paniMysza Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 widzisz, was przynajmniej przeprosił. a ten od berneńczyka to nas uważał za debili, ze nie dalismy naszych psiaków jego olbrzymiemu "dziecku" do zabawy:| Quote
Daga&Maks Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 mnie naprawdę drażnią tacy ludzie co puszczą psa luzem, a kompletnie nad nim nie panują, pies taranuje wszystko, a oni tylko mówią żeby się nie bać. Kiedyś miałam taką sytuację, że podleciał do mnie amstaff, ja skróciłam smycz i chciałam szybko pójść w innym kierunku, bo mój pies samców nie lubi, a pan tylko krzyczał, żeby się nie bać, że on nic nie zrobi, a sekundę po tym jak to powiedział tamten pies rzucił się z zębami na mojego :roll: a ile razy już wracałam cała ubłocona ze spaceru, bo jakiś labrador postanowił się przywitać Quote
paniMysza Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 ja tez tego nienawidzę. człowiek chce sobie spokojnie pospacerować i się zrelaksować, a tacy "beztroscy" nie pozwalaja na to. a kilka razy spotkałam sie juz z taka sytuacją, że właściciele spuszczonego psa, który rzucał sie na moje psy bedace na smyczy, które próbujac sie bronic warczały i szczekały (małe psiaki) oskarzali mnie, ze one nie maja kagańców i sa agresywne:| człowiekowi opadają wtedy tylko ręce. no co odpowiedzieć takim idiotom? chociaz z jednym takim wygrałam kilkuletnia walke (jego psy zawsze rzucłay sie na moje - moje na smyczy, tamte spuszczone a pan "któl osiedla" spaceruje z głowa w chmurach i fajeczka w rece) - nie pomagały prośby, krzyki, kłótnie. sam pan właściciel tych psów kazał mi zadzwonic na policje, jesli mi to przeszkadza. tak tez zrobiłam, dostał mandat i od tej pory psy ma uwiazane na smyczy:):):) Quote
kix Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 haha zazdroszcze wam tych wszystkich przygód z psami :lol: Quote
Martens Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 [quote name='dagaa111']mnie naprawdę drażnią tacy ludzie co puszczą psa luzem, a kompletnie nad nim nie panują, pies taranuje wszystko, a oni tylko mówią żeby się nie bać. Kiedyś miałam taką sytuację, że podleciał do mnie amstaff, ja skróciłam smycz i chciałam szybko pójść w innym kierunku, bo mój pies samców nie lubi, a pan tylko krzyczał, żeby się nie bać, że on nic nie zrobi, a sekundę po tym jak to powiedział tamten pies rzucił się z zębami na mojego :roll: a ile razy już wracałam cała ubłocona ze spaceru, bo jakiś labrador postanowił się przywitać[/QUOTE] U mnie podobny hicor to koleś od asta, twierdzący, że jego podbiegający pies nic mojemu nic nie zrobi, jak mój się nie zacznie :razz: Tylko zapomniał zauważyć, że ja też mam ttb, tylko mniejszy kaliber, i niekoniecznie mu się podoba, kiedy obcy wielki samiec traktuje go jak zabawkę i bez powitania wpycha łeb pod brzuch, żeby go obwąchać. I pewnie gdyby skończyłoby się jatką i oczywiście ucierpiał mój mniejszy pies, według tego tłumoka byłaby to moja wina, bo mój pierwszy warknął... Jeszcze uciechę by miał - do czasu oczywiście. Quote
