3 x Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 odnośnie małych piesków podbiegających do innych psów/ludzi gojka - nic personalnie do ciebie po prostu nie cierpię, nie cierpię małych jazgoczących pieseczków latających samopas i podbiegających do mnie i moich psów choć moje są wyjątkowo cierpliwe i przyjacielskie - nie cierpię tego bo właścicielom tych małych jazgoczących pieseczków wydaje się że ich sa małe ti ti ti bobaski i mogą robić wszystko co chca i podbiegac gdzie im się podoba bo sa małe dla mnie sa poprostu nijak nie wychowane i nie jest to ich wina a włascicieli którzy mają takie a nie inne wyobrażenie o swoich pupilach nasz jeden wielki jest zawsze na smyczy bo nie ma potrzeby latania młody jest puszczany na polance/w lesie jak sa inne psy, żeby się wybiegał (jak psa nie znamy to zawsze ale to zawsze najpierw rozmawiamy z włascicielem) i zdarza się, że podleci do psa przechodząceo obok (nigdy do samego człowieka) ale tylko i wyłącznie wtedy kiedy on zauwazy psa pierwszy i my nie zdązymy go zapiac na smycz i przytrzymac wiem, ze on podbiega w celach towarzystkich, obwącha obskacze i wróci i krzywdy nie zrobi ale zdaję sobie sprawę, że przechodzący pies niekoniecznie może być towarzyski i że właściciel może sobie nie zyczyc żeby mój pies podbiegał do jego psa tak samo jak ja sobie zycze, żeby wszystkie [I]malutkie pieseczki syneczki i córunie swoich pańciów[/I] nie podbiegaly do moich psów gdy idziemy sobie spokojnie na spacer co do ostatnich komentarzy to u nas jakas posucha poza tym że wszystkie okoliczne dzieciaczki martwią się jak to pieskowi będzie goraco w lecie ;) albo : "mamo mamo ale grube psy" grube w sensie futrzaste, ale mina i 'zażenowanie' matki bezcenne ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gojka Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 Och,ja też nie cierpię małych jazgotów.Mój pies czasem tak reagował jak widział większego od siebie- jazgotał chwilę,gdy ten podbiegł lub podszedł moja kładła się grzecznie na grzbiet i dawał się obwąchać.Od samego początku starałam się wyeliminować taką reakcję jak szczekanie- zwłaszcza na inne psy bo wiadomo- nie każdy pies zachowa wtedy stoicki spokój.I udaje się- dziś psina żadnego psa nie objazgotała- dała się powąchać,grzecznie stuliła uszy gdy jeden z psów pokazał zęby i pobiegła za mną. Z moją psiną super się pracuje- jakoś tak wszystko łatwo idzie.Mnie najbardziej wkurza jak ktoś puszcza psa- małego czy dużego i nie wie jak jego pies zareaguje.Parę razy już miałam sytuację,że np. owczarek rozłożył moją jamniczkę na łopatki i warczał pokazując zęby nad jej szyją.Dziś też nieduży kundelek podbiegł do mojej i od razu zęby pokazuje.Moja psina zapamiętuje na szczęście takie spotkania i jak widzi agresora podbiegającego to od razu bryk na grzbiet albo za moje nogi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pani Profesor Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 [quote name='3 x'] i zdarza się, że podleci do psa przechodząceo obok (nigdy do samego człowieka) ale tylko i wyłącznie wtedy kiedy on zauwazy psa pierwszy i my nie zdązymy go zapiac na smycz i przytrzymac wiem, ze on podbiega w celach towarzystkich, obwącha obskacze i wróci i krzywdy nie zrobi ale zdaję sobie sprawę, że przechodzący pies niekoniecznie może być towarzyski i że właściciel może sobie nie zyczyc żeby mój pies podbiegał do jego psa [/QUOTE] właśnie to mnie często wytrąca z równowagi, bo właściciele często krzyczą "on nic nie zrobi" (jeśli to duży pies), albo "to suczka!", a mój Pat stoi najeżony i gotowy do ataku :shake: jest mi żal tego