Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

Bo Wald jest fajny i już :) A Kinia przebija wszystko...

Mocno współczuję sąsiadów, rozumiem Twoje obawy, ale ja bym nie popuściłam. Ten pomysł z wychodzeniem wcale nie jest zły, jak nie poskutkuje to zawsze można pdojąć się bardzie radykalnych kroków. Trzymam kciuki, by dzieciak się ogarnął.

Link to comment
Share on other sites

Jak mi się ta Twoja Kinia podoba :)

 

Majka pamiętasz jak pisałam że Wald im więcej biega tym więcej energii w sobie ma? Stopniowo miał ograniczone hasanie i teraz jego wysiłek może być nieco w mniejszym stopniu ;) Następna sprawa to chłopak zaczyna być młodym panem a jego nadzwyczajna energia stopniowo ustępuje mózgowi :P

 Hehe ona podoba się wszytskim, mam znajomych którzy jak usłyszeli że jestem w ciąży to było " o nie, bachor, nie cierpię dzieciaków, jak my się teraz będziemy widywać" a teraz jest Kinia i tylko Kinia i są ciociami i wujkami, noszą, kupują zabawki itd. Ludzie ją uwielbiają, jest cudownym dzieckiem, wejdzie na głowę ale z takim urokiem że nie da się jej odmówić.

I jest absolutnie idealna, wszystko robi sama - rozleje sok to pójdzie po papier i zetrze, zje jogurt to da wylizać pudełko Waldkowi a potem wyrzuci je do kosza, odkryje że śliniak jest mokry to zdejmie sobie, wrzuci go do pralki i weźmie nowy, umie się zając sama sobą i kiedy ją poproszę to pomaga mi we wszystkim.

Ludzie się dziwią że ona taka zaradna, ale mnie to nie zaskakuje - od początku byłam obrzydzona poglądami innych matek i przeciwna wszystkim ciotkowym teoriom itd. Dbałam o jej samodzielność, zawsze miała wybór i próbowała sama. Jak słucham znajomych matek jak się żalą jakie urobione, jak po nocach nie śpią bo dziecko chce być noszone (nienawidzę noszenia i rozbudzania dziecka!Higiena snu to podstawa, od 3 ciego miesiąca u Kini nie wiedziałam co to jakieś masakry że dziecko nie chce spać!), jak dziecko im się wyrywa na ulicę i teroryzuje to się w głowę pukam...

Nie dziwota jak widzę co robią czasem babsztyle na placykach zabaw, nie dają dzieciakom wyboru, narzucają się notorycznie , trzymają non stop za rączki,trajkotają jak szalone że to dziecko nie ma prawa dojśc do głosu , wszystko pokazują i "podają na tacy", zero odkrywczości, budowania spostrzegawczości itd. Spotykam się czasem z oburzeniem że ja ją tak na dziko, ba usłyszałam że to spartańskie wychowanie, tak postępują matki które odrzucają swoje dzieci, olewają i kochają ich.

No i dobra. Niech będę dziwna, ale widzę że Kinia jest wspaniałą dziewczynką, nie ucieka przed niczym, nie siedzi mi pod spódnicą, ładnie się rozwija, pięknie mówi, rozumie wszytsko, kojarzy , umie wszystko zrobić i się tego nie boi.

 

 

 

A z innej beczki - przypomniał mi się mój wczorajszy dialog z TŻtem.

ja : - w weekend ustalam wyjazd do starego mieszkania po resztę rzeczy.

Tz : - ok, a co z Kinią?

j: no jak co, jedzie z nami...

tz : zabieramy ją??

ja : a co chciałeś z nią zrobić?Oczywiście że jedzie. Przecież jesteśmy rodziną.

tż : To Waldek też jedzie?!

:D

 

 

 

Żaden tam wysiłek w mniejszym stopniu, uważam go za znudzonego, popadł w wegetację, co to za pointer co nie biega w polu ;)

A nawiasem mówiąc to jak na niego patrzę to nie wiem co mysleć - wczoraj spojrzałam na jego dupinę, dawniej tam były wyrzeźbione na kamień udka, a teraz...zanik mięśni jakiś.

Dla mnie to zła forma psa. I  to o czymś świadczy. Trzeba się odnowić.

No i schudł znów, ale to przez mój przemyt energetyczniejszej karmy.

