Jump to content
Dogomania

Psy pod sklepami - reaktywacja


Berek

Recommended Posts

 

 

A mądre wsparcie psa, budowanie jego poczucia bezpieczeństwa i pogłębianie jego zaufania nie równa się "bezstresowe wychowanie", które kojarzy się z panią, która bierze jorczka na ręce, gdy tylko zobaczy zbliżającego się jakiegokolwiek innego psa. 

 

twoje stanowisko polegające na tym żeby uciekać i zabierać psa z sytuacji które nie są dla niego komfortowe nie ma nic wspólnego z "madrym wsparciem psa i budowaniem poczucia bezpieczeństwa". jest dokładnie odwrotnie.

zdajesz się nie rozumieć że robisz dokładnie to samo co pani "która bierze jorczka na ręce"

 

 

 

To że ludzie tworzą sobie teorię dla swojej nieodpowiedzialności a potem i wytłumaczenia kiedy media zaczynają huczeć od "porwali mi pieska, bandyci, a ja tylko 5 minutek do sklepu!".

 

to nie jest nieodpowiedzialność tylko normalność. normalność która nie pozwala poddać się medialnej psychozie, nie pozwala sterroryzować się sensacyjnym doniesieniom i plotkom o wszechobecnych niebezpieczeństwach, o czyhających na każdym kroku zagrożeniach które oczywiście istnieją realnie ale w skali nieporównywalnej do psychozy jaką powodują u osób takich jak wy. u osób które nie potrafią już normalnie żyć tylko każdemu chyba przechodzącemu człowiekowi przyglądają się z podejrzliwością żeby ich nie napadł, okradł, zgwałcił. bo napady, kradzieże i gwałty są realne tyle że nie powodują u mnie strachu przed wyjściem z domu tak jak SPORADYCZNIE zdarzające się wypadki z psami nie powodują że boję się wychodzić z psem a JESZCZE BARDZIEJ SPORADYCZNIE zdarzające się wypadki z psami przywiązanymi przed sklepami nie powodują że pędzę do domu żeby tylko na chwilę pieska przed sklepem nie zostawić.

to psychoza.

 

 

 

Jesteś cwany jak zostawiasz psa, to i powiedz " no dobra,element socjalizacji " jak mu się coś stanie.

 

nie, nie powiem "element socjalizacji", powiem "pech", powiem "nieszczęście" powiem dokładnie to samo jak wtedy gdy mi przytrafi się wypadek samochodowy albo złamię nogę zbiegając ze schodów. ale świadomości że takie rzeczy się zdarzają nie spowoduje że zamknę się w domu, przestanę wychodzić na ulicę i chodzić po schodach. a wy właśnie to proponujecie. sorry ale to rozwiązanie nie dla mnie. gdybym faktycznie tak jak wy na każdym kroku się trząsł to z pewnością bym psa nie miał. to musi być psychiczna tortura. jak wyjść na spacer z psem skoro wokół chodzą inne psy. przecież pogryzienie psa częściej zdarza sie w miejscach gdzie uczęszczają inni psiarze niż gdy pies jest przywiązany przed sklepem. gdzie wobec tego wyprowadzacie swoje psy skoro takie przerażenie budzi w was zostawienie psa przed sklepem?

skąd wiem że częściej? ano stąd że mój pies został ugryziony gdy prowadziłem go na smyczy po chodniku osiedlowym, bo znane mi jest kilka przypadków ugryzień w parku do którego chodzę. i co miałem wtedy powiedzieć? czy jestem nieodpowiedzialny bo pies nie był schowany w torbie jak u kangura i inny wyrwał się właścicielce, doskoczył do niego i ugryzł?

z pewnością gdyby to ugryzienie zdarzyło się przed sklepem to tak byście powiedziały - NIEODPOWIEDZIALNY GŁUPEK. a z tego wynika że ten sklep to jedno z bezpieczniejszych miejsc w mojej okolicy. wręcz tam powinienem z psem chodzić a nie po osiedlowych uliczkach czy do parku. no i co ja mam biedny zrobić? przestać wyprowadzać psa skoro może zostać ugryziony? a może wynosić go na spacer w klatce? macie jakieś propozycje skoro ponad wszystko stawiacie bezpieczeństwo?

 

nie macie i nie będziecie mieć. ubzdurałyście sobie że ten sklep to takie niebezpieczne miejsce i popadacie w PARANOJE. i tyle

 

 

 

siejesz zamęt, głównie po to żeby odciąć się od kategoryzacji pisałam przedewszystkim o swoim psie.

