Jump to content
Dogomania

Oskar i Filip - kombinatorski duecik cudakow. Felix w DS


Pink

Recommended Posts

Ja też lubię porządek przy wychodzeniu. Nasi rezydenci siadają na doopkach na ręcznikach pod drzwiami
i spokojnie czekają na ubranka. Tymczaski naśladują je i jest całkiem dobrze. Po powrocie jest podobnie
z tym,że czekają na mycie łap.

Link to comment
Share on other sites

Waszku nie przesadzaj - chlopaki maja u mnie "przechlapane", bo ja zla kobieta jestem :evil_lol:
Sznupa nie ma juz ... ja przez te moje paszczaki, to nawet nie wiem czy odebrali go wlasciciele czy poszedl do domu tymczasowego, czy adopcja sie odbyla. Jutro przedzwonie, to bede wiedziec cos wiecej.
Anka - no beda chodzic jak zegarki hihi a przynajmniej Felix. Oskara narazie musze porozpieszczac, bo on zle reaguje na takie szybkie nauki, jakie u nas sie ostatnio odbywaly. A jak duzo wszystkiego, to skolowany chodzi i miejsca sobie znalezdz nie moze - to musze na kolanka wylozyc, do serca przytulic i miziac, to dopiero mocno zasypia. Od jutra chlopaki maja przerwe pare dni tz bedziemy utrwalac ale nic nowego.
Poker, ja tez jakos tak wole, zeby mniej roboty-klopotu-zadymy bylo ... bo ja ogolnie to strasznie leniwy czlowieczek jestem :cool3:

Link to comment
Share on other sites

no... w moim świecie panuje giga chaos :shock:

Pisz mi tu Pink jak taką zgraję nauczyć grzecznego zachowania jak wchodzi ktoś do domu - nie ja czy Jarek - nazwijmy to "obcy" chociaż chodzi o dziewczynki, albo moją siostrę czy rodziców - Iga z Oliwią są często, zawsze dają smakołyki a i tak początek jak wchodzą jest okropny...

Link to comment
Share on other sites

Waszku..... hihi smakolyki na poczatek, no cos Ty. Przeciez ludzie przychodza do Ciebie a nie do psow :cool3: Smakosy sie daje jak pies sobie wypracuje a nie zeby mu sie przymilic. A tak na powaznie, to smakosow przy wejscu smoka w wykonaniu psow, nie powinno sie dawac - bo utrwala sie ich zachowanie, co z tego ze jeden moze dostanie jak sie ladnie przywita ale drugi dostanie jak bedzie skakal a trzeci jak bedzie warczal i tak dalej. Dla mnie podstawa w funkcjonowaniu wszystkiego co sie odbywa w domu jest jedna podstawowa komenda "na miejsce" - dlatego u mnie jest teraz taki stresowy okres - bo to jest pierwsze co wypracowuje w psach. Moje [I]na miejsce [/I]musi dzialac perfekcyjnie, tak zeby palilo sie walilo a psy maja biec na miejsce - jest to dosc skomplikowane i wymaga duuuuuzo cierpliwosci, bo jak samo wskoczenie na poslanie uczy sie dosc szybko, tak utrzymanie komendy wymaga troche zachodu. Zwalniasz komende jak Tobie pasuje, jak widzisz ze juz emocje opady, jak masz ochote na towarzystwo psow... jak nie masz ochoty albo "obcy" wola nie miec kontaktu z psami, to psy maja na poslaniach zostac. Spac, ogladac, pierdziec w poduszki ale zostac.
Poza domem taka komeda jest "waruj" ... ja osobiscie nie chetnie ja stosuje, wole bezwzgledne "siad", bo uwazam ze nie kazdy pies lubi uwalic sie w blocie, czy na deszczu calym cialem a dupka moze.

Link to comment
Share on other sites

:modla: łał! jestem pod wrażeniem z tą komenda na miejsce :)
I i B nawet nie pamiętają co to miejsce.. przypuszczam ze Brokat nie wiedzialy by o co kaman a dla Inki taka miejscem jest kanapa :)
No ale jak ktos wchodzi a z jakiegos powodu psy maja sie nie witac to jest "sio, nie wolno!" i one sie cofaja i czekają az ta osoba zwróci na nie uwage. no ale zeby tak ktos siedział na kanapie i nie glaskal to marna szansa jak sobie ktos towarzystwa psa nie zyczy to niech do nas nie przychodzi:diabloti: no.. ewentualnie wystarczy nie zwracac na nie uwage to odrazu ida do domownika i po problemie. mama nie lubi jak jej " wchodza na głowe" ale takiego rygoru nie mamy bo poprostu nigdy nie zalezało nam na tym :)

