Jump to content
Dogomania

trzcinka111

Members
  • Posts

    23
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by trzcinka111

  1. O co znowu do mnie pretensja? Kolezanka owszem wiedziała jaka jest sytuacja z psem bo ona też dawała mu jeść. ALE. Po akcji z TOZem i po tym jak szanowne państwo się wypięli powiedziała że palcem nie kiwnie w tej sprawie. Czemu wy macie pretensję do mnie, do niej, a nie do tych instytucji? Oni też wiedzieli a nawet jeść dla psa nie chciało im się przywieźć. Bo pies świetnie sobie radzi, a może go zostawić. Lekko mi nie jest ale ile stron temu ja już pisałam że w ten sposób rozwiązuje się sprawę z bezdomnymi zwierzętami na naszych terenach a waszymi przepisami to oni sobie tyłki podcierają. Macie telefony, adresy, zadzwoncie do TOZu i niech coś zrobią skoro taaaaaak się angażowali i taaaaaaak chcieli pomóc. Bo ja chcąc pomóc jestem w tej chwili najgorsza, a śmierdzące lenie z tozu są git. Moja obecność w tym temacie została zakończona, pies na pewno i tak już nie żyję, tak jak i inne przed nim, kto chce niech przyjeżdża, szuka, droga wolna. Było trzeba mi nawet nie infrormować tu, że pies został zabrany, a niech by ktoś sobie tracił czas i pieniądze. Żegnam.
  2. Nie wiem o której to było bo mnie tam nie było. Ona jechała autobusem i to mi przekazała.
  3. No to było wczoraj. Ci panowie to jakieś pijaczki w starych ciuchach, w gumofilcach, psa zapakowali do jakiegoś starego golfa. Widocznie pies komuś przeszkadzał, dostali na butelkę i załatwili problem. U nas tak załatwia się problemy z bezdomnymi psami.
  4. Chcę tylko poinformować, że psa już nie ma. Koleżanka widziała jak dwóch mężczyzn ciągnęło psa na sznurku przez park, zapakowali go do auta i tyle. Pozdrawiam.
  5. A ja odnoszę dziwne wrażenie że tu jest po prostu nic nie czytane i ktoś urodził się dopiero dzisiaj. To jest wieś! I teren którym nikt się nie interesuje! Jeśli dasz mi prace to jeszcze dziś przyjeżdżam do kraju i pilnuje czy jest pies. Korzystałam z namiarów podanych przez forumowiczów. Czy to moja wina że te instytucje tylko potrafią o kasę stękać a pomóc to już nie?????? Te pożal się boże instytucje nawet telefonu nie odbierają a ktoś liczył że tyłek ktoś ruszy???? Proszę bardzo, zapraszam, pogadasz z wójtem, dowiesz się jak rozwiązywany jest problem z psami i zobaczymy kto będzie miał dziwne wrażenie. Więcej tu się nie wypowiem - dla pewnej osoby szczególnie, kto może pomóc zapraszam na pw, udzielę wszystkich informacji!!!
  6. No koleżanka tam nie mieszka także, po prostu jak jedzie autobusem do pracy to przez tą miejscowość. No ale też jak jedzie do pracy to nie wysiądzie i psa karmić nie będzie, tylko co najwyżej da cynk że pies jest. Myślę że ja będę w marcu, dokładnie nie wiem kiedy i jak pies będzie to zrobię mu zdjęcie. Popytam do tego czasu o aparat
  7. Ja już pytałam w sklepie i mnie śmiechem zabili, nikt nie będzie za psem latał ani go karmił. Nie mam tu nikogo do prośby o dokarmianie. A jak się dowiedzieli że mu jedzenie biorę to był komentarz że widocznie za bogata jestem i nie mam na co pieniądze marnować. Tu nawet moi sąsiedzi kotów wlasnych nie karmią bo są zdania, że kot karmiony, równa się kot leniwy a co dopiero łażenie za cudzymi psami...Jeśli ktoś jest zainteresowany przyjazdem to proszę o wiadomość prywatną to powiem gdzie dokładnie to jest. I dziś z koleżanką wpisałam i ona do mnie że wcale taki pies chudy nie jest... Teraz mnie olśniło, ze ja nie wiem nawet jakiej to płci jest bo zawsze gdy to widziałam to chodziło przygarbione. Może to suka i w ciąży, że już nie taki chudy?
  8. Wiesz myślę, że gdyby psa się złapało to już to byłby najmniejszy problem gdzie go przetrzymać te kilka godzin. Tylko jak go złapać skoro ucieka.
