Walercia Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Zaczynając taki, temat, chciałam zastrzec: - nie trzymam psa na łańcuchu - nie zamierzam trzymac psa na łańcuchu - nie propaguję trzymania psa na łańcuchu - a jeśli wszczynam w ogóle taki temat na Dogo, to własnie dlatego tu, że spodziewam się tu odpowiedzi od ludzi kochających psy. Na pewno nie zaczęłabym takiego wątku w rozmowie z kimś, kto właśnie uważa, że miejsce psa jest na łańcuchu, i tylko by się utwierdził w takim przekonaniu. Otóż mieszkam na wsi - no, na takim "terenie pogranicznym" między podmiejskim, a wsią. Może dlatego mam trochę "pogranicznych" doświadczeń, ze styku wiejskiej i podmiejskiej mentalności. I o paru z nich chciałabym tu napisać. Od paru lat kupuję sobie "ekologiczne" warzywka od pana, który jest kimś pomiędzy rolnikiem z dużym ogródkiem, a ogrodnikiem z małą plantacją. Żeby je kupić, wchodzi się do niego na podwórko. Na podwórku tym pan ma psiaka (dokładniej, ma dwa, ale drugi siedzi na innej części podwórka, za płotem, i nie o niego mi chodzi). Psiak jest takim typowym wiejskim szczekaczem rasy nieokreślonej. Przez lata był uwiązany na około dwumetrowym łańcuchu, przesuwającym się na drucie długości jakichś pięciu metrów, umieszczonym tak, by nie miał dostępu do wchodzących na podwórko. Nawiasem mówiąc, ja dostęp znajdowałam, a szczekliwa bestia okazała się przy blizszej znajomości całkiem sympatyczna:lol: . Zresztą sporo dzieciaków, wysyłanych do pana po marchewkę, dochodziło do podobnego wniosku. Wiem, ze w nocy pies z łańcucha byl spuszczany, furtka między wewnętrzną częścią podwórka (gdzie w dzień siedział drugi pies) otwierana - myślę, że jak na wiejskiego burka całkiem przyzwoite warunki... Od jakiegoś czasu natomiast pies siedzi w kojcu dwa metry na półtora. Kojec zresztą czysty, porządny, pies też czysty, jesli chodzi o noce, to chyba nic się nie zmieniło - ale w dzień zwierzak nie za bardzo ma gdzie się ruszyć, wcześniej na widok wchodzących na podwórko zaczynał biegać, teraz tylko podnosi łeb i poszczekuje zza siatki. Głaskać go też nie próbowałam - gdy był na łańcuchu, stawałam w jego zasięgu, i pozwalalam mu podejść, teraz wolę nie wsuwać ręki w jego ograniczoną przestrzeń. Pytam faceta: "Co się stało, pogryzł kogoś?" "E, nie, ale te baby z działek żyć mi nie dawały, że pies na łańcuchu, no, to kojec postawiłem". "Baby z działek" - czyli ludzie "miejscy", którzy już wiedzą, że psa na łańcuchu się nie trzyma. Facet, jak widać, dał się przekonać (pewnie w obawie, że klientela go opuści:/ . Ale czy pies na tym wygrał? Wiem, odezwą się głosy, że powinien był postawić kojec o rozmiarze odpowiadającym przestrzeni, jaka pies miał na łańcuchu. Pewnie, to byłoby lepsze. Ale on tego nie zrobi, bo: - na tyle siatki, cementu i pracy go nie stać (OK, może byłoby stać, ale wydatek byłby dla niego naprawdę znaczny, a - nie oszukujmy się - nie dla każdego pies jest priorytetem) - nie wygrodzi sobie trwałym ogrodzeniem 1/4 podwórka, bo potem nie będzie mógł po nim przejechać ciągnikiem. Kiedy pies był na łańcuchu i drucie, po prostu go odpinał, zdejmował drut, i miał wolny przejazd. Kojca nie będzie non stop skłądał i rozkładał. Inna sytuacja: Moja rodzinka hoduje sobie kilka kóz. Aby można było te kozy złapać, przeprowadzić z miejsca na miejsce, uwiązać, itd, potrzebne sa obroże. A że koza to takie bydlę, które wszytko zeżre, obroża musi być solidna. Inaczej drugiego dnia wyląduje w kozim żołądku. Jako że nie zawsze chciało mi się wdawać w