Jump to content
Dogomania

KOCHANY Staruszek Homer z krakowskiego schroniska coraz bardziej schorowany odszedł na zawsze


AgaG

Recommended Posts

Nigdy nie przestanę nosić w sercu niedawno zmarłego mojego Ukochanego Psa Fenomena

 

ale na rękach noszę już jego brata Homera. :iloveyou: :iloveyou: zdjęcia z domu na stronach:5,7, 15, 17

107.JPG

 

 

Homer jest na pewno podobny do Fenia, nawet nie z wyglądu (choć uszy ma równie długie i ruchliwe). Łączy ich wspólny los schroniskowych staruszków, których szczególnie mi żal. Ich szansa na choćby minimalny komfort, na dobre samopoczucie jest żadna. Ich szansa na dom jest znikoma. Zwykle same o tym wiedzą. Nie podbiegają do krat, nie merdają ogonami do osób, które odwiedzają azyl. Te, które jeszcze posiadają jakąś siłę, przecież już zrozumiały, że nikt ich nie weźmie, Inne nie mają siły. Leżą pośród zgiełku ujadających psów, odchodzą - często w męczarniach.- z powodu niewykrytych, źle leczonych czy w ogóle nieleczonych chorób -  i mogą tylko marzyć o trosce, miłości

Homer jeszcze parę dni temu był jednym z nich.

(Oto zdjęcia ze strony schroniska)

homer_homer1.jpg

 

     

homer_homer4.jpg

 

 

Teraz jest jednym z moich ukochanych psów, i zrobię wszystko, by mu pomóc, choć będzie to ogromnie trudne z wielu wielu powodów.

Opiszę je wspominając nasze pierwsze chwile, pierwsze wspólne dni…

Ale najpierw chcę podziękować wolontariuszce z krakowskiego schroniska Felce z Bagien, która kiedyś na wątku Fenomena wspomniała o Homerze i poprosiła, by pamiętać o piesku, który jest prawie taki sam jak Fenuś i bardzo potrzebuje domu. Felka dziękuję Ci z całego serca :Rose:  :Rose:

 

Dzwoniąc do krakowskiego schroniska z informacją, że mój ukochany Fenomenek umarł mi na kolanach w nocy w drodze do szpitala, zapytałam o Homera. Po rozmowie ze schroniskowym lekarzem weterynarii długo rozmyślałam,,,ale nie były to filozoficzne dywagacje…

Zadawałam sobie pytanie, co będzie jeśli natychmiast po niego nie pojadę, już dwa lata czeka na dom, jest taki chory, robi się coraz zimniej…

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Nigdy nie przestanę nosić w sercu niedawno zmarłego mojego Ukochanego Psa Fenomena

 

ale na rękach noszę już jego brata Homera. :iloveyou: :iloveyou:

Homer jest na pewno podobny do Fenia, nawet nie z wyglądu (choć uszy ma równie długie i ruchliwe). Łączy ich wspólny los schroniskowych staruszków, których szczególnie mi żal. Ich szansa na choćby minimalny komfort, na dobre samopoczucie jest żadna. Ich szansa na dom jest znikoma. Zwykle same o tym wiedzą. Nie podbiegają do krat, nie merdają ogonami do osób, które odwiedzają azyl. Te, które jeszcze posiadają jakąś siłę, przecież już zrozumiały, że nikt ich nie weźmie, Inne nie mają siły. Leżą pośród zgiełku ujadających psów, odchodzą - często w męczarniach.- z powodu niewykrytych, źle leczonych czy w ogóle nieleczonych chorób -  i mogą tylko marzyć o trosce, miłości

Homer jeszcze parę dni temu był jednym z nich.

(Oto zdjęcia ze strony schroniska)

homer_homer1.jpg

 

     

homer_homer4.jpg

 

Teraz jest jednym z moich ukochanych psów, i zrobię wszystko, by mu pomóc, choć będzie to ogromnie trudne z wielu wielu powodów.

Opiszę je wspominając nasze pierwsze chwile, pierwsze wspólne dni…

Ale najpierw chcę podziękować wolontariuszce z krakowskiego schroniska Felce z Bagien, która kiedyś na wątku Fenomena wspomniała o Homerze i poprosiła, by pamiętać o piesku, który jest prawie taki sam jak Fenuś i bardzo potrzebuje domu. Felka dziękuję Ci z całego serca :Rose:  :Rose:

 

Dzwoniąc do krakowskiego schroniska z informacją, że mój ukochany Fenomenek umarł mi na kolanach w nocy w drodze do szpitala, zapytałam o Homera. Po rozmowie ze schroniskowym lekarzem weterynarii długo rozmyślałam,,,ale nie były to filozoficzne dywagacje…

Zadawałam sobie pytanie, co będzie jeśli natychmiast po niego nie pojadę, już dwa lata czeka na dom, jest taki chory, robi się coraz zimniej…

 

 

Ciekawe o czym rozmawialas z lekarzem schroniskowym ?