  9. Proszę mi wybaczyć ale normalnie mi już dziś to witki, ręce i cycki do tego opadły. Aby pies otrzymał próbę pomocy to musi się zjawić w innych godzinach bo od 8 do 16 jest to niemożliwe.... Niestety ja nie posiadam takich zdolności aby dla psa to wytłumaczyć. Rano była koleżanka, wysiadła z autobusu i pies siedział koło przystanku, skontaktowała się ze mną, pobiegła do sklepu aby kupić jedzenie i mozliwie jak najdłużej przytrzymać w jednym miejscu a tu zonk. Pies pojawił się nie w godzinach udzielania pomocy. Rozumiem, każdy ma swoje życie ale skoro wiadomo, że pies pojawia się rzadko, znika na wiele dni to trzeba się organizować w czasie gdy wiadomo, że on jest... Krew mnie zalewa bo widzę że od lat w kwestii pomocy dla zwierząt nic się nie zmienia. Był czas gdy w moim domu było 15 psów - chore, stare, młode, powyrzucane, pozostawiane po drogach. I mi naprawdę nikt nic nie dawał, nawet grosza bo wszędzie słyszałam, że to moje zmartwienie, że było trzeba kundli nie brać. W tej chwili wątpie już czy jemu uda się pomóc... 2 tygodnie temu pies jadł ode mnie z odległości metra, dziś koleżanka pisała, że co najmniej na 20 m musiała się odsunąć bo się bał. I trząsł się, nie wiadomo czy z zimna czy z choroby. Na mówienie do niego reaguje machaniem ogona ale kontaktu z człowiekiem się boi a czas w którym on chodzi samopas na pewno nie pomaga pokonać tego strachu.
  10. Proszę czytać ze zrozumieniem.... 14 lutego byłam w swojej rodzinnej miejscowości i pies był. Dzwoniłam do kobiety z Fundacji Zwierzęta Niczyje i odp - nie pomoże. Dzwoniłam na te 3 podane numery i odebrała tylko jedna osoba - 504 050 828 - Zosia - i też odp że nie pomoże. Przecież pisałam, że usłyszałam, że to organizacje prospołeczne, że nie mają możliwości, okazji, chęci, że od tego jest wójt, gmina i schronisko, a najlepiej to może psa zostawić, w końcu świetnie sobie radzi. 15 lutego wyżej podana osoba napisała do mnie z pytaniem gdzie jest pies. A skąd ja mogę wiedzieć skoro było mówione, że pies pojawia się raz na kilka dni? I chociaż mówiłam, że ja już nie mieszkam w swojej rodzinnej miejscowości to też była zdziwiona, bo skoro tu nie ma mnie na miejscu to co oni mogą zrobić... I znów pani zdziwiona bo pies mnie nie zna, boi się i nie akceptuje, chociaż to też było mówione i pisane tutaj, że nie podchodzi. I to było tyle! Powtórzyłam pani gdzie psa widziałam i kontakt się urwał. Ja nie wiem co oni chcą zrobić, co zrobili, czy po co były te pytania ponieważ ja z nimi kontaktu nie mam. Dlatego tu napisałam odpowiedź, na pytania co z psem aby kontaktować się z wyżej podaną osobą bo ja nie wiem co z psem. Mieszkam i pracuje za granicą, 150 km od rodzinnej miejscowości. Nie wiem czy byli szukać psa, nie wiem czy komuś to zgłszali, czy to olali. Jak zwykle. Psowi można było pomóc 2 tygodnie temu - gdy pies był, ja byłam także i ja po tych ludziach wydzwaniałam a oni sprawę olali - no bo chyba na łeb upadłam jak sądziłam, że będą się ganiać za jakimś psem i to za darmochę. Nie wiem czy pies żyje ani gdzie się podziewa. Edit: Dostałam info, że pies jest. Napisałam do tej pani smsa. Kobieta chyba nieprzytomna bo kolejny raz pytała czy on tam STALE czeka. Nie, nie czeka, zjawia się rzadko i nie wiadomo od czego to zależy. Napisałam, że jak chce go złapać to zaraz. Pani napisała, że jest w pracy. I koniec tematu.
  11. Nie wiem jak sytuacja, mnie w niedziele nie było i chyba nie dam radę być do końca tego miesiąca, może ta pani z tozu coś wie.Pozdrawiam
  12. Jak ktoś jest zainteresowany tematem to proszę się kontaktować z tą panią z tozu której nr był tu podany 504 050 828 - Zosia. Wczoraj z nią pisałam smsy i coś chcą zrobić ale co nie wiem bo jestem za granicą i mam utrudniony po prostu kontakt.