 

ja też pisałem o twoim psie. pisałem chyba wyraźnie że nie uwierzę nigdy w to że twój pies nie stwarza zagrożenia dzień w dzień chodząc po ulicy, mijając ludzi i zwierzęta i wtedy jesteś pewna że nie zareaguje agresywnie, nie rzuci się na innego psa, nie wyrwie się do kota czy ptaka, przebiegającego człowieka, roweru, samochodu czy machającego kijkiem dziecka, jednym słowem jest bezpieczny i łagodny i można go wyprowadzać bez dodatkowych zabezpieczeń w postaci kagańca ale już zostawiony na czas kupna papierosów przed sklepem to "kłaki fruwają" czy jak tam ty to opisywałaś. nie rób sobie ze mnie jaj, nie jestem pierwszym naiwnym.

Link to comment
Share on other sites


 

 

to nie jest nieodpowiedzialność tylko normalność. normalność która nie pozwala poddać się medialnej psychozie, nie pozwala sterroryzować się sensacyjnym doniesieniom i plotkom o wszechobecnych niebezpieczeństwach, o czyhających na każdym kroku zagrożeniach które oczywiście istnieją realnie ale w skali nieporównywalnej do psychozy jaką powodują u osób takich jak wy.

to psychoza.

 

 

Aha.

Urojenia ludzi, których psy nagle znikły spod sklepu. One były , tylko oni ich nie widzieli.

I ja rozumiem też mam psychozę bo idę z psem na spacer, wracam,zostawiam go w domu (uwaga - SAMEGO!!!! ) i kiedy on śpi wypełniony innymi wrażeniami niż stanie pod sklepem (i ciuciania babeczek i ujadania piesków) ja sobie śmigam po bułeczki i nie martwię się że mi coś wyskoczy i zamiast 3minuty jestem 20.

 

 

 

nie, nie powiem "element socjalizacji", powiem "pech", powiem "nieszczęście" powiem dokładnie to samo jak wtedy gdy mi przytrafi się wypadek samochodowy albo złamię nogę zbiegając ze schodów. ale świadomości że takie rzeczy się zdarzają nie spowoduje że zamknę się w domu, przestanę wychodzić na ulicę i chodzić po schodach. a wy właśnie to proponujecie.

A, pech.No tak, wyroki niebios są nieuniknione. Nie można przewidzieć tego że jeśli kradzieże psów zostawionych pod sklepem są modne to może go ktoś zwinąć...

Aha, my proponujemy. Chyba faktycznie z nami coś nie tak,skoro nawet o tym nie wiemy.

Link to comment
Share on other sites

no ale odpowiedz mi na to co ja mam teraz biedny zrobić? mój pies nie został ugryziony gdy był przywiązany przed sklepem tylko wtedy gdy szedłem z nim normalnie chodnikiem na smyczy.

skoro taką nieodpowiedzialnością z mojej strony jest zostawianie go pod tym sklepem (gdzie nikt nigdy go nie ruszył) to chyba jeszcze bardziej nieodpowiedzialne jest prowadzić go chodnikiem gdzie znowu jakiś pies moze go ugryźć.

mam go w klatce wynosić? niech przez kratki nogi wystawi i przebiera a ja będę klateczkę niósł.

 

masz na to jaką odpowiedź czy jedyne co potrafisz to przeczepić się do tych sklepów?

 

 

 

Chyba faktycznie z nami coś nie tak,skoro nawet o tym nie wiemy.

 

oczywiście że jest z wami "coś nie tak". nie potraficie myśleć. zafiksowałyście się na tym strasznym niebezpieczeństwie które grozi psu przed sklepem tak jakby w innych miejscach psom nic nie groziło a tylko pod sklepami "krew się leje i flaki fruwają". nie wiem dlaczego. tymczasem nic tego nie potwierdza, psom grożą rozmaite niebezpieczeństwa w różnych miejscach. pogryzienia, wypadki zdarzają się i nikt normalny nie proponuje żeby trzymać je tylko w domach bo w parku czy na ulicy to może się coś pieskowi stać (np ktoś go może ukraść).

zapewniam cię że o wiele więcej psów "wyspecjalizowany gang" nakradł by w parku albo na łące gdzie psy biegają zupełnie luzem, wystarczyło by trochę żarcia i zanim właściciel by się zorientował że piesek coś długo z krzaków nie wychodzi to już by go dawno nie było, niż w widocznym przez wszystkich miejscu jakim jest sklep.