Link to comment
Share on other sites

no właśnie ja też tak mam, że jak ktoś nie chce kontaktu z psami to niech nie przychodzi do nas :D ale ten moment pierwszy jest denerwujący i muszę coś z tym zrobić, tylko przy grupce psów, w tym głuchy Zgredek to jest niełatwe bo wystarczy, że jeden się wyłamuje z grzecznego zachowania i leeeciii reszta jak domino...

ale jak dla mnie Pink jest idealnym właścicielem dla sznupów - one tak właśnie powinny być uczone, krzywda im się nie dzieje, a potrafią opanować kipiące emocje - bo ja to chyba powinnam mieć jakieś :hmmmm: ślimaki :D

Link to comment
Share on other sites

Aniu - sio nie wolno, tez jest komenda i jak sie stosuja, to spoko. Tu nie chodzi o kurczowe trzymanie sie tego, co ktos tam uwaza-wymysli-napisal i jak faktycznie, dobrze jest jak pies ma swoje miejsce "na podlodze", to uwazam ze jak ma na kanapie, to tez jest jego miejsce.... najwazniejsze zeby sie tego trzymac. Pokazanie psu, co to jest JEGO miejsce nie jest takie trudne ... Felix swojego miejsca nigdy nie mial a dla Oskara "na miejsce" dzialalo i dziala jeszcze, jak cos najgorszego-okropnego i ogolnie katastrofa zyciowa.
U mnie naprzyklad jest tak, ze po spacerze psy ida na miejsce, zeby odpoczely przed zarciem i doschly w razie czego do konca a ja ide do kuchni, robie sobie kawe czy to tam jeszcze i szykuje zarcie. Psy maja lezec dopoki ich do kuchni nie zawolam. Przez pierwsze dni uczylam co to miejsce, prowadzalam co jakis czas kazdego z osobna (trzeba pamietac zeby psa nie brac za obroze reka i dobrze sprawdza sie stale przypiety kawalek sznurka, smyczy), wrzucalam zarelko na legowisko i okropnie sie cieszylam jak wlazlo, to-to chociaz dwoma lapami samo z siebie. Pozniej jak juz zalapali ze to sluzy do lezenia i to ich miejsca, to po powrocie ze spaceru, wchodzilam pierwsza na gore i stawalam tak w przedpokoju zeby mialy tylko jedna droge czyli na miejsce i mowilam na miejsce i pokazywalam reka. Oczywiscie na poczatku kazdy biegl gdzie indziej, byle tylko nie tam gdzie kazalam i jak Felix dal sie przywolac i mozna bylo go [I]taranowac [/I]w strone legowiska czyli zmuszac cofajacego sie psa napierajac na niego nogami idac w jego strone, zeby wskoczyl na legowisko. Tak maly paszczak zwiewal, pod stol, kanape czy jakis mebel a ja nie bede przeciez za nim gonic czy go wyciagac, bo na wolanie nie reaguje - to przestalam odpinac go po spacerze ze smyczy i musial wejsc ze mna na gore i zostal prowadzony odrazu na miejsce. Pozniej mowilam zostac i szlam do kuchni, oczywiscie zaczelo sie od dwoch krokow tz ja dwa kroki do kuchni a psy juz poza legowiskiem, to spowrotem na miejsce, ja trzy kroki do kuchni, psy poza legowiskiem, to spowrotem na miejsce i tak do znudzenia. Jak juz widzialam, ze zaczynaja byc rozproszeni i nerwowi, to nie szlam do kuchni, tylko do pokoju siadalam na kanapie. Jak zobaczyly ze nic sie nie dzieje, to szly sie polozyc i wteczas ja wstawalam i szlam do kuchni szykowac zarcie.
Psy oczywiscie juz staly kolo mnie, to znowu na miejsce a ja na kanape - w pierwszy dzien nauki zjadly dopiero wieczorem :evil_lol: ale po czterech dniach zalapaly. Sa jeszcze momenty ze Felix nie moze wytrzymac, bo on za zarcie by sie dal zabic i po cichu skrada sie do kuchni i zaglada zza rogu... maly paszczak za nim hihi - to pozakladalam im na obroze dodatkowe metalowe kolka ktore stukaja o medaliki - tak ze jak sie ruszaja, to slysze w ktorym miejscu sa i jak tylko uslyszalam ze dzwiek dochodzi juz z przedpokoju (legowiska sa w otwartym wiatrolapie), to zjawialam sie przed nimi z nakazem "na miejsce", tak ze im sie znudzilo wylazenie, bo i tak nie mogli zobaczyc na jakim etapie w kuchni jestem. Teraz wystarczy juz krzyknac z kuchni haslo jak slysze ze powylazily, to zawracaja.
Moze dojde niedlugo, ze juz krzyczec nie trzeba bedzie.
Waszku a Ty myslisz ze ja dlaczego wychodzilam 2 godziny na spacer hihi bo jeden nakrecal drugiego, jak jeden sie uspokoil, to drugi zaczynal, jak drugi sie opanowal, to pierwszemu sie znudzilo - tyle ze ja mam prosciej, bo mam dwa psy a nie sfore jak u Ciebie. O Zgredka sie nie martw, jak sfore bys opanowala, to Zgredek slyszyc nie musi - pojdzie za innymi.
A co do slimakow, to tez nie jest takie halo - slimaki wolniej sie ucza, wolniej lapia i co najgorsze, to to, ze skorygowanie jakiegos zachowania jest bardzo trudne. Fakt zycie jest latwiejsze ale ile zabawy mniej.