Trop2011 Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 Z ostatniej chwili. Właśnie wróciłam z miasta. Oczywiście byłam z Tropem. Przechodziliśmy koło jakiegoś baru, gdzie właścicielka często karmi różne bezpańskie psy. Nie wiem czy zauważyła mojego, czy to czysty przypadek, ale wyszła i zaczęła się zachwycać. - O, jaki ładny piesek, to moja ulubiona rasa. Labradory są takie kochane. - To Golden Retriever. - Aha, al śliczny jest. Nie chcesz sprzedać? Odpadłam, odpowiedziałam krótkie 'nie' zaśmiałam się nerwowo i odeszłam. Quote
omry Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 [quote name='Martens']obok chodnika na którym stałam zatrzymał się samochód i chciała z niego wysiąść młoda kobieta, jednak kiedy zobaczyła mnie z Bucem przy nodze, dobre 2 metry od auta, praktycznie wpadła z powrotem do środka i zasłoniła się drzwiami :-o[/QUOTE] Wczoraj z Iwanem na 1,5 m. chodniku mijaliśmy kobietę z dzieckiem za rękę. Iwan oczywiście od strony zewnętrznej, równiutko przy nodze i na samym skraju chodnika. No, niektórzy się boją, więc czemu mam się nie odsunąć? Ale widzę, że potężna ta kobiecina wyraz twarzy mało ma przyjazny już z daleka. No ale co. Gdy była dosłownie jakieś kilka centymetrów od nas, popchnęła swoje dziecko tak, że wylądowało kolanami na trawie dosłownie kawalątek od ulicy pełnej samochodów, a na mnie spojrzała się, jakbym jej to dziecko właśnie zabiła. Wcześniej to ona chyba myślała, że ja na tę trawę wejdę :) Powstrzymałam śmiech, ale uśmiechu już niestety nie, na co poszła wiązanka w moją stronę. Nawet się nie odwróciłam, bo w jakim celu? Quote
Frances_B Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 Z dnia dzisiejszego. Idę z moją 9 tygodniową suczką berneńczyka na smyczy brzy bloku. Dopiero od kilku dni wychodzimy na spacery, więc wszystko jest nowe i interesujące :) Z przeciwnej strony idzie york bez smyczy. Zatrzymuje się i zaczyna szczekać na moją. No to ta zaraz chce podbiec i się bawić. Ja ją trzymam, ona się szarpie. Spacerowym krokiem zza rogu wychodzi "Pańcia" i do mnie z krzykiem, żebym zabrała UWAGA : "TO BYDLE". Ja do niej, że to jej piesek jest bez smyczy, a ja swojego trzymam za obrożę. "Ale mój Kacperek się tak nie rzuca na psy jak pani pies". Ja do niej, że to jeszcze szczeniak, a wyrywa się, bo chce się bawić. Ona na to "To TO BYDLE będzie jeszcze większe ???!!! Powinni takie od razu usypiać bo nas wszystkich kiedyś pozagryza" Dodam jeszcze, że sunia ma dopiero jakieś 8 kg... Najgorsze jest to, że jak coś takiego usłyszałam, to tak mnie zatkało, że nawet się nie odgryzłam... Quote
kiniaaa Posted August 22, 2011 Posted August 22, 2011 [quote name='Frances_B']Z dnia dzisiejszego. Idę z moją 9 tygodniową suczką berneńczyka na smyczy brzy bloku. Dopiero od kilku dni wychodzimy na spacery, więc wszystko jest nowe i interesujące :) Z przeciwnej strony idzie york bez smyczy. Zatrzymuje się i zaczyna szczekać na moją. No to ta zaraz chce podbiec i się bawić. Ja ją trzymam, ona się szarpie. Spacerowym krokiem zza rogu wychodzi "Pańcia" i do mnie z krzykiem, żebym zabrała UWAGA : "TO BYDLE". Ja do niej, że to jej piesek jest bez smyczy, a ja swojego trzymam za obrożę. "Ale mój Kacperek się tak nie rzuca na psy jak pani pies". Ja do niej, że to jeszcze szczeniak, a wyrywa się, bo chce się bawić. Ona na to "To TO BYDLE będzie jeszcze większe ???!!! Powinni takie od razu usypiać bo nas wszystkich kiedyś pozagryza" Dodam jeszcze, że sunia ma dopiero jakieś 8 kg... Najgorsze jest to, że jak coś takiego usłyszałam, to tak mnie zatkało, że nawet się nie odgryzłam...