 

 

 

i ciuciania babeczek i ujadania piesków

 

ja w odróżnieniu od ciebie nie mam nic przeciwko "ciucianiu babeczek" a i jak jakiś piesek szczeknie to nie wpadam w histerię. ty chyba faktycznie nie za bardzo lubisz świat wokół ciebie, innych ludzi itd.

Link to comment
Share on other sites

Nie chce mi się rozpisywać już, bo widzę, że mój pies na codzień bawiący się szaleńczo z nadpobudliwym trzylatkiem, przytulany przez dzieci z osiedla i liżący po stopach 8miesięczne dziecko urusł do miana krwiożerczej bestii, terroryzującej otoczenie, dlatego że nie jestem w stanie zagwarantować że podczas mojej nieobecności nie wyrwie znacznej ilości futra innemu psu jak to robił kiedy go wzięłam. Niewiarygodne że przy mnie tego nie zrobi bo wie że mu nie wolno... co za dziwak z tego mojego psa:p

Link to comment
Share on other sites

ta klatka i ukrywanie się w domu to jakieś twoje fetysze że tak to wszystko do tego sprowadzasz?

 

Temat jest o sklepie, nie mam zamiaru od niego odchodzić.

Wyraziłam moje zdanie i ameno.

 

Nie nakradłby kochany nikt psów w parkach gdzie biegają luzem bo stoją nad nimi grupy psiarzy i raczej psów się pilnuje kiedy siuę go puszcza.

Statystycznie to psy są kradzione (lub popadają w jakieś niefortunne sytuacje) własnie spod sklepów czy z ogródków właścicieli.

Jednak to podprowadzanie ma miejsce kiedy właściciele wchodzą na minutkę do sklepu, a przynajmniej im się tak zdaje.

 

I ja mam przeciwko ciucianiu babeczek wiele bo mój pies jest mój i nikt nie ma prawa mu wchodzić w przestrzeń i go ciuciać kiedy jest zwyczajnym obcym i to przeważnie nie umiącym się zachować wobec psa. Uwierz że podsklepowa socjalizacja ,gdzie mi ktoś dołazi do psa i go zaczepia , nie fascynuje mnie wcale.

Link to comment
Share on other sites

na takich ludzi jak ty mam jedną odpowiedź:

kup sobie 100 hektarową posiadłość, ogrodź ją murem i drutem kolczastym, co 100 metrów ustaw na murze stanowisko ckm (oczywiście sterowane komputerem, nie ma powodu aby "zwyczajnych obcych" dopuszczać do twojej posiadłości) to wtedy z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością będziesz mogła powiedzieć że nikt się do ciebie nie zbliży, nie będzie "ciumkał" i w ogóle nie pojawi się w zasięgu wzroku.

a puki tak nie zrobisz to niestety czy ci się to podoba czy nie inni ludzie też mają prawdo do życia w przestrzeni "twojej" i twojego psa.

 

i tu widzę dwie pieczenie przy jednym ogniu, przy takich zabezpieczeniach mało która "zorganizowana szajka" w ogóle będzie brała pod uwagę to zeby ci ukraść psa.

 

niestety im więcej twoich postów czytam tym bardziej skłaniam się ku twierdzeniu że któreś z kółek w twojej głowie kręci się nie w tę stronę co trzeba.

Link to comment
Share on other sites

Przecietny wlasiciciel psa to nawet na dogomanie nie zajrzy, a i tak bedzie zostawial psa pod sklepe i to kompletnie bez wyobrazni, tak jak np. Wlascicielka 7-8 tyg szczeniaka beagla, ktorego widzialm ostatnio. A jej Akupy trwaly dluzej niz 3minuty.
Ja sie tym nie chwale, ja jedynie stwierdzam fakt, ze sa sytuacje kiedy moj pies zostaje sam i to nie tylko pod sklepem. I nie widze powodow, zeby to ukrywac, ostatecznie na forum poglady sie wymienia, a nie glosi "jedyne sluszne" w kolku wzajemnej adoracji.

