Jump to content
Dogomania

myślistwo/ myśliwi złe czy dobre...


renia3399

Recommended Posts

[quote name='Kyu']Z przykrością muszę stwierdzić, że tej nazwy w gwarze myśliwskiej też nie lubie. Ale cóż ktoś to wymyślił i tak zostało.
Tylko często jest problem żeby takie zwierze myśliwy mógł dobić legalnie.[/QUOTE]
te teksty myśliwych są i dla mnie śmieszno/dziwne są. Mam litr farby w zamrażalniku (jejku, jak kiedyś powiedziałam jakiemuś myśliwemu, ze mam litr posoki to mało mnie nie pożarł ;) ) a do tego rapety (no bo kopyta to brzmi pospolicie, nie?) pomijam już osłuchane skoki (które nota bene przynoszą szczęście zawieszone nad kuchnią węglową).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']te teksty myśliwych są i dla mnie śmieszno/dziwne są. Mam litr farby w zamrażalniku (jejku, jak kiedyś powiedziałam jakiemuś myśliwemu, ze mam litr posoki to mało mnie nie pożarł ;) ) a do tego rapety (no bo kopyta to brzmi pospolicie, nie?) pomijam już osłuchane skoki (które nota bene przynoszą szczęście zawieszone nad kuchnią węglową).[/QUOTE]
Ja z natury jestem mało przesądna, karpiej łuski też w portfelu nie nosze ;)
Co do rapet, to o ile kopyto bardziej kojarzy się z koniem, to racica (mimo, że biologcznie to samo) jakoś tak bardziej koło dzika dzwoni ;)

Link to comment
Share on other sites

a powiedz myśliwemu "racica z dzika" .... :diabloti:
tylko idąc dalej w te wywody językoznawcze - dlaczego psy posokowce nazywaja się posokowce (jak nic od słowa "posoka") a nie "farbowce" jak powinno być całkiem naturalnie i zgodnie z językiem myśliwych.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000][I]Harry Selby, jeden z największych myśliwych zawodowych dwudziestego wieku, potrafił ująć w słowach to, co jest istotą sportowego myślistwa:[/I][/COLOR][B] [I]Nie strzelasz do słonia. Strzelasz do symbolu jego kłów. Nie strzelasz, żeby zabić. Strzelasz, żeby unieśmiertelnić zwierzę, które zabiłeś. Zwykłe zabicie czegoś jest grzechem. Zabicie czegoś, co niedługo będzie i tak martwe, ale jest tak piękne, że zapewni ci przyjemność na całe lata, jest rzeczą wspaniałą. Wszystko umiera. Ty przyspieszasz tylko ten proces. Kiedy strzelasz do lwa, strzelasz właściwie do jego grzywy, do czegoś, z czego będziesz dumny. Strzelasz dla siebie samego, a nie tylko po to, żeby zabić.[/I][/B][/QUOTE]
To się bardziej z taksydermią kojarzy niż z myślistwem.
Kojarzy mi się z powodu niedawnej lektury najnowszej książki Iana Martela (tego od "Życia Pi") - "Wergili i Beatrycze".
Ekscentryczny taksydermista opowiada o holokauście przez pryzmat zagłady, jaką człowiek zadaje zwierzętom.


Co do tej posoki, to też pochodzi z gwary myśliwskiej. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że "farba" to określenie bardziej ogólne, a "posoka" to konkretnie krew grubej zwierzyny.

Link to comment
Share on other sites

tekst powyżej to specyficzna "poezja" myśliwska :eviltong: (w nurcie Czarkowo-Millanowskich bełkotów o energii).

