Jump to content
Dogomania

Galeria białasa argentyńskiego Bazyla :) Oraz Meli nieogara ;)


maciaszek

Recommended Posts

Podczytuje wątek i rozumiem ze jest Ci / Wam ciężko.
I uważam ze jesli nie pies z hodowli to moze pies, który bedzie podobny do tej rasy, nawet nie w typie ale podobny. Może znajdzie sie ten i"idealny" piesek.

Zmuszać sie nie ma co, lepiej znaleźć psa podobnego i rasowego. Wypisać wszystko za i przeciw. Może ułatwi to wybór:)

Link to comment
Share on other sites

Wow, nigdy chyba tutaj nie było tylu osób na raz i takiego życia ;)

Fajnie, że coś się dzieje, że jest temat do dyskusji, można się powymieniać poglądami.

Dzięki za wszystkie wpisy. Te, które mnie "podbudowują" i te, które rozterki powiększają. Wszystkie są cenne!

 

Życzę Ci byś znalazła spokój i przestała bić się ze swymi myślami 20110722233430!Hug.gif

 

Ps. O jakiej rasie myślicie?

 

Dziękuję. Za cały Twój wpis i za życzenia :)

 

Gończy polski mnie kusi :) Z wielu względów. Nie tylko wielkościowych, wyglądowych, charakterologicznych, ale i ze względu na to, że to bardzo zdrowa rasa, praktycznie wolna od genetycznych chorób, skrętów żołądka i innych koszmarów. Szansa na psa, który nie będzie chorował jest więc duża. A po tym jak odchodził Bazylek, nawet lekka choroba wywoła u mnie zawał :( Boję się.

 

 

tylko  - przepraszam, muszę to napisać, korci mnie - naprawdę niepotrzebne są tłumaczenia.
Tlumaczenia jak dla mnie troche na siłę.

 

 

Ja to wszystko chyba bardziej dla siebie napisałam. Przelanie "na papier" pomaga. Uporządkować, wyrzucić z siebie, przemyśleć. Bo naprawdę mocno z myślami się biję i nie do końca dobrze się z tym wszystkim czuję.

Wpis wywołał też dyskusję. Dyskusję, która nie tylko jest ciekawa, ale i na swój sposób pomocna.
Napisałam szczerze jak jest, jak myślę i czuję również z tego powodu, że uważam, iż wtedy można szczerze rozmawiać, wiedząc jakie kto ma dokładnie poglądy i co nim w danym momencie kieruje.

 

 

Kasiu - jakikolwiek pies zagości w Twoim sercu i domu - niech będzie wspaniały, zdrowy i niech Wam będzie dobrze razem.

 

 

Dziękuję :)

 

I uważam ze jesli nie pies z hodowli to moze pies, który bedzie podobny do tej rasy, nawet nie w typie ale podobny. Może znajdzie sie ten i"idealny" piesek.

Zmuszać sie nie ma co, lepiej znaleźć psa podobnego i rasowego. Wypisać wszystko za i przeciw. Może ułatwi to wybór:)

 

Jeśli chodzi o gończego polskiego to te psiaki są dostępne w zasadzie tylko z hodowli. Oglądam ogłoszenia. Szalenie rzadko zdarza się jakiś gończak albo psiak w typie gończego do adopcji. I najczęściej wtedy są to psy z problemami. Na przestrzeni ostatnich 5 miesięcy znam 4 takie przypadki - 2 nadpobudliwe sunie, która wymagały ogromnej ilości ruchu i aktywności wszelakiej (do tego jedna po przejściach, z problemami zdrowotnymi); pies polujący, którego trudno by było pozbawiać tej "rozrywki" (a my polować nie zamierzamy) i suczka z padaczką.

