Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

ja leki rozdrabniałam i wlewałam do grubej strzykawki z niewielka ilością gotowanej wody i to wszystko pstryk do pycha.Oczywiście z uwagą ,żeby się dziewucha nie udławiła.Do perfekcji to opanowałam.
Ale ja to jestem ta najgorsza w całym powiecie.I co z tego jak mnie futra i tak kochają .
Wytrwałości życzę i nadziei

  • Replies 2.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[COLOR=Purple]Te największe leki to niestety kapsułki, a ich się nie powinno wysypywać (tak mnie Figa33 uczyła :)). Strzykawką wlewam Arthroflex, pod fafel, bo Toscanka jest jak dotąd jedynym spośród wszystkich psów, jakie miałam w życiu, któremu nie jestem w stanie otworzyć pyska. No po prostu szczękościsk silniejszy niż u bullteriera! A jeśli nawet jakimś cudem mi się uda rozewrzeć smoczą paszczę, za daleko ręki nie mogę wsadzić z obawy przed utratą palców.
No to tak:
- steryd pomógł nieco - nie mogę napisać, że Tosia chodzi, ale przynajmniej usiłuje łazić samodzielnie; nadal nie jest w stanie samodzielnie wstać
- wczoraj wieczorem po prostu rzuciła się na renal z puszki! Do tego stopnia, że wyrwała igłę, przez którą szła kroplówka, a następnie nie zauważyła kolejnego wkłucia! Natychmiast zadzwoniłam do Uli, która dziś będzie w mieście, żeby zajrzała do Doktora i nabyła kolejne puszki (tak Ewuś, Ula będzie w domu do końca tygodnia, więc będzie zaglądać, jestem o wiele spokojniejsza)
- co z tego, że wczoraj zjadła z dokładką... nad ranem zwymiotowała, potem był problem z podaniem leków, bo pasztet be, serek be... jeść też nie chciała; napiła się wody i gdy ją Sławek podniósł do wyjścia, woda z psa wyleciała :( Ona by piła bez umiaru! Musimy dawkować w małych porcjach, bo jak za dużo wypije - zwraca
- po nocy był mokry podkład, rano na trawce też zrobiła siusiu (przynajmniej to dobre), kupy nie ma, ale i nie za bardzo ma z czego być
Sytuację więc mamy na chwilę obecną taką, że co się polepszy, to się popieprzy :([/COLOR] [COLOR=Purple]Zdążę się ucieszyć, że je i marzę już tylko o tym, żeby zaczęła chodzić... przestaje jeść, ale zaczyna człapać, więc marzę, żeby zaczęła jeść. Znowu zaczyna jeść - przestaje sikać... No nie ma nade mną litości ta psica!
Nie wygląda natomiast, żeby się źle czuła, żeby jej coś dolegało lub bolało. Ma z otoczeniem normalny kontakt, wczoraj tak pyskowała, że szok! Bo ja siedziałam na kanapie, Sławek gadał z Lesiem i głaskał Kreskę, a księżną naszą nikt się przez chwilę nie interesował! No, nagadała nam do słuchu, aż nam w pięty poszło! :)[/COLOR] [COLOR=Purple]I tak oto optymizm miesza się z kompletnymi załamkami, nadzieją, beznadzieją, wiarą, zwątpieniem...[/COLOR]

Posted

Nutusiu, ja nie mam słów, żeby wyrazić jak bardzo cieszę się, że Toscanka jest właśne u Was. W domu pełnym miłości i zrozumienia dla psich słabości. W domu, w którym jest kochana bez względu na ilość sierści i bez względu na to, jak dużo wysiłku trzeba włożyć w opiekę nad nią. I jestem pewna, że ona to doskonale wie, że czuje Waszą troskę miłość i oddanie. I jeśli tylko będzie w stanie, to podniesie się z tego. Jeżeli nie dla siebie samej, to dla Was. I napiszę jeszcze, że ciągle czekam na ten cud i ciągle tli się we mnie iskierka nadziei, że zrobi nam wszystkim wielką niespodziankę i jeszcze z nami pobędzie. Z Wami ciałem, z nami w naszych myślach.

