Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

Ogólną ideą dogtrkinngu raczej jest właśnie gnanie na smyczy po leśnych szlakach. Nie wszystkim to odpowiada, ja też nie lubię jak ktoś mi zabrania puścić psa tam gdzie to zrobić mogę, więc mamy inną grupę gdzie smycz nie jest do psa trwale przytwierdzona :D

Szczególnie jest to ważne jak zerwie się bażant sprzed pointerzego nosa...

 

A jak juz jesteśmy w temacie - on ma na tym bannerkowym zdjęciu taksówkę?

Ile to cm?

Taks ma własnie bazarek, poluję na coś, nie wiem znów jaką szerokość.

Link to comment
Share on other sites

Ale się popłakałam jak czytałam o Amorku :( A jak zobaczyłam zdjęcie Amigi z Amorkiem to już się kompletnie rozłożyłam :(
A z tymi ciasteczkami to jest tak, że ja wątróbkowe ciasteczka najpierw piekę tak, jak jest w przepisie, a potem jeszcze dosuszam na termoobiegu i wtedy nie są ani papkowate, ani takie szybko psujące się. Moje psy o wiele bardziej przepadają za wątróbkowymi.
Zdrówka życzymy całej "smarkatej" Rodzince :)

Link to comment
Share on other sites

Ale się popłakałam jak czytałam o Amorku :( A jak zobaczyłam zdjęcie Amigi z Amorkiem to już się kompletnie rozłożyłam :(
A z tymi ciasteczkami to jest tak, że ja wątróbkowe ciasteczka najpierw piekę tak, jak jest w przepisie, a potem jeszcze dosuszam na termoobiegu i wtedy nie są ani papkowate, ani takie szybko psujące się. Moje psy o wiele bardziej przepadają za wątróbkowymi.
Zdrówka życzymy całej "smarkatej" Rodzince :)

Mam jeszcze kilka albumów gdzie występuje Amiga, chyba je gdzieś juz pokazywałam, ale jakby co udostępniam linki żeby było na wasz wątek :):)

 

A mnie się wydaje że to jest kwestia przepisu.

Te wątróbkowe kiedyś to była masa, glajda, nie dało się tego zapiec bo robiła się czarna. Zobaczę ten przepis, ale te są bardziej jak suchary, więc ładnie się zapiekają same z siebie.

A odnośnie serowych....

znalazłam ten sam przepis jako...krakersy serowe dla ludzi,  wyśmienita zakąska.

Link to comment
Share on other sites

Haha, ja się już gdzieś przyznałam, że próbowałam serowe ciasteczka i całkiem mi smakowały
:)

Ja też próbiwałam.

Ba, mój tż zjadł pół pudełeczka psu!

 

A Wald już ma dość tych ciasteczek. Nie przyjmuje ich w nagrodzie, nawet za darmo.

Bawi się nimi, tarza w nich, ale nie zjada...

Ma wyraźnie dośc, tak więc rezygnujemy z nich póki co, przerwa.

 

Link to comment
Share on other sites

Ogólną ideą dogtrkinngu raczej jest właśnie gnanie na smyczy po leśnych szlakach. Nie wszystkim to odpowiada, ja też nie lubię jak ktoś mi zabrania puścić psa tam gdzie to zrobić mogę, więc mamy inną grupę gdzie smycz nie jest do psa trwale przytwierdzona :D

Szczególnie jest to ważne jak zerwie się bażant sprzed pointerzego nosa...

 

Ja właśnie najczęściej gnałam z nim tak na własną rękę i nie ma problemu, tylko dzisiaj się trochę zirytowałam jak łaziłam w kółko by poodnajdywać te znaki ;)

 

A jak juz jesteśmy w temacie - on ma na tym bannerkowym zdjęciu taksówkę?

Ile to cm?

Taks ma własnie bazarek, poluję na coś, nie wiem znów jaką szerokość.

 

A nie, to nasz stary OMD 2,5 plus polar.

Właśnie się zastanawiałam czemu Cię na bazarku nie widać :D

Link to comment
Share on other sites

Spoko spoko, z moimi zasobami finansowymi nie trzeba sie mnie bać ;)

 

 

Wiecie co, opadaja mi ręce...

To nowe mieszkanie jakieś dla nas totalnie nieprzychylne, wszystko mnie tu wkurza, a szczególnie nasz sąsiedzki west.

Drze ryja na klatce, na balkonie, Wald się stresuje, ciągle patrzymy żeby się nie spotkać i myślimy za jego właścicieli...

