Jump to content
Dogomania

Maleństwa ze schronu błagają o ratunek...


ewu

Recommended Posts

1 godzinę temu, napoleon napisał:

Usia jest cudowna !!!

 

Zgadzam sie!

Zaraz biegniemy na spotkanie, Pan Jacek zameldował, ze juz jedzie...

 

Jak to było...? Osiolkowi w żłoby dano...

Pan Jacek przyjechał z partnerką, niestety, bez coreczek. Ale to juz takie większe dzieci, bo 5 i 7 klasa. Moje wrażenie ze spotkania jest pozytywne. Nie umiałabym na tym etapie wybrać, który domek jest lepszy dla Usi. 

U Pana Jacka zaleta jest to, ze pracuje w domu i Usia byłaby sama, maksymalnie 5, 6 godzin a nie 8, jak w pierwszym domku.

Plusem też jest to, ze blisko Pana Jacka mieszka Jego Mama  i w razie potrzeby sunia miałaby opiekę. 

Czekam teraz na podanie adresu do wizyty pa i może po niej coś się bardziej wyklaruje. 

Powiedziałam, ze o Usie są zapytania i ze decyzje podejmie Fundacja.

Ale...obym nie cieszyła się za wcześnie... Już powinnam miec ten adres, a tu cisza...

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Figunia napisał:

Zgadzam sie!

Zaraz biegniemy na spotkanie, Pan Jacek zameldował, ze juz jedzie...

 

Jak to było...? Osiolkowi w żłoby dano...

Pan Jacek przyjechał z partnerką, niestety, bez coreczek. Ale to juz takie większe dzieci, bo 5 i 7 klasa. Moje wrażenie ze spotkania jest pozytywne. Nie umiałabym na tym etapie wybrać, który domek jest lepszy dla Usi. 

U Pana Jacka zaleta jest to, ze pracuje w domu i Usia byłaby sama, maksymalnie 5, 6 godzin a nie 8, jak w pierwszym domku.

Plusem też jest to, ze blisko Pana Jacka mieszka Jego Mama  i w razie potrzeby sunia miałaby opiekę. 

Czekam teraz na podanie adresu do wizyty pa i może po niej coś się bardziej wyklaruje. 

Powiedziałam, A iu kochanaze o Usie są zapytania i ze decyzje podejmie Fundacja.

Ale...obym nie cieszyła się za wcześnie... Już powinnam miec ten adres, a tu cisza...

Aniu kochana to bardzo trudne decyzje ale myślę ,że serce podpowie. Ja zawsze myślę ,który jest bardziej przewidywalny, stabilny, zaangażowany.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, ewu napisał:

Aniu kochana to bardzo trudne decyzje ale myślę ,że serce podpowie. Ja zawsze myślę ,który jest bardziej przewidywalny, stabilny, zaangażowany.

Coś mi sie wydaje, ze Pan Jacek zrezygnował. Choć przy rozstaniu mówił, ze wyśle adres SMS em, to do tej pory jest cisza.

Widziałam, ze nie spodobało Mu się, ze o Usie starają się też inni ludzie. Może zwątpił w swoje szanse, a moze jednak odstraszylo Go nadmierne szczekanie Usi. Akurat przy Nich rozszczekala się, jak mało kiedy. 

Twoje rady Basiu, jak zwykle, proste i pomocne.

Będę o tym pamiętać. 

Dziękuję. 

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, b-b napisał:

Aniu jeśli zrezygnował to jego strata

.Życie samo zrobiło selekcję ;)

Trzymam kciuki za PA!:)

Masz rację Bogduś, a my się nie martwimy, bo już jest kolejny,  (czwarty) chętny na Usiaka dom.

Dostałam dzis wiadomość od Mili-Ady, ze wizyta pa, jutro o 18.

Zacytuję to dzisiejsze sms-owe zapytanie :

 

"Dzień dobry, chciałabym dopytac o Usie, ktora chcialabym adoptowac wraz z kolezanka, jako drugim opiekunem. Czy wciaz szuka jeszcze opiekuna? Kiedy mozliwa bylaby adopcja? Kiedy mozna poznac Usie? Teraz jestem w pracy i nie moge rozmawiac,ale moge zadzwonic po 15.30, moge też podjechać np.dziś poznać Usie,jeśli znajduje się we Wrocławiu  bądź okolicach..."