dłuższe rozważania ("dla kozy?! A jak taka obroża dla kozy ma wyglądać?"), w sklepie mówiłam po prostu: "Proszę obrożę dla dużego psa na łańcuch". Otrzymywałam solidną obroże z grubej skóry czy taśmy, podszytą filcem - i wszystko OK. Ale od jakiegoś czasu w odpowiedzi na takei zamówienie zaczęłam słyszeć: "My TAKICH rzeczy nie sprzedajemy" (mniej więcej jakbym poprosiła o cyjanek do otrucia psa. Względnie teściowej:diabloti: ) "Piesków się na łańcuchach nie trzyma. Kojec trzeba postawić" Jak pani ma psa trzymac na łańcuchu, to lepiej go do schroniska oddać". W zasadzie powinnam się cieszyć, że świadomość w narodzie rośnie. O kozy się nie martwię - obroże sama poszyję, jak będę miała czas, a jak nie będę miała, to je zrobi znajomy rymarz (uświadomiony, ze to dla kozy:cool3: ). Albo poszukam odpowiednio solidnych, nawet jak za nie czterokrotnie przepłacę - kozy rodzinki to taka eko-fanaberia, nie muszą się ekonomicznie kalkulować. Ale obawiam się, że przeciętny chłop, który chce kupić obrożę dla swojego łańcuchowego Burka, niekoniecznie zrobi to, co ja. Raz - TYLE kasy to on no obrożę dla kundla nie wyda, dwa - jeśi czegoś nie znajdzie u sprzedawcy na sobotnim targu, to po sklepach zoologicznych i Allegro szukał nie będzie, niezaleznie już nawet od ceny. Zrobi to prościej. Jak? No, to już nie tylko moje obawy, ale to, co widzę u biegających po wsi psów, które się "z łańcucha urwały". Kiedyś, lata temu, często miały na szyi także łańcuch. Potem - potem jednak coraz rzadziej, a coraz częściej jakąkolwiek obrożę. Nie mówię tu o przestrzeni kilku lat, babcią co prawda nie jestem, ale pamiętam lata osiemdziesiąte... Teraz - coraz częściej widzę psy wiązane w kolczatkach. Albo, starą "dobrą" metodą, łańcuchem wokół szyi. Na początku nie zwróciłam na to uwagi, potem zastanawiałam się, czemu. Ostatnie rajdy po sklepach w poszukiwaniu obroży "dla dużego psa na łańcuch" każą mi domyślać się odpowiedzi. W tym momencie szanujący się producenci i sprzedawcy wręcz wstydzą się mieć taki artykuł w ofercie. Niby to krok w dobrym kierunku, ale... znów, podobnie, jak w przypadku tej sytuacji z kojcem, mam wątpliwości. Całą rzecz ujęłabym tak: w ostatnich latach świadomość "psiarzy" poszla mocno naprzód. Ale świadomość ogółu niekoniecznie - i przez to jedna z drugą coraz bardziej się rozchodzi. Własciciel psa z mojego pierwszego przykładu zmienił łańcuch na kojec nie z przekonania, nie z wiedzy, co dla psa lepsze. On o swego psa dba - w miarę, ale śmiem twierdzić, że gdyby wszystkie wiejskie psy miały tak, nie byłoby dramatów. Pies jest odżywiony, zawsze ma miskę z wodą, buda jest solidna, w zimie wypchana słomą. Ale zmiana łańcucha na kojec wynikła nie z głębszego zrozumienia potrzeb zwierzaka, tylko z wbitej mu w głowę, bez wytłumaczenia, wiedzy, że "psa na łańcuchu się nie trzyma". Myślę sobie, że czasem trzeba uwzględnić warunki, w jakich konkretni ludzie i ich zwierzęta żyją, zanim zacznie się ich podciągać do poziomu, jaki my byśmy chcieli widzieć. Bo inaczej, pod zewnętrzną presją, niby się "dostosują" - ale ostateczny wynik nie zawsze będzie pozytywny. Quote
xxxx52 Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 "psa nie trzyma sie na lancuchu" To rozumowanie jest sluszne,ale trzymanie w tych duzo za malych kojcaach to tragedia.Zamiana lancucha na kojec tak,ale kojec musi miec wybieg i to duzy.Kury maja wiekszy wybieg niz psy;no tak ale kry znosza jajka ,a pies.................:shake: Quote