psa, że zaraz dostanie zębami (ostrzegacza, ale zawsze), jest mi żal swojej pracy nad kontrolowaniem Patryka (bo już ładnie olewa, ale jak pies mu wleci z nosem w dupsko, to nie ma mocnych) i żal właściciela oraz psa "na przyszłość", bo co by było, gdyby podleciał do mega agresora, który wyjątkowo jest bez kagańca? dlatego omijam jak mogę TTB puszczone luzem, guzik mnie obchodzi, czy przyjacielska sunia, czy nie - zawsze może się odwinąć sprowokowana buractwem Patryka, to jest instynkt, a jak się zakleszczają TTB to chyba wszyscy wiedzą (i co zostanie z mojego psa), to samo ON-ki - zakaz podchodzenia i koniec :D drę się z daleka "zabieraj pan/pani psa" i nie ma przeproś, może to naiwne, ale [I]statystycznie [/I]mniej się boję berneńczyka, goldena, rhodesiana (bo mnie raz facet z daleka uspokajał, że to "duży misio", kij mnie to obchodzi, jak zaraz będę wyciągać Patryka z jego paszczy :diabloti:) niż TTB czy ON-ka. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LadyS Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 Ja nie obczajam Waszego przerzucania się tym, co gorsze - TTB, duży pies czy mały pies. Każdy podbiegający bez mojego pozwolenia pies jest dla mnie tak samo upierdliwy. A ludzie puszczają "bo tak" - mam sąsiada, który smyczy w ogóle nie ma. I denerwuje mnie to, jak idę z psem i gdzieś się spieszę, czy jak pies jest puszczony i się ze mną bawi - bo to, że jest puszczony nie sprawia, że każdy pies może do nas podbiec. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pani Profesor Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 [quote name='LadyS']Ja nie obczajam Waszego przerzucania się tym, co gorsze - TTB, duży pies czy mały pies. Każdy podbiegający bez mojego pozwolenia pies jest dla mnie tak samo upierdliwy. A ludzie puszczają "bo tak" - mam sąsiada, który smyczy w ogóle nie ma. I denerwuje mnie to, jak idę z psem i gdzieś się spieszę, czy jak pies jest puszczony i się ze mną bawi - bo to, że jest puszczony nie sprawia, że każdy pies może do nas podbiec.[/QUOTE] ja przerzucam i hierarchizuję, bo są psy, które Patryk lubi z definicji (starsze, dużo większe od niego, pewne siebie suki, w 90% przypadków akceptuje) i to jest działanie 'terapeutyczne', bo mam szansę wtedy go wygłaskać, wychwalić, wycałować i nakarmić z okazji tego, jak się ślicznie zachował. lubi większość haszczaków, bo ma przyjaciółkę niby-husky i już z daleka macha ogonem, a z kolei nienawidzi labradorów i od takiego psa spieprzam jak mogę, o małych yorkach i jamnikach nie wspomnę. dla mnie to ogromna różnica, co do nas podbiega, bo niektóre psy i sytuacje mogę wykorzystać, więc czemu się mam od razu spinać - nigdy nie przeszkodził nam podbiegacz w nauce, bo uczę go naprawdę w zaroślach bez śladów życia - jak już coś podbiegnie, to w trakcie piłki/spaceru, więc kij w to, skoro może mieć wymiar "edukacyjny" :cool3: a że TTB się zwyczajnie boję w konfrontacji z moim psem, to samo ON-ków, dlatego sobie wymyśliłam taką zasadę i jej się trzymam (bo mój dureń nie ma instynktu samozachowawczego, wczoraj wywalił zęby na wielkiego cane corso, na szczęście ten go olał) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gojka Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 O przepraszam niczym się nie" przerzucam"- napisałam wyraźnie w ostatnich zdaniach postu:).Zawsze można powiedzieć właścicielowi żeby zabrał psa bo się śpieszysz.Ja tak zawsze mówię,nawet jak spotykam zaprzyjaźnione psy.I jest ok- zabierają. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LadyS Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 [quote name='Pani Profesor']ja przerzucam i hierarchizuję, bo są psy, które Patryk lubi z definicji (starsze, dużo większe od niego, pewne siebie suki, w 90% przypadków akceptuje) i to jest działanie 'terapeutyczne', bo mam szansę wtedy go wygłaskać, wychwalić, wycałować i nakarmić z okazji tego, jak się ślicznie zachował. lubi większość haszczaków, bo ma przyjaciółkę niby-husky i już z daleka macha ogonem, a z kolei nienawidzi labradorów i od takiego psa spieprzam jak mogę, o małych yorkach i jamnikach nie wspomnę. dla mnie to ogromna różnica, co do nas podbiega, bo niektóre psy i sytuacje mogę wykorzystać, więc czemu się mam od razu spinać - nigdy nie przeszkodził nam podbiegacz w nauce, bo uczę go naprawdę w zaroślach bez śladów życia - jak już coś podbiegnie, to w trakcie piłki/spaceru, więc kij w to, skoro może mieć wymiar "edukacyjny" :cool3: a że TTB się zwyczajnie boję w konfrontacji z moim psem, to samo ON-ków, dlatego sobie wymyśliłam taką zasadę i jej się trzymam (bo mój dureń nie ma instynktu samozachowawczego, wczoraj wywalił zęby na wielkiego cane corso, na szczęście ten go olał)[/QUOTE] Dla mnie nie ma znaczenia, jaki pies podbiega, bo zwykle dekoncentruje mojego - choć nie tak, jak kiedyś, to jednak nadal. Mój by się z każdym bawił, i o ile jestem w stanie go sprowadzić do pionu, gdy to potrzebne, to jest to trudniej robić, gdy wokół Ciebie skacze pies, który chce koniecznie wyjść Ci suszone mięso z kieszeni, bo właśnie je poczuł. Jak widzę innego psa, który biegnie w naszą stronę - i gdy znam tego psa, a mam czas, nie robię z psem nic pilnego - to daję się bawić, bo wiem, że mój i tak po 5 minutach się zwyczajnie znudzi, a jego zabawa to głównie bieganie dookoła, więc większość psów za nim nie nadąża. Natomiast z zasady wkurzają mnie ludzie, którzy idą z psem widząc, że coś robię, albo że się spieszę - a i tak puszczają swojego. Albo, co się zdarza bardzo często tutaj, gdzie teraz mieszkam - popuszczają smycz psu, który z pianą na mordzie rzuca się do mojego. Mój pies unika konfliktów jak może, ale jest już dorosły, więc jak inny pies nie chce iść "na ugodę", a cały czas go maltretuje, to robi się niemiły. Ja potrafię swojego uspokoić - inni ludzie rzadko kiedy. Oczywiście, zdarza się, że ktoś sam z siebie przyjdzie, przeprosi, że pies podbiegł - no cóż, wypadki chodzą po ludziach. Ale nie o takich ludziach i podbiegaczach mówię - tylko o tych, które zwyczajnie mi przeszkadzają. Z ostatnich dni: pies, który próbował ukraść mojemu piłkę, a nie widziałam go, bo właściciel puścił go za moimi plecami; pies, który uświnił mnie dokumentnie, kiedy szłam z psem na kawę do teściów - bo postanowił po mnie poskakać; pies, który próbował kryć mojego samca, bo "on tak ma". Wszystkie z właścicielami. Reakcja? "ale on nic nie zrobi", "ojej, jak on się cieszy, aż skacza" (to ten, co mnie wybrudził), "bo on lubi piłeczki". No świetnie, tylko co mnie to kurde obchodzi? [quote name='gojka']O przepraszam niczym się nie" przerzucam"- napisałam wyraźnie w ostatnich zdaniach postu:).Zawsze można powiedzieć właścicielowi żeby zabrał psa bo się śpieszysz.Ja tak zawsze mówię,nawet jak spotykam zaprzyjaźnione psy.I jest ok- zabierają.