Jump to content
Dogomania

Po kastracji - ULGA


Lara

Recommended Posts

  • Replies 1.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

U mojego to najpierw się zmniejszył, botem zwiększył, bo się dobrał do niego :diabloti:, potem stopniowo się zmniejszał, w sumie po dwóch tyg, może po 10 dniach prawie nie było go widać. Zostało śmiesznie zwichrowane futerko, ale u psa sąsiadów owczarkopodobnego to cały czas było widać normalnie. Jakby nic tam nie brakowało. I to też jest normalne.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Jesteśmy już po ! Wiem, że to normalne, że teraz tylko śpi. Chyba go bardzo boli, bo wogole się nie chce ruszać. Jak długo to może potrwać ?
Edit. Mój pies wyciągnął sobie kilka szwów, a weterynarz zapewniał nas że nie trzeba kołnierza:shake: Rana mu się troszkę otworzyła w jednym miejscu, już naprawdę nie wiem co mam robić. Dzwoniłam tam ale powiedział, że tak będzie, że pies będzie sobie szwy wyciągał . :shake: Zrośnię mu się to bez kolejnego szycia?!

Link to comment
Share on other sites

To coś nowego:crazyeye: Tak bedzie, że pies sobie szwy powyciąga:crazyeye:
Moja suka miała sterylkę i gdyby sobie szwy wyciągała, to by się sama wypatroszyła...
Mimo iż u psa zabieg jest lżejszy, to szwy powinny byc na swoim miejscu do czasu zdjęcia/ czyli jakies 7- 10 dni/ przez weta. a poies powinien miec kołnierz lub jakieś wdzianko.
Ja bym skonsultowała się z innym wetem...
A z innej beczki, zastanwiam się nad kastracją jednego z moich psów. Jest dominujący wobec innych samców, bardzo intensywnie znaczy teren. Niedawno wziełam innego psa, dorosłego samca, który z tego co widzę, też lubi sobie poznaczyc. Niestety Max jest z ulicy i jeszcze się boi, dlatego jego kastrację muszę odłożyc, stąd pomysł by najpierw zajac sie jednak starszym. Pies ma obecnie 7 lat, czy zabieg w tym wieku coś zmieni? No i co z bezpieczeństwem zabiegu, i po zabiegu, pies jest podwórzowy, i na tyle dominujący, że wpuszczony do domu również go oznacza./ wiem, że to ma podłoże dominacyjne, gdzyz pies wychowywał się w domu i dobrze wie, że tam załatwiac się nie wolno/. Poradzcie wykonac zabieg, no i co zrobic po zabiegu, czy może byc na podworzu ale w kołnierzu?

Link to comment
Share on other sites

Mój był kastrowany w sobotę. Dzisiaj już jest lepiej ale po zabiegu ... tylko spał. Teraz ewidentnie przeszkadza mu kołnierz bo jak tylko go zdejmiemy to zaraz mu wraca energia :) na spacerach najchętniej by szalał a jak tylko sie pojawia możliwość to by lizał "interes" Opuchlizna już mu schodzi :)

Link to comment
Share on other sites

Konsultowałam to z dwoma innymi lekarzami bo przyznam, że strasznie mnie to niepokoiło. Stwierdzili, że najlepiej zostawić to teraz tak jak jest i czekać aż rana zagoi się samoistnie. Troszkę dłużej to będzie trwało no ale trudno..
Powoli dochodzi do siebie. Je,pije, na spacery chętnie wychodzi z tym że całe dnie głownie przesypia bo go jeszcze bardzo boli... Teraz wiem, że drugi raz nie zdecydowałabym się na to.