Tyle psów dzieliło z nami przestrzeń, nie zawsze się lubiały, ale nigdy nie czułam sie tak psychicznie źle że mieszkam z psem w jednym bloku.

Idę do pracy, wychodzę z psem i czekam po 15 minut bo on jest sam w klatce i ujada pod naszymi drzwiami, albo gorzej dolatuje do bramy i ujada, podejrzewam że go wypuszczają na klatkę bo pyszczy im w domu jak się ubierają, oni mają spokój a my udrękę, bo nie da się wejść...

Wychodzę z dzieckiem, Wald idzie ładnie obok w kagańcu i muszę porwać wszystko i uciekać, bo wpadam na westa...

Jestem chora, chcę wyjść na minutę wysikać psa a nie zaziębić się i nie mogę, bo stoi z dzieciakiem pod blokiem, na całej długości flexi, albo nawet i bez i rzuca się...

 

Dziś mnie zagotowało.

Tż wyszedł z Waldkiem, bo ja nadal chora.

Ledwo znalazł się na korytarzu a już słychać szczekanie z góry i potworny huk.

Huk akurat nam nie dziwny, ten chłopczyk to istne adhd, ma w repertuarze zrzucanie hulajnogi ze schodów, a ile razy idzie to zawsze rąbie czymś w barierkę... Nie wiem prawdę mówiąc jak starsze osoby tu mieszkające wytrzymują z czymś takim, ale ja jestem młoda i nawet mnie to doprowadza do szału...

Tym razem chłopaczek w rolkach. On na piętrze, a pies już na dole na flexi.

Obserwowałam przez wizjer : tż uciekł szybko, młody szarpany przez ujadającego pieska prawie że lecąc na pysk wyszedł, zerknął w którą poszedł i...heja za nim!

Obserwowałam kilka razy ukradkiem jego działania i odnosiłam zawsze wrażenie że on prowokuje psy - bo jak można nazwać to kiedy wychodzi na klatkę i zaczyna buczeć, a jak odezwie się onka to staje pod drzwiami i ją przedrzeźnia. Z Waldkiem mu się nie udaje, bo Wald zawsze zostaje odesłany na miejsce i nie pozwalam mu na pyskówki, natomiast jest na niego z jakiegoś powodu cięty. Z jakiego?

Jestem prawie że pewna że ten młody drażni go.

Wydaje specjalnie dźwięki żeby zasygnalizować swoją obecność żeby psy się wściekały. Ostatnio pod naszym balkonem stanąl na chodniku i machał patykiem, zataczał się w żywopłot - wszystko na oczach Waldka, który ujadał z okna,a  chłopczyk to obserwował dumny. Dopiero jak się wyłoniłam zza firanki to zrobił szybki w tył zwrot i że niby go tam nigdy nie było.

Pomyślałam że powiem o tym jego matce, poproszę żeby uważała żeby ten młody nie gonił za nami z psem itd, ale zaraz przypomniałam sobie nasze rozmowy i stwierdziłam że chyba raczej się nie dogadam  z tą kobietą. Sprawia wrażenie nadętej, olewającej wszystko, oni mogą, a my nie bo jesteśmy nowi, oni są panami, a my mamy psa trzymać krótko za pysk bo to agresywne bydle...

Dziś stwierdziłam że jesli czegoś nie zrobię to zwyczajnie wydarzy się tragedia....

Ten młody jest jak kaskader - ubrany w rolki popędził za moim tż szarpiącym i korygującym Waldka ze swoim westem. Co za zabawa! Pies ujadający za Waldem, tak kibicowałam że coś się wydarzy , że albo się mu ta flexi zerwie i Wald doklei sobie łatkę i go zabije, albo młody rozkwasi sobie gębę bo wyrżnie szarpany przez psa. Mój tż też się tego obawiał, więc nawet słabo pozwolił psy na fizjologię, ciągnał go za sobą żeby zwiać, wreszcie jak mu się to nie udało to skierował sie do domu, a ten młody za nim... Weszli prawie że razem do klatki po wspólnej rundzie dookoła bloku...

Pytam się do cholery gdzie ta matka jest? Jak ona się interesuje tym dzieciakiem, skoro młody robi co chce i jeszcze naraża innych...

Już mi opadają ręce, coraz poważniej zastanawiam się nad wezwaniem jakiś służb. Zdarzy się tragedia, naprawdę, i my za to odpowiemy, bo mamy większego i silniejszego psa. Nie chcę nikogo mieć na sumieniu....

