Jump to content
Dogomania

Brakuje 270 zł/mies. :( Pomóżcie utrzymać dziką Sabinkę uratowaną przez Ewu.


Recommended Posts

Za tydzień Sabinka opuszcza gościnne progi pani Ewy.

LILUtosi zgodziła się ją przyjąć. Póki ciepło będzie w kojcu początkowo bez kontaktu z psami. 

Boję się jak to przeżyje, ile będzie stresu i regresu ale to dla niej szansa ..

Koszt 600 zł/mies.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 7.07.2023 o 21:24, Poker napisał:

Trzymam mocno kciuki, żeby zmiana dobrze wpłynęła na Sabinkę.

Czy koszt jest z karmą?

Podtrzymuję swoją deklarację 20. złotową dla suni.

Dziękuję. Koszt z karmą

 Lilu uważa, że trzeba zrobić Sabince badania więc koszty na początku będą większe.

Link to comment
Share on other sites

Nie lepiej byliby przenieść ją później, po wakacjach kiedy będzie już miejsce w domu? Dla tej suczki to będzie szok. Nie wyobrażam sobie naszej Meli, że miałaby teraz wylądować w kojcu. Oczywiście to tylko moje prywatne zdanie. Może podpytacie Sowe czy innego mądrego szkoleniowca, czy to na pewno dobre wyjście.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 10.07.2023 o 11:35, Jaaga napisał:

Nie lepiej byliby przenieść ją później, po wakacjach kiedy będzie już miejsce w domu? Dla tej suczki to będzie szok. Nie wyobrażam sobie naszej Meli, że miałaby teraz wylądować w kojcu. Oczywiście to tylko moje prywatne zdanie. Może podpytacie Sowe czy innego mądrego szkoleniowca, czy to na pewno dobre wyjście.

Też się tego boję. Zrozumiałam, że to nie jest kwestia braku miejsca w domu tylko wstępnego izolowania jej od nadmiaru bodźców (gości, zmieniających się psów, itd)

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem deklarowiczką ani osoba decyzyjną, wiec to tylko takie moje przemyslenia. Ona musi nauczyć się własnie życia w domu,żeby ktos ja adoptował i chyba głównie wychodzenia z tego domu na spacery. Z kojca nikt jej nie weźmie chętniej niz z warunków, w jakich jest teraz. Nasze dzikie psy świetnie sobie radzą i radzily (bo Jimmy już nie żyje) w domu. Potem bedzie rozbijać się przy lustrze lub na dźwięk odkurzacza. Skoro ma w kojcu siedziec dopóki bedzie ciepło, to moze to potrwac kilka miesięcy. Koszt bedzie prawie dwukrotny jak dotąd w DT, a szanse na własny dom chyba jednak nie wzrosną. Jej to oczywiście może pasowac, zaszyje się w budzie, bedzie wychodzić, kiedy bedzie cicho, załatwiac się w kojcu kiedy zechce. Jesli psy w wakacaje się zmieniają, co oczywiste przy hotelowaniu włascicielskich, to moze lepiej poczekać do wrzesnia, kiedy w domu sie uspokoi i nie bedzie tylu zmian? 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Jaaga, LILU na początek często bierze psa do kojca, żeby poobserwować jego zachowanie. Dopiero potem wprowadza do domu. Ma swój opracowany system, który u niej się sprawdza. 

Sunia  i tak siedzi w jednym pokoju właściwie izolowana od życia. Załatwia się na podkłady. W kojcu ma szansę załatwić się w naturze,  obserwować otoczenie, nie tylko 4 ściany.

Kolejne 2 miesiące w miejscu gdzie jest, to utrwalanie jej zachowań.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 10.07.2023 o 14:01, Jaaga napisał:

Nie jestem deklarowiczką ani osoba decyzyjną, wiec to tylko takie moje przemyslenia. Ona musi nauczyć się własnie życia w domu,żeby ktos ja adoptował i chyba głównie wychodzenia z tego domu na spacery. Z kojca nikt jej nie weźmie chętniej niz z warunków, w jakich jest teraz. Nasze dzikie psy świetnie sobie radzą i radzily (bo Jimmy już nie żyje) w domu. Potem bedzie rozbijać się przy lustrze lub na dźwięk odkurzacza. Skoro ma w kojcu siedziec dopóki bedzie ciepło, to moze to potrwac kilka miesięcy. Koszt bedzie prawie dwukrotny jak dotąd w DT, a szanse na własny dom chyba jednak nie wzrosną. Jej to oczywiście może pasowac, zaszyje się w budzie, bedzie wychodzić, kiedy bedzie cicho, załatwiac się w kojcu kiedy zechce. Jesli psy w wakacaje się zmieniają, co oczywiste przy hotelowaniu włascicielskich, to moze lepiej poczekać do wrzesnia, kiedy w domu sie uspokoi i nie bedzie tylu zmian? 

