Jump to content
Dogomania

Najdziwniejsze komentarze dotyczace waszych psów :) [2]


dog_master

Recommended Posts

Niedzielnym popołudniem idę sobie z siostrą i piesełem. Idziemy przez bloki a tu dziewuszka 7/8 lat wybiega z wydeptanej ścieżeczki odchodzącej od placu zabaw, biegnie widzi psa zwalnia, wgapia się w piesa po czym będąc przed nami ze 4 metry zaczyna z piskiem i wymachiwaniem łapkami biec w naszą stronę :roll:. Okazało się że dziwuszka biegła tak do kumpli, bo chciała "się kajtnąć" na rowerze ....

Następnie przechodząc koło cmentarza (ja weszłam na cmentarz siostra stała koło bramy) z naprzeciwka idzie pani z joreczkiem z daleka bierze pieseczka na rączki i ocha :
-Nie nie możesz się przywitać z t a k i m pieskiem ....
Ja wychodzę z bramy mijam się z paniusią ona stawia jorasia na ziemi ,a pieseczek hop i już do mojego piesa ....
Pani krzyczy :
-Franek , chodź tu. Franek. Franek co ja mówię (itp,itd) .
Kiedy pieseczek postanowił ,po uprzednim przewąchaniu całego chodnika i mojego psa , wrócić do Pańci, ona kontynuując inteligentną rozmowę ze swym pieskiem , umoralnia go i próbuje wzbudzić w nim wyrzuty sumienia , mówiąc:
-Franek jak ty się zachowujesz. Co ja mam za tobą przez pół miasta biegać. Franek, co to się z tobą dzieje ? A co by było jakby ten piesek cię zjadł ?!

O nie ,proszę panią mój pies jorki zjada na śniadanie a jest już wieczór :diabloti: a zwłaszcza takie, których smycze niosą Pańcie w rączce, zapominając na karabińczyk przypiąć piesia :grin:

Co się dzisiaj okazało że ten jorasek wolałby zjeść mojego piesa ... Dzisiaj siostra z nim była i mówi ,że pani wołała kogoś i stanęła w bocznej uliczce, wyszła akurat na nią , a jorasek oczywiście od razu do mojego psa, ale żeby tylko , jako że paniusia ściąga podekscytowanego pieska , to pieseczek zatapia ząbki w moim futrze :angryy: (jak to dobrze że on ma długie kłaki)...
Ale jakby mój mu oddał (mimo że nie jest duży , mógłby mu zrobić krzywdę) to by była rozpacz ...:nonono2:

I żeby nie było że może jorczik nie może się witać, bo jest coś tam, itp... Tak on nie może się witać ale z "kundlim plebsem" :puppydog:

Link to comment
Share on other sites

Odnośnie ras...

Wczoraj idziemy na spacer z psiakami. Z klatki wychodzi sąsiadka.
Sąsiadka: Fajne te psy. To rasowe czy jakieś dzikie?
Mama: Dzikie, noo, zwyczajne, kundle.
Sąsiadka: A, to te...

Dusiłyśmy się ze śmiechu przez 5 minut i do teraz nie wiadomo o jakie "te dzikie" psy chodziło :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rosa']Jak poszłam sunię od weta odebrać to w poczekalni siedział Pan z przerażonym yoreczkiem. Trochę pogadaliśmy (byłam strasznie zestresowana czy wszystko ok. z małą) pytał co mojej jest powiedziałam, że sterylka spytał ile kosztuje powiedziałam, że 400 no i w końcu spytał jakiej rasy mam psa jak mu odpowiedziałam, że kundel to się jakoś tak zniesmaczył odwrócił się i rozmowa się skończyła. Nie mam zupełnie pojęcia dlaczego. :roll:[/QUOTE]
Bo ten jej jorek to "gaz szlachetny" :-P