bosh jak sie rozpisalam

Link to comment
Share on other sites

Mama nigdy nie uczyła żeby psy lezały na miejscu podczas przygotowywania zarcia wiec tu sie wypowiadac nie bede, ale na miejsce to normalna komenda, nasze poprzednie psy ją znały i wykonywały nawet jamnik:evil_lol: jak mnie pamięć nie myli to Inka ta komende tez znała ale jakoś przestaliśmy jej uzywac w takim znaczeniu to i pies zapomniał :) ale sam proces nauki to znamy, znamy:-D obecnie "na miejsce" uzywamy se tak o, mama jak sie bardzo wkurzy (ja tez ale ja rzadko jestem) i krzyknie na miejsce to burki lecą się pochować - na miejsce oznacza idz tam gdzie ci wygodnie ale sie nie ruszaj i mnie nie denerwuj :)
ja mysle ze z komendami i posłuszenstwem jest tak ze kazdy powinien nauczyc psa tyle ile jest mu potrzebne i zeby dało sie normalnie zyc :) ty lubisz jak jest spokój i bez krzyków psich jak wychodzisz i jak wracacie wiec tego pilnujesz my przy wyjsciu troche tylko uspokajamy a przy wejsciu do domu niet - bo dla nas pies ma sie cieszyc jak głupi jak wchodzimy ale to jest cos co akceptujemy i chcemy. najgorzej jak cos komus przeszkadza a nie robi z tym nic ...
malawaszka nie przejmuje sie - standardy cie nie dotycza bo ty masz ciagle nowe pieski, tymczasy... mama naszym tez folgowała jak była Emi, bo tymczas ma sie nauczyc zyc z człowiekiem przytyc i wyzdrowiec a nie chodzic jak w zegarku.. to juz robota dla ds

Link to comment
Share on other sites

Waszko e tam, ja nieraz chciala bym troche wyluzowac - no ale taka mam nature i moge tylko kwiczec z zazdrosci, ze inni to umieja.
Aniu, to jest prawda co piszesz - jest roznica miedzy tymczasem a stalym psem. Gdybym paszczaki szykowala do domu stalego, to na czyms innym bym sie skupila. Ale ze paszczaki zostaja a ja lubie zyc tak a nie inaczej, to zapedzam siebie i zwierzaki do roboty - wole teraz poswiecic pol roku ale mniec 10-15 lat w miare spokojnego zycia pozniej.
A to nie jest tez tak ze ja jestem caly czas "kat", bo tez lubie jak paszczaki sie ciesza jak mnie witaja i ja sie tez ciesze jak je widze ale nie moze byc tak, ze mam podrapane nogi pazurami, przewracane jest wszystko co stanie im na drodze - nie wspomne o bojkach ktore sie z tego rodza. Po domu tez sie ganiamy, chowam im sie (dzisiaj wlazlam pod kanape i znalezdz mnie nie mogli hihi) - jak sprzatam, to dziwnym sposobem szmatka mi spada na ziemie i jej nie widze (Felix zawsze kradnie i staje za mna trzymajac ja w mordzie) a pozniej chodze, szukam i rozpaczam, ze szmatka mi zginela a on sie cieszy jak glupek i podsuwa mi szmatke na stopy. Utulam Oskara do snu - klade go sobie na kolanach na pol lezaco - tak morda na piersi i piesio sobie spi - on potrzebuje ciepla jeszcze i bliskosci.
Ale jak powiem ze koniec zabawy, to ma byc koniec i paszczaki musza wiedziec, ze na wszystko jest czas, na zabawe, na glaski i na spokoj.

