Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

[quote name='magdabroy'][URL]http://img.wiocha.pl/images/e/d/ed047611f6d569cb1aeb465011389ee6.jpg?s=1405266269[/URL][/QUOTE]
Taaak, Kraków i to moje rejony...:loveu:
Też już słyszałam przypadki...



Melduję że wróciliśmy.
Mój pies skonał a ja wydaje ostatnie tchnienie jeszcze :D
Piękny wypad, pogoda dopisała, duszno jak cholera, muchy żarły ( i to te gzy co to jak się wpiją to je cięzko strzepać), no i spodnie umoczyłam do kolan z butami włącznie, bo tyle wody stało na łąkach.
Ale dzięki temu psu się dobrze biegało.

Wald dzisiaj chyba wypruł z siebie wszystkie emocje jakie mu się nagromadziły. Biedaczysko, gdy zobaczył że ubieram gwizdek to wydał z siebie tak bolesny skowyt że myslałam że autentycznie się coś dzieje...
Jak przy wejściu w pole zwolniłam go z siadu to omal sobie nóg nie połamał, podczas gdy inne pieski załatwiały fizjologię on już sobie znalazł zajączka...
Przed dojazdem na pola dyskutowałyśmy że Wald przestał gonić sarny, ale nie przedyskutowałyśmy zwierzyny innej,więc chyba pokazać musiał że on wie jak gonić, bo go od razu z biegu wziął (jak to Wald zresztą), a potem się nagle okazało że nawet porażony prądem nie wyhamuje, wydarłam się więc potwornie i ordynarnie i zawrócił taaaaki grzeczny, obszedł pańcie, siadł przy nóżce i rzucił mi czułe spojrzenie "kocham cię mamuniu, moge biegać dalej?" :roll:. Juz potem odpowiednio wsparty moim głosem był zupełnie przyzwoity. ;)
Jak na nasz obecny stan to dziś zwierzyny za dużo było. W dodatku młodziaków sporo, także trenowaliśmy na pełnym skupieniu i w pełnej dźwięczności (muszę zażyć chyba coś na gardło , bo jutro moje dyskusje z klientami cięzko widzę):lol:
Ale dobrze było, opłaciło się zebrać dupsko, bo mam przynajmniej kolejne rzeczy do doszlifowania.Tylko gorzej że przydałby mi się do ćwiczeń jeszcze jakiś piesek, a najlepiej kilka o róznym temperamencie, bo niestety Wald zawsze pracuje w pojedynkę i ani komuś za ogonem gonic nie będzie ani mu bażantów swoich nie odda. Zawsze musi być pierwszy, a jakby tak nie daj Boże jakiś inny pies się znalazł z przodu to tak gazu doda że przegoni 2 razy. Stwierdziłam dziś że jest za szybki, gdyby tak zwolnił o połowę to by znacznie lepiej było nam to ogarnąć :lol: Tu usłyszałam że moja wina, bo ja zawsze stawiałam na jego szybkość i zwinność, to teraz mam.
Generalnie było lepiej jak gorzej, choć widzę nad czym trzeba sobie teraz popracować, a może nawet podjechać z tym na szkolenie.
No i znów pokazał że smycz to go więzi i on się nie da zniewolić - to niesamowite, o ile bez smyczy jestem go pewniejsza, na smyczy z kolei pozostawia duzo do życzenia, bo wpada w jakiś trans "chcęrobienia",na smyczy ekscytuje się bardziej i ciężej z nim cokolwiek zrobić.
Bez smyczy za to aniołek. Pod warunkiem oczywiście że aniołek właśnie nie zakręca sie wokół własnej osi jakieś pół pola ode mnie bo wywęszył sobie zwierzątko ;) Śmiałam się że on własciwie powinien mieć przyczepiony do siebie jakiś sznurek 350 metrów żeby w razie wu sobie nadepnąć :evil_lol:
Ogólnie miło patrzeć było na niego tak gnającego, wreszcie mam poczucie że go nie zaniedbuje :D
Widok tej szczęśliwej mordy to piękna sprawa, przylatuje toto uhahane i gna dalej.
[IMG]http://i58.tinypic.com/25qsjs8.jpg[/IMG]
Chcę tak codzień!
Obyśmy dali radę częsciej i to wszystko poukładali bo już kolejnego takiego tygodnia jak ten nie chcę...