Posted

[COLOR=Purple]Oj tam, oj tam zaraz się odwdzięczać! :) Przecież nikt nam jej na siłę na wycieraczce nie postawił! Nie zaprzeczę, decyzja o DT dla niej była wynikiem impulsu, szarpnięcia za serce, ale nigdy jej nie żałowaliśmy, więc nie będziemy się na nic skarżyć. Dobrze jest, a może będzie lepiej.
Jasza, Łoś zawsze pił dużo wody - taki to już smok wawelski jest. Teraz pije tak jakoś wolniej i chyba łyka przy tym sporo powietrza. Dlatego musimy pilnować i podawać mniej, a częściej.[/COLOR]
[COLOR=Purple]Ula pojechała do miasta po zakupy i po puszki renalowe. Jak wróci, pójdzie sprawdzić co tam Toscanka porabia (a przy okazji co Kreśka zmalowała :))[/COLOR]

Posted

[COLOR=Purple]Ogłaszam, że z bazarku torebkowo-czapkowo-różnistego wpłynęły już wszystkie wpłaty!:multi: Tym samym ogłaszam, że Toscanka się wzbogaciła o 115 zł, co z radością odnotowuję w poście rozliczeniowym. [/COLOR]:lol:

Posted

[quote name='Nutusia'][COLOR=Purple] Przecież nikt nam jej na siłę na wycieraczce nie postawił! Nie zaprzeczę, decyzja o DT dla niej była wynikiem impulsu, szarpnięcia za serce, ale nigdy jej nie żałowaliśmy, więc nie będziemy się na nic skarżyć. Dobrze jest, a może będzie lepiej.

pójdzie sprawdzić co tam Toscanka porabia (a przy okazji co Kreśka zmalowała :))[/COLOR][/QUOTE]

.

Noooooo masz szczęście, że nie skarżysz na tych, co Ci Smoka Wawelskeigo postawili na tej wycieraczce :mad:;)

A Krechulcowi nie zostawiajcie kredek, ani farbek jak wychodzicie z domu. Niech maluje pod Waszym czujnym okiem, a już najlepiej na jakieś kółko plastyczne ją wyślijcie. Niech się dziewczyna rozwija

Posted

[COLOR=Purple]Nie skarżę, bo sama ich o to prosiłam przecież - ba, doczekać się nie mogłam kiedy przyjadą!:lol:

A plastycznie to się Kresia ostatnio rozwinęła:mad: Pożarła długopis atramentowy, zostawiając pięknego mega kleksa na białej narzucie w jasne kwiatuszki, nabytej na dogowym bazarku...:shake: Ma ktoś pomysł czym się usuwa plamy z atramentu?...

A ostatnio w ramach rozwoju osobowości nadgryzła ucho od torby, która miała zostać sprzedana na naszym bazarku oraz zestaw mydełek, za które Ciocia Ludwa już zapłaciła!!!!! Napisała więc dziś list do Cioci Ludwy, w którym złożyła samokrytykę i została (o dziwo!!!!!) rozgrzeszona.:evil_lol:
Czy sądzicie, że nadgryziona przez Kreśkę torba zyskała na wartości i można ją wystawić na licytację?...:eviltong:
[/COLOR]

Posted

W ramach rekompensaty za Kresicę (ale tak właściwie to kto ją tak rozpuścił??? :evil_lol: )

[url]http://www.kawencja.com/plamy.html[/url]

[url]http://www.porady.co.pl/plamy_z_atramentu.html[/url]

[url]http://www.poradydomowe.pl/usuwanie-plam-z-atramentu[/url]

Wystarczy? :lol:

Posted

[quote name='AMIGA'](ale tak właściwie to kto ją tak rozpuścił??? :evil_lol: ) [/QUOTE]

No przecież nie ja!!!!!! :)
Dzięki za pomoc w plamach - dam znać czy skuteczne te przepisy...

Posted

[quote name='AMIGA']Niestety na nadgryzione mydelka i ucho od torby żadnego sposobu nie znalazlam[/QUOTE]

To może jak tak Ci dobrze te poszukiwania idą, to mi poszukaj ze 2 fajnych domów dla persów? W tym jednego chorego cholera wie na co......

Posted

[quote name='Neigh']To może jak tak Ci dobrze te poszukiwania idą, to mi poszukaj ze 2 fajnych domów dla persów? W tym jednego chorego cholera wie na co......[/QUOTE]


A może tak coś w drugą stronę? Do naszego schroniska trafił ok. 7 miesieczny kort brytyjski :-(

Posted

[COLOR=Purple]O matko... pokaż kotka... Dlaczego go oddali?!?!? Taki dzieciak...