 

No najlepiej byłoby dawać takim ludziom dobry przykład, psa nie zostawiając samego - im zjawisko bardziej powszechne, tym mniej skrupułów ma przeciętny właściciel. ;) 

A przez pochwalanie na forum publicznym mam na myśli nie tylko forum w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale również w zwyczajnych rozmowach, jakie odbywamy przy okazji z innymi psiarzami. Na dogomanię, na ten wątek wejdzie faktycznie niewielki odsetek "przeciętnych właścicieli", ale nawet dla tego niewielkiego odsetka, jednak lepiej dawać dobry przykład. :) 

Link to comment
Share on other sites

na takich ludzi jak ty mam jedną odpowiedź:

kup sobie 100 hektarową posiadłość, ogrodź ją murem i drutem kolczastym, co 100 metrów ustaw na murze stanowisko ckm (oczywiście sterowane komputerem, nie ma powodu aby "zwyczajnych obcych" dopuszczać do twojej posiadłości) to wtedy z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością będziesz mogła powiedzieć że nikt się do ciebie nie zbliży, nie będzie "ciumkał" i w ogóle nie pojawi się w zasięgu wzroku.

a puki tak nie zrobisz to niestety czy ci się to podoba czy nie inni ludzie też mają prawdo do życia w przestrzeni "twojej" i twojego psa.

 

i tu widzę dwie pieczenie przy jednym ogniu, przy takich zabezpieczeniach mało która "zorganizowana szajka" w ogóle będzie brała pod uwagę to zeby ci ukraść psa.

 

niestety im więcej twoich postów czytam tym bardziej skłaniam się ku twierdzeniu że któreś z kółek w twojej głowie kręci się nie w tę stronę co trzeba.

Nie zacząłeś od tego że nikt nie zbliży się do mojego psa, bo jest zdegenerowaną przez psychopatkę bestią i nie zsocjalizowałam go pod sklepem.

 

Póki. 

 

I vice Versal .

Link to comment
Share on other sites

a

No najlepiej byłoby dawać takim ludziom dobry przykład, psa nie zostawiając samego - im zjawisko bardziej powszechne, tym mniej skrupułów ma przeciętny właściciel. ;) 
A przez pochwalanie na forum publicznym mam na myśli nie tylko forum w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale również w zwyczajnych rozmowach, jakie odbywamy przy okazji z innymi psiarzami. Na dogomanię, na ten wątek wejdzie faktycznie niewielki odsetek "przeciętnych właścicieli", ale nawet dla tego niewielkiego odsetka, jednak lepiej dawać dobry przykład. :)

Dla mnie dobrym przykladem jest nauczenie psa czekania i takie jego wychowanie, zeby zagrozenia nie stwarzal. A tak w ogole to ze mnie przykladu nie bierze nikt. Juz kiedys opisywalam, w jakim miejscu zostaje moj pies (drzwi od sklepu, kawalek chodnika, droga dojazdowa do sklepu, kawalek parkingu, kawal zieleni ze znakiem informacyjnym o parkingu i dopiero na tym kawalku zostaje z dala od przechodzacych ludzi, wiec nikt "przypadkowo" mu nic nie zrobi, ani nie podejdzie, bo widac wszystko jak na dloni). I nikt poza mna w tym miejscu psa nie zostawi tylko wiecznie sa uwiazywane do kraty tuz przy sklepie. I to w taki sposob, ze pol chodnika zajmuja. I chcialabym zeby ze mnie brali przyklad dla bezpieczenstwa ich psow, ale nic z tego.

Tak w ogole wracajac jeszcze do tego dyskomfortu zostawionego psa. Moja kolezanka mieszka 4km ode mnie (droga przez las). Moge sie tam dostac rowerem albo pieszo. Wiekszosc spotkania spacerujemy, ale czasem jakis czas siedzimy u niej. U niej pies nie ma wstepu do domu. I teraz co bedzie dla psa lepsze: zostawienie go samego w domu na 3-4godziny czy wziecie ze soba, mimo ze jakis czas na pewno spedzi zostawiony (na jej ogrodzonym podworku)? Dla mnie odpowiedz jest oczywista i to tez jedno z praktycznych zastosowan komendy "czekaj".
Link to comment
Share on other sites

a Dla mnie dobrym przykladem jest nauczenie psa czekania i takie jego wychowanie, zeby zagrozenia nie stwarzal. A tak w ogole to ze mnie przykladu nie bierze nikt. Juz kiedys opisywalam, w jakim miejscu zostaje moj pies (drzwi od sklepu, kawalek chodnika, droga dojazdowa do sklepu, kawalek parkingu, kawal zieleni ze znakiem informacyjnym o parkingu i dopiero na tym kawalku zostaje z dala od przechodzacych ludzi, wiec nikt "przypadkowo" mu nic nie zrobi, ani nie podejdzie, bo widac wszystko jak na dloni). I nikt poza mna w tym miejscu psa nie zostawi tylko wiecznie sa uwiazywane do kraty tuz przy sklepie. I to w taki sposob, ze pol chodnika zajmuja. I chcialabym zeby ze mnie brali przyklad dla bezpieczenstwa ich psow, ale nic z tego.

