Jump to content
Dogomania

cesar millan i chodzenie psa ZA przewodnikiem


Reniak

Recommended Posts

  • Replies 240
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[QUOTE]Powiedzcie, jak on to robi, że pies tak spokojnie drepcze ZA swoim właścicielem? Nie chcę tutaj polemizować o wszystkich jego metodach, bo wiem, że opinie są skrajnie różne, jak zresztą prawie wszędzie, gdzie ogół może się wypowiedzieć:lol:interesuje mnie konktretnie właśnie dreptanie psa za człowiekiem i nie wyprzedzanie go. Na filmie to takie proste, ale jak poradzić sobie i dokonać czegoś takiego w praktyce:roll:? Czy komuś z Was to się udało? I w jaki sposób? Proszę, podzielcie się swoimi doświadczeniami. [/QUOTE]Chodzi o nastawienie - Millan nazywa to energią (spokój i asertywność - spokojna pewność siebie, czysty umysł). Twoje nastawienie musi być skupione na efekcie (niejako wyobrażasz sobie obraz psa dreptającego obok/za Tobą- masz mieć taki obraz w swojej głowie-> nie skupiasz się na korygowaniu/szarpaniu ale na tym co pragniesz osiągnąć. Zero podświadomych myśli, frustracji, ekscytacji. Masz być rozluźniona- pomaga w tym prawidłowe oddychanie o czym wiele osób zapomina..., właściwie to praktycznie 90% ludzi nie potrafi oddychać. Idziesz wyprostowana, wypięta klata, głowa prosto, stąpasz pewnym siebie krokiem. Jeżeli sprawia Ci to kłopot, ponieważ musisz szarpać/siłować się z psem przywiąż smycz do pasa/paska od spodni lub tych klamerek na pasek ;), weź sobie do pomocy parasol/kij i za każdym razem, gdy zwierzak próbuje Cie wyprzedzić - blokujesz go- nie bijesz po pysku!!! Bez wcześniejszego zmęczenia psa nie masz na co liczyć, że piesek nagle znormalnieje... Najlepiej z rana długi spacer około 1h, później możesz ćwiczyć (chyba że masz yorka to wystarczy 10-15 minut :) ). Na sucho efektów nie osiągniesz. Dużo także zależy od tego jakie relacje panują między Wami w domu, bo patrząc praktycznie spacer jest tego odwzorowaniem. Skoro nie jest uległy wobec Ciebie w mieszkaniu to z jakiej paki ma taki być na zewnątrz...? To się tyczy fuchy 24/7 bycia przewodnikiem.

[QUOTE]No bok w bok to nie jest za, tylko obok :roll: Za to jest krok za. Pytam, bo nie wyobrażam sobie tego - oglądania się, czy przypadkiem pies się nie zatrzymał/nie sika/nie złapał w mordę czegoś/coś nie próbuje ugryźć go w dupsko.

Edit: No i znam masę psów chodzących przed właścicielem, które nie mają problemu z ogarnięciem swojej "pozycji w stadzie" :roll:[/QUOTE]Proszę Cię... oglądania się, czy przypadkiem nie złapał czegoś do pyska...? Po pierwsze - wygoda/komfort spaceru, po drugie- pies, który ma głowę przed nogą szuka/rozgląda się za pierdołami, w przypadku tzw, dominantów szuka zaczepki- na to jest czas kiedy indziej (luźne spacery bez smyczy). Po trzecie - ciągła ekscytacja prowadzi do chorób, pies nie jest skupiony na właścicielu - ociąga się z komendami/egzekwowaniem poleceń, trudniej psa wybić z próby skakania do innych zwierząt.

[QUOTE]Ale to pies nie może iść OBOK właściciela? Mówię o psie, który chodzi ładnie, luzem czy na luźnej smyczy - chodzi mi o sam aspekt chodzenia ZA właścicielem. [/QUOTE]Może jak najbardziej ale tylko wtedy, gdy jest spokojny i uległy, idzie na luźnej smyczy. Taki pies jest skupiony na przewodniku. Aby osiągnąć taki efekt trzeba trochę popracować :). Nie wiem co ty rozumiesz "pies za właścicielem" ale ja widzę to tak, że głowa nie wyprzedza nogi - jest minimalnie za. Z reguły im pies bardziej się ociąga z parciem do przodu (nie mówię o braku ochoty na chodzenie) tym jest bardziej uległy.

[QUOTE]To co w Tv to magia telewizji, kamer i montażystów. Praktycznie każdy pies bedzie sie jakos obawiał mocnego i stanowczego człowieka w pierwszym spotkaniu. Mnie juz nie raz udalo się "nauczyć" ciągnące psy znajomych podczas pierwszej sesji chodzenia ZA człowiekiem. Ale tylko mnie a właściciel już mial problemy. [/QUOTE]Najpierw mówisz, że to magia TV, a późnej że już na pierwszej sesji osiągnęłaś taki efekt? ;)

Pies zawsze wyczuwa kto jest "autentyczny" a kto takiego udaje... Psa się nie oszuka choćby i nie wiem jakby się dana osoba starała. Tylko pewna siebie, opanowana - panująca nad emocjami, spokojna osoba może być "liderem"-> czy to w kontaktach z ludźmi, czy zwierzętami. Człowiek z charyzmą jest alfą, to się tyczy ludzi jak i świata wilków/dzikich psowatych. Samiec alfa ma tą charyzmę i to on jest "dominujący", osobnik beta jest silniejszy, ale nie ma tej osobowości, dlatego żaden pies nie podporządkuje się "becie" osobnikowi silnemu (pozornie może, ale na krótko), ale budzącego "strach", człowiek stosujący siłę jest "słaby" -> to jest właśnie błąd osób mówiących "trzeba go zdominować", a to prowadzi do mitów w społeczeństwie w stosunku do metod tradycyjnych, należy działać psychologicznie.