Mieszałam pokornie po granulku, zwiększałam porcję,a efekt gorszy. Royal mnie nie zachwyca, w dodatku padła sugestia że Franek może mieć tą wątrobę po Royalu właśnie, ciocia przerzuciła się na Purinę... więc i mnie to zastanowiło, ale średnio mam ochotę startować z kolejną nową karmą. Royal się sprawdził, kurcze...

Link to comment
Share on other sites

Ja mimo autyzmu Dawida także wrzucałam na głębszą wodę  ale byłam bardzo ograniczona przez babcię która ciągle robiłą mi afery że źle , że nie dobre itp :/ 

W pewnym momencie babcia podupadła na zdrowiu a ja wyrodna matka jakoś wyprowadziłam dziecko na samodzielność :p Teraz wychowywanie nowoczesnych matek jest dla mnie abstrakcją... 

Wiesz nie samym bieganiem pies żyje ;) a to że psu brakuje mięśnia to coś wiem na ten temat ;)

Link to comment
Share on other sites

No i świetnie,ja też przecież ile miałam gadania ze strony teściowej , że źle chowam, że źle się bawię, że ona jest za mała na to wszystko, a wygłaszała teksty typu "dawaj jej mięso" (jakbym nie dawała wcale) czy słynne ubieranie butów (o 2 rozmiary za małe ale lans musi być), wciskanie jej przed telewizor, rozbudzanie wieczorami itd.

Sama się ze swoją matką kłocę o poglądy, bo choć pomaga mi ponad wszystko to czasem mnie wkurza. Ale matka to matka, powiem jej wprost 'proszę tak nie robić bo sobie nie życzę', obrazi sie to się zaraz przeprosimy, nie ma tego co z teściową chociażby, że wszystko jest rzutujące na odbieranie siebie wzajemnie.

 

Ale teraz jak patrzę z perspektywy czasu to jestem dumna z młodej.

Szczerze? Bałam się że będę złą matką, pierwsze dziecko, a ja niekonsekwentna, nigdy jakoś nie byłam w temacie dzieci, raczej łukiem omijałam. Na szczęście nie jest tak najgorzej, czego efektem jest to jaka jest Kinia.

I cieszę się że nie słuchałam dobrych rad, bo wcale by mi to nie wyszło pewnie na dobre.

Link to comment
Share on other sites

temat dzieci to temat rzeka.... 2 lata temu pojechaliśmy na majówkę z parką i jej dwójką dzieci, Dawidek miał 12 lat a koleżanki najstarsze 8 . Ona latała jak ze sraczką czy zimno czy głodny czy to czy sramto i pyta się mnie czy zawsze tak mój dzieciak jest zostawiony sam sobie (nie kręciło go ganianie z dziećmi a huśtanie się) odparłam że moje dziecko jest głodne(w granicach rozsądku niejedzenia :p ),znudzone czy przeciągnęło zimnem przychodzi o komunikuje to- przewracała oczami ;) Za jakiś miesiąc wpadła do mnie z synami na kawkę i stwierdziła że robi tak samo jak ja (z tym starszym) , dziecko nie marudzi że mama głowę zawraca z uśmiechem wszystko sprawnie im idzie ;) 

Niepotrzebne są spiny, nadgorliwość a dzieciaczek uczy się sam co mu w danym momencie trzeba.

Link to comment
Share on other sites

No nie ma to tamto, fajna córa Ci rośnie, tylko zdrowia życzyć :)

 

 

porzyjaciele.jpg

 

 

 

Cudni są! 

 

A z innej beczki - przypomniał mi się mój wczorajszy dialog z TŻtem.

ja : - w weekend ustalam wyjazd do starego mieszkania po resztę rzeczy.

Tz : - ok, a co z Kinią?

j: no jak co, jedzie z nami...

tz : zabieramy ją??

ja : a co chciałeś z nią zrobić?Oczywiście że jedzie. Przecież jesteśmy rodziną.

tż : To Waldek też jedzie?!

:D

 

Hahahaha :D :D

Link to comment
Share on other sites

Bo to przyjaciele są najlepsi <3

Okazują sobie dużo uczucia, ale też szanują się, to mi się podoba. Wald jest pod pełnymi rządami młodej, strasznie mi się podoba jak ona ni dyktuje, jak potrafi go zgarnąć do zabawy , rzucać zabawkę z okrzykiem "siuka!" a potem kazać mu sobie oddać (jakby nie oddał na czas to w ryk - wtedy wiadomo że wypuści), a gdyby tak Wald był zbyt natarczywy to go odepchnie, krzyknie mu "siadaj!" a potem "out!" lub "miejsce!".