 

Laski, co byście zrobiły w takiej sytuacji? Doradźcież coś mądrego, bo ja już nie mam siły na ciągłe podchody żeby się nie spotkać i żeby zdązyć uciec...

Link to comment
Share on other sites

Waldem bym poszczuła :P oczywiście z kaganem na ryju, trzepnie go może raz to się nauczy.. boże jakby mi tak pies mordę darł i to w bloku to chyba bym zabiła :P

Trzepnął go. I nie raz. I bez kagańca.

Jak miałby go nie trzepnąć jak ten nagle się pojawia i kąsa? To nie mierzenie się tylko już wyzwanie do walki, takich szczunów co podbiegną i kłapną w powietrzu jest tu na pęczki, ale to jest odważniejszy przypadek...

Nie mogę wystawiać w ten konflikt psa, bo on to potem przeżywa i to potem ja mam problem jak nie mogę go uspokoić w mieszkaniu jak tamten drze ryj na klatce a mnie śpi dziecko.

 

My Walda raczej uciszamy. Szczeka się wtedy jak ktoś puka do drzwi lub jest faktycznie wymagająca tego sytuacja, nie ma darcia się o byle co , chociaż ja wiem że jego wiele denerwuje - m in jak inne psy cały czas szczekają, albo jak ktoś łazi w tym felernym ogródku (dziś natomiast widziałam jak z góry spadła ugotowana szyja indycza, wczoraj jakiś farfocl i 2 rybie kręgosłupy...). Nie wyobrażam sobie żeby mi miał tak szczekać o wszystko.

 

 

Taki łażenie za kimś, wymachiwanie pod oknem itp. to już pod nękanie podchodzi.

Ja bym zgłosiła sprawę dzielnicowemu ;)

 

tylko że dzieciak ma z 10 lat.

Sprawia wrażenie bardzo grzecznego chłopca, zawsze otwiera drzwi, zawsze zagada (czasem jest aż za natrętny), ale przy tym jest bez żadnego nadzoru rodziców. Pies również.

 

Szczerze to boję się trochę zgłoszeń, jesteśmy tu nowi, a z opowieści odnoszę wrażenie że właścicielką pieska jest pani prawnik, która podobno rządziła tu jak chciała i nieraz studentom mieszkającym tu przed nami zrobiła armagedon, były zgłoszenia że za późno się kąpią, że spuszczają w nocy wodę w toalecie itd....

Z drugiej strony boję się coraz bardziej że kiedyś nasz coś temu pieskowi zrobi jak ten mu się wpakuje do pyska, dla Waldka to też straszne obciążenie psychiczne, jest prowokowany a my każemu mu cały czas zachowywać spokój...

Link to comment
Share on other sites

A takie dzieci z tego co mi wiadomo nie mogą sami z psem wychodzić. Ale pewna nie jestem :P

A niechże sobie wychodzą. Pod warunkiem że panują nad tym pieskiem, mają go na smyczy, a nie zjeżdzają na rolkach po schodach z któregośtam piętra, a przed nimi na całej rozciągliwości ujada będąc już na kolejnym piętrze i ściga większego psa, a dzieciak leci potykając się za nim.

Równie dobrze ja tez mogłabym wsadzić w rękę Kini smyczkę i niech sobie spacerkuje z pieskiem...

Nie mam pretensji jakoś do dzieciaka , nie jego wina że mu wszystko wolno i ma okazję wpaść pomiędzy dwa żrące się psy lub ucierpieć spadając ze schodów jak go piesek pociągnie...

Link to comment
Share on other sites

Taakk.. a potem tragedia, ucierpi biedne dziecko, duży pies rzuci się na małego bo jest agresywnym potworem i media nakręcają społeczeństwo. Wszystko zaczyna się od ludzi i to widać w tym przypadku, chore po prostu.

Skoro nie chcesz w to wpakowywać Walda, to ja rozprawiłabym się sama z tym psem żeby chociaż pod waszymi drzwiami nie ujadał i nie prowokował, otworzyłabym kilka razy drzwi i prysnęła mu gazem. Strasznie brzmi, ale nie wiem co Ci poradzić bo pogadanka z jaśnie Państwem nic nie zdziała.

Link to comment
Share on other sites

Nie powinnam

 

Taakk.. a potem tragedia, ucierpi biedne dziecko, duży pies rzuci się na małego bo jest agresywnym potworem i media nakręcają społeczeństwo. Wszystko zaczyna się od ludzi i to widać w tym przypadku, chore po prostu.

