Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Twój pies nie podejdzie super, ale 10 innych podejdzie sprawdzić czy aby na pewno ten pies chcę go zjeść.
i ja mówie o tych innych którym ludzie nie skracają smyczy , jakby to był jakiś wielki wysiłek .

Link to comment
Share on other sites

Guest _Kamila

No to niech wszyscy inni skracają, ja nie będę bo nie mam takiej potrzeby. Nie rozumiem skąd do mnie te pretensje.

Link to comment
Share on other sites

ja widząc niektóre psy automatycznie skracam smycz. bo to jedyny sposób, by nie było awantury, podczas której moja suka przeciągnie mnie kilka kroków do przodu. tyle, że jakoś tak się składa, że właściciele tych psów robią to samo. albo np teraz jak moja ma cieczkę-widzę psa, skracam smycz właśnie po to, by dać jasny komunikat. niektórzy rozumieją... inni nie ;) ale tak generalnie, to nic mi do tego, na jakiej kto smyczy prowadzi swojego psa

Link to comment
Share on other sites

[quote name='_Kamila']No to niech wszyscy inni skracają, ja nie będę bo nie mam takiej potrzeby. Nie rozumiem skąd do mnie te pretensje.[/QUOTE]
przestałam mieć do Ciebie pretensję kiedy napisałaś że Twoja suka mija się przy nodze , później pisałam ogólnie .
zanim to napisałaś to nie wiedziałam tego bo skąd mogłam wiedzieć .

Link to comment
Share on other sites

Ja zazwyczaj nie przechodzę na drugą stronę, bo moje psy są dość dobrze wychowane. Ale jeśli widzę, że pies z przeciwka rzuca się, jeży itp to przechodzą na drugą stronę. Dla komfortu mojego, moich psów i właściciela agresywnego psa. Nie chcę też stresować agresora, bo taka agresja najczęściej świadczy o tym, że już i tak się boi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']i co uwazasz naprawde, ze to jest rozwiazanie?

a co jak psikniesz gazem, a takiego psa to rozjuszy jeszcze bardziej? co wtedy zrobisz?
zaczniesz nosic miotacz ognia?[/QUOTE]

Lepiej mieć gaz, niż gołe ręce. Zwłaszcza jak nasz własny pies jest o 2/3 mniejszy od napastnika, jak to ma miejsce u mnie. Tak myślę. Myślę też, że używając nogi do przesunięcia rozjuszonej spasionej amstaffki mogłabym mieć później mały problem z chodzeniem ;) A miotacz ognia by mi się czasem przydał jak cholera :evil_lol: ale chyba zaczęłabym od przypalenia dupska właścicielowi, bo na litość boską, jeśli on nie ma ziarnka groszku konserwowego zamiast mózgu, to nie wiem, czy ma cokolwiek w tej swojej czaszce.

[quote name='_Kamila']Popieram. To nie wina ONków, że mają durnych właśiciceli, którzy nie potrafią ich dobrze wychowac. Nie rozumiem niektórych ludzi. Przechodzę obok nich z Librą a oni pieseczka na rączki, albo krótko przy nodze prawie dusząc te psy...[/QUOTE]

