Jump to content
Dogomania

Pod sosnami.


jaguska

Recommended Posts

No tak sporo tych paczuszek musi uszykować.

Już się nie mogę doczekać tego lawendowego specjału.

Pan mąż natomiast za miętą tęskni.

Kurcze,tyle mięty u mnie rośnie,sama się rozsiewa, a ja tylko świeże listki używam i troszkę suszę.

Muszę się poprawić w następnym sezonie.

Tylko podpytam Jagusię jak robi miętowy syropek.

Link to comment
Share on other sites

Hej, hej. Szykuje szykuje, pierwsze siedem idzie dzisiaj kurierem, a wcale nie jest łatwo zabezpieczyć słoiki. Oprócz tego znowu mam kłopot, czy w tej wiosce nie ma innych ludzi????? Wczoraj prawie w nocy, przydreptały do mnie na wycieraczkę dwa małe jeżyki, można by zamknąć oczy, przekroczyć delikwentów i iść dalej, no ale...

Wszystkie centra dla jeży są przepełnione, a ja o jeżach wiem tyle co o kosmicznej technologii, od rana wojuję przy zainstalowaniu nowych domowników, którzy się wprosili na siłę na zimowisko u mnie. Czasem brakuje mi już siły. Dobrze że mam patrona internetowego, pana Jerzego Garę, i wątek na Miau. Oba iglaki "w kupie" nie mają nawet kilograma. Na razie nie jedzą, jeden cały czas śpi i mam nadzieję że nie zejdzie, ogrzewam go butelka z ciepłą wodą. Wszystko Wam zrelacjonuję, tylko muszę złapać chwilkę oddechu. Fotki też będą. 

Grażynko, Ameryki nie odkrywam, przepisy są z blogów kulinarnych, czasem niektóre troszkę zmodyfikuję, syrop miętowy http://zapach-domu.blogspot.com/2014/06/syrop-mietowy.html

Buziaki zostawiam.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Kilka lat temu moja wnusia idąc z psem na spacer/malutki spanielek/znalazła  jeża idącego środkiem ulicy.

Był styczeń,ale zima była łagodna.Przywiozła do mnie.Bardzo się ucieszyłam bo zawsze chciałam mieć jeża w ogródku.

Troszkę poczytałam i zainstalowałam go w klatce po chomikach.W jednym rogu usypałam górkę siana.

Do jedzenia dawałam surowe mięsko drobno posiekane,żółtko jaja na twardo ugotowane.No i wodę do picia.

Większą część dnia przesypiał,ale jeszcze na początku wyłaził z sianka jak go wołałam do jedzonka.

Klatka stała w najzimniejszym pomieszczeniu.W marcu przeniosłam go do budki po królikach wypełnionej słomą.

Tam też zanosiłam mu jedzonko.Pod koniec kwietnia przestało znikać jedzonko.Delikatnie całą słomę wyjęłam myśląć,że albo zachorował,albo zmarł.

Jeżyka nie było.Wybrał wolność,poszedł do lasu i nigdy się nie pokazał. :look3:

Link to comment
Share on other sites

Jaguska, wielki szacun za to co robisz dla zwierzaków!  :thumbs: Piękne stadko masz :loveu:

 

Ja przede wszystkim w temacie Pako. Chciałam CI napisać, że pieluchowy kot to nie tragedia, chociaż początki są trudne.

Zapraszam do wątku Avatarka, który jest pod moją opieką: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=112950

Na początku liczyłam, że coś się "naprawi", ale niestety kocisko trafiło pod naszą opiekę zbyt późno. 

Avatar został wielokrotnie postrzelony. Jeden śrut niestety uszkodził rdzeń. Ma niedowład tylnych kończyn i nie kontroluje potrzeb fizjologicznych. 

Czy Pako miał robiony RTG miednicy? To, że chłopak "kupkuje" po troszeczku może być spowodowane np. tym, że źle zrośnięte kości utrudniają w jakiejś części przejście kału przez jelita. Z wyszyciem cewki absolutnie bym się wstrzymała. A przed zabiegiem skonsultowała to jeszcze z innym wetem. Jakie są wyniki badań krwi, moczu ? Czy na pewno są tam kamienie? Jakie? Pobierając mocz bezpośrednio z pęcherza warto też zrobić posiew, żeby zastosować najskuteczniejszą antybiotykoterapię. Czy Pako normalnie chodzi?

Trzymam mocno za Was kciuki  :thumbs:

Link to comment
Share on other sites

Jaguska, wielki szacun za to co robisz dla zwierzaków!  :thumbs: Piękne stadko masz :loveu:

 

Ja przede wszystkim w temacie Pako. Chciałam CI napisać, że pieluchowy kot to nie tragedia, chociaż początki są trudne.