Skoro nie chcesz w to wpakowywać Walda, to ja rozprawiłabym się sama z tym psem żeby chociaż pod waszymi drzwiami nie ujadał i nie prowokował, otworzyłabym kilka razy drzwi i prysnęła mu gazem. Strasznie brzmi, ale nie wiem co Ci poradzić bo pogadanka z jaśnie Państwem nic nie zdziała.

 

No i właśnie.

Nie będę psa gazem psikać, bo bym musiała narażać siebie, mojego psa i dziecko i to kilkakrotnie w ciągu dnia. O innej rzeczy myślałam - wyjść po prostu ...

Może nie powinnam się przyznawać, ale moja mama tak się "rozprawiła" z dzieciakami sąsiadki które drażniły Amora.

Jak dwóch chłopaczków odrosło od ziemi to zaczęły się zabawy na klatce schodowej i jak pies szczekał to dzieciaki mu "odszczekiwały" stojąc pod naszymi drzwiami. Póki Am miał na to siłę to moi rodzice delikatnie, spokojnie, kilka razy się wyszło,poprosiło, delikatnie bo to dzieci. Potem Am przy każdym szczeknięciu dusił się i był zagrożony atakami padaczki, więc trzeba było stwardnieć.

Wystarczyło że kilka razy moja mama otworzyła drzwi żeby sprawdzić co się dzieje, i nic jeszcz nie zdążyła zrobić a Am wypadł z ujadaniem. Nauka pozostała, zapanowała cisza, bo dzieciaki bały się że jak będą głośno to ta pani obok otworzy drzwi żeby sprawdzić co się dzieje i ucieknie jej pies.

Właściwie tak sobie myślę że Wald by się w tej roli sprawdził lepiej - Am był nieobliczalny, Wald robi tylko dobry show bo dobiegnie z piekielnym rykiem, stanie 10 cm przed twarzą, naujada i pójdzie, jest odwoływalny.

Zrobiłam to kilka razy, raz z dzieciaczkami właśnie, gówniarstwo rozwalało śmietnik w najlepsze plując na wszystkich wkoło co się odezwali, zeszłam więc z psem, raz ryknął i zaraz był spokój.

Raz też z sąsiadką puściłyśmy psy na jakiegoś typa który nam się włóczył po klatkach schodowych, dobry kawałek goniłyśmy go z psami, a potem aż odetchęłyśmy z ulgą, bo ani ten ani ten w sytuacji większego zagrożenia by się nie postawił, obydwa na zasadzie obszczekać i odejść.

Z Amorem też raz zrobiłam hecę, bo zaatakowały nas małolaty, gówniarze jakieś, jak byłyśmy ze znajomą nad rzeką. Odpięłam wtedy Amora, szepnęłam mu po cichu do ucha "tatuś? Gdzie jest tatuś?" a jako że on ojca uwielbiał wpadł w amok, zaczął rzucać się na skarpę żeby tylko wydostać się tam gdzie dzieciaki stały i nie chciały nas wypuścić. Wtedy puściłam go, a on wystartował żeby biec do ojca. Z koleżanką lałyśmy wtedy ze śmiechu, dzieciaki wiały w podskokach, a za nimi wiejską dróżką pędził oszalały pies wzbijając tumany kurzu, w rzeczywistości ich nawet nie widział i jak do nich dotarł to ominął i pognał dalej, a potem zawołany zawrócił i jeszcze raz przepędził dzieciarnię :D

Mimo wszystko nie jestem zwolenniczką załatwiania spraw przez psa, bo wystarczy żeby szczeknął i już jest afera  co to za agresor...

 

W sumie to jest kijowe że tak jest u nas, że człowiekowi bez sensu zgłosić coś i trzeba samemu się narażać.

Jak rozmawiam z mieszkającą po "zagranicach" rodzinką to oni tam nie mają tego problemu. Telefon, policja, wysoka kara i spokój. Nie ma tak że ktoś się boi że jak zgłosi to ktoś mu coś zrobi, czy będzie miał złą opinię wśród sąsiadów.

A u nas... zapiszą w kartotece i tyle.

Ale jakby z psem wyjść bez smyczy i szczeniory puścić w miejscu publicznym żeby pobiegały....500zł jak nie więcej.

