Jump to content
Dogomania

Dzieci sąsiadów nie mają umiaru:/


karollka

Recommended Posts

  • Replies 96
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='LadyS']Dlatego pytam, w czym jest trudność powiedzenia o tym dzieciom ;) Dzieci, wbrew pozorom, odpowiednio zmotywowane, rozumieją wiele. [/QUOTE]
Dlatego wspomniałam o batonie ;) (w domyśle - gumie do żucia, coli, ciekawej opowieści o psach, zachwyceniu się rowerem).
Mam nadzieję, że nikogo tu nie urażę twierdzeniem, że budowanie pozytywnych wzmocnień u dzieci i u psów odbywa się mniej więcej na tych samych zasadach. Trzeba znaleźć motywator :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Dlatego wspomniałam o batonie ;) (w domyśle - gumie do żucia, coli, ciekawej opowieści o psach, zachwyceniu się rowerem).
Mam nadzieję, że nikogo tu nie urażę twierdzeniem, że budowanie pozytywnych wzmocnień u dzieci i u psów odbywa się mniej więcej na tych samych zasadach. Trzeba znaleźć motywator :)[/QUOTE]

Otóż to ;)

[quote name='motyleqq']ale zdaje mi się, że od wychowywania dzieci są rodzice. i nie wiem, czy chcielibyście by ktoś czymś częstował Wasze dzieci/psy? ;)[/QUOTE]

W zasadzie, ze społecznego i psychologicznego punktu widzenia, za wychowanie dzieci poniekąd odpowiedzialne jest całe społeczeństwo ;) Rodzice, którzy nie przejmują się swoimi dziećmi, nie powinni ich mieć, ale to moja utopia - jeśli oni nie dają sobie rady, to inni powinni się zatroszczyć. Nie trzeba częstować, wystarczy zastosować taką sugestię (pozytywną bądź negatywną, w zalezności od dziecka), aby trafiła ;)

Link to comment
Share on other sites

żyjemy w świecie rzeczywistym, nie utopijnym. ja tam nikomu dzieci wychowywać nie mam zamiaru. tak samo nie życzyłabym sobie, by ktoś próbował wychowywać mi psa. nie przekonuję obcych psów, że mają do nas nie podchodzić. proszę właścicieli o zabranie ich

Link to comment
Share on other sites

Sama jestem jeszcze dzieckiem, może nie 6-letnim, ale dzieckiem. ;) Sama miałam sytuację, że mój pies był napastowany przez jedną dziewczynkę 7-letnią mieszkającą niedaleko nas. Gdy tylko wyszłam na spacer z Mają ta już była przy nas. Głaskała ją i głaskała i mówiła mi co mam robić z własnym psem (nie idź tak tylko tak... :roll:). Tylko czekałam, aż Maja się wkurzy. Gdy ktoś mi się pytał czy może pogłaskać odpowiadałam: "Może ugryźć". Ale Oliwia (bo tak miała na imię ta dziewczynka) tego nie rozumiała. O dziwo Maja nigdy jej nie dziabła, ale kto wie... Chwilami miałam wrażenie, że ona mnie prześladuje. :lol: W końcu się przeprowadziła także Maja miała już święty spokój. Z dzieciakami nie warto zadzierać, krótko mówiąc. Więc może zastrasz trochę dzieciaka? Że, jak piesek urośnie to może go nie lubić itp.? Może coś takiego zadziała. Tym bardziej, że matka chłopca jest, jaka jest. Plotkara. Więc jeżeli powiesz, że pies ma np. robaki - ona zaraz opowie to całemu osiedlu. Współczuję takich sąsiadów. I w sumie to takie "przekupywanie" to według mnie nie najlepszy sposób. Dzieciak dostanie powiedzmy batona, ale na następny dzień znów będzie maltretować psa... Równie dobrze Protonowi może się kiedyś skończyć cierpliwość do tego chłopca. Eh... Życzę powodzenia! ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']żyjemy w świecie rzeczywistym, nie utopijnym. ja tam nikomu dzieci wychowywać nie mam zamiaru. tak samo nie życzyłabym sobie, by ktoś próbował wychowywać mi psa. nie przekonuję obcych psów, że mają do nas nie podchodzić. proszę właścicieli o zabranie ich[/QUOTE]

