Jump to content
Dogomania

Gapcia dom może mieć tylko jeden - zostaje u nas do końca świata!


Nutusia

Recommended Posts

Dobra, napisałam JESZCZE RAZ!!!!
O Gapci za chwilę, bo miałam wczoraj "awarię". Zadzwoniła do mnie znajoma z sąsiedniej wsi, że po 2 tygodniach podchodów, zwabiła wreszcie na swoją posesję psiaka, który koczował w lesie. Z samej szyi zdjęła mu 48 kleszczy!!! Jest to osoba samotna i niezamożna, więc wpadła w panikę, że nawet nie za bardzo ma za co mu jedzenie kupić, a co dopiero wet i te sprawy. Że akurat jechałam do Doktora z Gapcią, zabrałam ją ze sobą do lecznicy, bo kleszcze u nas niestety są w większości zarażone babeszją. W lecznicy lekarz wyjął mu kolejnych 20 kleszczy i się poddał - po prostu go zakropił preparatem, żeby reszta sama odpadła. Oczywiście pobraliśmy krew i w oczekiwaniu na wynik ja wyjęłam kolejnych 43 (a nawet nie dojechałam do łopatek!!!!)... MASAKRA! Morfologia jednoznacznie nie wskazywała na babeszję, ale wyraźnie było widać stan zapalny, czyli coś się kluło. Do tego podwyższona temperatura. Nie było na co czekać, dostał zastrzyk z imizolu. Prosiłam także o tabletki na odrobaczenie. Zapłaciłam 70 zł, czyli za same leki, jak to zwykle u naszego Doktora. Zostawiłam Grażynie 6 puszek po ponad kg mięsa. Powiedziała, że jeśli jej pomogę, psiak może u niej zostać, dopóki nie znajdzie domu. A dom by pewnie znalazł dość szybko, bo jest ładny, nieduży i młodziutki (do roku). Niestety, dziś rano nawiał, gdy wychodziła do sklepu, żeby mu kupić makaron. Szukała go 2 godziny. Mam nadzieję, że jak zgłodnieje - wróci. Teraz masę cieczek w okolicy, pewnie to był powód ucieczki. Najważniejsze, że został zakropiony i uwolni się od kleszczy, a następne nie będą się wpijać, no i że nie rozwinie się babeszja. Ech, nigdy nie zrozumiem facetów!!! Miałby dom, pełną miskę, opiekę - głupol!!!!:mad: Oczywiście, jeśli wróci, będzie trzeba wesprzeć Grażynę w jego utrzymaniu, kastracji i szukaniu domku.

A teraz Gapcia!
Po powrocie z pracy, gdy otworzyłam drzwi sypialni, piszczała z radości, ale nie wyszła z posłanka. A gdy przy niej kucnęłam, wywaliła się kółkami do góry i.... posikała. Dobre i to, bo od przyjazdu nie zrobiła siusiu ani kupy. Nie było śladów, że wychodziła wczoraj z posłania. Jedynie biały serek zniknął spomiędzy chrupek, ale by sięgnąć do miseczki, wystarczyło z posłanka wystawić tylko 2 łapki.
Do Doktora postanowiłam ją zabrać w kontenerku. Tym bardziej, że jechała z nami Grażyna i ten psiak z lasu. Na szczęście nie było dużej kolejki. Na stole kompletny paraliż i kolejny sik pod siebie. Z oględzin jest tak: nie ma więcej niż 2 lata, jeden ząbek jest martwy, miała rozległy uraz podniebienia, ale się zrosło i zagoiło – została tylko blizna, uszy czyste, oczy czyste, skóra zdrowa. Ciąża dość wczesna, najprawdopodobniej jeden płód. Sterylna w przyszły czwartek, 26-go. Pobraliśmy też krew – morfologia bez zarzutu, uffff.... Odrobaczenie aniprazolem 3 dni z rzędu. Za przegląd, USG, morfologię i trutkę na robale zapłaciłam 90 zł. Stress-out mogę podawać w podwyższonej dawce, czyli 2 tabl. dziennie. Doktor się ze mnie śmieje, że powinnam prowizję od producenta pobierać, bo bardzo głośno wszem i wobec trąbię jakie to cuda sprawia. Ale byście zobaczyli naszą Pchełcię, jaki to teraz normalny i odważny pies jest!!!!
Po powrocie do domu, wyraźnie odetchnęła, że wróciła w to samo miejsce. Sama wyszła z kontenerka, ale od razu położyła się na podłodze. Sławek wziął ją do siebie na fotel – nie protestowała, położyła się spokojnie. Potem sama zeskoczyła i wskoczyła na kanapę, a następnie przeniosła się na wielkie ogólno-psie posłanie, skąd idąc spać zabrałam ją na rękach do posłanka w sypialni. Kolacji nie zjadła, choć zanęciłam sosem z karkóweczki. Sos wylizała, chrupki olała. Muszę kupić mielony twaróg, ugotować rosół i rozpocząć procedurę jak z Muszką i Pchełką. Damy radę!
Gdy rano Sławek zbyt głośno przesunął drzwi od łazienki, Gapiszon.... SZCZEKNĄŁ!!! Nawet usiadła na chwilę na posłaniu, ale nie wyszła. Zjadła natomiast całą miseczkę makaronu z mięskiem z puszki. Zostawiłam ją w posłanku w sypialni i ma do dyspozycji dziś cały dom (z wyjątkiem w pokoju, gdzie w areszcie siedzi Helenka), bo reszta bandy została na dworze.
O, i tak to z grubsza wygląda. Do domku jeszcze dłuuuuuuuuuuga i wyboista droga....

