Jump to content
Dogomania

KOCHANY Staruszek Homer z krakowskiego schroniska coraz bardziej schorowany odszedł na zawsze


AgaG

Recommended Posts

Aguniu,Ty jesteś po prostu niemożliwa.

Przy takiej ilości pracy ,przy cudownej ,absorbującej Zuzi , masz jeszcze czas żeby kolejnego psiaczka z rączki karmić.

Wiem , ze to jest przyjemne bo jeszcze bardziej nas utwierdza,że psinka nas kocha ,że nam ufa ale doba ma tylko 24 godziny a Ty z tego co czytam masz jeszcze masę innych zajęć.

Podziwiam Cię,szczerze podziwiam , dziewczyno.

 

 

Mam taką prośbę ,mam nadzieję,że Aga nie pogniewa się

Wiem,że bardzo dużo osób zagląda do Homerka.

Proszę, bardzo proszę zajrzyjcie do Gwiazdeczki.

Lalunia ma szansę opuścić za tydzień Radysy razem z Krabikiem .

Dziewczyny bardzo dużo zrobiły,hotelik tylko za jedzenie,później DT też tylko za karmę a na końcu koło Wielkanocy domek,własny domek z kochaną pańcią.

http://www.dogomania.com/forum/topic/144957-cegie%C5%82kowysmutna-gwiazdeczka-z-radys-zbieramy-na-karm%C4%99pom%C3%B3%C5%BC-110115-210115/

Tak czasowo to na to samo wychodzi jakbym nie karmiła Homerka z rączki, bo muszę pilnować przy karmieniu wszystkie psy. :) Zahir by zeżarł pół świata, wiec pochłania w try miga i usiłuje napierać w stronę innych misek. Majunia ostatnio jest na rybie z  jarzynami (ma dietę eliminacyjną) i jej nie lubi, więc usiłuje podjeść coś u Pomidorci,  Tak więc karmiąc Homerka muszę mieć całą czwórką na oku. Nie mogę po prostu postawić misek i się czymś zająć. A karmię psiaki dwa razy dziennie.

ps. zamykanie na czas jedzenia w osobnych pokojach odpada :) są protesty, również głodówkowe wtedy. :) Kochane psiaki

 

Nie pogniewam się absolutnie. Oby tej suni Laluni się wszystko udało.

Link to comment
Share on other sites

Tyle wszędzie się dzieje.

Zaglądam i do Krabika i do Ergo i bezbronnego Sumika.

Tak bardzzo człowiek by chciał pomóc,ale środki nie pozwalają.

Przyszłam się ogrzać na tym pozytywnym ,cieplutkim wątku.

Mizianka dla ogoneczków i pozdrowienia dla całej cudnej Rodzinki.

 

Mam nadzieję,że wszystko się uda i Gwiazdeczka w niedzielę opuści Radysy.

Link to comment
Share on other sites

dziewczyny mam bardzo miłe wieści. Mój kochany Misiaczek zaczął się rozkręcać ruchowo! Wczoraj mnie poganiał przy porannym makijażu. Do łazienki uchylonej wlazł pewnym krokiem, bo zbliżał się czas spaceru. Do miseczki to już biegnie! a dziś nad ranem, gdy wróciłam z Pomidorcią znoszoną w drugiej kolejności po Homerku na spacer,  Homerek wraz z dużymi psiakami: Zahirem i Mają stał w przedpokoju i MERDAŁ!!!!!!!! pierwszy raz powitalnie MERDAL!!!!!!! ogonkiem zamaszyście na mój widok. Już chyba okolica podoogonkowa nie boli! a mój dzielny wojownik walczący z chorobami wie, że nasze duże psy są łagodne!  gdy je brałam na smycz, to chciał się wymknąć na klatkę schodową z nimi!!! CUD PO PROSTU...

 

HOMER z pieska, który głównie leżał w pontoniku i wstawał przez pierwsze tygodnie po adopcji stanowczo za rzadko, robi się śmiałym psiakiem! A jak tulenie kocha. Dziś w nocy na poduszce się rozwalał z miną anielską. :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

W ogromie tych nieszczęść dookoła  to jest cudowna wiadomość.

Jeszcze troszkę i nie będziesz mogła się "odgonić" od pieszczoszka.

Jak to dobrze,że go wypatrzyłaś.

Ja już na wielu wątkach pisałam , że niesamowite jest to, jak psiaczki po tak strasznych przejściach ,potrafią szybko zapomnieć i tak się cudownie zmieniają.

Brawo Homerku, tylko tak dalej.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze zamerda ogonkiem.Może go boli.Homcio w schronisku wybiegał do krat razem z innymi psiakami,ale szybko zawracał do środka.Pod koniec dawał się już pogłaskać przez te kraty,ale po chwili odchodził, taki jakiś rozczarowany.Tak,dokładnie.Zawsze miałam poczucie winy,że nie spełniłam jego oczekiwań,tak jakby na kogoś innego czekał.Tak,jak wcześniej pisałam on dopiero w ostatnich tygodniach jakby emocjonalnie odżył,pdchodził do głaskania,ale to było wtedy gdy wchodziłyśmy do środka boksu  i poprawiałyśmy psiakom kocyki,jednocześnie rozdając ostatnie pożegnalne głaski.Długi czas trzeba było łapać Homcia na smyczkę i trochę na siłe go wyciągać na spacer.Potem już wiedział,gdzie dają pyszności, więc ciągnął jak parowóz. Gdy go bolały nóżki, praktycznie było tylko si lub koo, i micha.Razem z Fenomenem skradli moje serce,bo byli tacy wzruszający w tej swojej nieporadności, długi czas ich nie rozróżniałam.Fenomen był drobnieszy,ale bardziej otwarty.