Sytuacja z wczoraj.
Idę sobie z psem koło sklepu gdzie są dwa duże psy (kaukaz i leon). Jak zwykle kaukaz urządza scenę za płotem, minęłam ogrodzenie, patrze a jakaś starsza pani mi się przygląda. I mówi: Pani, z takim psem to strach chodzić (wskazuje na mojego czterołapa - 10kg), jakby takie bydle wyskoczyło to zadusiło by na miejscu.
:loveu: Kocham takie babcie, jak one się troszczą :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Sąsiadka (mająca w domu coś jakby suke ast 10lat) :

- Ojej (autentyczne zdziwnienie) ona zjada kupy???
Ja (zdezo na pysku) :
- Słucham??
Ona (zmartwiona)
- A no bo widze kaganiec ma
Ja :
- .. Ją obrzydzają (..)
Ona :
- No ja to bym stafordom nie ufała! Same gównojady !

:p

Link to comment
Share on other sites

Na nas ostatnio nakrzyczała jakaś pani, że "ojojoj pan trzyma tego psa, bo ja się boję!". Straszny straszliwy pies Zuzanka, szalone 40cm wzrostu w różowych szelkach, stał w tym momencie w krzakach i coś wąchał stojąc tyłem do nas wszystkich, mając panią daleko i głęboko, ale OK - psa zawołałam, więc przeszedł koło babki dwa razy, bo za pierwszym razem postanowiła jednak ją obejść z drugiej strony, przeszliśmy z Zu przy nodze kawałek i puściłam ją znowu. Na co babka zaczęła się tłumaczyć, że ostatnio ją ugryzł jakiś mały kundel, a właściciel mówił, że on nic nie zrobi... Także nie, fobie nie biorą się znikąd.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Na nas ostatnio nakrzyczała jakaś pani, że "ojojoj pan trzyma tego psa, bo ja się boję!". Straszny straszliwy pies Zuzanka, szalone 40cm wzrostu w różowych szelkach, stał w tym momencie w krzakach i coś wąchał stojąc tyłem do nas wszystkich, mając panią daleko i głęboko, ale OK - psa zawołałam, więc przeszedł koło babki dwa razy, bo za pierwszym razem postanowiła jednak ją obejść z drugiej strony, przeszliśmy z Zu przy nodze kawałek i puściłam ją znowu. Na co babka zaczęła się tłumaczyć, że ostatnio ją ugryzł jakiś mały kundel, a właściciel mówił, że on nic nie zrobi... Także nie, fobie nie biorą się znikąd.[/QUOTE]

A no nie biorą się znikąd.
Mam kuzynkę, która panicznie boi się psów (obcych), bo kiedyś mały podbiegacz jak była dzickiem "ją pogonił" . tak więc teraz kiedy tylko przechodzi koło jakiegoś wolnobiegającego psa spina się i zaczyna jak najszybciej iść, kiedyś sama doszła do wniosku że może to prowokować inne psy ale nie panuje nad tym .... taki odruch bezwarunkowy. :roll:
Najbardziej uwielbiam chodzić z nią na spacery :loveu: jak tylko podbiega jakiś piesek albo tylko patrzy na naszego to od razu jest gadka żebyśmy stamtąd uciekały bo się pogryzą :loveu: najmniejszy warkocik i panika kuzyneczki :loveu: I Love it :iloveyou:

Link to comment
Share on other sites

Jak byłam młodsza to pieseczki fajne były tylko na obrazkach. Mam autystycznego kuzyna, który panikował na widok psów (też pies go pogonił), więc i mi się udzieliło i jak miałam przejść obok, przechodziłam spięta, jakbym tylko czekała na atak. Kuzyn teraz ma psa w domu i żyją sobie zgodnie, a pieski przestały być takie straszne :razz:

Mam wokół siebie kilka przykładów ludzi, którzy wcześniej bali się psów (np. mój tż), a odpowiedni pies sprawił, że dawne lęki odeszły w niepamięć. Zdrowy dystans zawsze trzeba mieć i nie rozumiem, jak można tiutać do każdego napotkanego zwierzaka... ale lęki nas ograniczają.