Link to comment
Share on other sites

W takim razie spróbuj tak "wychodzić.." z początku bez puszczania Walda. Myślałam o tym, tylko po przeczytaniu stwierdziłam, że dzieciak może sobie z tego kompletnie nic nie robić, bywa że niektóre czerpią przyjemność ze zwracania na siebie uwagi i robienia szumu nawet jak im nieznani dorośli uwagę zwracają.., życzę żeby zadziałało.

Link to comment
Share on other sites

Ja u siebie dzwoniłam na kolesia na policję. Póki co, faceta na spacerach nie widuję.

Ale jak go kiedyś znowu spotkam i jego pies wyleci do mnie z zębami, to zgłaszam sprawę do Ordnungsamt.

Dostanie mandat i będzie pilnował psa!

 

Mam też upierdliwych sąsiadów 2 domy dalej, których psy (3) notorycznie szczekają na najmniejszy ruch :/

Jedzie sąsiad do pracy o 4 nad ranem-szczekanie, jadę ja do pracy na 6-szczekanie, ktoś chodzi po swoim ogrodzie-szczekanie, ktoś idzie chodnikiem-szczekanie.

I tak dzień w dzień. Teraz jest zima, więc okna na noc pozamykane. Najgorsze jest to, że te psy w środku nocy wywalą na dwór, a one drą mordy. Przyjdzie wiosna, lato i będzie to szczekanie słychać. I wtedy mam prawo zgłosić sprawę do Ordnungsamt, a oni mają obowiązek interweniować ;)

Link to comment
Share on other sites

W takim razie spróbuj tak "wychodzić.." z początku bez puszczania Walda. Myślałam o tym, tylko po przeczytaniu stwierdziłam, że dzieciak może sobie z tego kompletnie nic nie robić, bywa że niektóre czerpią przyjemność ze zwracania na siebie uwagi i robienia szumu nawet jak im nieznani dorośli uwagę zwracają.., życzę żeby zadziałało.

 

Waldek go nie cierpi, ten młody już nieraz coś do Waldka pomachał czy potuptał w miejscu i zwiał z piskiem, więc jest obiektem interesującym, takim do dorwania, bo jak ucieka trzeba gonić.

Jeśli bym się tak pobawiła to mam zepsutego psa... Mogłoby to źle się dla niego skończyć.

 

 

Ja u siebie dzwoniłam na kolesia na policję. Póki co, faceta na spacerach nie widuję.

Ale jak go kiedyś znowu spotkam i jego pies wyleci do mnie z zębami, to zgłaszam sprawę do Ordnungsamt.

Dostanie mandat i będzie pilnował psa!

 

Mam też upierdliwych sąsiadów 2 domy dalej, których psy (3) notorycznie szczekają na najmniejszy ruch :/

Jedzie sąsiad do pracy o 4 nad ranem-szczekanie, jadę ja do pracy na 6-szczekanie, ktoś chodzi po swoim ogrodzie-szczekanie, ktoś idzie chodnikiem-szczekanie.

I tak dzień w dzień. Teraz jest zima, więc okna na noc pozamykane. Najgorsze jest to, że te psy w środku nocy wywalą na dwór, a one drą mordy. Przyjdzie wiosna, lato i będzie to szczekanie słychać. I wtedy mam prawo zgłosić sprawę do Ordnungsamt, a oni mają obowiązek interweniować ;)

 

Ja jakoś zawsze zagryzam zęby i myślę sobie że to przecież psom zaszkodzę najbardziej. I głupia z tym jestem, bo pojechałam w góry odpoczywać w ciąży i praktycznie nie spałam  przez ujadające nocami pieski sąsiada. Głupia jestem zwyczajnie.

Teraz też jest tak że te pieski szczekają na nas w naszym ogrodzie... Jak był Amor to notorycznie pyskówki przez płot, na koty, teraz na dziecko...

Wychodziłam z założenia że wieś to wieś,psy szczekają, aż powiedziałam "nie, już zbyt wiele", wreszcie też zaczęłam wstawać w nocy( i tak nie spałam przez te pieski więc co za różnica) , wypuszczałam Alducha i stałam z podniesionym palcem na "daj głos". Wywoływałam piekło, Wald szczekał uradowany, one się darły i gryzły jazgotając , wreszcie ich właściciele przestali chyba wytrzymywać to co mieli pod oknami.

Teraz jak już są 2 a nie trzy to trzymają je w domu ze względu na suczkę maltankę, jest spokojniej.

