Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

No więc było tak... Od rana wyłam jak głupia. Nie mogłam sobie wyobrazić, że Gapcia gdzieś zostanie. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, od kiedy tymczasuję psy! Jeszcze rano wykąpaliśmy Gapulindę, bo była bardzo zakurzona przez wylegiwanie się na naszej plaży Kopakabana ;) Zebraliśmy się ze wszystkim i ruszyliśmy w drogę. Nie odzywaliśmy się do siebie, ja wyłam, patrząc na sparaliżowaną strachem Gapcię wciśniętą w samochodowe siedzenie obok mnie. W Warszawie zabraliśmy Panią Basię. Całą drogę nam opowiadała o swoich zwierzętach, o różnych zwierzakowych przygodach, o staruszku yorczku, którego przygarnęła jako spadek po swojej Przyjaciółce, bo rodzina była zainteresowana tylko resztą, finansową częścią spadku. Dom w niesamowicie urokliwym miejscu. Dookoła las (do p. Barbary należy 16 ha!), piękne łąki, spokój, cisza... Ludzie na miejscu cudowni - ciepłe małżeństwo z dwójką dzieci - dziewczynką tak co najmniej w wieku gimnazjalnym i 3-letnim chłopcem, bardzo opanowanym i grzecznym oraz sunią uratowaną 3 lata temu - taką OMC sznaucerką średnią, Lolą. Sunia grzeczna, miła, spokojna, nie nachalna, wielki pieszczoch... No ale Gapcia - całkowity paraliż. Postawiona na podłodze położyła się i ani drgnęła - jak u nas przez pierwsze dni. Wyniesiona na dwór - to samo. Pani ją wzięła na ręce - sztywna. Ja ją wzięłam na ręce - też sztywna. Postawiona, nie chciała nawet podejść ani do mnie, ani do Sławka! Pewnie by się przyzwyczaiła i pokochała i ludzi i Lolę, bo są ciepli, mili i widać, że kochają zwierzaki. Ale teren jest tak rozległy, nie do końca ogrodzony i gdyby np. Gapcia gdzieś się schowała lub uciekła, nie byłoby szans na jej odnalezienie. Wszyscy bardzo żałowali, że się nie udało (najmniej oczywiście Gapcia ;)). Umówiliśmy się, że poszukamy Państwu innego psiaczka. Takiego, który będzie bardziej kontaktowy i ufny do obcych. Którego będzie można przyzwyczaić do siebie i terenu, wychodząc z nim najpierw na smyczy czy lince na spacery, a potem, gdy już zaufa i uzna teren za swój, miałby naprawdę raj na ziemi!
Po powrocie do domu, Gapcia przywitała się z psiakami, a potem padła na fotelu i spała nieprzytomnie. Teraz co chwilę się na mnie ładuje i przytula. Sławek nic nie mówi, ale też mu... ulżyło ;) No i od wczoraj ma nowego psa - Becię. Coś niesamowitego - ruszyć się nigdzie bez niej nie może. Teraz pojechał nad wodę, a Becina siedzi w przedpokoju i płacze, jakby ją zostawił na zawsze:eviltong:

Posted

Oj Gapciu, Gapciu...

Ale przyznam rację Isadora Tobie - kiedyś przychodzi ten czas, że dom tymczasowy zostaje ze swoim psiakiem ;)
mnie to spotkało, Isadore, to teraz czas na Was Nutusia :evil_lol:

Posted

Ale się Gapulinek musiał nastresować:-( Podejrzewam, że ona dokonała już wyboru swojego miejsca na ziemi i doskonale czuje, że Wy ją po prostu kochacie.... A może tak przerzucić wątek do "Mają dom, ale potrzebują pomocy"??????

