Meggie74 Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 [quote name='erka']W związku z bardzo nieprzyjemną sytuacją, jak miała dzisiaj miejsce oświadczam, że nie biorę odpowiedzialności za adopcje tych psów umieszczanych na kieleckim wątku, pod których zdjęciami nie jest podany kontakt do mnie, o których nic nie wiem i nie biorę udziału w rozmowach przedadopcyjnych. Mogę tylko wyrazić ubolewanie i przeprosić Panią Elę, która miałą adoptować Bambi i izę_szumielewicz, która w tej niedoszłej adopcji pośredniczyła za to, co się stało. Pani Ela już od dłuższego czekała na Bambi, czekała również niecierpliwie jej mała wnuczka, codziennie oglądając zdjęcie suni. Bambi miała jechać do Warszawy jutro. Dzisiaj wieczorem pani Ela dowiedziła sie ,że sunia do niej nie przyjedzie. I to dowiedziła sie ode mnie przypadkiem, tylko dlatego,że razem z Bambi miała jechać sunia pod moją opieką , czyli Puchatka . Pani Ela była bardzo rozgoryczona, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nikt jej o tym nie uprzedził, nie wiedziała, co ma powiedzieć wnuczce, która nie mogłą się doczekać jutrzejszego dnia. Tak sie nie robi. Pani Ela starała się pomagać kieleckim psiakom. To ona właśnie znalazła dom dla Puchatki i zobowiązała się dać dom tymczasowy na 2 mies. tej chudziutkiej biszkoptowej suni. Nie wiem, czy Pani Ela będzie miała ochotę na dalszą pomoc, bo osoby działające na wątku kieleckim straciły w jej oczach wiarygodność. Nie wiem, czy iza_szumielewicz, która była tu pośrednikiem i sama stara się pomagać w różny sposób, zechce to robić dalej. I chociaż nie miałam w tym, co się stało żadnego udziału, to ja musiałam wysłuchać gorzkich słów. Jest mi przykro z powodu tej sytuacji i tylko mam nadzieję,że nie zniechęci do osób nam życzliwych do dalszej wspólpracy, bo ucierpiały by na tym tylko psy.[/quote] A mnie jest bardzo przykro, że tak napisałaś. Bambi przybłakała się do nas na osiedle jakieś 1,5 miesiąca temu. Dokarmiana byla przez starszą schorowana kobietę o dobrym sercu, którą wszyscy szykanowali, że suka bedzie miała cieczkę i bedzie kłopot. Wzięłaby ją wtedy do domu, ale bała się, co powiedzą jej córka i zięć. Poprosła nas o pomoc, bo bardzo było jej żal suni. Fiona pomogła w sterylizacji i szukaniu domku tymczasowego, a ta starsza pani opiekowała się sunią po operacji (początkowo trzymała ją w suszarni w piwnicy, ale Bambi było tam zimno i po kryjomu wzięłą ją do domu). Ja wtedy byłam na służbowym wyjeździe i nic o tym nie wiedziałam. Po powrocie kikakrotnie rozmawiałam z tą Panią i ona podtrzymywała, że nadal chce, żeby sunia miała dobry domek u kogoś innego. W przeddzień umówionego transportu poszłam, zeby ustalić godzinę, a ta starsza schrowana kobieta ze łzami w oczach powiedziała, że nie może oddać Bambi, bo to byłby szok dla suni. Powiedziała, że cała rodzina ją pokochała, sunia jest w niej zakochana, nie odstępuje jej na krok, jest cudowna, bardzo mądra i grzeczna i nie może jej znowu dać do kogoć, bo Bambi pomyśli, że znowu ją wyrzucili i wpadnie w depresję (oczywiście mówiła o suni, ale chyba miała też na myśli siebie). To co miałam zrobić? Zabrać Bambi siłą z tego domku i unieszczęśliwić suczkę i jej obecną opiekunkę? Potrafiłabyś tak? Myślałam, że chodzi nam o ratowanie bezdomnych zwierzat i szukanie im dobrych domków. Tak właśnie jest w przypadku Bambi. Mieszka w trzypokojowym mieszkaniu na parterze, w bloku pod lasem z dużym zielonym terenem wokół, z dala od samochodów, opiekuję się nią emerytka, którą spędza z nią 24 godziny na dobę, Bambi śpi u niej w pokoju na foteliku obok łóżka, nowa Pani wychodzi z nią kilka razy dziennie na spacer, Bambi opala się na balkonie, ma własny fotelik (goście muszą siadać na pufie), własną poduszkę, własną szczotkę, i zajada najlepsze frykaski (nawet jeśli pierwotnie miał to być obiad jej Pani) - "no bo jest niejadkiem i trzeba jej zmieniać smaki". A ta kobieta jest przeszczęśliwa, przestała myśleć o swoich chorobach i zmarłym w zeszłym roku mężu, chodzi po całym osiedlu i opowiada każdemu, kogo napotka jakiego ma cudownego pieska. Poza tym jest ulubienicą całej rodziny, która potem zaopiekuje się pieskiem(wypełnili dokumenty adopcyjne).
