Jump to content
Dogomania

Roczny malamut ciągnie do psów i innych zwierząt, jak go okiełznać?!?


eti

Recommended Posts

Proszę o pomoc. Mam rocznego malamuta, jes u nad od drugiego miesiąca życia. Od początku było z nim dużo problemów bo to straszny uparciuch z strasznie dominującym charakterem. Wiele już przepracowaliśmy ale jest jeszcze jedna rzecz która mnie martwi.

Taj na spacerach strasznie ciągnie do innych psów. Jak był mały zasze pozwalałam mu witać się z innymi psami i z tymi co nas mijały i z tymi za ogrodzeniami (mieszkamy na osiedlu domków i za każdym ogrodzeniem jest pies). Taj grzecznie się z nimi wąchał a jak było okazja to bawił. Niestety zdażyło się, że większe psy na niego warczały albo wyskoczyły z zębami. Teraz on jest duży - waży już 50kg ale cały czas ma mentalność małego szczeniaczka. Ludzie nie chcą żeby wąchał się z ich psami, zabierają je odrazu, boją się. Taj o ile wcześniej było spokojny to teraz gdy czuje że pies jest do niego negatywnie nastawiony (już muszą być w bliskiej odległości od siebie) też nie daje za wygraną a większość dużych psów czuje w nim zagrożenie dlatego odrazu się napinają, do takich nawet nie staram się podchodzić bo wiem, że zaraz byłąby jadka.


Niestety Taj ciągnie do każdego, strasznie. Myślę, że robi to bo chce się z nimi poznać, bawić. Jak innego psa to staram się zmienić trasę albo przejść na inną stronę ale czasem się nie da a przejść obok w bliskiej odległości normalnie się nie da. Ja staję, trzymam go blisko, zapieram się, mówię, żę nie wolno - zero reakcji przebiera tylko tymi swoimi łapami żeby dotrzeć do celu. Jedne psy się boją jedne reagują agresywnie i wtedy on też zaczna warczeć. Nie wiem co robić:( On waż 50kg, ja też, boję się że kiedyś go nie utrzymam a nie mogę zawsze omijać wszystkich psów. Chciałabym zabierać go w róźne miejsca ale boję się. Tak samo rower, boję się, że wyląduję na glebie jak zobaczy innego psa.


Na inne zwierzęta też tak reaguje ale ich nie spotykam na codzień więc tak się nie martwię. W lesie jest bardzo czujny, sarny, lisy - nie raz do nich wyrwał nie słuchając mojego głosu. Sam zapach sprawia, że tropi, biegnie przy ziemi, macha głową we wszystkie strony. On jak widzi cel zupełnie odcina się psychicznie, jest cel i nic innego się nie liczy. Jak kiedyś w lesie minął nas facet rekreacyjnie jadący na koniu nie mogłąm potem w ogóle iść na spacerze z nim, tropił i szukał tego konia, ciągnął, węszył, oszalał.

Pomóżcie jak mam go nauczyć nie reagować na psy i inne zwierzęta. Z góry dziękuję za opowiedzi.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 165
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='eti']Proszę o pomoc. Mam rocznego malamuta, jes u nad od drugiego miesiąca życia. Od początku było z nim dużo problemów bo to straszny uparciuch z strasznie dominującym charakterem. Wiele już przepracowaliśmy ale jest jeszcze jedna rzecz która mnie martwi.

Taj na spacerach strasznie ciągnie do innych psów. Jak był mały zasze pozwalałam mu witać się z innymi psami i z tymi co nas mijały i z tymi za ogrodzeniami (mieszkamy na osiedlu domków i za każdym ogrodzeniem jest pies). Taj grzecznie się z nimi wąchał a jak było okazja to bawił. Niestety zdażyło się, że większe psy na niego warczały albo wyskoczyły z zębami. Teraz on jest duży - waży już 50kg ale cały czas ma mentalność małego szczeniaczka. Ludzie nie chcą żeby wąchał się z ich psami, zabierają je odrazu, boją się. Taj o ile wcześniej było spokojny to teraz gdy czuje że pies jest do niego negatywnie nastawiony (już muszą być w bliskiej odległości od siebie) też nie daje za wygraną a większość dużych psów czuje w nim zagrożenie dlatego odrazu się napinają, do takich nawet nie staram się podchodzić bo wiem, że zaraz byłąby jadka.


Niestety Taj ciągnie do każdego, strasznie. Myślę, że robi to bo chce się z nimi poznać, bawić. Jak innego psa to staram się zmienić trasę albo przejść na inną stronę ale czasem się nie da a przejść obok w bliskiej odległości normalnie się nie da. Ja staję, trzymam go blisko, zapieram się, mówię, żę nie wolno - zero reakcji przebiera tylko tymi swoimi łapami żeby dotrzeć do celu. Jedne psy się boją jedne reagują agresywnie i wtedy on też zaczna warczeć. Nie wiem co robić:-( On waż 50kg, ja też, boję się że kiedyś go nie utrzymam a nie mogę zawsze omijać wszystkich psów. Chciałabym zabierać go w róźne miejsca ale boję się. Tak samo rower, boję się, że wyląduję na glebie jak zobaczy innego psa.


Na inne zwierzęta też tak reaguje ale ich nie spotykam na codzień więc tak się nie martwię. W lesie jest bardzo czujny, sarny, lisy - nie raz do nich wyrwał nie słuchając mojego głosu. Sam zapach sprawia, że tropi, biegnie przy ziemi, macha głową we wszystkie strony. On jak widzi cel zupełnie odcina się psychicznie, jest cel i nic innego się nie liczy. Jak kiedyś w lesie minął nas facet rekreacyjnie jadący na koniu nie mogłąm potem w ogóle iść na spacerze z nim, tropił i szukał tego konia, ciągnął, węszył, oszalał.