[QUOTE]A oprócz tego moje psy nie mają prawa schodzić pierwsze ze schodów, pierwsze wychodzić przez drzwi/bramkę. Muszą odczekac aż my zejdziemy czy przejdziemy i dopiero one. To jest łatwo nauczyć - po prostu "zostań, poczekaj" i nie wolno pozwolic aby złamały tą komendę. Spokojnie poczekają na druga komendę "proszę" i wtedy idą. Ale praca non stop. Bez przerw na wakacje czy weekendy. [/QUOTE]I o to chodzi, osoba dominująca/alfa/lider daje bodziec, a ten co reaguje jest podporządkowany. Zarządzasz zasobami, wyznaczasz granice i nagradzasz za pożądane zachowanie.

Ps; jak sprawa z polowaniami na kurczaki, zmieniło się coś?

[QUOTE]Smycz jest tylko dodatkiem do stanu, w jakim jest właściciel-nie wolno się denerwować czy złościć. Korygujemy i poluźniamy smycz, a nie napinamy cały czas. Pozdrawiam i życzę sukcesów w pracy:smile:[/QUOTE]Smycz jest "przedłużeniem ręki" dlatego po spuszczeniu z niej tak wiele psów (niby agresorów) staje się "normalna". Smycz ma być luźna, krótkie szarpnięcia to korekty, natomiast dłuższe pociągnięcia np, gdy pies się ociąga bo na coś się zapatrzył stosujemy tak, że pociągamy "delikatnie" i w momencie, gdy pies się ruszy luzujemy ją -> mózg się uczy i reaguje.

[QUOTE]dziewczyny mają rację - czujesz po smyczy czy ciągnie czy nie, poza tym - jak idziesz przed psem to wiesz co mijasz i nic nie pożre, nie ma szans, bo to pierwszy człowiek reaguje wtedy a nie pies. To ja ide z psem na spacer a nie pies ze mną. tzn nie psy ze mną. jak masz w domu jednego to tak jakbys psa nie miała :cool3:. Jak masz kilka wtedy musisz pilnowac aby wiedziały że nie moga Ci wejśc na głowę. Tworzą stado które się zaczyna rządzic swoimi prawami na tyle na ile na to pozwolisz. Trzeba je trzymać dość solidnie - musza znać swoje miejsce, co im wolno a czego nie. psy potrzebują stanowczości. [/QUOTE]Tak jak mówisz, brak zasad powoduje chaos, a ten nie jest pożądany... A stado psy tworzą również z nami i z kotami. Dlatego kot potrafi wyznaczać psu granice, bywa dominujący-> pies się do nich stosuje, bądź nie to już zależy, jednak zazwyczaj tak :). Psy nie potrafią się zbyt dobrze dogadać z kotami, bo ich zachowania są różne, dlatego bywają sprzeczki/nieporozumienia w komunikacji. Jednak jak najbardziej tworzą ze sobą interakcję- stado.

[QUOTE]Napewno obroża nawet zwykła założona wysoko daje o wiele większą kontrolę nad psem. Zacisków i dławików nie polecam, szczególnie dla początkujących, można poprostu psiaka poddusić, lub w najgorszym wypadku udusić. Jednak polecam wysoko założoną obrożę - pies czuje, że ja mam nad nim większą kontrolę. Ja osobiście stosuję obrożę półzaciskową i jestem bardzo zadowolona :smile:

Edit. Słyszałam o tych szelkach, pies jak pociągnie to szelki odwracają go w naszą stronę, nigdy nie stosowałam, więc nie mogę ocenić ;-)[/QUOTE]

Wysoko umieszczona obroża daje większą kontrolę nad ruchami psa, ale nie jest cudowną metodą stosowaną przez Millana... Jeżeli czujemy się na siłach możemy popracować z ringówką, bo trudniej się zsuwa po karku. Obroża półzaciskowa jest jak najbardziej dobra. Dławikami, kolczatką trzeba się umieć posługiwać, gdyż można wzbudzić frustrację prowadzącą do agresji.