Czasem sama na siebie spuszcza zagładę, bo nadal okropnie jej się podoba wsadzanie mu szarpaka do pyska i okrzyk "ciągnij!ciąg!" lub co gorsza jak go już posadzi to wrzeszczy "piątka" a potem zaskoczenie że łapy Walda znalazły się na jej twarzy :D

 

Ostatnio było nawet trochę niebezpiecznie, bo Wald stanął jej na drodze do koszyczka z zabawawkami, więc Kinia dziarsko przeraczkowała pod nim. Problem w tym że swoją palemką-kucyczkiem dotknęła go w....sisiora (mam to nawet nagrane bo akurat kręciłam ją jak gada). Boże co to był za skok ! Biedak tak strasznie się przestraszył że wypalił do góry i wpadł prosto na Kinię, a potem uciekł wsadzając sobie łeb między nogi kontrolując co tam za  straszne zwierzę mu siedzi. Przestraszyłam się, mógł zrobić jej krzywde, ale na szczęscie nie stało się nic, Kinia ani nie zapłakała i była równie zaskoczona jak on. A potem złapała go za obrożę , zrobiła mu "ti tty ty ty nununu!" i odprowadziła na miejsce :O Jak wytłumaczyłam że piesek nie chciał to objęła go i przeprosili się wracając znów do zabawy.

 

 

 

A z innej beczki - czy wasze psy mają czasem jakieś akcje typu obszczekanie was itp?

 

Pytam bo kilka dni temu wpadł do mnie znajomy, Wald przywitał go już przed klatką do bloku i wprowadził merdając do mieszkania. Potem zasnął sobie na legowisku. W tym czasie znajomy położył się na wersalce i gadaliśmy. Gdy się zaśmiał Wald otworzył oczy , spojrzał na niego morderczo i już był naszykowany do naujadania na niego, kiedy się ocknął " o boże, przecież to wujek, ja go uwielbiam!" i... rzucił się na niego z całą miłością.

Wald miewa takie akcje, przeważnie właśnie jak się obudzi i nie kuma jeszcze co się wkoło dzieje a do tego jest ciemnawo. Ogólnie zauważyłam że pointery w większości tak robią - kiedyś na wystawie mieliśmy nawet taką akcję, wtedy to było przerażające, ale teraz jak sobie przypomnę jak pieski obudziły się w hali i ryknęły a cały rząd krzesełek poleciał do tyłu to się pod nosem podśmiechuję :D

Tylko nie wiem czy to porywczość naszych piesków , czy inne też mają takie odchyły?

Link to comment
Share on other sites

Relacje Walda z Kinią są fantastyczne, to niesamowite jak psy mogą być cierpliwe wobec dzieci :) Rośnie Ci psiara.
Nierozpoznawanie po ciemku lub po sapniu jest normą, psy w ciemności zbytnio nie widzą, a po śnie... no zaspane są. Nieraz na mnie Morus ryknął jak lew i wyparował w moją stronę z zębami, bo wyrwałam go przed przypadek ze snu lub po ciemku myślał, że to Buka z Muminków nawiedziła nasz dom... ;) A po chwili było "o jacie, to MAMA" i totalne zaskoczenie, "zawstydzenie" z jego strony :p

Link to comment
Share on other sites

Ufff myślałam że coś z nim nie tak.

Wald jak już się ogarnie to wpycha się niemalże na głowę z czułością, a już najbardziej mi się podoba jak wyskoczy do mojego taty i mój ojczulek go zgasi - jego teksty są genialne, leci na niego rozjuszone bydle kiedy wchodzi na swoją własną posesję a on z bulwersem " uciekaaaaj, głupku!" :D

Ostatnio niemalże nie padłam jak Wald właśnie się kokonił w firance, tata aż osłupiał jak zobaczył jak on sobie roluje całą firankę i burknął "Zostaw to ! chamie śmierdzący" i już się nie mógł odpędzić od rozmiłowanej wartkuni :D

 

kokon.jpg

 

 

A z newsów :

 

Jesteśmy po pierwszym spacerze terenowym.