Link to comment
Share on other sites

No cóż, właściwie pewnie twój psak przeszedł by wszystko bezproblemowo, gdyby nie ciekawe pomysły weta:mad:
Ja do kastracji się przymieżam za jakiś tydzień, o tyle beznadziejnie, że pies podwórzowy, to i nie mam pojęcia jak ranę przed utytłaniem uratowac.
A co do niechęci do zabiegu, to ja sterylizowałam do tej pory 2 moje suki i kotkę oraz kota, u kotki sama musiałam wyjąc szew do wet nie zauważył:angryy:
Szczerze szlag mnie trafiał, a teraz? Migotka moja sunia rozlizała ranę po sterylce, i też cholera użeram się bo się ślimaczy. Ale nie żałuję, nigdy;) lepiej to niż w starszym wieku krojenie z powodu np, choroby.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Bo najgorzej to dać psu szwy zjeść. To dopiero wtedy zaczyna dokuczać. I dłużej. Mojej starej suce po wycięciu guzgów tak się ślimaczyło- upał być jak cholera wtedy, ona tłuściutka troszkę i trzasnęły jej dwa szwy. Byla juz po sterylce dawno, ale,że to schroniskowe i stare to jak miał te 14 lat to juz tak się fajnie nie goiło. Wczesniej tam gdzies juz pisałam o sobie, i nigdy nie zrezygnuje z dobrodziejstwa chirurgii. Tydzień użerania, ale potem... Mój pies na jesieni miał 8 i pół jak mu "ciach" zrobiłam. Do tego problemy z usypiaczem (collie z mutacją), ale wszystko było cacy. Też podwórkowy- pomieszkał sobie w chałupie, ściany mi kołniezem podrapał troszkę, ogólenie uziemiony w ciasnym wiatrołapie to nie ganiał się z reszta stada :evil_lol:. Pod kontrolą mógł telewizję oglądać ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bzikowa']A jednak coś mnie dręczy... Pies normalnie je i pije. Ale nie bardzo chce chodzić , chyba musi go tam bardzo uwierać bo cały czas by siedział/leżał. Jak go zawołam to niechętnie wychodzi z klatki z ogonem w dół , przejdzie kilka kroków - siada itd. A jak tylko może to wraca do swojej klatki i tam sobie leży. Ale nie jest jakiś ospały czy rozleniwiony, po prostu chyba bardzo mu ten szew przeszkadza, co jakiś czas siada i patrzy na mnie jakby mnie prosił o pomoc. Dodam , że rano byliśmy na krótkim spacerku, wysikał się wreszcie!!!
Pierwsze kilka kroków przeszedł wabiony żarełkiem a potem się rozkręcił i już szedł sam normalnie, oszczekał 2 duże psy i pogonił kota czyli energię ma :)

Mam nadzieję, że to nie jest nic strasznego, że on nie chce chodzić po domu :-( Dzwoniliśmy do lecznicy i pani doktor powiedziała, żeby na razie dać mu spokój i jeśli chce to niech sobie leży, widocznie szew mu przeszkadza. Ale ja nie wiem co myśleć...
Nie żałuję podjętej decyzji bo ma duuużo plusów ale nie słyszałam nigdy o czymś takim u psa po kastracji...:roll: Co myślicie ?[/quote]
Dokładnie mam tak samo i tylko to jedyne mnie martwi , bo widać że jest normalny, nie jakiś osowiały itp. tylko po przejsciu paru kroków, siada, na spacerze to jeszcze bo tylko od czasu do czasu usiadzie ale w domu jak wstanie i chce przejśc to okropnie skomle ;/

Link to comment
Share on other sites

mój pies miał po kastracji tylko trzy szwy i żadnego nie miał szansy wyjąć sam, bo cały czas do wygojenia chodził w kołnierzu
chociaż niektórzy z domowników się nad nim użalali, to nie pozwoliłam zdjąć kołnierza i koniec, nawet na spacerach - dzięki temu szybko i ładnie się wygoiło, nawet śladu nie ma :lol:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Czester został wykastrowany wczoraj, ma 2 lata i 4 miesiące.
Nic niepokojącego nie zaobserwowałam. Boli go jak diabli, co okazał w nocy (całą noc nie spał tylko się kręcił, stękał, troszkę powarkiwał). Dostałam od weta lek przeciwbólowy w czopkach i wieczorem dostał połóweczkę (nic mu w nocy nie pomogła) i drugą połóweczkę dostał rano (pomogła- Czesiek śpi). Ból również się objawia tym, że jak chodzi to ma cały czas podkulony ogon (normalnie jest zakręcony do góry).
12h przed zabiegiem nie mógł nic jeść, po zabiegu również zakaz jedzenia- dopiero mógł zjeść dzisiaj śniadanie, małe. Pić mógł do woli- jednak nie chciał pić. Cały wczorajszy dzień przespał, co jest zrozumiałe po narkozie.
Jutro idziemy na kontrolę, po 10 dniach będzie miał ściągane szwy. Oczywiście do póki ma szwy- kołnierz jest jego najwierniejszym przyjacielem. Może nie jest mu w nim zbyt wygodnie ale pal licho Cześka wygode- najważniejsze jest dla mnie to, żeby szwów nie zeżarł. Kołnierz ma ściągany tylko na spacerki- ponieważ już kiedyś musiał chodzić w kołnierzu to mam sprawdzone, że na spacerach nie dobiera się do szwów. Po wejściu do domu sam ładnie nadstawia łepek i wsuwamy kołnierz.
Czester jest bardzo energicznym psem. Wszędzie go pełno. Ciekawa jestem jak bardzo kastracja wpłynie na jego zachowanie. Troszkę wariat jest ale kochany wariat. No cóż, trzeba czekać aż zacznie spadać testosteron i co się będzie z tym wiązało...
Jedno jest pewne- będzie szczęśliwszy ponieważ nie będzie miał w głowie tylko jednego. A ostatnio miał... Łapał trop, oj łapał w powietrzu :cool3: I trawkę wylizywał... Przynajmniej ten problem będzie miał z głowy... ;)