Edited by SAIKO
Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']


Najpierw mówisz, że to magia TV, a późnej że już na pierwszej sesji osiągnęłaś taki efekt? ;)

[/QUOTE]
tak i choć to sprzeczne to nadal tak twierdze :) Pisze to na podstawie moich psów i obcych z ktorymi pracowałam (nie bylo ich az tak wiele znow). Pracowałam tez dla telewizji i wiem co tam można zrobić :) ale nie przy tresowniu psów, tylko pzry innych produkcjach.
Z obcym psem o wiele łatwiej to robic ale żeby efekt utrwalić to już nie pracuje trener a własciciel i tu są schody. Bo sama mam z tym problemy :diabloti:. Przypatrz się dokladnie każdemu prawie odcinkowi zwłaszcza na koncu - gdzie jest video z domu psa i jakimś czasie - zazwyczaj niewiele poszlo do przodu jak pies wrócil do swojego gniazda, wracaja tez stare nawyki ludzi i zwierza. Chyba że sesja trwa miesiąc dzień w dzień z psem i ludziem także a najlepiej z całym domem (jak w przypadku współuzależnien alkoholowych - nie leczy sie tylko alkoholika z nawet bardziej leczyć sie powinno jego rodzinę - wtedy osiąga się wspaniałe efekty). U mnie poszło do przodu i to dość szybko jak reszta ludzkiego stada zaskoczyła że wspólna praca ma sens. Psy spuściły od razu z tonu. Nawet mój 6 letni syn potrafi tak dac psom jeśc aby mogly ruszyc na komendę a nie na hura z miski. Wie jak stanąć między 3 psami a ich miskami. Wie, ze nie można puszczac psów przodem. Tak samo TZ - nie pozwala aby gadziny wyprzedzały na smyczy i jak je spuszczamy luzem to tez muszą odczekać na pozwolenie na bieganie.
U mnie dobre efekty dało tez bieganie psa przy rowerze, Mój najmłodszy ktory jeszcze potrafi ciągnąc na smyczy przy rowerze biegnie luzem po prostu popisowo. Nawet w polach - widok jak z obrazka. Starszy pies przy rowerze nie jest tak doskonały, ale ujdzie w tłoku, suka jeszcze muszę nad nią popracować. Bo jej hobby jest po pozwoleniu na bieganie wlączenie od razu siódmej kosmicznej i w długą.... Irytuje mnie to, ale do poprawy.

Fajne efekty daje też używanie smyczy z gumą w środku - takiej rozciągliwej (na forach haszczaków bez problemu znajdziecie producentów - to są smycze z amortyzatorem - ja na takiej jednej prowadzilam swoje 3 laby na raz w czasach jak dwa z nich to były ciagniki) przywiązuje sie ją do pasa wlasnego, drugi koniec do obroży i sie idzie. Ręce wolne.

Link to comment
Share on other sites

oj nie zauważylam tych kurczaków.
Sukces mam w 2/3. Gdzie u jednego to 100% sukcesu, Pirania chyba w 50% a moze i więcej a młody - tu jeszcze pracy sporo. On potrafi pierzaka wyczuć w szczerym polu. Od kilku dni łażę z psami po wsi i odczulam na kury których teraz pelno biega luzem - to taki wiejski zimowy zwyczaj - puśc kure to sobie pobiega.... Praca, praca i jeszcze raz praca. Nie wierze mu więc szukam kur i ćwiczę "gdzie cholero"..... Ale duzo do zrobienia mam. No instynkt myśliwski. Taka rasa. ale do ułożenia.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Najlepiej z rana długi spacer około 1h, później możesz ćwiczyć (chyba że masz yorka to wystarczy 10-15 minut :smile: )[/QUOTE]

york też potrzebuje ruchu... jakby moja kuzynka to zobaczyła, to by cię wyśmiała - jej york potrzebuje przynajmniej 30min BIEGANIA rano - i po około godzinę po południu i wieczorem, bo inaczej ją roznosi... yorki to nie zabawki a terriery z masą energii... Wydaje mi się że takich wypowiedzi należy unikać, bo ktoś przeczyta, kupi psa, którego chce traktować jak zabawkę i przybędzie kolejny sfrustrowany, nie wymęczony pies z agresją lękową, który będzie coraz bardziej zniechęcał normalnych ludzi do małych psów ;)

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście, że to kwestia wypracowania takiego a nie innego schematu podążania z przewodnikiem. U nas jest taki nacisk, na chodzenie przy nodze, że potem na wystawach ONy nie potrafią wyjść przed przewodnika i mamy cały ten cyrk wokół ringu (duble handling) ;)
Ja nie lubię nie widzieć psa na spacerze i dreptanie z tyłu by mi nie odpowiadało.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']york też potrzebuje ruchu... jakby moja kuzynka to zobaczyła, to by cię wyśmiała - jej york potrzebuje przynajmniej 30min BIEGANIA rano - i po około godzinę po południu i wieczorem, bo inaczej ją roznosi... yorki to nie zabawki a terriery z masą energii... Wydaje mi się że takich wypowiedzi należy unikać, bo ktoś przeczyta, kupi psa, którego chce traktować jak zabawkę i przybędzie kolejny sfrustrowany, nie wymęczony pies z agresją lękową, który będzie coraz bardziej zniechęcał normalnych ludzi do małych psów ;)[/QUOTE]
choc nie darzę yorków sympatią to ten tekst mi się podoba. W końcu to pies mający bardzo użytkowe korzenie. O czym często zapominamy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Oczywiście, że to kwestia wypracowania takiego a nie innego schematu podążania z przewodnikiem. U nas jest taki nacisk, na chodzenie przy nodze, że potem na wystawach ONy nie potrafią wyjść przed przewodnika i mamy cały ten cyrk wokół ringu (duble handling) ;)
Ja nie lubię nie widzieć psa na spacerze i dreptanie z tyłu by mi nie odpowiadało.[/QUOTE]