m_onti Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 witam, Owszem tak czasem jest , że DT staje sie DS , tylko Fiono mogłas odebrac od nas telefon( nie jednen) lub odpisac mi chociaż na maila , a tymczasem siedzialas cicho pozwalając nam traktowac bambi jako naszego psiaka. Tu nie chodzi o to , że "okej" to sobie weżmiemy innego , tylko z jakiegos powodu ujeła nas własnie ona , mamy żal tylko dlatego , że nikt nam nie powidział wcześniej. Oczywiście , że DT dla biszkoptowej jest aktualny. Pozdrawiam Monika
andzia69 Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 [quote name='m_onti']witam, Owszem tak czasem jest , że DT staje sie DS , [B]tylko Fiono mogłas odebrac od nas telefon( nie jednen) lub odpisac mi chociaż na maila[/B] , a tymczasem siedzialas cicho pozwalając nam traktowac bambi jako naszego psiaka. Tu nie chodzi o to , że "okej" to sobie weżmiemy innego , tylko z jakiegos powodu ujeła nas własnie ona , mamy żal tylko dlatego , że nikt nam nie powidział wcześniej. Oczywiście , że DT dla biszkoptowej jest aktualny. Pozdrawiam Monika[/quote] dokładnie...i wtedy nikt do nikogo nie miałby pretensji, żalu...a tak......:shake:
erka Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Meggie74, jeżeli Tobie jest przykro, że tak napisałam i nie widzisz nic niewłaściwego w Waszym zachowaniu, to chyba nie mamy o czym rozmawiać. Bo chyba jasna jest sprawa,że nie chodzi o to,że sunia została w domu tymczasowym, bo to dla suni też lepiej, jeżeli nie jest przerzucana z miejsca na miejce. Chodzi tylko o to,że nikt z Was nie zawiadomił pani czekającej od dawna na sunię,że sunia do niej nie przyjedzie. Zrobiłam to tylko ja , w przedzień transportu, bo dowiedziłam sie o tym zupełnie przypadkiem. I chodzi tu o naszą wiarygodność, odpowiedzialność za to co się robi i mówi, jeżeli to jeszcze nie jest jasne. Wystarczył jeden telefon, albo nawet tylko odebranie telefonu od pani czekającej na Bambi.