Sama mam lękliwego psa, więc gdy widzę pozytywne zmiany, ogarnia mnie radość. Z drugiej strony, opatrzność nad nami czuwała, gdy poszłyśmy do schronu po psa. Z psem z innym charakterem trudniej byłoby mi wejść w psi świat i wciąż pewnie na widok obcych psów z automatu spuszczałabym głowę i szła przed siebie, byle dalej...

Link to comment
Share on other sites

A propos zachowań mających źródło w strachu przed psami: po porannym spotkaniu z psimi kumplami zabrałam moją suczkę do ludzkiego fryzjera. Fryzjer osiedlowy,zakochany w mojej psinie z wzajemnością.Suczka dostaje wodę,grzecznie czeka aż mnie fryzjer obciacha.Wchodzi kobieta z potężnym pięciolatkiem. Chłopiec podbiega do mojego wymęczonego spacerem psa i zaczyna go okładać łapkami po głowie. Widzę,że zero reakcji mamusi.Mówię więc chłopcu,że nie wolno psa bić na co mamusia,że on tak głaszcze.Pies spierdzielił pod mój fotel.Chwila spokoju ale widzę w lustrze młodzieńca podchodzącego do mojego fotela od tyłu i próbującego- tym razem pulchną nóżką psa wykopać spod fotela.Moja mega grzeczna psina warknęła i pokazała zęby.Podeszłam,wzięłam psa na ręce i zapięłam smycz a chłopiec pobiegł do mamy rycząc histerycznie,że pies go ugryzł.Mówię chłopcu,że widziałam,że pies go nie ugyzł i proszę by pokazał gdzie go ugryzł.Chłopiec pokazuje rękę- ugryzienia ani zaczerwienienia ani śladu.Na co mamusia mówi,że go kiedyś jamnik ugryzł i dlatego ona tak nerwowo na jamniki reaguje :). W sumie nie wiem czy śmiać się z tej "nerwowej" reakcji czy płakać nad tą mamusią...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']A propos zachowań mających źródło w strachu przed psami: po porannym spotkaniu z psimi kumplami zabrałam moją suczkę do ludzkiego fryzjera. Fryzjer osiedlowy,zakochany w mojej psinie z wzajemnością.Suczka dostaje wodę,grzecznie czeka aż mnie fryzjer obciacha.Wchodzi kobieta z potężnym pięciolatkiem. Chłopiec podbiega do mojego wymęczonego spacerem psa i zaczyna go okładać łapkami po głowie. Widzę,że zero reakcji mamusi.Mówię więc chłopcu,że nie wolno psa bić na co mamusia,że on tak głaszcze.Pies spierdzielił pod mój fotel.Chwila spokoju ale widzę w lustrze młodzieńca podchodzącego do mojego fotela od tyłu i próbującego- tym razem pulchną nóżką psa wykopać spod fotela.Moja mega grzeczna psina warknęła i pokazała zęby.Podeszłam,wzięłam psa na ręce i zapięłam smycz a chłopiec pobiegł do mamy rycząc histerycznie,że pies go ugryzł.Mówię chłopcu,że widziałam,że pies go nie ugyzł i proszę by pokazał gdzie go ugryzł.Chłopiec pokazuje rękę- ugryzienia ani zaczerwienienia ani śladu.Na co mamusia mówi,że go kiedyś jamnik ugryzł i dlatego ona tak nerwowo na jamniki reaguje :). W sumie nie wiem czy śmiać się z tej "nerwowej" reakcji czy płakać nad tą mamusią...[/QUOTE]

najgorsze jest to, że gdyby Twoja suczka jednak nie wyrobiła nerwowo i kłapnęła chłopca, to miałabyś okropne problemy...