Dzis było super, choć myslałam że się nie zwlokę, Wald zaprezentował swoją kulturę nawet w tramwaju, dał się ludziom wymacać dobrowolnie podłażąc, niuchając i podstawiając się do drapania, a z jednym facetem to omalże by nie wysiadł jak pan w drzwiach pożegnał go magicznymi słowami " jedziesz na spacerek!".
Potem przykleił się jednej parze do nóg, wprawdzie odciągałam go stale ale ludzie sprawiali wrażenie zachwyconych.Strasznie miły się zrobił, cóż w niego wstapiło :D
Raz tylko coś tam furknął na babkę, bo stanęlismy specjalnie z boku , a ona zawisła mu nad głową i coś tam do swojego faceta o nim trajkotała gdy Wald zasnął i obudził się, żeby powiedzieć pani dzieńdobry. Nie zrobił zbytniego wrażenia na ludziach, szczególnie że miał namordnik.
Druga babka też kręciła sie w jego pobliżu mierząc go podejrzliwym wzrokiem, ale jak zobaczyła że Wald sobie życzy spokoju to od razu się wycofała.
Cóż , mógł wyglądać dziwnie, leżąc półżywy na poboczu :D

Ogólnie uwielbiam nasze podróże tramwajem, zawsze coś podsłucham - dziś np dwie starsze panie szemrały do siebie że Wald chudziutki strasznie, pewnie mu coś jest :D A potem jakiś szeroki pan w tatuażach komentował do swojej lejdi coś o uszkach, że Wald je ma a powinien miec cięte :evil_lol:
Że jaki fajny jaki słodki to już nudne :D

W drodze powrotnej wsiedli tez państwo z yorkiem. Chyba jasne że był bez kagańca i wydawał z siebie średnio co 2 minuty charkopisk skierowany w stronę Waldka. Widziałam że Wald miga na niego tylko białkami, aż wreszcie poruszylismy się i mały przystąpił do ataku. Wald w odwecie ryknął na cały autobus, aż ludzie podskoczyli na siedzeniach,a potem pojawiły się uśmiechy i śmieszki, nawet jeden pan skomentował " noo, ino roz a dobrze" :D

Było przesympatycznie. Fot nacykałam tysiące, teraz tylko wypada to zgrać.
Mam nawet kilka filmików, jak się uda zmontuję i dodam, bo mi znów przepadna jak wszystkie inne...

Link to comment
Share on other sites

Jestem z siebie dumna, przeczytałam cały Twój post. :loveu:
Wyobrażam sobie jak szalał po tych łąkach, ostatnio byłam na gordonkowym spacerze i powiem szczerze, że trochę mi serce staje jak te swetery daleko odbiegają od właściciela. Przyzwyczajona jestem do tej strażniczki która nie spuszcza mnie z oka. Jak na razie Merida nie uczestniczyła w dalekich gonitwach, na szczęście mocno się mnie pilnuje... ale to pewnie kwestia czasu.
A z tym stawianiem na szybkość i zwinność to jak? Wysyłałaś go na trening jak konia w grze? :eviltong:
My też zawsze mamy śmieszne sytuacje w komunikacji publicznej. Zazwyczaj Tina jest uważana za szczeniaka ONka ;)

Czekam na filmiki!

Link to comment
Share on other sites

Uwielbiam czytać Twoje relacje :D
Nie odniosę się do części pracy, bo się nie znam na wyżłach, ale musi to świetnie wyglądać - chciałabym kiedyś to zobaczyć.
O proszę, jestem ciekawa jak mój by zareagował na tramwaj. Komentarze ludzi są świetne, kto by pomyślał, że pies potrafi wywołać tyle sensacji :D. Ciesz się, że nie masz psa mordercę ;p

I powiem Ci, że chyba coś się zmieniło też w Twoim nastawieniu do Walda, ostatnio tak bije od Ciebie pozytywną energią, że heeej, nie możesz go wychwalić. I super, uważam że z Waldem fajny duet tworzycie.

Zapracowania nie zazdroszczę i podziwiam, że się wyrabiasz, choć sama np. mam tak, że im więcej mam do zrobienia, tym więcej czasu umiem wygospodarować na coś. Kiedy leniuchuję czas ucieka mi przez palce i dobrze tego czasu nie umiem spożytkować. ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nichya&nazir']Witam się:lol:
Trochę mi zajęło podczytanie tego wszystkiego, więc dobrze, że Majkowska teraz tak zapracowana bo będę nadążać:diabloti:[/QUOTE]
Nie ma to jak cieszyć się z czyjejś krzywdy :mad:

Link to comment
Share on other sites

To zamelduję się, bo widzę że już moje drugie życie w sieci umiera śmiercią naturalną :D