Ja się juz dawno pogubilam w tym co jest posoką a co farbą. Jak dostawałam tą swoją butlę (wewnątrz jest mieszanka krwi świni i dzika) to o tym czymś mówili "farba". Jakby to nie nazywać - jest i tak paskudne, choć trzymam w zamrażalniku i użyję do znaczenia ścieżek dla psów (w rękawiczkach będę to robić, bo delikatna z natury jestem)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kyu']Z przykrością muszę stwierdzić, że tej nazwy w gwarze myśliwskiej też nie lubie. Ale cóż ktoś to wymyślił i tak zostało.
Tylko często jest problem żeby takie zwierze myśliwy mógł dobić legalnie.[/QUOTE]

no, język kształtuje świadomość. uprzedmiotawia się ofiarę, latwiej wtedy zabijać. Analogicznie przy wszystkich ludobójstwach, odbiera sie ofiarom atrybuty człowieczeństwa, bo usprawiedliwia to zadanie śmierci. dlatego ofiarom porwania radzi się, żeby powtarzały swoje imię, żeby nawiązywały "osobisty" kontakt z porywaczami, kogos, kogo się zna, jest kims konkretnym, a nie anonimowym - trudniej zabic. stąd te skoki i farby, to nie sa atrybuty żyjącej istoty, tylko trofeum.


[quote name='filodendron']To się bardziej z taksydermią kojarzy niż z myślistwem.
Kojarzy mi się z powodu niedawnej lektury najnowszej książki Iana Martela (tego od "Życia Pi") - "Wergili i Beatrycze".
Ekscentryczny taksydermista opowiada o holokauście przez pryzmat zagłady, jaką człowiek zadaje zwierzętom.


Co do tej posoki, to też pochodzi z gwary myśliwskiej. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że "farba" to określenie bardziej ogólne, a "posoka" to konkretnie krew grubej zwierzyny.[/QUOTE]

zycie pi kupiłam sobie przez przypadek milion lat temu i zrobiło na mnie duże wrażenie, ale wergili nie czytałam, warto?

[quote name='panbazyl']tekst powyżej to specyficzna "poezja" myśliwska :eviltong: (w nurcie Czarkowo-Millanowskich bełkotów o energii).

Ja się juz dawno pogubilam w tym co jest posoką a co farbą. Jak dostawałam tą swoją butlę (wewnątrz jest mieszanka krwi świni i dzika) to o tym czymś mówili "farba". Jakby to nie nazywać - jest i tak paskudne, choć trzymam w zamrażalniku i użyję do znaczenia ścieżek dla psów (w rękawiczkach będę to robić, bo delikatna z natury jestem)[/QUOTE]


po co się ma słój krwi?? rany, ma wizje takiego wielkiego, 20 litrowego słoja pełnego krwi i nie mam pomysłów na cel użycia tego słoja!

Link to comment
Share on other sites

ja mam tylko 1 litr krwi dziczo-świńskiej. Jest to nieodzowny element do ćwiczeń psów myśliwskich w ścieżkach tropowych po krwi. Ma to udawać ślad prawdziwej zwierzyny - postrzałka - i jego ślad. To ćwiczenia do konkursów tropowców czy dzikarzy a sama dla swoich psów też układam ścieżki jak już psy mają totalną korbę i są pełne energii - wtedy takie 20 minut na ścieżce i pies do rana śpi (dla psa praca nosem jest bardzo męcząca i po tym musi sporo odpoczywać).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']
zycie pi kupiłam sobie przez przypadek milion lat temu i zrobiło na mnie duże wrażenie, ale wergili nie czytałam, warto?[/QUOTE]
Myślę, że warto. Szczególnie w kontekście prowadzonej tu rozmowy. Książka - poza opowieścią taksydermisty - zawiera spore fragmenty "Legendy o św. Julianie Szpitalniku" Gustawa Flauberta (te o nieposkromionej żądzy polowania).

Link to comment
Share on other sites

to "se" kupię, nie robisz przypadkiem bazarku ksiązkowego ;-)?

