Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Dokładam się także w razie jakiegoś hotelu/dt. Duży ten piesek? Mały? Może go na tymczas wziąć...ale do tego musiałabym mieć więcej informacji...

Posted

niedobrze :((( 

Zadzwonię do tej babki z TOZu, ale to potworne żeby pies w takim stanie tyle się męczył:/

 

edit: dzwoniłam, póki co bez skutku. Ale ludzie także mają własne kłopoty i życie więc może ktoś oddzwoni...

 

 

Posted

No to spróbuję dziś jeszcze, ale marnie to wygląda. Pies ma pecha być w jakimś trójkącie bermudzkim pomocy zwierzętom w Polsce...Cud, że założycielka wątku go w ogóle wypatrzyła tam. 

Posted

Próbowałam, jeszcze wieczorem zahaczę. Ale nikt nie odbiera na wszystkich 3 numerach. Jak mówię, to może nie być nic dziwnego - ludzie pracują w tych godzinach

Posted

Madie, jeśli dzwonisz w godzinach ranno-popołudniowych to mogą pracować. W TOZ-ach są dyżury i wtedy muszą odbierać telefony.  Na ich fb nie ma żadnej informacji o takim psiaku.

Posted

Gorzej niż kiepsko...Ja zajrzałam ponownie i się okazało,że byłam na fb ale oddziału w Ełku. O dyżurach, telefonie do TOZ-u w Suwałkach na ich stronie internetowej nic nie ma, poza odesłaniem w razie potrzeby do Straży Miejskiej, Straży Pożarnej, Inspekcji Weterynaryjnej....i podane telefony do tych służb a o działaniu i kontakcie z TOZ-em to jest e-mail i adres siedziby, czyli listowny...

Jeśli trzcinka111 nie będzie w stanie go zlokalizować i przetrzymać do chwili zorganizowania mu transportu do dt to pies odejdzie w jakimś rowie, samotnie za TM....Trzcinko111, skąd ten wpis,że można dzwonić do pani z TOZ-u w sprawie tego biedaka?.

Posted

To ja podałam na 1 stronie wątku nr.tel do osób,które działają w tym TOZie.Podano mi je na FB.

Jestem w kontakcie z TOZ w Suwałkach przez FB.TOZ ma dostęp do wątku. trzcinka111 bardzo proszę zadzwoń pod te wskazane numery.Dziewczyny czekają na bliższą informacje o psie,głównie chodzi,gdzie konkretnie psiak przebywa.Aby mu pomóc trzeba to wiedzieć.

500 088 497 - Krystyna

502 534 787 - Monika

504 050 828 - Zosia

A to jest ich strona na FB:

https://www.facebook.com/TOZSuwalki/?pnref=story

Posted

To poczekamy na trzcinkę111,...Trzcinka111 napisała wcześniej, że sms-owała z kimś z TOZ-u i ta pani obiecała coś zrobić...Czyżby nie wskazała TOZ-owi miejsca przebywania psa?...

Posted

Proszę czytać ze zrozumieniem....

14 lutego byłam w swojej rodzinnej miejscowości i pies był. Dzwoniłam do kobiety z Fundacji Zwierzęta Niczyje i odp - nie pomoże.

Dzwoniłam na te 3 podane numery i odebrała tylko jedna osoba - 504 050 828 - Zosia - i też odp że nie pomoże.

Przecież pisałam, że usłyszałam, że to organizacje prospołeczne, że nie mają możliwości, okazji, chęci, że od tego jest wójt, gmina i schronisko, a najlepiej to może psa zostawić, w końcu świetnie sobie radzi.

15 lutego wyżej podana osoba napisała do mnie z pytaniem gdzie jest pies. A skąd ja mogę wiedzieć skoro było mówione, że pies pojawia się raz na kilka dni? I chociaż mówiłam, że ja już nie mieszkam w swojej rodzinnej miejscowości to też była zdziwiona, bo skoro tu nie ma mnie na miejscu to co oni mogą zrobić... I znów pani zdziwiona bo pies mnie nie zna, boi się i nie akceptuje, chociaż to też było mówione i pisane tutaj, że nie podchodzi. I to było tyle! Powtórzyłam pani gdzie psa widziałam i kontakt się urwał.

Ja nie wiem co oni chcą zrobić, co zrobili, czy po co były te pytania ponieważ ja z nimi kontaktu nie mam. Dlatego tu napisałam odpowiedź, na pytania co z psem aby kontaktować się z wyżej podaną osobą bo ja nie wiem co z psem. Mieszkam i pracuje za granicą, 150 km od rodzinnej miejscowości.

Nie wiem czy byli szukać psa, nie wiem czy komuś to zgłszali, czy to olali. Jak zwykle. Psowi można było pomóc 2 tygodnie temu - gdy pies był, ja byłam także i ja po tych ludziach wydzwaniałam a oni sprawę olali - no bo chyba na łeb upadłam jak sądziłam, że będą się ganiać za jakimś psem i to za darmochę.

Nie wiem czy pies żyje ani gdzie się podziewa.

 

Edit: Dostałam info, że pies jest. Napisałam do tej pani smsa. Kobieta chyba nieprzytomna bo kolejny raz pytała czy on tam STALE czeka. Nie, nie czeka, zjawia się rzadko i nie wiadomo od czego to zależy. Napisałam, że jak chce go złapać to zaraz. Pani napisała, że jest w pracy. I koniec tematu.