Lotnisko, bez szału.

Wald całkiem spoko, choć znacznie lepiej bym się czuła w polach i on też.

Ale ładnie, jak na pierwszy raz po takiej przerwie nie jest źle, pomijając fakt że jak go puściłam to wybiegł mi przez boczną furtkę i już popylał nie wiadomo w jakim celu po chodniczku tuż obok jednej z najruchliwszych ulic Krk.

Potem już spoko, nawet nie zareagował jakoś specjalnie jak nam wyjechał slalomem terkoczący rowerek a na nim jakiś pijaczyna z brzdękającym złomem, podszedł tylko sprawdzić co to za cudo tam popyla i wrócił.

Przeleciał się rundkę po pasie i na końcu przy powrocie spotkaliśmy goldenkę z którą pobiegał, przy okazji wpadając na jakieś dwa psy którego go opyskowały, ale bez ofiar śmiertelnych, szybko zawrócił.

Ogólnie w temacie starć mamy póki co spokój, wyluzował. Mózg wrócił.

Było strasznie zimno, mroźny wiatr więc szybko oblecieliśmy  i wróciliśmy za jakąs godzinkę. Na pierwszy rzut może być uznane nawet za spacer.

Jedna wielka wada wszystkiego - strasznie zmasakrował sobie pysk. Wytarzany w śniegu zamarzniętyy kaganiec i tarcie ryjem o zlodowaciałe badyle wcale nie dało dobrego efektu :(

 

 

 

waksjs.jpg

 

kskshjs.jpg

 

kskjsjs.jpg

 

kjsjs.jpg

Link to comment
Share on other sites

i twórczośc mojego dziecka - czyli "dzidziuś,kotki, siedz tu,w domku !"

A karton miał właśnie posłużyć w wynoszeniu szpejów do piwnicy , w tym planuję znieść też klateczkę wartkuni.

 

kisisi.jpg

 

miłości odwzajemnione

czusle.jpg

 

czulosoci.jpg

 

"ciąg!"

ciag.jpg

 

a bajzlem proszę się nie przejmować , to i tak względny porządek w obliczu tego co Kinia potrafi zrobić.

Link to comment
Share on other sites

Majka, a co z PP? Gdzie ona się podziewa, że nie ma jej już tyle na dogo?

PP też się przeprowadziła i podobnie jak ja zasuwa w pracy non stop. No i chyba ją dogo przestało już pociągać, nie dziwię się...

Ale jesteśmy w kontakcie, nawet umawiałyśmy się na spacer (okazało się też że mieszkamy z Neską na jednym osiedlu!) tylko ja się pochorowałam i nic z tego nie wypaliło.

Ale będzie spacer w przyszłości.

 

 

Hmmm ledwie napisałam wczoraj że Wald się uspokoił, a tż wyszedł z nim na spacer i na klatce usłyszałam pyskówkę. Znów wpadli na siebie z westem - facet wszedł do klatki jakby nigdy nic i poszedł prosto na tż, na szczęście tamten był na smyczy  (ze starszym panem)więc wystarczyło że tż się odsunął na całą długość flexi  i zwiał <3

 

No i odkryłam też wszelkie rany Waldka po wczorajszym bieganiu... Koszmar! Pysk pocięty od kagańca, a pod brzuchem jakaś wielka szrama , znów ucierpiały jajka i interes.  Ma paskudną sączącą się ranę i ciągle tam memla językiem....Czy on zawsze musi się ciachnąć w takim przykrym miejscu, jakaś samokastracja czy co?

 

A ja dziś jestem w stanie tragicznym.

Jestem słaba jak mucha, najchętniej bym poszła spać. A tu nie ma takiej opcji bo tż w pracy a Kinia daje czadu i co gorsze nie da się nawet jej położyć bo kaszle i ciągle się budzi z rykiem , jutro lekarka, a pojutrze wracam do pracy.... W dodatku analizowałam mój grafik i jest straszny, próbowałam wyciągnąć jakiś dzień żeby choć raz w tyg skoczyć w pola i cięzko będzie. Ehhh, znów mam jakiś głupi ciężki czas :(

Link to comment
Share on other sites

Mój Mały Geniusz dziś popołudniu władował się Waldkowi na koc i od razu zaintrygowała ją ta szrama co piesek ma między nogami, więc złapała Waldka za interes i  zaczęła ciągnąć , ledwie ją odczepiłam :O

Ochrzaniłam, więc siedzi na tym kocu koło niego i patrzy z lekko zbulwersowaną minką jak piesek śpi. I tu pada  z jej ust komentarz tak stosowny że nikt by nie umiał lepiej wybrnąć z tego co się chwilę wcześniej zrobiło :

-"kocham!".