Tak w ogole wracajac jeszcze do tego dyskomfortu zostawionego psa. Moja kolezanka mieszka 4km ode mnie (droga przez las). Moge sie tam dostac rowerem albo pieszo. Wiekszosc spotkania spacerujemy, ale czasem jakis czas siedzimy u niej. U niej pies nie ma wstepu do domu. I teraz co bedzie dla psa lepsze: zostawienie go samego w domu na 3-4godziny czy wziecie ze soba, mimo ze jakis czas na pewno spedzi zostawiony (na jej ogrodzonym podworku)? Dla mnie odpowiedz jest oczywista i to tez jedno z praktycznych zastosowan komendy "czekaj".

 

Moje psy też znają komendę czekaj, są wychowane i nie stwarzają zagrożenia dla otoczenia. Te wszystkie czynniki mogą występować również u psów, które nie są pozostawiane pod sklepem. ;) Na pewno nie jest tak, że nie zostawiam psów pod sklepem, bo nie nauczyłam ich komendy czekaj. Z pewnością by ją wykonały, ale nie w tym problem. 

 

Ja, gdybym miała znajomą, która ma dom z ogrodem, wolałabym przesiadywać na ogrodzie, a nie w domu. ;) Co nie zmienia faktu, że w mojej ocenie pozostawienie psa na chwilę (choćby, by skorzystać z toalety) na ogrodzonym terenie (który w dodatku zna, bo tam bywa) znacząco różni się od zostawienia psa w mimo wszystko miejscu publicznym. 

Link to comment
Share on other sites

 co bedzie dla psa lepsze: zostawienie go samego w domu na 3-4godziny czy wziecie ze soba, mimo ze jakis czas na pewno spedzi zostawiony (na jej ogrodzonym podworku)? Dla mnie odpowiedz jest oczywista i to tez jedno z praktycznych zastosowan komendy "czekaj".

"czekaj" 3-4 godziny? :D

i pies rozumiem w tym czasie nie rusza się z miejsca wiedząc że to jest komenda taka sama jak pod sklepem?

 

Ironizuję teraz, ale poważnie nie rozumiem dobroczynności tej komendy uczonej pod sklepem i jej ogromnego wpływu na całe psie życie.

"czekać" to ja mogę psa w polu kiedy zakładam gumiaki żeby iśc z nim na spacer, czy przy puszczaniu go po aport.

Ponadto sytuacja gdzie zostawiasz psa na podwórku i sobie biega jest zupełnie inna niż zostawienie go w miejscu publicznym. Bez porównania.

Link to comment
Share on other sites

3-4godziny zajmuje wypad do niej i tyle czasu zostalby w domu. Albo posiedzial na podworku przez 20-30 minut (z tych 3-4 godzin), bo np. chce mi pokazac zdjecia z wyjazdu na komputerze i na ogrodku tego nie zrobi. A przez reszte czasu mialby spacer.
A to, ze jest to co innego pod wzgledem zagrozen niz sklep to wiem, tylko Bonsai stwierdzila, ze kazdy pies zostawiony uczuje sie niekomfortowo, co jest jawna bzdura. I nie wiem, jak mozesz tak pisac jednoczesnie twierdzac, ze Twoje psy komende "czekaj" znaja.

Link to comment
Share on other sites

A to, ze jest to co innego pod wzgledem zagrozen niz sklep to wiem, tylko Bonsai stwierdzila, ze kazdy pies zostawiony uczuje sie niekomfortowo, co jest jawna bzdura. I nie wiem, jak mozesz tak pisac jednoczesnie twierdzac, ze Twoje psy komende "czekaj" znaja.

 

 

Pies solidnie nauczony komendy, może w niej pozostać, mimo dyskomfortu, jaki doświadcza. Nie wiem co tu jest niezrozumiałe? Czy Twoim zdaniem komenda wyłącza u psa jakiekolwiek emocje? A pies pozostawiony w siadzie nie widzi, co się wokół niego dzieje? Nawet jeśli pies wpatrzony jest w punkt, gdzie odszedł właściciel, to i tak bardzo dobrze wie, co się wokół niego dzieje.