ja zauważyłam coś takiego, że ludzie, którzy mają podejście pt. "taka mądra, pomaga psom, a ile dzieci głoduje" (co jest kretyńskim postulatem, chyba nie muszę dodawać dlaczego) traktują psy jako coś "niższego" i "mniej ważnego", niż dzieci.
nie mówię, że trzeba stawiać znak równości między psem i dzieckiem (choć ja stawiam póki co :diabloti: bo nie mam dzieci), ale mam wrażenie, że tacy ludzie nie widzą swojego błędu, bo w końcu dziecko - ważniejsze - chciało dotknąć psa, CHCIAŁO i nie można przecież dziecku odmówić ze względu na jakieś tam humorki mniejszej i nieważnej kreatury.

już nie chcę myśleć, jak bardzo nisko znalazłby się pies w hierarchii wartości takiej baby, jakby kłapnął synka..mój królewicz uwalił w rączkę kuzynkę TŻ-ta, oczywiście nie został nawet ślad, młoda tylko stanęła w szoku (4-latka) i na szczęście, jako rozumne dziecko, przestała zaczepiać leżącego Patryka. myślałam, że się spalę ze wstydu, przeprosiłam jej mamę, która powiedziała, że to w zasadzie dobra lekcja, bo młoda więcej nie przytuli znienacka psa, przed którym ostrzegano ją, że "nie lubi jak się zaczepia".

to tak w ramach kontynuacji dyskusji o dzieciach, psach i "straszeniu psami" - młoda przekonała się na własnej skórze i teraz PYTA, czy może pogłaskać, kiedy przyjdę z Patrykiem (a jest przyzwyczajona do asta-niańki i labradora-konika-radosnego przytulaka z którym można robić co się tylko chce).

dzieciak u fryzjera był wg. mnie nie uświadomiony, tylko nastraszony - wiedział przecież, że psy gryzą, skoro symulował ugryzienie, a mimo to nie było mu to na tyle wytłumaczone, żeby przestał zaczepiać psa, bo faktycznie do tego dojdzie.
ogólnie - porażka.

Link to comment
Share on other sites

Komentarz co prawda nie o psie ale mimo że chamski to mnie rozbawił :p
F1: Obczaj sobie tą
F2: gruba ale są zalety latem cień, zimą grzeje
F1: tylko lepiej jej nie wku*** bo jak ci cycem przyp... to nie wstaniesz
Nachlani byli :lol: ale nie wiedziałam że jestem aż tak gruba :angryy:
:lol:

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem na ile to śmieszne ale dodaję , bo osobiście mnie to rozbawiło jak usłyszałam z perspektywy widza :

Idziemy dziś z tż zaroślami nad rzeką między działkami, teren pusty więc odpinam psa żeby pobiegał, a ten wpada pod drzewo i znajduje ludzkie gówno :loveu: Wrzasnęłam że nie wolno i poszliśmy dalej mimo że miał na nie ochotę i pozostawił je w pamięci...
Wracamy z powrotem, pies biega dołem wału , a my idziemy górą, sprzed nas nadjeżdza rowerzysta. Pies biega dołem więc nie zwracam uwagi, normalnie sadzam go,zapinam albo puszczam w drugą stronę.
Na wysokości tego obsranego drzewa pies podnosi głowę i widzę jak już się oblizuje i gna w zapamiętane miejsce, więc wyrywam do przodu z wrzaskiem " nieee!!!!!!!stóóóóój!!!! Zostaaaawww!!!!" a Wald pędzi z obłędem w oczach do góry gdzie akurat dojeżdza rowerzysta i przy tym drzewie się spotykamy.
Słuchajcie, facet zamarł, chyba przewidywał najgorsze, zaczął się zasłaniać, zbladł, przerażony chyba był pewien że już ma psa w gardle. A ja nieświadoma planowania mordu przepędziłam psa dalej i wymyślam mu od najgorszych świń, więc facet się zabrał roztrzęsiony nie odzywając się nic pojechał... Dopiero tż idący za mną uświadomił mi powagę sytuacji, z której sobie nawet sprawy nie zdawałam:oops: Biedny człowiek, nastraszyłam go okrutnie.