 

A takimi "za i przeciw" był właśnie mój post poprzedni ;)

Link to comment
Share on other sites

maciaszek, życie z psem ma być przede wszystkim przyjemnością i piękną przygodą. Jeśli marzysz o takim psie to znajdź hodowlę i po niego jedź, zasługujesz na to po tylu przejściach. Taki radosny szczeniak na pewno postawiłby Cię na nogi :) 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Gończy polski i ogar polski to wspaniałe rasy, ogar jest nieco większy. Kiedyś czytałam, że obie te rasy trzeba chronić bo był moment, że poszły w zapomnienie a są typowo polskie i że szkoda zaprzepaścić tyle lat tworzenia rasy i  dumy jaką daje rasa typowa dla Polski, tak samo było z polskim owczarkiem nizinnym, ale podobno obecnie jest już lepiej.  

Link to comment
Share on other sites

Cześć Kasiu...

Dawno nie było mnie w tej części internetu... trochę nadrobiłam dziś zaległości, Bardzo mi przykro z powodu odejścia Bazylątka. Wiem, że te białe mordy mają coś w sobie co przyciąga nas do nich na dobre i złe. Aż nie chce myśleć co przeżyłaś, przeżywasz po stracie swojego białego przyjaciela. 

 

Cóż miłego odpoczynku życzę i samych pozytywnych myśli i zdarzeń w Twoim życiu. Trzymaj się ciepło.

 

 Ps. jeśli chodzi o psy schroniskowe może i mają problemy, ale kto ich nie ma na tym świecie...

Życzę Ci abyś odnalazła kolejne szczęście w czworonożnej postaci :)

Link to comment
Share on other sites

Kasia
rób tak, jak czujesz
chcecie psa z hodowli - kupcie z hodowli
czujesz że schroniskowy to jest to - bierz schroniskowego
nikt za Ciebie życia z tym psem nie przeżyje i to ma być li tylko Twój/Wasz subiektywny wybór

 

zawsze możecie mieć parkę jako i my mamy ;)

 

Link to comment
Share on other sites

wypoczywaj Kasiu grouphug.gif

 

oby wam pogoda dopisała! bo coś się troszkę zbiesiła dzisiaj...

 

Pogoda niestety nam nie sprzyjała. Wyjazd upłynął pod znakiem słowa "ziiimnoooo" :P

Ale kroi się następny wypad i pogoda ma być zdecydowanie lepsza!

 

Miłego wypoczynku

 

Spóźnione dziękuję :)

 

odpoczywaj i jak masz ochotę to popłacz ....  od tęsknoty się nie da uciec

 

 

Oj nie da się... A ona dopada w różnych momentach, nawet tych najmniej spodziewanych.

Wciąż nie umiem uwierzyć w to, że Bazyla nie ma, choć minęło już ponad 7 miesięcy. W głowie mi się nie mieści, że Bazylek to przeszłość. Że tak po prostu już nigdy Go nie zobaczę, że już nigdy Go w naszym życiu nie będzie. To wciąż jest dla mnie jakieś takie.... niemożliwe :( I wciąż boli tak bardzo...

 


Mam jeszcze pytanie , czy nadal w schronisku zbieracie nakrętki ? znajoma mnie pytała a ja wiecznie zapominam spytać tutaj

 

Tak, zbieramy cały czas.

 

Cześć Kasiu...

Dawno nie było mnie w tej części internetu... trochę nadrobiłam dziś zaległości, Bardzo mi przykro z powodu odejścia Bazylątka. Wiem, że te białe mordy mają coś w sobie co przyciąga nas do nich na dobre i złe. Aż nie chce myśleć co przeżyłaś, przeżywasz po stracie swojego białego przyjaciela. 

 

Cóż miłego odpoczynku życzę i samych pozytywnych myśli i zdarzeń w Twoim życiu. Trzymaj się ciepło.

 

 Ps. jeśli chodzi o psy schroniskowe może i mają problemy, ale kto ich nie ma na tym świecie...

Życzę Ci abyś odnalazła kolejne szczęście w czworonożnej postaci :)

 

Cześć :)
Dziękuję! I dziękuję :) Za miłe słowa, za dobre życzenia.

