Jump to content
Dogomania

CHARCICA------- przywiązana drutem w lesie--------już w domu


Ambra

Recommended Posts

[quote name='snuszkak']majga my tez gleboko odetchniemy, swoja droga dopiero teraz ujawnila sie sprawa zonki ktora musi zgodzic sie na adoopcje?[/quote]
Niemalże ale już odpowiadam. Najpierw zaskoczyły mnie te późne telefony. Pani Ela - sporadycznie dzień, a ja niemal wieczór w wieczór po 22.00, na bazie jednorazowego mojego przyzwolenia i delikatności wobec Pana, bo może inaczej nie mógł raz, nie mógł drugi ale gdy stało się to rutyną dało mi to do myślenia. Nie ukrywam, że zaczęło przeszkadzać, bo i co można non stop oplatać. Nie chciałam iść jednak w domyślenia, bo bywają błędne, co więcej krzywdzące. Położyłam telefonom kres ostatnio, co już opisałam.

Żona. Zastanowiło mnie pewne zdarzenie. Dzień przed przyjazdem Pana, Pani Ela tuż po telefonie domniemanych właścicieli charci, zadzwoniła do mnie natychmiast spanikowana, co robić etc. Odpowiedź prosta. Piorunem dzwonić, wystopować Pana by nie robił drogi na próżno (była to środa, Pan był na darmo w czwartek, a telefonem o 23.00 i 23.30 uraczył mnie w piątek, ot tak dla przypomnienia). Upewniłam Panią Elę, że sprawa jest gardłowa, bo to kupa kilometrów i trzeba działać więc o godzinie ok.22.10 Pani Ela dzwoniła do Państwa na tel.stacjonarny, znaną jej komórkę (nietrafiona, bo odebrała inna osoba, ponoć nie znająca Pana) i na komórkę, która mnie była znana. I tu już jesteśmy w domu z problemem. Pani Ela, co jak co ale potrafi przeprosić za godzinę telefonu,
przedstawić się i przedstawić problem. Pani przerwała jej w trakcie, była hm...mało sympatyczna i gdy Pani Ela usiłowała wytłumaczyć, dlaczego dzwoni poprostu rozłączyła się twierdząc, że to już jest godzina spania (mówiąc dużym skrótem). Jak dla mnie to ciekawostka. Czyżby Pan wydzwaniał do mnie gdy żona dawała w kimę??? Warto też podkreślić, że stacjonarki nikt nie odbierał a i nie dało się nie naruszać spokoju Pani, bo Pan nie ma swojej komórki i korzysta z telefonu żony. Pani Ela nie dała za wygraną i raniutko w ów czwartek zadzwoniła do żony Pana (myśląc, że zdąży go zatrzymać). Pana już nie było, Pani Ela zapytała więc, czy wyjechał do Łodzi po sunię. Odpowiedź była treści takiej, że gdzieś wyszedł i może pojechał (nie jest to wierny cytat Pani Eli).

Adopcja i wiedza o zgodzie Pani żadna ponieważ rozmowa o adopcji tam na miejscu odbyła się z samym Panem. Pani przy rozmowie nie było, a dowiedziałam się o tym jakiś czas po fakcie (wyszło w praniu, kiedy zaczął mnie zastanawiać incydent Pani Ela - żona Pana i przedrążyłam temat).

Wydarzenia ostatnie. Pan zadzwonił nadal zainteresowany charcią. Pani Ela poprosiła żonę do telefonu. Żony nie było w pobliżu. Pani Ela powiedziała, że chce usłyszeć od żony Pana, że wie o adpcji i wyraża zgodę na nią. Pan uprosił Panią Elę by nie dzwoniła do żony przez najbliższe dwa dni (niech upłyną dwa dni). Czemu? To pytanie nie do mnie.
Jednocześnie Panią Elę tknęło i dotarła do znajomej z Gdyni, ta zgodziła się (Pan na to również się zgodził) by ta osoba (Pan podał swoj adres) dotarła do żony i bezpośrednio z nią porozmawiała. Rozmowy Pani Ela - żona Pana, Pani z Gdyni - żona Pana jeszcze się nie odbyły.

Info z ostatniej chwili. Jutro Pan przyjeżdża po charcię. Rozmowa z Panią odbędzie się więc po fakcie, dla wyjaśnienia sytuacji i upewnienia się, że wszystko ma ręce i nogi. Pani Ela sama podjęła decyzję, muszę ją uszanować. Mam nadzieję, że ta historia ma swoje jakieś wytłumaczenie,
sunia trafi dobrze i będzie kochana przez oboje Państwa.