A teraz wyobraź sobie, że masz 10kg psa, który panicznie boi się ONków. Nie chodzi o fakt, że pies niewychowany, bo właściciel idiota i koniec - wydaje mi się, że nie bierzesz w ogóle pod uwagę, że sporo psów to psy "z odzysku" - od kogoś, ze schronu, z ulicy. Przygarnięte często jako dorosłe, z nawykami, z fobiami. To nie jest moja wina, że moja suka się boi jakiegoś typu psów. Staram się jej maksymalnie pozytywnie kojarzyć np. ONki, do jednego osobnika na obecnym etapie wije się i pełza z radości (pan Pawłow byłby ze mnie dumny pewnie :eviltong:) gdy on na nią szczeka z balkonu :lol: ale większość ONków jest jaka jest. I wolę czasem podczas mijanki wziąć sukę pod pachę, zwłaszcza jak już wiem, że właściciel ONka to kretyn, który świata nie widzi poza swoim nosem i "Szarikiem". Nie wiem, czemu ktoś miałby to oceniać jako śmieszne czy głupie. Dla nas to po prostu komfortowe wyjście z takiej sytuacji, jak mijanka w wąskim przejściu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']
A teraz wyobraź sobie, że masz 10kg psa, który panicznie boi się ONków. Nie chodzi o fakt, że pies niewychowany, bo właściciel idiota i koniec - wydaje mi się, że nie bierzesz w ogóle pod uwagę, że sporo psów to psy "z odzysku" - od kogoś, ze schronu, z ulicy. Przygarnięte często jako dorosłe, z nawykami, z fobiami. To nie jest moja wina, że moja suka się boi jakiegoś typu psów. Staram się jej maksymalnie pozytywnie kojarzyć np. ONki, do jednego osobnika na obecnym etapie wije się i pełza z radości (pan Pawłow byłby ze mnie dumny pewnie :eviltong:) gdy on na nią szczeka z balkonu :lol: ale większość ONków jest jaka jest. I wolę czasem podczas mijanki wziąć sukę pod pachę, zwłaszcza jak już wiem, że właściciel ONka to kretyn, który świata nie widzi poza swoim nosem i "Szarikiem". Nie wiem, czemu ktoś miałby to oceniać jako śmieszne czy głupie. Dla nas to po prostu komfortowe wyjście z takiej sytuacji, jak mijanka w wąskim przejściu.[/QUOTE]

o to to. 10kg albo mniej. i to nie muszą być ONki, tylko jakiekolwiek inne psy. i właściwie, to nie ma nic głupiego ani śmiesznego w braniu małego psa na ręce, który bez tego albo zostanie zgnieciony albo wylezie z obroży i zwieje. czy też po prostu będzie się szamotał jak opętany mogąc zrobić sobie krzywdę

Link to comment
Share on other sites

ja ostatnio spotkalam ludzi, ktorzy byli w parku z malym pieseczkiem-widac, ze bardzo przejeci i nagle zaczal do nich leiec z warkotem owczar (no bo kto inny...). babka wziela pieska na rece, a pan wystapil przed stado i przyjal postawe bojowa sklaniajac psa do ucieczki. zamiast przeprosin uslyszeli od wlascicielki onka, ze postepuja bardzo zle i ze ich szczeniak bedzie mial problemy z socjalizacja. normalnie z geba do nich wyskoczyla.

ci ludzie sa spoko, strasznie przejeci rola.
ich piesek bez problemow bawi sie z innymi psami. nawet z moimi, ktore przy nim wygladaja jak king kongi.

po prostu maja malego pieska i sie o niego boja-zdarza sie.


sama (mimo ze bylam zorientowana w temacie) LEDWO powstrzymalam sie przed chwyceniem mlodej na rece, kiedy tuz po naszym pierwszym w zyciu opuszczeniu ogrodu natarl na nas wielki w porownaniu z nia wyzel wegierski. normalnie chcialam ja chwycic na rece, jego obezwladnic i uciec z predkoscia swiatla.

ale jakos sie powstrzymalam-CUDEM:))))

Link to comment
Share on other sites

Szłam ostatnio z tymczasowiczem, małym w typie jamnika, z mnóstwem lęków. Wracałam od koleżanki, Azi na smyczy, idzie przy nodze. Za płotem szczeka i szczerzy zęby średniej wielkości kundel. Mój tylko spojrzał na niego i obwąchał drzewo obok tego płotu, przeszliśmy dalej a tamten wybiega z bramy i z zębami na młodego!! Ja w panice, zaczęłam się drzeć, żeby sobie poszedł, Azi za mnie się chował, tamten miałby jego w łapę w pysku jeśli nie kopnęłabym go... Właściciel tylko obserwował z okna, po wszystkim wyszedł i zawołał swojego kundla. Zamiast "przepraszam" usłyszałam tylko "jak jeszcze raz go kopniesz to zadzwonię na policję"... Ten sam pies wcześniej dorwał się do ogona mojego prawie onka, który nie wiedział co miał robić, patrzył na mnie wzrokiem "i co mam zrobić z tą piranią???".
Chyba zacznę ze sobą coś nosić, bo już nie raz mieliśmy spotkanie z agresorem... i jak mój onek ma nie reagować na inne psy, woli warknąć na zapas niż później oberwać. O socjalce tymczasowicza praktycznie nie ma mowy...

