Jump to content
Dogomania

Pies po usunięciu śledziony


dzanus

Recommended Posts

jakby guz sie rozlał i było drastyczne pogorszenie, to żadne poprawy nastroju nie wchodzą w grę, więc mysl pozytywnie. ciekawa jestem wizyty dzisiejszej,koniecznie dokladnie wypytaj o wszystko (i zapamiętaj). jesteśmy bardzo ciekawi,bo tutaj sie nie spotkalismy z takim podejściem. ale też nie jesteśmy weterynarzami, więc wiadomo.

Link to comment
Share on other sites

Niestety okazało sie, ze dziś nie będzie mnie z Neki na wizycie - jadą sami rodzice, bo ja niestety nie dostałam wolnego. :-( jak tylko bede coś wiedzieć to napisze, ale przyznam szczerze, ze bardzo bym chciała, żeby była juz po operacji :-( dziś wychodząc do pracy widziałam, ze znów złapał ja spadek formy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Neki']Niestety okazało sie, ze dziś nie będzie mnie z Neki na wizycie - jadą sami rodzice, bo ja niestety nie dostałam wolnego. :-( jak tylko bede coś wiedzieć to napisze, ale przyznam szczerze, ze bardzo bym chciała, żeby była juz po operacji :-( dziś wychodząc do pracy widziałam, ze znów złapał ja spadek formy.[/QUOTE]

Neki to może poproś rodziców żeby wzieli porządny opis wizyty od weta
i poźniej sama zadzwoń i dowiedz się co i jak

nie mówimy, że wet robi źle
ale jak pisała SBD nie spotkałyśmy się z takim schematem leczenia
i jesteśmy ciekawe co i jak i dlaczego

Link to comment
Share on other sites

Witam, jestem tu nowa , jak czytam te wszystkie wypowiedzi to wiem jedno walczyć trzeba o swojego przyjaciela i już. U mojego 11,5 letniego Aresa , tak jak w wielu tutaj wymienionych przypadkach, guz został wykryty przypadkowo. Niuniek poszedł , a właściwie został zaniesiony do weta bo wydawało mi się że to stawy wysiadły mu już całkowicie.Pies dnia poprzedniego wesoły , z duzym apetytem, w ciągu kilku godzin zamienił się w niechodzącego , nieobecnego psa z opuszczoną głową i brakiem apetytu. Diagnoza nas przeraziła .Guż najprawdopodobniej śledziony wielkości 10 cm.I tak fajnie zapowiadający sie długi weekend zamienił się w koszmar. Natychmiast wróciliśmy do Warszawy, wizyta na Białobrzeskiej i diagnoza doktora Jagielskiego , guz trzeba jak najszybciej operować. Niestety morfologia makabryczna , straszna anemia .Ares jest na kroplówkach i wielu wielu zastrzykach łącznie ze sterydami,Jutro kolejna wizyta u doktora i decyzja czy operujemy , czy niestety nie będzie za późno.Strasznie się boję , boję się że stracę mojego przyjaciela.Boję się że będzie cierpiał . Ares po tych zastrzykach czuje się lepiej , ma apetyt, i przy naszej pomocy i odpoczywaniu co chwilę daje radę wejść o własnych siłach na trzecie piętro. Jurto będę wiedziała co dalej .Proszę trzymajcie kciuki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cane']Witam, jestem tu nowa , jak czytam te wszystkie wypowiedzi to wiem jedno walczyć trzeba o swojego przyjaciela i już. U mojego 11,5 letniego Aresa , tak jak w wielu tutaj wymienionych przypadkach, guz został wykryty przypadkowo. Niuniek poszedł , a właściwie został zaniesiony do weta bo wydawało mi się że to stawy wysiadły mu już całkowicie.Pies dnia poprzedniego wesoły , z duzym apetytem, w ciągu kilku godzin zamienił się w niechodzącego , nieobecnego psa z opuszczoną głową i brakiem apetytu. Diagnoza nas przeraziła .Guż najprawdopodobniej śledziony wielkości 10 cm.I tak fajnie zapowiadający sie długi weekend zamienił się w koszmar. Natychmiast wróciliśmy do Warszawy, wizyta na Białobrzeskiej i diagnoza doktora Jagielskiego , guz trzeba jak najszybciej operować. Niestety morfologia makabryczna , straszna anemia .Ares jest na kroplówkach i wielu wielu zastrzykach łącznie ze sterydami,Jutro kolejna wizyta u doktora i decyzja czy operujemy , czy niestety nie będzie za późno.Strasznie się boję , boję się że stracę mojego przyjaciela.Boję się że będzie cierpiał . Ares po tych zastrzykach czuje się lepiej , ma apetyt, i przy naszej pomocy i odpoczywaniu co chwilę daje radę wejść o własnych siłach na trzecie piętro. Jurto będę wiedziała co dalej .Proszę trzymajcie kciuki.[/QUOTE]

trzymamy!