  13. Prawda jest taka że u nas to taki dziki zachód, przepisy swoje, ludzie swoje. Ja już miałam przejścia z tym schroniskiem, z tą gminą, nawet z jedną organizacją... 6 szczeniętom nikt nie pomógł, za to ja i moja rodzina narobiła sobie wrogów. Ja na chwilę obecną mieszkam i pracuje na Litwie, do domu rodzinnego mam 150 km i nijak tego nie przeskoczę. Jestem tu jeden dzień w tygodniu i to tylko ze względu na tego psa i mało mogę zdziałać sama. Rozmawiałam z ludźmi, ale "to tylko pies". A co do dokarmiania. Pies był cały czas dokarmiany właśnie koło sklepu, on się od niego nie oddalał, ilekroć przyjeżdżałam, to on tam się gdzieś kręcił. I głodem na pewno nie przymierał bo były i jakieś miseczki z jedzeniem pozostawiane itd. Coś się stało w czasie gdy on zniknął, przestał tu bywać i już się nie pilnuje tej okolicy, schudł, coś się stało z łapą. To gdyby on chociaż się pilnował w dalszym ciągu tego sklepu... W zeszłą niedzielę dostał ode mnie pakę karmy, to powinien być prawda? A go nie nie było więc coś od głodu jest jednak silniejsze, pewnie strach.
  14. Pan mnie zna i niestety nasze relacje nie są na przyjaznej stopie...
  15. No ja do końca miesiąca mogę tu być co niedziela, o ile nic nie przeszkodzi, później to nie wiem jak u mnie z pracą...
  16. On na tą łapę w ogóle nie chodzi, wydaję mi się że ona jest skrzywiona więc pewnie połamana. Widzicie z tego wszystkiego zapomniałam o zdjęciu... Miałam przy sobie suchą karmę, on jej nawet nie gryzł, tylko łykał w całości - więc to daje do myślenia jak musi być głodny. Daje do siebie podejść na góra metr i to jak się uklęknie, ewidentnie boi się ludzi, Podejrzewam że ta jego nieobecność przez okres miesiąca, dwóch była spowodowana tym, że go ktoś przetrzymywał i bił. Bo jak do niego mówiłam to machał ogonkiem ale przerażony okropnie. No pies jest chudy, Widać, kości na grzbiecie, ogon podtulony, ale komunikatywny, że tak to określę. Ja jego karmiłam i dzwoniłam do ludzi do których miałam numer i nic. Pani z fundacji powiedziała, że ona nie może pomóc bo nie ma środków i możliwości, a jak pies dziki to i łapać nie będzie bo nie ma jak, że mam postawić klatkę łapkę i niech ktoś siedzi i pilnuje, tylko że on nawet do tego jestem pewna że nie podejdzie, że może poszukać gospodarza który będzie go karmił i oswajał... Ha! Jakie to bajecznie proste! Potem wróciłam do domu i dzwoniłam do osób z tozu, dodzwoniłam się do jednej tylko osoby i właściwie takie same gadane jak zwykle - brak środków, brak mozliwości, organizacja fundowana przez ludzi, oni sami nic, a może wójt, a może gmina,a może schronisko, a może tak właściwie go tam zostawić.... A niech se żyje. Albo i nie. Ja wiem, ja rozumiem naprawdę wszystko. Ja widuje też tu inne psy bezdomne. Ale miedzy bezdomnym psem tym a innymi jest różnica. Tamte sobie jakoś radzą, biegają z ogonami do góry. Ten ewidentnie sobie nie radzi, Głoduje, ma już jakieś uszkodzenia ciała. To co będzie później? Gdyby pies był w dobrej formie, proszę mi wierzyć bym tu nie pisała, bym go dokarmiała gdybym go widziała. Ale on sobie nie radzi. I to jest przykre. I tak naprawdę mało kogo to obchodzi. Piszę tu ponieważ nie wierze w pomoc tych wszystkich instytucji które działają czy z obowiązku czy z dobrej woli poniewaz przed laty miałam do czynienia z tymi przybytkami i nie są to miłe wspomnienia. Dlatego jeżeli ktoś z Was miałby jakiś pomysł, plan, chęć pomocy to proszę o pomoc. Ja się postaram zdjęcie zrobić jak go napotkam.
