Jump to content
Dogomania

Kastracja


owczarnia

Recommended Posts

Aha, zapomniałam jeszcze dodać, że jutro zadzwonimy do weta, aby umówić się już na konkretny termin. Chcemy już mieć to za sobą, bo przyznam szczerze, że ja zaczynam się już trochę denerwować - wiecie, jak to jest... Wiem, że oddam psiaka w dobre ręce, ale mimo wszystko zdaję sobie sprawę, że zawsze coś może pójść nie tak... :nerwy:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 76
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Wobec powyższego uważam, że powinnaś się skonsultować z jeszcze jednym weterynarzem. Pufik jest bardzo młodziutki i absolutnie nie ma powodu do paniki - moment na kastrację jest wprost idealny. Mój pies był o ładne kilka miesięcy starszy - miał prawie dwa lata (dokładnie 21 miesięcy), gdy go kastrowałam i nawet wtedy pani doktor mówiła że jeszcze nie ma co histeryzować, bo wcale nie jest tak znowu późno. Wszystkie potrzebne badania zrobiła w ramach ceny zabiegu, a jej akurat gabinet zdecydowanie do najtańszych tu nie należy. Tak jak mówiłam, ostatnio także badaliśmy Fuzlakowi krew i zapłaciłam osiem zł. Ciężko mi sobie wyobrazić co też można jeszcze "dobadać" za dodatkowe 42 zł i choć absolutnie nie chciałabym Ci mieszać w głowie, to mam okropne poczucie, że ten weterynarz próbuje Cię naciągnąć :(. Zadzwoń jeszcze do dwóch lub trzech gabinetów, popytaj się - co Ci szkodzi. W ostateczności "przyciśnij" tego swojego o jakie dokładnie chodzi badania. Zawsze możesz zadzwonić do pierwszego z brzegu laboratorium i dowiedzieć się, ile takie badania kosztują - nie chodzi mi tutaj o pieniądze, ale jeśli nie można ufać wetowi w takiej sprawie, to jak zaufać mu swojego pieska :(?...

Link to comment
Share on other sites

I bardzo dobrze rozumiem Twój niepokój - sama ryczałam jak bóbr jak zostawiałam psa u lekarki w dniu zabiegu, a całą poprzednią noc nie spałam... Do momentu jej telefonu z wiadomością, że wszystko się udało siedziałam z zaciśniętymi zębami na jednym miejscu, nie byłam w stanie się niczym zająć... To był koszmar... Całe szczęście, że już za nami :fadein:.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Muszysko idzie pod nóż za kilka tygodni :(

Już kiedyś myślałam o kastracji Muszkiego, żeby przypadkiem komuś z rodziny nie wpadło do głowy, żeby Muszki został tatusiem. A także z tego powodu, że kiedyś, jak opowiadałam, że znajoma się pytała o niego, ile ma lat itp., bo szukała psa dla swojej suni, to moja mama stwierdziła, że bardzo fajnie, piesu zostanie kiedyś tatą i w ogóle, a ja postanowiłam, że on dzieci mieć nie będzie, mimo, że jest piękny. Generalnie jak wspominałam o kastracji, to w domu larmo, co ja mu chcę zrobić, co mam przeciwko szczeniaczkom i w ogóle. Argumenty w stylu: on nie ma rodowodu, dlaczego jego dzieci miałyby być gorsze?

Kiedyś na badaniu wet stwierdził, że jedno jąderko wędruje i że jak za jakiś czas to się nie zmieni, to zaczniemy leczenie, ew. w jakiejś tam perspektywie operacja. Potem zeszło i było wszystko ok do czasu, kiedy Muszkietero dorósł i jedno znowu zniknęło, a drugie urosło. I okazało się, że problem nie jest nawet w tym (choć oczywiście też, ale to jest problem mniejszy), które wędruje, ale w tym drugim, które zostało. Jest za duże i wet mówi, że to nie jest normalne. Czekam na końca sesji i piesu idzie na operację.

A wiecie, co jest w tym najgorszego? Że jakbym nie naczytała się o kastracji na Dogomanii i nie latała co chwilę do weta, to mogłabym tego w ogóle nie zauważyć, i co? I psiaka bym miała chorego :( I nie daj Boże miałby jeszcze dzieciaki i one też by mogły być chore. Co nie zmienia sytuacji, że stresuję się potężnie już teraz, bo jak się nawet zastanawiałam nad operacją, to kiedyś tam, w przyszłości, może... A tu nie ma tak, że to mój wymysł, tylko, że trzeba. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że jak to są względy medyczne (dosyć wcześnie wykryte, bo to jedno jąderko urosło stosunkowo niedawno, czyli w tym momencie z psiakiem nic złego nie powinno się dziać), to chociaż rodzina mi nie będzie marudziła, że psu robię krzywdę i mam jakieś fanaberie.

