Jump to content
Dogomania

Psy srają gdzie popadnie


Jagoodkaxd

Recommended Posts

[quote name='Martens']Łatwo Ci oceniać, skoro masz pod samym blokiem choćby zwykłe śmietniczki, u mnie już nawet tego nie ma :evil_lol: A mój rozsądek i higiena osobista nie pozwalają mi przechowywać psich kup w śmietniku w kuchni.[/QUOTE]
Kawałek jest do tego psiego śmietniczka, dlatego nie oszukujmy się, że muszę się trochę porozciągać, zanim tam dojdę.
Nikt ci nie każe wyrzucać psich kup do śmietnika w kuchni - wystarczy wyrzucić do zwykłego śmietnika.
A nawet, jeśli tego nie ma, to złap "śmieciarzy" (za przeproszeniem) i daj im osobiście tę kupę.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 842
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ja nadal namiętnie i z pasją sprzątam kupy po moim psie. Coraz częściej jednak mam ochotę rzucić to całe 'sprzątanie dla idei' w cholerę.

Wczoraj sypnęło u nas śniegiem, wszystko dookoła białe, świeżutkie... Tylko pozornie. Pod warstwą świeżego śniegu tysiące kup, których nie widać. Straciłam nawet już rachubę, ile razy wczoraj w to ustrojstwo wdepnęłam. Serce aż się raduje, jak pomyślę co za piękny widok czeka mnie, gdy śnieg stopnieje - chodniki, ulice, trawniki...Nasrane wszędzie gdzie się da.

Na moim osiedlu nie ma usprawiedliwienia do niesprzątania - śmietników (takich zwyczajnych, nie psich) mniejszych, większych do wyboru do koloru. Gdyby ich nie było to machnęłabym ręką na to całe sprzątanie. I wiesz Sertralinum,raczej bym się nie skusiła na czekanie na śmieciarzy, którzy podjeżdżają do nas raz dziennie, specjalnie po to by wręczyć im kolekcję kup mojego psa z kilku spacerów ;).

Ehh, przechodzę lekki kryzys.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='corrida']Ja nadal namiętnie i z pasją sprzątam kupy po moim psie. [B]Coraz częściej jednak mam ochotę rzucić to całe 'sprzątanie dla idei' w cholerę[/B].

Wczoraj sypnęło u nas śniegiem, wszystko dookoła białe, świeżutkie... Tylko pozornie. Pod warstwą świeżego śniegu tysiące kup, których nie widać. Straciłam nawet już rachubę, ile razy wczoraj w to ustrojstwo wdepnęłam. Serce aż się raduje, jak pomyślę co za piękny widok czeka mnie, gdy śnieg stopnieje - chodniki, ulice, trawniki...Nasrane wszędzie gdzie się da.

Na moim osiedlu nie ma usprawiedliwienia do niesprzątania - śmietników (takich zwyczajnych, nie psich) mniejszych, większych do wyboru do koloru. Gdyby ich nie było to machnęłabym ręką na to całe sprzątanie. I wiesz Sertralinum,raczej bym się nie skusiła na czekanie na śmieciarzy, którzy podjeżdżają do nas raz dziennie, specjalnie po to by wręczyć im kolekcję kup mojego psa z kilku spacerów ;).

Ehh, przechodzę lekki kryzys.[/QUOTE]

Oglądam wasz wątek i jestem tego samego zdania tylko... ze skutkiem. Od dlugiego czasu sprzatalam po swoim psie, wszędzie gdzie się dalo co by się nie narazic strazy miejskiej, jednak po jakims czasie zauwazylam ze to nie ma kompletnie sensu - ludzie z wiekszymi psami nie sprzataja, duzo syfu, błota, kup a ludzie z miniaturami latają z woreczkiem za psem. A dookola bloków syf, szkła z butelek, szkła na placach zabaw dla dzieci - ja ze swoim psem chadzam raczej w miejsca gdzie nikt sie niebawi, nikt nie wdepnie a i tak czepili się mnie sąsiedzi którzy psa niemają ale jak idzie inny sasiad z psem wielkiej rasy to ani slowa o kupach czy czasem jak nawet widzialam agresji psa i latanie luzem po osiedlu.