a przy okazji o jedzeniu zwierząt - i uprzedmiotowianiu:
"[COLOR=#000000][FONT=Verdana]Bastian Brock, psycholog z University of Queensland w Australii twierdzi, że uważamy za głupie te gatunki, które jadamy, właśnie dlatego, że je jadamy. W jednym ze swoich eksperymentów poczęstował połowę ochotników suszoną wołowiną (anglosaskim przysmakiem), a resztę – orzechami. Następnie mieli oni ocenić zdolności umysłowe różnych zwierząt, w tym krów. Okazało się, że konsumenci wołowiny postrzegali krowy jako apatyczne i głupie istoty, nieszczególnie zdolne do cierpienia. Ci zaś, co jedli orzechy, mieli dla krów więcej współczucia i więcej poważania dla ich intelektu. Brock tłumaczy to tym, że jedzenie mięsa powoduje u ludzi dysonans poznawczy: uczucie dyskomfortu wywołane jednoczesną wiarą w dwa sprzeczne założenia. Ludzie lubią mięso, ale nie lubią myśleć o cierpieniu zwierząt. Dlatego też umniejszają zdolność zwierząt rzeźnych do odczuwania bólu czy myślenia. Nawet sama etykietka „mięso” powoduje już, że tracimy poważanie dla danego gatunku.[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Verdana]W innym eksperymencie Brock podzielił ochotników na kilka grup i dał każdej do przeczytania nieco inną wersję artykułu na temat kangurów Bennetta zamieszkujących Papuę-Nową Gwineę. Część uczestników dowiedziała się z tekstu, że kangury te są często zabijane przez lokalne plemiona na mięso. Inni, że tubylcy nie polują na kangury, ale zjadają te, które umarły śmiercią naturalną. Jeszcze inni, że kangurów na Papui nikt nie zabija i nie jada. Następnie zaś poszczególne grupy ochotników odpowiadały na pytania, jak dużo cierpienia mogą odczuwać kangury Bennetta? Rezultaty eksperymentu potwierdziły przypuszczenia Brocka: kto przeczytał, że kangury są uznawane przez tubylców za mięso, nie wierzył, iż potrafiłą odczuwać ból. Kto dowiedział się, że kangurów się nie jada, z większym przekonaniem twierdził, iż zwierzęta te mogą cierpieć."[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Verdana]

Więcej pod adresem [URL]http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1538665,2,kielbasa-z-psiny-szynka-z-malpiny-i-inne-przysmaki.read#ixzz2QF2uCJS2[/URL]



[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']to "se" kupię, nie robisz przypadkiem bazarku ksiązkowego ;-)?
[/QUOTE]
Nie wypada, bo to prezent na tegorocznego "zajączka". Ale mogę pożyczyć, jeśli odeślesz ;)

Odwrotny do uprzedmiotawiania mechanizm widać w niektórych małych gospodarstwach hodujących zwierzęta na mięso - sąsiad zabija króliki sąsiada, a ten drugi sąsiad zabija kury tego pierwszego w ramach rewanżu. Ludzie wiążą się emocjonalnie z własnymi, karmionymi przez siebie i codziennie obserwowanymi/pielęgnowanymi zwierzętami. Cudze łatwiej zabić.

Link to comment
Share on other sites

to prawda, ja mam zawsze uwagi co do tego, jak ludzie powinni postępować ze swoimi psami, a moje, ekhm... rozbrykane....

:-)

filodendron, chętnie bym pozyczyła, ale może kupię jednak, bo za dużo zamieszania będzie.
poza tym ja mam skład obcych ksiązek, szukam właścicieli i nikt nie chce się przyznać... sama też szukam po ludziach kilka swoich tytułów i też nikt nie chce się przyznać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']To się bardziej z taksydermią kojarzy niż z myślistwem.
Kojarzy mi się z powodu niedawnej lektury najnowszej książki Iana Martela (tego od "Życia Pi") - "Wergili i Beatrycze".
Ekscentryczny taksydermista opowiada o holokauście przez pryzmat zagłady, jaką człowiek zadaje zwierzętom.

[/QUOTE]

Zauważmy, że tylko myśliwi próbują ubierać śmierć i zadawanie śmierci w romantyczne piękno, jakoś nie słyszałem, żeby rzeźnik szukał piękna w swojej pracy, a przecież odbiera On więcej żyć, niż nie jeden myśliwy
same założenia tej wypowiedzi są bezsensowne: " [B][I]Zabicie czegoś, co niedługo będzie i tak martwe, ale jest tak piękne, że zapewni ci przyjemność na całe lata, jest rzeczą wspaniałą. "
[/I][/B]czyli, zwykłe zabicie jest grzechem ale jeżeli uważasz, że ofiara i tak niedługo będzie martwa, to już grzechem nie jest - można to przełożyć na myślenie mordercy - każdy człowiek kiedyś umrze, jeżeli ja go zabiję, to oszczędzę mu cierpienia i przyśpieszę tylko to, co nieuniknione
myśliwy nie może mieć pewności, czy zwierzę, które zabija " niedługo będzie i tak martwe ", nie ma On pewności, czy nie zabija matki karmiącej młode, nie wie, jaki wpływ zadana przez niego śmierć ma na rodzinę, stado, itp.
to wszystko to tylko ładne słówka na usprawiedliwienie własnych czynów i pasji.

