Lady Posted May 19, 2003 Author Posted May 19, 2003 No, wróciliśmy Nie było źle. Lady w pociągu zachowywała się świetnie położyła się na siedzeniu przy oknie i podziwiała widoki. Nawet nie pisnęła. Kiedy przyszedł konduktor, ona po prostu spała. Nie wiem czy wogóle ją zauważył, ale bilet oczywiście mieliśmy. Dobrze trzymaliście kciuki, bo na wystawie zdobyliśmy srebro! Quote
Flaire Posted September 13, 2003 Posted September 13, 2003 Misia jak dotąd właziła i wyłaziła sama, choć strome schody w połączeniu z ogromną szparą między pociągiem a peronem, szczególnie na Centralnym w Warszawie, trochę mnie przerażały (ją też, chociaż mniej). Ale przy wysiadaniu z pociągu w zeszłym tygodniu w Bielsku, pazur Misi utknął w siatce, z której zrobiony był najniższy schodek pociągu. Misia, która była w trakcie wyskakiwania z pociągu, runęła pyskiem o platformę, a pazur się naderwał. Wyglądało to przerażająco -- krew, kulawy pies, wizyta u weta, który musiał pazur wyrwać; wszystko skończyło się dobrze, pazur odrośnie, a poważniejszych urażeń nie było, niemniej od tego czasu wnoszę i wynoszę Misię z pociągu. Mogę to robić, bo Misia waży "tylko" 24 kg, ale myślę, że w końcu, prędzej czy później, będzie dla mnie za ciężka. A jak Wy sobie radzicie, szczególnie z cięższymi (a nie koniecznie większymi) psami? Quote
Flaire Posted September 19, 2003 Posted September 19, 2003 No i jak? Czy tylko yorczki jeżdżą pociągami??? Quote
PATIszon Posted September 22, 2003 Posted September 22, 2003 Rzeczywiście kratka to jest problem. Kenia jak ma obawy do jakiejs nowości to omija ją wieeeelkim łukiem, więc różne ażurowe schody po prostu przeskakuje. Podejrzewam, że oddalay susa z paltfotmy peronu do pociągu, bez dotykania schodków. :lol: A może (choć to trochę skomplikowane) położyć jakaś sztywną mate na schodek na czas wysiadania i wśiadania? Quote
lerka Posted September 30, 2003 Posted September 30, 2003 Za pierwszym razem przepasc miedzy platforma peronu a przedzialem wydala sie Celi przerazajaca. Jednak dzieki cierpliwosci wspolpasazerow i obslugi pociagu miala chwilke na przelamanie sie. Zdecydowala sie na wielkiego susa. I tak juz radzi sobie zawsze. Zawsze mam lekkiego pietra, ale nie mamy wyboru bo nie ma mowy o wnoszeniu :roll: Quote
caterina1 Posted October 17, 2003 Posted October 17, 2003 Ja z moją briardzicą prawie na wszystkie wystawy jeżdżę pociągiem.Nawet pociągiem przywozilam ją do domu od hodowcy gdy miala 7 tygodni,więc jest przyzwyczajona. Oczywiscie najgorzej na Centralnym w Wawie.Dodam jeszcze że briady mają na tylnich łapach podwójne ostrogi więc są bardziej narażone na urazy.Co do Centralnego to jeszcze jednym problemem są ruchome schody.Trzeba szukać przejscia dla niepełnosprawnych. Kiedy ostatnio tam bylam i nie mołam takowego znaleźć by dostać się na peron,zapytalam się pani z okienka jak mam dostać się z psem na peron powiedziala mi żebym wziela go na ręce(35 kg) :stupid: .I oczywiście pouczyła że psa nie można wprowadzić na schody(jakbym o tym nie wiedziała). :boom: W ostatniej chwili klucząc po korytarzach znalazlam sama przeście.Ale jest to dla mnie dziwne że w stolicy nie wzieli pod uwagę że ludzie podróżują ze swoimi pupilami i nie zawsze ważą one 3 kg. :Dog_run: Quote
Patt Posted October 17, 2003 Posted October 17, 2003 Ja też miałam niemiłe doświadczenia z wsiadaniem i wysiadaniem z podciągu. Kilka razy Hacker bardzo niebezpiecznie z nich zleciał :( Najgorsze są wagony, z pojedyńczymi wąskimi drzwiami-stopnie są bardzo małe i strome. Na małych stacjach (gdzie są niskie perony) bardzo ciężko na nie wejść czy zejść nawet człowiekowi, nie mówiąc już o psach. Teraz żeby było szybciej i bezproblemowo biorę go po prostu na ręce. Wyglada to ponoć przerażająco, bo mnie zza niego praktycznie nie widać :lol: Najlepiej jest przy wsiadaniu do piętrusów, są niskie, mają szerokie drzwi i nie ma tam tego problemu. Quote
