnie dajemy radę. Nie sądzę, by dotarło.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Wczoraj wieczorem siedzimy sobie na plaży, kura zajęta kamyczkami, które wyławia sobie z wody (ukochane zajęcie tego psychola). Nagle zauważyłam, że brzegiem idzie trójka ludzi z dwoma jamnikami na smyczach. Avril usadziłam i chcieliśmy przeczekać spokojnie, ale nie, jamniki oczywiście zaczęły wyrywać się jak chore do Avril i drzeć japy. Myślałam, że przejdą i tyle, bo Avril już konkretnie reaguje na komendy i wiedziałam, że się nie ruszy. Tym bardziej, że miała swój kamyczek, a wtedy to już w ogóle nic innego jej nie interesuje. Wtedy babka, która prowadziła jednego z nich do mnie z ryjem (nie przesadzam, ona się nie odezwała, tylko zaczęła się wydzierać) że od czego jest smycz. Na mojej twarzy jedno wielkie WTF, no bo o co jej chodzi? Mój pies nawet na te drące japy parówki nie spojrzał, tylko czekał na zwolnienie z komendy, by móc się dalej bawić. Odpowiedziałam babie, że jak się nad psem panuje tylko siłą, to smycz faktycznie się przydaje, ale my sobie świetnie dajemy radę. Nie sądzę, by dotarło.[/QUOTE]

ja jak raz bylam nad stawem z Luna to bylam pozytywnie zaskoczona, byla grupka ludzi juz nie pamietam dokladnie ale z 5 doroslych i z 5 dzieci na 2 auta byli, musieli sie znac, i zajeli plaze na ktora chodzimy, (stawik malutki plaza na max 3 kocyki) wiec mysle sobie ze nici z kapieli moich bernow, ale w sumie co mi zalezy spytam czy z psem moge zejsc, bo to jedyne wygodne dla psa zejscie nad tym stawem, oczywiscie mowie ze pies lagodny ale pieszczoch okropny wiec zeby nie wolali jak nie chca takac sie z psem w czulosciach, Ludzie jak najbardziej sie zgodzili, bo jak pan powiedzial w taki upal "psu tez ochloda sie nalezy" wiec schodzimy Luna od razu do ludzi biegnie ja ja odwoluje, wchodzimy do wody, Luna wylazi tarza sie w piachu, jest cala oblepiona, i chce do ludzi podejsc, wiec w polowie ja odwoluje ale ludzie ze spokojnie moze podejsc, "Pan stwierdzil ze widac, ze kochany i madry pies" ja na to ale widzi pan jak ona wyglada? ludziom to nie przeszkadzalo, luna biegala od jednej osoby do drugiej, zapaskudzila wszystkie 3 koce, a w finale polozyla sie w plecalu tych ludzi, na plazy wszyscy byli w piachu dzieki lunie, byla kupa smiechu, pies moj w siodmym niebie to bylo ze 2 lata temu od tamtej pory juz nie trafiam na takich ludzi,

zazwyczaj ide z moimi psami a na plazy sa ludzie zazwyczaj z wypierdkami (sorki ogolnie nie mam nic do malych psow ) i ja ide nad staw zawsze na smyczy a Feride na treningowej lince, jej nigdy nie puszczam, i jak przechodze obok takich psiakow to te lataja samopas bo przeciez malutkie i wyskakuja z zebami, ja wtedy dre sie do ludzi zeby zlapali swoje psy bo nie bede mieli co zbierac a ja jestem na prawie bo mam na smyczy a oni bez, wiec jak im moja zagryzie ich psa beda mnie mogli pocalowac
Chamskie ale dziala

ostatnio jedni tacy wlasnie nic se nie robili, (a gwiazdeczki takie ze ho ho pani niczym paris z yoreczkiem no zeby to choc prawdziwi york byl, pan taki maczo, ogolnie widac ze tacy "nowobogaccy " na pokaz a puste to to...) nawet nie sprobowali psa zawolac, wiec sie dre
"zeby zabrali psa bo mi mojego zagryzie, bo moj sie nie odgryzie, bo byle czego do ust nie bierze"
mina ludzi bezcenna....:diabloti: bo moja feride a z nia akurat bylam jak ktos sie nie zna bierze ja za kundla a oni przecierz YORKA maja:evil_lol:

czasami jeszcze robie tak na takie psiorki male szczekajace ze ide z moim na tego psa spokojnie, tamten sie pieni, lata w kolo nas szczerzy zeby, moje spokojnie i pies w finale albo ucieka do swoich i juz tam siedzi albo totalnie glupieje i jest zdziwiony ze przeciez odstrasza a moja sie nie boi, ale to nie zawsze to widac po psie z ktorym tam mozna ktory na pokaz szczeka ze strachu

Link to comment
Share on other sites

My spotykamy wiele psiolubnych. Avril codziennie bawi się nad jeziorkiem z kilkoma psami. Często rozmawiam z ludźmi i przyznaję, że są coraz bardziej świadomi i otwarci na problemy psów. Wczoraj np. Avril bawiła się z westem na plaży, gdy państwo powiedziało, że idą, bo się ciemno zaraz zrobi, a zanim ich pies się wybiega, to trochę czasu minie i czy nie mamy ochoty przejść się z nimi. Oczywiście poszliśmy :)
Zauważyłam nawet, że jak już ta konkretna moda na yorki minęła, to coraz więcej spotykam normalnych. Zauważyłam to właśnie teraz w wakacje, nad jeziorem. Jest naprawdę sporo yorków biegających za patykami, brudnych, bawiących się z innymi psami. Wczoraj Avril się też właśnie z takim bawiła.

Ostatnio natomiast to mi było głupio. Byłam akurat w pracy, ale się nudziłam, więc obserwowałam sobie ludzi spacerujących przy plaży :) Szła kobieta ze sznupem w torebce.. W myślach już oczywiście 'rany, bez przesady, niech pies idzie sam..', gdy nagle jak na zawołanie, kobieta przystanęła i wyciągnęła sznupa z torby na siku chyba. Jak się zdziwiłam, jak się okazało, że pies ma obie przednie łapy zabandażowane i nie może chodzić.. Ocenianie łatwo przychodzi, mam nauczkę :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']My spotykamy wiele psiolubnych. Avril codziennie bawi się nad jeziorkiem z kilkoma psami. Często rozmawiam z ludźmi i przyznaję, że są coraz bardziej świadomi i otwarci na problemy psów. Wczoraj np. Avril bawiła się z westem na plaży, gdy państwo powiedziało, że idą, bo się ciemno zaraz zrobi, a zanim ich pies się wybiega, to trochę czasu minie i czy nie mamy ochoty przejść się z nimi. Oczywiście poszliśmy :)
Zauważyłam nawet, że jak już ta konkretna moda na yorki minęła, to coraz więcej spotykam normalnych. Zauważyłam to właśnie teraz w wakacje, nad jeziorem. Jest naprawdę sporo yorków biegających za patykami, brudnych, bawiących się z innymi psami. Wczoraj Avril się też właśnie z takim bawiła.

Ostatnio natomiast to mi było głupio. Byłam akurat w pracy, ale się nudziłam, więc obserwowałam sobie ludzi spacerujących przy plaży :) Szła kobieta ze sznupem w torebce.. W myślach już oczywiście 'rany, bez przesady, niech pies idzie sam..', gdy nagle jak na zawołanie, kobieta przystanęła i wyciągnęła sznupa z torby na siku chyba. Jak się zdziwiłam, jak się okazało, że pies ma obie przednie łapy zabandażowane i nie może chodzić.. Ocenianie łatwo przychodzi, mam nauczkę :)[/QUOTE]