 

Kasia
rób tak, jak czujesz
chcecie psa z hodowli - kupcie z hodowli
czujesz że schroniskowy to jest to - bierz schroniskowego
nikt za Ciebie życia z tym psem nie przeżyje i to ma być li tylko Twój/Wasz subiektywny wybór

 

Ha, żebym to ja wiedziała co czuję ;) Takiej sprzeczności myśli i działań to nigdy w życiu nie miałam. Obłęd jakiś ;)

 

 

 

zawsze możecie mieć parkę jako i my mamy ;)

 

Właśnie ostatnio powiedziałam TZtowi, że jak się wkurzę to weźmiemy 2 psy i nie będzie dylematu ;)

Tylko jeszcze, żeby mieć na to warunki...

Link to comment
Share on other sites

Balkon :)

 

003.JPG

 

Dzwonek udało mi się uratować, zakwitł ponownie :)

 

004.JPG

 

Pomidory rosną jak szalone!

Zdjęcia robiłam kilka dni temu, a już są znacznie wyższe. Zwłaszcza jeden, który nam chyba do sufitu wyrośnie ;)

 

005.JPG

 

Moje ulubione balkonowe :)

 

006.JPG

 

Za oknem:

 

007.JPG

Link to comment
Share on other sites

rzadko bywam na dogo ale pojawiając się podczytuję twój wątek 

Latarnik był moim pierwszym koniem, był spełnieniem mojego marzenia, pamiętam ten telefon i słowa Latarnika trzeba uśpić ... przeżyłam to bardzo, nie chciałam kolejnego konia jednak jak wróciłam do domu mój mężczyzna powiedział siadaj do kompa i szukaj konia ... gdyby nie to pewnie nie kupiłabym Klary w mojej obecnej sytuacji chciałoby się powiedzieć że dobrze ale gdyby nie Klara czegoś by brakowało w moim życiu

nie pisałam do tej pory o tym bo nie chciałam, Bolka już nie ma to obecność Fazy pomogła mi w tych trudnych chwilach, nie chcę drugiego psa ale jak Fazy braknie z pewnością coś zapełni jej miejsce, nie wyobrażam sobie pustego mieszkania 

pisałaś że potrzebne są warunki na dwa psy, ciężko się nie zgodzić ale czy moja mała kawalerka spełnia te warunki nie wiem ... myślę jednak że Faza i Bolek nie narzekali :P Bolek miał lęk separacyjny, zniszczeń trochę było ale dawaliśmy radę ;)

Link to comment
Share on other sites

Tengusiu, chciałam Ci wysłać PW, ale chyba masz zapchaną skrzynkę. Przykro mi z powodu Bolka. Dla niego tak chyba było lepiej... Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz.

 

---------

 

Wypoczywam.

 

Patrzę w prawo...

 

08.JPG

 

...patrzę w lewo...

 

09.JPG

 

Cisza, spokój, piękna pogoda, prawie żadnych ludzi, ptaki śpiewają, drzewa szumią... zupełnie inny świat

Rozleniwienie udziela się wszystkim.

 

DSC_1909.JPG

 

DSC_1999.JPG

 

DSC_1923.JPG

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Proszę Państwa, oto Mela :)

 

006%252520-%252520Kopia.JPG

 

Wcześniej znana jako Margo.

 

10154276_951318791565812_124024077662553

 

Tak, jak mówiłam wcale taka wielka nie jest ;) Około 40 cm w kłębie i niecale 18 kg wagi.

Przywieźliśmy ją z daleka, bo z Lubartowa za Lublinem. Tam czekała na nas w lecznicy, po sterylizacji. Wcześniej przez 3 miesiące "mieszkała" w schronisku w Nowodworze. Trafiła tam z "łapanki". Nie wiadomo jaka była jej przeszłość. Jedyne co wiadomo na 100% to, ze rodziła nie raz. I że wśród przodków musiała mieć gończe.

