Jump to content
Dogomania

Majunia ma dom,siostrę Pomidorcię i dwóch wspaniałych braci


jusstyna85

Recommended Posts

QUOTE=jusstyna85;21399236]Ona będąc u Kariny całe dnie ganiała ze sforą psów, jest przyzwyczajona[/QUOTE]

Jejku, więc była puszczana samopas, a nie wyprowadzana na spacery. w takim razie jest oczywiste, że trafiła fatalnie..Nie wyobrażam sobie w ogóle tego, aby ktoś, kto kocha psa i czuje się za niego odpowiedzialny, dopuszczał do takich sytuacji, że gania on ze sforą psów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jusstyna85']Raczej na pewno nie ma szans...[/QUOTE]

Są są szanse, zapewniam. Do dwóch tygodni powinny mi się "przewalić" sprawy domowe i inne i wtedy przyjadę po sunię. Jestem w kontakcie z zastępcą kierownika Justyną-wolontariat, poinformowałam ją, że wezmę psa do siebie, podpisując wszelkie formularze adopcyjne. Jeśli zgodnie z informacjami, jakie uzyskałam sunia jest łagodna do ludzi i nie zaatakuje mojej suni oraz psa, zostanie u mnie do końca swego życia. Myślę o niej codziennie. Po stracie parę tygodni temu mojego ukochanego staruszka Pomponika mogę pomóc następnemu psiemu nieszczęściu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tamb']Agnieszko, cichutko kibicuję i bardzo się cieszę, że do Ciebie trafi. Od naszej ostatniej rozmowy spadł mi kamień z serca.[/QUOTE]
ja też na nią czekam, choć pełna obaw, bo biorę psa " w ciemno", na dodatek mając małe dziecko i dwa swoje stare psy. Poza tym obiecałm sobie, że jeśli nie znajdę domu dla Balonika, (którego mam w podpisie) i od dwóch lat utrzymuję na spółkę z koleżanką w hotelu, to jego zadoptuję, bo z całą pewnością jest bardzo łagodny, Kłopot co najwyżej byłby taki, że pies jest lękliwy, a mój duży samiec mógłby od razu dobrze go nie przyjąć. No a w tej sytuacji, jeśli wezmę Maję, Balonik nadal będzie w hotelu, co finnsowo mocno mnie obciąża. Z drugiej strony on ma tam wspaniałe warunki, bo mieszka w domu i kocha właścicielkę hotelu. a życie Maji po tym, co przeszła, niestety jest okropne.

Link to comment
Share on other sites

nie wiem nic o tym, co się u niej teraz dzieje. Poinformowałam tylko zastępcę kierownika, że gdy tylko dam radę (myślę, że za około dwa tygodnie) przyjadę po nią i prosiłam by pilnować, aby nic się jej nie stało. Zastanawiam się, czy nie ma nikogo z Rudy, kto mógłby podjechać do schroniska i zrobić jej zdjęcia ukazujące jej sytuację?

Link to comment
Share on other sites

Jeśli nie uzyskacie info co z sunią, nie uda się skontaktować ze schronem to ja mogę pomóc-podjadę do schronu i się dowiem, kilkadziesiąt km mam .. . aha, Aga- jeśli sunia napewno do Ciebie pojedzie to czy nie warto poszukać czegoś tutaj na 2 tygodnie? Ja zapytałabym ciocię, ale muszę mieć pewnosc, ze sunia pojedzie, bo ciocia nie może mieć zwierzaka na stałe (na dłużej).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Doda_']Jeśli nie uzyskacie info co z suną, nie uda się skontaktować ze schronem to ja mogę pomóc-podjadę do schronu i się dowiem, kilkadziesiąt km mam .. . aha, Aga- jeśli sunia napewno do Ciebie pojedzie to czy nie warto poszukać czegoś tutaj na 2 tygodnie? Ja zapytałabym ciocię, ale muszę mieć pewnosc, ze sunia pojedzie, bo ciocia nie może mieć zwierzaka na stałe (na dłużej).[/QUOTE]

dla psa po takich strasznych przejściach przerzucanie z miejsca na miejsce jest koszmarem, wiem o tym dobrze. Więc branie jej gdzieś na chwilę chyba nie ma sensu. Okres dwóch tygodni z mojej strony to maksimum. Będę się starać wyrwać wcześniej, ale to nie zależy tylko ode mnie. Gdybyś do niej podjechała, byłoby świetnie, Tylko proszę Cię rób jej zdjęcia przez kraty, nie faworyzuj na oczach innych psów, bo zazdrość w schronisku odczuwana przez te nieszczęsne psy rodzi agresję i mogłyby zaatakować sunię. Nigdy nie zapomnę psa mixa pekińczyka z krakowskiego schronu. To były początki mojego wolontariatu, Robiłyśmy mu zdjęcia poza boksem, poszło ogłoszenie do prasy. Okazało się skuteczne, zgłosił się dobry chętny dom, ale pies go nie dożył. Następnego dnia po wizycie wolontariuszy został zagryziony. Nigdy nie przestałam się winić za to, i nie ma dnia, bym nie myslała o tym malutkim psie i nie wyrzucała sobie, że go nie wyciągnęłam ze schronu choćby do własnej łazienki.

Link to comment
Share on other sites

dzwoniłam dziś do zastępcy kierownika i wiem, że sunia bardzo smutna, podłamana. Ale już udało mi się załatwić transport i teraz tylko błagam los, by sunia okazała się łagodna

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AgaG']dzwoniłam dziś do zastępcy kierownika i wiem, że sunia bardzo smutna, podłamana. Ale już udało mi się załatwić transport i teraz tylko błagam los, by sunia okazała się łagodna[/QUOTE]Może najpierw pojedż się z nią zapoznać osobiście, bo gdyby miało się okazać, że nie spełnia Twoich oczekiwań, to lepiej nie dawać suczce nadziei. Kolejna nieudana adopcja mogłaby ją dobić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Doda_']jakby z transportem nie wypalilo to ja moge sunie zawiezc.[/QUOTE]
Bardzo Ci dziękuję. :) mam nadzieje, że wszystko wypali i sunia już za parę dni będzie ze mną. Szelki naszykowałam już. Mam dwie pary mniejsze i większe, bo dokładnie nie wiem, jaka ona jest. no ale to, czy większa czy mniejsza to nie problem dla mnie. Najważniejsze dla mnie, by nie było problemów z agresją wobec moich psów, no i dziecka oczywiscie. Mam zapewnienia, że sunia jest łagodna i tego się trzymam :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...