Link to comment
Share on other sites

Ty się rodziną nie przejmuj, tylko rób swoje.
Mój poprzedni pies też miał powiększone jądro i po kastracji daliśmy je do badania. Okazało się, że to był nowotwór, na szczęście nie doszło do przerzutów. A jak nie będzie jajeczek, to i nikomu go głowy nie przyjdzie, aby psa powielić (wyjedziesz na wakacje, a po powrocie okaże się, że zostaniesz szczęśliwą babcią :wink: ).
Trzymam kciuki za małego i wierzę, że wszystko pójdzie dobrze. :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Już po :) Dzisiaj minie 3 dzień po operacji. Z psiakiem wszystko ok, choć mnie nieco nastraszył, jak się pokazały wybroczynki koło ranki zaraz pierwszego wieczora (i tak prześwitywało przez srebrny środek, którym jest spryskana rana, że wyglądało na świeżą krew). Teraz się kurujemy i czekamy tydzień na zdjecie szwów.

Ale powiem Wam: niby taka prosta operacja, a stres nieziemski. Czy Muszki nie powinien się wybudzić? (jak spał) Czy Muszki nie powinien dalej spać? (jak wstawał) Jak zaczął chodzić: czy to nie za szybko? Jak leży pół dnia i śpi: o Boże, nadal śpi. I tak cały dzień. Po tym wszystkim będę potrzebowała urlopu, bo nic się nie dzieje, a ja panikuję. A naprawdę wszystko jest dobrze. Rany nie ma zamiaru ruszać (albo już się zorientował, że w obecnym kubraczku NIE MA NA TO SZANS ;) ), a jak nawet usiłuje coś wąchać, albo ja na chwilę wychodzę, to ląduje w kołnierzu, noce przesypia, jest tylko bardziej spokojny, bo jednak kaftanik/kołnierz trochę go krępują, ale to może w sumie dobrze, bo tak to by pewnie szalał i jeszcze zerwał jakiś szew (koszmar nocny: zerwany szew :roll: ). Nie widać, żeby go coś bolało :) Jedyne co, to ma traumę do weterynarza, bo ten go co chwilę kłuje :( Wczoraj, jak byliśmy na kontroli i po antybiotyk, to się wyrywał, drapał i kłapał zębami na głupie mierzenie temperatury. Przy zastrzyku było to samo :( Mam nadzieję, że mu przejdzie, bo to fajna lecznica jest.

I może się w końcu nauczy, że je się wtedy, kiedy pańcia daje żarełko do miski ;), bo teraz dostaje jedzonko i dosłownie rzuca się na nie, nie marudzi, ani nic, pierwsze śniadanie po 2 dniach głodówki wchłonął w 20 sekund i chciał jeszcze! Non-stop głodny, ale w sumie miał porządną głodówkę, nie dziwię mu się :)

Co do samej operacji: poszła bardzo szybciutko i sprawnie: przed 16 zostawiłam go w lecznicy po głupim jasiu, 2 godziny później odbierałam. Pani doktor powiedziała, że jedno jąderko (to, które złaziło i wracało ;) ) było trochę za małe, ale to możnaby w sumie podgonić lekami hormonalnymi i pewnie by nawet zeszło i gdyby tylko o to chodziło, to nie byłoby konieczności (przynajmniej na początku - chyba, że nie dałoby się tego wyleczyć) operować. Tylko, że to niedobrze by wpłynęło na to drugie, powiększone, bo ono naprawdę było większe. Nic takiego z nim nie było, tylko, że coś spowodowało, że bardziej reagowało na hormony i kuracja tego pierwszego, mniejszego, mogłaby spowodować jeszcze większy przerost tego drugiego i to na pewno dobre by nie było. Koniec końców - dobrze, że operacja jest, bo na pewno z tej strony problemów nie będzie, a im szybciej zrobiona po osiągnięciu dojrzałości, tym lepiej, bo piesu nie zdąży nabyć jakichś złych nawyków, a na dodatek jak jest młody psiak, to ryzyko związane z narkozą jest mniejsze i szybciej się wszystko goi. No i tyle :) Piesu znowu drzemie, pożarł śniadanko i zadowolony śpi :)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 years later...

Witajcie, poszukuję sprawdzonej kliniki weterynaryjnej w Warszawie.
Choć decyzję o zabiegu odwlekałam, teraz niestety muszę ją podjąć. Tupek jest jednojajecznym wnętrem, który od miesiąca pokazuje kiełki i warczy na mnie. Za mążem chodzi jak cień a mnie nie toleruje. Warczy, kłapie zębami i sztywnieje jak tylko do niego podchodzę. O głaskaniu nie mówię bo wtedy tylko przejada. Nie do końca jestem przekonana, że jedno ma wpływ na drugie, ale innego wytłumaczenia nie mam.