koniecznie daj znać po jutrzejszej wizycie

Link to comment
Share on other sites

cane, w awatarze to jest ares? trzymam mocno kciuki. jesteście w dobrych, pewnych rękach.

wiecie co, kolejny raz widzę tu tę sama historię. nagła totalna apatia i nieobecny pies, i diagnoza, guz. u mojej zosi tak akurat nie było, ale schemat jest bardzo częsty - guz na śledzionie 9i pewnie nie tylko tam) nie daje objawów aż do momentu krytycznego.
teraz już wiem, że badania na oko zdrowego psa są mega ważne, zwłaszcza starszego. odkąd jestem na tym wątku, odkąd zośka miała wycinaną śledzionę, psy badam na usg regularnie raz do roku. i morfologia.
ten wątek tego uczy na całe życie.

Link to comment
Share on other sites

Na gorąco moge powiedzieć Wam tylko tyle - Neki dostała gorączki i bólów brzuszka, bo niestety zjadła coś niestrawnego i to jej zalegalo w brzuszku. Dostała serie zastrzyków i jutro ma kolejna wizytę. Weterynarz powiedział, ze jak na razie guz jest naszym najmniejszym problemem. Najpierw psina musi nabrać formy, która pomoże jej przeżyć operacje. Zadzwonił do mnie i powiedział otwarcie - pani Kasiu, ja moge i nawet teraz położyć psa na stole i go zoperować, ale daje mu niewielkie szanse na przeżycie operacji. Musimy ja podleczyc,a potem wyjąc dziada. Bo za 2 godziny będzie miała Pani do mnie żal, ze ukochany pies odszedł bez walki.
Kochani, możecie sie ze mną nie zgadzać, ale ja naprawdę mu ufam. Zawierzylam mu życie i zdrowie Neki. Co więcej dziś Neki została profesjonalnie obsłużona - założono jej prywatny album ze zdjęciami wnętrza brzuszka i guza na brzuszku oraz z danymi dotyczącymi tego dziada. Ma to służyć ocenie wpływu tych zastrzyków na zahamowanie rozwoju guza. Powiedział mi, ze widzi, ze zastrzyki przynoszą powolne rezultaty, bo organizm psa podjął walkę. Zabicie mnie,ale w przypływie stresu zapomniałam zapytać o nazwę :-(. Zreszta i tak jestem pod presja, bo w pracy patrzą na mnie jak na kosmite gdy z przejęciem i łzami w oczach rozmawiam z kimkolwiek o piesku...

Link to comment
Share on other sites

Właśnie wróciłam do domu - nie wiem co pan doktor zrobił z Neki, ale ona czuje sie o niebo lepiej! Nie wierze jak na nią patrzę :-))))) radosna jak ostatnio - i piekielnie głodna, ale ma nic nie jeść. Powiem Wam, ze cieszę sie, ze moge widzieć u niej ta radość z życia...

Cane - trzymam kciuki za Twoja psinke! Będzie wszystko dobrze, zobaczysz. Wierze, ze wszystko pójdzie dobrze.

Link to comment
Share on other sites

to nie to, że mu nie ufamy czy coś, sporo z nas tutaj weterynaryjnie trochę wie, choćby z powodu jakiegoś uczestnictwa wleczeniu wielu psów (zajmujemy się przecież bezdomnymi, mamy na tapecie więcej, niz przeciętny psiarz, to i się człowiek trochę osłucha) - ale to nie znaczy, że jesteśmy weterynarzami albo co. no fakt, zdarza się tu naprowadzić na właściwą ścieżką ludzi, którzy nie wiedzą, że ich wet się myli, ale to nie znaczy, że z każdym tak jest. drobny przykład - mało który wet zaleca badanie histopatologiczne wycietych guzów bo twierdzi, ze widac na oko, czy guz złośliwy, czy nie. a to nieprawda. w twoim przypadku powoduje nami ciekawość, bo nie spotkaliśmy się z czyms takim. tzn owszem, psy w bardzo złym stanie, umierające z głodu owszem, są najpierw wzmacniane, jeśli operacja nie jest ratująca życie, ale tutaj nie mamy do czynienia z taka sytuacją, neki, jak sama powiedziałaś, hasa po ogródku, jest dobrze odżywiona (albo i za dobrze, hi hi). stąd nasza ciekawość - ja tam lubie sie uczyć nowych rzeczy.
fakt, ze jeden węgiel dziwi, bo to mało, ale.

ciekawi mnie jedno, jeśli guz nie jest największym problemem teraz, to co jest? bo nie pisalas o innych kłopotach, które brzmiały tak poważnie, jak guz w brzuchu.