- 'kogo?' - mówię, bo ja zawsze z niej wyciągam tzw ciąg dalszy zdania.

- Alducha!' - wrzeszczy geniusz i wskazuje na chrapiącą warchlinę

Mówię więc " - a mamę?" - i liczę teraz na słodkie pojednanie z moim bobaskiem.

- Mame nje. - odpowiada geniusz - Alducha"

Że też musiałam pytac....

 

 

No ale takie życie.

Okrutne to życie prawdę mówiąc.

Jutro wracam do pracy....

Wcale się dobrze nie czuję, ani z tym ani ogólnie.

Wczoraj podsumował mi się cały ten czas - siedziałam sobie wieczorkiem jakaś taka zdołowana, więc pomyślałam że ukradnę mojemu dziecku lizaka, bo i tak się złamał, no to się poświęcę i zjem.

Chrupnęłam go żeby zdjąć z patyczka i ... poszło mi z zębem. Cudownie. Wypadło mi pół zęba, czeka mnie niewątpliwa przyjemnośc jaką jest wizytacja u chirurga stomatologa :(

 

Warchlina natomiast czuje się wspaniale.

Chodzimy już na spacerki razem i jak go widzę jak sobie szczeniaczkowo kica pożerając przy tym  w euforii śnieg to nie wiem czy być rozbawiona czy się załamać...

I tak myślę kiedy wreszcie zostawimy to wszystko i pójdziemy zgonić się w pole...

Link to comment
Share on other sites

Hahhaa, uwielbiam Kinię :D Zdjęcia z Waldkiem mają suuuper.

On sam się załatwił z tymi ranami?
 

 Kinia dziś znów nabiła sobie kolejnego guziora - tuz przed moim powotem z pracy zwiała dziadkowi, wlazła na stół i ...skoczyła głową na szafkę. Skąd to sie takie demonicznie i uparte wzięło?

 

Tzn ?

Jeśli chodzi o to czy te rany jego zasługa to taaaak. 

Przecież to leci świśnięte w móżdżek, a im większe przeszkody tym chetniej się tam pcha. Nie wierzyłam jeszcze niedawno w to że dużo pointerów nie ginie śmiercią naturalną tylko w skutek wypadku w polu ale...już wierzę.

Nie znam żadnego biegającego pointera który by choć raz nie nadział się na drut kolczasty, jakis pręt czy choćby nie rozciął łapy, a to że mają brzuchy łyse i pokaleczone bo masakrują się biegajac to już norma.

Wald dopiero co rany zaleczył ale znów nastała zima i musiał sobie pociąć jajka, pysczek i interesik.

 

Chyba że go ugryzł west ;)

Dziś znów mieliśmy przyjemność - jak zwykle to samo : idę do pracy, wracam z psem i muszę szybko wyjść i nie mogę wejść do bloku bo mam westa na drodze... Tym razem paniusia gadała sobie z drugą panią przy aucie na parkingu, rozglądałam się za białym , usiłowałam nawet złapać z nią kontakt i uświadomić że chcę przejśc bez spotkania z jej pieskiem ale nic z tego, tak zagadana że świat przepadł. Myślę więc, a walę to, dyrektor mnie nie rozgrzeszy jak mu wytłumaczę że mam problem z porannym powrotem do domu bo uroczy biały piesek stoi na klatce... poszłam. Ku mojej uciesze białego na parkingu nie było, ale inną miałam niespodziankę - był w klatce tuż pod drzwiami. Sam. Ledwie podeszłam do bloku a jeszcze przez drzwi zostaliśmy obszczekani, parsknęłam niecierpliwiona i rzuciłam "proszę wziąć pieska", ale ponieważ paniusia ani mnie nie widziała nawet ,posrałam to i weszłam. Stwierdziłam że jak go Wald pogryzie to i tak nikt nie będzie widział ;)

Jak patrzę na Walda przy spotkaniu z nim to myślę sobie poważnie że to nieobliczalny psychopata, ale ilekroć przychodzi co do czego to jest spojrzenie " mamuniu, co słodzina ma zrobić?" choć cały się aż gotuje, a co spotkanie jest gorzej.... West pod drzwiami to dla Walda już przekroczenie jego wytrzymałości, mieli więc kluchę w gardle, burczy jak wściekły i rzuca mu mordercze spojrzenie a sierść stoi mu 2 metry w górę....