Link to comment
Share on other sites

Gdy moja córka była malutka i z radością wbiegała w każdą trawkę (a buciki miały "traktorki" - bardzo "fajne" do czyszczenia), to na co dzień dyszałam chęcią zemsty i pragnęłam powywieszać wszystkich psiarzy na latarniach (a przynajmniej zabronić utrzymywania psów w blokach). Dlatego sprzątam i będę sprzątać - nie umiałabym spojrzeć w oczy tym młodym matkom, które mijam na osiedlu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Gdy moja córka była malutka i z radością wbiegała w każdą trawkę (a buciki miały "traktorki" - bardzo "fajne" do czyszczenia), to na co dzień dyszałam chęcią zemsty i pragnęłam powywieszać wszystkich psiarzy na latarniach (a przynajmniej zabronić utrzymywania psów w blokach). Dlatego sprzątam i będę sprzątać - nie umiałabym spojrzeć w oczy tym młodym matkom, które mijam na osiedlu.[/QUOTE]

Nie rozumiem jednego - dlaczego pragnęłaś "zabronić utrzymywania psów w blokach"? Widzisz w tym coś złego, małą przestrzeń życiową? Nie wiem, czy wiesz, ale ogród to tylko dodatek do psiego życia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sertralinum']Nie rozumiem jednego - dlaczego pragnęłaś "zabronić utrzymywania psów w blokach"? Widzisz w tym coś złego, małą przestrzeń życiową? Nie wiem, czy wiesz, ale ogród to tylko dodatek do psiego życia.[/QUOTE]

Mój pies, z adhd, mieszka w domu z ogrodem, i bardzo rzadko z ogrodu korzysta :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sertralinum']Nie rozumiem jednego - dlaczego pragnęłaś "zabronić utrzymywania psów w blokach"? Widzisz w tym coś złego, małą przestrzeń życiową? Nie wiem, czy wiesz, ale ogród to tylko dodatek do psiego życia.[/QUOTE]
Wtedy zrobiłabym wszystko, żeby pozbyć się psich kupsk z trawników. Gdyby ludzie sprzątali, to nie nachodziłyby mnie takie kryminalne myśli, jak wieszanie psiarzy na latarniach ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sertralinum']Kawałek jest do tego psiego śmietniczka, dlatego nie oszukujmy się, że muszę się trochę porozciągać, zanim tam dojdę.
Nikt ci nie każe wyrzucać psich kup do śmietnika w kuchni - wystarczy wyrzucić do zwykłego śmietnika.
A nawet, jeśli tego nie ma, to złap "śmieciarzy" (za przeproszeniem) i daj im osobiście tę kupę.[/QUOTE]

Trochę się nie zrozumiałyśmy. Ja generalnie sprzątam.
Ale poddaję się czasami - kiedy tak jak ostatnio mam ponad 38 gorączki, jest ciemno, zacina mi w gębe śnieg, idę 200 m do sąsiedniego bloku, gdzie jeszcze rano był jedyny na kilka bloków śmietnik, i odkrywam, że już go nie ma, bo gnoje ukradli żeby sprzedać na złom. I w takiej sytuacji, kiedy ta kupa nie leży na placu zabaw czy na chodniku, zostawiam ją tam, gdzie była złożona. I nie uważam tego za swoje chamstwo - to że ta kupa zostaje na trawie to wina administracji osiedla, która nie robi NIC, żeby umożliwić sprzątanie po psach w jakimś ludzkim wydaniu; jedyne co robi to wywiesza kartki na temat sprzątania i smyczy, czego i tak nikt nie egzekwuje.
I nie sądzę, żeby te kilka niesprzątniętych kup miesięcznie po moich psach zagnoiło szczególnie moje osiedle, skoro jest na nim jakieś 20 bloków, w każdym sporo psów, a sprzątają łącznie ze mną teraz 2 osoby...