Flaire Posted October 17, 2003 Posted October 17, 2003 Tak, Patt -- dokładnie o to mi chodzi. Taki niski peron i wąziutkie drzwi z bardzo stromymi schodzmi był właśnie w Bielsku. A na Centralnym, trzy dni przed wypadkiem mojego psa, nasz 85-letni przyjaciel nieżle się poharatał gdy wpadł w tę szparę między pociągiem a peronem :o . Quote
Klara Posted October 17, 2003 Posted October 17, 2003 ja dlatego właśnie nie zaryzykowałam jazdy pociągiem z Bizarem . Jak był mały bal się schodow z prześwitami i na nie nie wchodził, wiec dworzec w Bielsku i pociągi odpadały z zasady. Teraz się nie boi, ale nie dam sobie głowy uciąć czy nie spanikuje jak będe musiała np szybko wysiaść . I co ?? Chyba musiałabym jechac dalej :-? A już w ogóle nie wspominam o jakiś przystankach w malych miejscwosciach, gdzie pociąg zatrzymuje się prawie za peronem i czasami pasażerowie muszą zeskakiwać na tory, jak to ma miejsce w Katowicach-Piotrowicach np. Wagony poza tym często mają wejścia ustawione jakoś tak daleko od peronu ,że ludziom jest trudno wejść . A jak pies się zawaha i łapa mu się obsunie ?? Nawet sobie tego nie wyobrażam. Chyba się nie zdecyduję na przejazd z psem pociągiem . Quote
acroba Posted October 17, 2003 Posted October 17, 2003 Kiedys znajoma opowiadala mi ze jej pies SO wlecial miedzy ta szczeline pomiedzy peronem a schodkami.Brrr...pomyslalam sobie. Ja zawsze wysiadalam tak (a jezdzilam z dwoma psami : staffik + ,,prawie maliniak) ze najpierw ja ,a jak ja juz sie na tych schodach nie zabilam i stalam na ziemi to dopiero wolalam psy.Rudy zeskakiwal z gory a staffice kontrolowalam przy skoku. Teraz to nikt mnie nie namowi na jazde z psem pociagiem bez szelek. Jak wysiadalam we Wroclawiu a staffica miala na sobie tylko lancuszek zalozony nie na zaciag tylko tak luzno to sie poslizgnela i mi wpadla wlasnie w ta przekleta szpare. Pewnie dlatego ze ja (nie wiem dlaczego ) zostalam na gorze i pozwolilam jej wysiadac pierwszej. Ja nie mowie co przezylam...do tej pory jak o tym mysle to mi sie goraco robi. Cale szczescie ze byl ze mna kolega ,ktory wysiadal przede mna i ja wyciagnal.Malo brakowalo a lancuszek by jej przeszedl przez glowe.A wtedy to tylko wyciaganie spod pociagu... Wydaje mi sie ze szelki ,daja jakas mozliwosc pomoc psu w takiej sytuacji.Ja po prostu z walizka wsiadam i wysiadam :P a ona sie rusza... Quote
Flaire Posted October 17, 2003 Posted October 17, 2003 No ja też właśnie wysiadałam pierwsza, potem jak juz stałam na peronie odwracałam się do Misi i dopiero wtedy pozwalałam jej wysiadać. No i w Bielsku skończyło się to utratą pazura. Czyli ta metoda odpada. Krótko mówiąc, chyba na rękach, albo jakąś rampę będę wozić. A swoją drogą, to co PKP robi dla ludzi niepełnosprawncyh? Przecież pasażer na wózku do takiego pociągu nie wejdzie... Więc jak to załatwiają? Quote
Klara Posted October 17, 2003 Posted October 17, 2003 Z tego co widziałam to niepełnosprawni musieli liczyć na pomoc podrożnych :-? żeby ich ktoś wniosł lub pomógł ..... Quote
Flaire Posted October 17, 2003 Posted October 17, 2003 A PKP nie ma obowiązku udostępnić pociągów osobom niepełnosprawnym? Quote
Klara Posted October 18, 2003 Posted October 18, 2003 Pewnie ma, ale....... zresztą nie mogę się wypowiadać , bo pociągiem jeżdżę sporadycznie i mogłam nie zauważyć , ale jak juz jadę to widze zawsze kogoś borykającego się z tym problemem. A co do psów - to jak sobie przypominam, to chyba w swoim zyciu w ogóle widziałam ze 3 razy jak ktoś jechal z psem pociągiem , a swego czasu jeździłam pociągami codziennie. Nie wiem jak to jest teraz. Quote
mag Posted October 20, 2003 Posted October 20, 2003 Rany a ja myslalam, ze tylko mnie przeraza podroz pociagiem z psem. On sie nie boi, ale ja sie boje, ze polamie lape, albo wpadnie miedzy pociag i peron. Zreszta co tu ukrywac, w butach na obcasach boje sie takze o siebie. Tak wiec biore 37 kg psa i niose ryzykujac wypadniecie dysku czy cos w tym stylu. Ale wtedy sie boje, ze mnie przewazy i wpadniemy razem. Quote