[quote name='Talia']Jestem z siebie dumna, przeczytałam cały Twój post. :loveu:
Wyobrażam sobie jak szalał po tych łąkach, ostatnio byłam na gordonkowym spacerze i powiem szczerze, że trochę mi serce staje jak te swetery daleko odbiegają od właściciela. Przyzwyczajona jestem do tej strażniczki która nie spuszcza mnie z oka. Jak na razie Merida nie uczestniczyła w dalekich gonitwach, na szczęście mocno się mnie pilnuje... ale to pewnie kwestia czasu.
A z tym stawianiem na szybkość i zwinność to jak? Wysyłałaś go na trening jak konia w grze? :eviltong:
My też zawsze mamy śmieszne sytuacje w komunikacji publicznej. Zazwyczaj Tina jest uważana za szczeniaka ONka ;)

Czekam na filmiki![/QUOTE]
ZA czasów Amora to pewnie tez by mi serce stanęło, a teraz już przywykłam, że odpinam smycz i pies jest juz 200 metrów ode mnie, albo w krzakach. Najwyżej jestem średnio zadowolona ze spotkań ze zwierzyną kiedy tego nie widzę, ale sama odległość nie robi na mnie wrażenia.
Za to ludzie otwierają ze zdziwienia usta i komentują "już nie masz psa" albo " czy on wróci?". Ostatnio na łąkach jakaś starsza pani zbliżyła się do mnie jak już wracałam i wyznała " czekałam jak pani będzie wracać, bo strasznie byłam ciekawa jak go pani złapie, ale on widać wyszkolony" :evil_lol:

Wald jak był młodszy też nie chodził tak daleko, bo młodziaki raczej jeszcze nieśmiałe w tym temacie i dzieki temu najlepiej się je wtedy kształtuje, teraz mi za to leci trochę aż za daleko i nieraz zła na niego jestem, bo cholernie się w jego pracę nie lubię wtryniać. Ale wraca zawsze , choć czasem wcale od niego tego nie wymagam, wręcz przeciwnie, mógłby poleciec sobie w pieron i nie pojawić się juz nigdy :evil_lol: (tfu tfu tfu!)

[quote name='Ty$ka']
I powiem Ci, że chyba coś się zmieniło też w Twoim nastawieniu do Walda, ostatnio tak bije od Ciebie pozytywną energią, że heeej, nie możesz go wychwalić. I super, uważam że z Waldem fajny duet tworzycie.
[/QUOTE]

Wszyscy wkoło zauważyli że zapier.... w pracy mi służy i zrobiłam się bardziej wyluzowana :diabloti:
Przeanalizowałam i stwierdziłam ,że praca zrobiła mi się świetną odskocznią od codzienności ( :cool3:) i odstresowywuje mię, bo i z ludźmi sobie popitolę i mam spokój od domu gdzie non stop mam wyobrażenie że zaraz ktoś przyjdzie i będzie mnie kontrolował, bo przeciez nie robię dla siebie tylko pod innych. Jednak widzenie nawet własnej rodziny od czasu do czasu jest dobre ;)
Jeszcze mi się do końca tryb życia nie ustabilizował, ale już powoli robi mi się schemat działania i gospodarzę sobie czas tak żeby zdążyć ze wszystkim. Wald prawdzie ciągle nie wierzy że nie będzie biegał 15 razy dziennie po 3 godziny, ale cóż.
Zostawiam go w domu też częsciej, a sama wybywam z młodą na długie godziny.
Jeszcze przeprowadzimy się na własne i już będzie bajka. A to już tuż tuż, bo ostatni pokój mamy pomalowany i kończymy panele ;)

Sama zauważyłam też w pracy że jestem już inna, już jednak powrót do pracy mało ma wspólnego z pokornym debiutem :D