Link to comment
Share on other sites

Staram sie przebrnąc przez wątek, ale to mi całe dwa dni zabierze.. Przesunięto termin kastracji mojego psa, Sonika i jadę z nim już dzis popoludniu. Mam pytanie:
- jak jest z wybudzaniem? Wet mówi, zebym go odebrała wieczorem jak sie obudzi, ale nie wiem czy nie powinnam przy nim być kieyd będzie się wybudzał?
-o jakie środki przeciwbólowe poprosić, zeby podawać mu potem w domu?
-kiedy pies zaczyna wychodzić na siku i koo?


Za dwa dni ciacham z kolei drugiego psa i to w ogole będzie koszmar, bo jedno jądro ma w brzuchu, czyli poważna operacja, i w dodatku on waży prawei 70 kg, to ja nie wiem jak go będe w razie czegfo targać po schodkach do ogrodu...

Przepraszam, ze tak zasypuje pytaniami na już, ale sytuacje mam awaryjną..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sonikowa']
- jak jest z wybudzaniem? Wet mówi, zebym go odebrała wieczorem jak sie obudzi, ale nie wiem czy nie powinnam przy nim być kieyd będzie się wybudzał?
-o jakie środki przeciwbólowe poprosić, zeby podawać mu potem w domu?
-kiedy pies zaczyna wychodzić na siku i koo?
[/quote]
do mnie zadzwonili, że mogę odebrać, jak był już wybudzony
pognalismy jak na skrzydłach (żeby piesek nie czuł się samotny ;)) ale nawet jakbysmy pojechali później to nie byłoby różnicy, bo pies był otępiały i ledwo kontaktował
z sikaniem i kupkami nie było problemu żadnego - załatwiał się normalnie i nie zauważyłam, żeby go coś w czasie tych czynnosci bolało
dostawał tabletki przeciwbólowe - rimadyl 2 razy dziennie

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie jest tak, jak napisała Ajula.
Zaprowadziłam psa o 12. Przy mnie dostał zastrzyk- "głupiego jasia" i przy mnie zasnął. Jak zasnął, to ja sobie poszłam a Czester dostał pełną narkozę. Zadzwonili do mnie po 14, że Czester już się obudził i jest szczęśliwy (dokładnie tak powiedział pan doktor :cool3: ).
Też pobiegłam pędem ale to faktycznie nie ma różnicy czy od telefonu od weta zanim dojdziesz minie 5 minut czy 30. Czester jak został przyprowadzony do mnie to był tak otępiały, że nie miał siły merdać ogonkiem na mój widok. Tylko w oczach było widać radość. Stanął przy mnie i dosłownie zasypiał na stojąco (troszkę tam stałam, żeby dostać zalecenia, receptę na przeciwbólowy lek itd.).
Do domu, mimo iż mamy dosyć blisko od weta (normalnie idzie się z 5 minut) szliśmy z półgodziny. Powolutku, łapka w łapkę. W międzyczasie Czesiek przystawał, przysypiał. Już po drodze do domu zrobił dwa razy siusiu (nie miał siły podnieść łapki- tak jak szedł tak przystawał i siusiał tam gdzie stał). Kupala zrobił na wieczornym spacerze.
Ja dostałam dla Cześka pyralginum w czopkach z zaleceniem żeby nie dawać na zapas tylko jak go będzie bardzo bolało i tylko pół czopka. Takie zalecenie dostałam, ponieważ Czester ma bardzo dużo energii i lekarz po prostu się bał, że jak nic w ogóle nie będzie czuł bólu to nie będzie na siebie uważał.
Jesteśmy już ponad dobę po kastarcji i póki co (odpukać) wszystko jest w należytym porządku. Czester co prawda nie ma jeszcze tyle enrgii ile miał, chodzi z kąta w kąt i głównie leży i śpi ale jak idziemy na spacerek to zachowuje się całkiem normalnie i dzisiaj od rana już podnosi łapkę do sikania.