iza_szumielewicz Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Cała soba podpisuje się pod słowami Erki. Historia z Bambi była przeprowadzona bardzo nieprofesjonalnie i odbyłam już w tej spraiwe "wychowawczą rozmowę" z Fiona, którą zresztą bardoz szanuję, i od której sama wzięłam spa. Ale tak się nie robi! Nigdy! To musi być nauczka na przyszłość. Dla wszystkich, którzy czuytają ten wątek. jesli jesteś odpowiedizlany za adopcję psa, nie moze być tak, ze chioć na moment się wyłączasz (bez wzgledu na obowiązki; ja pracuj e na dwa etaty i nie ma sytuacji, że z teog powodu zawalam psie sprawy), a w kluczowym momencie po prostu nie odbierasz telefonów i mejli. TAK BYĆ NIE MOŻE! Pani Ela, jej córka oraz Natalia, która tez bierz epsiaka od was to niezwykle empatyczne i odpowiedizlane kobiety. Nie zmarnujcie szansy, bo te panie pomagaja mi w spraiwe Waszych psiaków już od dawna. Nie wiem, co będize teraz - po tym zamiesznaiu.:shake:
Meggie74 Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Przeczytajcie proszę dokładnie co napisałam - [B]kilkakrotnie romawiałam z tymczasową opiekunką Bambi i ona za każdym razem potwierdzała, że trzeba znaleźć domek dla niej.[/B] A w przededniu transportu, kiedy [B]wieczorem[/B] poszłam do niej ustalić szczegóły i zabrać psa - powiedziała, że nie odda suni. Fiona w niczym nie zawiniła - ponieważ ja jej za każdym razem kiedy rozmwawiałyśmy potwierdzałam, że pies jedzie. Ona też dowiedziała się w ostatniej chwili.
erka Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Meggie74, może to nie do końca prawda, bo ja od Fiony dowiedziałam sie o tym już wczoraj przed 15. Ale nie ma teraz co sie dochodzić i zaśmiecać wątek , najważniejsze ,żeby na przyszłość nie było takich sytuacji.
pati Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 dawno mnieu was nie bylo teraz wchodze i nic tylko sie zlamac tyle psiakow szuka domko. Dziewczyny pamietajcie, ze czasem ciezko , czasem nie ma juz sil ale trzeba walczyc dla tych bid. kto inny im pomoze jak nie WY!! dzieki wam za to co robicie do tej pory bez was wiele istnien juz dawno by nie zylo . Nie poddawajcie sie nigdy
mar.gajko Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 A z drugiej strony, ja tez tak miałam przy Nortonie Ligockim. Pani Ela - tymczas - do wizyty chętnej pani, która chciała adoptować Nortona, mówiła o oddaniu. W "tej" chwili, kiedy ktoś go chciał, stwierdziła że jak to? Nie będzie go jutro? Tez było trochę zamieszania. Ale pies jest szczęśliwy, ja "poświeciłam" oczami i wyprzepraszałam za wszytskie czasy.
Rudzia-Bianca Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 m_onti bardzo się ciesze że pomożesz biszkoptowej suni i że nie obraziłaś sie na kieleckie dobre wróżki , chociaż sytuacja bardzo przykra . Ja pamietam jak zadzwoniłam do Erki w sprawie mojej Biany i od momentu kiedy zdecydowałam że Biana jest moja tak strasznie się bałam żeby Erka się nie rozmyśliła przez moje panikowanie i nie wydała Bianeczki komuś innemu zwłaszcza że mówiła że jest jeszcze ktos chętny na nią . PS powiesiłam następna serie palkatów w Myślenicach , dopisałam adres na dogomanii oraz że mozliwa jest ewentualnie pomoc w transporcie psa do nowego domu .
iza_szumielewicz Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 [quote name='Rudzia-Bianca']m_onti bardzo się ciesze że pomożesz biszkoptowej suni.[/quote] W imieniu M_onti apeluję o logiczny harmonogram działań w spraiwe suki. M_onti to córka "mojej pani Eli". W przypadku jej psów był taki chaos, że nie możemy sobie pozwolic na powtórkę.