Oczywiście - a więc jakie widzisz rozwiązanie? Bo ja szczerze powiem, ze po prostu bym na bachora ryknęła swoim zwyczajem i w nosie miałabym, czy matka będzie mieć pretensje. Choć zaraz znajdą się osoby twierdzące, że to strasznie awersyjne i tak z dziećmi nie można :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Oczywiście - a więc jakie widzisz rozwiązanie? Bo ja szczerze powiem, ze po prostu bym na bachora ryknęła swoim zwyczajem i w nosie miałabym, czy matka będzie mieć pretensje. Choć zaraz znajdą się osoby twierdzące, że to strasznie awersyjne i tak z dziećmi nie można :lol:[/QUOTE]

hehehe ja pewnie po kilku takich akcjach też bym się wydarła :lol: może jak powie, że pies jest chory, to się mamusia bardziej przejmie losem dziecka

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']żyjemy w świecie rzeczywistym, nie utopijnym. ja tam nikomu dzieci wychowywać nie mam zamiaru. [/QUOTE]
Po prostu sprytem można czasem osiągnąć więcej niż siłą, a dyplomacją więcej niż wojenką. Statystycznie od Odyseusza począwszy ;)
To tak jak w czasem w szkole - jak jest wyrywny uczeń, który za bardzo fika, to czasem najlepszą metodą jest uczynienie go odpowiedzialnym za coś, co dotyczy większej grupy ludzi - zamiast za łeb i do ziemi ;)
W indywidualnym przypadku to zawsze hipoteza, ale nie zaszkodzi sprawdzić ;)

Link to comment
Share on other sites

Lenny też był słodkim szczeniaczkiem do którego, w sumie do tej pory to się zdarza, dzieci leciały z łapami... Na prawdę wystarczy warknąć kiedy widzisz że dziecko zbliża się z łapami do psa i odpuści. Ja jestem bardzo wredna dla obcych, którzy pchają się do psa z łapami - jeśli ktoś spokojnie podejdzie i zapyta czy może, to o ile mój pies wyraża chęć, nie widzę problemów ;)

Link to comment
Share on other sites

Problem głaskania wycofanej labki rozwiązał się za pomocą mojego psa, bo razem spacerujemy. Mało kto chce się zbliżać to ttb, mimo, że on jest bardzie pro-ludzki niż ona. Labka chowa się za nim i jest ok.
Wcześniej miałam dalmana, który jasno okazywał wszystkim niechęć do głaskania jak był już duży. Efekt dziecięcych pieszczot jak był szczeniakiem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kesiaczek'] moja Tosca miała jakies 4 miesiace i facet odrazu z łapami podleciał i zaczał głaskac, wiec ja sie nie zastanawiajac zaczełam go głaskac po głowie, na co on zdziwiony co ja robie??? Wiec mu od powiedziałam ze to samo co on głaszcze sobie a co nie moge? Miał strasznie głupia mine i odrazu zabrał łapy od mojej suni :D:D[/QUOTE]

To problem ogólniejszy, nie zwracaja się czasem do Was faceci w protekcjonalny spoób? w firmacg, sklepach itd? Jak mi taki jeden zasunął per "rybciu", to ja mu "co misiaczku?", zbaranial i grzecznie już przeszedł na proszę pani :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Choć zaraz znajdą się osoby twierdzące, że to strasznie awersyjne i tak z dziećmi nie można :lol:[/QUOTE]

Ja nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania.
Choć to pewnie dziwne, bo w domu wisiał pasek/kabel i był w użyciu w sytuacjach ekstremalnych.
Teraz DZIĘKUJĘ za to swoim rodzicom.
No ale kiedyś były INNE CZASY.

Jest taka anegdota...
Siedzi kobieta i jej dziecko w autobusie, naprzeciw dziecka siedzi Pani wracająca z pracy. Dziecko kopie tą Panią po nodze. W końcu noga chyba zaczyna boleć i Pani grzecznie prosi aby dziecko przestało. Na to matka, że ona nie będzie krzyczeć na swoje dziecko, bo ona wychowuje je bezstresowo i nie używa metod awersyjnych. Dziecko dalej kopie Panią. Obok kobiety z dzieckiem stoi młody chłopak 18-19 lat. Całą drogę słucha muzyki. W pewnym momencie wyjmuje gumę do żucia z buzi i przykleja matce (tej od bezstresowego wychowania) na jej czole stwierdzając 'Ja też byłem wychowywany bezstresowo'. :)