Doskonale rozumiem Twoje obawy, zapytałam Sowy może tu przyjdzie.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 10.07.2023 o 14:15, Poker napisał:

Jaaga, LILU na początek często bierze psa do kojca, żeby poobserwować jego zachowanie. Dopiero potem wprowadza do domu. Ma swój opracowany system, który u niej się sprawdza. 

Sunia  i tak siedzi w jednym pokoju właściwie izolowana od życia. Załatwia się na podkłady. W kojcu ma szansę załatwić się w naturze,  obserwować otoczenie, nie tylko 4 ściany.

Kolejne 2 miesiące w miejscu gdzie jest, to utrwalanie jej zachowań.

Tylko sprostuję, że sunia nie siedzi w jednym pokoju . Porusza się po całym domu. Teren ma ograniczony jedynie w czasie wyjść opiekunki. Nie siedzi wtedy sama tylko z jednym staruszkiem. Nie gryzie tam już dawno scian.

Link to comment
Share on other sites

Nie liczyłabym na adopcję - ani z jednych, ani z drugich warunków. Pies, który choć trochę nie nauczył się człowieka w szczenięctwie, pozostanie dzikim albo na pół dzikim zwierzątkiem.  Na ostatnich fotkach suka wyraźnie sygnalizuje obawę przez kontaktem - nie bała się aż tak bardzo, aby ugryźć, ale na pewno dotyk jej nie cieszył. 

Kochane Panie, w przypadku takiego strachulca to jest wróżenie z fusów. Może - ale tylko może - kontakt z jakimś dobrodusznym psem samcem związanym bardzo z opiekunką i jednocześnie zachęcającym suczkę do takiego kontaktu byłby pomocny, na zasadzie przekazu pies-pies. Jeśli w nowym miejscu jest taki pies - to może - nie na pewno - byłaby szansa na zmianę na plus.

Mogę zasugerować tylko jedno - podejmijcie decyzję najlepszą dla ludzi. Bo szansa na zmianę na lepsze jest tak samo prawdopodobna, jak możliwość zmiany na gorsze.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 10.07.2023 o 14:15, Poker napisał:

Jaaga, LILU na początek często bierze psa do kojca, żeby poobserwować jego zachowanie. Dopiero potem wprowadza do domu. Ma swój opracowany system, który u niej się sprawdza. 

Każdy ma swoje sposoby, ale trzeba by stale przy tym kojcu siedzieć, żeby wiele zauważyć, a pies w kojcu i tak może zachowywać się całkiem inaczej niż w domu. Spędziłam wiele godzin leżąc z Jimmim w budzie, kiedy do nas trafił, a poprawa funkcjonowania nastąpiła dopiero w domu .

Przy doświadczeniu z dzikimi psami i  innymi oswajanymi zwierztami myślę podobnie jak Sowa.

Przyznam, że dołujące dla mnie było to, że ona nie wyjdzie do ogrodu, nie nacieszy się wolnością poza murami domu, ale przy takiej opcji zastanawiałabym się, gyby pies był pod moją opieką. 

Niektórzy tu znają nasze perypetie z Zoją.  Pojechała do doświadczonego szkoleniowca z powodu dominacji objawiającej się agresją. U nas szefuje całym domem. Tam obserwację z 14 dni przedłużono do miesiąca, bo w kojcu nie było z nią żadnego kontaktu i nie dala podejść. Totalnie odleciała ze stresu. Potem nie potrafiono korygować jej zachowań, bo w kojcu zachowywala sie diametralnie odmiennie. Fachowiec orzekł, że to pies nie nawiązujący relacji z człowiekiem. Kiedy wróciła, to  najpierw byla calkiem odleciana, w mega traumie. Jak zorientowala sie, ze szkoleniowiec pojechał, a klatka i kojec to przeszlosc, nie chciała schodzić mi z kolan i stale się przyklejała. Nawet na siku bała się wyjść dalej, żeby przypadkiem znowu nie wylądować w kojcu. W tym przypadku kojec i obserwacja to była totalna porażka. Pies stracił tylko 2,5 mies. z życia. 

Wiecie już po jakim czasie miałaby z kojca trafić do domu? 