West w pierwszej chwili się postawił, nawarczał na nas i juz myslałam że przefarbujemy klatkę na czerwono, ale jak poszłam na niego z Waldem to odpuścił, obszczekał nas dziarsko i wszedł na schody, a my "spokojnie" weszliśmy do domu.

Do cholery, wezmę kiedyś i puszczę mojego psa... mam tego dość.

Wczoraj natomiast młody (chłopczyk) wlazł znów do tego ogródka, stanął pod naszymi oknami i przekomarzał się ze swoim psem który był na balkonie. Młody wrzeszczał " lider, hau hau hau!" na co piesek odpowiadał jazgotem i ujadał co powodowało że Wald też się włączył podwójnie rozjuszony że tamten szczeka i widokiem tego chłopaczka.

Niestety mój tż nie pojął jeszcze że nasz pies wysiada psychicznie przez to wszystko i zamiast lać go po ryju i dobijać do ziemi ( na znak tego że pan milan obiera przewodnictwo stada i to on decyduje kiedy się go broni a kiedy nie ma potrzeby) trzeba zainterweniować tam, więc Wald znów dostał za to czego nie zawinił...

Strasznie mnie to wkurza, to nie tylko stres dla walda ale i dla mnie, bo wiem że on gdyby nie miał takiego dzikiego sąsiedztwa to byłby bardzo grzeczny.

Link to comment
Share on other sites

A ja wam najlepsiego walentynkowego ;)

Ehhh praca,ciagle praca...
W dodatku u nas wcale nie jest dobrze. Ja obolała od zęba z napuchniętą gębą,a Kincia znów z gorączką...

A W-di znów niewybiegany...

Wczoraj mialłam w planach pola,ale tradycyjnie mi wszystko rozwaliła teściowa,bo postanowila pominac fakt że młoda z gorączką a ja umieram na zęba i przyjechała ze swoim bratem i siedziała do późna.
Więc nam zostało tylko lotnisko na szybką prprzebieżkę. Spotkaliśmy naszą znajomą grupę psiarzy i Wald wybiegał się. Ma u mnie więc plusa za kontakty z psami bo pomimo obecności kozacznych samców fajnie się słuchał i był zupełnie bezkonfliktowy.
Co więcej - ma drugiegp plusa! Nie oszczekał dzieciaka który za nim gonił i robił trochę rzecz niebezpieczną bo go łapał i zapędzał do mnie. Mimo że mówiłam młodemu żeby tak nie robił to i tak usilnie chciał nim sterować,odrywać go od kopania dziur i zabierać mu patyk z pyska.
Wald tą sytuację chyba powierzył chyba mnie,bo tylko zerkał i spiskowaliśmy wspolnie jak uciec przed chłopaczkiem.
Za to w domu zachowywał się tragicznie i naskarżę na niego publicznie,bo tego nawet się nie spodziewałam. Jak tylko weszła teściowa to wpadł w amok. Podniecony jak cholera,zaczął po nich skakać ,szczekać,piszczeć.,moje uspokojenia olewał,a jak teściowa wysypała na talerz faworki to wsadził głowę na stół, nabrał cały pysk i zeżarł,a następnie sięgnął po reszte i nie byliśmy w stanie go odgonić bo szturchał teściową łapami,wskakiwał na wersalkę... takiego Walda jeszcze nie widziałam! Potem na spacerze też usiłował odreagować,ciężki w sterowaniu,dopiero jak go puściłam to zrobił sie we mnie wielce rozkochany.