 

Czy dostalas karte leczenia i czy leczenie schroniskowe i diagnoza sa poprawne ?

Link to comment
Share on other sites

Jestem u Homerka. :)

Chyba pierwszy raz pierwsza na dogomanickim wątku. I to na jakim wątku...  :wub:

Kto rano wstaje... :) :)

Tak, Aga... Homer jest bardzo podobny do Fenomenka... :rolleyes:

Bardzo mi miło. :loveu:

kto rano wstaje, albo malutko śpi, bo tyle ma roboty :) Homerek waży nawet podobnie, choć nie jest taki chudy, wygląda niby zdrowiej, lepiej... ale niestety stan jego zdrowia jest bardzo zły. :(

Link to comment
Share on other sites

Jestem i ja u Homcia.To ja bardzo dziękuję za wszystko,co robisz dla naszych staruszków.Jestem z Wami całym sercem.

Zdrowia dla Pomidorci.Wiem co to zapadająca się tchawica u psiaka.Bardzo współczuję.Miłego dnia

Bardzo kocham te moje staruszki. Są rozbrajające. :loveu: A dbać trzeba o nie bardzo, chuchać i dmuchać w zależności od sytuacji :). Pomidorcia jest bardzo obolała ostatnio :(

Wczoraj trzy płaszczyki zimowe zamówiłam dla piesków w internecie. Na razie trzy, bo nie wiem, czy wszystkie rozmiary dobrze dobrałam. :) Jak już będzie wiadomo, który jest na kogo dobry, to dokupię ten czwarty. Dla staruszków bardzo ważne jest ciepło.

Jedno ze schorzeń kostno-stawowych Homisia powodujące ból, czasem kulenie na łapki z pewnością może mieć taką przyczynę, że latami spał w wilgoci, w zimnie. Podobno trafił do schroniska juz jako piesek kulejący.

Teraz bardzo się staram by nawet na chwilę nie kładł się na zimnej podłodze. Gdy byłam z nim na badaniach rtg, to zauważyłam, że po chwilce leżenia na zimnej posadzce, już się gorzej poczuł, miał trudności z wstaniem. Niestety to schorzenie jest jednym z najmniej poważnych, jakie ma... aż nawet nie wiem, jak napisać o tych jego koszmarnych chorobach :(  zwłaszcza o jednej :placz:

Link to comment
Share on other sites

Kupiłam kiedyś leki na te bolące stawy Homcia,ale nazwy nie pamiętam,bo faktycznie zakupiła je Małgosia,ja dałam pieniądze.Homcio nie utykał na nóżki od początku.To zaczęło się w te wakacje,jak również choroba,która była niewidoczna.Zawsze Homer był psiakiem wycofanym,bał się dotyku,choć w ostatnich tygodniach zaczynał podchodzić do głaskania, co nas bardzo cieszyło.Myślę,że Homcio zrozumiał i chciał nam przekazać,żeby o nim nie zapomnieć.Tyle piesków wyszło z jego boksu, a on biedny,cierpiący ciągle tu tkwi.

Link to comment
Share on other sites

dziewczyny dziękuję za miłe słowa i przede wszystkim życzenia oraz kciuki dla Homera i całej mojej gromadki. Są bardzo potrzebne.

Link to comment
Share on other sites

Ciekawe o czym rozmawialas z lekarzem schroniskowym ?

 

Czy dostalas kartę leczenia i czy leczenie schroniskowe i diagnoza sa poprawne ?

Odpowiedź na Twoje pierwsze pytanie: Zapytałam, jaki jest stan zdrowia Homera i co wie o tym piesku. Otrzymałam informację, że Homer jest mocno starszy, ma bardzo zaawansowaną zaćmę, w wyniku czego prawie nic nie widzi; pod ogonem urósł mu guz, który cytuję "według mojej koleżanki {czyli lekarki schroniskowej] jest nieoperacyjny", poza tym cierpi na kłopoty ze stawami. Poprosiłam o sprawdzenie zębów i usłyszałam: są w koszmarnym stanie.

Oczywiście szczególnie interesowało mnie i to, czy piesek jest łagodny.  Dowiedziałam się, że tak, choć nigdy nie można wykluczyć, że objawi inne zachowania.

Powiedziałam, że przyjadę po niego jutro i bardzo proszę o przygotowanie jego dokumentacji medycznej. Usłyszałam, że lekarz, który będzie mi wydawał psa, da mi to, co potrzebne.