Link to comment
Share on other sites

Mam psa, który wygląda tak, że ludzie przechodzą na drugą stronę drogi i patrzą na mnie karcąco - rudy ttb. To nic, że on kocha ludzi, rowerzystów, biegaczy, chodzących z kijkami nie zauważa. Wiem, że opinia o tych psach jest taka a nie inna i nie narażam nikogo na niechciany kontakt. Nauczyłam go chodzenia przy nodze, ale dla komfortu innych chwytam linkę na krótko. Ci, którzy już nas znają (chodzimy ciągle do tego samego lasu), z daleka wołają "pani go nie odwołuje, ja wiem, że to nie morderca". Pomału naprawiamy stosunki z ludźmi. Z psami bywa różnie, ale też nad tym pracujemy.
Jeśli chodzi o słynne onki, to mamy takie z którymi się bawimy i takie, które nas nie lubią (ale te nie lubią nikogo).

Link to comment
Share on other sites

No a mnie się na wieczór ciśnienie podniosło jeszcze :diabloti:

Na wstępie powiem, że [b]zawsze[/b], ale to [b]zawsze[/b] sprzątam po swoim psie. Nie zdarzyło się jeszcze tak, żebym zostawiła kupę, odchody, fekalia :diabloti: Jupika gdziekolwiek. Nawet jak kiedyś miałam tylko jeden woreczek i już został wykorzystany, a Jupi zrobił kupę drugi raz, to nie zostawiłam tego "bo nie mam woreczka", tylko wzięłam z podłogi jakiś papierek po czipsach czy czymś tam i to posprzątałam (posprzatałam podwójnie, bo raz kupę, dwa papierek :evil_lol:).

Dodam, że jak nie mam zbytnio czasu dla małego, to idziemy tylko na trawnik między blokami, Jupi się załatwia, ja sprzątam i wracamy. Otóż teraz Jupi zrobił tylko siku, przeszliśmy jeszcze naokoło bloku i wracamy tą samą drogą. Nagle z okna z owego bloku wystaje twarzyczka jakiejś babci i głosem nieznoszącym sprzeciwu mówi "podejdź tu na chwilę". Jako że jestem bardzo pokornym dziewczęciem :diabloti: podeszłam z uśmiechem na twarzy i nawet z grzeczności zdjęłam kaptur (troszkę u nas kropi) :cool3: A babuleczka do mnie z tekstem, że fajnego mam psa, ale może bym po nim sprzątała :cool1: Myślałam, że się przesłyszałam :p Mówię spokojnie i grzecznie babulince, żeby z tymi prośbami do innych właścicieli się kierowała, bo ja po swoim pupilku sprzątam. Na dowód nawet pokazałam woreczek, który wyciągnęłam z kieszeni, czysty co prawda, ale był :cool3: A ta mi mówi, że ona wie co widziała i że [b]zawsze[/b] jak nas widzi, to mój pies się załatwia, a ja udaję, że tego nie widzę i idę sobie dalej :mdleje: Zaczęłam się śmiać szczerze mówiąc, bo nie przyszło mi do głowy nic sensownego, a domyślałam się, że dyskusja z babulinką nie ma sensu, bo ona przecież widziała, zawsze widzi :diabloti: Powiedziałam znowu, że nie jest to możliwe, bo ja po psie sprzątam. Ta mnie zaczęła straszyć Strażą Miejską, że następnym razem będzie na mnie czatować i zadzwoni. Powiedziałam tylko z uśmiechem 'proszę bardzo, może mnie nawet pani nagrać' i już miałam się oddalić (babcia dalej coś się produkowała, o tym, że ona NIGDY by nie dopuściła do sytuacji, w której by zostawiła odchody po psie, itd), kiedy przyszło mi coś do głowy... Więc wróciłam pod okno i zapytałam, czy aby nie widziała, jak mój pies SIKA - wtedy faktycznie mogłam się oddalić niewzruszona z miejsca zbrodni :evil_lol: Babcia na to, żebym jej nie rozśmieszała, bo ona wie, jak wygląda pies, który sika. No to pytam, jak w takim razie wygląda pies, który sika? No przecież podnosi nogę! I niech ja jej nie wmawiam, że mój pies sikał, skoro nie podnosi nogi! Jestem bezczelną kłamczuchą! KAŻDY pies podnosi nogę, no chyba że suczka! Ale ona widzi, że ja mam psa!
No popatrz popatrz kufa, mój pies nie sika, bo nie podnosi nogi :diabloti: Zwracam go hodowcy, niech mi wymieni na lepszy model, bo dał jakiś felerny :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