 

Gdy przechodzi obok jakiś pies, pies uwiązany i pozostawiony na komendzie, ma mocno utrudnione zadanie, by komunikować się z tym innym psem (chociażby, by przekazać, w sposób pokojowy, że nie ma ochoty na kontakt z innym psem), bo ta opiera się na mowie ciała.  A gdy podejdzie do niego jakiś pies, to nie może zastosować strategii, których użyłby, mając wybór. Psy w komunikacji dążą do unikania konfliktu, a sygnałów grożących używają dopiero w ostateczności. Nie dając im możliwości ruchu, de facto zabieramy im inne strategie w takiej sytuacji. 

Link to comment
Share on other sites

Mój pies zostaje pod sklepem. Codziennie. Na jakieś 3 minuty. Plus dodatkowo czas na ciumkanie. Psów pod sklepem zostaje kilka więc ja również się socjalizuję z ludźmi. Psy z psami, ludzie z ludźmi, ciumkają wszyscy.

Sklep to przeszklona budka, psy zostają zasadniczo 5 metrów od człowieka, dzieli je tylko szyba. Ludzi w środku zmieści się max 5 sztuk. Tyle też psów "pod sklepem".

Dzieje się tak od kiedy mam psa. Nikt się nie spina, psy zdecydowanie nie odczuwają dyskomfortu (raczej liżą się po mordach i bawią).Zdecydowanie radośnie naruszają "swoją przestrzeń":) Po wyjściu porannym z domu pies kieruje się od razu pod sklep przywitać się ze światem. Z psami, sąsiadami itd. Jest bardzo przyjemnie nam wszystkim. 

Znam ludzi których psy się "spinają" i "czują dyskomfort".....Nie można ich zostawić bo zaraz kogoś capną albo się trzęsą jak galareta. Wyraźnie jednak widzę, że ci ludzie sami mają kłopoty ze światem i byli słabo socjalizowani:) 

 

Psa samego nie zostawiam nigdzie indziej. Potrzeby takiej nie ma. 

Poza tym to "zostawienie" nawet nie wiem czy może się liczyć jako "zostawienie" jak cały czas ją widzę.

 

Więc zasadniczo zgadzam się ze spike1975. Pewnie nasze psy są podobnie wyluzowane i nie mają potrzeby 10 metrowej bańki ochronnej i innych cudów które wmawiają im właściciele.

Link to comment
Share on other sites

Mój pies zostaje pod sklepem. Codziennie. Na jakieś 3 minuty. Plus dodatkowo czas na ciumkanie. Psów pod sklepem zostaje kilka więc ja również się socjalizuję z ludźmi. Psy z psami, ludzie z ludźmi, ciumkają wszyscy.

Sklep to przeszklona budka, psy zostają zasadniczo 5 metrów od człowieka, dzieli je tylko szyba. Ludzi w środku zmieści się max 5 sztuk. Tyle też psów "pod sklepem".

Dzieje się tak od kiedy mam psa. Nikt się nie spina, psy zdecydowanie nie odczuwają dyskomfortu (raczej liżą się po mordach i bawią).Zdecydowanie radośnie naruszają "swoją przestrzeń":) Po wyjściu porannym z domu pies kieruje się od razu pod sklep przywitać się ze światem. Z psami, sąsiadami itd. Jest bardzo przyjemnie nam wszystkim. 

Znam ludzi których psy się "spinają" i "czują dyskomfort".....Nie można ich zostawić bo zaraz kogoś capną albo się trzęsą jak galareta. Wyraźnie jednak widzę, że ci ludzie sami mają kłopoty ze światem i byli słabo socjalizowani:) 

 

Psa samego nie zostawiam nigdzie indziej. Potrzeby takiej nie ma. 

Poza tym to "zostawienie" nawet nie wiem czy może się liczyć jako "zostawienie" jak cały czas ją widzę.

 

Więc zasadniczo zgadzam się ze spike1975. Pewnie nasze psy są podobnie wyluzowane i nie mają potrzeby 10 metrowej bańki ochronnej i innych cudów które wmawiają im właściciele.

 

Wiesz, ciężko jest dyskutować na Twoim przykładzie, gdy tego nie widzę. Nagraj filmik z pozostawienia swojego psa pod sklepem i całej tej scenki i tu wklej, a dopiero wtedy będę mogła wypowiadać się o całej tej sytuacji i czy faktycznie Twój i inne psy czują się dobrze w tej sytuacji. 

Link to comment
Share on other sites

Pies solidnie nauczony komendy, może w niej pozostać, mimo dyskomfortu, jaki doświadcza. Nie wiem co tu jest niezrozumiałe? Czy Twoim zdaniem komenda wyłącza u psa jakiekolwiek emocje? A pies pozostawiony w siadzie nie widzi, co się wokół niego dzieje? Nawet jeśli pies wpatrzony jest w punkt, gdzie odszedł właściciel, to i tak bardzo dobrze wie, co się wokół niego dzieje.
 