Pomóżcie jak mam go nauczyć nie reagować na psy i inne zwierzęta. Z góry dziękuję za opowiedzi.[/QUOTE]

No to tak:
Po pierwsze Twój pies teraz dorasta i jeśli nie jest wykastrowany to polecam żebyś to zrobił - będzie Ci łatwiej z nim pracować.

Po drugie powinieneś psa nauczyć chodzić na luźnej smyczy ( w necie znajdziesz mnóstwo porad jak to zrobić ;-))

Z tą agresją to musisz pokazać psu ,że ty jesteś atrakcyjniejszy od innych psów, skupiaj na sobie jego uwagę (może jakaś komenda "patrz", najpierw w domu i kiedy będzie już wiedział o co chodzi to stopniowo zwiększaj trudność, ale pamiętaj że jeśli nie da rady na wyższym etapie to znaczy,że nie opanował wcześniejszego więc cofnij się :lol:) i nagradzaj za każde ładne przywitanie się/ minięcie się z psem. Może masz jakiegoś znajomego, który by Ci pomógł ? Może czasem spacerujcie razem itp. Możesz też spróbować barowania (poczytaj w necie, gdzieś na forum był wątek). Jeśli masz czas i pieniądze to możesz umówić się z behawiorystą , który dokładnie pokarze Ci co masz robić.:-P

Oczywiście podstawa to komendy, jeśli nie umie to naucz go jakiś podstawowych - siad, leżeć/watuj itp. No i szczególnie to musisz go nauczyć przychodzić na komendę. Najpierw przywołujesz go w domu np. :"Taj chodź" i dostaje smaczka, później zwiększasz trudność - dwór,. Kiedy chcesz go puścić,żeby pobiegał ,to najlepiej żebyś nie puszczał go w lesie luzem, bo jak sam napisałeś, pies nie słucha się ciebie. Najlepiej gdybyś znalazł pole/łąki/jakiś plac na którym przypiąłbyś mu linkę treningową (10m) i również ćwiczył przywołanie. (Pies może pobiegać, a ty masz większą władzę nad nim);-)

Życzę powodzenia, może ktoś z forum ma lepszy pomysł :-P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Czaki']No to tak:
Po pierwsze Twój pies teraz dorasta i jeśli nie jest wykastrowany to polecam żebyś to zrobił - będzie Ci łatwiej z nim pracować.

Po drugie powinieneś psa nauczyć chodzić na luźnej smyczy ( w necie znajdziesz mnóstwo porad jak to zrobić ;-))

Z tą agresją to musisz pokazać psu ,że ty jesteś atrakcyjniejszy od innych psów, skupiaj na sobie jego uwagę (może jakaś komenda "patrz", najpierw w domu i kiedy będzie już wiedział o co chodzi to stopniowo zwiększaj trudność, ale pamiętaj że jeśli nie da rady na wyższym etapie to znaczy,że nie opanował wcześniejszego więc cofnij się :lol:) i nagradzaj za każde ładne przywitanie się/ minięcie się z psem. Może masz jakiegoś znajomego, który by Ci pomógł ? Może czasem spacerujcie razem itp. Możesz też spróbować barowania (poczytaj w necie, gdzieś na forum był wątek). Jeśli masz czas i pieniądze to możesz umówić się z behawiorystą , który dokładnie pokarze Ci co masz robić.:-P

Oczywiście podstawa to komendy, jeśli nie umie to naucz go jakiś podstawowych - siad, leżeć/watuj itp. No i szczególnie to musisz go nauczyć przychodzić na komendę. Najpierw przywołujesz go w domu np. :"Taj chodź" i dostaje smaczka, później zwiększasz trudność - dwór,. Kiedy chcesz go puścić,żeby pobiegał ,to najlepiej żebyś nie puszczał go w lesie luzem, bo jak sam napisałeś, pies nie słucha się ciebie. Najlepiej gdybyś znalazł pole/łąki/jakiś plac na którym przypiąłbyś mu linkę treningową (10m) i również ćwiczył przywołanie. (Pies może pobiegać, a ty masz większą władzę nad nim);-)

Życzę powodzenia, może ktoś z forum ma lepszy pomysł :-P[/QUOTE]

Dzięki za odpowiedź:)

Taj normalnie chodzi na luźniej smyczy. Jak jakiś pies idzie w dalszej odległości to nie wyrywa się. Zachowuje się tak tylko jak pies jest blisko, wtedy wyrywa się do wszystkich, z małymi chce się bawić, duże wywołują w nim nerwowość.

Jeśli chodzi o inne zwięrzęta to jeśli ja zauważe je pierwsza i w porę zareaguję to jest ok. Problem jest wtedy kiedy ja z jakiegoś powodu stracę czujność, kiedy zareguję za póżno nie da się go już odwołać. Wczoraj np widzieliśmy kilka saren, ja widziałam je pierwsza, stanęliśmy i czekaliśmy aż odejdą, o dziwo nawet się nie wyrywał.

Umie wszystkie podstawowe komendy. Bez rozproszena zrobi wszystko, przychodzi bez problemu na komendę. Mamy taki wielki teren trawiasty ( lotnisko) na którym biega i nawet z dużej odległości zawołany wraca..ale.. ostatnio cały ten teren przekopały susły i już był inny pies, z nosem przy ziemi biegał jak w amoku.

Nie wiem jak sprawić żeby inne psy stały się dla niego nieatrakcyjne i niewidzialne, on jest mega cwany, na różne sposoby starałam się zwrócić jego uwagę jak widzę psa ale on jakby wiedział po co to robię, szybko odwali moją prośbę i heja do psa.... :(

Link to comment
Share on other sites

Może część ludzi się obrazi, ale poczytaj o halterach. Może praca przez jakiś czas na halterze opanuje Twojego psa. Inna opcja to ćwiczenie z psami znajomych, jeśli takie macie - praca w kontrolowanych warunkach, ciągłe powtarzanie komend w sytuacji, gdy pies będący obiektem zianetersowania jest w różnej odległości od Twojego psa.