Uff, a już myślałam, że to ze mną coś nie tak :lol:

Idę porobić coś pożytecznego bez otoczki "alfy i lidera", bo mnie zemdliło po tym, co wytworzył SAIKO - a tekst o yorkach bezbłędny, widać, że znawca psów pisał :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Uff, a już myślałam, że to ze mną coś nie tak :lol:
[/QUOTE]
To ja się też dołączę do grona "myślących inaczej". Moje boksery dwa - niemałe, niesłabe i niespokojne chodzą na spacery ze mną albo razem, albo pojedynczo (to rzadko niestety).
Jak idziemy wszyscy razem, to bierzemy długie smycze i w las... Moje psy wtedy mają w głowie jedynie wąchanie. Idą sobie spokojnie przede mną i węszą.
Jak idziemy pojedynczo - na zwykłej smyczce, to się nawet zdarza, że poćwiczymy coś dla przyjemności. Moje psy na takim spacerze idą obok mnie, a sucz to nawet potrafi cały spacer (do godziny) przejść utrzymując kontakt wzrokowy ze mną :crazyeye:. Myślę, że to kwestia tego, że ona lubi pracować, a nieczęsto ma okazję :oops: najśmieszniejsze z takiego spaceru jest to, że ona załatwia się wtedy także na komendę.
Moje psy puszczone ze smyczy, to już całkiem inna historia. Wtedy nie można wąchać i się rozglądać na boki. Wtedy to się trzeba pańci pilnować. No i wlecze się jedno z drugim tuż za moją nogą. Namówione pójdą się ze sobą pobawić, ale jak się wyhasają, to albo domagają się zabawy ze mną (zwłaszcza Maxik w tym celuje znosząc patyki pod nogi), albo wloką się za mną, czego ja nie znoszę po prostu. Korusia wlecze się za mną dotykając czasem nosem mojej łydki, ale Max po prostu idzie, ech...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]york też potrzebuje ruchu... jakby moja kuzynka to zobaczyła, to by cię wyśmiała - jej york potrzebuje przynajmniej 30min BIEGANIA rano - i po około godzinę po południu i wieczorem, bo inaczej ją roznosi... yorki to nie zabawki a terriery z masą energii... Wydaje mi się że takich wypowiedzi należy unikać, bo ktoś przeczyta, kupi psa, którego chce traktować jak zabawkę i przybędzie kolejny sfrustrowany, nie wymęczony pies z agresją lękową, który będzie coraz bardziej zniechęcał normalnych ludzi do małych psów ;-)[/QUOTE]Ok, przyznaję że żart co do yorków nie trafiony i masz prawo mnie wyśmiać, mam spory dystans do siebie więc nie biorę tego na poważnie jak co niektórzy, którym zwraca się uwagę... Jeżeli pozwolisz to sprostuję; york jako, że jest terierem potrzebuje codziennego, swobodnego ruchu dopasowanego do wieku i możliwości zwierzęcia, ma ogromny wpływ na zdrowie, wzrost i wytrzymałość kości. Prawidłowo te psy powinny "dziennie" spacerować nawet od 2-4, 5 godzin, przy czym połowa tego czasu powinna zostać przeznaczona na swobodny ruch. Więc 30 minut to także może być za mało jeżeli będziemy patrzeć na ogół.

[QUOTE]Idę porobić coś pożytecznego bez otoczki "alfy i lidera", bo mnie zemdliło po tym, co wytworzył SAIKO - a tekst o yorkach bezbłędny, widać, że znawca psów pisał :roll:[/QUOTE]Gdybyś oglądnęła od początku do końca większość odcinków Millana, przeczytała więcej niż jedną z jego książek i posłuchała mądrych osób za granicą i nie tylko, które na co dzień pracują tymi metodami, a nie tylko się zamknęła na trenerów MP to może zdałabyś sobie sprawę o czym mówisz. Czytając Twoje niektóre wypowiedzi mam wrażenie, że jedynie powtarzasz opinie innych interpretując je na swój sposób przy czym tak na prawdę nie masz pojęcia o czym mówisz, więc jak można traktować Cię serio?