 

Odpowiedź na drugie pytanie: Karty leczenia nie dostałam, usiłowałam coś z niej wyczytać patrząc przez ramię pani weterynarz, która zrobiła tylko króciutki wpis do książeczki, ze pies był leczony na stawy a poza tym dostawał jeszcze trzy leki. Podano nazwy i dawkowanie. Na moją wyraźną prośbę dodana została jeszcze data, od której te leki brał. (z końca sierpnia 2014).

Naciskałam, by lekarka sprawdziła, czy kiedykolwiek Homer brał jakieś antybiotyki i usłyszałam, że nie;  czy inne sterydy niż metypred w dawce po 2 mg (od którego nazwy pani doktor poprowadziła strzałkę z wyjaśnieniem, że to na "obkurczanie guza")? usłyszałam, że nie..

 

wellington pytasz "czy czy leczenie schroniskowe i diagnoza są poprawne".

 

Według doświadczonych weterynarzy Homerowi były podawane nie te leki, jakie powinien brać. Dwa z nich (ludzki lek na parkinsona o bardzo silnych skutkach ubocznych) oraz ludzki lek na żołądek osłaniający zostały ich decyzją natychmiast odstawione. Sterydu nigdy nie odstawia się nagle, więc dawkowanie zmniejszane jest stopniowo. Ten steryd był dawany niepotrzebnie zupełnie, bo jak usłyszałam, nie takim lekiem obkurcza się guza o pochodzeniu hormonalnym

Nazwy leków na stawy nie zostały mi podane. Później od wolontariuszki zajmującej się głównie kotami,Anioła dla schroniskowych kotów, który od lat przychodzi do nich co niedziela, a najbiedniejsze często adoptuje, dowiedziałam się, że ona wraz z koleżanką składały się na saszetki z preparatem na stawy dla Homerka. Mam gdzieś link podany na mailu.  Małgosiu K. jeśli czytasz wątek, przyjmij moje podziękowania i przekaż koleżance. :)

 

Najgorsze jest jednak to, że no niestety główne i najpoważniejsze choroby nie zostały wykryte i nie były też w ogóle leczone.

Link to comment
Share on other sites

Kupiłam kiedyś leki na te bolące stawy Homcia,ale nazwy nie pamiętam,bo faktycznie zakupiła je Małgosia,ja dałam pieniądze.Homcio nie utykał na nóżki od początku.To zaczęło się w te wakacje,jak również choroba,która była niewidoczna.Zawsze Homer był psiakiem wycofanym,bał się dotyku,choć w ostatnich tygodniach zaczynał podchodzić do głaskania, co nas bardzo cieszyło.Myślę,że Homcio zrozumiał i chciał nam przekazać,żeby o nim nie zapomnieć.Tyle piesków wyszło z jego boksu, a on biedny,cierpiący ciągle tu tkwi.

W Homerku są różne strachy na razie, Wczoraj tak spanikował, gdy mu się szelki przesunęły na spacerze, a mąż zaczął mu przepinać smycz do obroży, którą na szczęście też miał na szyji, że sytuacja zrobiła się bardzo trudna. W Homusia z powodu stresu dziwne siły wstąpiły. Chciał gryźć męża i pewnie by to zrobił, gdyby mąż nie schował jakoś dłoni przed nim. Na pewno jest bardzo ztraumatyzowany i pewnie trochę czasu minie, nim poczuje się pewniej i zrozumie, że jest kochany.

Felka z Bagien Homerek sprawia wrażenie psa, którego nigdy nic dobrego nie spotkało w życiu. Całe szczęście, że pokazywałyście mu na spacerkach, że ludzie mogą być też mili, czuli. Być może dlatego ufa mi już trochę :)

Felka może on szukał ratunku... bo jego choroba jest straszna. :(

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry.

Z lekkim niepokojem zagladam do Homcia.

Piszesz,że choroba straszna,czyli już jest zdiagnozowany przez Twoich wspaniałych wetów.

Czy jest lekarstwo na tą chorobę?

Mnie wprost przeraża znieczulica w schroniskach.

Ja wiem,rozumiem,że ludzie tam pracujący nie mogą rozczulać się nad każdą istotką,bo by zwariowali.

Nie mniej obowiązki do jakich są wyznaczeni powinni sumiennie wykonywać.

Gdyby weci tam zatrudnieni porządnie pieski/kotki diagnozowali mniej by było tragedii spowodowanych złym leczeniem lub całkowitym zaniechaniem leczenia.

Pozdrawiam serdecznie .

Dla Pomidorci i Homcia moc życzeń szybkiego powrotu do zdrówka a dla pozostałych mizianka i głaski.

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry.

Z lekkim niepokojem zagladam do Homcia.

Piszesz,że choroba straszna,czyli już jest zdiagnozowany przez Twoich wspaniałych wetów.

Czy jest lekarstwo na tą chorobę?

Mnie wprost przeraża znieczulica w schroniskach.

