Jump to content
Dogomania

KOCHANY Staruszek Homer z krakowskiego schroniska coraz bardziej schorowany odszedł na zawsze


AgaG

Recommended Posts

Aguś, a jak Twoje zdrowie i córci?

Córcia już nie gorączkuje, ale kaszle strasznie i prawie nic nie je przez ból gardła :( ja to się muszę trzymać, nigdy gorączki nie mam :)

Link to comment
Share on other sites

Wspaniałe wieści.Homcio jest szczęśliwy pewnie,jak nigdy wcześniej.Chętnie bym wydrukowała Twój post AgaG i przykleiła na czole tej wetce ze schroniska,która wydała na Homcia wyrok.Z pewnością uda Wam się zwalczyć tę dilofilariozę.Wierzę w to szczerze. :loveu: :loveu: :loveu:

Staramy się bardzo, by był zadowolony i cieszymy z tego, że ma dużo sił, aby cieszyć się urokami życia :).

Postawy weterynarzy, którzy będąc niedouczonymi, jednocześnie ferują ostateczne wyroki typu: "nic się nie da zrobić" już nawet nie mam siły komentować... Całe szczęście, że na mnie trafiło i nie przeraziła mnie "diagnoza", że guz jest nieoperacyjny, a pies w razie jego usunięcia nie będzie trzymał kupy..No i całe szczęście, że postanowiłam porządnie zdiagnozować Homerka.

 

Życie mnie nauczyło nie traktować tego, co mówią weterynarze, jako niepodważalnej prawdy. Niestety wielu jest niedouczonych i ci zazwyczaj są najbardziej  przeświadczeni o swej nieomylności. Hmm nie wnikam w to, czy na studiach jechali na trójczynach i zaliczali wszystko po pięć razy, czy też kiedyś zdobyta wiedza dawno im z głów wyparowała, a po studiach zamiast wciąż się kształcić(bo weterynaria przecież nieustannie się rozwija) skupiają się głównie na zarabianiu, Wiem jedno, każde zwierze zasługuje by być potraktowane poważnie, wnikliwie, nawet gdyby szukanie przyczyny choroby czy sposobów zaradzenia jej oznaczało dodatkowo siedzenie po nocach, czytanie, szukanie. Mało wetów poznałam z takim podejściem, o wiele za mało.

 

Kiedyś mąż koleżanki (wykładowca AM) podwoził mnie do pewnego gabinetu i w poczekalni tak się rozejrzał, chwilę pomyślał i powiedział coś w tym stylu, oczywiście ironicznie: "świetnie mają, zerowa odpowiedzialność". Ano właśnie, jak pacjent ludzki jest źle leczony, to o ile to przeżyje, może się gdzieś poskarżyć, powiedzieć o braku skuteczności  czy wręcz popełnianych błędach.

W przypadku zwierząt jest znacznie gorzej... Jeśli właściciel nie jest dociekliwy i rozsądny, nie walczy o swoje zwierzę, to niestety scenariusz może być taki, że będzie zostawiał ciężkie pieniądze ludziom udającym wiedzę, udającym umiejętności. A cóż dopiero powiedzieć o sytuacji, gdy zwierzę nie ma właściciela? i nikt za nim nie stoi? Nikt nie domaga się badań, diagnozowania?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Najważniejsze,że jest silny,co raz silniejszy.

Łatwiej wtedy zwalczać paskudztwa.

Rana po guzie pieknie się zagoiła,to też dobrze rokuje.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

 

We wtorek jedziemy z Homerkiem do doktora. Będzie miał ważne badanie kontrolne - rozmaz krwi. Oby wyszło pomyślnie. My tez pozdrawiam serdecznie : ), Homercio lula teraz w salonie, gdzie piszę. W świeżo zmienionym pontoniku, na czyściutkim kocyku, wypielęgnowany, śliczny, wygląda teraz na pieska, który zawsze miał dom, a nie na nieszcześnika, który dopiero od niedawna się nim cieszy :) 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

We wtorek jedziemy z Homerkiem do doktora. Będzie miał ważne badanie kontrolne - rozmaz krwi. Oby wyszło pomyślnie. My tez pozdrawiam serdecznie : ), Homercio lula teraz w salonie, gdzie piszę. W świeżo zmienionym pontoniku, na czyściutkim kocyku, wypielęgnowany, śliczny, wygląda teraz na pieska, który zawsze miał dom, a nie na nieszcześnika, który dopiero od niedawna się nim cieszy :)

 

Potwierdzam :) widziałam na własne oczyska. ŚLiczniutki, gładziutki, błyszczacy, ufny i kochaniutki :) :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Potwierdzam :) widziałam na własne oczyska. ŚLiczniutki, gładziutki, błyszczacy, ufny i kochaniutki :) :)

Nio, mar, gajko wpadła tylko na chwilkę, ale od razu się pochwaliłam moim Skarbem. A do doktora może nawet już jutro podjedziemy, bo koleżanka mogłaby mnie podwieźć autkiem. W każdym razie  mocno trzymajcie kciuki, by wynik badania był pomyślny, :)

Link to comment
Share on other sites

... A do doktora może nawet już jutro podjedziemy, bo kolażanka mogłaby mnie podwieźć autkiem. W kzdym razie mocno trzymaccjie kciuki, by wynik badania był pomyślny, :)


To może się spotkamy, bo doktor dzwonił, że nic nie znalazł u Bingusia i wezwał na poniedziałek, żeby mu jeszcze rtg klatki piersiowej zrobić. Bingo niby zdrowy, a nie zdrowy :(
Link to comment
Share on other sites

To może się spotkamy, bo doktor dzwonił, że nic nie znalazł u Bingusia i wezwał na poniedziałek, żeby mu jeszcze rtg klatki piersiowej zrobić. Bingo niby zdrowy, a nie zdrowy :(

a na ktorą jedziecie/

Link to comment
Share on other sites

I co? Byliście u doktora?