[/QUOTE] Niestety, ludzie potrafią być chamscy i bezczelni. Także musisz przywyknąć do takich komentarzy, albo już teraz wymyślać jak im równie niegrzecznie (lub grzecznie) odpowiedzieć :diabloti: U nas jest na odwrót, mój york na smyczy, i podbiega do nas dużo wielkich psów bez smyczy. To znaczy było, wyprowadziłam się już z blokowiska i wróciłam na stare śmieci, tu same domki i wydaje mi się, że więcej kultury wśród psiarzy (nie licząc osiedlowych burków co 24/7 są luzem). Quote
Guest papillonek Posted August 24, 2011 Posted August 24, 2011 [quote name='kiniaaa']Niestety, ludzie potrafią być chamscy i bezczelni. Także musisz przywyknąć do takich komentarzy, [B]albo już teraz wymyślać jak im równie niegrzecznie (lub grzecznie) odpowiedzieć[/B] :diabloti: U nas jest na odwrót, mój york na smyczy, i podbiega do nas dużo wielkich psów bez smyczy. To znaczy było, wyprowadziłam się już z blokowiska i wróciłam na stare śmieci, tu same domki i wydaje mi się, że więcej kultury wśród psiarzy (nie licząc osiedlowych burków co 24/7 są luzem).[/QUOTE] Tylko to nie jest latwe jak ktoś za Twoimi plecami komentuje twojego psa ,a sam psa nie ma ,więc jakby musisz tego wysłuchiwać :/ Bo co odpowiedziec na śmiechy, pitbulki i wyrośniente wiewiórki kirdy ktoś nie ma psa na którym możesz się odgryźć? Quote
Sheltii Posted August 24, 2011 Posted August 24, 2011 [QUOTE]Bo co odpowiedziec na śmiechy, pitbulki i wyrośniente wiewiórki kirdy ktoś nie ma psa na którym możesz się odgryźć? [/QUOTE] Poco sie odgrywać na psie, jak można na właścicielu? Przecież to on komentuje ;) Quote
Martens Posted August 24, 2011 Posted August 24, 2011 A po co odgryzać się na psie? Ja za obraźliwe komentarze komentuję człowieka, który je wypowiedział. Przecież to on je wypowiedział, a nie jakiś pies :roll: Quote
Klauzunka Posted August 24, 2011 Posted August 24, 2011 odnośnie komentarzy. Może się ze mną zgodzicie może nie. Ale ja wychodzę z takiego założenia: że jeżeli ktoś za moimi plecami komentuje moje psy - to oznacza to jedynie tyle, że przez matkę naturę został obdarzony ćwiercią umysłu wróbla. Mądremu człowiekowi ciężko z taką osobą dyskutować, bo się najnormalniej w świecie nigdy z takim burakiem nie dogada. Wszystkie komentarze nie za głośne, ale na tyle głośne żebym usłyszała - ZLEWAM. Nie odpowiadam, w odwecie nie komentuję ich psów, nie odgryzam się komentatorom. Nic tak nie wytrąca z równowagi jak zlekceważenie. Z drugiej zaś strony co ja praktykuję w przypadku takich co nie odpuszczają: - za moimi plecami lecą teksty: ale bydlaki wielkie, bestie, przecież jak zaatakują to ta kobieta sobie z nimi dwoma nie poradzi, itd... - obracam się - a przepraszam, bo nie wszystko usłyszałam, chcą mnie państwo wyprzedzić ale się boją psów. Proszę (tu robię miejsce schodząc na trawnik, gdzieś na bok). Śmiało nie ma się czego bać w pełni panuję nad swoimi psami. - a dziękujemy (głupio im było, bo na bank nie chcieli mnie wyprzedzić a jedynie sobie pokomentować) Jakiś Faficzek max 5 kilo. Luzem, obszczekiwacz. Z nim jakaś niedorozwinięta pańcia całkowicie nie panująca nad psem. Chodź Faficzku, chodź te bestie zaraz cię zjedzą. I cały czas lezie za mną, bo nie może odwołać