Odpisalam Pani Justynie, ze możemy spotkać się nawet dzisiaj.

Przepisalam ta wiadomość, bo jestem ciekawa, jak jest odbierna przez bardziej doswiadczone Dogomanki.

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Figunia napisał:

Masz rację Bogduś, a my się nie martwimy, bo już jest kolejny,  (czwarty) chętny na Usiaka dom.

Dostałam dzis wiadomość od Mili-Ady, ze wizyta pa, jutro o 18.

Zacytuję to dzisiejsze sms-owe zapytanie :

 

"Dzień dobry, chciałabym dopytac o Usie, ktora chcialabym adoptowac wraz z kolezanka, jako drugim opiekunem. Czy wciaz szuka jeszcze opiekuna? Kiedy mozliwa bylaby adopcja? Kiedy mozna poznac Usie? Teraz jestem w pracy i nie moge rozmawiac,ale moge zadzwonic po 15.30, moge też podjechać np.dziś poznać Usie,jeśli znajduje się we Wrocławiu  bądź okolicach..."

Odpisalam Pani Justynie, ze możemy spotkać się nawet dzisiaj.

Przepisalam ta wiadomość, bo jestem ciekawa, jak jest odbierna przez bardziej doswiadczone Dogomanki.

 

Ależ się dzieje!  świetnieokok.gif ale ma Usia wzięcie :) będziemy miały zatem dziewczynkę we Wrocławiu, bo jak słyszę to wszystkie 'Wrocławskie'' domki się starają o panienkę!  to może i Żabcia skorzysta przy okazji ;)

Link to comment
Share on other sites

Warto dopytać w czasie rozmowy telefonicznej co oznacza, że sunia miałaby dwie opiekunki? I co będzie, gdy drogi koleżeństwa się rozejdą? Potrzebna jest jedna osoba, która prawnie będzie odpowiadać za psa i bez względu na sytuację życiową, pies towarzyszyłby tej Pani. Moją Fugę adoptowały dwie dziewczyny, ja wtedy byłam dzieckiem i nie podpisałam umowy (moi rodzice uważali wówczas, że to zbędna rzecz). Wstępnie obie miały się zajmować Fugą (jedna jednak była bardziej), bo mieszkały razem... i po roku skończyły studia, ich drogi się rozeszły (mimo że wcześniej się mocno kolegowały)... a Fuga trafiła nie do tej, która pierwotnie zakładała, że sunia będzie bardziej jej, a do tej drugiej - decyzja została podjęta w porozumieniu ze mną akurat i zgodnie z tym, kogo bardziej Fuga traktowała jak właściciela... ale wiem teraz, że mogło być różnie... mogła być kością niezgody. Miałam szczęście, ale więcej nie ryzykuję. Takie rzeczy należy wyjaśniać od razu.

Oczywiście kciuki za Usię trzymam.

Link to comment
Share on other sites

29 minut temu, Tyś(ka) napisał:

Warto dopytać w czasie rozmowy telefonicznej co oznacza, że sunia miałaby dwie opiekunki? I co będzie, gdy drogi koleżeństwa się rozejdą? Potrzebna jest jedna osoba, która prawnie będzie odpowiadać za psa i bez względu na sytuację życiową, pies towarzyszyłby tej Pani. Moją Fugę adoptowały dwie dziewczyny, ja wtedy byłam dzieckiem i nie podpisałam umowy (moi rodzice uważali wówczas, że to zbędna rzecz). Wstępnie obie miały się zajmować Fugą (jedna jednak była bardziej), bo mieszkały razem... i po roku skończyły studia, ich drogi się rozeszły (mimo że wcześniej się mocno kolegowały)... a Fuga trafiła nie do tej, która pierwotnie zakładała, że sunia będzie bardziej jej, a do tej drugiej - decyzja została podjęta w porozumieniu ze mną akurat i zgodnie z tym, kogo bardziej Fuga traktowała jak właściciela... ale wiem teraz, że mogło być różnie... mogła być kością niezgody. Miałam szczęście, ale więcej nie ryzykuję. Takie rzeczy należy wyjaśniać od razu.