Kasia

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Lintusia tez to czeka. Ale te jąderka w ogóle mu nie zeszły. Pod koniec miesiąca idziemy po skierowanie na USG, bo muszą ustalić w którym miejscu jamy brzusznej się znajdują. A zabiej będzie przeprowadzony we Wrocławiu. W Oleśnicy tego nie wykonują =c

Link to comment
Share on other sites

I moj Goofiak też chyba pojdzie pod nóż, bo 5 miechów stuknęło, a jajko jedno..wet powiedział że za poźno na hormony, i mamy go obserwować i sie modlic zeby zeszło, a jak nie to na stół... :( Pocieszam sie ze moim psom pozno schodziły, nawet w wieku 8(Loki)-10(Szogun) miesiecy, ale tamte psy miały drugie jądro wyczuwalne, a u Goofiaczka nie jest wyczuwane...:( moja mała biedotka, najpierw 4 zabki zamiast 6, a teraz jajko. Oby zeszło!

Link to comment
Share on other sites

Vici, mialam dwa psy którym w ten sposób sprowadziłam co trzeba na właściwe miejsce :roll:

Tylko problem jest tego typu, że żeby masować, to musisz mieć co! A u Goofiaka jądro jest niewyczuwalne, nie wiadomo gdzie sie znajduje, wiec nie ma co masować "w ciemno"

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Visenna']Vici, mialam dwa psy którym w ten sposób sprowadziłam co trzeba na właściwe miejsce :roll:

Tylko problem jest tego typu, że żeby masować, to musisz mieć co! A u Goofiaka jądro jest niewyczuwalne, nie wiadomo gdzie sie znajduje, wiec nie ma co masować "w ciemno"[/QUOTE]

jasne, co zrobisz :-(

Link to comment
Share on other sites

A ja mam pytanie. W maju mieliśmy zamiar wykastrować psa, ale całkiem niespodziewanie w połowie kwietnia wypadł nam zabieg usuwania guza z łapki i Scooby był pod narkozą.
Jaki powinien być odstęp czasowy pomiędzy jedną a drugą narkozą?

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny wszystko na temat Kastracji już wiem ! Tylko mam jeszcze dwa pytania:
1.Czy mogło by się zdażyć tak, że pies po narkozie mógłby się nie obudzić ?
2.Czy znacie jakieś dobre kliniki weterynaryjne w Krakowie ?

Była bym bardzo wdzięczna za odpowiedzi.

Pozdrowionka :kiss_2:

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...
  • 1 year later...

Witam. Dużo piszecie o sterylce suczek a ja chciałam zapytać o kastrację pieska, czy ktoś z was kastrował swojego malucha.Mój nie jest taki malutki bo ma prawie 5 kg i należy do tych większych.Jest nadpobudliwy seksualnie i posikuje mi w domu po ścianach.Dostał parę razy w tyłek to zmianił sobie lokalizacje siusiania.Nie wiem czy kastracja złagodzi popęd i ten nawyk sikania.Piesek skończył we wrzesniu rok.Proszę o poradę.

Link to comment
Share on other sites

tak,kastracja złagodzi popęd seksualny i znaczenie terenu też.Ja jmiałam wykastrować swojego psa ale niestety...wyszła choroba serca, było by ryzyko...a ja ryzykować nie lubię;)
Zastanawia mnie tylko zdanie-cytuję"dostał parę razy w tyłek to zmienił lokalizację siusiania"...Dajesz psu w tyłek?Życzę w takim razie dalszych sukcesów wychowawczych...

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Mam pytanie i naiwną nadzieję, że ktoś znający odpowiedź zajrzy do wątku ;)

Jutro jedziemy na kastrację Yoohoska, problem w tym że psiak ma chorobę lokomocyjną a w obie strony jedziemy komunikacją miejską 20km w te i z powrotem.
Zwykle podawałam mu tabletki, dziś już lecznica zamknięta więc do weta nie zdążę napisać czy przed zabiegiem mogę je mu dać?

A tak jeżeli chodzi o czas po zabiegu to czy psiak będzie mógł spać z pozostałą dwójką czy powinnam ich na jakiś czas od siebie odseparować?

Link to comment
Share on other sites

na pewno nie dawaj nic do jedzenia.Jak zwymiotuje to według mnie będzie miał pusty żołądek-a o to chodzi przy zabiegu.Ale specem nie jestem...Po zabiegu pies niech normalnie funkcjonuje-tylko uwaga żeby nie staranował pozostałej dwójki kołnierzem.Powodzenia-trzymaMY kciuki;)

Link to comment
Share on other sites

Balbina dziękuję Ci :calus: Udało mi się skontaktować z innym wetem i stwierdził, że mogę mu dać mniejszą dawkę bo lek i tak działa tylko 2h, więc do kastracji powinien go wysikać :)
Z tym wymiotowaniem, to nie wiem jak się reszta pasażerów autobusów bedzie zapatrywała :diabloti:
Dam znać jak będzie po wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Już po wszystkim :multi:
Juhu na szczęście nikogo nie poczęstował zawartością swojego żołądka, dobrze przeszedł narkozę i o 14 odebrałam wybudzonego psiaka. Jak na razie jest obolały i raczej mało ruchliwy, ale zjadł, wypił, wysikał się i zrobił kupę więc miejmy nadzieję wszystko będzie dobrze. :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...