Link to comment
Share on other sites

Ja mam sposób na kupy, gdy w okolicy brak śmietnika - zakrywam je liśćmi, trawą czy piaskiem i przydeptuję tak, by nikt nie mógł w nie wdepnąć, szybciej się też rozłożą. Oczywiście, to nie idealny sposób, ale robię tak odkąd kiedyś szukałam śmietnika i w promieniu kilometra znalazłam jeden na ulicy - przy wyrzucaniu dostałam opieprz z góry na dół, iż jest to śmietnik prywatny :p Teraz mam cztery psy (z tymczasem) i jakoś nikt się nie czepia, więc chyba sąsiedzi (po 5 latach) w końcu zauważyli, że zbieram :diabloti: To już sukces, miałam dość słuchania pretensji ludzi, którzy potem wychodzą na ploteczki z właścicielami biegających luzem kundlowatych i jakoś im nic nie mówią na ten temat :roll:

A o ludzkich pozostałościach mogłabym całe wypracowania pisać :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens'] Widać muszę zmienić "imidż" na drastyczny i psy na jakieś z listy :p[/QUOTE]

no przecie takiego już posiadasz... W naszej regionalnej tv puszczali reportaż o tym jak amsztaf pogryzł psa. Ozdobione to było wypowiedziami pewnego weterynarza nt. agresywnych ras z listy. W tle upiorna muzyka i zbliżenie kamery na tablice z rysunkami ras, a konkretnie na...tadam! STAFFIKA :evil_lol:.

Kilka dni temu zatrzymała się przy mnie pewna starsza kobieta i zaczęła się zachwycać tym, że sprzątam kupę po psie. Czułam się normalnie jak jakiś bohater :cool3: :loveu:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='corrida']no przecie takiego już posiadasz... W naszej regionalnej tv puszczali reportaż o tym jak amsztaf pogryzł psa. Ozdobione to było wypowiedziami pewnego weterynarza nt. agresywnych ras z listy. W tle upiorna muzyka i zbliżenie kamery na tablice z rysunkami ras, a konkretnie na...tadam! STAFFIKA :evil_lol:.
[/QUOTE]

Ale mój pies to dopiero szczeniak tego Amsztafa to jeszcze niegroźny, można mi dokuczać :evil_lol:

Mnie dwa razy pochwalono, raz starsza pani sąsiadka z mojej klatki (która nie obcyndalając się uprzejmie zwraca uwagę również swoim starszym paniom koleżankom jak po yorczku nie sprzątną :)), drugi raz mamy na placu zabaw; co prawda nie powiedziały nic głośno, ale jak pies zrobił kupkę za płotkiem placu zabaw, a ja ją pozbierałam, to patrzyły na mnie jak na boskie objawienie :evil_lol: więc mogę chyba liczyć za wyrazy uznania :)

Link to comment
Share on other sites

"Mam nadzieję, że teraz będę miała święty spokój."

Nadzieja matką głupich. Facet może i się rano wystraszył, ale podlał sobie widać dla kurażu i nabrał odwagi...
Natknęłam się na niego wychodząc z Bucem. Zbulwersowany jak wszyscy diabli, z wielkim wyrzutem, zaczął perorować do mnie, jak mogłam się tak podle zachować, żeby wezwać na niego policję! :-o Przecież on grzecznie zwracał mi uwagę (o ile podniesiony głos i wieczne nieuzasadnione pretensje można za takowe uznać), przecież on zna całą moją rodzinę (chodził z moją daleką ciotką do szkoły:cool3:), i że... to ja go nękam! Podszedł do mnie na jakieś 10 cm i zawiało tak gorzelnią, że mało nie padłam. Powiedziałam, żeby się odsunął, bo jest pijany i żeby zostawił mnie w spokoju. Wytłumaczył mi się, że wypił piwo :cool3: i dalej jazda swoje, że on mi pokaże, że wszyscy sąsiedzi są przeciwko mnie (dziwne tylko, że nikt nigdy nie miał do mnie pretensji o psy, nawet ludzie z mojej klatki, którzy mają małe dzieci), i że on doprowadzi do tego, że mój pies będzie chodził w kagańcu, bo on wie co to za rasa, i on na razie jeszcze jest mały, ale później to zobaczę... Poszedł gdzieś w cholerę, chyba do osiedlowego sklepu.
Poszłam się przejść, cała się trzęsłam z nerwów, wracam, a on pod blokiem i od nowa... Że on ma świadków, że moje psy srają wszędzie; że ten pies co go mam to na razie jest młody, ale jak skończy 2 lata, to będzie taki agresywny, że z domu z nim nawet nie wyjdę, i najlepsze - że tą torebkę do sprzątania rano miałam tylko raz, na pokaz :-o Oczywiście nadal niemal na mnie właził i chuchał, aż szlag ciężki mnie trafił i rozdarłam się na cały głos, żeby dziad p*** się odsunął, bo dostanie gazem po mordzie. Pomogło, odsunął się oburzony jak wszyscy diabli i zrejterował do domu mamrocząc pod nosem, czego to ja nie zobaczę. Chryste.