Link to comment
Share on other sites

Jak się część ludzi ma obrazić na halter, to ja może nie będę nic wspominać o kolczatce? :eviltong: Chociaż w przypadku braku fizycznej kontroli nad psem, ja bym się nie obawiała co powiedzą ludzie na dogomanii, tylko dbała o swój zadek ;) Tym bardziej, że pies ma dopiero 12 miesięcy i jego waga, nie mówiąc o pewności siebie pójdzie jeszcze w górę.

Masz dorastającego samca, dużej, niezależnej rasy... Musisz niestety porzucić niektóre wyobrażenia i rzeczy, które działy się w przeszłości. Większość malamutów nie będzie tolerowała innych samców tak więc zabawy z nimi możesz odłożyć na półkę, tak samo zabawy na łączce z innymi pieskami, gdyż mało który zwierzak będzie tolerował ponad 50 kg kg dominującego malamuta uwieszonego na karku. Czas szczenięctwa niestety minął, a biorąc psa takiej, a nie innej rasy trzeba się spodziewać konsekwencji wyboru. Malamut do tego jest pierwotniakiem, kontakt z nim nigdy nie będzie na takiej zasadzie jak np. w owczarkiem, dlatego mnie np. brak mózgu podczas biegania po przekopanym polu nie dziwi nic, a nic ;)

Obawiam się, że oczekiwania trochę się minęły w tym przypadku z rzeczywistością. Samiec malamuta to nie jest to samo co samiec golden retrievera i trzeba wziąć pod uwagę specyficzne zachowania jakie wykazuje ta rasa. Oczywiście każda forma pracy jest wskazana, nie możesz utracić kontaktu z psem, gdyż wtedy w ogóle będzie padaka. Natomiast prawda jest taka, że od tego momentu nie będzie łatwiej, będzie tylko trudniej, dlatego tak ważne w przypadku ras cięższych niż jamnik czy pudelek, jest wczesne szkolenie i utrwalenie pewnych wzorców postępowania.

Link to comment
Share on other sites

A ja dodam od siebie, jako właścicielka psa bardzo niezależnej rasy. Musisz mocno przepracować podstawy, bo pies wiecznie młody nie bedzie, i z czasem możesz się mierzyc w problemem głuchoty czy ślepnięcia psa. I wtedy bez solidnych fundamentów, jest bardzo ciężko.
Dlatego przepracowanie takich banalów, jak przychodzenie na zawołanie, luźna smycz, olewanie piesków, które są proste w przypadku psów wpatrzonych w człowieka, jest naprawde solidną orką w przypadku psa niezależnego. I dlatego warto by było pojsc pogadać z kimś, kto ma doświadczenie z pierwotniakami, kto mądrze szkoli psy. Teraz jeszcze nie jest za późno.

I szczerze? Halterek to mnie osobiście bardziej mierzi niz kolce w tym przypadku. Pies wyrywający do innych w halterze? Skręcony kark :p
Martens bardzo mądrze napisała o halterku, jak znajdę to wrzucę tutaj. Predzej bym zakapowała psa w kolce/dławik niż halter. Ale ja wiem, że to tak milusio wygląda i takie bardzo fajne.

oo znalazłam wpiś Fauki na blogu. Co prawda nie zgadzam się w 100% ale ładnie oddaje różnice miedzy halterem, a kolcami.
[url]http://www.zdaniempsa.eu/2013_11_01_archive.html[/url]

Link to comment
Share on other sites

asiak, ja akurat piszę o halti, bo u nas to poskutkowało tam, gdzie kolce nie. I nie skręciło psu karku, choć się kretyn szarpał nie raz. Miesiac pracy i pies zaczął chodzić w szelkach, a halti na luźnej smyczy wisiał jeszcze przez jakiś czas na pysku na wszelki wypadek, ale już nieużywany. Pies ważył 30 kg i był kompletnie niezsocjalizowany,z agresją lękową. Przeżył.

Amber, właśnie z powodu takich uwag, jak post asiak_kasia napisałam, ze ludzie mają bardzo rózne opinie i część się obrazi. Wiem, że to jest bardzo kontrowersyjne narzędzie, nam pomogło, uratowało psu życie, bo prawdę mówiąc rozważaliśmy uśpienie - z tamtym psem nie dało się wyjść, pamiętam krwiak na nodze, jak przekierował agresję, chyba z 10 cm średnicy miał wylew na wewnętrznej stronie mojego uda.

Link to comment
Share on other sites

A mi np. halter w ogóle nie pomógł, pies się nauczył dość szybko jak napiąć mięśnie karku i hejaaa moja 50 kg matka za nim poleciała na kolanach jak miał zryw :lol: Dlatego się dobiera metodę do psa.

A na przekierowanie agresji dobry jest kaganiec... ;) I tak a propos jego, to halter ma jeszcze tę wadę, nie nie da się go właśnie łączyć z kagańcem co czasem jest tragiczne w skutkach.