Link to comment
Share on other sites

Wiem że to nie odpowiednie miejsce,ale ten psiak natychmiast potrzebuje pomocy!!!PROSZĘ!!zajrzyjcie...
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/f28/lubelskie-rudy-psiak-ma-czas-do-jutra-pomoz-nie-zostan-obojetny-135103/index4.html#post12096656[/URL]

Link to comment
Share on other sites

My jesteśmy już prawie 2 miesiące po zabiegu, wszystko w należytym porządku :loveu: Pies wcale nie 'oklapł' jak niektórzy sugerowali, a wręcz przeciwnie, odbija mu jeszcze bardziej, za dziesięciu czasem :diabloti: bo już nie zajmuje się tak intensywnie sukami. Mogę go odwołać od suki jeśli jest od niej wystarczająco daleko (kiedyś to tylko namierzył = rura) ale nadal ma nawyk wsadzania sukom pyska pod ogon, tylko już przy tym nie dostaje ślinotoku, szczękościsku itd. Nie ma jakiejś dużej zmiany ale wg mnie ma teraz większą 'wolność' na spacerze, nie jest w ciągłym napięciu w okresie cieczek. Ale okropnym zakapiorem i chojrakiem do samców jest wciąż. Nawet wydaje mi się, że stał się jeszcze bardziej na nie cięty (to w zasadzie nie jest taka agresja , że dopaść i zagryźć, ale dużego psa obszczekać i dziabnąć w łapę dla zasady należy :roll:)
Nie żałuję decyzji. :)

Link to comment
Share on other sites

Bzikowa , pewne jego zachowania względem suczek , są już nabyte ;)
2 miesiące do dość krótki czas , aby zszedł cały testosteron .....

Pies który ma temperament , nie oklapnie ... Twoim psem nie rządziły jajka ;) dlatego jest wyluzowanym świrkiem.
Zakapiorem też jest z charakteru i to się nie zmieni.

Kastracja zmniejsza tylko popędy seksualne ... i eliminuje tylko większość złych zachowań z tym popędem związanych.

Link to comment
Share on other sites

Sonikowa, na pewno wszystko będzie ok.
A co do ewentualnej zmiany temperamentu to mi wet powiedział, że pies się nie zmieni z dnia na dzień. Testostreon spada od 3 miesięcy do roku. Poza tym, kastracja nie jest gwarantem uspokojenia się psa. Dużo tu też zależy od wychowania. Jeżeli pies nie jest wychowany i posłuszny to kastarcja tu nie wiele zmieni.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bzikowa'] Ale okropnym zakapiorem i chojrakiem do samców jest wciąż. Nawet wydaje mi się, że stał się jeszcze bardziej na nie cięty (to w zasadzie nie jest taka agresja , że dopaść i zagryźć, ale dużego psa obszczekać i dziabnąć w łapę dla zasady należy :roll:)
Nie żałuję decyzji. :)[/quote]
u nas zabieg był 20 stycznia, czyli już ponad 2 miesiące temu i jesli chodzi o agresję wobec samców, to jest dokładnie tak jak piszesz :roll: też mi się wydaje, że jest jeszcze bardziej ostry wobec nich, niż wczesniej

z rzeczy pozytywnych - przestał lizać trawę i się ślinić, trzyma się nas może trochę bardziej niż kiedyś, ale nadal chce uciekać, tylko że nie z powodu cieczek, ale dlatego, że on jest znajda, długo był bezdomny i jeszcze nie jest do końca oswojony

acha, jak znajoma podeszła do nas z cieczkującą suczką, to powąchał ją tylko tak jak wącha wszystko inne, a potem zajął się swoimi sprawami :lol:

nie sika już 20 razy na każdym spacerze, tylko jakies 10 ;)

Link to comment
Share on other sites

Czy myslicie, że na spacery mozna zdejmowac kołnierz? Bo Sonik ma krotkie łapki i jak idzie to zahacza kolnierzem o trawę i kamienie...
A jak poradzic sobie z jedzeniem i piciem? Picie podaje mu pod sam pyszczek, ale wolalabym, żeby sam ,mógl sie napić kiedy chce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sonikowa']Czy myslicie, że na spacery mozna zdejmowac kołnierz? Bo Sonik ma krotkie łapki i jak idzie to zahacza kolnierzem o trawę i kamienie...
A jak poradzic sobie z jedzeniem i piciem? Picie podaje mu pod sam pyszczek, ale wolalabym, żeby sam ,mógl sie napić kiedy chce.[/quote]
Ja na spacerki zawsze zdejmowałam kołnierz, bo inaczej się nie dało. Noddy z racji, ze jest mały jak szedł to nabierał pełny kołnierz śniegu. Jeść potrafił z kołnierzem, ale i tak zazwyczaj zdejmowałam, żeby mu było wygodniej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...