No i ludzi opieprzam znacznie więcej aż sie mnie znajomi pytają co we mnie wstąpiło bo nigdy nic, a tu nagle strażnik teksasu się znalazł :D No cóż, opuszczam osiedle, muszę zostawić ślad po sobie :D A poważnie - zaczęłam dużo spacerować z samym dzieckiem i psy a raczej bezmyślność ich właścicieli ścina mi krew.
W tamtym tygodniu miałam potworną ścinę z psiarzami na moim nowym osiedlu: wracając z mieszkania poszłam z małą na placyk zabaw( Wald został w domu). Siedzimy i idzie młoda para z dziewczynką i yorkiem, piesek bez smyczki i obróżki, jakieś 3 miechy miał, no i wchodzą na placyk... Przeczulona jestem w tym temacie, ale dobra, mały piesek , niech se będzie jakby nasrał to się dopiero wtedy na nich rzucę. Dziewczynka pobiegła się bawić, para zaczeła sobie tiutiać na ławce a piesek zaczął gonić za dzieciakami i łapać za kostki. Już mnie to zirytowało ale myślę kij nie moja sprawa, rodzice zachwyceni jacyś bo to jorunia przecież, kij że dzieciaki płaczą i się nie mogą bawić...
Za moment przyszła babeczka z drugim psem (!) coś na kształt mudika, wlazła na placyk, spuściła go i usiadła na ławce koło ludzi. Yorczek za dziećmi, tamten za yorczkiem, i obszczekują... Jakaś matka tam zwróciła uwagę, ale nie wyszły, gośc coś popyszczył do niej, ona coś o straży miejskiej. Straż nie przyjechała, za to przyszedł jeszcze bardzo tęgi bokser ze starszym panem, też wszedł bez niczego na placyk i puścił żeby pieski się pobawiły, poleciały za przewodnictwem yoruni na boisko i tam boks zaczął się zabierać dzieciakom do piłki. Zgrzytnęłam przez zęby że dobra,psychoza, idziemy, nie będę uważała na placyku zabaw żeby mi pies nie potrącił dziecka, zebraliśmy zakupy i ruszam, a tu w moją stronę leci joruś jazgocząc, za nim "mudik" też drąc się w powietrze, a za nimi bokser. Nie zdązyłam nawet młodej podnieść jak juz ten mały był przy jej nogach. Machnęłam więc siatka i trafiłam w jorunię żeby mi nie złapał za kostki dziecka. Rozbryzgłam na nim ponad kilo truskawek, pies w momencie zrobił się czerwony, a obecnośc worka z bobem w mojej siatce wyraźnie go wstrzymała w miejscu (spoko, nie uderzułam mocno, o ile to ogólnie mozna nazwać uderzeniem). Gośc zerwał się z ławki i "ejjjjjjjjjjj!! ale co to ma być!!!". Rzekłam tylko " a co to ma być żeby psy goniły po placu dla dzieci?" , gośc na to spienił się że przecież one nikomu nie przeszkadzają,że je tutaj wszyscy znają, a ja jestem poj... bo to malutki piesek, mogłam go zabić, a jakbym mu coś zrobiła to on by mnie zapier.... gołymi rękami. Właściwie to gośc miał szczęscie że to ja do niego nie skoczyłam, bo byłam sprowokowana mocno, a pan miał ochote dyskutować o tym dlaczego jego piesek może biegać pod zakazem wprowadzaia psów... Dopiero wyjęcie telefonu i moje " MAM?!" oświeciło gościa żeby opuścił plac, za nim zdenerwowana starsza pani od "mudika" i kiwajacy przecząco głową facet z boksem.
Czyli wygląda na to że mój pies ma przechlapane
i nie ma co liczyc na wyborowe towarzystwo osiedlowych psiarzy.
:lol:
A w temacie psiarzy i nowego osiedla - odkryłam naszych dwóch sąsiadów - zaraz za ściana mamy młodego onka, a gdzieś w naszym bloku mieszka też starszy pan z weścikiem (tym który kiedyś mnie nie chciał wypuścić z klatki).


Ostatnio też dośc dużo widzę "pointera". Nie wiem, czy to jakieś znaki? :D
Kilka dni temu byłam na Rynku i szedł gość z dzieciaczkiem i psem. Może bym podleciała do gościa ale wstrzymał mnie fakt że nagle mi się zdał dalmatyńczykiem, tyle że o bardzo jasnych zlanych rudych łatach, potem po obserwacjach stwierdziłam że nieee, jednak to ma coś z pointera, ale już nie podchodziłam bo gośc sie odezwał do chłopaczka w jakimś nieznanym mi języku :D Zaczęłam też regularnie widywać przy powrotach z pracy pania z białoczarna pointerką, ale to ponoć juz wiekowa suczka i ma jakieś 16 lat.
A dziś byłam w sklepie z herbatami i wpadłam na kubeczek. Angielska porcelana, piękny, lekki i cudowny, a na nim... Labek, cocker, anglik i ... no właśnie. Pies o dogowatej urodzie, jednak nieco smuklejszy, podjęłam nawet dyskusję ze sprzedawczynią co to za pies i jak pokazałam zdjęcia mojego to stwierdziła że napewno to pointer. Jedno mnie wciąż zbija z tropu, bo pomijając że to może mój jest niewzorcowy to tamten nie miał koloru pointera - był szarobrązowy z dropiatym żabotem... Nie daje mi spokoju ten kubek, bo jeśli to pointer to wypadałoby go mieć , szczególnie że pani powiedziała że 200zł za TAKI kubek to wcale nie jest dużo ...
:razz:

Link to comment
Share on other sites

Jak miło znów Cię czytać :D.
Kto by pomyślał, że praca przyniesie tyle plusów, cieszę się że powoli organizujesz czas, tzn. zaczynasz ogarniać czasowo i pracę, i dom, i Kinię, i Waldusia, i przeprowadzkę, na pewno jak będziecie na swoim to będzie jeszcze lepiej. Trzymam kciuki, byście jak najszybciej się przeprowadzili.
O raaany... podziwiam Cię za cierpliwość na tym placu zabaw, ja nie znoszę psów w takich miejscach, no ale u nas raczej zakazów przestrzegają. Tak czy inaczej dziwnych masz "sąsiadów", faktycznie nieźle się zapowiada. Jednak pointery są drugą stroną medalu, więc może nie jest tak źle jak wygląda, poza tym może uda Ci się wychować właścicieli innych psów :D Buhahaha... za kubek 200zł, on był z porcelany czy jak? ;)

Link to comment
Share on other sites

Sorki za offka, ale serdecznie zapraszam na bazarek z ciuszkami dla dzieciaczków i z osłonkami na doniczki itd. A dochód - jak będzie - przeznaczę na dług za rehabilitację mojej tymczasowiczki Nurii

[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/254397-Ciuszki-dziecięce-osłonki-na-doniczki-i-jeszcze-coś-na-Nurię-do-31-VII-br[/URL]

Edited by AMIGA
Link to comment
Share on other sites

Tyśka - Nie miałam własnie cierpliwości, to było nie w moim stylu. Ale jak juz gośc się do mnie popluł to przeszłam wszystkie bariery...
U nas na osiedlu włażą te baby z pieskami je wybiegiwać... Na szczęście panie z okienek patrzą i jeszcze nie siądziesz a juz patrol podjeżdza.

Co to znaczy że pointery są drugą stroną medalu??

Taaak, kubek angielska porcelana...
Podobno ;)

Ciociu Amigo, zameldowałam się. Szkoda że butków nie ma jakichś.
Nie mam dla dziecka butków, poszukuję jakichś sandałków na lato, ze wszystkiego juz wyrosła. (choć wczoraj jak tesciowa z nią została to wcisnęła jej na nogę bucik o 2 rozmiary mniejszy...A darłam się na tż przed wyjściem do pracy " tylko pochowaj wszystkie buty!!!!":roll:).

Link to comment
Share on other sites

Majka nie wiem jak to zrobiłaś ale ja bym na tym placu bombę wysadziła gdyby ten koleś się do mnie spruł :diabloti:
Dobre jest u nas to że jak jest placyk to tylko dla dzieci a z resztą stare baby by życia nam nie dały gdyby jakiś piesek sobie zacżął spacerować nie wspomnę o ganianiu dzieci ;)

Amiga- niestety nie mam już takich maluchow ;)

Link to comment
Share on other sites

Z dzieciakami na psich wybiegach tez się spotkałam.
Kiedyś była nawet sytuacja że facet wszedł na wybieg z niemowlakiem, takim kilkudniowym w wózeczku-nosidełku i bawiące się psy kilka razy w niego wparadowały. Popruł się strasznie, ale baba go zgasiła " a gdzie pan ma psa? nie ma pan? To co pan tu robi?" i gościa zatkało :D
Kilka razy też spotkałam się z większymi dzieciakami bawiącymi się na wybiegu - mamusia siedziała , piesek biegał, a chłopaczki walczyły na kije między psami, Wald nie wytrzymał rumoru i obszczekał, dostałam ochrzan i zostałam wyproszona, bo zaraz wszystkie psy się rzuciły na dzieciaki...

Tak samo nie jestem zwolenniczek puszczania dzieci między psy na wystawach...


A dziś też miałam pieska na placyku...
:loveu:Wyszłam z małą i chciałam ja pohuśtać i posiedzieć na placu, a tam... babcia z ujadającym pieskiem, piesek na ławeczce (znam go, boi się więc leci atakować kostki), na drugiej ławce gościu sobie popija i pyka papieroska... Nie usiadłam, bo nie było gdzie...

