Jump to content
Dogomania

Pies po usunięciu śledziony


dzanus

Recommended Posts

[quote name='gusia0106']Dokładnie! ;)[/QUOTE]
Czasem jestem DT dla kotów więc co nieco orientuję się w lekach, a że leki i dla psa i dla kota praktycznie takie same to właśnie o Zylexisie pomyślałam ;) Zapytam też o jakieś preparaty witaminowe i o to czy mogę nadal podawać preparat na stawy.

[quote name='sleepingbyday']nelka, masz super weta, trzymaj się go. mało który proponuje badania histo,a to bardzo ważne. jak wysyłaliście do niemiec, to pewnie idexx, dobre labo, wypisuje przy poważniejszych sprawach iinfo, jak leczone sa i czym analogiczne guzy, jakie rokowania itd (analityczne wspomożenie onkologa, jak potrzebny).

wydaje się, że skończyło sie u was happy endem (tfu tfu), ale przezycie miałas straszne, jak czytałam, to az mi się zimno zrobilo, wyobraziłam sobie taką rozmowę z wetem o nie wybudzaniu, masakra!

śledziona nie wątroba, nic się nie martw, byle wyniki były dobre, a dla pewności (no i aron najmłodszy nie jest) zrób mu porządne usg jamy za poł roku (zresztą w tym wieku, śledziona nie śledziona, trzeba badać).

ja z moją bezśledzienniczką mam jednego stresa i na to bardzo uważam - kleszcze. śledziona to rezerwuar krwi, więc przy chorobach krwi, głównie chodzi oczywiście o babeszę, organizm ma nieco słabsze autowspomaganie - porządnie zabezpieczajcie arona.

któremu zyczę dużo zdrowia.[/QUOTE]
Wszystkie kciuki i ciepłe myśli są na miarę złota, dziękujemy :)
Oczywiście będziemy kontrolować wszystko co trzeba. Na tego weta trafiłam właśnie przez koty i od razu wydał mi się sensownym lekarzem. Poza tym sprzęt, sprzęt którego w małych miejscowościach brakuje, a który jest tak ważny przy diagnozie. Ów wet powiedział, że gdyby nie operacja Aron raczej nie doczekałby dzisiejszego dnia, za szybko tracił krew.
Na razie nie miałam żadnego niepokojącego telefonu od siostry (przejęła wartę :) ) więc chyba jest dobrze.
Trochę zmartwiłam się jeśli o kleszcze chodzi - właśnie miałam zakraplać Arona, ale teraz nie wiem czy powinnam czy może lepiej odczekać.
A może obroża, jest chyba mniej inwazyjna niż krople na kark?
[URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/24097-sleepingbyday"] [/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nelka83']
edit. 3x, dziękuję za rady :) Co jaki czas powinna być powtarzana morfologia?[/QUOTE]

to nie to, że powtarzana co iles tylko chodziło mi ogólnie żeby pamiętac przy badaniu i się nie stresowac że leukocyty sa podwyższone
bez śledziony mają prawo

sbd dobrze napisała - usg za jakies poł roku
pewnie wet wam powie jakie profilaktyczne badania robić

już nie pamiętam dokładnie czy robilismu usg po poł roku
na pewno robilismy po roku od operacji

Link to comment
Share on other sites

aron to mix onka, więc jest spory, nie każda obroża zdaje egzamin. teraz są te foresto wodoodporne, nie wiem, jakie opinie. tak naparwde krople są upierdliwsze, bo co miesiąc trzeba, ale być może przy sporym psie bezpieczniejsze?

nie widzę przeciwwskazań do zakroplenia teraz, ale na wszelki dopytaj u weta. i nie marwt się, tylko porządnie o zabezpieczaniu pamiętaj i tyle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='3 x']to nie to, że powtarzana co iles tylko chodziło mi ogólnie żeby pamiętac przy badaniu i się nie stresowac że leukocyty sa podwyższone
bez śledziony mają prawo

sbd dobrze napisała - usg za jakies poł roku
pewnie wet wam powie jakie profilaktyczne badania robić

już nie pamiętam dokładnie czy robilismu usg po poł roku
na pewno robilismy po roku od operacji[/QUOTE]
Rozumiem :)
Zapisuję na listę pytań, dzięki ;)