Umówiłam się na jutro na rozmowę z dzielnicowym.
Co ja mam z tym idiotą zrobić? :-( Staję na uszach, żeby moje psy nikomu nie przeszkadzały, nie puszczam ich pod blokiem, sprzątam dosłownie jak ta jedyna naiwna pośród brudasów i co z tego mam? Starego świra na głowie, który twierdzi, że chodzę z torebeczką na pokaz i sprzątam specjalnie jak on idzie... Pochlebia sobie :roll:
To jakiś straszny typ, taki dziadek pseudo-inteligencik, ani razu nie przeklął w rozmowie ze mną, oficjalny do bólu, a widać przy tym, że sfrustrowany jak wszyscy diabli, nie wiem, żona mu nie daje czy wiecznie chlać mu się chce?
Do jednego delikwenta, który wydzierał się do mnie po pijaku, wysłałam TZta - powiedział kulturalnie co myśli o jego zaczepkach i skończyło się jak nożem uciął. Tutaj jak tak zrobię, to coś czuję, że będziemy mieli policję na karku ze skargą o groźby karalne albo coś na podobę, że TZ chciał pobić staruszka - taki typ. Ale przecież nie mogę tak tego zostawić i wychodzić 3 razy dziennie z psami sztywna z nerwów, że się na niego natknę :roll: i znowu wysłuchiwać ciosania na głowie kołków za coś, czego nie robię.
Macie jakiś pomysł? Bo mi już się skończyły. Kulturalne tłumaczenie jak się sprawy mają jest jak gadanie do słupa, bo on wie lepiej, rozmowa z policjantami była dla niego wielką zniewagą, TZta nie wyślę, bo będzie tak jak pisałam... Skończyły mi się pomysły.
Boję się, że nakręci na mnie wszystkich sąsiadów; swoją drogą Ci jego świadkowie i "sąsiedzi przeciwko mnie" to raczej pic na wodę, bo wiem jacy są ludzie - mi przytakną, jemu przytakną, a tak naprawdę mają to wszystko gdzieś, najwyżej jeszcze się pośmieją w domu... Ale to nie jest przyjemne, szczególnie, że z psami wychodzić jakoś muszę, nie teleportuję się na łąki; najgorsze jest to, że to nie jest wynajęte mieszkanie, które mogę sobie ot tak zmienić, tylko moje własne, w którym spędzę jeszcze pewnie dobre kilka lat :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']A porozmawiać z dzielnicowym i powiedzieć mu, że złożysz doniesienie na policję, że facet Cię nęka i nie czujesz się bezpiecznie, jak go spotkasz? Może on jak pogada z dziadkiem, to coś więcej da?[/QUOTE]

Problem w tym, że facet już dziś rano nawydzierał się na mnie w momencie, kiedy sprzątałam po psie (!)... Zadzwoniłam na policję i poszli wtedy z panem porozmawiać (to było w poście wyżej, który przez pomyłkę mi się usunął), i efekt jest taki jak widać. Jeszcze w trakcie tamtej rozmowy z policją na klatkę wyszła jego sąsiadka, która powiedziała, że widzi często jak sprzątam po psach - a on teraz z uporem maniak twierdzi, że rano posprzątałam tylko na pokaz. Facet naprawdę ma jakiś problem ze sobą, i wygląda na to, że zostałam jego ścierką do wylewania pretensji do całego świata za wszystkie psie kupy, psy na osiedlu, itd itp...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Problem w tym, że facet już dziś rano nawydzierał się na mnie w momencie, kiedy sprzątałam po psie (!)... Zadzwoniłam na policję i poszli wtedy z panem porozmawiać (to było w poście wyżej, który przez pomyłkę mi się usunął), i efekt jest taki jak widać. Jeszcze w trakcie tamtej rozmowy z policją na klatkę wyszła jego sąsiadka, która powiedziała, że widzi często jak sprzątam po psach - a on teraz z uporem maniak twierdzi, że rano posprzątałam tylko na pokaz. Facet naprawdę ma jakiś problem ze sobą, i wygląda na to, że zostałam jego ścierką do wylewania pretensji do całego świata za wszystkie psie kupy, psy na osiedlu, itd itp...[/QUOTE]