 

Mela jest fajowska :)

Łagodna, przyjazna. Lubi ludzi, lubi psy. Nie ma w niej cienia agresji.

Troszkę z niej jeszcze wypłoszek. Człowiekowi woli schodzić z drogi, nie narzuca się. Widać, że była "uczona" nie przeszkadzać i chyba musiała być często karcona (na szczęscie wygląda na to, że nie była bita).

Ale gdy tylko jej się pozwoli, zachęci się ją to uwielbia się przytulać i wtulać. I macha szczęśliwa ogonkiem, że człowiek głaszcze, że spojrzal na nią, że jest.

Na łóżko nie odważyła się wejść nieproszona, ale gdy dostała pozwolenie to z niego praktycznie nie schodzi :D

 

Poznajemy się. Jest troszkę dziwnie. Inaczej. Na razie nie do końca czuję, że to nasz pies, taki na zawsze. Ale lubię panienkę.

 

Jest u nas od poniedziałkowego późnego wieczora, ale dopiero dziś zaczęła reagować na przywoływanie, łapać lepszy kontakt i dziś przywitała mnie jak wróciłam do domu. Wcześniej miala nas w d...

Początkowy ogromny lęk przed windą i przed wejściem do bloku został przełamany. Choć w windzie jeszcze nie czuje się pewnie.

Samochodem nie bardzo lubi jeździć (jest zestresowana), ale tez trudno jej się dziwić. Ma słabe skojarzenia - najpierw dluuuuga podróż z obcymi ludźmi, potem kilka wyjazdów do weterynarza. Trzeba będzie kiedys autko "odczarować".

Wiemy już, że większość jedzenia jest be, ale rozjechany gołąbek jest mniamuśny. No i gotowany kurczak jest the best! Sucha karma kłuje w ząbki i w obliczu kurczaka jest oprotestowywana.

Wiemy, że wizyty u weta nie będą lekkie, łatwe i przyjemne... Na usg kładliśmy ją w 3 osoby, a potem w 2 prawie na niej leżeliśmy.

Wiemy, że ciężko będzie z podawaniem leków.

Wiemy, że ciężko będzie z wszystkim co nowe i co trzeba oswoić. Najbezpieczniej czuje się w mieszkaniu i wraca do niego chętnie.

 

Do poznawania świata używa nosa. Nigdy w życiu nie spotkałam się z takim psem. Psem, który dosłownie wszystko sprawdza na węch. I po obwąchaniu decyduje czy coś mu się podoba czy nie.

Nasze mieszkanie zwiedzała 15 minut obwąchując wszystko bardzo dokładnie, nawet ściany ;) Wygladalo to tak jakby robiła sobie węchową mapę lokalu. Każde nowe miejsce jest rozpoznawane węchem. Na spacerach prawie cały czas z nosem przy ziemi. Jak tak na nią patrzę to myślę, że ma potencjał na psa tropiącego ;)

 

Niestety mamy z nią jeden problem. A może nawet dwa. Z niesikaniem. I z sikaniem jednocześnie.

Przyjechaliśmy w poniedziałek późnym wieczorem. We wtorek rano zrobiła duże siku na dywaniku w przedpokoju. I na tym zakończyla... Były wizyty u weta, były badania (wszystko ok), było usg (też ok), były prośby, masaże, liczne spacery, namawiania. Nic. Po ponad 60 godzinach niesikania wisiała nad nią groźba cewnikowania, a nade mną zawału (nowy pies i na dzień dobry chory...). Wet orzekl, że na 99,9% podłoże jest stresowe. Ciągłe zmiany w krótkim czasie, do tego widać, że Mela jest z natury wycofana, w trybie "obserwatora", który wycofa się, gdy trzeba będzie, gdy czlowiek będzie niezadowolony. Dostała leki odstresowujące oraz jeszcze jeden, który ma spowodować dodatkowy "kop" w zwieracz  pęcherza, zmuszając go do otwarcia się i dania ujscia siuśkom. Wczoraj wieczorem, po godzinie od zastrzyku, w przedpokoju, na dywaniku, zaistniała ogromna śmierdząca kałuża. Uffff.... nie trzeba cewnikować. Ale nie ufff, bo suczysko sika w domu. Na zewnątrz uparcie nie chce. Od wczorajszego wieczora znowu zero sikania. Na spacerach robi tylko kupalony i to raz na dobę. Po południu wysikała się, ale znowuż w domu (15 minut po powrocie ze spraceru), na dywaniku w przedpokoju, ktory położyłam z powrotem z 10 minut wcześniej. Pewnie na niego czekała :P