A ja chciałam pieska właśnie dlatego, bo fajniej sikają (z reguły). Skończyło się na suczce, ale takie miałam jeszcze kiedyś poglądy :D
Co do obijania smyczą. Dzisiaj oberwał ode mnie kilka razy czarny, spasiony trochę labrador. Byłam na spacerze z Werą (ON) i puściłam ją by przywitała się ze znajomą seterką, potem właśnie przypałętał się labrador o imieniu Jasio, lekki irokez na karku miał który mu potem opadł, Wera go olała ale potem jak już podszedł, to zaczęła się szaleńcza zabawa. Seterka poszła, ja ruszyłam w kierunku wskazanym przez jej właścicielkę, że tam będą właściciele Jasia, dwa radośnie skaczące psy obok mnie, wszystko fajnie. Wera się pięknie odwoływała do mnie, była grzeczna, ale co chciała mieć spokój by powęszyć, itp. on jej nos w tyłek, ona spanikowana kręci się w kółko i tutaj już przestało mi się to podobać. W końcu zabawa przekształciła się w jakieś pokazywanie przez Jasia "ja tu rządzę" i do zęboczynów nie doszło, ale raz ją wgniótł tak w ziemię że myślałam, że coś jej złamał. Więc zaczęłam wracać bo właścicieli ni widu ni słychu i odganiać labradora, ale niestety nie sposób ogarnąć jednego niewychowanego i jednego trochę wychowanego psa jednocześnie.. jeszcze ze dwa razy skoczył na nią tak że był skowyt na cały las. Wera uciekała przed Jasiem przede mnie i on ją wtedy dogonił i w pewnym momencie go walnęłam smyczą bo już nie wiedziałam co robić. Spojrzał na mnie zdziwiony i zatrzymał się to mówię chodź Wera, idziemy.. a potem znowu. Więc ja znowu tupię na niego, stoję w "straszącej" pozycji, ale wtenczas Wera pobiegła za bardzo w bok i on mnie też wyminął.. więc znowu dostał po tyłku, byleby jej nie dopadł. Ostatecznie powiedziałam Werze "czekaj" i przegoniłam cholerę machając smyczą, poleciał gdzieś w stronę właścicieli cały uhahany.
Okropna sytuacja. Oczywiście nie walnęłam go metalowym końcem i nie było tak, że go nią tłukłam. Najpierw próbowałam go na biszkopta jakoś skupić na sobie by dał spokój Werze, ale wypluwał. Zresztą przy tym jak unosiłam smycz tak mi ręka drżała, bo ja nigdy w życiu psa nie uderzyłam czymkolwiek, że było to pozbawione 80% mocy ;) ale dało efekt, pies wtedy się uspokajał i stał i się dziwnie patrzył.
Cieszę się, że Wera dalej chciała się z nim bawić gdy odchodziłyśmy więc nie jest to nic, co trzeba by odbudowywać, nie dostała żadnej fobii czy agresji. Ale jak dla mnie tragedia puszczać takiego psa luzem. Do momentu gdy Wera nie przestała skakać na inne psy, abstrakcją było dla mnie pójść na spacer i nie wiedzieć co robi, jak się zachowuje, nie widzieć jej, a przecież mogłaby spokojnie połamać jakiegoś zwierzaka.
Gdyby to na jej miejscu była Happy zapewne by użyła ząbków, ale zakładając, że nie byłaby agresywna, pewnie bym próbowała poskładać mojego połamanego psa do kupy.

Link to comment
Share on other sites

no ja w zimie 2010/11 mialam jeszcze lepsza historie, bo ze straznikami miejskimi.

moj pies starszy byl wtedy w wieku szczeniecym, ja po pracy kolo 18 z mloda na spacer. oczywiscie kucnela na trawniku i sie zlala, a ja zakopalam te siki, zeby nie zostawiac zoltego sniegu.

i nagle idzie dwoch straznikow miejskich i jeden do mnie zaczyna z wykladem, ze po psie sie sprzata. wiec ja, ze owszem, sprzata sie, co zawsze czynie i na dowod wyciagam worreczki (oczywiscie tez czyste). a pan na to, ze widzial, ze zakopalam KUPE. a ja zgodnie z prawda, ze nie, bo mloda tylko sie zlala, wiec kulturalnie zasypalam zolty snieg. a straznik...uwaga "ja dobrze widzialem!!! psy tak nie sikaja!!! tylko robia kupe!!!". wyjasnilam mu, ze to jest suczka, a dziewczynki robia to troche inaczej niz chlopcy i ze jesli chce to moze sobie ten snieg rozkopac i sprawdzic, a my zmywamy sie na spacer i zegnamy.

naprawde widzialam jak snieg rozgarnia butem!!!!