zuzola Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Zgadzam się z Tobą, Walercia. Pomiędzy tym, jak na wsi są traktowane zwierzeta, a tym, jak chcielibysmy, żeby były, jest przepaść. Często są mordowane, głodzone, maltretowane, traktowane jak przedmioty. Ludzi trzeba zmieniać powoli. I nie na siłę. Nikt nie lubi być zmuszany do czegokolwiek. Narzucanie swojego zdania często odnosi odwrotny skutek od oczekiwanego... Rasowy=Rodowodowy, sterylizacja, umowy adopcyjne itp. powinny być podane w takiej formie, żeby dać pole do myślenia i samodzielnego dojścia do wniosku, co dla zwierzęcia jest dobre, a co nie. Do sterylizacji nie wolno zmuszać, należy przekonać, że to dobre rozwiązanie. Dzięki takiej pracy mamy szansę, że właściciel przekona do niej równiez sąsiada. W tym wypadku Pan dał się namówić na kojec, ale przekonania o słuszności tego rozwiazania pewnie nie ma... I dlatego sądzę, że pies wróci na łańcuch, jeśli właściciel uzna, że to dla psa lepsze rozwiązanie. Quote
Amber Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Oczywiście, że wszystko zależy od sytuacji. Nie ma matematycznego wzoru na postępowanie człowieka, więc wszystko zależy od okoliczności. Wiadomo, że długi łańcuch jest lepszy niż mały kojec oraz, że jednego człowieka gadka "nie sprzedajemy obroży do bud" zaciekawi i może przekona, że to zły sposób na chowanie psa, ale drugiego tylko rozłości, skoro on wie lepiej... Wszystko moim zdaniem bierze się z zacofania i przyzwyczejania, bo tak naprawdę jaką funkcję spełnia pies na łańcuchu? Złodzieje jak będą chcieli to i tak się włamią, teraz już nie ta epoka, żeby ktoś bał się zwierzęcia, skoro włamywacze radzą sobie z alarmami. Myślę, że gdyby ludzie w końcu zdali sobie sprawę, że pies jest bardzo kiepskim "obrońcą domostwa", to dali by spokój z łańcuchami, kojcami i zaczeliby traktować psy- nie jako pracowników, ale pupili. Quote
Walercia Posted February 4, 2007 Author Posted February 4, 2007 I jeszcze jedna historia: Niecałe dwa lata temu miałam "na tymczasie" psa. Starą (tj. nie staruszkę, ale ok 8 lat) ON-kowatą sukę, którą poprzedni właścicele chcieli uśpić, bo lapała kury... Ale nie o nich chcę opowiedzieć. Otóż na sukę byli chętni, ale nie od razu - wykańczali dom, póki co mieszkając w wynajmowanym, małym mieszkanku. Nie mogli tam wprowadzić dużego, nigdy nie przyzwyczajanego do mieszkania w domu, psa. To była kwestia przetrzymania przez 2 - 3 miesiące - zgodziłam się. Przez jakiś czas musiałam sukę izolować od moich zwierzaków, i w rezultacie na pierwsze dwa tygodnie wylądowała na łańcuchu. Oczywiście nie na 24 godziny, zresztą była psem podwórzowym, do łańcucha przyzwyczajonym - traktowałam to jako środek tymczasowy i zło konieczne, nie jako ideał warunków dla psa. Przez te dwa tygodnie zaliczyłam chyba z 10 osób dopytujących się, czy pies ma wodę, czy jest spuszczany - albo próbujących wręcz podac psu wodę bez pytania (co naprawdę nie było najmadrzejszym posunięciem, i przyprawiało mnie o palpitacje - suka miała swoje nawyki i potrafiła złapać zębami za łydkę). Następnie w tym samym miesjcu stanął kojec, gdzie suka spędziła następne dwa miesiące. Przez te dwa miesiące nikt się o nia nie zatroszczył... I rzezc nie w tym, by ludzie poznali sytuację psa, i przestali sie o nia obawiać - to wszystko byli "zamiejscowi". O co mi chodzi? Rzecz jasna, nie o to, że ktoś "wtrącał się" w sprawy mojego psa. To mogło być czasem dla mnie irytujące, ale rozumiem i pochwalam. Natomiast zastanawia mnie to, że cała reakcja wyraźnie wynikała z jednego faktu: tego, że