Zapraszam do wątku Avatarka, który jest pod moją opieką: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=112950

Na początku liczyłam, że coś się "naprawi", ale niestety kocisko trafiło pod naszą opiekę zbyt późno. 

Avatar został wielokrotnie postrzelony. Jeden śrut niestety uszkodził rdzeń. Ma niedowład tylnych kończyn i nie kontroluje potrzeb fizjologicznych. 

Czy Pako miał robiony RTG miednicy? To, że chłopak "kupkuje" po troszeczku może być spowodowane np. tym, że źle zrośnięte kości utrudniają w jakiejś części przejście kału przez jelita. Z wyszyciem cewki absolutnie bym się wstrzymała. A przed zabiegiem skonsultowała to jeszcze z innym wetem. Jakie są wyniki badań krwi, moczu ? Czy na pewno są tam kamienie? Jakie? Pobierając mocz bezpośrednio z pęcherza warto też zrobić posiew, żeby zastosować najskuteczniejszą antybiotykoterapię. Czy Pako normalnie chodzi?

Trzymam mocno za Was kciuki  :thumbs:

 

Adria, bardzo dziękuję, że zajrzałaś na wątek Pako.

Bardzo dużo pomogłaś mi przy Luśce i dzięki Tobie opieka nad kotem pieluchowym stała się dla mnie dużo prostsza.

Mam nadzieję, że pęcherz Pako ma jakieś szanse "na zaskoczenie".

Jeszcze raz ogromnie Ci dziękuję, bo wiem, że pracy i obowiązków Ci nie brakuje.

Link to comment
Share on other sites

Kochane, wybaczcie ale na razie -jestem a jakoby mnie wcale nie było-, walczę z paczkami, więc tylko króciutko o Pakusiu.

Po nazwach nie powiem Wam co dostawał a dostawał dużo zastrzyków, leków, kroplówek. Pierwszy zabieg miałł na celu usunąć wszystko co zgniło, martwicę, doprowadzić do porządku, przy drugim zabiegu doprowadzano do porządku pęcherz, w którym (wybaczcie ale nie jestem fachowcem) to coś, co wyściela pęcherz też ulegało martwicy. płukanie i nie wiem co tam jeszcze. Pako jest sprawny fizycznie, nie ma uszkodzeń kręgosłupa ani innych ortopedycznych. W przyszłym tygodniu, będzie miał kontrolne USG i pobieranie moczu. Na dzień dzisiejszy, ewentualnie wchodzą w rachubę tylko leki takie neurologiczne, ale one nie są obojętne dla kota i jeszcze się wstrzymujemy. Weźcie pod uwagę że ja mieszkam na końcu świata i tak moja wetka leczy Pakusia prawie za darmo, konsultuje go z innym znajomymi wetami też za darmo, bo mówi im że to jest nasz wspólny kot, płacę tylko za leki. Jest dobrą wetką z powołania, niestety jakichś specjalistycznych badań to u nas się nie zrobi.

Jeżeli jakaś fundacja chciałaby zaopiekować się pięknym miziastym Pakulcem, zapewnić mu jakieś specjalistyczne leczenie, to ja go tam zawiozę, bo życzę mu jak najlepiej. To piękny kot. Za wszelkie sugestie serdecznie dziękuję, przekazuję je wetce a ona jest otwarta na różne pomysły. Bardzo Wam dziękuję za zainteresowanie Pakusiem  :buzi: 

Teraz jeżdżę z Ursusem bo go przytkało z odwrotnej strony.

A tak w ogóle to boję się już otwierać drzwi wejściowe, bo ciągle coś siedzi na wycieraczce, dzisiaj z wycieraczki zgarnęłam trzeciego jeża, jest najmniejszy nie ma nawet 450 gram. Strach się bać, niedługo w moim domu braknie miejsca dla ludzi.

Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę. 

Link to comment
Share on other sites

Jagusiu, no masz Wielkie Serducho, to jeże to wyczuwają i dlatego przychodzą.

Niby dzikie zwierzęta, a wiedzą gdzie mają iść jak trzeba pomocy.

 

Super, że masz taką Panią Weterynarz - to lekarz na wagę złota jest.

Wiem, że kotami pieluchowymi w Polsce zajmuje się Pani Agnieszka Szubert z Torunia.

Ona utworzyła Hospicjum dla Kotów.

Do Niej też pisałam jak Luśka do mnie trafiła, z prośbą o rady.