Przykład to choćby i ta wypowiedź; [QUOTE]Pytam, bo nie wyobrażam sobie tego - oglądania się, czy przypadkiem pies się nie zatrzymał/nie sika/nie złapał w mordę czegoś/coś nie próbuje ugryźć go w dupsko.[/QUOTE]Jak ktoś idzie przez miasto z psem, to wg Ciebie zwierzak będąc na krótkiej, ale luźnej smyczy może sobie na pewien sposób zrobić kuku, albo ktoś zrobi je jemu... Bądźmy poważni, bo od takich wypowiedzi i wielu innych to i mnie zaczyna mdlić... Widzisz tylko tak spacerującego psa w lesie, na łące, czy chodniku, wszędzie krótko obok nóżki? Trzymamy psa krótko tam, gdzie wymaga tego sytuacja i kiedy jest nam tak wygodnie, w innych miejscach może sobie biegać przed Tobą na luźnej smyczy i wszystko jest ok, kwestia zrozumienia tego/zdrowego rosądku, bo mam wrażenie, że jak ktoś napiszę "pies idzie krótko obok/za nagą" to uważa, że tak jest od spacerów po chodnikach, po szwendanie się po lesie/łąkach... Z dużym psem jest inaczej niż z tymi mniejszymi, jak kiedyś będziesz takiego prowadzić przed sobą "na luźnej" smyczy po mieście i spróbuje Ci urwać rękę to zmienisz z czasem podejście. I wrzuć na luz, bo widzę że jak ktoś się z Tobą nie zgadza i trochę Cię skrytykuje to od razu starasz się tą osobę ośmieszyć/zrobić z niej idiotę. Wyobraź sobie, że nie wszyscy są tak wszechwiedzący jak Ty i mają inne zdanie/podejście równie dobre lub lepsze od wcześniej wymienionych.

Pozdrawiam.

Edited by SAIKO
Link to comment
Share on other sites

SAIKO, dziecko :lol: Nie oglądam Millana, nie czytam jego książek i nie szkolę psa wyłącznie MP :lol: Za to Ty masz zdolność to nadinterpretacji. Napisałam, że nie wyobrażam sobie chodzenia po chodniku z psem, który idzie za mną - jest to dla mnie zwyczajnie niewygodne i już. Stokroć bardziej wolę psa idącego koło mnie/przede mną. Idąc po mieście również prowadzę psa przede mną/koło mnie, bo tak mi wygodnie - a mieszkam w samiutkim centrum ;) Miałam dużego psa na tymczasie - psa który ważył tyle co ja prawie że ;) i jakoś żyję, bez prowadzenia psa za mną - szedł przede mną, nikt nie ucierpiał. I tak, uważam, że gdy pies idzie ZA mną, to w momencie, gdy od tyłu podbiegnie do niego jakiś pies - mam reakcję kilka sekund później, co może skończyć się tragicznie, bo psa mam małego, a niestety agresorów w okolicy kilku. Gdy pies idzie koło mnie/przede mną zareaguje szybciej, niż gdy pies idzie za mną i po prostu nie widzę tego, co się za mną dzieje - a tak agresor musi przebiec koło mnie, żeby dostać się do psa, dzięki czemu mam czas na reakcję. To po prostu kwestia doswiadczenia, a nie wiedzy. Za to Ty uzurpujesz sobie (tak, właśnie tak) prawo do wiedzy o życiu w wilczej watasze - ciekawe, ile w niej żyłeś, że przekładasz takie zachowanie na wszystkie psy :diabloti: Niepotrzebnie rozciągasz dyskusję - mnie nie chodzi o millanowskie chodzenie za człowiekiem, tylko o FAKT chodzenia psa za człowiekiem - i tyle.

Link to comment
Share on other sites

Z okresu dzieciństwa wyrosłem już jakiś czas temu, to tak na marginesie... I nie mogłaś tak odpisać od razu, tylko mówisz, że Cię mdli - a dosłownie to rozumiejąc to "rzygasz" tym, że ktoś piszę o byciu dla psa przewodnikiem. Ktoś chciał, żeby mu wyjaśnić na czym polega "sztuczka" Millana to ją rozdrobniłem na części. Ty masz swoje podejście, ja mam swoje -> u Ciebie sprawdza się Twoje, a u mnie moje, działa, pies z tego względu nie cierpi i o to chyba w tym wszystkim chodzi...?

[QUOTE] Za to Ty uzurpujesz sobie (tak, właśnie tak) prawo do wiedzy o życiu w wilczej watasze - ciekawe, ile w niej żyłeś, że przekładasz takie zachowanie na wszystkie psy :diabloti: Niepotrzebnie rozciągasz dyskusję - mnie nie chodzi o millanowskie chodzenie za człowiekiem, tylko o FAKT chodzenia psa za człowiekiem - i tyle.[/QUOTE]

Korzystam z tej wiedzy, sporo materiałów, eksperymentów przekopałem, by widzieć co się sprawdza lepiej, a co gorzej-> co daje trwalsze efekty oddziałując na szereg podstaw zachowań psa, a co działa na rozwiązanie konkretnego problemu. Mam nadzieję, że nie jesteś z tych osób, które mając na myśli psa uległego widzą zwierzę "zmęczone życiem". Pies uległy jest tak samo radosny, żywy z tym że nie przejmuje się dawaniem bodźców do wielu rzeczy, których nie akceptuje człowiek. Chodzi tylko o to, skoro to jest takie proste to po co utrudniać sobie życie nietrafionymi ideologiami...?