Z moich obserwacji (zaznaczam od razu, że nie wiem czy słusznych), halti lepiej działa na psy mniej pewne siebie, z agresją lękową itp. Niestety w przypadku pewnego siebie psa, który ma agresję typowo dominacyjną, może nie zadziałać tak dobrze i wtedy kolce lepiej pełną swoją funkcję.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Może część ludzi się obrazi, ale poczytaj o halterach. Może praca przez jakiś czas na halterze opanuje Twojego psa. Inna opcja to ćwiczenie z psami znajomych, jeśli takie macie - praca w kontrolowanych warunkach, ciągłe powtarzanie komend w sytuacji, gdy pies będący obiektem zianetersowania jest w różnej odległości od Twojego psa.[/QUOTE]

Prędzej dużemu upartemu mamuciakowi poleciła bym jednak kolce niż halter ;) Przerobiłam jedno i drugie z suką husky i kolce zdały egzamin za to halti narobiło więcej szkody niż pożytku pogarszając nasze relacje i frustrując mi sukę ;)

ETI - Czy młody ma jakiś psich kumpli? Twoim błędem było za młodu pozwalanie mu na witanie się z każdym napotkanym psem. Teraz trudniej będzie Ci nauczyć go ignorowania ale nie jest to niemożliwe. Po za tym pierwotniaki są bardzo bystre i bardzo inteligentne - muszą wiedzieć że słuchanie Ciebie jest bardziej opłacalne niż nie słuchanie. Możesz próbować smakami chodź u mnie jedynie noszenie podrobów na spacer przynosiło skutki.
Co do instynktu i pracy węchowej - niestety tego nie zmienisz... Moja suka potrafi przez godzinę szukać i kopać krety - ja wtedy po prostu siadam i pilnuje by nic jej nie próbowało przeszkodzić ;)
Jesteście teraz w najgorszym okresie kiedy to młody będzie Cię sprawdzał na każdym kroku na ile mu pozwolisz. Grunt to być konsekwentnym i nie pozwalać mu na za dużo. Stosuj też metodę ograniczonego zaufania i nie pozwalaj mu latać w miejscach gdzie bywa zwierzyna... nigdy nie wiesz kiedy zwieje na dłużej niż 5 minut...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']A mi np. halter w ogóle nie pomógł, pies się nauczył dość szybko jak napiąć mięśnie karku i hejaaa moja 50 kg matka za nim poleciała na kolanach jak miał zryw :lol: Dlatego się dobiera metodę do psa.

A na przekierowanie agresji dobry jest kaganiec... ;) I tak a propos jego, to halter ma jeszcze tę wadę, nie nie da się go właśnie łączyć z kagańcem co czasem jest tragiczne w skutkach.

Z moich obserwacji (zaznaczam od razu, że nie wiem czy słusznych), halti lepiej działa na psy mniej pewne siebie, z agresją lękową itp. Niestety w przypadku pewnego siebie psa, który ma agresję typowo dominacyjną, może nie zadziałać tak dobrze i wtedy kolce lepiej pełną swoją funkcję.[/QUOTE]

OOOooooooooooo dołączę się.
Halter ten wiszący pod mordą jest do niczego, chociaż prędzej uważałam że skoro za psem nie frunę na batmana to jest ok. Faktycznie pies się frustrował, sam się nakręcał i zapędzał we własnej złości. Halter nie działa i nie idzie go połączyć z kagańcem, a przy psach jak tu wyżej opisany kaganiec by się zdał. Daje taki komfort psychiczny że nasz pies nie pożre innego, no co najwyżej połamie :P
Za to ja dorwałam canny collar i sobie bardzo chwalę :loveu: Jednocześnie mogę używać tej obroży + fizjologicznego kagańca + dławika/kolczatki. Obrożą psa 'powstrzymuję', kaganiec nie pozwoli na pożarcie agresorów szczotkowych, a kolczatką/dławikiem dostaje korektę. U mnie w sumie dławik bo przy canny collar fajnie można sobie 'wypracować metodę' zakładania go tak by nie ześlizgiwał bezsensownie - kolczatka na futrze mojego psa spada na sam dół, nawet jak jest mega mocno zapięta.

Autorko wątku - nie licz na to że twój pies sam z siebie złagodnieje, jeśli jest dominujący to za 2-3m-c stanie się jeszcze większy i pewniejszy siebie.

Link to comment
Share on other sites

Ja zdawałam sobie sprawę, że to niezależny pies, ale jak człowiek, czasem nie wiem co robić, jak do niego dotrzeć. Chciałabym pójść do dobrego szkoleniowca ale u nas w Lublinie straszna posucha ale jeśli chodzi o kogoś kto rozumie psychikę tych psów to szukanie igły w stogu siana.

Nasłuchałam się wczęsniej jakie to są zdyscyplinowane psy - przecież ciągną zaprzęgi - więc nie wyobrażam sobie, że ich instynkt wtedy bierze górę i biegną za wiewióreczką.

Ja naprawdę poświęcam mu kupę czasu - inny pies by już chodził po ścianach na uszach, jestem konsekwentna. Chcę z nim robić i sanki i rower ale się boję, że mogę nie przeżyć;)

Jak nie jesteśmy na spacerze to on siedzi cały czas z nami w domu i nie wyjdzie za nic, woli być tu - wszystko ze mną robi (wie co mu wolno a co nie).
Będę szukała drogi do niego, nie mam wyjścia. I nie żałuję, że go mam, kocham go - liże mnie właśnie po policzku:)

Chyba spróbuję halter, czytałam taki artykuł właściciela malamutów, że te psy nie nadają się do kolczatki bo nawet jak sobie robią krzywdę to ciągną. Muszę to przemyśleć...