swojego psa a przy tym komentuje moje. Zatrzymuję się, obracam, na co Faficzek również przystaje i pańcia bierze go na ręce. - ja: hahaha jaki odważniak póki daleko to świruje bohatera a potem do pani na rączki. Młody jeszcze ten piesek? - ona: no tak, on taki jest, tydzień temu wzięliśmy go ze schroniska i opowiada mi jego historię....Ma dwa lata. - ja: no to jak pani zobaczy kogoś z psem to od razu proszę łapać go na smycz. Psy bywają różne. Pani pies może też wyrządzić krzywdę innym psom. - ona: przepraszam. I za to co mówiłam o pani psach. Na wakacjach nad jeziorem. Moja siostra, trzyletnia siostrzenica, ja z dwoma labami. Same dzikie plaże. Długo szłyśmy zanim nie dotarłyśmy do takiej gdzie było niewiele ludzi. Moja siostrzenica już chciała do wody z Tequilą i Lolą. Głośno i wyraźnie podchodząc praktycznie do każdego plażowicza z osobna pytałam czy ma coś przeciw, że moje psy będą się kąpały. Opowiadałam, że nie są agresywne, że nie interesują ich inni ludzie, dzieci, że nie spuszczę ich z oka. Są zdrowe, szczepione, odrobaczane, mają kontakt z dziećmi. Zero sprzeciwu - tak, tak - proszę. Moja siostra została na brzegu. Ja weszłam do wody z Celinką (siostrzenica) Tequilą i Lolą. Nagle wszyscy zaczęli wychodzić z wody. Mamusie i tatusie na siłę wyciągały dzieci z wody. Co mi przekazała moja siostra - teksty typu włazi z psami, zapchlonymi, roznoszącymi wirusy, bakterie. Tylko jedna z pań plażowiczek i jej maż postawili się " ale przecież ta kobieta każdego z osobna pytała, nie puściła swoich psów na chama, czy ktoś jej powiedział że nie życzy sobie psów w wodzie? woda jest niczyja a plaża dzika. Jakby komuś nie pasowało to nie puściłaby swoich psów do wody - bo chyba po to pytała" Ja tego nie słyszałam - ale długo nie musiałam czekać. Nagle wirusy i bakterie przestały istnieć. Koło mnie pojawiło się czworo dzieci i na zmianę z Celinką rzucały patyki psiakom. Mamusie skandowały z brzegu, skarbie rzuć mocniej, bo piesek nie widzi. Na co tatusiowie pojawili się w wodzie i szkolili swoje pociechy jak rzucać. Ja wiem- złe komentarze bolą. Ale do czego zmierzam - nawet człowiek o psychice ameby przy odpowiednim podejściu da się zsocjalizować. Jeśli to są tylko komentarze to nie dawajcie się wyprowadzać z równowagi, buraki potrzebują odpowiedniego nawozu, tylko czekają na Wasze reakcje. Nie dając się prowokować już górujecie nad nimi. Quote
bonsai_88 Posted August 24, 2011 Posted August 24, 2011 Wczoraj jak byłam z kudłatą na wieczornym spacerze przygalopował do nas młody labek [na oko miał jakiś rok - już duży, jeszcze głupiutki]... średnio przejmował się panią na 2 końcu smyczy, której udało się go zatrzymać jakiś metr przed pyskiem mojego stworka. Birma, która tej rasy wybitnie nie lubi, zaczęła się po cichu burzyć. Zgasiłam ją stwierdzając zniesmaczonym tonem "Kudłata, bez jaj... ja koturny ubrałam!" - Birma na mój ton natychmiast się uspokoiła. Rozśmieszyła mnie reakcja właścicielki labka, która załamanym tonem stwierdziła, że "To wcale nie jest śmieszne... i ja też tak chcę" :D. Po za tym miałam wczoraj fajny spacerek, bo po za spotkaniem pilnowanego labka zobaczyłam również... spokojnego yorka. Psiak zerknął na Birmę, pomyślał sekundę i zażądał od właścicieli przeniesienia obok wielkiego potwora ;). Całość odbyła się w absolutnej ciszy, bez jednego niepotrzebnego szczeknięcia :). Quote