Link to comment
Share on other sites

Ależ oczywiscie! To nawet naukowo potwierdzone że dzieci które wychowują sie z psami,rozwijaja sie szybciej.
Sama obserwowałam Kinię i to jak Wald ją mobilizowal - żeby wydać podobny dźwięk jak on,dopełznąć do niego,pogłaskać go,rzucić mu piłkę a nawet wstać i chodzić. Wald od początku był dla małej ogromną atrakcją,zawsze zastanawiałam się co myśli taki bobas jak nad nim w chmurach pojawia sie taki ßmieszny łeb i gapi sie :D

Link to comment
Share on other sites



Ostatni spacer wyraźnie mi nie posłużył.
Znów jestem chora ;( wczoraj w pracy dostałam gorączki i dreszczy,a w domu okazało się że mam 39.st.
Kisia wcale nie lepiej,jest zalana zielonymi glutami i żeby było przyjemniej zagluciło jej też oczy. Lekarka za.wszelką cenę chce żeby jej organizm sam walczył ale ja się chyba poddam i pojadę do innej po antybiotyk...
Sprawia wrażenie nie tak bardzo chorej,nadal wygłasza swoje geniuszowskie złote myśli,np wczoraj
-dzidziuś szalony! -a potem dodaje .- a mamiś?
Więc chcę znów usłyszeć prawdę i pytam - nooo,jaka jest mama?
-ziółta - odpowiada mój geniusz .

Albo kilka dni temu woła tżta - tataa,tatuś,tatas....-wreszcie jak tatas się nie pojawia to wrzeszczy głośniej - ojciec!!

Musimy bardzo liczyć się ze słowami,bo ona wszystko w mig wyłapuje.
Dziś tak strasznie źle się czułam a ona jak wariatka włazi na stół i 'co to co to cotot?' zirytowana szepnełam sobie pod nosem 'gów....' i posadziłam ją przy stole i oglądamy książeczkę. Pokazuję jej obrazki i pytam co to...i co słyszę w odpowiedzi? 'Gówno!'
Link to comment
Share on other sites

Hahahahaha - sory, współczuję Ci bardzo choróbsk, ale z Twoich opowieści nie sposób się nie smiać. Strasznie mi się Twoja corcia podoba. Bedzie z niej niezły gagatek (oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu) Kurujcie się tam skutecznie, bo zaśniedziejecie w domu. A tu taka pięęęękna pogoda. Mysmy wczoraj były z Nuśką na wybiegu. Nie chcę opisywać jaka utytłana wróciła ona a jaka ja przy okazji :)

Link to comment
Share on other sites

Majka możemy sobie przybić pionę z tymi choróbskami :/ Byłam zaziębiona jak poszłam z Onomato na spacer a teraz to już następny tydzień jak mam zawalone zatoki, kolorowe gluty i brak smaku, to ostatnie jest najbardziej uciążliwe :( Dobry laryngolog u mnie jest nieunikniony :(

 

Życzę chociaż tobie szybkiego powrotu do zdrowia ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja już jadę z chorobą 3,5 tygodnia ;(

Jestem znów na L4, tym razem serio bardzo poważnie, jestem tak słaba że nie miałam siły wstać z łóżka... TŻ też chory, wszyscy w rodzinie chorzy, znajomi chorzy, gdzie dzwonię to każdy leży...

A dzwonię bo szukam ratunku dla Warchliny....

dobra, 2 tyg mógłby nie biegać, ale trochę to wszystko już przekroczyło normę... mnie to gryzie jak cholera, a tu nie mam komu go dać.Więc tu będzie ogłoszenie duszpasterkie :

 

szukam dobrego pettsittera na terenie Krk

 

na jeden-dwa spacerki, nie na zasadzie załatwić psa i wrócić bo to robi mój tż przy okazji palenia,

chce dać mu przynajmniej chwilę fajnej rozrywki, nie mogę patrzeć jak on tak gnije i już nawet się nie dopomina spaceru...

ciężko mi kogoś takiego znaleźć, problem w tym że mało komu ufam w kwestii powierzenia psa, bo jakieś mam złe wizje że ktoś go puści mimo że powiem że lepiej nie, no i Wald też jest specyficzny i nie ukrywam że pierwsza lepsza osoba sobie z nim nie poradzi... fajnie by było żeby to był ktoś z jakimiś podstawami wiedzy o psach, choć dyplomem i doświadczeniem.

 

Ma któraś ciocia kogoś godnego uwagi?

 

 

 

 

Więcej niusów nie mam.

Dodam tyle że zakupiłam Warchlinie na pocieszenie 2 obroże, a Frankowski dostał szelki, z tym że te drugie jeszcze leżą u mnie w szafie i póki jestem chora to raczej ich nie przymierzę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...