Dalej w tekście jest coś, co myśliwi często podkreślają jak mantrę:

[QUOTE]W ostatnich latach polowań w Kenii myśliwi strzelali około 2000 słoni rocznie. Tymczasem utrzymanie populacji na stałym poziomie wymagało odstrzelenia 6000; różnicę musieli wyrównywać zawodowi strażnicy łowieccy. Oni też – „Controlers” – mieli na sumieniu najwięcej słoni. Gdy w 1974 roku policzono słonie kenijskie okazało się, że jest ich na pewno ponad 100 000: 130 000 według danych brytyjskich lub 170 000 według amerykańskich. [B]W trzy lata po wprowadzeniu zakazu polowań stan ich zmniejszył się pięciokrotnie, do 30 000 sztuk. Po prostu – zabrakło w łowiskach myśliwych...[/B][/QUOTE]

podobnie pisał pewien zwolennik łowiectwa:

[QUOTE]Wyobraź sobie, że są kraje, w których współczesne polowanie jest elementem ochrony gatunków zagrożonych. Tak zdobywa się grube pieniądze i przychylność ludności miejscowej dla ratowania między innymi słoni afrykańskich w Botswanie, Kamerunie, Gabonie, Mozambiku, Namibii, RPA, Tanzanii, Zambii i Zimbabwe, a ich populacja dziwnym trafem rośnie [/QUOTE]

i teraz, jakim cudem populacja słonia ma rosnąć dzięki polowaniom, skoro weźmiemy pod uwagę bardzo długi okres ciąży u słonic, oraz niski współczynnik urodzeń?.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lis']Zauważmy, że tylko myśliwi próbują ubierać śmierć i zadawanie śmierci w romantyczne piękno, jakoś nie słyszałem, żeby rzeźnik szukał piękna w swojej pracy, a przecież odbiera On więcej żyć, niż nie jeden myśliwy
same założenia tej wypowiedzi są bezsensowne: " Zabicie czegoś, co niedługo będzie i tak martwe, ale jest tak piękne, że zapewni ci przyjemność na całe lata, jest rzeczą wspaniałą. "
czyli, zwykłe zabicie jest grzechem ale jeżeli uważasz, że ofiara i tak niedługo będzie martwa, to już grzechem nie jest - można to przełożyć na myślenie mordercy - każdy człowiek kiedyś umrze, jeżeli ja go zabiję, to oszczędzę mu cierpienia i przyśpieszę tylko to, co nieuniknione
myśliwy nie może mieć pewności, czy zwierzę, które zabija " niedługo będzie i tak martwe ", nie ma On pewności, czy nie zabija matki karmiącej młode, nie wie, jaki wpływ zadana przez niego śmierć ma na rodzinę, stado, itp.
to wszystko to tylko ładne słówka na usprawiedliwienie własnych czynów i pasji.[/QUOTE]
No ale przecież - tradycja! ;)
Nawiążę raz jeszcze do przedwojennych wspomnień polskich ziemian. Polowanie to rytuał, najwyraźniej rozrywka, przyjemność, zastrzyk adrenaliny, a potem dopływ endorfin podtrzymywany wódeczką i koniakiem serwowanymi wraz z zakąskami. To jest jak karnawał, tylko inaczej. Znacznie wcześniej niż pan hrabia i jego przyjaciele wstawali mieszkańcy folwarków należących do majątku i jechali organizować nagonkę. Kobiety ze służbą organizowały w/w zakąski i trunki. Państwo ładowali sztucery, zabierali synów, którzy mieli im te sztucery przeładowywać i strzelali do wszystkiego, co wybiegło naganianie - do loch z warchlakami też. Nowicjuszowi, po pierwszym ustrzeleniu zwierzyny, malowano krwią ubitego zwierzęcia krzyż na czole pasując go na "rycerza św. Huberta".
Oczywiście mięso było później zjadane, ale - nawiązując do wspomnianego romantycznego piękna - charakterystyczne jest to, że polować mieli prawo nie ci, którzy byli głodni, lecz ci, którzy dzierżyli władzę. Możliwość polowania to w pewnym sensie atrybut władzy. Może trochę też i dlatego, gdy zawitali komuniści i w imię tzw. równości społecznej wyrzucili ziemian z ich dworów i pałaców, to jednak polowanie peerelowscy kacykowie łyknęli gładko niczym ostrygę.