[quote name='sleepingbyday']aron to mix onka, więc jest spory, nie każda obroża zdaje egzamin. teraz są te foresto wodoodporne, nie wiem, jakie opinie. tak naparwde krople są upierdliwsze, bo co miesiąc trzeba, ale być może przy sporym psie bezpieczniejsze?

nie widzę przeciwwskazań do zakroplenia teraz, ale na wszelki dopytaj u weta. i nie marwt się, tylko porządnie o zabezpieczaniu pamiętaj i tyle.[/QUOTE]
Chwilowo o dłuższych spacerach nie ma mowy więc liczę, że żadna pijawka się do niego nie przyczepi. Zakrapiałam go pod koniec czerwca, może tamte krople jeszcze chwilę podziałają. Jak na razie żadnego krwiopijcy w tym sezonie nie przywlekliśmy :)

Kurcze, trochę mi lepiej czytając co piszecie. Jest nadzieja, że będzie ok i tego się trzymam.
No przecież musi być dobrze, c`nie? :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nelka83']
Chwilowo o dłuższych spacerach nie ma mowy więc liczę, że żadna pijawka się do niego nie przyczepi. Zakrapiałam go pod koniec czerwca, może tamte krople jeszcze chwilę podziałają. Jak na razie żadnego krwiopijcy w tym sezonie nie przywlekliśmy :) [/quote]
to tak jak z ludzmi po operacji
też od razu nie brykaja jak nowonarodzeni :)


[quote]Kurcze, trochę mi lepiej czytając co piszecie. Jest nadzieja, że będzie ok i tego się trzymam.
No przecież musi być dobrze, c`nie? :)[/QUOTE]

nie inaczej :)

Link to comment
Share on other sites

Sleepingbyday, myślę, że Twoja sunia nie jest wyjątkiem ;) . Ze zwierzakami tak jak z ludźmi - reakcje na ból bywają różne.
Aron na ból reaguje bardzo spokojnie, nie pokazuje, że go boli. Nie warczy, nie zachowuje się chaotycznie tylko leży. Czasem gdyby nie wnikliwa obserwacja to nikt by się nie zorientował, że coś go boli. Ale to widać najczęściej po oczach, ma taki tępy wzrok jakby ból dusił w sobie. Ogólnie Aron to ostoja spokoju, taki stateczny starszy pan :) Czasami jakaś szjbunia mu odbije na spacerze i zachowuje się jak szczeniak, ale to jest słodkie :) Nie przepada za kotami bo koty to samo zuo :diabloti: , ale toleruje je i pozwala na wiele.
Kocham go za jego charakter, za spokój, za to, że jest...