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Nutusia']Trzymaj, trzymaj!
Dziewczyneczki, czy ona była zakrapiana na pchły i kleszcze?...[/QUOTE]

była, ale 3 tygodnie temu i to jakimś zwykłym środkiem.
przed wyjazdem już nie kropliłam, bo wiedziałam że będziesz musiała ją wykąpać, więc byłoby to bez sensu.
Jak możesz, to proszę zakropl ją środkiem, który wg Ciebie jest najlepszy.

Link to comment
Share on other sites

Wpadłam zobaczyć dwudziestke dwójkę i muszę przyznać, że prześliczna z niej dziewczynka! Co to biedactwo musiało przeżywać do tej pory, to aż strach myśleć, dobrze, że wszystko co złe już za nią!


[quote name='Ellig']Zapraszamy na bazarek, na operację Muszki:smile:

[URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/225942-Aparat-cyfrowy-na-operacje-Muszki!Nowy-bazarek-Zapraszamy-"]http://www.dogomania.pl/forum/thread...ek-Zapraszamy-[/URL][/QUOTE]

Eluś, Ty jak zwykle po cichutku wspierasz kolejną bidusię:loveu: Nie dość, że kupiłaś puszki, to jeszcze bazarek zrobiłaś... idę pooglądać:-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa Marta']
Eluś, Ty jak zwykle po cichutku wspierasz kolejną bidusię:loveu: Nie dość, że kupiłaś puszki, to jeszcze bazarek zrobiłaś... idę pooglądać:-)[/QUOTE]

Oj, bez Ellig i jeszcze kilku wiernych Wspieraczy, to nawet do dwójki bym nie dotarła, a co dopiero do Dwudziestki Dwójki!

Necia mnie pytała kto był pierwszy... Pierwsza była Tośka-Łośka. Łysa ON-ka, która miała przyjechać do nas tylko po to, by umrzeć wśród ludzi, a nie jako anonimowy schroniskowy numer. Przyjechała, rozejrzała się i stwierdziła, że... żal byłoby tak od razu umierać ;) Była z nami 2 lata, miesiąc i 12 dni. Od niej wszystko się zaczęło i chwała Jej za to! Mocno wierzę w to, że z psiego nieba kieruje te wszystkie kolejne psinki do mnie i domki znajduje takie cudne...

Link to comment
Share on other sites

Nie mam żadnych wątpliwości,że to psie serduszko otworzy się na człowieka. Miałyśmy sunie podobną do Gapci- Tinkę. Tez był z niej starchulec. 2-3 dni w dt wystarczyły , aby coraz śmielej rozglądała się wokoło. Ze strachu i nawet pozytywnych emocji siusiała pod siebie. Teraz to " wredny" rozpuszczony i jazgotliwy bachor. Tak czule o niej mówi jej Pan- zakochany w niej po uszy. Uda się zrobić z niej dziewuchę ciekawą świata. Przy takiej Natusiu opiece jak u Ciebie- nastąpi to szybko. Z tego co mówiłaś, to Twoje stado jest bardzo pozytywne. Na pewno pomoże w socjalizacji tego rudego dzikuska.

Link to comment
Share on other sites

Kreska już wczoraj próbowała swoich terapeutycznych sztuczek, ale jej się nie udało. Za wcześnie i za dużo wrażeń było wczoraj w związku z wizytą w lecznicy. Jak znam tę małą rudą żmijkę nie da za wygraną i będzie próbować do skutku - aż Gapcia "zaskoczy" i się zacznie z nią bawić, a wtedy "zdradzona" Lili będzie szczekać na nie bez opamiętania. Wtedy dopiero będzie NORMALNIE :)

Link to comment
Share on other sites

Szczęka nie była złamana. Podniebienie było poharatane - nie mam pojęcia w jaki sposób... i chyba nawet nie będę się domyślać :( Ten szczeniaczek, co to chyba był Gapciowym synkiem też taki straszak. A już mąż (albo i tatuś) - bardzo do ludzi się garnący i ufny!