  17. Witam, nie mogę tu codziennie pisać bo nie mam ani komputera ani internetu, mogę korzystac jedynie z pożyczonego na chwile. Pies dzisiaj jest. Chciałam go złapać na jedzenie ale się nie da. Boi się ludzi. Kontaktowałam się z Panią z Fundacji zwierzęta niczyje, z tą jedną kobietą z TOZu. Teraz się okazuję że tak naprawdę nikt nic nie może zrobić, nie ma żadnych środków, możliwości, okazji i wszystkiego co można. Może wójt, może gmina, może schronisko coś zrobi. A może w ogóle zostawić niech umiera.... Proszę mi wybaczyć ale dlatego nie zwracałam się z prośbą do tych instytucji ponieważ wiem jak one działają. Pozdrawiam.
  18. Witam niestety nie mam na co dzień dostępu do internetu więc mogę tu być jedynie z doskoku. Psa nie ma. I nikt go nie widział. Koleżanka co dzień jeździ, nawet ludzi pytała ale nikt nic nie wie.
  19. Nie mam pojęcia co tu jest, nigdy nie byłam w sytuacji łapania i oddawania gdzieś psa, do tej pory każdy potrzebujący pies trafiał do mojego rodzinnego domu. Pies kręci się koło sklepu. Dosłownie przez ulicę jest park i najprawdopodobniej został tam porzucony. W ubiegłym roku za każdym razem gdy byłam w tym sklepie go widziałam, potem zniknął, pojawił się teraz po nowym roku ale w dużo gorszym stanie i z tą łapą coś ma. Od ludzi ucieka, ja chciałam go pogłaskać ale nie daję się. Podejrzewam że ludzie go ganiali, może bili i unika teraz kontaktu. Mnie tu w tej chwili nie ma, dziś była tam koleżanka rano i psa nie było. Dzieci w sklepie mówiły że czasami przychodzi tylko o różnych porach dnia. Z tej fundacji otrzymałam odp że byli w schronisku (ale którym to nie wiem) i że może by coś pomogli (ale jak i w jaki sposób?) ale trzeba psa złapać i zawieźć do Suwałk, no ale mnie tu nie ma a nie znalazłam nikogo kto by się pofatygował i to zrobił. Jedynie co koleżanka zgodziła się przy okazji raz dziennie rozejrzeć się za psem czy jest. Trudno mi coś samej zdziałać bo trzeba by było tam gdzieś czatować na niego i z kilkoma osobami bo jedna osoba raczej go nie złapię. Mi aż się serce kraje bo już dawno nie widziałam tak zniszczonego fizycznie psa...
  20. Okolice Suwałk Za pomocą jednej z użytkowniczek dostałam kontakt do Fundacji Zwierzę ta Niczyje które ponoć są w Suwałkach, ale w odp dostałam: "Pani Aniu, aktualnie jesteśmy w schronisku w Sonieczkowie.Czy pani może zrobić zdjęcie psiaka i wrzucić je w wiadomości? Może wtedy ,gdy go ogłosimy, ktoś zadeklaruje pomoc.My nie mamy na to środków, dzialamy społecznie. gdyby ktoś kruszynkę przetrzymał kilka dni, opłacilibyśmy weta.Szkoda go do schronu, bo skoro ma łapkę uszkodzoną, to go tam uśpią a nie będą leczyć" Problem w tym, że ja tam będę najwcześniej z powrotem za ok tydzień a nie jestem przekonana czy ten psiak tyle wyżyje. Nie wiem nawet czy dalej jest tam gdzie go widziałam bo to było rano ok. 9. Więc tu tylko pomoc osoby prywatnej...
  21. Dostałam namiar do Fundacji ale jedyne co oni mogą zrobić to dać ogł. Ale trzeba zrobić psu zdjęcia a ja będę tam najwcześniej za tydzień. I wątpię czy pies dożyje. A co do gminy... Lepiej się nie wypowiadać.
  22. Witam Mieszkam w niewielkiej miejscowości w której problem bezdomnych psów jest delikatnie mówiąc "niewidzialny". Już kilka miesięcy temu ktoś pod sklepem zostawił psa - kundelek, do kolan, widać, że został tam porzucony bo tygodniami nie oddalał się od sklepu. Jakiś czas temu zniknął, myślałam, że może ktoś go wziął. Ale dziś znów był. Sama skóra i kości, do tego z przednią łapą w górze, może połamana. Ja niestety nie mogę mu pomóc, mam 6 psów i nie stać mnie finansowo na kolejnego ogonka... Wiem że może za dużo proszę lub moja prośba jest nie do zrealizowania ale może ktoś mógłby mu pomóc, przygarnąć go...
×
×
  • Create New...