Link to comment
Share on other sites

Gdy miałam 9lat spełniło się moje największe marzenie, a niczego innego tak nie pragnęłam, jak tego żeby mieć przyjaciela na całe życie. Pamiętam jak dziś upalny dzień sierpniowy 1999rok spacerowalam z rodzicami a moim oczom ukazało się psie rodzeństwo, a w nim czarno-biały piesek skaczący jak sarenka. Puszek od tej chwili był ze mną zawsze, naszych licznych przygód nie potrafię zliczyć, wędrówki po lesie, pływanie w stawach, wspinanie się po skałach, ratowanie dżdżownic z kałuży- wszystko razem. Codziennie czekał na mnie pod szkoła, jeśli za długo to trwało szukał mnie po korytarzach i salach wśród dzikiego tłumu dzieci:. Tak oto wspólnie dorastalismy, rozumiejąc się bez słów, towarzyszył mi przy każdym załamaniu, każdym smutki i każdej radości. Od zawsze jest dla mnie najwazniejsza osoba w moim życiu. Przeszedl wiele, raz inny pies rozszarpal mu jadra, prawie umarl, innym razem zostal porwany przez żuli i rządali okupu, 2lata temu jak był przywiązany do miejsca dla piesków pod biedronka najechał na niego jakiś idiota samochodem, miał zmiażdżona miednice. Przeszedl wiele ale jak superbohater zawsze dawał rade. Teraz po 14latach wspólnego życia Puszek jest ciężko chory. Ma 3 guzy w wątrobie, jeden w śledzionie. Wyszło to przypadkiem przy kontrolnym badaniu krwi AP aż 1315, dzisiaj usg. Ostatnio więcej śpi i pije, przez wypadek zle interpretowalam problemy z nozkami (drganie, problemy z podnoszeniem się, z wchodzeniem po schodach). Narazie bierze leki na watrobe, gdyby lekarz proponował operacje, raczej nie zgodzę się. Nie chce go męczyć dodatkowo operacjami i bolem pooperacyjnym. Wiadomo, ze chce by towarzyszył mi jak najdłużej o niczym tak nie marze, ale skazywanie go na dodatkowe cierpienie byłoby egoistyczne z mojej strony. Będę przy nim trwać, leczyć watrobe dopoki nie będzie pierwszych oznak cierpienia. Narazie jest dobrze, nawet weterynarz zdziwił się ze nie widać po jego zachowaniu choroby. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Link to comment
Share on other sites

idź do onkologa - pieknie o nim piszesz, warto, żeby nie pomylić bólu bezsensownego po nic nie wnoszącej operacji z takim, który jest związany z przedłużeniem życia (i nie mówie o kilku dniach).
kto ci to powie, jak nie onkolog.

psom juz i chemioterapie sie robi, znałam jednego, co na naświetlania do szwajcarii jeździł - -a był już starcem i to bardzo dużym. życie, w komforcie, dłuższe o rok, dwa - to jest cenna rzecz.

jednoczesnie dobrze czynisz, przygotowując się na sytuację najgorszą. piszesz o nim tak, że jakbym widziała, piękni z was przyjaciele. i nie możesz zrobić dla niego nic lepszego, jak podjąć odpowiednią decyzję w odpowiednim czasie. ile cie to będzie kosztować, sama wiesz i bolec będzie jak jasna cholera czy za tydzień, czy za dwa lata. ale koszt nie gra roli.

Link to comment
Share on other sites

Hatameni, trzymam kciuki za Was!

Kochani, mija trzecia doba po operacji, a my czujemy się dobrze :)
Aronik coraz lepiej chodzi na spacerach jedynie po mieszkaniu średnio się przemieszcza, woli leżeć. Mamy jeszcze problemy ze schodami, ale już nóżkami podczas schodzenia i wchodzenia zaczyna pracować więc powinno być ok :) Wczoraj zaczął merdać ogonem, szczekać i wkurzać się na mnie, że mu coś przy brzuchu majstruję (a ja tylko chciałam sprawdzić czy nic się nie sączy :oops: ). Na dzisiejszym porannym spacerze nawet podniósł spuszczony od kilku dni ogon, ma ogromny apetyt, dużo pije, próbuje przywoływać Kitę do porządku i molestować :oops: Zezola (kot, który mieszka na naszej klatce) - powoli wraca NASZ Aron :)

Tak poza tym - przeczytałam cały wątek. Sporo psiaków miało problemy z tymi nieszczęsnymi guzami :( Przy niejednej historii się poryczałam, a tym, którym się udało przesyłałam uśmiech :) Nadzieją mnie napawa myśl, że nie wszystkie guzy są złośliwcami co wynika z niektórych historii.

[*] dla tych, które odeszły...

Link to comment
Share on other sites

Witajcie, ja też miałam wątpliwą przyjemność przeżyć splenektomię u swojego psa, więc może podzielę się swoimi doświadczeniami.