Link to comment
Share on other sites

Trolejbus, wsiadam sobie z pieskiem elegancko obok miejsca dla wózków, na przeciwko mnie babsko.
Zbiera ostetnatyjnie torby i przesiada się wyżej.
-On Pani nie zje, jest po śniadaniu - rzekłam do babska z uśmiechem
- Nie! Ja nie lubię psów. One są brudne i smierdzą. Ile razy psa się kąpie? No ile? Człowiek się myje codziennie, a to to brudne pełno zarazków.
Małżon owego babsztyla siedzi na siedzeniach po drugiej stronie zblazowany, wstyd mu za żone... coś tam zagadywał, że na kolei pracował, że często sochiści z takimi fajnymi owczarami jeździli...chciał sytuacje ratować :P
Tymczasem babsko:
- Pies to się tylko do budy nadaje! Nie do mieszkania... gdzie taki brudny.
Wkurzyłam się delikatnie.
- Z całym szacunkiem do Pana, ale z Panią to ja się stanowczo nie zgadzam i dyskutować na ten temat nie będę!
Się zamknęło babsko, małżon owej się uśmiechnął... ale owe kobiecisko niezadowolone bo pies brudny śmierdzi i pewnie morduje każdego przechodnia ^^

Link to comment
Share on other sites

Ja też swoją sucz kąpie raz w tygodniu i parę już razy słyszałam od właścicieli psiaków,że tak często nie wolno bo to może psa zabić :).Przypomniała mi się rozmowa z psiarzem jakiś czas temu.Zobaczyłam gościa z mieszańcem spaniela i zapytałam czy mogę puścić moją.Pan,jak najbardziej, się zgodził. Skomentował,że bardzo dobrze,że mój pies bez smyczy chodzi i głupi są ci co prowadzają psy na smyczy bo przecież pies musi się wybiegać. Ja na to,że owszem ale psa trzeba uczyć by przychodził. Na co pan,że on swoją suczkę- dostał ją jako półrocznego psa- puścił od razu ze smyczy- "najwyżej ucieknie"- no ale nie uciekł.I teraz chodzi cały czas bez smyczy.I to jest według niego najlepsza metoda.Chwalił się także,że jego pies nie jest nigdy agresywny- można mu wszystko robić.I chcąc sprawdzić czy moja sucz jest agresywna zaczął ją ciągnąć za ogon.Moja psina nie reagowała do momentu kiedy ten podniósł ja za ogon do góry.Krzyknęlam na gościa by dał spokój.Typ puścił ją na ziemię z półmetrowej wysokości.Opierdzieliłam gościa a on na to,żebym nie przesadzała bo ludzie wyrzucają psy z pierwszego piętra i nic im się nie dzieje.Pan doprowadził mnie do wk....wu więc wzięłam psinę na ręce i oddaliłam się.Na szczęście nie będzie mi dane go spotykać bo mieszka na innym osiedlu a tu był tylko na "gościnnych występach".

Edited by gojka
Link to comment
Share on other sites

Opowiem Wam hicior - mój pies ze schroniska ma agresję smyczową. Walczymy z tym, również z pomocą behawiorysty, ale przy jego strachliwości jest ciężko, jak to praca z psem po sporych przejściach. Ostatnio jakaś pani widząc mojego psa rzucającego się na smyczy do jej suczki( już pomijając, że miał ten pies wielkiego guza a na widok moich psów schowała się za kobietą dziwnie dysząc) stwierdziła, że powinnam go uśpić, bo ma, uwaga, wściekliznę, a ja wyzwana od głupich gówniar (mam 20 lat, wystarczyło założyć krótkie spodenki i już jestem hehe gówniarą) nie powinnam nigdy mieć zwierząt. Ot, osiedlowi znawcy,a jak spokojnie powiedziałam, że problem mojego psa nazywa się agresja smyczowa to puściła mi bardzo niecenzuralną wiązankę. Osoby walczące z agresją smyczową swoich pupili - strzeżcie się przed znawcami ;)
gojka - tacy znawcy są wszędzie, tylko szkoda, że na ich znawstwie cierpią zwierzaki :(

Link to comment
Share on other sites

Znawcy :loveu: Ja wychodzę z założenia, że mogę wypowiadać sądy na temat, co mu jest, jak mu pomóc jedynie w kwestii własnego psa, bo go ZNAM. I nie wtryniam się w wychowanie innych - chociaż sama rad od osób, które uważam za bardziej doświadczone chętnie słucham, ale nie bezkrytycznie.