Link to comment
Share on other sites

Sleepingbyday - Wasze rady i komentarze to ukojenie dla moich nerwów - bardzo sznuje wszystkie Wasze opinie i rady. Ja pierwszy raz jestem w takiej sytuacji i sama nie wiem jak sie do końca zachować. Na ta chwile najpoważniejszym problemem jest gorączka i słabe serduszko przez ta gorączkę (ponoć od tego, ze Neki nigdy nie była na jakiejś specjalnej diecie... Zawsze była taka kuleczka i lasuchem, i nikt z nas nie przewidział, ze ten nadmierny tłuszczyk może być kiedyś przeszkoda. Wczoraj miała kolejny raz robione USG , i pan doktor powiedział, ze musimy podleczyc jej troszkę wątrobę i potem będziemy działać. Na razie mama mówi, ze z Neki jest ok tylko momentami dostaje dreszczy-efekt gorączki niestety :-(

Link to comment
Share on other sites

Witam, jesteśmy już po wizycie u doktora Jagielskiego.Morfologia Aresa i te wszystkie inne parametry bardzo się polepszyły , zapadła decyzja by odłożyć operację jeszcze o tydzień, by Ares nabrał więcej siły i jak się wyraził lekarz miał większe szanse na przetrzymanie operacji. Oczywiście ryzyko pęknięcia guza jest nadal ale mniejsze niż tydzień temu kiedy morfologia była fatalna. Nie wiem czy dobrze zrobiliśmy zgadzając się na odłożenie operacji. Przez tydzień będzie nadal dostawał kroplówki a oprócz tego dalej Omipural, Dexaven,Synulox,heparegen, Exacyl.
A więc przed nami następny tydzień życia na bombie .:-(
Sleepingbyday tak w awatarze to jest Ares.
Dzięki za wasze wsparcie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cane']Witam, jesteśmy już po wizycie u doktora Jagielskiego.Morfologia Aresa i te wszystkie inne parametry bardzo się polepszyły , zapadła decyzja by odłożyć operację jeszcze o tydzień, by Ares nabrał więcej siły i jak się wyraził lekarz miał większe szanse na przetrzymanie operacji. Oczywiście ryzyko pęknięcia guza jest nadal ale mniejsze niż tydzień temu kiedy morfologia była fatalna. Nie wiem czy dobrze zrobiliśmy zgadzając się na odłożenie operacji. Przez tydzień będzie nadal dostawał kroplówki a oprócz tego dalej Omipural, Dexaven,Synulox,heparegen, Exacyl.
[B]A więc przed nami następny tydzień życia na bombie[/B] .:-(
Sleepingbyday tak w awatarze to jest Ares.
Dzięki za wasze wsparcie.[/QUOTE]

jesu
ja bym chyba nie dała rady czekać
ale w sumie u Michała guz był peknięty jak była operacja wiec nie każde pęknięcie oznacza najgorsze

głowa do góry i trzymamy kciuki !

Link to comment
Share on other sites

Och, mam fatalne wieści... Po kolejnym USG weterynarz stwierdził nowotwór wątroby :-( aż mi sie nie chce wierzyć jak tak patrzę na moja psinke. Dodatkowo uważa, ze jest nieoperacyjny. Czy zna ktoś może jakiegoś weterynarza onkologa z Poznania, z którym mogłabym skonsultować te diagnozę? Aż mi sie w to wszystko nie chce wierzyć, Neczka nie wyglada aż tak zle :-(

Link to comment
Share on other sites

Bede działać, poszukam, popatrze i skonsultuje diagnozę jeszcze z jakimś weterynarzem. Na bieżąco bede Wam zdawać relacje jak nam sie w życiu układa :-)
powalcze o moja Neki. Nie czekam na cud, ale póki dobrze sie trzyma zapewnimy jej dobre życie.

Link to comment
Share on other sites

Hej! :-) dziękujemy, Neki narazie czuje sie dobrze. Goraczka zwalczana i psinka wróciła do dobrej formy. Ochoczo je, bawi sie no i moze troszkę więcej śpi. Cieżko mi powiedzieć dlaczego przy tak ciężkiej diagnozie mała jest pełna życia. Tu taka teza pana doktora, ze w dobrej formie trzymają ja dwa pozostałe pieski, ktore motywują do jedzenia, wychodzenia na spacer i radości z życia. Ale wydaje mi sie, ze to w niej tli sie jeszcze ta spora iskra do walki :-)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...