Link to comment
Share on other sites

Pies miał zawsze przyzwolenie do witania się z psami i podążania za nimi/do nich.Skąd ma wiedzieć,że nagle mu nie wolno?
Kastracja nie wiele tu pomoże-to nie jest lekarstwo.
Pies nie nauczony posłuszeństwa przeciągnie i na halterze i na kolcach.
Z tym,że kolce żeby zdały egzamin powinny być założone wysoko,zapinane.Druga obroża zwykła i dwa końce smyczy do obroży i kolców.Ale to nie jest wyeliminowanie przyczyny a złagodzenie skutków-a to bez sensu.
Najważniejsze teraz to zobojętnić psa na wszystko co wokół i skupienie go na Tobie.
Co robisz,aby pies skupiał się na Tobie?
Można to zrobić za pomocą smakołyków-ale to nie może być to co pies je na co dzień;)
Polecam zmniejszyć porcje,a rano wychodzić na głodnego i wtedy taki smakołyk będzie motywujący.
Zmienić trasę spacerów,aby nie spotykać tyle psów.
Nagradzać każde spojrzenie na przewodnika,zawrócenie na smyczy,jakikolwiek kontakt.
Baw się z nim,chowaj się,uciekaj żeby cały czas zwracał na Ciebie uwagę.Oczywiście na lince.
Tu jest filmik jak budować motywację za pomocą jedzenia:)
[URL]http://www.team-spirit.pl/content/budowanie-motywacji-u-psow-jedzenie[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='eti']Ja zdawałam sobie sprawę, że to niezależny pies, ale jak człowiek, czasem nie wiem co robić, jak do niego dotrzeć. Chciałabym pójść do dobrego szkoleniowca ale u nas w Lublinie straszna posucha ale jeśli chodzi o kogoś kto rozumie psychikę tych psów to szukanie igły w stogu siana.

[B]Nasłuchałam się wczęsniej jakie to są zdyscyplinowane psy[/B] - przecież [B]ciągną zaprzęgi[/B] - więc nie wyobrażam sobie, że ich instynkt wtedy bierze górę i biegną za wiewióreczką.

Ja naprawdę poświęcam mu kupę czasu - inny pies by już chodził po ścianach na uszach, jestem konsekwentna. [B]Chcę z nim robić i sanki i rower ale się boję, że mogę nie przeżyć[/B];)

Jak nie jesteśmy na spacerze to on siedzi cały czas z nami w domu i nie wyjdzie za nic, woli być tu - wszystko ze mną robi (wie co mu wolno a co nie).
Będę szukała drogi do niego, nie mam wyjścia. I nie żałuję, że go mam, kocham go - liże mnie właśnie po policzku:)

Chyba spróbuję halter, czytałam taki artykuł właściciela malamutów, że [B]te psy nie nadają się do kolczatki bo nawet jak sobie robią krzywdę to ciągną.[/B] Muszę to przemyśleć...[/QUOTE]

ad. 1 każdy pies, który pracuje się na tym skupia i jest zdyscyplinowany, bo ma takie "klapki" na oczach. Mało co go rozprasza. Dlatego tak trudno się walczy z instynktem pogoni u psów mysliwskich, i dlatego pies nastawiony na prace z człowiekiem (onek, dobek) jak przyjdzie do "roboty" to nie widzi innego świata.
Ty masz niezaleznego pierwotniaka. Każda pozornie prosta sprawa u tego typu psów zajmuje wiecej czasu i na ogól nie ma spektakularnego sekcesu po kilku próbach. To są psy, które myślą. Ale tu może się wypowiedzieć Okamia. Miałam okazję jej sukę poznać i wiem jedno-NIGDY nie kupie pierwotniaka dla siebie.

ad. 2 To na co czekasz? Zacznij z nim pracować równolegle. Od podstaw. Kup mu porzadne szele. Ustal komendę na ciągnięcie i zacznijcie nawet od butelki 5l z wodą. Nikt nie mowi, że masz na dzien dobry psa zabrać na 50km trasę, ale jeżeli "spalisz" jego nadmiar energii w sposób, który zaspokoi jego potrzeby będzie Ci łatwiej go ogarnać na takim zwyklym spacerze.
I jednoczesnie utwierdzaj go w schemacie szelki-ciagne=dobrze, obroża-ciągnie=źle. Powinien szybko załapać o co chodzi.

ad. 3 wszystko ładnie pięknie, ale kolce nie służą do tego, żeby piesek nie ciągnął. To nie jest magiczna różdżka, która założona nagle spowoduje, że piesek jest idealny. Wysoko i ciasno zapieta kolczatka, ma służyć przekazaniu impulsu "wyrwaniu" psa z tego stanu pobudzenia. Ma pieska sprowadzić na ten ułamek sekundy na ziemie, kiedy to Ty rzucasz psu komendą, która MUSI wykonać.
Jeżeli zachowa się poprawnie-nagroda.
Jeżeli bedzie Cię dalej olewał, to kolejny impuls. Nie masz psa szarpać, kolce nie mają mu wisieć na klacie, i to nie ma być zastępstwo dla normalnej obroży. Kolce są dodatkowo.
Chociaż jeżeli nie jesteś przekonana do kolczaty i nie masz nikogo ogarniętego, kto by Ci pokazał jak jej używac. To sobie odpuść, przy takim zestawieniu faktycznie mozesz zrobić psu krzywde, albo go zwyczajnie zobojętnic na kolce.

A co do Lublina. Czy przypadkiem evel nie jest z Lublina? Odezwij się do niej, być może bedzie mogła pomoc, albo chociaz podpowie do kogo iść z psem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='14ruda']Pies miał zawsze przyzwolenie do witania się z psami i podążania za nimi/do nich.Skąd ma wiedzieć,że nagle mu nie wolno?
Kastracja nie wiele tu pomoże-to nie jest lekarstwo.
Pies nie nauczony posłuszeństwa przeciągnie i na halterze i na kolcach.
Z tym,że kolce żeby zdały egzamin powinny być założone wysoko,zapinane.Druga obroża zwykła i dwa końce smyczy do obroży i kolców.Ale to nie jest wyeliminowanie przyczyny a złagodzenie skutków-a to bez sensu.
Najważniejsze teraz to zobojętnić psa na wszystko co wokół i skupienie go na Tobie.
Co robisz,aby pies skupiał się na Tobie?
Można to zrobić za pomocą smakołyków-ale to nie może być to co pies je na co dzień;)
Polecam zmniejszyć porcje,a rano wychodzić na głodnego i wtedy taki smakołyk będzie motywujący.
Zmienić trasę spacerów,aby nie spotykać tyle psów.
Nagradzać każde spojrzenie na przewodnika,zawrócenie na smyczy,jakikolwiek kontakt.
Baw się z nim,chowaj się,uciekaj żeby cały czas zwracał na Ciebie uwagę.Oczywiście na lince.
Tu jest filmik jak budować motywację za pomocą jedzenia:)
[URL]http://www.team-spirit.pl/content/budowanie-motywacji-u-psow-jedzenie[/URL][/QUOTE]

