anciaahk Posted March 3, 2009 Author Share Posted March 3, 2009 Kurcze nastraszyłyście mnie tą wątrobą :crazyeye:. Cindy była nią żywiona i żyła 15 lat, naprawdę żaden wet nie zastrzegł, że źle odżywiam, wręcz przeciwnie. Zresztą ona nic innego jeść nie chciała, strasznie francuski piesio z niej był. A jedzeniem "ze stołu" nie była żywiona. Jak chorowała to jeszcze uzupełniałam dietę o drób, ale też kręciła nosem. Wątroba była jej smakołykiem. A o żywieniu psa czytałam ostatnio tutaj: [url=http://www.vetopedia.pl/article12-1-Zywienie_psa.html] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted March 3, 2009 Share Posted March 3, 2009 Wątroba wątrobie nierówna. Ale nigdy nie ma pewności jaka jest i dlatego moim zdaniem lepiej zachować umiar. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 3, 2009 Author Share Posted March 3, 2009 Zeżarło mi część posta. Nie wiem, co się dzieje. Karmelek narazie je drób (ma przygotowane na kilka dni, w tygodniu nie mam czasu na gotowanie), a wątrobę pozostałą po Cindy będę mu dawać jako uzupełnienie. Chlebka czy bułeczek łobuz nie chce jeść :). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 3, 2009 Author Share Posted March 3, 2009 [quote name='terra']Wątroba wątrobie nierówna. Ale nigdy nie ma pewności jaka jest i dlatego moim zdaniem lepiej zachować umiar.[/QUOTE] Słusznie. Będę się uczyć urozmaicać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted March 4, 2009 Share Posted March 4, 2009 A jak Karmelek w nocy? Jak spi? spokojniej juz niz na poczatku? To juz 5 noc we wlasnym domu, ale psinka jest szczesliwa :loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 4, 2009 Author Share Posted March 4, 2009 Ula on tak naprawdę niespokojnie spał jedynie pierwszej nocy, kolejne już spokojnie - z nami w łóżku lub na podłodze. W jego legowisku mu chyba za gorąco. Dzisiaj mnie zmartwił, przyjechał z mężem do naszego 2 mieszkania w Olsztynie i kilkakrotnie obsikał prawie wszystkie kąty. Nie wiem, co mu tu nie pasowało. W zeszłą środę miałam na noc kotka ze schroniska w Olsztynie, którego wiozłam nazajutrz do adopcji do Warszawy - może to efekt kotka? Zapach Cindy był zdecydowanie bardziej wyczuwalny w tym pierwszym mieszkaniu, a tam nie sikał. Wczoraj mąż był z nim u teściów i też obsikał im mieszkanie. Czy to za dużo wrażeń, czy co - nie wiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Murka Posted March 4, 2009 Share Posted March 4, 2009 Za bardzo się czuje facetem: poczuł, że ma wreszcie stado i znaczy teren ;) Kastracja powinna pomóc :p Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 4, 2009 Author Share Posted March 4, 2009 [quote name='Murka']Za bardzo się czuje facetem: poczuł, że ma wreszcie stado i znaczy teren ;) Kastracja powinna pomóc :p[/quote] Kastracja ma być w przyszłym tygodniu. W poniedziałek odrobaczanie a w piątek lub może w czwartek kastracja (chyba taki odstęp wystarczy) Z jednej strony mu się nie dziwię, nie dość, że zyskał dom, to jeszcze nie jeden a dwa. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Reno2001 Posted March 5, 2009 Share Posted March 5, 2009 Mój ostatni tymczasowy tymczas :cool3: ledwo wszedł do mieszkania a natychmiast obsikał ścianę. Żeby było śmieszniej, Korunia, która była u mnie kilka dni w drodze do DT, również znaczyła teren obsikując to i owo(zupełnie tak jak pies :evil_lol:). Psy tak robią, czują się wtedy pewniej na nowym terenie, który w tym momencie staje sie im znajomy. Często jest tak, że znaczą przy pierwszej wizycie. Kastracja na pewno pomoże, pamiętac jednak należy, że ostateczny efekt widoczny jest niekiedy nawet po pół roku po zabiegu. U niektórych samców nawet przez taki okres czasu krążą jeszcze hormony ;). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted March 5, 2009 Share Posted March 5, 2009 [quote name='anciaahk']Dzisiaj mnie zmartwił, przyjechał z mężem do naszego 2 mieszkania w Olsztynie i kilkakrotnie obsikał prawie wszystkie kąty. [/quote] Pies znaczy teren, zeby jego zapach byl dominujacy, wtedy czuje sie bezpieczniej. Zmiany potęguja potrzebe bezpieczenstwa i mogą nasilac znaczenie, a kastracja powinna zminimalizowac chęć znaczenia terenu. Oczywiscie tak jak pisala Reno efekt nie jest natychmiastowy, hormony musza miec czas na wyciszenie. Ja mialam malego Aguska jeden dzien u siebie i tez znaczyl, a moje dziewczyny byly takie zdziwione :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 5, 2009 Author Share Posted March 5, 2009 Ja po 15 latach posiadania suni zrobiłam tak :crazyeye::crazyeye::crazyeye: jak zobaczyłam to osikiwanie. Nawet nie byłam pewna, czy powinnam na niego krzyknąć. Mąż głośniej powiedział "Karmel!" to pies położył się przed nim na plecach, łapy do góry, mina niewiniątka i weź tu człowieku krzycz na takiego. :cool3: Ogólnie szalał całą noc, mąż w końcu poszedł z nim spać do 2 pokoju i tam po godzinie się uspokoił i zasnął. Chyba wyczuł suczkę z cieczką na wieczornym spacerku, bo szaleństwa zaczęły się właśnie już po spacerze. Najwięcej emocji i chęci na wiadomo co nabierał jak się pojawiałam na horyzoncie, atakował za nogi, stopy i co się dało. Jak był sam z mężem - leżał dość spokojnie. Całe to zachowanie jest dla mnie mocno zadziwiające :crazyeye:, ale utniemy jajeczka i zobaczymy czy będzie ciut spokojniejszy :mad:. Jak się trochę wyciszy, to chciałabym zaadoptować kotka, ale narazie zupełnie tego nie widzę. A w ogóle to jak mnie wczoraj zobaczył (a nie widział 1 dzień) to radość była taka, że przez ogon całe ciałko mu chodziło). Nie mogłam się ani rozebrać ani wejść porządnie do mieszkania. :loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted March 6, 2009 Share Posted March 6, 2009 Anciaahk, musisz wziac po uwage, ze Twoj Karmelek to nastolatek, fiu-bzdziu w glowie, hormonki szaleja, dziewczyny sie podobaja. Trzeba zrobic ciach-ciach i za jakis czas bedzie po sprawie. On to co robi, to robi automatycznie, nie zdaje sobie z tego sprawy. Mysle, ze porzadny spacer tak ze 2-3 godziny codziennie by go wymeczyl i organizm szukalby wypoczynku zamiast wrazen. Adopcji kotka nie trzeba wykluczac, Karmelek to przyjazny pies, na pewno by sie dogadal z kotem. Mogliby sie razem bawic, jesli kot oczywiscie mialby ochote. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 6, 2009 Author Share Posted March 6, 2009 Ula nie dziw się mojemu zdziwieniu, bo pieska - samca mam pierwszy raz :), więc wiele jego zachowań jest dla mnie nowością. Faktem jest, rzeczywiście, że im dłuższy i bardziej intensywny spacer, tym Karmel w domu jest spokojniejszy. Chociaż i tak pieszczocha z niego niemożebna. Wczoraj siedzę przy stole, układam włosy, a Karmel hyc na kolanka, usadowił się i tak leżał przez całą moją poranną "toaletę". Wypudrować noska jednak sobie nie dał ;). Do kotka wrócimy, ale boję się że "entuzjazm" Karmela może być dla kotka zatrważający... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted March 6, 2009 Share Posted March 6, 2009 Anciaahk, ja tez jestem zwolenniczka suczek, mialam 2 psy oraz 2 suczki, teraz mam 2 suczynki. Zdecydowanie wole suczki, ale kastrowane piesy, tez sa do wytrzymania :lol: To tylko zalezy od indywidualnego charakteru psiaka, Wam sie trafil miluch-przymiluch, nie ma zadnej traumy mimo trudnej przeszlosci.To bardzo wiele, bo nie musicie pracowac z psem, zeby wyprowadzic go z lękow. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jagoda1 Posted March 6, 2009 Share Posted March 6, 2009 Mam kastrowanego przystojniaka, polecam zabieg, łatwej utrzymac dyscyplinę na spacerze, suczkowe zapachy nie kuszą... :razz: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 6, 2009 Author Share Posted March 6, 2009 [quote name='Ulka18']Anciaahk, ja tez jestem zwolenniczka suczek, mialam 2 psy oraz 2 suczki, teraz mam 2 suczynki. Zdecydowanie wole suczki, ale kastrowane piesy, tez sa do wytrzymania :lol: To tylko zalezy od indywidualnego charakteru psiaka, Wam sie trafil miluch-przymiluch, nie ma zadnej traumy mimo trudnej przeszlosci.To bardzo wiele, bo nie musicie pracowac z psem, zeby wyprowadzic go z lękow.[/quote] Mój mąż też właśnie preferował suczynkę, ale jakoś Karmelek chwycil nas za serce :loveu:. Bałam się tej ewentualnej traumy, na szczęście Karmel wyjątkowo szybko nas zaakceptował, miałam wrażenie, że od 1 wejścia do auta traktował nas jako swoich pańciów. To dla mnie było szokujące. Od razu się do nas tulił, bawił, innych obszczekiwał. Cieszył się już w aucie na nasz widok. Coś niesamowitego. Jagódko kastracja w przyszłym tygodniu :diabloti:. Ja mogę z nim jechać dopiero w piątek, więc namawiam męża, by zrobił to dzień wcześniej, tak bym kilka dni mogła nim się dłużej opiekować niż w zwykły dzień. Ale on jakoś się wzbrania. Męska solidarność.:evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted March 6, 2009 Share Posted March 6, 2009 Anciaahk, dasz rade :cool3: Kastracja nie jest tak skomplikowana jak sterylka. Juz na drugi dzien Karmelek bedzie jak zwykle, trzeba tylko pilnowac, zeby nie interesowal sie miejscem cięcia. W porównianiu ze sterylizacja, kastracje może spokojnie przejsc nawet wrazliwy wlasciciel. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agusiazet Posted March 6, 2009 Share Posted March 6, 2009 [quote name='Jagoda1']Mam kastrowanego przystojniaka, polecam zabieg, łatwej utrzymac dyscyplinę na spacerze, suczkowe zapachy nie kuszą... :razz:[/quote] Zdecydowanie popieram, choć mój pies po kastracji zrobił się agresor:( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 6, 2009 Author Share Posted March 6, 2009 Ula wiele z mojej wrażliwości zostało pogrzebane wraz z odejściem Cindy. Moja sunia przez ostatni rok miała ogromne problemy zdrowotne. Najpierw usuwane guzy z listwy mlecznej oraz tłuszczaki - operacja w 14 roku życia jako ogromne ryzyko. Następnie po jakimś miesiącu uciekła z posesji i znalazłam ją pogryzioną - całą zakrwawioną wiozłam z pobiciem wszystkich możliwych zakazów do weta, potem operacja ropomacicza, sterylizacja, mocznica i ogromna walka kroplówkowa o życie trwająca dzień