No właśnie dlatego może groźba złożenia doniesienia go nieco ostudzi? Szczególnie, że przecież nie możesz czuć strachu, wychodząc pod blok... Pół biedy wychodząc z psami, ale jak wyjdziesz sama, to też Ci nie przepuści - możesz wspomnieć, że nie wiesz, czego możesz się spodziewać, że się go obawiasz, że narusza Twoją godność i przestrzeń osobistą. Na pewno nie można tego zostawić... Bo facet się tylko rozochoci.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WATACHA']A może udawaj, że go nie widzisz, nie słyszysz.Traktuj jak powietrze, to lepiej działa niż jakiekolwiek rozmowy lub kłótnie.[/QUOTE]

Tego próbowałam rok temu, na samym początku. Ja nic, a on dalej swoje, miałam wrażenie, że wtedy wręcz się rozbestwiał.

[quote name='ladySwallow']Na pewno nie można tego zostawić... Bo facet się tylko rozochoci.[/QUOTE]

No teraz już się przekonałam... Pytanie tylko co zrobić, bo wizyta mundurowych najwyraźniej go jeszcze nakręciła, i w pogróżkach wyraża pełną gotowość bojową, z wymuszeniem na mnie spacerów z psami w kagańcach, i umileniem życia sąsiedzkiego w ogóle.
Ja już w zeszłe lato po kilku potyczkach słownych z nim wychodziłam z domu sztywna z nerwów czy się na niego natknę; zimą go praktycznie nie widywałam i było ok, ale jak widać wystarczyło go po prostu spotkać kiedy pies kucał, a co będzie w lato, jak będzie sterczał wieczorami pod blokiem to już strach pomyśleć :roll:

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że to, że może się nad Tobą znęcać, jeszcze go nakręca. Może przejdź się po sąsiadach, zapytaj co o tym sądzą - skoro są Tobie przyjaźni i pozytywnie do Ciebie nastawieni, to może choć wspomogą dobrym słowem - możesz powiedzieć, że się go boisz. A myślę, że nakreślenie sprawy dzielnicowemu oraz złożenie doniesienia będzie o tyle dobre, że jeśli kiedyś przejdzie do rękoczynów (tfu tfu tfu, niby kulturalny, ale i takie właśnie stare babki najczęściej potrafią kogoś szarpać na ulicy) albo do powazniejszych wykroczeń, będziesz miała "zrobione plecy" - że już o tym donosiłaś, że dawałaś znać o sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

Dziwny gość, on tylko do Ciebie się czepia czy do innych również?Ja to raczej spokojna jestem i mógł by mi tak sobie gadać do usranej śmierci.No, ale ile można w końcu pewnie bym się mężowi poskarżyła, ale jak mówisz nie możesz.Nie wiem, nigdy aż takich wytrwałych nie znałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']A myślę, że nakreślenie sprawy dzielnicowemu oraz złożenie doniesienia będzie o tyle dobre, że jeśli kiedyś przejdzie do rękoczynów (tfu tfu tfu, niby kulturalny, ale i takie właśnie stare babki najczęściej potrafią kogoś szarpać na ulicy) albo do powazniejszych wykroczeń, będziesz miała "zrobione plecy" - że już o tym donosiłaś, że dawałaś znać o sytuacji.[/QUOTE]

Z tą właśnie myślą zadzwoniłam dziś na policję, bo facet rano mnie nie wyzwał ani na mnie nie właził, tylko sobie wykrzykiwał pretensje, ale chciałam pokazać, że sobie tak radośnie używał na mnie nie będzie, i żeby było jakieś świadectwo na przyszłość.