A tu biuro podróży, które chwali się tym, że sprowadza do nas ponad 700 zagranicznych myśliwych rocznie - zapewne celem ochrony gatunków ;) Polacy w ramach oferty mogą pojechać gdzie indziej chronić inne gatunki ;)
[URL]http://hummeltravel.pl/?page_id=90[/URL]


Na koniec coś pozytywnego - tv pokazała dziś film nakręcony kamerą zainstalowaną przez leśnika przy resztkach zabitej przez rysie sarny - ryś wrócił i żerował. W okolicach Węgierskiej Górki. Pamiętam, że kilka lat temu stowarzyszenie "wilk" z Twardorzeczki, cieszyło się, że udało się wytropić w Beskidach pierwszą od kilkudziesięciu lat parę rysiów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']


A tu biuro podróży, które chwali się tym, że sprowadza do nas ponad 700 zagranicznych myśliwych rocznie - zapewne celem ochrony gatunków ;) Polacy w ramach oferty mogą pojechać gdzie indziej chronić inne gatunki ;)
[URL]http://hummeltravel.pl/?page_id=90[/URL]

[/QUOTE]

Heh, mi, zwolennik łowiectwa tłumaczył, że myśliwy polujący w Afryce, np. na słonie nie robi nic nagannego, ba!, On nie tylko pomaga regulować populacje zwierząt w Afryce ale też chroni tamtejszą przyrodę poprzez odstrzał o pompowanie dużej kasy za odstrzał w tamtejszą ochronę przyrody - tak więc, myśliwi są jedyną grupą społeczną, która aktywnie " chroni przyrodę ", także za granicą ;)

bodajże wczoraj na łowieckim zamieszczono taki oto artykulik:

[QUOTE][B]Szkody łowieckie: kto traci najwięcej

Gdyby na rok zawiesić działalność kół łowieckich, nasze rolnictwo pogrążyłoby się w chaosie. A Skarb Państwa nie nadążyłby z wypłatą odszkodowań – pisze radca prawny.[/B]

W takiej sytuacji bankructwo rolników byłoby nieuniknione. Automatycznie ceny podstawowych produktów spożywczych skoczyłyby w górę, a w ich miejsce weszłyby tańsze, z zagranicy. To nie absurdalna wizja przyszłości, lecz całkiem realna prognoza. W samym Podlaskiem w 2011 roku Skarb Państwa wypłacił rolnikom 
2,6 mln zł za straty poczynione przez zwierzęta chronione. Myśliwi w roku kalendarzowym 2012 r. zapłacili 57 mln zł za szkody wyrządzone przez zwierzęta łowne. Straty rosną, rolnicy biją na alarm, a zielone szeregi protestują.[/QUOTE]

[url]http://prawo.rp.pl/artykul/756571,996333-Kto-traci-na-szkodach-lowieckich.html[/url]