Ja niestety nie wiem, jak to jest z przejmowaniem kotów pieluchowych przez fundację, bo jakoś w końcu doszłam z Luśką do ładu, składu i jest u mnie na BDT i jakoś się nawet lubimy :) choć nie zawsze ;)

Ja tylko mam nadzieję, że uda się Pakulca wyleczyć i, że docelowo będzie zdrowym kotem.

Pisałam kiedyś o znajomym, który przygarnął kota z wyszarpanym ogonem i częścią tyłu.

Proces kontroli nad funkcjami wydalania ustabilizował się po roku.

Znajomy musi jedynie pilnować, żeby Zygmuś nie miał biegunek, bo nad tym kot Zygmuś już nie panuje :)

Po tym urazie Zygmuś też nie skakał, a po roku nagle zaczął.

Praktycznie aktualnie jest zdrowym kotem bez ogona.

Oby i przy Pakulcu taki proces regeneracji nastąpił i aby nastąpił szybciej.

Link to comment
Share on other sites

Joanko, wiadomo ze pampersowce nie mają wzięcia, ale gdyby ktoś chciał Pakusiowi zapewnić coś czego ja nie jestem w stanie, to byłoby cudownie, ja własnych możliwości nie przeskoczę. Moja wetka naprawdę jest w porządku, jak ma wątpliwości, to nie udaje że pozjadała wszystkie rozumy tylko konsultuje się z innymi wetami, ma bardzo dużo pacjentów z przygranicznych rejonów Czech. W zasadzie Pako to zdrowy jak koń żeby nie to siuranie ;-), te leki neurologiczne są rozważane, zobaczymy po badaniach jaka decyzja zostanie podjęta. Co do pieluch, to już pomału dochodzę do wprawy, zapinam jednego rzepa, wkładam kocią nogę i tylko drugiego dopinam i poprawiam pierwszego, szybciutko się zakłada. Tylko czasem Pako pieluchę zgubi, nawet jak zabezpieczę plastrem, myślę więc nad tym żeby do szelek kocich, doszyć takie żabki jak przy szelkach są, tylko w żadnej pasmanterii nie mogę takich znaleźć, chyba mi przyjdzie kupić całe szelki i odpruć zapięcia. Jakby się patent sprawdził to kupowałabym te pampersowe majtasy a nie te pieluchy na rzepy. 

A te jeże to straszne brudasy, jakby mogły chodzić po suficie to by też tam "kupcyły", jak je podtuczę to spróbuje uśpić, na razie dwa razy dziennie mam generalne sprzątanie i mycie klatki.

Dobrej nocy.   

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Z tymi jeżami to Cię rozumiem :-). Ja mam w domu gołębia, był w ciężkim stanie, razem z drugim kolegą gołębiem miało się im na umieranie / po potrąceniach przez samochody/... Pomyślałam - ok, niewiele wam życia zostało to zostajecie u mnie i spokojnie dożywacie swoich dni. Jeden umarł a drugiemu się zebrało na życie... Skrzydełko się zrosło, gołąb już sam podfruwa nawet na 10-20 cm... Jest szansa, że będzie prawie normalnie latał... Nie mam go gdzie oddać, w klatce ma za mało miejsca na rozprostowanie skrzydeł, na próby latania... To łazi całymi dniami po mieszkaniu. Zakumplował się z psami, kotami... I gdyby nie to jego załatwianie się dokładnie wszędzie to mogłoby tak sobie być na długo... Na zimę na dwór nie wyrzucę bo na razie sobie nie da rady a jak będzie jeszcze zimniej to jak? Do wiosny musi zostać... Fajny jest, siada mi na nogach, leci do klatki jak słyszy, że dostał jedzonko tylko to kupkanie... A jemu pampersa nie umiem założyć :-(

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Przypomniało mi się, że kilka lat temu przyuważyłam gołębia ze złamanym dziobem - nie mógł jeść...

Ktoś mi wtedy doradził, żeby zadzwonić do Egzotarium w Sosnowcu.

Zadzwoniłam tam i gołąb został przyjęty jako pacjent.

Byłam zdziwiona, że akurat egzotarium pomaga ptakom, bo tam to głównie rośliny  egzotyczne są.

Od tamtej pory minęło tych kilka lat, więc nie wiem, czy nadal pomagają tam ptakom.

Ale wydaje mi się, że od ptaków można w różnych rejonach Polski zdybać jakiś pomocowy ośrodek.