pies był na łańcuchu. Gdy sucz znalazła się w kojcu, nikt już nie miał obaw. Tymczasem ona wciąż miała tyle samo przestrzeni życiowej, i takie same ogóle warunki! Myślę, że ci interweniujący ludzie - ludzie tacy, jak my tutaj - dali się złapac w pułapkę pewnego schematu myślenia. Czyli: pies na łańcuchu: źle, trzeba interweniować. Pies w kojcu: wszystko OK. Czy na pewno? Osobiście nie sądzę. Niejednego człoweika lepiej byłoby przekonywać, by swojemu psu przedłużył łańcuch z metra na tzry, i naprawił dach budy - bo tyle on zrobi. Przekonywany do kojca - albo popędzi słowem na k.., albo zbuduje klatkę metr na półtora. Albo weźmie psa (oraz siekierę) do lasu i uwolni się od kłopotu. Quote
kate89 Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Kiedys jak jeżdziłam sobie u babci rowerkiem po wsi to zauważyłam w jednym domu ze pies nie dość że na łańcuchu krótkim był trzymany to jeszcze nawet nie chciało sie włascicielom pojechać do miasta po obroże, Obwiązali mu szyje szmatą (!!) co w efekcie końcowym doprowadziło do tego ze werżneła mu sie w szyje,była i krew i ropa a przeciez mozna było tego uniknąć, ,,tylko po co to tylko pies" taką otrzymałam odpowiedz po tym jak tam wtargnęłam,zrobiłam afere i kazałam w tej chwili zmienic to na skórzany pasek, inaczej psa zabieram ze sobą,a jak mi powiedzieli że zadzwonią na policje że zarałam im psa to powiedzialam ze prosze ich o to bo nie mam przy sobie telefonu a tu interwencja rzeczywiście jrst potrzebna. Przeprosili mnie nawet i założyli psy skorkowy pasek, o dziwo sie znalazł. Co do łańcucha to mial tak długość kolo metra a jak na owczarka i innego psa równiez to stanowczo za malo,o to tez sie czepnełam i straszyłam karami i służbami, powiedzieli ze nie maja dłuższego łancucha, ale znaleźli grubą line i juz. Ciekawe czy ludzie tez by reagowali negatywnie gdyby psy były trzymane na grubszych linach a nia na łańcuchu. Po co od razu te kojce stawiać,one tylko pogarszaja sytuacje i mysle ze wzbudzaja wiekszą agresje Quote
Samturia Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 tak no to ja znam osobe która zamiast psa na łańcuch dać (byłoby to dużo lepsze rozwiązanie) przywiązuje pza na metrowej smyczy... Quote
baltazar Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 A ja mysle , ze trzeba podejsc do psow na lancuchu indywidualnie. Nie mozna zmusic ludzi, zwlaszacza tuych, ktorzy zawsze znali psy na lancuchu, zeby nagle stalis ie milosnikami psow io zaprosili je do domu. uwazam, z lepszy pies na dlugim lancuchu i spuszczany na noc,ktory dostaje ocdziennie miske jedzenia niz w schronisku w ciasnym boksie. Quote
xxxx52 Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Marta16 blagam zrob cos w tej sprawie,zeby pieski nie spaly w beczce,to skandal:mad: :mad: :mad: :mad: Quote
Gwarek Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 [quote name='Amber'] Wszystko moim zdaniem bierze się z zacofania i przyzwyczejania, bo tak naprawdę jaką funkcję spełnia pies na łańcuchu? Złodzieje jak będą chcieli to i tak się włamią, teraz już nie ta epoka, żeby ktoś bał się zwierzęcia, skoro włamywacze radzą sobie z alarmami. Myślę, że gdyby ludzie w końcu zdali sobie sprawę, że pies jest bardzo kiepskim "obrońcą domostwa", to dali by spokój z łańcuchami, kojcami i zaczeliby traktować psy- nie jako pracowników, ale pupili.[/quote] Pies na wsi może jeszcze zarobić na swoje utrzymanie: sam fakt, że szczeka, to ostrzeżenie, że ktoś się kręci po podwórku. Poza tym, jak na razie, to najskuteczniejszy sposób na lisy, które coraz odważniej, nawet w ciągu dnia, odwiedzają gospodarstwa. Quote