 

Posted

Tylko tłuc głową w umywalkę...:/

 

Trzcinka111, wielkie dzięki za monitorowanie tego tematu dalej. Wiem, że pracujesz bardzo daleko. Mam nadzieję tylko, że pies dożyję Twojej wizyty tam ponownie i wtedy coś ruszy...

 Ja niestety wciąż(!) nie mam żadnych wieści. Nie ma nikogo innego z Suwałk na forum? Wierzę, że jak się tu poskładamy, to da się zorganizować i zbiórkę na transport, i konsultację weta i w końcu hotelowanie/dt. Ale do tego pies musi być złapany...

 

 

Posted

Proszę mi wybaczyć ale normalnie mi już dziś to witki, ręce i cycki do tego opadły. Aby pies otrzymał próbę pomocy to musi się zjawić w innych godzinach bo od 8 do 16 jest to niemożliwe.... Niestety ja nie posiadam takich zdolności aby dla psa to wytłumaczyć.

Rano była koleżanka, wysiadła z autobusu i pies siedział koło przystanku, skontaktowała się ze mną, pobiegła do sklepu aby kupić jedzenie i mozliwie jak najdłużej przytrzymać w jednym miejscu a tu zonk. Pies pojawił się nie w godzinach udzielania pomocy. Rozumiem, każdy ma swoje życie ale skoro wiadomo, że pies pojawia się rzadko, znika na wiele dni to trzeba się organizować w czasie gdy wiadomo, że on jest...

Krew mnie zalewa bo widzę że od lat w kwestii pomocy dla zwierząt nic się nie zmienia. Był czas gdy w moim domu było 15 psów - chore, stare, młode, powyrzucane, pozostawiane po drogach. I mi naprawdę nikt nic nie dawał, nawet grosza bo wszędzie słyszałam, że to moje zmartwienie, że było trzeba kundli nie brać.

W tej chwili wątpie już czy jemu uda się pomóc... 2 tygodnie temu pies jadł ode mnie z odległości metra, dziś koleżanka pisała, że co najmniej na 20 m musiała się odsunąć bo się bał.  I trząsł się, nie wiadomo czy z zimna czy z choroby. Na mówienie do niego reaguje machaniem ogona ale kontaktu z człowiekiem się boi a czas w którym on chodzi samopas na pewno nie pomaga pokonać tego strachu.

Posted

No dobrze, a powiedz proszę. Czy jakby koleżanka tego psa złapała to ma go możliwość przetrzymać (przechować gdziekolwiek, niekoniecznie w mieszkaniu, może byc podwórko), dajmy na to kilka godzin, do dnia żeby przyjechał po niego ktoś? Bo też mi ciężko wysyłać kogoś 300km  w jedną stronę codziennie bez gwarancji powrotu z nim...

Posted

Mam absolutnie zerowe doświadczenie w łapaniu psów. Słyszałam mnóstwo mądrych rad ale żadnych nie wprowadzałam w życie bo na szczęście nie musiałam. Także nie wiem. Szczerze. Ale może wypowie się tutaj ktoś kto miał już takie przeprawy. Jakby wiedzieć, że na 100% dane dnia gdzieś będzie to można by dać Jamorowi na niego zapolować i dostarczyć do rąk własnych. Ale tak to nie ma sensu:/ 

 

Btw, możesz nastepnym razem poprosić znajomą żeby nawet telefonem pstryknęła psu fotkę? Teraz jest on bezimienny i bezwizrunkowy. Może więcej się osób zaanagażuje jak zobaczy jak bieda wygląda. Ma to też niebagatelne znaczenie przy negocjowaniu ceny z PDT/hotelik...Gabaryty psiaka tzn...

 

Pozdrawiam.

Posted

A gdyby kupić dobrą karmę w puszkach, mięcho i zaangażować kogoś miejscowego do oswojenia psa i złapania??? Nawet odpłatnie, moglibyśmy zrobić zrzutkę na ten cel. Kasa oczywiście po złapaniu psa.

Parę lat temu łapałam takiego mixa OK z ON. Był 30 stopniowy mróz, a on nie akceptował żadnego przygotowanego schronienia, człowieka omijał wielkim łukiem. Wystawione jedzenie porywał razem z michą wtedy, gdy nikt nie widział. Był nie do upilnowania. W końcu przestałam wystawiać żarcie. Z pachnąca michą i parującą goloną wychodziłam w takie bezludne miejsce i kusiłam go. Podchodził coraz bliżej. W końcu postanowiłam, że nie dostanie mięcha, jeśli nie weźmie z ręki. Strasznie się miotał, straszył mnie, burczał, trochę się bałam, że może zaatakować, ale udało się.

Posted

mimbr, byłaś zdeterminowana a tam...takiej osoby na miejscu bytności psiaka nie ma...Trzcinka111 jest 150km dalej, na dodatek za granicą.Gdyby zostawiać mu codziennie choc trochę zarełka w jednym miejscu, to moze by i dało się go wystawić fachowemu łapaczowi zwierząt ale z widmem, które się pojawia czasem i znika...Jak się trzęsie to może biedak być już chory, bo narazie mrozów nie było...Co prawda jak on wychudzony, wyniszczony i obolały to i wilgoć z zerową temperaturą moze mu dokuczać wyziębieniem...

Kurczę, czyżbyśmy mieli patową sytuację...my dogomaniacy?....

Posted

właśnie dlatego piszę o potrzebie zaangażowania kogo,ś miejscowego, wiem, że Trzcinka nie da rady. Tylko czy jest taka możliwość? wydaje mi się, że za kasę powinien się ktoś znaleźć.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...