Link to comment
Share on other sites

ja raz przechodziłam koło stoiska na rynku i pan sprzedawca zaczął mi suke odganiać krzycząc i machając ręką na co moja suka zaczęła się rzucać na niego bo się poczuła atakowana, ja od razu spytałam o co mu chodzi a on na to że psy podnoszą noge i wszędzie szczają , obsikują mu stoisko , nie pomogły tłumaczenia że suki nie podnoszą nogi i nie moja suka nie osika mu rzeczy bo on wie lepiej :)

druga sytuacja podobna do sytuacji a nusi , suka zrobiła siku i odchodziłam jak dobiegła do mnie jakaś kobitka i zaczęła się czepiać że nie posprzątałam to jej wytłumczyłam że żeby sprzątać siki to chyba bym musiała z gąbką chodzić .
no ale ludzie są różni.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]nie pomogły tłumaczenia że suki nie podnoszą nogi[/QUOTE]
ja znam suczkę co podnosi :cool3:
[QUOTE]No popatrz popatrz kufa, mój pies nie sika, bo nie podnosi nogi :diabloti: Zwracam go hodowcy, niech mi wymieni na lepszy model, bo dał jakiś felerny :diabloti:[/QUOTE]
u twojego to może by przeszło że mniejszy i to nawet słodkie ale mój nogi na trawie też nie podnosi tylko kuca a spory chłopiec jest toż to wstyd (moja mama kiedyś się mnie zapytała dlaczego on tak czasem sika ):roll:

Link to comment
Share on other sites

a mój prawie zawsze robiąc kurturalnie kupe, podnosi jedną nogę, najlepiej to wygląda gdy traci równowage:)
(ale temat rozmowy się lekko zmienił:)

mam wrażenie że takie starsze babinki zawsze czepiają się tego kogo nie trzeba:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']Wreszcie mam czas odpisać. Że były to słuchaczki Radia M., wiem z wcześniejszej ich rozmowy o nie nadaniu koncesji i jakie to be i że z tego powodu świat zginie, i tak dalej... ;)[/QUOTE]

Na pewno zginie ;) Współczuję towarzystwa jazdy.

A nas dziś napadł wielki (spasiony ale też wysoki) labek bez smyczy, a właściciel wrzeszczał z daleka ale jechał rowerem i nawet nie zsiadł, he he. Byliśmy w nowym miejscu, więc myślałam, że jak odejdziemy z labka terytorium (duuuuuży trawnik) to labek da spokój ale nie dał i dopadł do bidnego Fausta, który stał jak ofiara (on teraz zawsze chce się powąchać i pobawić, zupełnie nie odczytuje intencji innych psów ale też tego nigdy nie potrafił)/ Spaślak wskoczył na niego, złapał zębami i zaczał się wgryzać. Skończyło się jak zwykle, sprayem. Gość mi jeszcze na odchodnym powiedział, że jego pies jest tresowany. Ale nie powiedział, w czym! ;) Mąż zadzwonił na policję i dowidzieliśmy się, że mają codziennie zgłoszenia o dużych psach luzem atakujacych inne psy i proszą o zaangażowanie w kampanię. A co to znaczy, to dowiemy się w poniedziałek. Dzisiaj też trzy mastify napadły psa pewnej pani w lesie i zrobiły z niego marmoladę. Tak wiec problem jest, chociaż w przypadku tych trzech mastifów gaz by już nie pomógł.

Co do sikania, to Bruno sika jak suka, w kucki. Raz albo dwa spróbował podnieść nogę ale nie spodobało mu się. No i sika jak dziewczynka ;) Czasami próbuje znaczyć teren i sika w kucki np. pod latarnią ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...