kiniaaa Posted August 24, 2011 Posted August 24, 2011 [quote name='Martens']A po co odgryzać się na psie? Ja za obraźliwe komentarze komentuję człowieka, który je wypowiedział. Przecież to on je wypowiedział, a nie jakiś pies :roll:[/QUOTE] No właśnie, to nie pies wypowiedział złośliwy komentarz, a jego właściciel, więc to na nim można się ewentualnie odgryźć, a nie na niewinnym psie. Więc co to za różnica czy ktoś stoi z psem czy bez... powiedział mi coś złośliwego, to mu odpowiem :evil_lol: Niektórych trzeba po prostu zignorować, to już każdy z nas wie z doświadczenia ;) Quote
aleola Posted August 24, 2011 Posted August 24, 2011 [quote name='paniMysza']widzisz, was przynajmniej przeprosił. a ten od berneńczyka to nas uważał za debili, ze nie dalismy naszych psiaków jego olbrzymiemu "dziecku" do zabawy:|[/QUOTE] Nie ma to jak: "proszę się nie bać, mój pies jest niegroźny i chce się tylko bawić". A może mój pies jest groźny? O tym nie pomyślą. Do szału mnie doprowadza takie podejście. Poświęcam dużo energii, żeby moją strachliwą psicę doprowadzić do stanu względnej uzywalności i przez jednego takiego właściciela, co to ma niegroźnego pieseczka, który chce się tylko bawić, pół mojej pracy idzie na marne. Świat to dżungla ;). Quote
bonsai_88 Posted August 24, 2011 Posted August 24, 2011 Zaczynam się co raz bardziej cieszyć, że wyprowadzam się na totalne zakuprze, gdzie spotkanie psa graniczy z cudem ;). Znaczy się psy są, ale na łańcuchach lub na podwórzu... Przynajmniej będę mogła zajmować się swoimi kudłatymi nie przejmując się resztą świata :) Quote
Martens Posted August 25, 2011 Posted August 25, 2011 [quote name='bonsai_88']Zaczynam się co raz bardziej cieszyć, że wyprowadzam się na totalne zakuprze, gdzie spotkanie psa graniczy z cudem ;). Znaczy się psy są, ale na łańcuchach lub na podwórzu... Przynajmniej będę mogła zajmować się swoimi kudłatymi nie przejmując się resztą świata :)[/QUOTE] W takich okolicach też są problemy na spacerach, tylko nieco innej maści, niestety ;) Quote
Avaloth Posted August 25, 2011 Posted August 25, 2011 [quote name='Martens']W takich okolicach też są problemy na spacerach, tylko nieco innej maści, niestety ;)[/QUOTE] Potwierdzam. Moją 50kg Krowę atakuje regularnie coś, co miało być pekińczykiem, ale mu nie wyszło. Wylatuje zza wiecznie otwartej bramy i dawaj, jazgot na pół wsi i z zębami na mojego. A jak Chester odpyskuje to już wszyscy okoliczni mieszkańcy w oknach, że go zagryza. Albo pies sąsiadów, który za ogrodzeniem jest taaki odważny, a poza na widok Chestera staja jak wryty na środku drogi, zjeża kark, warczy i stoi, póki się nie oddalimy na bezpieczną odległość.. Quote
Martens Posted August 25, 2011 Posted August 25, 2011 No niestety na osiedlach są problemy z nieodwoływalnymi mniej lub bardziej agresywnymi domowymi pieseczkami; na zadupiu nie wiem czy nie gorzej, bo podwórkowe burki wybiegające z bram, dusza na ramieniu przy każdym gospodarstwie czy łańcuch się temu bydlakowi nie zerwie (raz się zerwał miksowi bernardyna i mam potworną traumę...); w polu/lesie strach, że myśliwi, albo zdziczałe psy (myślałam, że to bajka z tymi wielece agresywnymi dzikimi psami, dopóki sama się nie natknęłam). Też nie ma nudy :diabloti: Ja mam oba typy atrakcji, bo mieszkam w blokowisku na obrzeżach małego miasta ;) Quote