i teraz, myśliwi chwalą się, że oni z własnej kieszeni płacą grubą kasę na odszkodowania i na ratowanie naszego Państwa przed dziką zwierzyną, a ich przeciwnicy nie robią nic, czekają tylko na upadek państwa, rolnictwa i gospodarki
panowie nie mówią jednak nic o tym, że te 57 milionów zł to kropla w porównaniu z tym, co Skarb Państwa wydaje na ZUS, KRUS, służbę zdrowia, itp. i że przejęcie tej kwoty przez Państwo nie wiązałoby się z bankructwem Państwa Polskiego
inną kwestią są rolnicy i rolnictwo: pod koniec ub. roku mięliśmy widowisko pod szyldem budżetu UE na kolejne lata, dosyć pokaźną kwotę z owego budżetu pochłania, tzw. wspólna gospodarka rolna, która nie podoba się większości państw członkowskich, gdyż rolnicy to niewielki 5 wszystkich mieszkańców UE i już mówi się o przeniesieniu całej produkcji rolnej UE, np. do Azjii
nic też nie mówi się o ochronie upraw, o grodzeniu, oraz o obowiązkowych ubezpieczeniach dla rolników, gdyż, jak tłumaczą myśliwi, nikt nie ubezpieczy rolnika od szkód wyrządzanych przez dziką zwierzynę, gdyż szkody te są niemal pewne - cóż, warto by to zmienić
tak na prawdę, to co jest obecnie zadowala i Państwo, i myśliwych i leśników, tylko rolnicy są robieni w konia i najchętniej chcieliby wybić całą dziką zwierzynę
myśliwi znaleźli już zresztą " złoty środek " na problem szkód, a byłby to powrót do sytuacji przedwojennej, gdzie polowanie było połączone z własnością ziemi: gdyby dać rolnikom prawo do zabijania dzikich zwierząt, szybko znikł by problem z dzikiem, lisem, psami, kotami, ptakami drapieżnymi, itp. bo rolnik wystrzelałby wszystkie gatunki niepożądane a pozostawił tylko te, które są smaczne i na których można zarobić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lis']
panowie nie mówią jednak nic o tym, że te 57 milionów zł to kropla w porównaniu z tym, co Skarb Państwa wydaje na ZUS, KRUS, służbę zdrowia, itp. i że przejęcie tej kwoty przez Państwo nie wiązałoby się z bankructwem Państwa Polskiego
[/QUOTE]
W dniu dzisiejszym Minister Oświaty Szumilas poinformowała, że wbrew wcześniejszym zapewnieniom Premiera w 2013 roku rząd nie wesprze pobytu dzieci w przedszkolach. Chodzi o kwotę 130 mln zł. Tyle rząd zaoszczędzi.

Również w dniu dzisiejszym pan Prezydent Komorowski podpisał ustawę o przystąpieniu Polski do budowy Europejskiego Systemu Obrony Rakietowej. W latach 2014 - 2020 przewiduje się nakłady sięgające 20 miliardów zł.

Link to comment
Share on other sites

Lisie- toż oboje wiemy, że rolnicy tylko czekają aż im się jakaś szkódka trafi ;) i ani myślą o tym by im zapobiegać w dużej mierze.
Poza tym mit biednego, polskiego rolnika już dawno powinien zniknąć. Rolnicy to w tej chwili biznesmeni, chyba się za mną zgodzisz choć w tej kwestii?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='farabutto']W dniu dzisiejszym Minister Oświaty Szumilas poinformowała, że wbrew wcześniejszym zapewnieniom Premiera w 2013 roku rząd nie wesprze pobytu dzieci w przedszkolach. Chodzi o kwotę 130 mln zł. Tyle rząd zaoszczędzi.

Również w dniu dzisiejszym pan Prezydent Komorowski podpisał ustawę o przystąpieniu Polski do budowy Europejskiego Systemu Obrony Rakietowej. W latach 2014 - 2020 przewiduje się nakłady sięgające 20 miliardów zł.[/QUOTE]

Taki mamy kraj, jaki...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kyu']Lisie- toż oboje wiemy, że rolnicy tylko czekają aż im się jakaś szkódka trafi ;) i ani myślą o tym by im zapobiegać w dużej mierze.
Poza tym mit biednego, polskiego rolnika już dawno powinien zniknąć. Rolnicy to w tej chwili biznesmeni, chyba się za mną zgodzisz choć w tej kwestii?[/QUOTE]