Szczurosława Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 słyszałam, że na zachodzie(mam na myśli Niemcy) łańcuch jest zakazany, więc chyba ma znaczenie czy pies jest przykuty do budy czy ograniczony kojcem.... Quote
Marlena:) Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Dużo osób twierdzi(na wielu innych forach itp.),ze łańcuch nie jest zły... Ja osobiście twierdzę,że łańcuch dostatecznie długi i lekki jest mniejszym złem od czymania psa w klatce-nie chodzi tutaj o wystarczająco duże kojce,ale o maleńkie ,czy też klatki(zwane nieraz kennel'ami) często słóżą zwierzakowi jako 'DOM'!!!! Znam dużo przypadków kiedy psy trzymane są w kojcach 2/2 i mniejszych+często duża buda w środku!!!... To jest niedopuszczalne!! Duzo mniejszym złem jest tutaj długi łancuch.. Jednak nie mogę znieść tego że maleńkie psiaki i szczeniaki(!) są trzymane na ciężkich i krótkich łancuchach...a duże psiaki najczęściej mają zbyt krótkie łańcuchy,przez co bardzo cierpią:shake: ... Takze w przypadku zimy i mrozów z nią zwiazanych dużo lepszy jest długi łańcuch od małego kojca,bo wtedy piesek moze się ruszać i rozgrzać... Mimo wszystko tak jak Wy twierdzę,że nie powinno się więzic psa..ani w kojcu,ani na łańcuchu...jeśli już to albo dłuugi łańcuch,albo duuuży kojec... POZDRAWIAM;) Quote
Dark Lord Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Jeżeli nie ma innej możliwości niż trzymanie psa na łańcuchu czy w kojcu to przynajmniej taki więziony pies MUSI mieć możliwość codziennego wybiegania się czy przynajmniej długiego spaceru.Niestety najczęściej na wsi jest tak, że psy siedzą na łańcuchu przez cały czas a jedyny spacer jest raz w roku na szczepienie:shake: , wiem bo mieszkam na wsi.Podczas takiego szczepienia najlepiej widać efekty trzymania psów bez przerwy na uwięzi;wściekłe, rzucają się jedne na drugie, właściciele nie potrafią ich opanować,niektóre są przyprowadzane na jakichś sznurkach i powrozach bo nawet smyczy nie ma dla psa:roll: .Moja psina od wiosny do jesieni w dzień jest uwiązana na ośmiometrowej smyczy takiej treningowej jakiejś,wykonanej z materiału, z łatwością mogłaby ją przegryżć:razz: ale jest na tyle mądra, że tego nie zrobiła ani razu już od czterech lat,a może po prostu dlatego, że wie, że wieczorem przyjdę po nią, wezmę na spacer i na wybieganie a potem pójdziemy do domu:cool3: .Jak wieczorem po nią idę to cieszy się niesamowicie, skacze, ''gada'', no cuda.Nie lubi być na uwięzi nawet te parę godzin, a co dopiero mówić o psach siedzących non stop na łańcuchach, potem ludzie się dziwią, że agresywny, że pogryzł, że to czy tamto.Pies więziony, izolowany od świata wariuje i może być potem z tej frustracji niebezpieczny nawet dla właściciela. Quote
Behemot Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Na wsi, gdzie mam domek letniskowy, sąsiedzi trzymają dużego psa, onkopodobnego nie dość że na krótkim łańcuchu, to jeszcze w kojcu o wymiarach chyba metr na metr. Ten pies ma problemy z tym, żeby odwrócić się i wejść do budy :shake: Oczywiście nigdy nie jest spuszczany z łańcucha, karmią go, kiedy im się przypomni - najczęściej obierkami po zmieniakach albo spleśniałym chlebem namoczonym w wodzie :angryy: Poprzednią sukę w strasznym stanie przygarnęli nasi sąsiedzi. Wyleczyli z wielu chorób, lęków, fobii i agresji. Ci gospodarze to potwory, Ich kotki kilka razy w roku się kocą i wiadomo, co sę dzieje z kociętami... siekiera, sznur albo worek i do rzeki. Najstraszniejsze jest to, że cała społeczność tej wsi tak samo postępuje ze swoimi zwierzętami :angryy: Quote