Gdyby tylko taki ptak chciał łazić do kuwety to byłoby super. No bo w domu to wiadomo...no i jak tu ptakowi pampersa założyć ? :) to jest niewykonalne :)

Link to comment
Share on other sites

Alfa, nie zazdroszczę Ci tego gołębia, to już wole swoje jeże, przynajmniej w klatce siedzą, takiej wielkiej 100x60 i jak tylko dojdą do odpowiedniej wagi to będę je hibernować i niech sobie śpią do wiosny w spokoju, moim i ich. Hmmm z kupajacego gołębia można rosołek ponoć zrobić [url=http://emotikona.pl/emotikony/]07icon_smile4.gif[/url]. Oczywiście żartuję, chociaż moi sąsiedzi futrują wszystko co żyje, chyba że lisy ich ubiegną, tak jak w zeszłym roku, w jedna noc cztery indyczki im pożarły, ostała się jedna ale i tak w garze skończyła, więc co to za różnica dla indyczek czy lis czy piekarnik.

Wrócę jeszcze do gołębi, ponad cztery lata towarzyszy nam parka sierpówek, cudne te ptaki, zawsze razem, często przytulone do siebie, upatrzyły sobie naszą posesję I żyją z nami, jak tak na ta parę patrzę, to sobie myślę że ludzie powinni się od nich uczyć, nigdy nie widziałam żeby pan sierpówek "darł japę" na panią sierpówkową i odwrotnie. Dobrze im tu, nie głodują, razem ze stadami wróbli stołują się u kurek, mam ich aż siedem ;-) bo nie wyobrażam sobie żeby mieszkać na wsi i nie mieć ekojajek, chociaż rozumiem tych, którym czas lub sąsiedztwo na to nie pozwala. Oprócz wszelkiego ptactwa i jeży, mieszkają u nas nietoperze i zaskrońce.A ja już chyba wiem skąd te jeżyki, nawet wiem która to potencjalna wyrodna mamusia, jak wiosną się obudzi to ją kopnę "w zadek" kukułkę jedną.

Joanko, po stokroć wolę kupska niż przecieki, chociaż obu nie lubię [url=http://emotikona.pl/emotikony/]035.gif[/url]

Kończę kawkę i lecę do paczek bo później obiad trzeba gotować. Miłej niedzieli. 

Majeczka w Ursuskowym kontenerku :-)

 

[URL=https://imageshack.com/i/eyRZ58SYj]RZ58SY.jpg[/URL]

 

I różyczka na niedzielę :-)

 

[URL=https://imageshack.com/i/iqdZ2XcWj]dZ2XcW.jpg[/URL]

Link to comment
Share on other sites

100_2576_JPG_300x300_q85.jpg

Tak jeże załatwiły altankę, nie moją niestety. Uciekły z kartonów. U mnie jeże jadły w zimie. Niektóre się wybudzały, jadły, szły spać, niektóre chyba nie spały. Tak samo było rok wcześniej, wtedy ich miałam tylko pięć. Miałam już jeża z wynicowanym odbytem, po wypadku komunikacyjnym, z martwicą łapy.
Teraz nam kobieta oddała 11 jeży. Zorganizowanie miejsca, leczenia.
Link to comment
Share on other sites

100_2576_JPG_300x300_q85.jpg

Tak jeże załatwiły altankę, nie moją niestety. Uciekły z kartonów. U mnie jeże jadły w zimie. Niektóre się wybudzały, jadły, szły spać, niektóre chyba nie spały. Tak samo było rok wcześniej, wtedy ich miałam tylko pięć. Miałam już jeża z wynicowanym odbytem, po wypadku komunikacyjnym, z martwicą łapy.
Teraz nam kobieta oddała 11 jeży. Zorganizowanie miejsca, leczenia.

 

Jezusmariaboska...horror w niedzielę o 14.55 :nerwy: :nerwy: :nerwy:

Link to comment
Share on other sites

Nooooo,potwierdzam,potwierdzam,straszne brudasy z jeżyków.

Jednego tylko miałam w klatce i tylko kilka miesięcy wytrzymałam.

Dobrze,że ja mam kilka budek co zimą są wolne,to włożyłam dużo słomy i przeniosłam delikwenta.

W klatce jak był do pasji mnie doprowadzało,że nie zrobił sobie toalety jak n,porządny chomik,tylko brudził wszędzie nawet do picia i jedzenia.

Pozdrowienia dla całego zwierzyńca i ich pańci. :kiss_2:

Link to comment
Share on other sites

Jak pisała Dorota Sumińska, jeże to chamy i brudasy - miała rację w całej rozciągłości! :) Nasz też brudził okropnie, w dodatku miał te nożyny niesprawne, więc potrafił sobą rozetrzeć kupę po całej łazience, w której mieszkał!!! I żeby jakąś wdzięczność choć okazał za pomoc, karmienie, sprzątanie i całą resztę - a skąd! Mi w ogóle nie dał się dotknąć, a Sławka ledwie tolerował, choć i jemu czasem dał "z kolca" przy wysikiwaniu...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...