 

 

A z innej beczki, mam foteczki :

 

 

aduch.jpg

i Kincia <3

kincia.jpg

 

Wracamy od lekarza.

kiniii.jpg

 

kiniu.jpg

 

kintoi.jpg

 

kisiak.jpg

Link to comment
Share on other sites

Ale Kinia rośnie :)

 

Majka, ja też kiedyś odpuszczałam ;)

Ale chyba w końcu dorosłam, a przede wszystkim mam dziecko (i Ty też), o które jak nie zadbamy same, to sąsiedzi od piesków nie zadbają ;)

Takim sąsiadom zwisa i powiewa, że Ci się dziecko budzi :/ Nie obchodzi ich, że potem będzie marudne w dzień itp. :/

Dlatego koniec! Najpierw martwię się o siebie i swoich bliskich, a potem o resztę świata :)

Link to comment
Share on other sites

Rosnie, rośnie, a jaka wygadana!

Padam trupem, co ona wygaduje, musimy trzymać język za zębami, bo wyłapuje wszystko co się powie i używa tego w najmniej stosownych sytuacjach.

Dziś np u lekarki weszła pielęgniarka , a Kinia na to " następna?!" i po cichutku dodała " o bozeee!".

Z kolei przed spaniem wzięła opakowanie po Kinder Niespodziance i wącha... Mówię więc do niej " cooo ,pachnie?" , na co moj maleńki geniusz odpowiada " kupa. ..... cuchnie." :D

Opowiada sobie tez bajki " Był. Sobie. Kotek. Szedł. Kaczek. Polecioł...."

albo jakieś scenariusze "dziadziuś. Pojechał. Do Kini. Idzie. Tutaj. Dziadziuś. Puka. Otwus".

Zupełnie pełne rozmowy odbywamy, śpiewa piosenki jak szalona, zaczepia ludzi na ulicy...Rakieta.

 

 

 

Magda, masz rację.

Link to comment
Share on other sites

Hej

Przechlapane z sąsiadami.Ja zawsze mówię,że wszystkie przejścia z naszym starym domem,tiry pod oknami są nam rekompensowane przez fantastycznych sąsiadów.

Nie wiem co Ci poradzić w takiej sytuacji ale ja chyba bym jednak wzywała policję/straż.Bo ile można a za chwilę może być gorzej

 

Wald i Kinia śliczni.Kucyczek pierwsza klasa ;)

Link to comment
Share on other sites

eeee, kucyczek taki byle jaki, dopiero zaczynamy zapuszczać i Kinia od nowa uczy się że gumka nie gryzie.

 

A Pan Zza Firanki jest juz zirytowany całą tą sytuacją

firewss.jpg

 

porzyjaciele.jpg

rzucuuc.jpg

 

kiiiii.jpg

 

Wald jest genialny, wytrzymał cały tydzień, co ja mówię , dwa tygodnie! bez większych wariacji. Zero niszczenia czegokolwiek, głupawek, narwania.

Nie miał specjalnego ruchu, poza kilkoma nudnymi spacerami łażeniowymi  na smyczy z tżtem i rozrywki mózgowej w domu. Wytrzymał, przeżył, i teraz oficjalnie ogłaszam że wracamy do normalnego życia.

Dziś wyszliśmy na spacer po raz pierwszy i jak nowy - może nie do końca mądry ale taka ciemna masa do ukształtowania ;)

Zaskakująco grzeczny , a jak zaczęliśmy się bawić to jak szczeniak <3 Lubię u niego taki stan, to takie normalne, psie, a jemu zawsze takiej strony brakuje.

Na smyczy bardzo przyjemny, całkiem opanowany - wczoraj nas znów zaatakował jakiś kundel , przebiegł przez jezdnię i szalał Waldkowi przy tyłku gdy on popylał sobie z patyczkiem. Lepiej mi się nad nim panuje, a on zachowuje się tak jakby był we mnie zakochany bez opamiętania i wdzięczny że wreszcie zajęłam się wartkunią :D

Cieszy mnie to, ale wiem co nas czeka, nie wierzę że to się nie odbije szaloną radością jak pójdziemy w pole i zaczniemy się od nowa rozkręcać.

Link to comment
Share on other sites

Jak mi się ta Twoja Kinia podoba :)

 

Majka pamiętasz jak pisałam że Wald im więcej biega tym więcej energii w sobie ma? Stopniowo miał ograniczone hasanie i teraz jego wysiłek może być nieco w mniejszym stopniu ;) Następna sprawa to chłopak zaczyna być młodym panem a jego nadzwyczajna energia stopniowo ustępuje mózgowi :p 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...