[/QUOTE] Ja z zaprzyjaźnionymi psami problemu nie mam - też mówię, że się spieszę, poza tym zwykle spotykamy się z włascicielami na spacerach. Ale jak mam prosić o zabranie psa pana, który dopiero wynurza się zza rogu bloku 50 metrów dalej? I twierdzi, że "jego nic nie zrobi" albo "pieski musza sie przywitać"? We Wrocławiu było już dobrze, bo sobie wychowałam sąsiadów - tu muszę jeszcze wiele przerobić z tymi obecnymi ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pani Profesor Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 [quote name='LadyS'] Albo, co się zdarza bardzo często tutaj, gdzie teraz mieszkam - popuszczają smycz psu, który z pianą na mordzie rzuca się do mojego. Mój pies unika konfliktów jak może, ale jest już dorosły, więc jak inny pies nie chce iść "na ugodę", a cały czas go maltretuje, to robi się niemiły. Ja potrafię swojego uspokoić - inni ludzie rzadko kiedy. Oczywiście, zdarza się, że ktoś sam z siebie przyjdzie, przeprosi, że pies podbiegł - no cóż, wypadki chodzą po ludziach. [/QUOTE] tylko raz trafiłam na kogoś, kto popuścił smycz z agresorem - amstaffa na flexi, pisałam o tym kiedyś, pod moim własnym blokiem, myślałam, że się zesram ze strachu jak usłyszałam KRRRRT wyciąganej na siłę flexi... mój pies by tego nie przeżył na bank, bo ast leciał z otwartą japą, a Patryk ujadał wściekle :roll:, ale to był jakiś totalny bezmózg (właściciel), poza tą akcją nie miałam nigdy celowego podjudzania. ostatnio tylko wyleciał z krzaków lab-rottek, taki przysadzisty, słyszałam, że właściciel gada do niego "co tam jest? co tam jest?" i podjudza, żeby podleciał, ale to było raczej na zasadzie "idź się zapoznaj", poprosiłam o zabranie, bo Pat zaczął furczeć, to szybko odwołał tego psa. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
3 x Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 [quote name='Pani Profesor']właśnie to mnie często wytrąca z równowagi, bo właściciele często krzyczą "on nic nie zrobi" (jeśli to duży pies), albo "to suczka!", a mój Pat stoi najeżony i gotowy do ataku :shake: jest mi żal tego psa, że zaraz dostanie zębami (ostrzegacza, ale zawsze), jest mi żal swojej pracy nad kontrolowaniem Patryka (bo już ładnie olewa, ale jak pies mu wleci z nosem w dupsko, to nie ma mocnych) i żal właściciela oraz psa "na przyszłość", bo co by było, gdyby podleciał do mega agresora, który wyjątkowo jest bez kagańca? [/QUOTE] dlatego ja pracuję tez na tz'tem bo ja jak tylko widzę, że nasz chce podlecieć do psa to staram się go zapiąć a jak juz leci to ja za nim, żeby jak najszybciej go zabrać a tz niekoniecznie [quote name='LadyS']Ja nie obczajam Waszego przerzucania się tym, co gorsze - TTB, duży pies czy mały pies. Każdy podbiegający bez mojego pozwolenia pies jest dla mnie tak samo upierdliwy. A ludzie puszczają "bo tak" - mam sąsiada, który smyczy w ogóle nie ma. I denerwuje mnie to, jak idę z psem i gdzieś się spieszę, czy jak pies jest puszczony i się ze mną bawi - bo to, że jest puszczony nie sprawia, że każdy pies może do nas podbiec.[/QUOTE] LadyS nie wiem jak jest u Ciebie ale u mnie większośc psów chodzących samopas bez smyczy to małe jazgoczące coś duże (a dla mnie nawet średniaki) sa w 99% na smyczy bo wielu ludzi boi się dużych psów a ich właściciele zdają się to rozumiec i nie puszczają swoich miśków luzem w przeciwieństwie do znaczej większości właścicieli psów małych bo ich piesek [I]jest mały i przeciez krzywdy nie zrobi[/I] u mnie jest tak, ze duże psy puszczane sa luzem w miejscach psich schadzek las czy łączka co nie przeszkadza innym włascicielom psów wejśc w gromade bawiących się psów, przejśc przez polankę ze swoim psem luzem i miec pretensje do wszystkich innych że nasze psy podbiegly do niego a niestety i tacy nam sie na drodze trafiają ja rozumiem, ze mój nie powinien podbiegac ale nie rozumiem, ze ktos kto nie chce zeby do jego psa podbiegały inne pcha się w sam srodek polanki gdzie te warjują ze sobą raz naewt mialam sytuację gdy chcielismy puscić psy ze znajomymi ale obok był