Gdy przechodzi obok jakiś pies, pies uwiązany i pozostawiony na komendzie, ma mocno utrudnione zadanie, by komunikować się z tym innym psem (chociażby, by przekazać, w sposób pokojowy, że nie ma ochoty na kontakt z innym psem), bo ta opiera się na mowie ciała.  A gdy podejdzie do niego jakiś pies, to nie może zastosować strategii, których użyłby, mając wybór. Psy w komunikacji dążą do unikania konfliktu, a sygnałów grożących używają dopiero w ostateczności. Nie dając im możliwości ruchu, de facto zabieramy im inne strategie w takiej sytuacji.

Po pierwsze to albo pies komende "czekaj" umie albo czuje sie niekomfortowo. Piszac "pies umie, ale sie stresuje" moglabys rownie dobrze napisac: "moj pies umie "siad", ale nie usiadzie z galopu albo widzac innego psa". Jesli pies sie stresuje albo nadmiernie interesuje np. przechodzacymi psami to znaczy, ze komenda nie jest opanowana. Nie chodzi o to, zeby pies non stop wpatrywal sie w ostatni punkt, gdzie widzial wlasciciela (nawet pokusilabym sie o stwierdzenie, ze to niedobrze), ale tak samo nie moze nadmiernie interesowac sie innymi psami. A jesli to robi to znaczy, ze jeszcze sam zostawac nie moze, bo zwyczajnie predzej czy pozniej komende wylamie.
A po drugie... psa nie powinno sie zostawiac na tyle czasu, zeby wokol niego zaczely krazyc jakies psy i mialby sie z nimi komunikowac. Zostawiajac psa na chwile, w miejscu gdzie przypadkiem nikt nie zajrzy unikamy tego, wiec argument slaby. A na temat tego jak to uwiazanie ogranicza psu pole manewru dyskutowac mi sie nie chce, bo to wypadaloby zeby wiazac tuz przy obrozy, a nikt normalny tak nie robi (chociaz podkulony ogonek, "jestem malutki" i oblizywanie sie robia bez problemu nawet krotko uwiazane psy).
Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze to albo pies komende "czekaj" umie albo czuje sie niekomfortowo. Piszac "pies umie, ale sie stresuje" moglabys rownie dobrze napisac: "moj pies umie "siad", ale nie usiadzie z galopu albo widzac innego psa". Jesli pies sie stresuje albo nadmiernie interesuje np. przechodzacymi psami to znaczy, ze komenda nie jest opanowana. Nie chodzi o to, zeby pies non stop wpatrywal sie w ostatni punkt, gdzie widzial wlasciciela (nawet pokusilabym sie o stwierdzenie, ze to niedobrze), ale tak samo nie moze nadmiernie interesowac sie innymi psami. A jesli to robi to znaczy, ze jeszcze sam zostawac nie moze, bo zwyczajnie predzej czy pozniej komende wylamie.
A po drugie... psa nie powinno sie zostawiac na tyle czasu, zeby wokol niego zaczely krazyc jakies psy i mialby sie z nimi komunikowac. Zostawiajac psa na chwile, w miejscu gdzie przypadkiem nikt nie zajrzy unikamy tego, wiec argument slaby. A na temat tego jak to uwiazanie ogranicza psu pole manewru dyskutowac mi sie nie chce, bo to wypadaloby zeby wiazac tuz przy obrozy, a nikt normalny tak nie robi (chociaz podkulony ogonek, "jestem malutki" i oblizywanie sie robia bez problemu nawet krotko uwiazane psy).

 

Co do po pierwsze, to nie chodzi o to, ze pies pozostawiony w komendzie interesuje się innymi psami i z tego powodu się wyłamuje... To oznacza, że psa jeszcze komendy nie nauczyliśmy. Chodzi o sytuacje, gdy psem pozostawionym w siadzie interesują się inne psy, z jego otoczenia. Wtedy, często by uniknąć konfliktu (co psy robią zawsze, nie tylko, gdy są uwiązane), powinien podjąć komunikację, która nie ogranicza się do oblizywania się czy odwracania wzroku. Strategie są tak różne, że ciężko je tu w jednym miejscu wymienić. Jest to np. podejście po łuku, odejście kawałek i obsikanie krzaczka, potem znowu odejście, czy zaproszenie do zabawy i odejście. I dużo innych. Do ich zastosowania potrzebna jest przestrzeń dużo większa niż, dajmy na to, 1,5m, co i tak jest zawyżoną wartością patrząc na większość przywiązanych psów. 