Tak czy siak współczuję autorce tematu. U mnie w rodzinie wszystkie dzieci są nauczone szacunku do zwierząt, z czystym sumieniem woziłam swoje psy do cioci gdy jechałam na wakacje, do 2,5 letniego wtedy chłopca i 11 letniej dziewczynki. Ale tym dzieciom jak się powie, że nie wolno to zwyczajnie nie wolno. Szkoda, że inni rodzice nie potrafia być na tyle asertywni.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Rodzic to co innego, ale od cudzych dzieci lepiej w miarę możliwości trzymać łapy z daleka tak samo, jak chcielibyśmy żeby one trzymały łapy z daleka od psów. W końcu najlepiej wychowywać przykładem ;)[/QUOTE]

Chyba, że ktoś nie jest podatny na wychowywanie standardowymi sposobami :lol:

Link to comment
Share on other sites

U mnie też pasek w domu był, ale nigdy nim nie oberwałam. Jednak, jak któryś z rodziców wypowiedział słowo "nie" (szczególnie Śp. Tata) to już wiadomo było, że koniec rozmowy. Jak Mama powie na coś "nie" to jeszcze jest to: "Ale Mamo". :lol: W maju wracałam ze spaceru z koleżanką i jej psem w typie Collie - Sarą. Obok nas babka przechodziła ze szczeniakiem, słodkim rudzielcem. Zapytałyśmy się z koleżanką czy możemy pogłaskać psiaka, ale powiedziała, że nie. Trochę się zdziwiłam, to fakt, ale zaraz przypomniała mi się sytuacja z Oliwią i zrozumiałam babkę. ;) Jak jakiś piesek mi się spodoba to nie ukrywam, że się zapytam czy można pogłaskać, ale jeżeli ktoś powie "nie" to trzeba się "pogodzić z tym okropnym losem" (ironia) i idę dalej. U mnie w rodzinie, mój kuzyn ma 3 dzieci, chłopcy. Nie krzyczą na nich, ale jeżeli któremuś powie się, stanowczo, że nie ma tak robić to nie robi. Chłopacy przyjeżdżają do nas 2-3 razy w roku, a wtedy największą atrakcją są moje myszoskoczki. Grzecznie się pytają czy mogą dać słonecznik itp., jak nie mogą to nie biorą i tyle. :p Z nimi nie ma problemu w kontekście "głaskanie psa", ponieważ ich się boją. :-( Pewnie, by je kochali, ale ich Mama (żona mojego kuzyna) po prostu tak ich nastawiła. Jedynymi zwierzakami z jakimi mogą obcować to moje myszoskoczki i kot teściów mojego kuzyna. :angryy: A i zapomniałam o tych za kratami - w zoo... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście, ja nie mówię o darciu się na dzieci, bo ja na dzieci obce nie krzyczę, tylko syczę raczej, a na znane nie muszę krzyczeć, bo są dobrze wychowane :diabloti: Zawsze warto interweniować u rodziców, ale niestety coraz rzadziej to coś daje.

U mnie też był pas w domu, ale pasem oberwałam może raz - za to klapsa w dupę z otwartej ręki otrzymywałam kilkukrotnie, za co ogromnie dziękuję moim rodzicom :) Za to jak tata powiedział, ze jest rozczarowany moim zachowaniem - to już wolałam dostać, bo to większa kara niż jakiekolwiek lanie ;)

Link to comment
Share on other sites

A ja nie rozumiem całej tej dyskusji, przekomarzania się czy właściciel psa ma prawo wrzeszczeć na obce dziecko/zwracać uwagę/ itp. Właściciel wydaje obcej osobie polecenie: prosze nie głaskać mojego psa, nie skutkuje? Właściciel ma obowiązek odejść z tego miejsca dla dobra ogółu. Wyskakiwanie do kogoś z buzią tylko dlatego że nie potrafi wychować swojego dziecka, pokazujemy psu że to jest nasz wróg, co w przyszłości będzie skutkowało czujnością psa do tej osoby i atakowaniem jej.
Ale róbcie jak chcecie.

Link to comment
Share on other sites

Bez darcia czasem sie nie obejdzie, bez wzgledu czy to dzieciak czy matka. Miałam kiedys bernardynke na tymczasie znajdke. Suka ogolnie nie lubila obcych, zwlaszcza dzieci (chyba kiedys musialy jej niezle dokuczyc) Któregos dnia wychodze z nia na dwór i nagle słysze mamusie idąca z moze 5-6 letnia dziewczynka: idz pogłaszcz sobie pieska bo te pieski lubia dzieci......a dziewczynka oczywiscie w te pedy do mojego psa. Baba taka wiazanke ode mnie usłyszała ze az jej w piety poszło.