pies na smyczy wiec kulturalnie się zapytałam panstwa czy nie będzie im przeszkadzać jak puścimy psy i w zabawie któryś podbiegnie do ich psa panstwo powiedzieli, ze woleliby nie bo róznie reaguje ok, rozumiem poszlismy na drugą polankę kilkadziesiat m dalej ale na tyle daleko ze nasze psy nie były już zainteresowany tamtym i co ? panstwo od psa na smyczy zebrali się i dawaj w naszym kierunku na 'naszą' polankę a mieli conajmniej 3 inne mozliwosci obejscia nas tak że nie nadkładaliby drogi ani nie nie doprowadzali do konfrontacji psów :shake: edit. ja jestem z tych co to przeproszą że pies podbiegł bo jak Lasy napisala, wypadki się zdarzaja Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LadyS Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 Ale to, o czym mówisz, to jest w ogóle kosmos. Jeśli widzę, że gdzieś biegają sobie psy i się bawią, a nie chcę wchodzić w grupę, bo psów nie znam, czy chce puścić swojego i coś z nim porobić, to idę w inną stronę i szukam miejsca, gdzie nikogo nie ma. I trzeba pamiętać, że taka sytuacja, że ktoś pakuje się w grupę bawiących się psów działa w obie strony - skoro ja ze swoim psem gdzieś coś robię (przykład z ostatnich dni: za miastem, środek pola, jakieś 20 metrów od ścieżek prowadzących w różne strony), to dlaczego ktoś, kto ma mnóstwo innych możliwości i dróg do pójścia z psem idzie akurat w moją stronę, prosto na mnie, ze swoim psem, albo puszcza go właśnie tutaj, jeśli wie, że ten zaraz do nas przybiegnie? Chyba fakt, że poszłam w dzicz, gdzie mało kogo można spotkać, sam doskonale potwierdza to, że nie mam ochoty na jakiekolwiek kontakty? Tutaj w zasadzie smycz nie obowiązuje wcale. Na smyczy są zwykle yorki i yorkopodobne (może ze 3 w sąsiedztwie, w tym szczeniak), staruszka spanielka, która ledwo chodzi, jeden CC, któremu smycz w ogóle nie przeszkadza - ostatnio z pianą na mordzie przeciągnął swoją właścicielkę do nas ładne kilkanaście metrów, musieliśmy się szybko ewakuować, a wiem, że to jest typowe dla niego zachowanie. A, i jedna suczka, ale jak sama pani przyznała - jest na smyczy tylko dlatego, że po sterylizacji. Reszta, czy duże, czy małe - chodzi generalnie luzem. Jest mniej dużych psów, bo mieszkam na końcu osiedla bloków - duże latające luzem psy zwykle nawiały komuś z posesji domków, które są z drugiej strony. Plus, ja nie rozróżniam aż tak mały-duży pies, bo mój pies jest mniejszy od większości spotykanych, więc każdy jest w stanie zrobić mu krzywdę. Po prostu, wychodzę z założenia, że chciałabym, aby inni ludzie nie uprzykrzali mi życia sobą i swoimi psami tak, jak ja staram się im go nie uprzykrzać. Szkoda, że nie wychodzi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pani Profesor Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 [quote name='3 x'] nie wiem jak jest u Ciebie ale u mnie większośc psów chodzących samopas bez smyczy to małe jazgoczące coś duże (a dla mnie nawet średniaki) sa w 99% na smyczy bo wielu ludzi boi się dużych psów a ich właściciele zdają się to rozumiec i nie puszczają swoich miśków luzem w przeciwieństwie do znaczej większości właścicieli psów małych bo ich piesek [I]jest mały i przeciez krzywdy nie zrobi[/I] [/QUOTE] a ja właśnie mam odwrotnie- mało widzę drobniaków luzem (może w obawie przed tymi większymi), za to duże psy chodzą często luzem i właśnie pewnie stąd te krzyki "on nic nie zrobi" - może właściciel takiego goldena myśli, że się spinam i zabieram psa naprędce ze strachu przed "dużym psem", a tu zupełnie nie o to chodzi, tylko czasem nie zdążę wyjaśnić, bo Patryk już pogoni delikwenta :cool3: zadziwiające jest to, że znakomita większość psów się go boi i odpuszcza :cool3: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