xxxx52 Posted February 5, 2007 Posted February 5, 2007 Behemot zglos o tej psiej tragedii do organizacji ochrony zwierzat,albo porozmawiaj ,i daj tym prymitywnym dobry przyklad. Quote
Luzia Posted February 5, 2007 Posted February 5, 2007 Moim zdaniem tak jak zresztą niektórych osób które już się wypowiadały wybór kojec czy łańcuch zależy od warunków jakie właściciel może zapewnić swojemu psu. Obecnie mieszkam u ciotki ( z powodu remontu mieszkania ). Podwórko mam duże ale niestety nie ogrodzone, moja Funia śpi w domu i ma do nieg wstęp przez całą dobę ale ciotka ma jeszcze 2 swoje psy. Jeden to duży (ok 70 centymetrów w kłębie) ródy kundel, a drógi mieszanka teriera walijskiego którey jest znajdą. Na początku gdy się tu wprowadziłam zdenerwował mnie fakt w jakich warunkach żyje Snupi (ten ródy) miał starą nie ocieploną bude łancuch długości 1.20 (mierzyłam) :angryy: a co na szyji wiadome zaplątany łańcuch jeszcze w dodatku za mały!!!!:angryy: Postanowiłam jak najszybciej to zmienić wydałam całe kieszonkowe na nowy łańcuch, porządną skóżaną obroże, steropian i 2 paletu z magazynu. Bude ociepliłam palety podłożyłam pod nią aby odizolować ją od ziemi. Założyłam nowy łańcuch i obroże. Psa niestety nie można puszczać ale staram się codziennie brać go na przynajmniej krótki spacer. Drógi pies ma znacznie lepiej biega luzem choć przypłacił to wypadkiem, wpadł pod samochód, noga wyzdrowiala ale kuleje nadal. W takich chwilach zastanawiam się czy Dekstera też lepiej nie wziąść na łańcuch ( to nie był jego pierwsz wypadek). Więc sami widzicie czasami łańcuch mniejsze zło! Quote
Gosia>>> Posted February 5, 2007 Posted February 5, 2007 :shake:Niestety takie podejście do psów nie jest typowe tylklo dla wiejskich społeczności... szef mojego TZta niedawno wybudował sobie dom na przedmieściach. Nowe osiedle, piękny dom, duży ogród, dwa samochody-piękny obrazek. Żeby niczego nie zabrakło-piękny rasowy i drogi pies przed domem. W jakich warunkach? Byłam tak tylko raz, wieczorem i było już ciemno a ja byłam w samochodzie ale widziałam kojec, właściwie piękną i zapewne bardzo drogą budę i kawałek trawy wokół niej, to wszystko ogrodzone siatką. Z tego co mówi TZt to pies siedzi tam cały czas, załatwia się tam, śpi i wogóle nie ma wstępu do domu. Samego psa nie widziałam, ponieważ był w budzie. Mój luby o psach nie ma zielonego pojęcia ale z tego co mówi jest to komondor lub puli. Szkoda mi tego psiaka, mają naprawde duży ogród ale kto wpuści do niego psa? Żeby podeptał i nabrudził...?:angryy: Quote
Kitka20 Posted February 5, 2007 Posted February 5, 2007 Moja ciotka ma psa taki ONkowaty kundelek (Rocky) przez całe swoje życie siedzi na łańcuchu przywiązany do starej drewnianej budy (jeśli można to nazwać budą :angryy:) pies jest łagodny dla znajomych dla innych nie wiem bo boją sie do niego podchodzić szczeka. Swego czasu jak tam pomieszkiwałam na wakacjach poznałam dobrze tego psa jest przekochany. Dostaje zlewki nie wie co to weterynarz co to spacer i wogóle szkoda mi tego psa. Zdania ludzi na wsi trudno zmienć ja próbowałam ciotkę przekonać żeby chociaż spuszczała go posiadłość ma dużą, (spokojnie możnaby było stajnie postawić z końmi) ale ona uważa, że nie ma takiej potrzeby bo boi się, że ucieknie i kogoś pogryzie. Hmm łańcuch czy kojec?? Nie wiem co dla niego byłoby lepsze na tym i na tym się nie