Ja wiem,rozumiem,że ludzie tam pracujący nie mogą rozczulać się nad każdą istotką,bo by zwariowali.

Nie mniej obowiązki do jakich są wyznaczeni powinni sumiennie wykonywać.

Gdyby weci tam zatrudnieni porządnie pieski/kotki diagnozowali mniej by było tragedii spowodowanych złym leczeniem lub całkowitym zaniechaniem leczenia.

Pozdrawiam serdecznie .

Dla Pomidorci i Homcia moc życzeń szybkiego powrotu do zdrówka a dla pozostałych mizianka i głaski.

Grażynko, najgorsza choroba, jaką on ma to dirofilaria immitis roznoszona przez komary, która już niestety dotarła do Polski. Ponieważ od razu po adopcji poszłam z nim do "Naszych zwierzaków" do mojej doktor Małgosi na badania krwi i ponieważ na szczęście labolatorium labwet bada krew także pod mikroskopem (a nie tylko maszynowo) o chorobie dowiedziałam się już tydzień temu. Labolatorium zadzwoniło do "Naszych Zwierzaków" mówiąc o obecności mikrofilarii we krwi. Następnie wykonało w labolatrorium test knotta. potwierdzający chorobę. Kolejnego dnia w "Naszych zwierzakach" doktor Małgosia jeszcze raz pobrała krew Homerkowi i sama oglądała ją pod mikroskopem, Zadzwoniła do mnie, że krew po prosu się rusza, tak koszmarnie dużo jest mikrofilarii. Doktor skontaktowała się z głównym partyzologiem w Polsce, znawcą problemu, wykładowcą w tej dziedzinie, Powiedział, że zastosowany od razu preparat advocate powinien w przeciągu tygodnia zniszczyć mikrofilarie we krwi. Niestety tak ogromna ich ilość wskazuje, że Homer mógł być zarażony wielokrotnie i że ma w sobie nie dwa ale znacznie więcej dorosłych postaci, które osadzają się najpierw w płucach, a następnie w sercu. W sobotę byłam z Homerkiem dzięki uprzejmości kochanej Oli K. (która nas podwiozła) u doktora Rafała w Wieliczce. Homerek miał rtg klatki piersiowej a także całego układu kostnego, oprócz tego usg jamy brzusznej.

Niestety są zmiany w płucach i powiększenie prawej komory serca w sposób charakterystyczny dla dirofilariozy immitis. :placz: :placz:

Oprócz dirofilariozy, z która walka jest bardzo trudna, wielomiesięczna i może się skończyć tragicznie :( Homer ma jeszcze bardzo poważny problem z wątrobą (alat przekroczony o 700 procent), oraz nieuleczoną spondylozę jednak nie bardzo dużą,

Z koszmarnymi biegunkami oraz mocnym zapaleniem dróg moczowych w wyniku czego biegaliśmy z nim przez dwa dni i dwie noce co chwilę -  a to na kupkę a to na si, a międzyczasie myliśmy podłogi w domu,  już leki sobie poradziły. 

Mój  ukochany Fenuś odchodzac uratował nie tylko Homera, ale i inne psy, dla których mikrofilarie pobierane przez komary stają się niebezpieczne po dwóch- trzech tygodniach, gdy osiągają dojrzałość do zarażenia.

Oczywiscie o chorobie zawiadomiłam schronisko, a wątek założyłam między innymi w tym celu, by wolontariusze działający dla dobra psów wiedzieli, że rzadka choroba, jaką ma Homer,  niestety nie jest już chorobą egzotyczną.

Link to comment
Share on other sites

W Homerku są różne strachy na razie, Wczoraj tak spanikował, gdy mu się szelki przesunęły na spacerze, a mąż zaczął mu przepinać smycz do obroży, którą na szczęście też miał na szyji, że sytuacja zrobiła się bardzo trudna. W Homusia z powodu stresu dziwne siły wstąpiły. Chciał gryźć męża i pewnie by to zrobił, gdyby mąż nie schował jakoś dłoni przed nim. Na pewno jest bardzo ztraumatyzowany i pewnie trochę czasu minie, nim poczuje się pewniej i zrozumie, że jest kochany.

Felka z Bagien Homerek sprawia wrażenie psa, którego nigdy nic dobrego nie spotkało w życiu. Całe szczęście, że pokazywałyście mu na spacerkach, że ludzie mogą być też mili, czuli. Być może dlatego ufa mi już trochę :)

Felka może on szukał ratunku... bo jego choroba jest straszna. :(

Z pewnością szukał tego ratunku.Jestem tego pewna,bo prosił o te pieszczoty,gdy już wiedzieliśmy o jego chorobie.Wcześniej nie.Bał się dotyku i jedyne na co można go było przywołać, albo uprosić na szczotkowanie futerka, to było jedzenie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...