3 x Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 ech może się zamienimy miejscami zamieszkania ja jako właścicielka dwóch dużych psów spotykam się z tym, ze moje z założenia, że sa duże to na pewno zechcą zjeśc ich małego pieska mieliśmy tez sytuację, ze pani wychodząca z jorkiem albo westem (już nie pamiętam dokładnie) i widzaąc nasze (na smyczy bo to między blokami było a nie na lużnym terenie) z przestrachem w oczach zabrała swojego na ręce bo "nasze sa duże" na szczęscie byliśmy razem z TZ więc tz naszego mniejszego (40 kg) też wziął na ręce ;) mina pani i osób stojących nieopodal - bezcenna ;) bo niby skąd mielismy wiedziec co mu tamten może zrobić :evil_lol: Lady S mamy w lesie koleżankę w typie Twojego psiaka za pierwszym razem pan miał obawy czy pozwolic się mojemu bawić z jego sunią (40 kg - 3 kg) ale po zapewnieniu że jakby się bał ze mój coś zrobi (niechcący) to zapnę swojego na smycz i ni ebedzie problemu teraz jak spotykamy pana z sunią ta sami pochodza nawet jak jest więcej dużych psów co prawda suńka jest na poczatku przestraszona/oniesmielona ale pozniej sobie chwilę brykają razem od lewej 40 kg, 50 kg, 70 kg i mała biała kruszynka :) [IMG]https://dl.dropboxusercontent.com/u/99933784/2014-02-23%2011.29.44.jpg[/IMG] dobra, koniec żalów pomimo, że jestesmy wielcy to wiekszośc osób odbiera nas pozytywnie ale nie wszyscy negatywnie jestesmy tez odbierani ze względu na wielkośc własnie ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pani Profesor Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 ale fajne zdjęcie :D jakby się szykowały do wieczerzy :evil_lol: ja się np. nie boję kontaktu Patryka z olbrzymimi psami, np. tybetanami, rhodesianami, jakimiś powyżej 50kg, bo on do takich [I]raczej [/I]nie startuje, a jak pies leci, to mniej więcej widać jego zamiary, więc o ile nie ma irokeza, to pozwalam się powąchać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gojka Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 Heh,fajna fotka.Moja jamniczka tak pewnie wygląda w grupie,którą sobie upodobała: dwa labki,dalmatyńczyk i owczarek.Jakoś tak dziwnie się złożyło,żę ta grupa pozwala jej na wiele- wyrywanie patyków,skakanie do pyska,jednemu labkowi uwiesza się zębami na ogonie:) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LadyS Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 U nas spacery z większymi psami wyglądają zazwyczaj tak: [IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-3vXhoe3pG2U/UyG1xnzGeHI/AAAAAAAAByw/8zvJr9B-h0U/w461-h615-no/P3100097.JPG[/IMG] Dla mojego psa najlepsza zabawa to bieganie w kółko, i często jest tak, że on już zawraca tą samą drogą, kiedy drugi pies jest w połowie pierwotnej trasy :lol: Ale młody szybko się nudzi psim towarzystwem ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
3 x Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 (edited) [quote name='LadyS']U nas spacery z większymi psami wyglądają zazwyczaj tak: [IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-3vXhoe3pG2U/UyG1xnzGeHI/AAAAAAAAByw/8zvJr9B-h0U/w461-h615-no/P3100097.JPG[/IMG] Dla mojego psa najlepsza zabawa to bieganie w kółko, i często jest tak, że on już zawraca tą samą drogą, kiedy drugi pies jest w połowie pierwotnej trasy :lol: Ale młody szybko się nudzi psim towarzystwem ;)[/QUOTE] super :) mnie mój tybek zadziwia czasmi zwrotnościa swoją - prawie w miejscu ale czasami z impetem i z rozpędu się wyglebnie ;) bo umysł juz zawrócił ale ciało nie chciało ;) Edited March 13, 2014 by 3 x Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gojka Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 A u nas spacery wyglądają tak:[IMG]https://www.facebook.com/photo.php?fbid=693092537396311&set=a.693089997396565.1073741826.100000867130920&type=3&theater[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gojka Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 echchh,jakoś mi nie wychodzi... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gojka Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 No niestety,muszę się nauczyć wstawiania fotek:( [IMG]https://m.ak.fbcdn.net/scontent-b.xx/hphotos-prn2/t1.0-9/1901415_693092537396311_1034702780_n.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gojka Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 [IMG]https://m.ak.fbcdn.net/scontent-b.xx/hphotos-prn2/t1/10013848_693090784063153_968589516_n.jpg[/IMG]W towarzystwie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gojka Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 Jamnik aportujący:) [IMG]https://m.ak.fbcdn.net/sphotos-g.ak/hphotos-ak-ash3/t1.0-9/10013503_693093234062908_1698134334_n.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulvhedinn Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 Kurde, a mnie denerwuje "nabijanie" się ze wszystkich, co łapią swoje mikrusy na ręce. No nie mówię o histerycznych "mamusiach", łapiących swojego yorczka, kiedy pies duży jest daleko i ma małego w poważaniu, ale.. po pierwsze- ktoś może mieć złe doświadczenia, po drugie mały pies może akurat być w takim stanie, że się nie nadaje do spotykania z psami (wyobraźcie sobie cziłkę w cieczce na którą usiłuje wskoczyć owczarek), może być np po operacji (w tej chwili mój Żubr jest po operacji kolana i chociaż normalnie nawykł do spotka i zabaw z wielkopsami, to właśnie dlatego nie pozwoliłabym mu się nawet z kumplami przywitac ;). Poza tym to wasze radosne "małe szczekacze są po prostu niewychowane"- otóż, mikroskopijne psy SĄ trudniejsze w treningu, z racji pobudliwości, często lękliwości, a jak do tego dołożyć złe doświadczenia, to mamy pracę tytaniczną. Z moich psów Piku JEST szczekaczem. Koszmarnym, lękliwym wydrzyjryjkiem, który potrafi udziabać obcego dużego psa, jeśli ją zaczepi bez spokojnego zapoznania. I dlatego owszem, łapię ją na ręce i co? Każdemu mam tłumaczyć, że Piku jest upośledzona, ma zaburzenia emocjonalne i do tego uraz na tle niedelikatnych psów? Że to, że potrafi się tak rozszczekać, że się przewraca z nerwów nie oznacza, że z nią nie pracuję? I owszem, Pi po zapoznaniu umie iść na spacer nawet z dużą grupą dużych psów, ale nie toleruje nachalnych "obcych". (ale niestety pomimo moich wysiłków kocha drzeć mordkę, z każdego powodu, włącznie z faktem, że trawa rośnie, a słońce świeci). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
3 x Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 [quote name='ulvhedinn']Kurde, a mnie denerwuje "nabijanie" się ze wszystkich, co łapią swoje mikrusy na ręce. No nie mówię o histerycznych "mamusiach", łapiących swojego yorczka, kiedy pies duży jest daleko i ma małego w poważaniu, ale.. po pierwsze- ktoś może mieć złe doświadczenia, po drugie mały pies może akurat być w takim stanie, że się nie nadaje do spotykania z psami (wyobraźcie sobie cziłkę w cieczce na którą usiłuje wskoczyć owczarek), może być np po operacji (w tej chwili mój Żubr jest po operacji kolana i chociaż normalnie nawykł do spotka i zabaw z wielkopsami, to właśnie dlatego nie pozwoliłabym mu się nawet z kumplami przywitac ;). Poza tym to wasze