Oczywiście kciuki za Usię trzymam.

Tysiu, czyli nie zgadzać się na to, by obie dziewczyny były prawnymi opiekunami?

Dla dobra Usi, opiekun ma być jeden.

Dla mnie też zabrzmiało to dziwnie, ale z wieloma nietypowymi sytuacjami przy adopcjach, jeszcze się nie spotkałam, dlatego wolę pytać madrzejszych i bardziej doświadczonych.

Dziękuję!

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Poker napisał:

Ja bym wpisała jako główną osobę jedną adoptującą. A drugą jako osobę do kontaktu.

Kiedyś zdarzyła mi się podobna sytuacja i tak właśnie zrobiłam. Adoptuje jedno, a drugie, jako osoba kontaktowa.

Link to comment
Share on other sites

Na to bym nie wpadła...

Juz sądziłam, ze i Pani Justyna zrezygnowała z Usi a tu podczas niedawnego spaceru przyszly 2 sms-y. Pani przeprasza, ze tak pozno pisze, ale "miała ciurkiem lekcje", pyta czy możemy się spotkać jutro o 19 i żebym podała dogodne miejsce. Acha,  mieszka przy pl. Bema, wiec dosc blisko...

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Figunia napisał:

Na to bym nie wpadła...

Juz sądziłam, ze i Pani Justyna zrezygnowała z Usi a tu podczas niedawnego spaceru przyszly 2 sms-y. Pani przeprasza, ze tak pozno pisze, ale "miała ciurkiem lekcje", pyta czy możemy się spotkać jutro o 19 i żebym podała dogodne miejsce. Acha,  mieszka przy pl. Bema, wiec dosc blisko...

ALE SIĘ DZIEJE :)

Link to comment
Share on other sites

Mnie tez zastanawia ta wspolna adopcja.  Tak samo zastanawiam sie,  kiedy ide na wizyte pa i slysze: "adoptuje psa z moim partnerem, mezem, chlopakiem itp.". Dla mnie nieustotne jest kogo jakie relacje lacza, zreszta psa tez to nie obchodzi. Istotnym jest to, kto za psiaka bedzie odpowiedzialny, szczegolnie, gdy ewentualny zwiazek sie rozpadnie.....

I jeszcze dopytam o co chodzi z tzw. Spotkaniami przed wizyta przed adopcyjna ?

Kiedy robie taka wizyte, to nie umawiam sie wczesniej na zadne spotkania. Jest wyznaczana juz konkretnie tylko wizyta. Zreszta mieszkam okolo 30 km pod Poznaniem, i trudno bym jechala na spotkania 60 km, a nastepnie robila wizyte. 

Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, MALWA napisał:

I jeszcze dopytam o co chodzi z tzw. Spotkaniami przed wizyta przed adopcyjna ?

Kiedy robie taka wizyte, to nie umawiam sie wczesniej na zadne spotkania. Jest wyznaczana juz konkretnie tylko wizyta. Zreszta mieszkam okolo 30 km pod Poznaniem, i trudno bym jechala na spotkania 60 km, a nastepnie robila wizyte. 