Ale to myśliwi podbudowują ów mit " biednego rolnika ", podtrzymują go, bo jest wygodny i użyteczny
to myśliwi wypominali mi, że przez takich jak ja, miłośników zwierząt, polski rolnik nie ma na jedzenie i na książki do szkoły dla dzieci, bo im zwierzęta niszczą cały dorobek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lis']Ale to myśliwi podbudowują ów mit " biednego rolnika ", podtrzymują go, bo jest wygodny i użyteczny
to myśliwi wypominali mi, że przez takich jak ja, miłośników zwierząt, polski rolnik nie ma na jedzenie i na książki do szkoły dla dzieci, bo im zwierzęta niszczą cały dorobek.[/QUOTE]

Kurcze, mam tak inny pogląd i to zbudowany tylko i wyłącznie na podstawie własnych doświadczeń, że aż nie chce mi się wierzyć.
Na prawde.
Tak już zakalając o myśliwych, ale pytanie z natury tych nurtujących, nie ze wzgęlu na niedowiarstwo, choć może troche, bardziej przez wścibstwo.
Bo przytaczasz wiele sytuacji z myśliwymi w roli głównej, z kąd takie kontakty? Czemu głębokie zainteresowanie akurat tym tematem?
I po co sobie tak krew psuć skoro już zobudowałeś sobie obraz Pana myśliwego, po co dalej drążyć temat i przekonywać się o izh barbażyństwie?
Z racji, że pytania wścibskie i bezpośrednio Ciebie dotyczą, jeśli uważasz, że są be, nie odpowiadaj.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, na łowieckim pisano swego czasu, że szkody łowieckie są głównym spoiwem, które spaja gospodarkę łowiecką w Polsce i gdyby nagle zostały one załatwione w inny sposób, z innego źródła, to całe myśliwskie hobby legło by w gruzach
teraz myśliwi budują swój autorytet jako obrońcy biednych, uciskanych przez dzikie zwierzęta, rolnikach, i to wieś ich najbardziej szanuje - a myśliwi najbardziej szanują rolników, jako jedyną grupę społeczną, która ma " zdrowe " podejście do zwierząt i do ich zabijania, bo nawet sami rolnicy proszą myśliwego o puknięcie ich psa ( szkoda, że będąc w tak dobrej komitywie nie potrafią skłonić rolników do nie puszczania psów luzem do lasu, lecz wolą doń strzelać i obwiniać jeszcze o to miastowych, że to nasze miejskie psy są najgorsze ), składki myśliwskie są w naszym kraju dosyć niskie, a myśliwi i tak jeszcze narzekają, że są wykorzystywani przez rolników i przez Państwo - myśliwi chcieli by " mieć ciastko i zjeść ciastko ", czyli chcieliby, żeby Skarb Państwa płacił szkody a Oni mogliby sobie polować bez zobowiązań - jakim prawem?, jak chcesz się bawić to płać za to sam, a myśliwi chcieliby się bawić na koszt podatnika.
Do tego jeszcze dochodzi awersja do drapieżników, bo przecież wilk " niszczy " im zwierzynę:

[QUOTE]Wilk, jak jeleń, sarna i dzik itd. Jest gatunkiem ważnym z punktu widzenia gospodarki człowieka. Skarb Państwa świadczy usługę handlową myśliwym w formie dzierżawy obwodów łowieckich. Za tą usługę pobiera pieniądze. Oprócz tego pobiera VAT od wartości sprzedanych tusz zwierzyny. Myśliwi biorą pełną odpowiedzialność za obwód łowiecki i cały jego inwentarz dbając o zwierzęta i płacąc za szkody od nich rolnikom. Wilk nie jest gatunkiem zagrożonym, ani nawet w wielu rejonach kraju rzadkim. Ma duży wpływ na kopytne(w sensie zjada je) i jest atrakcyjnym trofeum łowieckim. Uważam, że powinien być na liście zwierząt łownych, a skoro nie jest to myśliwi w obwodach gdzie występuje i zjada dużo jeleni, saren i dzików, zmniejszając w ten sposób atrakcyjność obwodu i zyski ze sprzedaży tusz, a co za tym idzie zwiększając koszty utrzymania koła, powinni płacić mniejszy czynsz dzierżawny. [/QUOTE]

[URL]http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=27519&start=0[/URL]

ten sam pan twierdzi też, że:

[QUOTE]
Lepiej jak wilka nie ma bo sie zarobi wiecej.
Wilk moze [B]uczciwie[/B] na siebie zarobic odstrzalami komercyjnymi.
Po za tym jest go tyle, ze mozna od biedy na niego zapolowac......
[/QUOTE]

weżmy jeszcze pod uwagę jakąś niezgodną koncepcję zarówno u myśliwych, jak i u leśników:

[QUOTE]Niepokoi znaczny odsetek (69%) ankietowanych myśliwych i leśników, którzy obecność
wilka uznali za niepożądany element ekosystemów przyznając jednocześnie (68%), iż [B]mają one pozytywny wpływ na zmniejszenie szkód od zwierzyny płowej w lasach.[/B][/QUOTE]

[url]http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=wp%C5%82yw%20drapie%C5%BCnictwa%20wilka%20na%20zwierzyn%C4%99%20p%C5%82ow%C4%85&source=web&cd=3&ved=0CDEQFjAC&url=http%3A%2F%2Fwww.infraeco.pl%2Fpl%2Fart%2Fa_15994.htm%3Fplik%3D855&ei=xcpIT5WFGMmyhAfp5dSvDg&usg=AFQjCNFR84JjnCDnCmayMWzrOTxNSazFtw&sig2=0hYPCqz_iQ_VbOgrUwgNNg&cad=rja[/url]

Widzisz, każdy ma prawo interesować się czym chce, ja interesuje się tematem od ok. ośmiu lat a bodźcem było, min. to, jak myśliwi traktują drapieżniki i w jakim świetle je przedstawiają, oglądałem, min. telewizyjne programy łowieckie i to, co tam wypowiadano może budzić tylko odrazę ( min. nastawiano dzieci przeciw nielubianym przez myśliwych, drapieżnikom ), poza tym, ja nie muszę budować sobie wizerunku " złego myśliwego ", myśliwi skutecznie robią to sami, wypisując, min. takie bzdety, jak te powyższe z " Sezonu ", nastając na wilki, ptaki drapieżne, psy i koty, itp. a także stosunek do ekologów - dla nich, ekologiem jest tylko ten przyrodnik / naukowiec, który albo wspiera łowiectwo, albo czynnie bierze w nim udział - reszta, to, jak Sama wspomniałaś, ludzie, którzy przywiązują się do drzewa.

Edited by lis
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kyu']ok, rozumiem.
Ale co do przyjaźni rolniczo - myśliwskiej KOMPLETNIE SIĘ NIE ZGODZE.[/QUOTE]


dokładnie. Choć nie lubię "chłopów" za ich ignorancję w sprawie ubezpieczeń społecznych i tego, że mają tak źle to zgadzam się z powyższym. U mnie na wsi ludzie chodzą w pola w czasie jak na wieś myśliwi przyjeżdżają, do lasu też wtedy chodzą. Robią to specjalnie, bo wiele razy już z nimi o tym gadałam. Specjalnie aby nikt nie zabił saren które oni lubią oglądać w polach. Czasem moim sąsiedzi potrafią mnie zaskoczyć :)

Link to comment
Share on other sites

Tyle, że ta dobra komitywa rolniczo - myśliwska, to zdanie tylko jednej ze stron, czyli myśliwych, którzy ją głoszą
zresztą, sympatia rolników do dzikich zwierząt zbyt duża nie jest i to także przemawia za ową dobrą komitywą - a raczej przemawiałoby, gdyby myśliwi robili to, czego rolnicy oczekują:

[url]http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100812/ROLNICTWO26/633914154[/url]

[url]http://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/artykul/988771,zwierzeta-niszcza-uprawy-w-gminie-wolborz-rolnicy-domagaja,id,t.html[/url]

Link to comment
Share on other sites

wywodzę się ze środowiska proekologicznego. Byłam u myśliwych na szkoleniach z psami. I miałam ubaw po pachy jak się bali mnie i moich reakcji. A ja tylko przyjechałam szkolić swoje psy a nie "nawracać" kogokolwiek na cokolwiek. Niestety nie mogłam ukryć kim jestem z powodu nazwiska które jest znane w myśliwskim światku z tej strony anty myśliwskiej właśnie....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...