wybiega ale w kojcu przynajmniej nie byłby na łańcuchu. Druga sprawa wydaje mi się że to chodzi o jego rozmiary bo przypałętał się do nich psiak kundelek nad kostki i miał/ma (nie wiem nie utrzymuje kontaktów z ciotką) jak w raju smakołyki, łóżeczko no nie do pomyślenia, że jednego psa traktuje tak a innego po królewsku. Ja nie mówie że odrazu ma psa do domu wpuścić ale niech go spuści niech się wybiega. Kiedyś zaoferowałam się jej, że będe przyjeżdrzać brać go na spacer to mi nie pozwoliła. Więc ja uważam że jak pies ma być na łańcuchu to lepiej wogóle nie kupytwać sobie psa Quote
Iza. Posted February 5, 2007 Posted February 5, 2007 Mam rodzine na wsi która ma hodowle krow. Psy maja tylko oczywiscie do pilnowania i nie wpuszczania obcych no czasami po to zeby dzieci nie mogle sie pobawic. Za kazdym razem jak tak zajezdzam zasaje inne psy. Psy biegaja wolno, brama nie jest nigdy zamknieta, a odrazu za nia jest dosc ruchliwa ulica. psy gina w roznych okolicznosciach gina pod kolami, uciekaja, zostaja zagryzane przez inne psy. Wydaje mi sie ze w tym wypadku lepszy napewno bylby lancuchy. Ale z drugiej strony bylam wczoraj na kuligu jadac ulica ktora praktycznie nigdy nie chodze zobaczylam przezajacy widok. Na kazdym podworku znajdowal sie pies i wszystkie byly na krotkich lancuchach. wszystkie jak jeden brudne z posklejana sierscia i zaniedbane, widok byl naprwde nie ciekawy. Moj pies jest typowym psem podworkowym od zawsze a ma juz 12 lat mieszka na podworku , przez bardzo ktorki czas (ok 2-3 miesiecy) byl na lancuchy pozniej zamieszkal w kojcu i nie wydaje mi sie zeby bylo mu tam zle. Codziennie jest wypuszczany na noc. Ja tak jak reszta tutaj zgromadzonych uważam ze lancuch czy kojec nie jest takim zlym rozwiazaniem jak mowia niektozy. Quote
Karmelita Posted February 5, 2007 Posted February 5, 2007 Ja spotkałam się z dwoma przypadkami psów na wsi, raz u koleżanek raz u rodziny. U pierwszych - dwa wilczury na łańcuchach, cały czas przy budzie i biedne to to zaniedbane, rwie do domowników jak tylko ktoś przechodzi a szczekają prawie na wszystko co się porusza, puszczane są tylko rano i wieczorem "na rozprostowanie łap" ale nawet w nocy nie mogą bo posesja nie ogrodzona, żeby łatwiej było w pole wyjechać z drugiej strony.Jeden z psów młody, to się koleżanki nie zbliżały bo "gryzie w zabawie i głupi trochę jest" :roll: a potem go przeniosły do własnego podwórka (jeździłam tam przez kilka lat) i siedział już zupełnie sam na tyłach domu i raz poszłam go zobaczyć to się zaczął histerycznie drzeć i uciekłam, bo się bałam, że się urwie i mnie pogryzie.Ale mieli jeszcze jamnika, pies dziadka to mieszkał w domu, królował sobie na podwórku i nawet w pole na traktorze jeździł. Może nie miał królewskiego życia ale w porównaniu z tamtymi to pięknie go traktowano. Co dziwniejsze, faworyzowane były koty, które mieszkały w domu, były pilnowane, miały imiona itp nawet koleżanki persa miały pięknego ale umarł:-( Tutaj psy były na łańcuchach i wyglądały na wpół zdziczałe, bałam się podejść nawet do jamnika (który szczerze, dość groźny był a ja byłam mała). U rodziny inaczej. Zawsze inne psy :roll: tylko jeden co w kojcu mieszkał (czasem na łańcuchu, bo abo dziura w kojcu albo kojec dla nowego psa) i jeden co łańcuchu na drugim podwórku (cały dzień sam ale łańcuch miał długi, aż do bramy mógł dojść). A tak to jeden pies uciekł, trzy sprzedali, bo im kury zagryzły a żal było trzymać tych wielkich psów na łańcuchu, matkę tych "rozbójników" oddano do