aleola Posted August 25, 2011 Posted August 25, 2011 [quote name='bonsai_88']Zaczynam się co raz bardziej cieszyć, że wyprowadzam się na totalne zakuprze, gdzie spotkanie psa graniczy z cudem ;). Znaczy się psy są, ale na łańcuchach lub na podwórzu... Przynajmniej będę mogła zajmować się swoimi kudłatymi nie przejmując się resztą świata :)[/QUOTE] [quote name='Martens']W takich okolicach też są problemy na spacerach, tylko nieco innej maści, niestety ;)[/QUOTE] Otóż to. Nawet bym się pokusiła stwierdzić, że to jest nawet gorzej ;). Mieszkam w takiej okolicy. Myślisz, że jak się łańcuchowy zerwie, albo zostanie spuszczone 5 psów z łańcucha "żeby sobie polatały", to ktoś się martwi, gdzie one są, co robią? A nawet jak się martwi (co się zdarza niezwykle rzadko), to nie jest w stanie odwołać psa, nawet nie wie, jak się zachować, a na koniec jeszcze ma pretensje do Ciebie. Czasem wychodzę z zamiarem 10-minutowego spaceru, a wracam po godzinie, bo muszę łazić naokoło, żeby poomijać okoliczne pieski, co sobie "latają" i wiem, że wcale przyjacielskie nie są i będą broniły swojego terenu w ich mniemaniu. Quote
Martens Posted August 25, 2011 Posted August 25, 2011 A teraz jeszcze wchodzi ustawa z baaardzo mądrym zapisem :roll: wg którego żaden piesek nie może stać na łańcuchu powyżej 12 godzin :D to dopiero będą spacerki safari, bo na biednej wsi większość gospodarstw nie jest ogrodzonych wcale albo tylko częściowo, a prawie wszędzie na łańcuchu agresywny bydlaczek. Nie łudzę się, że gospodarze zaczną pieski łańcuchowe na spacery prowadzać - za to mam wielką nadzieję, że przepis pod tym względem będzie martwy - przepis, a nie mój pies po którymś spacerze... :roll: No ale projekt ustawy przygotowały pewnie radośnie osóbki, które na spacery chodzą po wielkomiejskich parkach między yorkami i labradorkami, i nawet nie mają minimum wyobrażenia jak wyglądają i zachowują się łańcuchowe psy na wsi, i jak miło już teraz chodzić tam na spacery... Quote
anorektyczna.nerka Posted August 25, 2011 Posted August 25, 2011 Dokładnie. Radośni właściciele dwóch koni, niby rottka i niby owczara (obowiązkowo agresywne) mają te psy dizek bogu na łańcuchu, ale po ty jak ich konie(!) się wydostały poza teren posesji, to ciekawa jestem jak będzie z psami. Quote
Litterka Posted August 25, 2011 Posted August 25, 2011 Wiesz, Martens, witamy w Polsce. Pomysł w założeniu nie jest zły, tylko jak zwykle - zero wyobraźni, przepisów wykonawczych i pomysłów, co dalej z takimi psami. Bo ni wierzę w to, że nagle od 1 stycznia (chyba wtedy ustawa wchodzi w życie) na wsi pojawią się nowe płoty, dłuższe łańcuchy, ludzie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmądrzeją. No i inna kwestia - jak to wszystko sprawdzać? Wątpię, żeby nagle po wsi zaczęły chodzić patrole z linijką i zegarkiem. A może kamery nad budami zamontują i będą sprawdzać, kiedy pies jest przypięty, a kiedy nie? A jak będzie egzekwowany zakaz hodowli w celach zarobkowych? Co, nagle wszystkie psy zostaną wykastrowane, a ogłoszenia z portali typu allegro usunięte? Śmiem wątpić... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.