Viki na widok osobnika, który wybitnie jej nie pasuje włącza tryb "będę szczekać tak długo, aż nie znikniesz". Głupio mi, bo wychodzi na agresorkę, staram się ją skupić na sobie, nie zawsze wchodzi. I szczeka, bo się boi, np. na czarne psy o określonej posturze, bo kojarzy je z osiedlową agresorką, która nie raz chciała ją zagryźć i w szale często sama robiła sobie krzywdę :shake:

Link to comment
Share on other sites

4Łapki, widzę, że wiesz, co czuję zatem...
dokładnie mam takie samo zdanie, nie lubie jak ktoś mi się wtrąca do mojego psa bo ja do obcych psów nie wtrącam. Mój pies jest np. wyjątkowo cięty na foksteriera sąsiada ( a może to na sąsiada? :P). Sąsiad go nie lubi, bo Scrat jest.... ze schroniska ;) co za dziwna antypatia.

Link to comment
Share on other sites

Przypomniało mi się, jak Viki szczekała na jack russell teriera... bo facet wchodził po zboczu górki (i to spowodowało, że Viki uznała go za niebezpieczeństwo... :roll: - faceta, nie psa) i oczywiście psa wziął na ręce... Nawet nie zdążyłam się odezwać, gdy matka wypaliła "to pies czy kotek" :smhair2:

Też mam 20 lat i widzę, jak niektórzy na mnie patrzą, zwłaszcza, gdy idę z psem. I o ile pies zafiksowany na kaczki nie budzi zainteresowania, to idący spokojnie przy nodze przy tak młodej osobie - i owszem. Podkreślę, niektórzy, nie wszyscy ;)

Chyba każdy pies ma coś, czego wybitnie nie lubi... Moja jest bardzo lękliwa i wszystko, co wyrządziło jej krzywdę/wystraszyło zapamięta. Wczoraj oglądała się za panią z kijkami. Czemu? Bo jakiś kretyn 3-4 miesiące temu postanowił ją przepędzić, machając kijkami i wydając dziwne dźwięki, gdy usunęłyśmy się na trawę, by spokojnie przeszedł...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='4Łapki']
I o ile pies zafiksowany na kaczki nie budzi zainteresowania, to idący spokojnie przy nodze przy tak młodej osobie - i owszem. Podkreślę, niektórzy, nie wszyscy ;)
[/QUOTE]
Oj budzi i to jak :lol:
Czasem obserwuję reakcje ludzi jak moj wystawia, zaglądają w krzaki, wypytują co się dzieje, generalnie czasem śmieję się że starsze panie mu sekundują :evil_lol: No i tradycyjnie komórki w dłoń i cykają fotki, stoją , gapią się, a mnie jest głupio cokolwiek zrobić :D

Link to comment
Share on other sites

Kaczki ostatnio opanowały kałuże na osiedlach. Idąc do zoologa musiałyśmy przejść koło dość zatłoczonego targowiska i zbiornika przeciwpożarowego, który chyba sobie upatrzyły, bo zauważyłam, że pojawiła się tabliczka, by ich nie dokarmiać. Idziemy, a one lądują z pluskiem :loveu: Więc Viki staje jak wryta i dobrych kilkanaście minut jest absolutnie nie do ruszenia. Jedna osoba tylko spojrzała i rzuciła "pogoniłbyś sobie?", więc statystycznie wychodzi, że mało ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...