Co do sąsiadów nie wiem, bo wiadomo, że ludzie potrafią się do Ciebie uśmiechać, a za plecami obrobić tyłek, ale jest przynajmniej kilka osób w bloku których na pewno nie posądziłabym o jakieś pretensje do mojej osoby. Pomyślałam o zebraniu podpisów od sąsiadów, przynajmniej w mojej klatce (mieszkam w 2-klatkowcu, facet urzęduje w klatce obok), na temat uciążliwości (czy raczej jej braku) moich psów, ale nie wiem na ile to ma sens i na ile wypali, bo ludzie moga miec opory, żeby się dziadowi nie narazić - on tu mieszka chyba długo, ja raptem półtora roku. Nie wiem, ciężka sprawa.
Swoją drogą jego ostatnie wyrzuty do mnie były rozbrajające - jak ja mogłam się tak zachować, wezwać na niego policję, przecież on na mnie policji nie wzywał! Ciekawe z jakiego powodu miałby wezwać - że idę po jego chodniku? :razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WATACHA']Dziwny gość, on tylko do Ciebie się czepia czy do innych również?Ja to raczej spokojna jestem i mógł by mi tak sobie gadać do usranej śmierci.No, ale ile można w końcu pewnie bym się mężowi poskarżyła, ale jak mówisz nie możesz.Nie wiem, nigdy aż takich wytrwałych nie znałam.[/QUOTE]

Nie widziałam, żeby kiedykolwiek zaczepił kogoś poza mną, mimo że nikt tu po psach nie sprząta, ciągle ktoś z psami łazi i naprawdę miałby się do kogo rzucać. On uparcie twierdzi, że zwraca uwagę wszystkim - coś nie chce mi się wierzyć.
Gdybym się emocjonowała każdym, kto się do mnie odzywa, to już bym była w wariatkowie, ale ten facet jest wybitny, czepia się już koło roku, i nie pomaga brak reakcji, moje sprzątanie, to że przestałam wychodzić za blok tu gdzie ma okna, żeby nie miał się czego czepiać. Dalej swoje, jak katarynka. Ja mówię, żeby się odpatyczkował, bo sprzątam, on że ja wcale nie sprzątam, bo on nie widział, a jak raz widział, to było na pewno tylko na pokaz :roll: Ręce opadają i... odechciewa się sprzątać, skoro ludzie wypuszczający psy na osiedle, żeby srały po wszystkich trawnikach mają święty spokój, a ja zbieram kazania za całe osiedle brudasów.
Przypuszczam, że uczepił się do mnie, bo mam DWA psy - czysta patologia, ktoś w JEGO bloku trzyma dwa śmierdziele; no i jestem młodą kobietą, mam raptem 24 lata i mimo że jestem wysoka, podobno na tyle nawet nie wyglądam. Do karka z pitem się nie odezwie, bo by dostał w łeb albo jutro miał porysowane auto; do dziadka w swoim wieku z pieskiem też, bo pewnie nie wypada i tamten by go wyśmiał z sąsiadami, za to ja jestem idealnym celem, kobieta, młoda, mieszka tu krótko... To huzia na Józia :roll:

Link to comment
Share on other sites

A ja juz nie wiem, co robic... Wyszlam dzisiaj rano z Mikra przed praca na spacer fizjologiczny. Niestety, jest jeszcze snieg i sucz sie nie przebije na trawnik, wiec zalatwiala sie na chodniku (z boku). Za mna szla jakas grupka dzieci i dwie mamuski. No i oczywiscie slysze: Fuj, co to jest, zeby pies sral ;) i po nim nie sprzatac. Akurat skonczyly mi sie "psie worki", ale nic to, zbieram wiec odchody w chusteczke. Myslalam, ze bedzie ok, ale nie... Kolejny komentarz: Jak mozna g***a z ziemi podnosic! To obrzydliwe! No i powiedzcie, jak tu takim dogodzic?

P. S. Przepraszam za brak polskich znakow, w pracy nie mamy takich luksusow ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...