 

Co do drugiego argumentu, w porządku, że Ty to rozumiesz, i nawet te argumenty do mnie trafiają i jestem w stanie przyznać, że dobrze przemyślałaś sprawę pozostawiania swojego psa pod sklepem, co nie oznacza, że komukolwiek bym to poleciła, ale spójrz chociażby na posty KapustaPusta czy spike.  Pieski zostają przywiązane hurtem i bawią się ze sobą, są zaczepiane przez obce osoby i wedle relacji są przy tym szczęśliwe. Odrywając się od konkretnych przypadków, ogólnie pozostawianie psa samego pod sklepem jest lekkomyślne i potencjalnie szkodliwe dla psa (od lekkiego dyskomfortu, po poważniejsze sytuacje), a ewentualne wyjątki, jak Twój, tylko tę regułę potwierdzają. Nikt, poza Tobą, nie przekonał mnie, że dba o komfort psa w takich sytuacjach, więc reguła jest oczywista. 

Link to comment
Share on other sites

Mnie się zdarza suki zostawić przed osiedlowym mięsnym czy apteką na zasadzie - czekam, aż nie będzie kolejki, wchodzę, kupuję, wychodzę. Suki zostawiam na  "czekaj", więc siedzą i czekają. Nie jęczą, nie wyją, nie przebierają nogami (ok, młoda raz wykopała mały dołek pod apteką i nie mogła się powstrzymać, więc zakładam, że była tam mysz, dołek zakopałam) - mają zadanie, więc je wykonują. Widzę je przez szybę i pani sklepowa też je widzi, czasem wychodzi do nich i się z nimi wita. Nie wyobrażam sobie natomiast zostawiania ich pod Stokrotką czy inną Biedronką i pójścia sobie na małe zakupy na 10-15 minut. Nie i już, bo może stać się wszystko, a ja nie mam kontroli nad psami ani otoczeniem. 

 

Czasem zdarza się, że zostają w samochodzie w chłodne dni pod większym sklepem, wtedy parkuję gdzieś na uboczu i siedzą. Ogólnie są przyzwyczajone do grzecznego czekania w różnych sytuacjach życiowych, przed jedzeniem, podczas szkolenia itp. 3 minuty pod mięsnym to nie dramat. Natomiast sytuacja w przytoczonym tu jakiś czas temu filmiku z goldenem to totalny idiotyzm - jeśli jestem z kimś to wiadomo, że jedna osoba zostaje z burkami a druga idzie coś kupić.

Link to comment
Share on other sites

Wiem, ze unikanie konfliktu sie do tego nie ogranicza, ale pies moze to spokojnie robic uwiazany. Z reszta nie kazdy pies chce tego konfliktu uniknac;) juz pomijajac to wszystko to tak jak mowilam, pies nie powinien zostawac na tyle, zeby obce psy sie nim zdarzyly zainteresowac, a jesli juz sie tak stanie to wlasciciel powinien wkroczyc do akcji. A wiazanie psow razem i pozwalanie, zeby sie takie uwiazane bawily to proszenie sie o klopoty.

Link to comment
Share on other sites

a ja ostatnio wlazlem do salonu playa z psem. znowu z lenistwa. mialem rzecz do zalatwienia, salon jest w poblizu miejsca gdzie chodze z psem to sobie pomyslalem - zobaczymy. wlazlem dwa razy, najpierw oba stanowiska byly zajete, troche poczekalem ale zaczelo przychodzic wiecej ludzi i pies sie zaczał ekscytowac to wyszlismy, zrobilismy kóleczko po pobliskich trawnikach, z 15-20 min i wrocilismy jak juz nie bylo nikogo. piesek sie troche pokrecil, potem usiadł przy mnie, zalatwilem co mialem do zalawtwienia i poszedlem.

pomyslalem ze jak beda dymic ze z psem to sobie pójde i przyjde drugi raz, ale nic nie powiedzieli. widać zdarzają sie normalni ludzie na świecie.

Link to comment
Share on other sites

Ja też wchodzę do rzeczonego salonu z psem.Z psem włażę także do mojego banku,do szkoły podstawowej,do szkoły muzycznej,do wielu knajp i sklepów z ciuchami.

Oczywiście zawsze wcześniej pytam czy mogę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...