Mój Truniek również trafił na stół z powodu krwawienia wewnętrznego – pękł jeden z dwóch guzów na śledzionie i burek mi się wykrwawiał. Decyzja o operacji nie była łatwa, ponieważ Trutus już miał jednego pasażera na gapę – był to rak nosa, leczony zaledwie 4 miesiące wcześniej radioterapią w Słowenii.

Po operacji oczywiście wysłaliśmy wycinek do badania (Idexx) z nadzieją (choć niewielką), że nam się poszczęści i guz okaże się niezłośliwy. Niestety u golden retrieverów i owczarków niemieckich guzy śledziony w starszym wieku to najczęściej HSA (hemangiosarcoma) – i mój pies nie był tutaj wyjątkiem.

Operacja spowodowała ogromną immunosupresję. W piątej dobie po operacji Trutus nagle gorzej się poczuł (a zaraz po operacji było doskonale, następnego dnia bardzo płakał, jak pozostałe psy jechały na spacer, bo on też chciał...) – w badaniu krwi wyszła... babeszjoza! Mój najdzielniejszy z dzielnych Truniek i tym razem się nie poddał. Dostał Imizol i szybko zapomniał o babeszji. Ogromny spadek odporności niestety prawdopodobnie doprowadził do aktywacji guza w nosie, który zaczął w lawinowym tempie odrastać, ale to już inna historia.

Ktoś pytał, jak często robić morfologię i usg psu po splenektomii... my robiliśmy często (raz na tydzień, potem raz na 2 tygodnie), ale to ze względu na to, że pacjent był dość wyjątkowy – chyba rzadko zdarzają się takie hardcorowe przypadki, jak nasz. Obraz morfologiczny nigdy już nie wrócił do normy, Truniek miał do końca swojego życia anemię, która utrzymywała się na tym samym poziomie przez cały czas po operacji.
Jeśli chodzi o dalsze leczenie, HSA niestety nie ma dobrej prognozy. Konsultowałam się również z dr. Jagielskim, który napisał mi, że przy tym typie nowotworu czas przeżycia jest krótki w zasadzie bez względu na dalsze leczenie, a chemia tradycyjna daje podobne rezultaty jak metronomiczna (chemia w niskich dawkach podawana codziennie + NLPZ + antybiotyk). Ze względu na drugi nowotwór i na to, że Truniek od kilku miesięcy przechodził mnóstwo badań, konsultacji i przede wszystkim, pełny protokół radioterapii oraz z uwagi na fakt, że miał endokardiozę w początkowym stadium, zrezygnowaliśmy z tradycyjnej chemii (u niektórych psów ma działanie kardiotoksyczne). Podawaliśmy chemię metronomiczną i pyszne, naturalne żarełko. Mało kto chciał wierzyć, że pacjent jest umierający, bo miał piękną, błyszczącą sierść i był dość tłuściutki :evil_lol: O tym, że coś jest nie tak, przypominały właściwie tylko ślady po radioterapii.

Trutus żył bez śledziony 2,5 miesiąca. Uśpiliśmy go ze względu na rozrost nowotworu w nosie. W ostatnim usg były już widoczne zmiany na wątrobie (prawdopodobnie przerzuty HSA).

Ja również przed operacją wycięcia śledziony odbyłam rozmowę z moją wetką na temat tego, że jeśli w środku będzie miazga, to go nie budzimy. Brzmi potwornie i jest potworne... ale myślę, że trzeba przede wszystkim mieć na uwadze komfort życia psa. Nie życzę nikomu takiej drogi, jaką my musieliśmy przejść, trzymam mocno kciuki za wszystkie psiaki z tego wątku – i za ich dzielnych właścicieli :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nelka83']Truniek był bardzo dzielny!