Gdybym to ja miała podejmować decyzje, to zorientowałaby się najpierw,  czy ktoś dorzuci się do deklaracji, żeby ogarnąć jej sytuację finansową. Jak poprawy funkcjonowania nie będzie, to już nie będzie powrotu do tańszej opcji opieki.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 10.07.2023 o 21:24, Tyśka) napisał:

A w ogóle jest możliwość, aby została u Pani Ewy? Z tego co zrozumiałam sytuacja też podyktowała te zmianę. Chyba nie ma nad czym się zastanawiać. 

 

Wydaje się, że u pani Ewy nastąpiła stabilizacja i nie wiadomo jak osiągnąć postęp. Zmieniamy miejsce licząc na to, że Lilutosi ma duże doświadczenie i być może niektóre lęki zdoła zniwelować. 

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich.

Aby rozwiać wszystkie wątpliwości, poruszę parę kwestii.  Taka sunia to duży kłopot dla wszystkich, no może oprócz osób które wsadzą ją do kojca i niech siedzi. Dla mnie to też duży problem. Wole w tej cenie (pamiętajcie że mam działalność legalną) przyjąć normalnego psa a nie ślęczeć godzinami przy nim i wystawiać ręce do kąsania. Więc jeśli zdecydujecie że nie przyjedzie to na bank się nie obrażę. Nie przepadam też za formą dogomanii gdzie każdy na odległość jest mądrzejszy i często słowo pisane jest interpretowane inaczej niż nadawca by sobie tego życzył.  Z tego też powodu zaglądam tu sporadycznie.  Oczywiście też z powodu braku czasu. Wolę zrobić dodatkowy spacer lub pobawić się na ogrodzie z psami niż sprzeczać się ciągle o to samo. Chętnie przyjmuję konstruktywną krytykę ale nie będę tolerować bicia piany. 

A teraz kwestia Sabinki. Tak jak mówiłam już aldrumce, i tak jak pisze Sowa, są psy które nigdy nie będą normalne, które nie doświadczyły na odpowiednim etapie życia bodźców, nauki, socjalizacji a do tego nałożył się zwyczajny charakter psa. Są dzieci, które nie wyobrażają sobie życia bez przytulania i bliskości ale są też takie które nie lubią dotyku. Jeśli nałożymy te dwie rzeczy na siebie mamy dzikiego psa i przemówienie do niego w jakiejkolwiek formie nie przyniesie pożądanych skutków. Mogą się jedynie adoptować do warunków im danych. Jeśli pies ma naturalną potrzebę kontaktu a tylko złe doświadczenia definiują jego zachowanie, wtedy praca przynosi skutki. Na dziś nie mam odpowiedniej wiedzy co do Sabinki bo jej nie widzę. Wnoszę po opisach że niestety mamy tą pierwsza wersję. Żeby to zweryfikować muszę zobaczyć ją i poobserwować w różnych sytuacjach. Może się zdarzyć że i ja nie za wiele wskóram. Lata pracy z psami nauczyły mnie pokory i cierpliwości. 

Kolejna kwestia kojca. Stosuje kojec z różnych względów. Przede wszystkim na początek kwestia wyciszenia psa. Odcięcia go maksimum od dodatkowych bodźców. Już same przeniesienie go do innego miejsca, ludzi jest dla takiego psa przeogromnym stresem, dorzucenie do tego walki o miejsce w stadzie oraz dodatkowe bodźce związane z obcymi ludźmi których na dziś się boi jest barbarzyństwem. Druga kwestia to kwestia bezpieczeństwa, nie mam czasu na gonienie psa po ogrodzie za nim poukłada sobie w głowie gdzie ma wracać. Pkt 3 dotyczy bezpieczeństwa mojego stada czyli kwarantanna. I pkt 4 - za nim mieszam psy pozwalam mu przesiąknąć miejscem i zapachami, po jakimś czasie jest traktowany jak swój. I na koniec - praca z psem na małej powierzchni - nie osaczać ale też dać mu szanse na jakąkolwiek reakcję zwrotną. 

 

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

LILU, dobrze, że wyjaśniłaś o co chodzi.

Miałam kiedyś w DT Gryzeldę/ Gigę. Była  u nas 15 miesięcy z miesięczną przerwą na wakacje u Anecik.

Na początku gryzła. Do psów była łagodna. Do nas z własnej woli , ani zawołana nigdy nie podeszła. Reagowała na imię, machała ogonkiem , ale na dystans.

Znalazła DS z panią, u której tak się zachowywała jak u nas. Pani była szczęśliwa, że ma nie narzucającego się psa, że ma do kogo mówić, wychodzić na spacery i dającego się miziać psa kiedy pani tego chciała.

Mój stareńki geograf mówił, że na każdy garnek znajdzie się pokrywka. I  życzę tego Sabince.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...