Link to comment
Share on other sites

heh to u mnie czas na spokój jest jak siedzę przy kompie - wtedy żaden mnie nie tyka - jedynie jak przychodzi pora spaceru to zaczynają się kręcić, Drops się wspina i przypomina; ale jak przejdę od kompa na kanapę - ooo matkoooo - wtedy nie wiedzą co zrobić ze sobą bo najchętniej wszyscy by mi weszli na głowę :lol: i się tłoczą przy tej kanapie, drepczą, nadziwić się nie mogą, że jak to tak leżę i nic nie robię :mad:

Link to comment
Share on other sites

Pink ja nie powiedziałam ze jestes kat! i nigdy by mi do głowy nie przyszło ze nie dajesz ciepla psom i sie z nimi nie bawisz i nie wyglupiasz. pies który nie ma tez przyjaznego kontaktu z człowiekiem wcale sie szybko nie uczy. ty masz zasady i ja je szanuje! wszystkie mi sie podobaja i nie uwazam ze psy cierpia od dyscypliny co wcale tez nie znaczy ze chciałabym wszytskie stosowac. ty masz tez inaczej ze są bójki podczas radosci.. u nas nie.. a pozatym Brokat potrzebuje tej masy radosci Inki bo ona pozytywnie wplywa na niego i az jemu sie chce hopsac i krasc zabawki.
A co do szkolenia.. a ja myslalam ze zaczniesz od Oskara ale mzoe masz racje... Oskar jeszcze miłosci potrzebuje a potem sie szybciej nauczy od Felixa jak ten bedzie taki wytrenowany :) Nasz Brokas tez chodził chociaz on miał za głowne zdanie nie pozjadac reszty uczestników (psów):evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malawaszka']jak przejdę od kompa na kanapę - ooo matkoooo - wtedy nie wiedzą co zrobić ze sobą bo najchętniej wszyscy by mi weszli na głowę :lol: i się tłoczą przy tej kanapie, drepczą, nadziwić się nie mogą, że jak to tak leżę i nic nie robię :mad:[/QUOTE]
Moje wszystkie chore na tę samą chorobę, zwłaszcza ulepieni z tej samej gliny Oti z Hondą mękolą mnie okropnie, Honda chce zalizać a Oti włazi łapami i ociera się całym ciałem, jak kot. Reszta też się pcha, z zabawkami, trącaniem łapą, żebym głaskała itp.

Link to comment
Share on other sites

To moje tez choruja na "syndrom nic nie robienia kanapy" :evil_lol: Jak leze na kanapie z lapkiem na kolanach, to psy ida zajac sie soba czyli pospac ale jak sie tylko poloze i lekko nogi przykryje kocem, to zaczyna sie wedrowka ludow :angryy: Oskar pcha mi paszcze w oko, lize po twarzy, przykuca, kreci kuprem a Felix traca lapa, wtyka zabawke na kanape - potrafi wszystkie zniesc, moze ktoras mi sie spodoba. Ja zamykam oczy i udaje ze mnie nie ma - psy zastygaja i patrza mi sie prosto w twarz. Nie mozna okiem mrugnac, bo po ptakach jest.
Aniu, nie-nie, to z katem, to tylko tak rzucone bylo, zeby nie myslec ze ja taka [I]twarda [/I]jestem :cool3: A co do Oskara, to on ma pare najwazniejszych szczeniecych miesiecy w plecy i teraz musi to nadrobic czyli przezyc. On sie nie nadaje jeszcze do "pracy" jaka sie odbywa na placu. On potrzebuje jeszcze -jak powiem naprzyklad siad i pies siada a ja sie ciesze - wywalic sie na plecki i tez sie cieszyc. Potrzebuje uciec pod kanape z przekory, popodgryzac mi palce jak czesze mu brode i wszystkie te rzeczy ktore robi szczeniak a ktorych on nie zna. Oskar nawet bawic sie nie umie, nie wie co to pilka czy psia zabawka. I tak doszlismy juz do tego, ze jak Felix sie bawi czy bawie sie z Felixem razem, to malec nie ucieka gdzie pieprz rosnie, bo dla niego zabawa to nie zabawa, tylko niepokoj-haos-rozroba.
No i z Oskarem bez problemu dam sobie rade w szkoleniu pozniej sama tz z Felixem tez bym sobie dala ale praca w grupie, to jest calkiem co innego niz indywidualna. Felixowi potrzeba kontaktu z innymi psami ale nie na zasadzie "lece obszczekac, bo jestem szef podworka", tylko wlasnie kontrolowanego przebywania razem. Spokojnego stosunku do innych, bez zaczepiania i pokazywania ktory jest wazniejszy.