Wracając do tematu to wszystko zależy jak komu jest wygodniej prowadzić zwierzaka, wg mnie takie swobodne spacery mogą być jak najbardziej ale tylko wtedy, kiedy pies jest uległy i skupiony na danej osobie. Taki, który się ociąga z poleceniami, ma własny pomysł na spacer nie koniecznie ciągnąc jak w zaprzęgu nie powinien mieć tej "nagrody"/przywileju spacerowania swobodnie na smyczy. Gerta całkiem trafnie opisała takie psy, które wg opisu są jak najbardziej uległe ;).

Link to comment
Share on other sites

no ja tez nie szlifuje moich psów non stop aby szły równo ze mną. Ida tak tylko ok 5-10 minut na szosie, potem na dłuższych smyczach kawałek od szosy a potem zupełnie nago juz w polach/lesie. Spacer jest też dla mnie i mam zamiar sobie tez pospacerować a psy niech ganiają. Mieszkam w tak rewelacyjnym miejscu że psy maja tu raj.
Ale stado jakie jest u mnie powinno miec jednego szeryfa a nie bezhołowie i wolną amerykankę (to samo dotyczy również dzieci). Nie wyobrażam sobie aby mi psy w domu rządziły.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO'] Jak ktoś idzie przez miasto z psem, to wg Ciebie zwierzak będąc na krótkiej, ale luźnej smyczy może sobie na pewien sposób zrobić kuku, albo ktoś zrobi je jemu... Bądźmy poważni, bo od takich wypowiedzi i wielu innych to i mnie zaczyna mdlić... [/QUOTE]
Może nigdy nie zdarzyło Ci się, że jakieś dziecko podbiegło do psa i znienacka chwyciło za ogon, ale to jeszcze nie powód, żeby twierdzić, że to niemożliwe. Zwłaszcza w mieście.
Ja muszę widzieć psa.
A to czy jest się "szefem" czy nie (wolę słowo "przewodnik") nie zależy od tego, czy pies idzie z tyłu, z boku czy z przodu, tylko od tego, czy idzie tam, gdzie my chcemy w momencie, kiedy chcemy. Metod na to jest co najmniej kilka, Millan to tu Ameryki nie odkrył.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']. Metod na to jest co najmniej kilka, Millan to tu Ameryki nie odkrył.[/QUOTE]
no oczywiście :) Przed nim wielu stosowało te i podobne praktyki tak samo jak i po nim beda stosować. jego zasługą a zarazem tez i wielką wadą jest to, ze zebral to w jakąś jednolitą całość (no to zasługa) i przelał na papke TV (tu juz się zaczynają wady) gdzie przysłowiowy Kowalski robi z tą wiedzą co mu sie tylko wydaje że już potrafi.... I jeszcze innym wmawia że tak powinno sie robić, Bo Milan tak mówil...
choc z drugiej strony (ja lubie rózne dwuznaczności i biegunowości) Millan dosłownie Ameryke odkrył gdy zwiewał z Meksyku do Ameryki (USA) właśnie. :diabloti: ale to tylko radosne słowotwórstwo. :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Może nigdy nie zdarzyło Ci się, że jakieś dziecko podbiegło do psa i znienacka chwyciło za ogon, ale to jeszcze nie powód, żeby twierdzić, że to niemożliwe. Zwłaszcza w mieście.
Ja muszę widzieć psa.
A to czy jest się "szefem" czy nie (wolę słowo "przewodnik") nie zależy od tego, czy pies idzie z tyłu, z boku czy z przodu, tylko od tego, czy idzie tam, gdzie my chcemy w momencie, kiedy chcemy. Metod na to jest co najmniej kilka, Millan to tu Ameryki nie odkrył. [/QUOTE]

Dlatego trzymam psa "krótko" (nie wiem czy się rozumiemy) ale luźno, a nie luźno w sensie "luźno". Trzymając krótko mam czas na reakcje (podobnie jak Ty twierdzisz mając psa przed sobą), z tym że nie muszę "zwijać smyczy" bo jego głowa jest zaraz przy mnie (i kątem oka także go widzę)-> smycz jest krótko i wysoko na karku (czasami nie używam wg obroży, a robię tzw, Millanowską pętelkę - odpowiednio użyta działa podobnie jak obroża półzaciskowa). Mam kontrolę, bo za nim pies zdąży się obrócić, a właściwie to nie zdąży, ponieważ jest krótko, zdążę skorygować ;) (trochę to zawile tłumaczę ale myślę, że wiadomo o co mi chodzi). Zabieram psa na targ/rynek z tym, że mam "kaganiec" dla bezpieczeństwa, bo w 100% nie ufam reakcją psa i wiadomo -> różnie to bywa w życiu to raz, a dwa jeżeli nawinie się w miejscu publicznym "pies torpedka" to zdążę się albo zastawić, albo jeżeli dojdzie do "kontaktu" nie zostanę posądzony za pogryzienie przez mojego psa- obcego, który jest z góry na to skazany . Kaganiec jest na targu z racji tego, że jest tłoczno... dzieciaki owszem, a nawet dorośli lubią psa "dotknąć" i ten różnie reaguje; chwycony za ogon ma tendencję do odwracania się "co to takiego" raczyło go zaczepić, dlatego wolę mieć go krótko, by szybko móc zareagować.