erka Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Izo, w przypadku Ambry, czyli chudzinki trudno o "logiczny harmonogram", bo wszystko zależy od stanu jej zdrowia. Rozmawiałam z pania Elą, która powiedziła,że wolałaby żeby sunia trafia do niej, kiedy już nie będzie wymagała codziennych wizyt u weta, bo nie miałaby na to czasu. W tej chwili Ambra codziennie jeszcze bierze kroplówki, czuje sie już trochę lepiej, dzisiaj samodzielnie zjadła udko , ale jest jeszcze bardzo słaba. Po prostu ma bardzo odwodniony, wycieńczony organizm, w związku z tym anemię, jakies niedomagania trzustki, na które dostała leki. Jutro kolejna wizyta i zobaczymy co wet powie, będę z nim rozmawiać, bo na razie mam wiadomości z drugiej ręki. Jeżeli nie będzie juz musiała być wzmacniana kroplówkami, zostanie tylko podawanie leków, to mogłaby już jechać. Oczywiście wtedy pozostawałby kwestia transportu, a to tez nie jest prosta sprawa. Dzisiaj do Warszawy pojechała Romcia , a zamiast Puchatki terierkowata sunia od dorrick / w zamian za Bambi/. Jeszcze chyba nie dotarły, bo nie mam wiadomości:roll: . [COLOR=blue]W związku z tym szukam dla Puchatki transportu do Warszawy w weekend. Jeżeli Ambra dobrze by się czuła, to też mogłaby jechać. [/COLOR] [COLOR=blue]Czyli transport/za zwrotem kosztów/ dla jednej lub dwóch super spokojnych sunieczek pilnie poszukiwany.[/COLOR] [COLOR=blue][B]Puchatka musi być w niedzielę w Warszawie![/B][/COLOR] [COLOR=#0000ff][B]Bardzo Was proszę o pomoc! [/B][/COLOR] [COLOR=#0000ff]Jeżeli nie znajdzie sie transport samochodowy, to może ktoś mógłby pojechać PKP za zwrotem kosztów?[/COLOR]
iza_szumielewicz Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Obydwa suczydł dojechały całe i zdrowe. Nie wiem, jak ta pierwsza (przyjechał po nią pan z żoną i dzieckiem), obfotografowałam za to Honoratkę, która od dziś nazywa się STEFCIA. Stefcia była przerażona! Ogon mocno podkulony (później zwieszony, ale nie już podkulony), cały czas się trzęśła. bardzo czysta (była kąpana?), dobrze utrzymana, bardzo łagodna. Pani Ela w pierwszym momencie orzekła: "Alez kundle! Gdzie tu terier?" Po czym zaczęła ją przytulac i chwalić jej orzechowe oczy. Co do imienia, nie wahała się ani chwili - będzie Stefcią. Sunia nie chciała pić, ani jeść. nie siusiała (mimo krótkiego spacerku). Najwyraźniej ma początek cieczki, bo mój Fionek dostał na jej punkcie obłędu i próbował ją kryć w każdej chwili nioeuwagi (zabrałam go, żeby suni bylo raźniej w towarzystwie innego psa). Nioe działa mi imageshack, kurde!!!!:angryy:
saga_86 Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Jadąc dziś do centrum zobaczyłam na pętli autobusowej 30 psiaka 6-7 mies mix owczarka niemieckiego, ale mniejszczego wielkośći Leonka, widziałam go z daleka wczaeśniej, ale myślałam,że był z kimś. Przymilał sie do każdego,chudzitki był biedak bardzo, a przy tym lekko kuśtykał- pewnie to efekt spotkania z samochodem. Ehh wakacje zaczęły sie na dobre:shake: Póżniej poszłam tam,żeby dać mu troche karmy, ale go nie było. Pewnie włóczy sie gdzieś tak jak mix collie, którego dziewczyny ostatnio wyciągały ze schronu.
iza_szumielewicz Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Pierwsze chwile Stefci po wyjściu z transporterka: [IMG]http://img98.imageshack.us/img98/1382/obraz001jz8.jpg[/IMG]
iza_szumielewicz Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 [IMG]http://img88.imageshack.us/img88/7937/obraz009rm8.jpg[/IMG]
iza_szumielewicz Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Z moim Fionem: [IMG]http://img70.imageshack.us/img70/4012/obraz020ly1.jpg[/IMG]
iza_szumielewicz Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Nie mam czasu na odwracanie zdjęć: [IMG]http://img145.imageshack.us/img145/4703/obraz006nk1.jpg[/IMG]
Rudzia-Bianca Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Piękne imię nadałyście biszkopcikowi - Ambra - teraz musi już być tylko dobrze z takim imieniem :) A Stefcia miała szczęście - dzięki niemiłemu zamieszaniu dwa pieski mają super domki - bo rozumiem że Stefcia już na stałe do Pani Eli pojechała ?