Doktora dziś nie było, jedziemy w środę dopiero. Już się nie mogę doczekać, co wyjdzie w badaniach

Link to comment
Share on other sites

No i nie wiem, czy się cieszyć czy nie, Co prawda żywych microfilarii nie było w dwóch rozmazach, ale nie wiadomo, czy dwa "paprochy"  to nie były martwe microfilarie. jeszcze czekam na telefon w tej sprawie. Homerek dostał dziś bardzo rozcieńczony zastrzyk z inwormmektyny, jaką się zwalacza dorosłe osobniki. To już czwarty zastrzyk w sumie.. Badania trzeba powtarzać,

Natomiast troszkę Homiś przytył, waży prawie 8 kilo. Żeby mu osłodzić ciężkie chwile zaraz runę z nim do spania, :)

Link to comment
Share on other sites

No i nie wiem, czy się cieszyć czy nie, Co prawda żywych microfilarii nie było w dwóch rozmazach, ale nie wiadomo, czy dwa "paprochy"  to nie były martwe microfilarie. jeszcze czekam na telefon w tej sprawie. Homerek dostał dziś bardzo rozcieńczony zastrzyk z inwormmektyny, jaką się zwalacza dorosłe osobniki. To już czwarty zastrzyk w sumie.. Badania trzeba powtarzać,

Natomiast troszkę Homiś przytył, waży prawie 8 kilo. Żeby mu osłodzić ciężkie chwile zaraz runę z nim do spania, :)

 

Ok to czekamy  :) a płucka kiedy do sprawdzenia? 

Link to comment
Share on other sites

No i nie wiem, czy się cieszyć czy nie, Co prawda żywych microfilarii nie było w dwóch rozmazach, ale nie wiadomo, czy dwa "paprochy to nie były martwe microfilarie. jeszcze czekam na telefon w tej sprawie. Homerek dostał dziś bardzo rozcieńczony zastrzyk z inwormmektyny, jaką się zwalacza dorosłe osobniki. To już czwarty zastrzyk w sumie.. Badania trzeba powtarzać,
Natomiast troszkę Homiś przytył, waży prawie 8 kilo. Żeby mu osłodzić ciężkie chwile zaraz runę z nim do spania, :)


Ja też czekam na wiadomości od pana doktora. Ma konsultować diagnozę z wetem Bingusia od serca. Prawdopodobnie jutro będą się widzieli.
A spanko obojgu Wam się należało :)
Link to comment
Share on other sites

Jak martwe to "zejdą". Jak zywych nei ma to się nie będa namnażać.

Aby w sercu i płucach wytłuc te dorosłe, to już pełen sukces.

Żywe microfilarie na pewno fatalnie wpływają na układ nerwowy psa chociażby, bo przecież się ruszają we krwi itd. Natomiast one same nie mogą namnażać w organizmie psa, u którego są. Ani nawet nie rosną u niego.

Natomiast w sezonie, gdy są komary, komar gryząc chorego na dirofilariozę psa, jednocześnie z jego krwią pobiera microfilarię w ilości od 1 do 2, podchodowuje ją w sobie i czyni inwazyjną, Gdy potem kogoś ugryzie: (psa, lisa), to już takie wszepione microfilarie rosną i przedostaja się do puc tego psa czy lisa, potem  do serca tego ostatecznego żywiciela, no i zaczynają się rozmnażać produkując microfilarie. U Homera wyzwaniem jest zniszczenie dorosłych osobników w płucach, które ma odkąd ugryzł go komar (żywiciel pośredni), czy komary (bo czeste sa zarażenia wielokrotne).
jedynym sposobem upewnienia się, że dorosłe osobniki w płucach nie żyją, jest ciągłe powtarzanie badań krwi, która pod mikroskopem powinna być czysta. Testy paskowe niestety często są zawodne, 

 

A z sympatycznych tematów, nie rodem z horroru, to kupiłam dziś Homerkowi i Pomidorci śiiczne pontoniki z kokardkami :) i wysokimi oparciami na plecki. Zahir i Maja niestety nie dostały, bo w ich rozmiarach nie było. 
 

Link to comment
Share on other sites

Konieczne chcemy zdjęcia pontoników z kokardkami :)

Tak sądziłam :) Zrobię w tym tygodniu sesję foto psiakom.:) Homiś właśnie śpi w salonie w nowym pontoniku - niebiesko-różowym z różową kokardką:) a Pomidorcia mości się na łóżku obok swego śpiącego Tatusia. Pontonik na razie wzgardzony na rzecz łóżka :)  

Link to comment
Share on other sites

Przyleciałam zobaczyć jakie wieści u maluszka.

Ja myślę,ze może nie na 100% ale lepsze.

Cudna wiadomość,że przytył maluszek.

Pontoniki muszą być śliczne z tymi kokardkami.

Poszukuję posłanka dla mojej Rasti,ale musi być bardzo wytrzymały materiał,bo skubana lubi sobie podrapać łoże zanim się w nim ułoży.

Do tej pory sypiała na takich materacykach z dziecięcego łóżeczka i w roku potrzebujemy minimum 3 takie materacyki.

Straszę ją,że po następnym porwanym będzie spała na gołej podłodze/ona nie jest łóżkowa/,ale tylko patrzy na mnie spod swojej grzywy i się śmieje.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...