Spacer jest ważną częścią tego kto dla kogo jest przewodnikiem, ale tak jak mówisz sam w sobie nie jest tego wyznacznikiem jeżeli musimy go ciągle korygować/ciągnąć/szarpać itp, Przewodnik idzie pierwszy, decyduje o tym cały obraz relacji na linii człowiek-pies w domu i poza nim, Millan wyciągnął pewne sprawy na światło dzienne, ale jest wiele innych osób może nieco mniej znanych ale pracujących jak najbardziej na takich samych zasadach- z Millanem nie mających wiele wspólnego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Nie ;) W tym zakresie to też już był przetarty szlak ;)[/QUOTE]
no jasne, że byli przed nim inni, ale mnie chodzilo o jego osobę, konkretnie o niego samego i jego "odkrycia". ale zaczynam robić off.... Choc akutrat to moze mieć duze znaczenie. jest nowym czlowiekiem w USA, chce pokazać wszystkim, ze zasluguje aby mówili o nim Amerykanin a nie Meksykanin (to jak ludzie ze wschodu dostajacy polskie obywatelstwo czują się podle jak się o nich mówi "Ruskie", robią więc wszystko a nawet więcej aby pokazać swoja polskość - typowy neofityzm).

dobra, ale moze ktoś ma jeszcze coś do powiedzenia czy pies ZA czy PRZED (no kurcze - znów mam ciekawe skojarzenie z rozłamem nikońiańskim w cerkwi prawosławnej który doprowadzil do schizmy i powstania staroobrzędowców - a poszlo tam o to właśnie mniędzy innymi, czy świecę nieść za trumną czy przed trumną.... dziś możemy sie z tego śmiać, ale ludzie wtedy życie poświecali w imie starych idei)

Link to comment
Share on other sites

Moja ciotka nie lubi gdy jej suka chodzi za nią, bo po prostu się boi. Dlatego dużym osiągnięciem jest, gdy idzie z przodu lub obok, a nie jest wycofana. Ja osobiście nie wyobrażam sobie mieć psa za sobą - chyba, że nie jest na smyczy, bo wtedy na kilka kroków mogę Happy zostawić :P strasznie mnie denerwuje gdy nie widzę gdzie się smycz kończy :D

Z drugiej strony i Happy i każdy następny pies musi umieć iść za mną, przemieszczać się za mną, stanąć za mną, na komendę lub w określonej sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Z dużym psem jest inaczej niż z tymi mniejszymi, jak kiedyś będziesz takiego prowadzić przed sobą "na luźnej" smyczy po mieście i spróbuje Ci urwać rękę to zmienisz z czasem podejście.[/QUOTE]
ja chodzę z dużym psem na luźnej smyczy po mieście i pies idzie praktycznie przede mną (jego zad jest na wysokości moich nóg). jakoś ręce mam na miejscu:diabloti: jak już tak podoba Ci się szukanie lidera w stadzie to powinieneś być w stanie, jako alfa, osiągnąć ten poziom posłuszeństwa u psa, że pies może iść obok Ciebie, a nawet przed Tobą i nie ciągnąć jak parowóz. (i zaznaczam, ze nie jestem zwolenniczką uznawania MP jako jedynej słusznej:cool3:)

a co do pytania: zobacz, na całą postawę Cesara, na to, jak trzyma smycz, jak się tą smyczą posługuje i na to, co pies ma na szyi i w którym miejscu. inaczej jest, jak od początku wprowadzasz zasadę 'idziemy za mną', a inaczej jak chodziłaś z psem na całej długości smyczy i teraz nagle chcesz zacząć prowadzać go z tyłu. teraz pozostaje Ci tylko praca, praca i praca i nauczenie psa chodzenia za Tobą na komendę

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]jak już tak podoba Ci się szukanie lidera w stadzie to powinieneś być w stanie, jako alfa, osiągnąć ten poziom posłuszeństwa u psa, że pies może iść obok Ciebie, a nawet przed Tobą i nie ciągnąć jak parowóz. (i zaznaczam, ze nie jestem zwolenniczką uznawania MP jako jedynej słusznej:cool3:) [/QUOTE]