wujka, jednego psa sprzedali, raz go tylko widziałam, jeden uciekł, potem drugi się zgubił i o zgrozo, jednego sąsiad zarżnął. Policję wezwali ale kogo by obchodził pies? W sumie to widać, że lubią psy, bo nie traktują ich źle i moja kuzynka jest "psiara", ale mają do nich zupełnie inne podejście. Widać różnicę między dwiema rodzinami. Ja sama nie wiem, co myśleć o łańcuchu bo to wszystko zależy, jak się używa i kojca i łańcucha. Jeśli z rozumem to nie mam nic przeciwko, oczywiście sama bym psa na łańcuchu nie trzymała tylko w odpowiednim kojcu, ale to naprawdę zależy, czy właściciel jest odpowiedzialny. Quote
Karilka Posted February 6, 2007 Posted February 6, 2007 Dla mnie to bez różnicy czy ktos mieszka na wsi czy w mieście, bo ten ze wsi moze mieć dobry stosunek do psów, a ten z miasta moze je źle traktować - przeciwnie do stereotypu. Dla mnie to pies w dzisiejszych czasach już nie jest tym, kim był wieki temu... taka naturalna więź między człowiekiem a psem już dawno sie zerwała. Ludzie uważają sie za coś lepszego niż pies, co nie zawsze jest prawdą:angryy:. Jeżeli ktoś (COŚ????:angryy::angryy::angryy: ) nie może zapewnić normalnych warunków zwierzęciu to nie powinien go mieć... Łańcuch... rzecz zbędna ale przydatna - zależy od człowieka jak ja wykorzysta, w jakim miejscu i kiedy. Kojec - duży, przestronny i czysty. Inaczej to załamka... Quote
Edzina Posted February 6, 2007 Posted February 6, 2007 [quote name='Karilka']Kojec - duży, przestronny i czysty. Inaczej to załamka...[/quote] Czemu kojec ma byc lepszy niz dlugi lancuch? Pies w kojcu wlasnie zle mi sie kojarzy - nie mozna podejsc i poglaskac, bo siatka. Siedzi taki biedak za tymi kratami i kontaktu z czlowiekiem nie ma. Jak w schronisku. A jesli ktos nie ma miejsca na duzy kojec, to przeciez lepszy dlugi lancuch niz maly kojec postawiony gdzies za domem. Czesto spedzalam wakacje na wsi, to male psy na ogol biegaly luzem, ale babcia miala foksteriera, ktory sie kiedys przyblakal. Biegal do czasu az sasiedzi nie zwrocili im uwagi, ze lata po wsi i zjada kurom jajka. No i poszedl na lancuch. Mial porzadna bude i dlugi lancuch, a ja zabieralam go na spacery na lake jak moglam. Co w tym wypadku bylo lepsze? Czekanie az ktos zadzga go widlami? A na wsi nie da sie upilnowac psa, nawet jak jest ogrodzenie, bo przeciez ludzie otwieraja bramy i jada w pole. Zwlaszcza w zniwa byl duzy ruch. Nikt nie znecal sie nad psami i mialy zapewniona miche i wode. Juz bardziej zwyrodniali sa miastowi, dla ktorych zwierze to zabawka i potrafia wymyslec okrutne tortury. Ludzie na wsi nie maja na to czasu najczesciej. I jesli zabijaja to nie dla zabawy. Quote
Marzenuś Posted February 8, 2007 Posted February 8, 2007 Mój wujek na wsi ma dwa małe "szczekulce". Mikuś i Reksio. Bardzo je kocha i dba o nie. Mikuś pilnuje się domu ale Reksio lubi biegać i często ucieka w pobliski las. Dlatego jest na łańcuchu. Podwórko duże a łańcuch (w zasadzie to dłuuuuga linka) jest wmontowana w dach domu i ciągnie się aż do drzewa w drugim końcu podwórka. W sumie jakieś 40 metrów jest. Od tej linki odchodzi inna, ok4 metry długości na której jest uwiązany Reksio. I tym sposobem pies ma ruch w całej długości podwórka i trochę szerokości też. A że wujek mieszka sam to psy są jego przyjaciółmi. Gdyby nie myśliwi często polujący w pobliskim lesie Reksio mógłby tam biegać. Ale wujek się o niego boi. I nie wydaje mi się, żeby był nieszczęśliwy będąc na tym "łańcuchu". Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.