Strasznie zmartwiło mnie to co przeczytałam (o guzach) :( Jeśli to prawda, że najczęściej guzy śledziony są złośliwe to chyba czas pozbyć się złudzeń :(

Dziś jedziemy na kontrolę.[/QUOTE]

nelka, my, sbd, gusia jeśteśmy przykładami, że najcześciej nie znaczy zawsze

głowa do góry :)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Witam serdecznie, tak przeczytałam ten wątek niestety już troszkę za późno ... mojej Kulki - Czarnuszki nie ma już ze mną ... niestety też miała guz na śledzionie który podczas jej wariacji pękł ... nie dożyła konsultacji ... najgorsze, że nie miała żadnych wyżej opisanych objawów :( Jedno jest pewne, jak jest jakiś cień nadziei to trza walczyć o swojego psiaka ... może kiedyś znowu zdecyduję się na kolejnego ... Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Kochani, jestem i mam wspaniałe wieści - 'w badanym materiale nie wykryto komórek nowotworowych' :)
Aron czuje się świetnie! Wcina witaminy, je za trzech i jest pełen energii :) Za 3 tyg. mamy kontrolne usg i morfologię.

Dziękujemy za słowa otuchy, za rady, za wszystko - jesteście wspaniali! :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nelka83']Kochani, jestem i mam wspaniałe wieści - 'w badanym materiale nie wykryto komórek nowotworowych' :)
Aron czuje się świetnie! Wcina witaminy, je za trzech i jest pełen energii :) Za 3 tyg. mamy kontrolne usg i morfologię.

Dziękujemy za słowa otuchy, za rady, za wszystko - jesteście wspaniali! :)[/QUOTE]

super wieści :)

[quote name='czarnuszek']Witam serdecznie, tak przeczytałam ten wątek niestety już troszkę za późno ... mojej Kulki - Czarnuszki nie ma już ze mną ... niestety też miała guz na śledzionie który podczas jej wariacji pękł ... nie dożyła konsultacji ... najgorsze, że nie miała żadnych wyżej opisanych objawów :( Jedno jest pewne, jak jest jakiś cień nadziei to trza walczyć o swojego psiaka ... może kiedyś znowu zdecyduję się na kolejnego ... Pozdrawiam[/QUOTE]

czarnuszek, przykro mi
ale niestaty czasami tak też się zdarza :(

Link to comment
Share on other sites

Takie życie ... nie mogę tylko przeżyć, że pani wet kazała męczyć się jej przez parę godzin, bo bała się sama podjąć jakąś decyzję ... :/grrr
Cóż ... trza żyć dalej, nie rozpamiętywać i chyba w końcu zgłoszę się na wolontariat do schroniska, żeby pomóc "sobie" a przy tym psinkom, które nie miały tyle miłości co moja Kulka ...
A za Was wszystkich trzymam kciuki :) Będzie dobrze, bo musi być!!! Ot co ....

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Witajcie!

Spieszę zameldować, że u Arona wszystko dobrze - morfologia ok, usg również :)
Poza tym schudł 3 kg, ale tym się nie martwię ponieważ przydał mu się spadek wagi ;)
Wet był naprawdę zdziwiony, że chłopak w słusznym wieku doszedł do siebie tak szybko. Powiedział też, że Aron wyglada tak dobrze jakby mu co najmniej 2 lata ubyło :razz: - tu się akurat z nim zgadzam :D
Tak więc byłe do przodu, jak najdłużej :thumbs:

Trzymajcie się ciepło Kochani :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']czarnuszek - jej chyba nie mozna tej decyzji podejmować. poprawcie, jeśli sie myle, ale mam takie przekonanie, że nie wet decyduje, bo nie jest prawnym opiekunem.
[/QUOTE]

Rozumiem, że to ja powinnam taką decyzję podejmować - chodzi mi tylko o to, że jedynym rozwiązaniem jakie nam zostawiła to czekać na konsultacje, a wiadomo było, że każda chwila jest ważna w przypadku krwotoku wewnętrznego ... no nic to ... czas leczy rany i powoli się goja :(

nelka gratuluje i cieszę się - by jak najdłużej :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...