erka Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 Czyli dwie sunieczki dzisiaj już w nowych domkach:lol:. Pan od Romci też juz do mnie dzwonił, wszystko jest ok. Sunieczki były bardzo przerażone, bo spędziły kilka godzin w transporterkach. Ale Romcia już w samochodzie swoich nowych właścicieli rozluźniła sie i przytulała do swojej młodej pani i jej mamy. Izo, Stefcia była taka czysta, bo została u pani Ani wykąpana i wyczesana. Z pewnością jest psiakiem wyrzuconym , dorrick mówi, że widziała ją błakającą sie co najmniej tydzień. I nie wiem, czy rzeczywiście ma cieczkę, bo podobno inne samce na nia nie reagowały:razz:. Jeszcze raz dziekuję KrystynieS i mężowi izy_szumielewicz za zawiezenie sunieczek do domków :loveu::loveu:. Wczoraj niestety nie udało się złapać Toli na sterykę, to już trzecia , albo czwarta nieudana próba:shake:. W dodatku trochę za bardzo uwierzyłysmy w to,że tym razem da się złapać bez problemu, nie złożyłysmy kagańca i ugryzła Irenę. Tola zachowuje sie bardzo przyjaźnie, ale po prostu bardzo się przestraszyła. Karusiap, odpisałm Ci na pw ,że ten chudy dobek zniknął. Poszedł gdzieś z tej hurtowni wtedy, kiedy zabrałyśmy stamtąd tą młodą sunieczkę, z którą się przybłąkał. Podejrzewam,że on bał sie Oskara-ON-ka , rezydenta. Karmiłam go tylko trzy dni, nie zdążył dojść do siebie. Nie sądzę,żeby sobie poradził, ludzie będą sie go bali. Zreszta nie wiadomo, gdzie on poleciał, obok jest przecież las. Za to dzisiaj koło schroniska pojawił sie następny wyrzucony psiaczek:angryy:, malutki , rudy, śmiertelnie przerażony. Próbowałam dac mu jeść , ale uciekł w popłochu:-(. Dzwoniła też do mnie kobieta z Mąchocic, proszą co pomoc dla bernardyna łagodnego, którego trzy dni temu ktoś wyrzucił tam z samochodu:mad:. Oprócz niego błaka się malutka sunieczka, byc może ciężarna. No cóż powiedziałam,że tylko możemy pomóc w ogłaszaniu i ewentualnie sterylce tej suni. Pani ma zrobic fotki i przysłać.
Rudzia-Bianca Posted June 26, 2008 Posted June 26, 2008 czyli jak zwykle wydacie 1 psa zaraz znajdą się co najmniej 3 na jego miejsce :( skąd brać te domy ? Dziś pytał mnie jakiś facet o Morę , jak wieszałam plakat, chciał ją do kojca i do tego na łańcuch na wieś , powiedziałam że akurat ta już jest wydana - piszę to na wszelki wypadek jakby dzwonił jakiś gościu z okolic Myślenic :(
erka Posted June 27, 2008 Posted June 27, 2008 Dwa dni już siedzę przy telefonie, obdzwoniłam już wszystkich znajomych i osoby z dogo, które mogłyby pomóc w transporcie i nic!!!:placz: Nie mam transportu dla Puchatki do Warszawy w ten weekend. Musi byc w Warszawie najpóźniej w niedzielę, bo jedzie dalej za Kalisz. Liczyłam na transport bezpośrednio do Pleszewa, ale nic z tego nie wyszło. Proszę o pomoc, ja naprawdę sama nie jestem w stanie wszystkiego zrobić. Po prostu już nie daję rady.