Myślę, że zareagowałabym tak samo, bo jednak więcej mamy teraz tych 'torebeczkowych piesków', które z 5 razy w życiu trawy dotykały... :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='daria1990']ja jak raz bylam nad stawem z Luna to bylam pozytywnie zaskoczona, byla grupka ludzi juz nie pamietam dokladnie ale z 5 doroslych i z 5 dzieci na 2 auta byli, musieli sie znac, i zajeli plaze na ktora chodzimy, (stawik malutki plaza na max 3 kocyki) wiec mysle sobie ze nici z kapieli moich bernow, ale w sumie co mi zalezy spytam czy z psem moge zejsc, bo to jedyne wygodne dla psa zejscie nad tym stawem, oczywiscie mowie ze pies lagodny ale pieszczoch okropny wiec zeby nie wolali jak nie chca takac sie z psem w czulosciach, Ludzie jak najbardziej sie zgodzili, bo jak pan powiedzial w taki upal "psu tez ochloda sie nalezy" wiec schodzimy Luna od razu do ludzi biegnie ja ja odwoluje, wchodzimy do wody, Luna wylazi tarza sie w piachu, jest cala oblepiona, i chce do ludzi podejsc, wiec w polowie ja odwoluje ale ludzie ze spokojnie moze podejsc, "Pan stwierdzil ze widac, ze kochany i madry pies" ja na to ale widzi pan jak ona wyglada? ludziom to nie przeszkadzalo, luna biegala od jednej osoby do drugiej, zapaskudzila wszystkie 3 koce, a w finale polozyla sie w plecalu tych ludzi, na plazy wszyscy byli w piachu dzieki lunie, byla kupa smiechu, pies moj w siodmym niebie to bylo ze 2 lata temu od tamtej pory juz nie trafiam na takich ludzi, [/QUOTE]

My byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni w górach (słowacka Mała Fatra). Ludzie na szlaku niesamowicie pozytywnie nastawieni do futer, totalnie bezproblemowo (mimo, że np. Zuzka musi kilka razy szczeknąć na każdego, kogo na szlaku spotyka), więcej - większość wiedziała, że to nie bernardyny :-D było dużo szlakowych rozmów o psach, ludzie naprawdę chcieli wiedzieć, jak to jest chodzić z takimi 2 "maleństwami" - ogólnie bylismy bardzo pozytywnie zaskoczeni, bo nie spotkaliśmy się przez ponad tydzień z żadną negatywną reakcją na psy na szlaku.
Pozdrawiam wszystkich których spotkaliśmy :-D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mańka_']My byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni w górach (słowacka Mała Fatra). Ludzie na szlaku niesamowicie pozytywnie nastawieni do futer, totalnie bezproblemowo (mimo, że np. Zuzka musi kilka razy szczeknąć na każdego, kogo na szlaku spotyka), więcej - większość wiedziała, że to nie bernardyny :-D było dużo szlakowych rozmów o psach, ludzie naprawdę chcieli wiedzieć, jak to jest chodzić z takimi 2 "maleństwami" - ogólnie bylismy bardzo pozytywnie zaskoczeni, bo nie spotkaliśmy się przez ponad tydzień z żadną negatywną reakcją na psy na szlaku.
Pozdrawiam wszystkich których spotkaliśmy :-D[/QUOTE]

bo to nie u nas ;)
Jak ja raz bylam na weekend u chrzestnej w czechach w parku narodowym, to jak luna wsadzilismy do auta to przek 4 dni smyczy nie widziala, chodzila wszedzie bez smyczy, i z ciocia nawet na spacer bez smyczy, na Richrowej sciezce na szlaku tez bez smyczy, a to taka sciezka szerokosci 1 m luna szla sobie tak pare metrow przed nami i niikomu nie przeszkadzala, nawet jak sie mijala z kims. raz musialam ja zawolac do szla pani z akita ktorego ledwo utrzymala, gdy ten zobaczyl lune.

w berlinie jak jestem to tam tez wiekszosc psow bez smyczy chodzi, nawet po centrum ostatnio widzialam na kudammie Pania na rowerze a w okolicy od niej 10 m 3 borzoje. z tym ze tam chodnik szeroki bardzo, a wzdluz restauracyjki, sklepiki i nikomu nie przeszkadza

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...