Wszystko pięknie w teorii, jedno mnie zastanawia - czy pracowałaś kiedyś z takim typem charakteru?
To co piszesz jest tylko teorią i działa na niewielką liczbę psów z charakterem 'dam się pociąć za pana'. Pies który jest taki jak wyżej opisano w tyłku będzie miał żarcie, pies jest fajniejszy. Nawet jak go tydzień przegłodzisz może nie iść za jedzeniem i się nim nie interesować, mam molosa i to już przerabiałam.
Kolce mogą pomóc, ale mogą również zaszkodzić i wywołać u psa agresję. Z moim tak było, najpierw chciał tylko iść się witać, jak miał zabraniane to się denerwował i ciągnął, jak dostawał strzała kolczatką wpadał w agresję - przekierowaną z kolców na psy. Później trzeba było naprostowywać to co się spartoliło... Dodam że nastawiony wyłącznie na psy był przez poprzedniego właściciela :roll:...

Link to comment
Share on other sites

I dlatego trzeba dobrac metode pod psa, a nie psa pod metode. To juz się powoli robi frazes, no ale inaczej się pracuje z psem niezaleznym, a inaczej z tzw przydupasem. Trzeba tez swojego psa poznać i obserwować jak reaguje.

A czasami po prostu pogodzić się z tym jakiego psa się posiada i zrozumiec, że niezalezny dominujący samiec nie bedzie przyjacielem piesków na osiedlu i juz zawsze bedzie miał ciągoty do gonienia ptaszków/kotów itd. Oczywiscie trzeba nad tym pracować, trzeba jakoś ogarniac zwierza, no ale nie da się malamuta zrobić pudelka. Majac to na uwadze, po prostu zorganizowac zycie sobiei swojemu psu zeby było w miare dobrze.

A co do zobojętniania innych psów, próbowaliście spaceru równoległego z jakimś ogarniętym psiakiem? Czy od etapu "witam się z każdym" przeszliście od razu do "omijamy wszystkie pieski"?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']I dlatego trzeba dobrac metode pod psa, a nie psa pod metode. To juz się powoli robi frazes, no ale inaczej się pracuje z psem niezaleznym, a inaczej z tzw przydupasem. Trzeba tez swojego psa poznać i obserwować jak reaguje.

A czasami po prostu pogodzić się z tym jakiego psa się posiada i zrozumiec, że niezalezny dominujący samiec nie bedzie przyjacielem piesków na osiedlu i juz zawsze bedzie miał ciągoty do gonienia ptaszków/kotów itd. Oczywiscie trzeba nad tym pracować, trzeba jakoś ogarniac zwierza, no ale nie da się malamuta zrobić pudelka. Majac to na uwadze, po prostu zorganizowac zycie sobiei swojemu psu zeby było w miare dobrze. [/QUOTE]

Dokładnie o to mi chodzi ;) Dlatego też roznosi mnie gdy ktoś pisze teksty typu przegłodź psa to ci pójdzie jak w zegarku - są rasy które mają wyrąbane na żarcie.
[quote name='asiak_kasia']
A co do zobojętniania innych psów, próbowaliście spaceru równoległego z jakimś ogarniętym psiakiem? Czy od etapu "witam się z każdym" przeszliście od razu do "omijamy wszystkie pieski"?[/QUOTE]

Jeśli chodzi o mnie to pies chodził na szkolenie, na każdym spacerze był szkolony, wszystkie szkoleniowe metody były wprowadzone do życia codziennego i nie ograniczone do placu.
Doszliśmy do momentu gdzie pies
1) gapi się na psy jednak idzie w miarę normalnie (o ile go jakiś nie zaatakuje),
2) wita się z zaprzyjaźnionymi psami
3) nienawidzi sznaucerów średnich/mini oraz spanieli (zaatakowały w czułe miejsce gdy był szczylem)
4) kiedy widzi 'nowego psa' to jest cały pobudzony, jednak gdy się z nim stoi przy tym psie to traci zainteresowanie po jakiś 15-20minutach
5) ma prawo ujadać na psy gdy te go atakują - nie ma prawa szarpać/ciągnąć
6) piszczy do KAŻDEJ suki jaką napotka, pomimo że w domu są 3 suki, pomimo że jest kastratem...

Wypracowaliśmy sobie kompromis na tyle by żyło nam się dobrze.