Luna Posted October 22, 2003 Posted October 22, 2003 Oj, a wchodząc tu już miałam nadzieję, że macie jakiś złoty środek na nasze uczynne i otwarte na ludzi PKP... Bo normalnie jeżdżę z Luną samochodem, ale miałabym wielką ochotę wziąć ją ze sobą w podróż pociągiem (wiecie, "wsiąść do pociągu byle jakiego..."), tylko od razu mam straszne wizje psa wpadającego pod koła... trudno, będzie trzeba spróbować ją wnieść. Czyli zapisuję sie na siłownie! :lol: A co do niepełnosprawnych, to akurat tak się składa, że studiuję turystykę i kiedyś byli u nas na zajęciach z wizytą "wózkowicze". Mówili, że nie maja na razie szans na samodzielną podróż pociagiem, co więcej, ich opiekunowie muszą płacić za przejazd!!! Co prawda, jeśli jadą z podopiecznym to mają zniżkę, ale wyobrażcie sobie - odwożą na przykład niepełnosprawne dziecko do miasta do szkoły (wtedy maja zniżkę na bilet), ale jak wracają sami, to już płacą normalny!!! A co z ludźmi, którzy mają psa - przewodnika?? Wolę nawet nie myśleć... Quote
coztego Posted October 23, 2003 Posted October 23, 2003 Mojego psa zawsze wnosiłam i wynosiłam z pociągu. Nawet jeśli odległość nie jest duża, to ażurowe schodki powodują u psa lęk i nie bardzo radzi sobie z takim skakaniem, zwłaszcza, że sam pociąg jest stresujący. Kiedyś na krakowskim dworcu wyciągałam jednej pani dalmatyńczyka spod pociągu, skoczył, ale nie trafił tylnymi łapami na schodki. Na szczęście nic mu się nie stało, skończyło się na strachu. Moim zdaniem nawet duże psy należy wnosić, a przynajmniej podsadzać przy wsiadaniu. Wysiadanie zwykle jest łatwiejsze, pies się cieszy, że wreszcie może wyskoczyć na otwartą przestrzeń. Quote
ernestynka Posted October 24, 2003 Posted October 24, 2003 Nero miał problemy z wejściem do pośpiesznego to go Erni wnósł, ale Erni to ma pare i to nasze 40 kg-mowe bydlęcie podniesie i wniesie do pociągu. Z tym nie było problemów. Nawet wysiadał sam tylko ja najpierw wysiadłam żeby go złapać, a dopiero później Erni. Po tej przygodzie z pociągiem , gdzie Nero pierwszy raz wogóle jechał pociągiem, do następnego - osobowego piętrusa wsiadł ochoczo sam :D. Poprostu stwierdziliśmy, że jak jazda pociągiem to całą trójką czyli Ja, Erni i Nero. Quote
iWoNai Posted December 12, 2003 Posted December 12, 2003 Przejrzalam forum ,ale jest taka rozbieznosc zdan ,ze juz sama nie wiem ... Mam 9 m-cznego yorka , chcialabym sie z nim wybrac do Zakopca... Czy potrzebny jest kaganiec?. Jak to jest z podrozowaniem w pociagu ?. Rzeczywiscie , place 50 % biletu?...Czy to jest konieczne?...skoro pies bedzie siedzial na moich nogach ?.... Quote
Cally Posted December 14, 2003 Posted December 14, 2003 Zależy na jakiego trafisz konduktora.... Quote
iWoNai Posted December 16, 2003 Posted December 16, 2003 ...tzn mam rozumiec ze lepiej na wszelki wypadek kupic bilet... Quote
PATIszon Posted December 16, 2003 Posted December 16, 2003 W autobusie i tramwaju nie trzena mies biletu dla psa, który mieści się na kolanach, ale to jest PKP, więc nie wiem. Nie lepiej zapytac się pani w kasie? Ona będzie wiedziała na 100%. A kaganiec musisz mieć na 100%, tego akurat jestem pewna. Quote
Wind Posted December 16, 2003 Posted December 16, 2003 W PKP placi sie chyba 40% ceny biletu. Z Majka jezdze systematycznie InterCity na trasie Warszawa-Katowice. Placa ok. 13 zl za bilet. Nikt nigdy nie wymagal ode mnie kaganca, chociaz wiem, ze taki wymog istnieje. Powinnas miec ksiazeczke zdrowia psa z aktualnym szczepieniem na wscieklizne. pozdrawiam, Quote
iWoNai Posted December 16, 2003 Posted December 16, 2003 Pytalam ...i przez telefon i w okienku ...i odpowiedzi sa rozne :P...i badz tu madry :o Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.