Posted

Może by tak... Ja wiem, że ona mogłaby być szczęśliwa w innym domu. Tylko cena tej zmiany jest niewyobrażalna... To jest taki tymczas, który - jeśli zostanie - to nie dlatego, że jest nieadopcyjny i nikt go nie chce. Jestem przekonana, że gdybyśmy ją ogłosili, telefony by się urywały. I w sumie tego się chyba najbardziej boję - jak wytłumaczyć ludziom, że to nie jest "normalny" pies?... Że się po dwóch dniach nie przyzwyczai? Że się przez kilka dni nie ruszy z miejsca, będzie leżeć i sikać pod siebie... Sama bym nie uwierzyła, gdyby mi ktoś powiedział, że po tak długim czasie, przy braniu tak dużej dawki "uspokajacza", pies nie jest w stanie funkcjonować w żadnym innym środowisku niż to, gdzie trafił z tego podłego miejsca, w którym był. Pchełka była i nadal jest psem trudnym. Ale ona była w stanie wstać, poruszyć się, próbować zaufać nowej Pani, a Gapcia nie. Są strachy, które pewnie nigdy Pchełki nie opuszczą (to samo jest z Nitką mojej Sąsiadki Uli), ale obie sunie potrafią z nimi żyć. Gapcia jest w stanie żyć ze swoimi demonami na razie tylko u nas... U nas potrafi się bawić z psami, cieszyć, biegać radośnie, by za chwilę znieruchomieć na fotelu i udawać niewidzialną, bo przyszła sąsiadka (którą przecież bardzo dobrze zna). Nie mogę o tym spokojnie mówić, a nawet pisać... Beznadziejny żal, jaki mnie ogarnia, gdy na nią patrzę jest nie do opisania. W niedzielę to sobie bardzo "namacalnie" uświadomiłam... I wcale tu nie chodzi o miłość. Kochamy wszystkie psiaki, które przechodzą przez nasz dom, bo inaczej nie dałoby rady się nimi zajmować. Słowo daję, łatwiej byłoby mi oddać Kreskę czy Lili, gdyby miały trafić do super domku, bo one dałyby sobie radę. Podobnie, jak dają sobie radę wszystkie psiaki, które wyszły spod naszych skrzydeł i są szczęśliwe w swoich Rodzinach.

A przy okazji zaproszę do naszej - a właściwie Sławka ;) - nowej podopiecznej: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/228967-Becia-szkieletor-z-lasu?p=19318591#post19318591[/URL]

Posted

Gapcia należy do grupy tych bidusiów, które bardzo ciężko znoszą jakąkolwiek zmianę... Tak jak mój Kair. Przecież on nie byłby w stanie funkcjonować gdziekolwiek indziej. U Marty jest szczęśliwy, mieszka ze swoja ukochaną Panią i jestem pewna, że traktuje ich dom jak swoje miejsce na zawsze. Pomijając to, że i tak nikt o niego nawet raz nie zapytał, to on po prostu nie nadaje się do adopcji. Za duża byłaby do zapłacenia przez niego samego cena, żeby się odważyć zmieniać mu jego ostoję - dom, który kocha.

Posted

Nie sądzę... Ona jest szczera Kaśka - od razu po niej widać co się święci... Jak jest dobrze, to jest, ale jak jest źle, to... jeszcze jak jest...
Z takiej Lili czy Kreśki - o, to są aktorki dyplomowane! Ale Gapcia... A jak wczoraj się pod poduszkę z łepkiem schowała, bo się nieopatrznie zamierzyłam na... muchę na oparciu kanapy...
No ryczę, ryczę i jeszcze raz ryczę - nie potrafię sobie z tym poradzić...

Posted

Tez mysle ,ze Gapcia po prostu bardzo duzo przeszla i to "cud" ,ze otworzyla sie u Nutusi i Slawka ale stalo sie tak dlatego ,ze poczula sie bezpieczna i ,ze miala na to czas. To jak przylega do ziemi, podlogi, swiadczy o paralizujacym ja strachu, leku.....Biedna Gapcia. Mysle ,ze trzeba poprosic o pomoc zaprzyjaznionego behawioryste.

Posted

[img]http://images10.fotosik.pl/1830/5bda746990c22e7c.jpg[/img]

Lesio sprawdza czy sie nic nie zmienilo na jego liscie:)

[img]http://images10.fotosik.pl/1830/9de330d8b74aa525gen.jpg[/img]

Posted

Ślicznoto nasza mała, przerażona obcym światem...

Eh, takiemu człowiekowi co skrzywdził naszą Gapcię tak bardzo - zrobiłam bym kastrację na żywca... choć i tak by to nie wynagrodziło Gapci tego wszystkiego, co przeszła...

Posted

Elu, cudne zdjęcia! :)
Serce krwawi, gdy myślę o Gapulince i o bezsilności Nutusi wobec tak ogromnej traumy:(


[quote name='Ellig'][IMG]http://images10.fotosik.pl/1830/5bda746990c22e7c.jpg[/IMG]

Lesio sprawdza czy sie nic nie zmienilo na jego liscie:)

[IMG]http://images10.fotosik.pl/1830/9de330d8b74aa525gen.jpg[/IMG][/QUOTE]

Posted

Nie no, tak dobrze to nie było... Została na stałe już... czwóreczka, czyli Lili ;) Zasiedziała się przez tę operację biodra, rehabilitację... A poza tym to jest taki szkodnik, że nikt by jej nie zdzierżył, to po co miała iść, żeby zaraz wracać? :)

A Gapiszon jest niemożliwy! Taki strachulec, a gdy wczoraj szalała u nas burza, prądu nie było i waliło zewsząd tak, ze nawet nasze psy, które się zazwyczaj burzy nie boją, czuły się nieswojo i wolały być blisko mnie, Gapcia sobie bezstresowo spacerowała po domu i szukała rozsypanej po ciemku przez Sławka kociej karmy :)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...