Gdy znalazł domek,prosiłam aby i Homcio znalazł ten najwspanialszy domek, bo zasłużył na niego po tylu latach poniewierki.Dziękuję ci jeszcze raz Aga,za to wszystko co dla nich robisz! :modla:

A to na dowód,żeby nie było,że gadam od rzeczy

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

I co tam u Homisia słychać. Jemy? Merdamy? Szczęśliwe jesteśmy?

Jemy, dziś on: makaronik z wołowinką i jarzynkami gotowanymi (uwielbia to danie najbardziej, woli po stokroć od najlepszego puszkowego, więc ostatnio gotuję :) ), ja - makaronik z pomidorami i sałatkę jarzynową, Merdamy: on ogonkiem swoim puszystym i wyczesanym słodko - ale chętniej gdy mąż śpi (trochę się jeszcze wysokiego wzrostu obawia), ja - ogonem wewnętrznym na jego widok, zwłaszcza gdy nadziwić się nie mogę, jakie postępy robi Niedźwiedziuś mój.

Przychodzi już na zawołanie spacerkowe, obiadkowe i kolacyjkowe, Oczywiście jest jeszcze lękliwy, pewnie dużo czasu minie, jak się zupełnie pewnie poczuje, ale minę ma zadowoloną. Gdy idąc spać,  zanoszę go do łóżka, a on się zwija w kłębuszek z pysiem na mojej ręce i zaraz mruży oczka, to wiem, że jest szczęśliwy. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi.

  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

To są dopiero fajne wiadomości.

Zwinięty w kłębuszek psie szczęście.

Kłębuszka mojego ostatnio pracowicie wyczesywałam, puszek futerkowy mu już nie był potrzebny, wiec zostawiał to tu to tam :). Włoski ma teraz gładziutkie, jednolicie ciemnobrązowe w barwie gorzkiej czekolady, ale on jest słodki oczywiście!

Dni głównie spędza w salonie, bo woli być z dala od biegającej Zuzi. Ale wystarczy, że się pora karmienia zbliża, czuje zapachy dochodzące z kuchni i wtedy pokonuje nieśmiałość, przychodzi i czeka. Zdarza się jednak, że gdy Zuzia jest za głośna w kuchni, albo mąż na horyzoncie stoi, Homiś jeszcze się boi. Patrzy na mnie pytająco czy prosząco, no i muszę go zachęcić, by przeszedł do miseczki. Ze spacerkami jest podobnie. Ponieważ mi ufa bardzo, gdy reszta rodziny śpi, przychodzi od razu, natomiast w innych sytuacjach czasem się ociąga, cofa. Jednak z każdym dniem robi jakis kroczek do przodu. :) Bardzo mnie cieszy, że rozumie, co do niego mówię i no i czuje, jak go kocham :loveu: :loveu:

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Co u Homisiątka kochanego słychać?

Homisiątko coraz piękniejsze, gładsze, błyszczące. I coraz bardziej merdające. :) Już zrozumiał, że duże psy mu nie zagrażają, więc przechodzi pod brzuchem stojącego Zahira jakby nigdy nic. Dziś nawet do jego michy podszedł i spróbował kilka kulek suchej karmy wild zalanej rosołkiem, Jednak swoje jedzono woii. Ostatnio mu różne jarzynki gotowane do mięska z makaronem dodaję, a poza tym karmię go białym twarożkiem. Spacerki bardzo lubi, wieczorem robimy obchód bloku alejką pod iglakami, która ciągnie się od strony balkonów,

Homiś jest psiakiem niesłychanie delikatnym i niezwykle mało kłopotliwym. Cichutkie to stworzonko, czyściutkie, cierpliwe, bardzo wdzięczne. Uwielbiam go ogromnie, Rozpieszczam, ile tylko mogę :)   :loveu: :loveu: :loveu: Na początku wydawał się zdziwiony tymi moimi całusami, przytulankami, ale teraz już na nie czeka,

Staram się bardzo wynagradzać mu każde odważne zachowanie, jak np samodzielne bez mojego przywoływania wyjście z pontonika.Dostaje wtedy budziaki tuż nad noskiem. :) 

Jutro będę dzwonić do jego doktora, by ustalić termin kontrolnego badania krwi. No  i o zastrzyki muszę dopytać, czy jeszcze będzie je dostawał. Cała strategia zwalczania dirofilariozy u Homisia opiera się na połączeniu zaleceń prof Połozowskiego i doświadczeń weterynarzy słowackich opisanych w publikacjach naukowych, Bardzo wierzę w to, że kuracja uda się i kiedyś nadejdzie dzień, gdy test na dirofilariozę będzie ujemny, To jednak kwestia miesięcy, a my jesteśmy dopiero na początki drogi.

Jednak już to cieszy, że po guzie ani śladu, Homisiątko ma wspaniały apetyt i dużo siły.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...