Czy mogłam zrobić coś więcej? Pewno mogłam - dalej wisieć na słuchawce ale to ponad moje siły, co więcej ochotę.
Zdecydowanie preferuję sytuacje jasne.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 282
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Majqa - Twój post...
To tak ku przestrodze dla nas wszystkich... Na przyszłość...
Sprawdzając dom musimy pamiętać, że to cała Rodzina jest stroną adoptującą !!!
Chyba, że z jakichś powodów nie ma to znaczenia...
Ale również wymaga to wyjaśnienia w trakcie wizyty przedadopcyjnej...
Sytuacja musi być jasna.

Tyle komentarza z mojej strony.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Han&Dom']Wychodzi na to, że bez 0,5 litra nie razbieriosz:roll:... (...).[/quote]
Za przeproszeniem... 0,5l szkoda by mi było otwierać. :roll:
Mam nadzieję i to powtórzę, że sunia trafi do kochającego domku
i wyłącznie na tym mi zależy. Darowałabym sobie ten przydługawy post ale Snuszkak wywołała mnie do odpowiedzi, a moje milczenie mogłoby być źle odebrane. Interesuje mnie wyłącznie pozytywne rozwiązanie lub powrót suni do Łodzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='brazowa1']chyba cos musze napisac,bo zaczynam sie czuc winna.Widzialam faceta,widzialam dom,widzialam sasiadow z osiedla,widzialam psa,zony nie widzialam.Widac,do wizyt przedadopcyjnych sie nie nadaje i juz nie bede sie tego podejmowac. [B]A ile masz takich historii za sobą??? Nie sposób było przewidzieć tak dziwnego obrotu sprawy. Jak znam siebie, ja na Twoim miejscu też miałabym uśpioną czujność. Człowiek uczy się całe życie więc proszę, głowa do góry. Nie stało się przecież nic dramatycznego!!! [/B]Przykro mi,ze tak wyszło.[/quote]
Brązowa, rozmawiałyśmy i nie usłyszałaś ode mnie żadnych wyrzutów. Przecież proszona o pomoc, zadzwonienie do Pani, nie odmówiłaś mi pomocy, a dla informacji czytających również się nie dodzwoniłaś!!!
Jestem przekonana, że gdybym ja miała sprawdzać jakiś domek również mogłabym coś przeoczyć.

Zresztą, sugerowałabym nie przesądzać sprawy. Pan się bardzo stara i nie chce mi się wierzyć, że robi to po to by dom miał się okazać porażką.
W układy między Panem i żoną Pana nie wnikam, to ostatnia rzecz, jaka spędza mi sen z powiek. Ich życie, ich sprawa.

Link to comment
Share on other sites

Brązowa miałaś sprawdzić domek i zrobiłaś to jak najlepiej potrafisz. Skąd mogłaś wiedzieć że gdzieś tam może być żona która psa nie chce.
Według mnie Pan powinien od razu nas o tym poinformować. Tu nie ma Twojej winy. Więc jak to Majqa napisała głowa do góry ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wola'](...)Skąd mogłaś wiedzieć że gdzieś tam może być żona która psa nie chce. [B]Nie mamy takiej pewności nawet, że nie chce. Klimat sytuacji jest dziwny, co nie znaczy, że jednoznaczny.[/B]
Według mnie Pan powinien od razu nas o tym poinformować. [B]O ile miał, o czym, bo jeśli żona nie ma nic przeciw psu, a tylko coś nie gra [/B]
[B]w innej materii, nic nam do tego i jedynie o psa należy dopytać.[/B] Tu nie ma Twojej winy. Więc jak to Majqa napisała głowa do góry ;)[/quote]
[B]Pewno, że głowa do góry, w tak ważnym dla charci dniu!!! :sweetCyb::bigcool:[/B]
[B]Jedną rączkę od trzymania kciuków proszę mi tu zarezerwować do trzymania za...stan Pani Eli. Biedna, jest jak galareta na okoliczność rozstania z Bonką. Dziś może mnie czekać z Panią Elą "gorąca linia", co akurat absolutnie mi nie przeszkadza, bo to równa i do rzeczy babka!!![/B]

Link to comment
Share on other sites

dzieki Majga za wyjasnenie sytuacji, pierwszy raz spotykam sie z tak dziwaczna sytuacja (moze za malo na dogo siedze), trzymam kciuki za powodzenie sytuacji, moze Pani po rozmowie i po tym jak zobaczy sunie zmieknie i bedzie ok, chociaz cala ta konspiracja Pana nie przypadla mi do gustu bo oznacza to ze potrafi ladnie kombinowac :oops: ale jesli to dla dobra suni tylko a nie mial innego wyjscia to powiedzmy ze rozumiem... staram sie przynajmniej
nic jeszcze raz powodzenia, charciu szczescia w zyciu :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='snuszkak']dzieki Majga za wyjasnenie sytuacji, pierwszy raz spotykam sie z tak dziwaczna sytuacja (...) moze Pani po rozmowie i po tym jak zobaczy sunie zmieknie i bedzie ok. [B]Po łbie mi chodzi, że może Pani nie psu jest nieprzychylna.[/B] ;), chociaz cala ta konspiracja Pana nie przypadla mi do gustu (...) [B]Wszak nie na darmo Niemen śpiewał "Dziwny jest ten świat."[/B] :evil_lol: (...)[/quote]
Myślę, że człowiek nie starałby się aż tak wyłącznie dla kaprysu i sunia rzeczywiście leży mu na sercu.