Link to comment
Share on other sites

Ale tutaj mądre rzeczy czytam :crazyeye: Niestety ja nie jestem konsekwentna i moje psiaki i kot wchodzą mi na głowę :cool3:
Niestety ale już w tym wieku trudno się zmienić :oops: ..a też chciałabym mieć wychowane piesy a nie "rozpuszczone jak dziadowski bicz" :shake:

Link to comment
Share on other sites

Bycie konsekwentyn, to nic w porownaniu z umiejetnoscia zachowania powagi ... normalnie nieraz [I]posikac[/I] sie z nich mozna. Psy siedza na dupkach kolo siebie i czekaja az wsypie karme do kubka (karmie reka) i katem oka widze jak krokodyl czyli mlodszy paszczak, zaczyna ziewac ... ja wiem, ze to jest tylko pokrywka do tego, zeby odwrocic glowe i popodgryzac Felixowi brode :evil_lol: Felix raz sie przesunie, maly sie dosuwa, drugi raz sie przesunie, maly sie dosuwa - wkoncu Felix wstaje, bo ma natreta dosyc a ja udaje ze tego nie widze, bo nie moge skorygowac Felixa i uspokoic malego - jak umieram ze smiechu

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pink']Bycie konsekwentyn, to nic w porownaniu z umiejetnoscia zachowania powagi ... normalnie nieraz [I]posikac[/I] sie z nich mozna. Psy siedza na dupkach kolo siebie i czekaja az wsypie karme do kubka (karmie reka) i katem oka widze jak krokodyl czyli mlodszy paszczak, zaczyna ziewac ... ja wiem, ze to jest tylko pokrywka do tego, zeby odwrocic glowe i popodgryzac Felixowi brode :evil_lol: Felix raz sie przesunie, maly sie dosuwa, drugi raz sie przesunie, maly sie dosuwa - wkoncu Felix wstaje, bo ma natreta dosyc a ja udaje ze tego nie widze, bo nie moge skorygowac Felixa i uspokoic malego - jak umieram ze smiechu[/QUOTE]

hahaha ja mam z tym mega problem, bo nie potrafię się powstrzymać od śmiechu jak coś łobuzują :lol: i tyle nt. wychowania :D

Link to comment
Share on other sites

w poniedziałek Byłam z tazzem w lesie... i ten głupek pobiegł za sarną... a ze byliśmy na górce koło takiego wawozu... to pognał w dół i tak sie wypierdzielił, że masakra :lol: a ja nie mogłam go odwołac bo umierałam ze smiechu az mnie zgieło :shake: zagwizdać nawet nie mogłam heheh

Nie lubie tego jak nie moge sie opanowac i dobrze zareagować hehehehe

Ja Rozumiem, że Oskar sie we fryzjera bawi :razz:

Link to comment
Share on other sites

Anka tak-tak, tylko jakby byl jeden to bym wiedziala kto przegryzl mi kabel od odkurzacza :evil_lol:
Waszku tez mam z tym problem a szczegolnie jak ktoremus sie wydaje ze czegos nie widze.
Saththa - fryzjer pierwsza klasa, zawod dosc popularny wsrod szczeniorkow - na topie ze tak sie wyraze :cool3:
Krokodyl ukradl mi wlasnie wklad do mopa :mad: przynioslam sobie czysty, wzielam wiaderko i poszlam wode nalac, wracam - nie ma :shake: pierwsze skojarzenie, odwracam sie i patrze na Felixa - nic nie ma w paszczy ale cos mnie tknelo, bo Oskara nie ma kolo mnie a on sie wloczy ciagle za mna, to wolam, nic ide do wiatrolapu, patrze na legowisko a paszczak zawlokl sobie moja zgube na poslanie i polozyl sie na niej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...