Następnym razem wprowadzam Walda na plac żeby zrobił sobie kupkę i pobiegał... On tak lubi piaseczek, a to drowe dla piesków biegać po piasku :p

A dziś Wald popisał się za co został surowo i boleśnie ukarany - miałam iść tylko z dzidziusiem, ale zlitowałam się znowu nad idiotą i go wzięłam. Jak jeszcze w pierwszą stronę szedł grzecznie tak po dojściu na łąki coś go opętało. Chciałam go puścić i wziąć na ręce małą, ale spotkałam faceta z młodym labkiem i puściliśmy je żeby się pobawiły. Pierwszy moment był zgrzyt, lab zadarł ogon, Wald zadarł ogon, lab zaczął warczeć, Wald się pospinał. Kilkakrotnie się zmierzyły, więc odsyłałam Walda na bok, wracał i znowu, aż Wald nie zaczął się turlać kagańcem, lab podskoczył jak szalony szczeniak i już miłość nastała :D Panu się bardzo spodobał chyba Wald bo zaraz go wciągnął w swój orszak, generalnie chodził po niego jak Wald kopał, rzucał mu patyczek, a nawet zapiął go na smycz i zaczął odchodzić , a ja zastanowiłam się czy nie dzwoniń na policję nie zgłosić uprowadzenia psa :D
Niestety, Wald w kopaniu się nie poddał, nawet jak ściągnęłam kaganiec, olał mnie jak wołałam, olał faceta jak go przyciągał do nas co chwila, zapięłam więc na smycz i odmaszerowałam, w domu otwarłam drzwi, wpakowałam psa do środka, wydałam komendę "miejsce" i wyszłam spacerować dalej juz bez niego. Jak wróciłam do domu to rzucił się na mnie błagalnie i poczułam wtedy się okrutnie, zupełnie jakbym go skatowała i teraz błagał mnie o litość. Szczególnie że wyczuł zapach swojego ulubionego kumpla pointera Santa i wyraźnie był podniecony że wybieramy się do niego.
No niestety, przechlapał...


Aha, kupiłam kagan, baskervilla, przesyłka poszła do rodziców bo nie wiedziałam kiedy się przeprowadzę i poprosiłam żeby nie otwierali aż nie przyjadę bo nie chciałam znowu afery pt ZNOWU-KUPUJESZ-COŚ-PSU. Oczywiście rozpakowali.
Dzwoni do mnie moja mama ... " ojezus, a coś ty mu za paskudztwo kupiła! Taki plastik obskurny wielki, przeciez on nie będzie miał jak oddychać, cięzko mu w tym będzie, pysk mu cały zasłoni, ja to wyrzucam!!".
Odparłam mojej mamusi że jak jej się nie podoba to niech mu kupi lepszy , powiedziała że kupi, więc trzymam za słowo.
Szczególnie że obawiam się że basker może nie podejść i trzeba będzie zainwestować w chopo albo materiałowy:cool3:

Link to comment
Share on other sites

Ja mam chopo już z 5 czy 6 lat i jest najlepszy. Dla seterki też na pewno kupię chopo. ale nie przez najbliższe 2mc, bo mnie wyrzucą z domu :eviltong:

Psy to chyba robia specjalnie. Jak dasz im karę za to że były niegrzeczne to zawsze zrobią tak żebyśmy mieli wyrzuty i czuli się z tym okropnie. Najlepiej tak żeby przyjść i dać im garść smaków na przeprosiny.

Link to comment
Share on other sites

Baskerek już na pysku ( a pysk własnie na moich kolanach cierpiący i rozżalony:loveu:).
Powiem tak, jeśli to kagan idealny na pointera to ja nie mam pointera w takim razie...
Źle nie jest, bo choć bardzo psuje wizualnie Waldkowi pysk (poszerza i skraca) to nie styka nigdzie z kufą. Nawet bym mogła powiedzieć że lekko za szeroki, ale jak juz się z nim oswoję to może spróbuję szerokość podmiażdzyć tak żeby te zbędne cm poszły w wysokość.
Wald nie protestuje, nażarł się w nim smaczków i chleba, a potem poszedł leżeć. Nie szarpał ani nie trze łbem, nie włazi mu w oczy. Tylko wygląda zwyczajnie albo brzydko albo to ja się nie mogę przyzwyczaić po widoku skórkowego.
Pyska nie otwiera zastraszająco szeroko, ale dyszy i umie pogryźć smaczek.
Mam foty jak zgram to dodam ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...