Niestety bujać w obłokach nie mam zamiaru i wciskać kit, że jest perfekcyjnie i, że jeżeli dam dorastającej Akicie za dużo swobody, to ona nie zareaguje na "zaczepkę" innego psa. Z tym jest problem jeżeli nie idzie przy nodze to uważa, że może wziąć obcego psa na "klatę" - (nie zachowuje się jednak jak świr), ale to kwestia czasu kiedy dzięki pracy naprawię błędy (względnie mało z nim pracuję, a i tak są efekty, agresja jest praktycznie minimalna, a gdy znajdę więcej czasu to i to postaram się jeszcze bardziej zniwelować, żeby pokazać że się da tą rasę "okiełznać"). Jeszcze sporo pracy przed nami, ale problemów behawioralnych/wychowawczych jak to wiele osób ma z akitami, jako takich nie ma ;).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Dlatego trzymam psa "krótko" (nie wiem czy się rozumiemy) ale luźno, a nie luźno w sensie "luźno". Trzymając krótko mam czas na reakcje (podobnie jak Ty twierdzisz mając psa przed sobą), z tym że nie muszę "zwijać smyczy" bo jego głowa jest zaraz przy mnie (i kątem oka także go widzę)-> smycz jest krótko i wysoko na karku (czasami nie używam wg obroży, a robię tzw, Millanowską pętelkę - odpowiednio użyta działa podobnie jak obroża półzaciskowa). Mam kontrolę, bo za nim pies zdąży się obrócić, a właściwie to nie zdąży, ponieważ jest krótko, zdążę skorygować ;) (trochę to zawile tłumaczę ale myślę, że wiadomo o co mi chodzi). Zabieram psa na targ/rynek z tym, że mam "kaganiec" dla bezpieczeństwa, bo w 100% nie ufam reakcją psa i wiadomo -> różnie to bywa w życiu to raz, a dwa jeżeli nawinie się w miejscu publicznym "pies torpedka" to zdążę się albo zastawić, albo jeżeli dojdzie do "kontaktu" nie zostanę posądzony za pogryzienie przez mojego psa- obcego, który jest z góry na to skazany . Kaganiec jest na targu z racji tego, że jest tłoczno... dzieciaki owszem, a nawet dorośli lubią psa "dotknąć" i ten różnie reaguje; chwycony za ogon ma tendencję do odwracania się "co to takiego" raczyło go zaczepić, dlatego wolę mieć go krótko, by szybko móc zareagować.
[/QUOTE]
Rzeczywiście zawile to tłumaczysz.
Mnie nie chodzi o kąt oka, tylko o psa na oku, mniej więcej w całości.
Ani o to, żeby zdążyć zareagować. W ogóle nie chcę reagować a tym bardziej psa korygować, jeśli coś mu się "od tyłu" przydarzy, bo nic nie powinno mu się przydarzyć.
Chcę widzieć, czy ktoś do niego próbuje podbiec (dziecko/pies) w miarę możliwości wcześniej niż on. A jeśli podbiega, to chcę zdążyć zareagować zanim w ogóle do czegokolwiek dojdzie. Nie chcę, żeby ktokolwiek miał szansę złapać go za ogon ani sprawdzać, czy mój pies zechce się dowiedzieć "a co to takiego", choć pewnie tak właśnie by zareagował i nic by się nie stało. Nie szkodzi - takich sytuacji po prostu ma nie być - i to jest moje zadanie.
Nigdy nie używałam obroży półzaciskowej czy millanowskiej "pętelki". W miejscach publicznych i tłocznych najpewniej czuję się gdy pies idzie blisko mnie z zadkiem w sąsiedztwie mojej łydki. W miejscach bardzo, bardzo tłocznych niczym Krupówki, jeszcze lepiej czuję się, gdy po drugiej stronie psa idzie mój mąż lub córka, bo na niezbyt duże psy ludzie w ogóle nie zwracają uwagi. Dreptanie psa z tyłu nie dawałoby mi poczucia bezpieczeństwa - nie mam oczu z tyłu głowy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Niestety bujać w obłokach nie mam zamiaru i wciskać kit, że jest perfekcyjnie i, że jeżeli dam dorastającej Akicie za dużo swobody, to ona nie zareaguje na "zaczepkę" innego psa. Z tym jest problem jeżeli nie idzie przy nodze to uważa, że może wziąć obcego psa na "klatę" - (nie zachowuje się jednak jak świr), ale to kwestia czasu kiedy dzięki pracy naprawię błędy (względnie mało z nim pracuję, a i tak są efekty, agresja jest praktycznie minimalna, a gdy znajdę więcej czasu to i to postaram się jeszcze bardziej zniwelować, żeby pokazać że się da tą rasę "okiełznać"). Jeszcze sporo pracy przed nami, ale problemów behawioralnych/wychowawczych jak to wiele osób ma z akitami, jako takich nie ma ;).[/QUOTE]
ale co innego przy nodze, obok człowieka, a co innego za człowiekiem. takiego prowadzenia gdzieś w tłumie ludzi, na mieście, nie rozumiem.
sam widzisz, że psa trzeba wychować, a nie wyjść z założenia, że będę liderem to piesek z miejsca stanie się grzeczniutki. praca, praca i jeszcze raz praca, często długotrwała i żmudna, a nie jak to pokazuje Cesar, że 10 minut i już psisko grzecznie chodzi, bo człowiek stał się liderem stada.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='olaola915']praca-tak. ale[B] pies faktycznie reaguje na energię człowieka[/B],który trzyma smycz i zmienia się, czasem w kilka chwil. żeby pies się zmienił, właściciel musi zacząć od siebie.[/QUOTE]
Nie na energię, tylko na doświadczenie w pracy z psami i umiejętność "czytania" psa. Każdy dobry szkoleniowiec to ma. A inni minęli się z powołaniem.
Millan celowo kreuje się na "energetycznego zaklinacza", bo publika kocha takie kawałki. A czy faktycznie ma "energię" czy nie, to wiedzą ci, co stoją za kamerami i ci, którzy piszą scenariusze, a nie ci przed szklanym ekranem, bo to nie o to chodzi w tej telenoweli.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...