Dlatego też uważam że założycielka wątku powinna znaleźć dobrego szkoleniowca który nauczy ją postępowania z takim psem. Może być też osoba która nie ogłasza się jako szkoleniowiec jednak umie z takimi psami postępować bo sama takowego posiada ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Dokładnie o to mi chodzi ;) Dlatego też roznosi mnie gdy ktoś pisze teksty typu przegłodź psa to ci pójdzie jak w zegarku - są rasy które mają wyrąbane na żarcie.[/QUOTE]

Moja suka potrafiłą nie żrec 8 dni jak jej zmieniłam barfa na suchą. Wiec metoda na głodniaka działa, ale są ewenementy, które mają olewa na żarcie. :diabloti:

[quote name='Maron86']
Jeśli chodzi o mnie to pies chodził na szkolenie, na każdym spacerze był szkolony, wszystkie szkoleniowe metody były wprowadzone do życia codziennego i nie ograniczone do placu.
Doszliśmy do momentu gdzie pies
1) gapi się na psy jednak idzie w miarę normalnie (o ile go jakiś nie zaatakuje),
2) wita się z zaprzyjaźnionymi psami
3) nienawidzi sznaucerów średnich/mini oraz spanieli (zaatakowały w czułe miejsce gdy był szczylem)
4) kiedy widzi 'nowego psa' to jest cały pobudzony, jednak gdy się z nim stoi przy tym psie to traci zainteresowanie po jakiś 15-20minutach
5) ma prawo ujadać na psy gdy te go atakują - nie ma prawa szarpać/ciągnąć
6) piszczy do KAŻDEJ suki jaką napotka, pomimo że w domu są 3 suki, pomimo że jest kastratem...

Wypracowaliśmy sobie kompromis na tyle by żyło nam się dobrze.

Dlatego też uważam że założycielka wątku powinna znaleźć dobrego szkoleniowca który nauczy ją postępowania z takim psem. Może być też osoba która nie ogłasza się jako szkoleniowiec jednak umie z takimi psami postępować bo sama takowego posiada ;)[/QUOTE]

I tu się zgadzam i podpisuje pod tym, bo sama ze swoim podobnie pracowałam. Tyle, że u nas były jeszcze kolce w użytku ;)

I tak jak już wspominałam założycielka wątku powinna się odezwać do evel. ;)

Link to comment
Share on other sites

Jestem, wątek przeczytam dokładnie i odezwę się po robocie, tzn. wieczorkiem :)

Jeśli mieszkasz gdzieś w Lublinie, gdzie w miarę będę w stanie dojechać komunikacją to możemy się spotkać, mogę załatwić nawet jakiegoś psa do ćwiczeń, bo pobieżnie przejrzałam wypowiedzi i IMO trzeba po prostu pokazać młodziakowi, że nawet w obecności psów można mieć mózg w głowie, a nie w d... ;)

Możesz napisać, co robisz z psem, jak wygląda Wasz dzień, jakie aktywności podejmujecie, czy on się ogólnie słucha i jest karny a przy psach/tropach świruje czy różnie bywa ogólnie na co dzień itd.?

Ja obecnie stacjonuję na Kalinowszczyźnie/Ponikwodzie jakby coś.

Edited by evel
Link to comment
Share on other sites

Ja wprawdzie nie mam dużego psa ,tylko 20 kg,ale mam ten sam problem z przechodzacymi psami. Do każdego startuje .Z kilkoma suczkami się zaprzyjaznił ,ale z samcami nie konicznie .Może nic by nie zrobił ,ale zawsze mam tą obawę ,że inny pies moze być bardziej agresywny. Zakupiłam mu obrozę z dławikiem. Kiedy widze ,że nadchodzi jakiś pies z przeciwka ,przytrzymuję krótko i pies automatycznie wie,że mu nie wolno podchodzić. Jak mijamy psa ,zostaje nagodzony. No cóz kazdy pies inny i na kazdego jest inna metoda.
[URL]http://allegro.pl/obroza-kolnierz-dlawik-zaklinacz-psow-hit-i3746139116.html[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Mój pies się do barfa nie przekonał nawet po tygodniowej głodówce. On nigdy nie był żarłoczny więc metoda 'przegłodź psa' jest nie skuteczna.
[quote name='Javena']Ja wprawdzie nie mam dużego psa ,tylko 20 kg,ale mam ten sam problem z przechodzacymi psami. Do każdego startuje .Z kilkoma suczkami się zaprzyjaznił ,ale z samcami nie konicznie .Może nic by nie zrobił ,ale zawsze mam tą obawę ,że inny pies moze być bardziej agresywny. Zakupiłam mu obrozę z dławikiem. Kiedy widze ,że nadchodzi jakiś pies z przeciwka ,przytrzymuję krótko i pies automatycznie wie,że mu nie wolno podchodzić. Jak mijamy psa ,zostaje nagodzony. No cóz kazdy pies inny i na kazdego jest inna metoda.
[URL]http://allegro.pl/obroza-kolnierz-dlawik-zaklinacz-psow-hit-i3746139116.html[/URL][/QUOTE]

Osobiście w życiu nie kupiłabym i nie kupie tej obroży. Dławik nie może być zamiast normalnej obroży tak samo jak kolce :roll:... U mnie w okolicy też niegdyś spokojne psy mają 'takie coś' na szyi zamiast obroży - skutek taki że pies stał się jeszcze bardziej sfrustrowany, zamiast przyjaznego nastawienia jaki kiedyś miały 'wykluła się' agresja. Teraz zamiast właściciel normalnie przejść z psem to dusi go 'na tym czymś' i ucieka w 2gą stronę...
Wole z psem dłużej pracować, ale pracować - niż dusić go i cieszyć że już mnie nie ciągnie i jest cacy.

Aaaaaaaaa i dodam jeszcze jedno. Psy typu molos, pierwotniak - prędzej ci się uduszą niż odpuszczą.
Mając konkretne psy danych ras trzeba mocno się zastanowić nad dobraniem metody, inaczej można spierniczyć relacje pies-opiekun. Wtedy współczuje takiemu opiekunowi, czas jaki będą musieli poświęcić na 'naprawę' relacji będzie naprawdę długi.