Łoś się wczoraj nie popisał i ma na pieńku z Ciocią Ulą. Ciocia chciała dobrze, chciała podnieść osiołka choćby po to, żeby wymienić podkład, ale osioł się uparł, kłapał zębiskami, łapał za ręce, a nawet za nogi i Ciocia się przestraszyła :( Po jej telefonie ja już w panice, bo przecież tak ładnie ostatnio wstawała - oczywiście przy użyciu "mobilizacji", ale bardzo się starała. Czarne myśli mi po głowie chodziły całą drogę do domu... Przyjeżdżamy, Łoś zadowolony z siebie, Sławek podchodzi, zakłada obrożę, pociąga... pies wstaje, wychodzi, sika i wcale nie wraca do domu, tylko się wpuszcza dalej! Wychodzę i ja, idę za nią, namawiam do kolejnych kroczków - idzie. Ale w pewnym momencie uznała chyba, że dalej nie da rady, więc zawróciła. Podreptała na posłanko i [B]samodzielnie[/B] się położyła. Potem wychodziła jeszcze 2 razy! A rano podkład był suchuteńki! No ale wiadomo - z Łosiem łatwo nie ma, więc skoro już chodzi, to... nie je :( Leki jakoś udało się przemycić w domowej szynce tym razem. Gorzej było z kolacją - trochę polizała, ale nie namawiałam i nie wciskałam, bo jak za dużo zje, zwraca. W drugim rzucie zanęciłam ludzkim sosem gulaszowym i poszło. Ma już tak skłuty kark, że nie mam pomysłu w które miejsce jeszcze mogę wbić tę ogromniastą i grubaśną igłę do kroplówki. Jakoś się udało, zaczęło lecieć, ale psineczek zapragnął potrząsnąć lwią grzywą i igła wyleciała jak z procy. Żeby się wkłuć drugi raz nie było mowy - szarpanie się i zęby na wierzchu. W końcu wzięliśmy ją sposobem - Sławek nęcił na podsuszaną kiełbaskę domowej roboty a ja podstępnie wbijałam igłę ( i jak ona ma nie lubić, no jak?...) Rano leki weszły też z ową kiełbaską, śniadania odmówiła. Ula przyjdzie, to może jeśli znów jej się nie uda wyspacerować osiołka upartego, to przynajmniej może ją przekona do jedzenia, bo już tak dobrze szło z tym renalem, no... Niepokoi mnie jeszcze, że jak się napije wody, bardzo często od razu wylatuje z niej z powrotem. Zadzwonię dziś do Doktora w tej sprawie. [/COLOR]

Posted

Jeszcze zdjęcia kotka nie mam, bo dopiero dzisiaj go tam przyprowadzili, a ja miałam na razie tylko telefon od agamiki (pracuje teraz w schronisku), bo wiedziała, że mój znajomy doktor kupił niedawno właśnie takiego kociaczka. I pewnie to nie jest tak, że go ktoś oddal, tylko podejrzewamy, że komuś zwiał na nocną eskapadę.
A Tosinka jest charakterna, więc się biedaczka broni przed wymuszaniem. Ale może to znaczy, że ma sporo sił mimo tego niejedzenia.

Posted

Brytyjczyli są takie psie... :evil_lol: Nawet piłki aportują :evil_lol: Myślę, że rzeczywiście komuś zwiał.
Nutusiu - porozmawiaj z Tosią poważnie. Powiedz jej, że my się tu strasznie tym jej niejedzeniem martwimy. Że ma być grzeczna i tak nie grymasić.

Posted

Nutusiu, wbijanie igły w kark nie powinno jej boleć, bo robisz to podskórnie. czasami zdarza się wkłucie w jakiś nerw, czy coś i wtedy boli.
Dobrze, że zaczyna się ruszać. Jak zacznie chodzić, to apetyt może wróci. Może po prostu nie przepada za Renalem:-(
Dobrze, że Ula do niej wpada (wyściskaj ją ode mnie mocno), nawet, jak Łosiak nie da się podnieść. Ale przynajmniej kontroluje sytuację. Martwi mnie to zwracanie:-(

Posted

[COLOR=Purple]Ewuś, Ty wiesz jaka to jest igła?!?!? To nie igła, tylko co najmniej szewska dratwa! Bo ta kroplówka to nie jest taka po kropelce, tylko regularny wlew ciurkiem (butla schodzi w 3 minuty). Od samego patrzenia na tę igłę skóra mi na d...sku cierpnie :( Co do jedzenia, to ona niczego nie chce jeść (w sumie renal to nawet ostatnio najchętniej). No, może gdybym jej zapodała nasz gulasz z papryką i cebulą, to chętnie, bo sam sosik dodany do czegokolwiek sprawia, że nagle niejadalne staje się jednak zjadliwe :)). Zwracanie też mnie bardzo martwi. Niby Doktor mówił, że przy chorych nerkach organizm nie przyjmuje pokarmu (stąd zwrotki), ale ona zwraca wodę (częściej niż jedzenie).
Radka, ja od kilku tygodni nic innego nie robię, tylko wciąż z nią poważnie rozmawiam...
[/COLOR]

Posted

Bardzo szybko schodzi ta kroplówka... Jak Semik mial podawaną w kark, to schodziła ok. 15 minut. Igła była gruba, ale nie przerażająco gruba. Dlatego tak się mądrzyłam... A ile godzin potem wchłania się z karku? U Sema trwało to cały dzień. Chodził biedny z takim garbem, który go przeważał:-(

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...