i noc przez miesiąc. Na koniec serduszko chore i rak płuc. Jeszcze jak była chora na mocznicę i wszyscy weterynarze nie dawali jej żadnych szans i każdy mówił o eutanazji to błagałam Boga, by dał nam chociaż pół roku. Bóg słowa dotrzymał. Pies wyzdrowiał i nawet weterynarze mówili, że to cud - jak pacjent chce żyć, to medycyna jest bezsilna. A ona chciała żyć, tak bardzo. Jak ją znaleźliśmy po pogryzieniu, to był jakiś kilometr od zabudowania, leżała w zaroślach. Jechaliśmy pomału autem, ja z głową w szyberdachu wołająca jej imię. Nie wiem, jak to moja sunia zrobiła, ale wyszła z tych zarośli chyba resztą sił. Wyszła i osunęła się na drogę. Tak chciała żyć. Wtedy też nie dawano jej żadnych szans. Przeżyła. Kolejne noce to czuwanie nad nią, na zmianę z mężem, pomijam, że pierwszej nocy nie spałam wcale, bałam się że ona zaśnie na zawsze. Nigdy nie myślałam, że przeżyję coś takiego, że dam radę to znieść. I na koniec że i tak będę musiała podjąć najtrudniejszą z decyzji. I że dam radę być z psem do końca, samego. Teraz kastracja to dla mnie już żaden stres. Wiem, że to słuszne. Wiem, że damy radę. I cieszę się, że mam Karmelka. Tyle radości wnosi do pustego domu i pustego serducha. A to wszystko dzięki Wam. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted March 6, 2009 Share Posted March 6, 2009 ancia serce boli, jak się to czyta :calus: współczuję Ci kocham moją Hexi ponad wszystko i nie wiem, co będzie, jak już przyjdzie jej czas Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 6, 2009 Author Share Posted March 6, 2009 Przepraszam za takie smuty, ale dzisiaj mija miesiąc. Wydaje się, że to tak dawno, a wszystko takie świeże. Nawet do Karmela czasem powiem Cindy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ajula Posted March 6, 2009 Share Posted March 6, 2009 a gdzie masz się posmucić, jak nie tu? to jest psie forum, tu każdy wie o czym mówisz i rozumie, co czujesz :glaszcze: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
terra Posted March 7, 2009 Share Posted March 7, 2009 anciaahk, czas leczy rany. :p Cindy na zawsze pozostanie w Twoim sercu i pamięci. Ale ludzkie serce jest bardzo pojemne i zmieści się w nim wiele miłości do psów, kotów i ludzi. Wiem o czym piszę, doświadczyłam ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted March 7, 2009 Share Posted March 7, 2009 Terra ma racje, ludzkie serce jest pojemne, cale zycie moze kochac zwierzaki, a o tych, ktore odeszly zawsze pamietac i wspominac. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted March 7, 2009 Author Share Posted March 7, 2009 Dzisiaj już jestem z Karmelem i smutne myśli nie mają dojścia do głowy. Karmel je opędza swoim zamaszystym ogonem:p. Zawładnął sercami całej rodziny - od teściów, przez szwagrów, ciocie po mamę. Mama dzisiaj myjąc podłogę miała Karmela ... na plecach :evil_lol:. Taki z niego pomocnik. Pojechał z mężem na wieś się wyhasać, mam nadzieję, że wróci nieco spokojniejszy i wyciszony hehe. Wczoraj rozmawiałam z ciocią chrzestną Karmela (podsunęła pomysł adopcji pieska i mianowała się od razu pierwszą ciocią, a co:cool3:) - o kotkach. Powiedziała mi, że kotki najlepiej od razu wziąć dwa, lepiej się chowają:crazyeye:. Czy myślicie, że jeden pies i jeden kot razem sobie nie poradzą i oba będą dzikuny? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.