W moim słowniku wewnętrznym ;) "spotkanie p/a" tłumaczyć można dwojako:
1). Zamiast słowa "wizyta" używam zawsze słowa "spotkanie" - bo wizyta z reguły kojarzy się z czymś nieprzyjemnych i stresującym, więc jak powiem "spotkanie" z reguły spotykam się z mniejszym oporem, bo "spotkanie" to tak jakoś... przyjaźniej. I jakoś tak się mi utarło, że jak mówię o wizycie p/a to nazywając ją spotkaniem w domu państwa :)
2). Spotkanie z psem - jeżeli psiak jest blisko, np. w tym samym mieście co potencjalna rodzina to dobrze by było, aby potencjalni adoptujący poznali psiaka przed wizytą p/a. Zobaczyć, czy zaiskrzy, czy to jest pies, którego widzieli na zdjęciach (zdjęcia czasem przekłamują, a ludzie nawet jak mają w opisie wagę i wielkość to nieraz się dziwią, że pies taki duży/taki mały). Dla mnie jako opiekuna psiaka takie spotkania dają odpowiedź odnośnie tego, jak ci ludzie reagują na psiaka, czy radzą sobie np. na spacerze, a i jak pies traktuje tych ludzi. I takich spotkań ze "swoimi" rodzinami przy moich prywatnych tymczasach miałam niewiele (bo większość psiaków wybywało na drugi koniec Polski), ale miałam. W przypadku dzikuski, wizyta najpierw była u mnie w domu, w ogóle nie sprzątałam, a Gandzia się spisała na medal, bo pół godziny przed spotkaniem rozpracowała na części pierwsze gazetę, pluszaka, rozerwała podkład. Państwo przyszli, a ta czmychnęła do kryjówki, dopiero po godzinie wyściubiła nosek i... nalała obok podkładu - potem Państwa oszczekiwała z bezpiecznej odległości, a głosik miała bardzo wyjątkowy. ;) Pokazałam Gandziowe zdjęcia z demolkami i zniszczeniami, jak się zachowuje, jak się bawi, jak goni koty, jak ryje w ziemi, jaka dokucza mojemu psu (bo sami by tego nie zobaczyli, Gandzia przy nowych osobach próbowała zniknąć). W przypadku psów bardziej socjalnych zazwyczaj był jeszcze spacer, czyli pies pokazywał cały arsenał zdolności: chlapanie się w błocie, skakanie itd - państwo mogli przejąć smycz i patrzyłam, jak sobie radzą z psiakiem, mogłam na bieżąco podpowiadać, dawać wskazówki i korygować niewłaściwe reakcje państwa na psie zachowanie.

I potem dopiero po spotkaniu na żywo wizyta p/a u Państwa. Po dniu czy dwóch, aby Państwo mogli raz jeszcze przemyśleć.
Oczywiście nie zawsze jest możliwość, aby ludzie poznali psa, a pies ludzi przed adopcją - jednak nawet psu jest łatwiej potem się zaaklimatyzować, jak wcześniej miał okazję poznać państwa i behawioryści zalecają, aby takich spotkań w domu opiekuna było chociaż jedno-dwa, a dopiero potem adopcja. Dlatego też niektórzy nie wożą psów, każą osobiście po psa przyjechać - i to też jest dobre, chociaż oczywiście znacznie ogranicza potencjalne szanse na dom. U nas tak jest w gminnym przytulisku: głównie zachęcamy do osobistego odebrania psa, zwrotów nigdy nie ma. Czasem zawozimy, ale właściciele muszą opłacić cały transport - no i tutaj zdarzył się już raz zwrot z adopcji, bo pies nie był taki, jak na zdjęciach (przede wszystkim... się ruszał za bardzo ;) ).

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Tak się składa, ze osoby starający się o Usie, wcześniej o Karata, pytaly, czy jest możliwość zobaczenia psa, stąd te spotkania.

Gdyby to bylo inne miasto, byloby trudniej, a tak to nie widze powodu, by odmówić. I chyba dobrze, ze tak sie dzieje, bo jesli komus pies "na zywo" sie nie spodoba, to oszczędza mi to jazdy z nim często na drugi koniec miasta (nie mam samochodu).

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Pisalyśmy Tysiu, w jednym czasie.

Właśnie tak, jak piszesz, daje nowym Opiekunom smycz i patrzę,  jak "strony" na siebie reagują.

Wczoraj przy P.Jacku Usia bardzo sie rozszczekala. Szczekala na ludzi, inne psy i trudno było ja uspokoić. Mówiłam, ze lubi poszczekac, ale nigdy dotąd, aż tak, jednak mogli mi nie uwierzyć.

No i chyba z tego powodu zrezygnowali. A gdyby nie przyjechali ja poznac, to niepotrzebnie jechalabym do nich, tracac czas, męczac psa i siebie.

Więc ja w takich spotkaniach widzę same plusy.

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...