Link to comment
Share on other sites

W czym właściciela dziecka jest lepszy od właściciela psa? ma taki sam zakichany obowiązek pilnować swojego zwierza i robić wszystko, żeby nie było uciążliwe dla otoczenia.
Dla mnie małe dziecko nie wiele się od psa różni - tak samo trzeba pilnować na każdym kroku i tak samo jest się odpowiedzialnym za zachowanie tegoż. I tak samo jak warczę na obce psy podbiegające do mojego, tak samo warczę na obce dzieci - ZAWSZE skutkuje. "ZOSTAW" - proste polecenie wypowiedziane stanowczo, choć niektórzy twierdzą że wręcz agresywnie ;) dodatkowo zarówno przy dzieciach jak i innych psach - staję między moim psem a "napastnikiem" - po prostu zastępuję drogę, jak to nie skutkuje to w grę wchodzi jedynie agresja słowna ;) że jak nie pójdzie to tak mu dupę zleje że przez tydzień nie usiądzie, a jak mi wyrywa smycz? bo i taki przypadek się zdarzył, to stanowczo łapię za rękę, która dotyka mojej własności - czytaj smyczy/ psiej obroży i za tą rękę odsuwam najdalej jak się da, mówiąc o spraniu dupy na kwaśne jabłko ;) NIGDY nie używam siły czy nie dotykam obcego dziecka, jeśli nie jest to konieczne - czytaj dotyka coś co jest moje w tym psa.

Tak wychowałam kilkoro dzieci w okolicy i pewnie gdybym tego nie zrobiła to musiałabym się z psem po krzakach chować, jak niektórzy mniej asertywni.

Link to comment
Share on other sites

Sytuacja powoli wychodzi na prostą i do tego potrzebny był chyba MĘSKI ton. Ostatnio mój facet postanowił, że to On będzie wychodził z Protonem całe popołudnie (On zazwyczaj wychodzi rano i wieczorem i wtedy dzieciaków nie ma) no i wyszedł, nagle nie wiadomo skąd pojawia się TEN chłopiec. Nigdy z moim facetem nie rozmawiał ani nawet "dzień dobry" i bez żadnego skrępowania siada na chodniku i Protona na ręce. Na to mój mężczyzna do niego "postaw go"... gnojek nic. No to jeszcze raz "nie bierz go na ręce" chłopaczek nic. No to on "ty nie rozumiesz co się do ciebie mówi? postaw go na ziemie." chłopak postawił i głaszcze dalej. Mój odczekał jakieś 15 sekund i mówi "już sobie pogłaskałeś. proton idziemy". I gnojek tym razem za nim nie poszedł. Przy następnym wyjściu chłopaczek znowu podbiegł, może myślał że ten zmienił zdanie ale on od razu "mówiłem ci że nie wolno go brać na ręce" na co gnojek bezczelnie "a pan go bierze" (jestem w szoku że tak pyskuje) a on do niego "bo to mój pies" i zabrał Protona na ręce. Gnojek sobie odpuścił. Na drugi dzień wyszłam ja i gnojek biegnie więc ja od razu "nie wolno go brać na ręce" a on do mnie "wiem"... pogłaskał 10 sekund i powiedziałam że musimy iść. Gnojek jeszcze trochę stał i patrzył bo niestety Proton ciągnie do dzieci i nie ma ochoty odchodzić:/ Ale w końcu wzięłam go na ręce (dobrze że waży kilogram:p) i poszłam. Przy moim następnym wyjściu gnojek patrzył z daleka i wołał "Protonek Protonek" a matka stała obok, a ja mówię do niej "idziemy się uczyć sikać" i odeszłam. Dziś gadałam z jedną sąsiadką co też ma pieska i mówi, że widziała że nam dzieci psa męczą, ale od innej się dowiedziałam, że gnojek wyjechał na 3 tygodnie do babci więc mamy trochę luzu. Ale jak wróci to wyśle kilka razy faceta to myślę że w końcu odpuści, bo jednak męski ton widać jest bardziej przekonujący :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Nie trzeba 'warczeć ' na obce dzieci
ja jak tylko widzę, że któreś zbliża się z chęcią pogłaskania, to stanowczym ale nie podniesionym głosem informuję :
'proszę nie głaskać psa'
oczywiście często gęsto czy to ze strony dorosłych ludzi, czy ze strony dzieci słyszę pytanie: 'dlaczego?'
więc odpowiadam, że sobie tego nie życzę

czasami nie ma sensu wchodzić w dyskusje, nie każdy zrozumie
czasami jak się spotka kogoś bardziej 'kumatego' to wytłumaczę dleczego

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...