No i teraz nie wiem co robić. Z jednej strony się cieszę, że się odblokowuje i w ogóle sika. Z drugiej, rzecz jasna, wolałabym, żeby sikała na zewnątrz. Z trzeciej, jak ona taka delikatna psychicznie, to nawet nie można jej lekko skarcić za siuranie w domu, bo znowu gotowa się zblokować. Motywować też się nie da ani wychwalać gdy siknie na zewnątrz, bo tam nie sika. Smaczkami też nie bardzo będzie się dało pracować, bo niechętnie bierze jedzenie (nawet parówki, które wszystkie psy kochają sa be), a gdy jest zestresowana to żarcie nie interesuje jej w ogóle, pochwaly zresztą też. Co robić?! Na razie przyszło mi do głowy, że jeśli jeszcze raz się zleje w domu, w przedpokoju na dywaniku, to dywanik wyjedzie za drzwi, a jak trzeba będzie to pójdzie z nami na spacer :D

Zobaczymy co będzie dalej. Wieczorem kolejna dawka leku 'kopacza zwieracza" + antystresowy.

Lek mieliśmy jej podawać w zastrzykach. Optymistycznie stwierdziłam, że luzik, że damy radę i że lepsze to niż wciskanie jej tabletek (podanie tabletek na robale to była walka o życie...). Ale wyszło to dość słabo. Pies panikował tragicznie. Nie dało się jej utrzymać. Skończyło się na 4 wkłuciach (w tym 1 w mój palec), naszym zawale i psim mega stresie. Tak przerażonej to jej jeszcze nie widziałam. Bez sensu taka robota, więc poszłam i załatwiłam receptę na tabletki. Tym bardziej, że okazalo się, że jest rzecz, w ktorej tabletkę można sprobować przemycić - gotowany kurczak. Jest więc nadzieja że połknie...

Trzymajcie kciuki, żeby zaczęła regularnie sikać. I żeby siurała na zewnątrz!

 

Na razie ciężko jej zrobić jakieś fajne zdjęcia. Bo albo się stresuje i wygląda jak wypłoch albo idzie do mnie i włazi na aparat.

 

008%252520-%252520Kopia.JPG

 

Troszku nieostre...

 

007%252520-%252520Kopia.JPG

 

A tutaj namiastka nastawionych uszu. W lecznicy, telefonem robione.

 

23-07-2015%252520-%252520Kopia.jpg

 

Oczywiście nie obyło się bez przeskakiwania pewnych przeszkód psychicznych pobazylowych i różnych dramatów moich osobistych z tym związanych. Ciagle ogromnie tęsknię za Łosiem i bardzo mi Go brakuje... Ale cieszę się, że Melka jest z nami. Mam nadzieję, że Bazylek jakoś się z nią dogada i że psica nie przeszkadza Mu bardzo... Łośku, przecież wiesz... jesteś dla mnie i zawsze będziesz naj naj naj...

 

Postanowiłam nie zakladać Meli nowego wątku, tylko pisać tutaj, bo tu nasze zycie jest, bo to pewnego rodzaju kontynuacja, bo tutaj jest Bazylek, a ja zawsze razem z Nim.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...