Link to comment
Share on other sites

Ja tylko dodam do tego co Kaśka napisała i Maron wspominała - pierwotniak nie musi jeść co dziennie. Moja suka robi sobie 48h głodówki nawet jak ma dość karmy (mięsem nigdy nie pogardzi ;)).
Dodatkowo pies pociągowy w trybie praca ma pod ogonem wszystko co wokół (wyobrażasz sobie by stado 6/8 psów biegnących przy saniach nagle wyrwało bo sarna? No way...) do ciągnięcia koniecznie szelki i linka z amortyzatorem ;)

My wyszliśmy od rzucania się z japaszczem do każdego przypominającego goldena psa do spokojnego omijania :diabloti: Kolczatka nam pomogła bo halter to akurat powodował większe wku.... się suki :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Javena']J
[URL]http://allegro.pl/obroza-kolnierz-dlawik-zaklinacz-psow-hit-i3746139116.html[/URL][/QUOTE]

To jest jakiś niepojęty dla mnie sukces marketingowy, bo równie dobrze można psu założyć zwykły dławik plus obrożę albo zapiąć łańcuszek na sztywno i nim robić korekty.

[quote name='Maron86']Mój pies się do barfa nie przekonał nawet po tygodniowej głodówce. On nigdy nie był żarłoczny więc [B]metoda 'przegłodź psa' jest nie skuteczna[/B].[/quote]

Nieprawda. Jest nieskuteczna w przypadku TWOJEGO psa ;) Nie można uogólniać, że nie działa wcale. Ja z prawdziwymi niejadkami zetknęłam się może raz-dwa razy w życiu, reszta psów po prostu miała w dupie jedzenie, bo "spadało z nieba". Jak się pieskowi zmniejszyło dawki jedzonka albo w ogóle zlikwidowało miskę na jakiś czas, dając żarło z ręki to się nagle okazywało, że DA SIĘ być grzecznym pieskiem. Na niektórych opornych również działają jedynie super ekstra smaczki jak suszone/gotowane podroby/mięsko albo... frolic :lol:

[quote]Aaaaaaaaa i dodam jeszcze jedno. Psy typu molos, pierwotniak - prędzej ci się uduszą niż odpuszczą.
Mając konkretne psy danych ras trzeba mocno się zastanowić nad dobraniem metody, inaczej można spierniczyć relacje pies-opiekun. Wtedy współczuje takiemu opiekunowi, czas jaki będą musieli poświęcić na 'naprawę' relacji będzie naprawdę długi.[/QUOTE]

Czyli jak skorygować takiego psa Twoim zdaniem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Nieprawda. Jest nieskuteczna w przypadku TWOJEGO psa ;) Nie można uogólniać, że nie działa wcale. Ja z prawdziwymi niejadkami zetknęłam się może raz-dwa razy w życiu, reszta psów po prostu miała w dupie jedzenie, bo "spadało z nieba". Jak się pieskowi zmniejszyło dawki jedzonka albo w ogóle zlikwidowało miskę na jakiś czas, dając żarło z ręki to się nagle okazywało, że DA SIĘ być grzecznym pieskiem. Na niektórych opornych również działają jedynie super ekstra smaczki jak suszone/gotowane podroby/mięsko albo... frolic :lol: [/QUOTE]

Masz rację mojego psa ;) Jednak z tego co rozmawiałam z ludźmi pierwotniaków i bardziej pierwotnych molosów, to każdy twierdził jak ja - te psy nie idą za żarciem. Mój był szkolony na indyka duszonego, po 4dniowej kompletnej głodówce. Mimo tego miał żarcie w tyłku i jak miał 'ten swój dzień' to mogłam sama zeżreć tego indyka :evil_lol:

[quote name='evel']
Czyli jak skorygować takiego psa Twoim zdaniem?[/QUOTE]

Szybka, mocna, stanowcza korekta - zadziała to pochwała, nie zadziała powtórna korekta. Duszenie na dławiku jest bezsensowne i bezcelowe, takie psy jakiego ja mam tylko nakręca na agresję. Dlatego też taka' obroża' czy jak by tego nie nazwać nie zda rezultatu. Ponieważ nie ma możliwości dopięcia normalnej 'wyjściowej' obroży - pies chodzi wyłącznie na dławiku opatulonym 'w to coś' żeby nie spadać z krtani. Dławik to tak jak kolce, do korekty, nie jako 'gustowna kolia'.

Link to comment
Share on other sites

A, w tym sensie. Tak to się zgadzam, zresztą duszenie na dławiku jest samo w sobie nonsensem, bo to tak nie działa - lepiej się sprawdza strzał/impulsowy, krótki/ kolcami czy dławikiem, po czym tuż po "wybiciu z rytmu" pochwała i nagroda, czyli całkiem klasycznie ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Wszystko pięknie w teorii, jedno mnie zastanawia - czy pracowałaś kiedyś z takim typem charakteru?
To co piszesz jest tylko teorią i działa na niewielką liczbę psów z charakterem 'dam się pociąć za pana'. [/QUOTE]
A czy Ty pracowałaś z klonem tego psa?Każdy pies jest inny.Nawet jeśli był by to klon to przewodnik jest inny i dlatego praca będzie zawsze różna.
Czy ja napisałam,że tak trzeba postępować jak napisałam?
Opis psa i zachowania jest krótki i na jego podstawie napisałam czego by można spróbować.
Zapytałam autorke tematu co robi aby pies ją zauważył (bo napisała,że do tej pory pozwalała na nieograniczone poznawanie i podążanie za obcymi psami-czyli zero wymagań)
Wiadomo,że to teoria,bo jeśl chodzio trudny przypadek nikt nie powinien przez internet dawać 100% dzaiałających rad,bo akurat takiego psa się szkoliło czy miało.:)
Każdy pisze rady jakie mogą odnieść skutek,ale to czytający powinien być na tyle odpowiedzialną osobą,aby je dobrz wykorzystać lub nie korzystać z nich wcale.Bo my nie znamy tego psa,nie widzimy jego reakcji.
Jeśli pies naprawdę jest trudny musi go zobaczyć szkoleniowiec w różnych sytuacjach.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...