Link to comment
Share on other sites

Pan przyjechał ze smakołykami dla Bonci i resztą różnych psich akcesoriów podróżnych. Sunia poszła w ramiona Pana jak w dym (Pani Ela poczuła się zdradzona. :evil_lol:). "Nowa para" - Pan i Bonia są pewno jeszcze w Łodzi
u znajomych Pana, wracają przewozem z innymi znajomymi jeszcze dziś.
Pan pomógł Pani Eli przy przesuwaniu budy i w czymś jeszcze (umknęło mi), zostawił 100zł, jak powiedział nie za charcię ale na potrzeby innych piesków. Teraz Pan się nie może doczekać zapoznania z Panią z Gdyni.
Sunia ma ponoć spać z Panem i wyżliczką więc kąpu - kąpu się odbyć musi. Pan wziął od Pani Eli pełną rozpiskę zaleceń co do charci. Umowa adopcyjna podpisana, zdaniem Pana charcia została nią obwarowana na wskroś.
Uff...kolejna porcja newsów pewno wieczorem. Teraz czas się przygotować do przechwytu podhalana.

Link to comment
Share on other sites

Majqa- szacuneczek po raz kolejny. To naprawdé wymagalo ogromnej cierpliwosci i wyczucia z Twojej strony! Mam wrazenie, ze Pan bardzo chcial charcicé, lecz w razie Twojego najmniejszego potkniécia móglby sié zawahac, ale .... nie dostal ani jednego powodu do podstawnej zmiany decyzji, a chyba próbowal Cié na wszelkie sposoby. Takie tylko odnioslam wrazenie, bijcie jesli nie mam racji.

W kazdym razie dobrze sié to skonczylo, choc naprawdé momentami wygládalo na to ze tak nie bédzie. Dla mnie to mistrzostwo swiata. Chyle czapké.

Link to comment
Share on other sites

Dajcie spokój Dziewczyny!:loveu:
Myślę, że Pan miał już taką naturę, że potrzebował pogadać (dopytać, doprecyzować, a że o specyficznej porze ;) to już insza inszość), w inne rzeczy nie wnikam. Jedno jest pewne, że zależało mu na tej suni
i wielokrotnie dał temu wyraz. Niech im się wiedzie!!!

Link to comment
Share on other sites

jakos obawy nie mogą mnie opuscic, Majga rzecz jasna i swieta ze zrobilas kawał dobrej roboty i starałas sie ze wszystkich sił ...ale ja miałam juz tyle telefonów od panów zainteresowanych chartami chcacych posiadać - których można by spokojnie podciągnac pod zboków lub psychopatów a w najlepszej wierze wypłukanych z uczuć i inteligencji że dmucham na zimne!

wierze, chce wierzyć że bedzie dobrze!

Majga gratuluje cierpliwości ( choc pewnie podobnie bym sie zachowywała jak Ty - nawet na tescie psychologicznym mi ostatnio w pracy wyszło - matka Teresa:evil_lol:)

Link to comment
Share on other sites

Dzwonił Pan do Pani Eli. Podróż upłynęła bardzo dobrze. W domku sunia spokojnie dogadała się z wyżliczką. Pan przygotował jej 4 posłania (kuchnia, przedpokój, 2 pokoje) by sobie upatrzyła i wybrała ulubione.
Pan padł o 1.00 w nocy, po odkąpaniu Boni więc generalnie nie wie, gdzie zaległa, bo i do łóżka obok Pana i wyżliczki się przymierzała.
Czego nie robiła u Pani Eli, tam zrobiła, czyli 2 razy spompowała się
w domu. Pewno stres nowego miejsca. Z domownikami sunia się zakumplowała ale zapatrzona w Pana jak w obrazek nie dostępuje go na krok i prowadza się za nim wszędzie. Jak poszedł na zakupy, a ona została na działce, to zastał ją po powrocie w tym samym miejscu. Trwała murem przy furtce czekając na niego.
Sytuacja wydaje się wyglądać dobrze.
Pan już zamierza skontaktować się z Panią z Gdyni. To też jest plus.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...