radosne "małe szczekacze są po prostu niewychowane"- otóż, mikroskopijne psy SĄ trudniejsze w treningu, z racji pobudliwości, często lękliwości, a jak do tego dołożyć złe doświadczenia, to mamy pracę tytaniczną. Z moich psów Piku JEST szczekaczem. Koszmarnym, lękliwym wydrzyjryjkiem, który potrafi udziabać obcego dużego psa, jeśli ją zaczepi bez spokojnego zapoznania. I dlatego owszem, łapię ją na ręce i co? Każdemu mam tłumaczyć, że Piku jest upośledzona, ma zaburzenia emocjonalne i do tego uraz na tle niedelikatnych psów? Że to, że potrafi się tak rozszczekać, że się przewraca z nerwów nie oznacza, że z nią nie pracuję? I owszem, Pi po zapoznaniu umie iść na spacer nawet z dużą grupą dużych psów, ale nie toleruje nachalnych "obcych". (ale niestety pomimo moich wysiłków kocha drzeć mordkę, z każdego powodu, włącznie z faktem, że trawa rośnie, a słońce świeci).[/QUOTE] a ja właśnie mówię o histerycznych 'mamusiach' zwłaszcza, że moje zawsze ale to zawsze sa na smyczy między blokami, na chodniku itd wyjątkiem sa dwie sytuacje: las i łaczka ale tylko wtedy gdy młody ma kompana do zabawy więc jak ktos porywa swojego psa - niezabezpieczonego smyczą na ręce widząc mnie 20 m przed sobą człapiącą z psami (niestety większy nie osiąga mega prędkości) to czuję się conajmniej dziwnie: jakbym jakaś zarazę rozsiewała ja labo moje psy i miała to wypisane na czole duże psy tez miewają operacje i tez nie są wskazne zabawy intensywne po tychże zabiegach ale co innego pies po operacji a co innego rozhisteryzowana pńca co myśli że wielkopsy i średniaki nie mają nic lepszego do jedzenia jak jej rozwszeczanego mikrusa jak idę na spacer rano tzn fizjologiczny, który z racji wieku większego potrafi zając i 45 min do godziny i przez 3/4 spaceru w miedzyczasie widzę jak podbiega do mnie 'dżekuś' w sweterku i drze japę a pani wyprowadzająca nie raczy podejść i zawinąc psa tylko *******i głupoty trzy po trzy 'dzekuśiu jaki ty jestes dzisiaj niegrzeczny' 'dzekusiu chyba bedę musiała się wziąć na smycz' 'dzekusiu chodz już widzisz ze pieski się ciebie nie boją' 'dzekusiu bo cię pieski na śniadanie zjedzą' to mnie cholera jasna bierze bo 'dzekuś' ma swoją pania daleko w dupie ale jaby nie daj boze któremus z moich puściły nerwy to zapewne byłaby to moja wina bo moje psy sa duże ale kiedyś miałam tez zabawną sytuację, chyba już tutaj pisalam ze jechal pan rowerem z jorkami - jeden biegł przy rowerze, drugi w koszyku siedzial , jesli dobrze pamiętam mijamy się na chodniku pan się zatrzymuje i z usmiechem mówi:[I] po jedym na śniadania im wiozę [/I]:evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Handzia55 Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 Ja jestem ta nienormalna, co bierze psa na ręce.:eviltong: Mam małego psa, nie yorka, tylko zwykłego kundelka. Mój pies obcych psów nie zaczepia, ignoruje nawet dziamgoty zza płotów. Wita się grzecznie z psami, które zna. Biorę go na ręce, kiedy widzę, że leci do nas nieznajomy pies luzem. Wolę nie sprawdzać jakie ma zamiary, bo to ja mam uraz z dawnych lat, gdy suka ON zagryzła moją ratlerkowatą sunię, spokojną, prowadzoną na smyczy. Teraz wolę dmuchac na zimne... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulvhedinn Posted March 13, 2014 Share Posted March 13, 2014 Ja czasem łapię na ręce Pi i ewentualnie Lilę, jak mi się nie chce plątać ze smyczami, a chcę się spokojnie minąć z dużymi psami (widzę kiedy moje diabelce mają ochotę wystartować). Albo wiem, że danego psa Pi na bank oszczeka nawet na smyczy i po co nam obustronne nerwy? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.