Link to comment
Share on other sites

Nutusiu, Ty wiesz, że jak zobaczyłama Gapiszona, łzy bezsilności zatańczyły mi w oczach? :-( wiem, że wiesz.... Gapulinko kochana, mogę jedynie trzymać kciuki, byś szybciutko pozbyła się traumy - najcudowniejsze jest, gdzie się znalazłaś i wierzę, że TośkaŁośka maczała w tym swój nochal:multi:

Link to comment
Share on other sites

Witaj Gusiaczku - fajnie, że jesteś! :loveu: Nie becz, tylko przyjedź pomiziać Gapiszona za uszkiem:razz:TośkaŁośka we wszystkich "psich sprawach" macza swój przepiękny smoczy nochal! ;)

Postępy są i to bardzo duże, zważywszy na to jak było jeszcze przedwczoraj!:multi:

Niestety, najwyraźniej Gapcia nie ruszyła się wczoraj przez cały dzień z posłanka - żadnych śladów w każdym razie nie zostawiła. Gdy usłyszała otwierane drzwi piszczała, wydawało mi się, że z radości, bo ogonek merdał całkiem dziarsko. Nawoływałam ją, cmokałam - nie wylazła, a gdy kucnęłam przy niej - norma, czyli sik pod siebie. Zależało mi, żeby szybko wydobyć poduszeczkę i uniknąć prania całego posłania, więc wzięłam ją na ręce i... niewiele myśląc, wyniosłam do ogrodu. Postawiłam na trawce - przywarła do ziemi. Zignorowałam to i powoli zaczęłam odchodzić. Czołgała się za mną popiskując, aż w pewnym momencie WSTAŁA! Lili to potraktowała jako sygnał do zabawy i zaczęła na nią ujadać, robiąc te swoje durnowate przysiady (terapeutka od siedmiu boleści!!!!:mad:). Udało mi się ją jakoś opanować, rzuciłam jej piłeczkę i Gapcia mogła iść dalej. Szła tuż przy mnie, ale w pewnym momencie zboczyła w krzaczki. Myślałam, że to koniec, że przyjdzie mi się tam wczołgać, żeby ją wydobyć, ale NIE! Kucnęłam, zawołałam i przyszła (nie przyczołgała się! - przywarła do ziemi dopiero przy moich nogach). Gdy chciałam wejść z powrotem do domu - nic z tego - bała się przekroczyć próg. Zamknęłam Helenę, zostawiłam drzwi wejściowe otwarte na oścież i czekałam. Nasze psy wchodziły i wychodziły. W pewnej chwili Gapcia weszła, ale akurat przechodziłam i gdy mnie zauważyła - wycofała się. Wniosłam do domu na rękach, postawiłam w korytarzu - przywarła do podłogi. Wchodził Sławek, otworzył drzwi - wyszła na zewnątrz. W końcu na dworze poruszała się całkiem normalnie. Została tam dobre pół godziny. Przyniesiona do domu, na przykurczonych nogach dopadła do wielkiego posłania, potem wskoczyła na kanapę. Na razie to są dwa najbezpieczniejsze miejsca dla niej. Plus posłanie w sypialni, ale sama tam nie dojdzie - za daleko i zbyt niebezpiecznie:cool3: Doszliśmy do wniosku, że ona nigdy nie była w żadnym pomieszczeniu - dlatego dom tak ją paraliżuje. Bardzo by chciała wejść za mną, ale się boi. Jeszcze trochę... Na kolację zjadła pół puszeczki mięska. 17 puszek odebraliśmy wczoraj od Ellig - DZIĘKUJEMY!:loveu: Dałam jej jeść na... kanapie. Przed spaniem wszystkie psiaki poszły na siusiu, a ja wyniosłam Gapcię. W połowie okrążenia ZROBIŁA SIUSIU!!!!!:multi:
Nad ranem Kreska z Pchełcią zażądały wyjścia. Gdy je wpuściłam z powrotem, wzięłam Gapcię... do łóżka. Najpierw była spięta, potem zaczęła mnie lizać po rękach i po twarzy, a następnie... zasnęła pod kołderką. Rano wyniosłam ją znowu do ogrodu, kurcgalopkiem pobiegła pod choinkę i ZROBIŁA KUPĘ! Na śniadanie, do drugiej połowy puszeczki dosypałam troszkę suchej karmy i.... nie za bardzo wchodziło. :mad: Chrupki zostały pracowicie wylizane z mięska i zostawione. Zaniosłam ją do kuchni, żeby zjadła jak inni. Krzątałam się, jak to zwykle rano, a ona się z tej kuchni nie ruszyła. Siedziała, nawet dreptała, ale w kółko. Wychodząc, zaniosłam ją do posłania, ale przeniosłam je w kąt salonu. Dość tej izolacji - dziś się będzie SOCJALIZOWAĆ:evil_lol: Ma stamtąd niedaleko na kanapę, może się odważy. Tym bardziej, że wczoraj Kresia przeprowadziła drugi etap terapii, której efektem było wspólne leżenie na kanapie, przytulenie się do siebie pyszczkami, a nawet... buziaki!:eviltong:

Myślę, że możecie być dumne z Gapuliny, co?;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...