m_onti Posted June 27, 2008 Posted June 27, 2008 witam :) opisze troche stefke jak jej reakcje. Wczoraj cały czas była przerażona , trzęsła się potwornie , ale jest bardzo mila i bardzo łągodna. Na klatke zapierała się nogami , w ogóle nie chciała wejśc do mieszkania. POtem trochę zjadła i padła dosłownie padła i usneła, w tym czsie moja kochana Kicia obwąchała a zaraz potem zaczepiała do zabawy, druga Kocia niestety obraziła się i gdzies schowała :) Późnym wieczorem jak wziełyśmy ją na spacer też nie było mowy żeby wyszła za próg mieszkania , więc na rączki i na dół , jak wyszła na powietrze to się rozlużniła , ale niestety mimo długasnego spaceru ani troszeczkę się nie załatwiła. Dopiero rano "sukces", ale też nie chciala ani wyjśc , ani potem wejść na klatke potem uparłam się i siedząc na schodach wołałam ją aż do skutku żeby do mnie podeszła i kolejny sukces:) W mieszkaniu jest niespokojna tak jakby nie wiedziala co ze soba ma zrobić, popłakuje , najbardziej lubi wychodzic na balkon.Więc wydaje mi się , że nie był to pies chowany w mieszkaniu, tak jakby bidula sie męczyła w nim . Rano ją wziełam do pracy , biedak znów się zestresował , nie chciala wsiąść do samochodu, ja ją wkaładałam jedną storną to jak otwierałam drzwi z drugiej to uciekała. Mam nadzieję , że się przyzwyczai do jazdy samochodem jak zobaczy , że nic jej nie grozi. Teraz leży koło mnie i drzemie :) Nic o niej nie wiem , będę szła po południu do weterynarza, czy ona była szczepiona, odrobaczona? Myslicie , że może być pokryta? ....
erka Posted June 27, 2008 Posted June 27, 2008 Witamy m_onti i dziękujemy za relację:lol:. To co opisujesz, to sa normalne reakcje psa w nowym środowisku i nie świadczą wcale o tym, że Stefcia nie była wcześniej w mieszkaniu, skoro jest teraz w nim niespokojna. Mój ostatni nabytek 5-letni york, przez pierwsze dni był tak niespokojny, chciał wyskakiwac przez okna, uciekać na klatkę schodową, a po krótkim czasie był cudownym przytulakiem. Po prostu trzeba trochę czasu, sunia musi sie przyzwyczaić do nowych warunków, również do samochodu, jeżeli wcześniej rzeczywiście nie jeździła. O suni wie najwięcej dorrick, bo to ona ją przywiozła z Morawicy , spod Kielc. Ale wie niewiele, tak zresztą, jak o każdym psiaku, którego ratujemy. Od dorrick wiem,że sunia błakała się tam co najmniej od tygodnia, przynajmniej od tygodnia dorrick ją zauważyła. Prawdopodobnie była tam przywieziona i wyrzucona. Przywieziona została do pani Ani tuż przed wyjazdem do Warszawy, więc tylko była wykąpana i odpchlona i może trzeba będzie to powtórzyć, jeżeli będzie konieczność, bo raczej nie odpchla sie tuż po kąpieli, ale tu nie było czasu. Nie jest odrobaczana, bo nie mozna tego robic jednocześnie z odpchlaniem, no i oczywiście nie jest szczepiona, co można zrobić 2 tyg. po odrobaczeniu. Ale sunia jest w dobrej kondycji i wygląda na zdrową. Nie wiadomo czy jest pokryta, co jest zupełnie możliwe. Chyba,że tak , jak twierdzi Iza ma teraz cieczkę, ale to tylko Fionek na nią reagował, więc nie wiem. M_onti, musisz jej dać trochę czasu, zachowanie w pierwszych dniach w nowym miejscu nie jest normalnym zachowaniem psa, stres powoduje ,że jest ono zupełnie inne niz zawsze. Zobaczysz za kilka dni:lol:.
Recommended Posts